Recenzja filmu

Stalingrad (1993)
Joseph Vilsmaier
Dominique Horwitz
Thomas Kretschmann

Upadek (szeregowca Mullera)

Pierwszym dramatem wojennym, który całkowicie odmienił formę przedstawiania tego gatunku na komercyjnym kinowym ekranie był unikatowy obraz "Das Boot" Wolfganga Petersena z 1981 roku. Po raz
Pierwszym dramatem wojennym, który całkowicie odmienił formę przedstawiania tego gatunku na komercyjnym kinowym ekranie był unikatowy obraz "Das Boot" Wolfganga Petersena z 1981 roku. Po raz pierwszy Niemcy nakręcili film o niemieckich żołnierzach walczących w czasie drugiej wojny światowej, efektem był niezwykle sugestywny i przekonujący obraz. Kontrowersje poprzedzające produkcję się nie sprawdziły, albowiem historycznie działania zbrojne prowadzone na morzu była względnie klarowne i wyrównane.   Film "Stalingrad" to kolejny udany dramat wojenny produkcji niemieckiej. Opowiada o wojennych losach niemieckich żołnierzy na froncie wschodnim, podczas gdy dramatyczne ukazywanie tego teatru wojny było dotychczas nie do pomyślenia ze względu na przebieg wojny na wschodzie i metody jej prowadzenia. Niemiecka realizacja, język, aktorzy wszystko to zapewniło piorunującą mieszankę, dzięki której z filmu wieje porażającym realizmem i na próżno doszukiwać się tutaj sztuczności. Poza autentyzmem narodowościowym, chyba po raz pierwszy wojna na ekranie wygląda jak wojna, najpierw niewinnie zarysowana jako coś dalekiego, zupełnie błahego i niegroźnego, szybko zamienia się w chaotyczny żywioł bezwzględnie wyniszczający ludzi fizycznie, psychicznie i moralnie. Nie można chyba było znaleźć lepszego tematu na ten obraz wojenny niż właśnie bitwa o Stalingrad. Klęska, która nie tylko odmieniła losy wojny, ale mentalność ludzi i żołnierzy, szczególnie samych Niemców. Ciężko dziś sobie wyobrazić, jak wielki szok w "tysiącletniej" III Rzeszy i jak wielkie nadzieje w podbitej Europie musiała wówczas wywołać klęska wydawałoby się niezwyciężonej dotychczas armii. Przebieg bitwy stalingradzkiej oglądamy przez pryzmat losów kilku doświadczonych niemieckich żołnierzy, ich pospolite twarze wydają się zlewać z szeregiem kompanii saperów. Mamy więc młodego ambitnego porucznika Witzlanda, kompanijnego wesołka Reisera, odważnego i porywczego Rohledera. Jako specjalistyczna elitarna jednostka piechoty zostają przegrupowani z kontynentu afrykańskiego na front wschodni, gdzie mają wesprzeć ostateczny szturm na resztki radzieckiego oporu w przemysłowych kompleksach miasta. Przebieg bitwy, w której uczestniczą, jest przewrotny, w kilka tygodni ze "zdobywców przestrzeni życiowej"" zamieniają się w "szczury" walczące o przetrwanie pośród zrujnowanego miasta. Im więcej żołnierzy z kompanii ginie, tym większa więź w beznadziejnej niedoli łączy głównych bohaterów. Spotkanie z brutalnym kapitanem Hallerem zaważy na losach ich wszystkich.   Poprawnie choć bez głębszej wnikliwości przedstawiono relacje między żołnierzami i ich wewnętrzną przemianę. Najpierw butni, niepokonani, jak im się zdaję, szybko przekonują się, że wojna, z jaką do tej pory mieli do czynienia, to tak naprawdę były igraszki w porównaniu z tym, co spotka ich w mieście Stalina. Tracąc kolegów, widząc jak odważni i twardzi są Rosjanie oraz wegetujących na krawędzi śmierci cywilów, uświadamiają sobie, że to nie żadne bestie, ale ludzie tacy jak oni, zaczynają wątpić w sens wojennego szaleństwa rozpętanego i realizowanego ich rękami. Groźniejszym wrogiem od walczących po drugiej stronie staje się mróz i głód. Wyczuwa się zbliżającą się nieuniknioną katastrofę, aż w końcu widzimy beznadziejne zmagania bohaterów już nie dla zwycięstwa, ale zaledwie fizycznego przetrwania, gdy ich psychika zdaje się umarła. W apokaliptycznym bezmiarze gruzów nie ma zwycięzców, są tylko przegrani, setki tysięcy pogrzebanych i garstka szczęśliwców jeszcze żywych, ale wewnętrznie zniszczonych. Beznadziejność niemieckiego zamiaru podboju nieprzeniknionej Rosji i wojna totalna frontu wschodniego pokazana przekonująco, bo w oparciu o zatracone losy jednostek. Obsada głównych bohaterów, złożona z mniej znanych wówczas niemieckich aktorów spisuje się znakomicie, jednocześnie nie zaciemniając wojennego koszmaru gwiazdorskimi popisami, dla każdego z nich film okazał się przepustką do dalszej aktorskiej kariery. Sprawna reżyseria Josepha Vilsmaiera, wcześniej operatora, dla którego był to pierwszy tak ważny film w tej roli, płynnie kreśląca obraz. Płynny montaż, malownicze zdjęcia wojennego koszmaru, rozsądne wyważenie scenariusza, czyli scen dramatycznych i bitewnych, w sumie otrzymujemy przysłowiowe solidne niemieckie wykonanie. Całość okraszona nieprzeciętną przytłaczającą muzyką, a jako ciekawostkę mamy doskonale zmontowane, kilkuminutowe dokumentalne wprowadzenie z archiwalnymi zdjęciami. Dobre europejskie, antywojenne kino, które tak jak wcześniej "Das Boot", zerwało z hollywoodzką sztampowością przedstawiania drugiej wojny światowej i choć zabrakło czegoś ulotnego na miarę arcydzieła, niewątpliwie jest to jeden z najlepszych wojennych dramatów. Następnym godnym uwagi dramatem stricte wojennym będzie już podkolorowany akcją, ale także wymowny  "Szeregowiec Ryan" Stevena Spielberga, który to z pewnością "Stalingrad" Vilsmaiera wnikliwie oglądał.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones