Recenzja filmu

Raport mniejszości (2002)
Steven Spielberg
Tom Cruise
Colin Farrell

Powrót do przyszłości

O ekranizacji opowiadania Philipa K. Dicka mówiło się w Hollywood już od ponad 10 lat. Odkąd tematem zainteresował się Steven Spielberg, minęły już prawie 4 lata. Cierpliwość fanów fantastyki i
O ekranizacji opowiadania Philipa K. Dicka mówiło się w Hollywood już od ponad 10 lat. Odkąd tematem zainteresował się Steven Spielberg, minęły już prawie 4 lata. Cierpliwość fanów fantastyki i Dickowskiego pióra, a także miłośników talentu i efektownych wizji jednego z największych amerykańskich reżyserów została w końcu wynagrodzona - do kin wchodzi najbardziej oczekiwana pozycja tego roku - "Raport mniejszości". Akcja filmu rozgrywa się w Waszyngtonie w nie tak dalekiej przyszłości, bo w roku 2054. Charakterystyką tego świata, oprócz oczywiście zauważalnego zaawansowania technologicznego, jest wolność od zbrodni. Dzięki trzem obdarzonych niezwykłymi mocami parapsychologicznymi Jasnowidzom, przyszłość można przewidzieć, a dzięki temu zapobiec też planowanym morderstwom. Nad ich wizjami czuwa stworzona ku temu specjalnie Agencja Prewencji, której szefem jest komisarz John Anderton. Od sześciu lat to on analizuje obrazy przekazywane przez Jasnowidzów i na ich podstawie aresztuje winnych. Pewnego dnia sam staje się podejrzanym - za 36 godzin ma zabić człowieka, którego nawet nie zna. Rozpoczyna się wielka ucieczka, podczas której Anderton, ścigany przez agentów pod dowództwem swojego zaciekłego rywala, Danny'ego Witwera, próbuje dociec, czy naprawdę jest winny... Osią historii jest oczywiście postać głównego bohatera. Anderton to człowiek niezwykle zmotywowany do swojej pracy. Przed sześciu laty stracił syna i gotów jest zrobić wszystko, by tylko oszczędzić innym rodzicom podobnego horroru. Chce oczyścić świat ze zbrodni. Wielkie poczucie winy z powodu utraty własnego dziecka sprawia, że bezkrytycznie podchodzi do tego, co robi, i jest przekonany, że to się sprawdza. Święcie wierzy w niezawodność stworzonego systemu i dlatego podwójną tragedią i zaskoczeniem jest dla niego sytuacja, w której sam staje się głównym podejrzanym. Zastanawia się, czy jest w stanie dokonać zbrodni. Ale nie to pytanie jest w filmie najważniejsze. John, który kładł podwaliny pod tworzenie istniejącego systemu i który gotów był go poprzeć za wszelką cenę, musi postawić sobie pytanie, które przez 6 lat nawet nie przeszło mu przez myśl: czy Jasnowidze mogą się mylić? Spielberg stworzył niezwykły świat, który za kilkadziesiąt lat może jednak stać się rzeczywistością. Nie trudno nie zgodzić się bowiem, że wedle wszelkiego prawdopodobieństwa czeka nas powolna utrata prywatności. Zaawansowana technologia sprawi, iż ciężko nam będzie się ukryć. Wszędobylskie urządzenia skanujące wzrok znajdą nas w każdym punkcie. A ścigani będziemy nie tylko przez ludzi, ale i wszechobecną reklamę, która zwracać się będzie do nas personalnie na każdym kroku. Co warte podkreślenia, wizja świata pokazanego w "Raporcie mniejszości" wolna jest od kataklizmów i wojen. Opiera się bowiem na przekonaniu, że rozwój technologiczny jest korzystny dla człowieka i służy ciągłemu ulepszaniu jego życia. To ulepszenie jest tutaj niezmiernie wyraziste, bo nawet sprawia, że świat pozbywa się zbrodni i nieoczekiwanej, niezasłużonej śmierci, która okrutnie nas w dzisiejszych czasach przeraża. To rozważanie na temat konsekwencji rozwoju nauki dla człowieka zaczerpnięte jest wprost z Dicka, który jak nikt inny zdawał sobie sprawę, że musi mieć ona wyraźny wydźwięk społeczny. Ideą Spielberga było nakręcenie filmu w sposób przypominający klasyczne czarne kryminały z lat 40. Służy temu poruszana w "Raporcie..." tematyka, która nieobca była właśnie owym starym produkcjom. Mamy tu więc rozważania na temat istoty zbrodni, ciągłego rozwoju techniki i ludzkiego przeznaczenia. Udało się też Spielbergowi stworzyć thrillerowaty klimat i wizualnie zachwycić. Film jest bowiem bardzo mroczny a świat w nim przedstawiony sugestywnie niebezpieczny. Wielka to zasługa zdjęć autorstwa Janusza Kamińskiego. Nie można też przeoczyć wyników pracy specjalistów od efektów specjalnych. Widać, że panowie nie próżnowali i mimo że starano się o jak najbardziej realistyczne tło toczącej się akcji, w każdej scenie pojawia się wytwór ich wyobraźni - a to policyjny poduszkowiec, a to pałeczka powodująca wymioty, a to odrzutowy plecak. Wobec takiej ilości futurystycznych zabawek, nie udało się do końca zachować klimatu czarnego kryminału, bowiem skutecznie odrywają nas one od przebiegu akcji. Ci, którzy uwielbiają efekty specjalne i klimat towarzyszący opowieściom fantastycznym, na pewno się nie zawiodą. I choć film, podobnie jak "Sztuczna inteligencja", nie urzeka i nie ma szans na zdobycie takiej ilości fanów jak kiedyś przygody Indiany Jonesa, to stanowi porcję porządnej rozrywki, a wizualnie zachwyci każde, nawet najbardziej wybredne oko.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Właśnie obejrzałem ten film ponownie i za drugim - podkreślam, za drugim - razem widzi się w nim trochę... czytaj więcej
Spielberg udowadnia w tym filmie jedno - nawet najambitniejsze założenie jest w stanie uczynić tylko... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones