Stowarzyszenie takie jak każde inne

W Polsce wiele hitów młodzieżowego kina nie trafia do oficjalnej kinowej dystrybucji. Przykładem niech będą hity pokroju "W rytmie Hip-Hopu" czy "Wredne dziewczyny". Format DVD te braki może
W Polsce wiele hitów młodzieżowego kina nie trafia do oficjalnej kinowej dystrybucji. Przykładem niech będą hity pokroju "W rytmie Hip-Hopu" czy "Wredne dziewczyny". Format DVD te braki może uzupełnić. Czy jednak aby na pewno warto? "Stowarzyszenie wędrujących dżinsów" to adaptacja bestsellerowej powieści Ann Brashares. Bestseller nie zawsze jednak oznacza dzieło z góry wybitne, toteż powieść ta z całą pewnością do historii literatury nie przejdzie. Jednak jest niemal gotowym już scenariuszem filmu, co producenci z Hollywood postanowili wykorzystać. Bridget, Carmen, Tibby i Lena z pozoru więcej dzieli, niż łączy. To jednak tylko pozory, bo w istocie są wiernymi i oddanymi sobie przyjaciółkami. Pewnego lata muszą się jednak rozstać, gdyż troje z nich spędza wakacje w różnych zakątkach świata, gdy Tibby zmuszona jest pozostać w swoim mieście. Jako widzowie śledzimy więc cztery różne historie. Czy zatem jest cztery razy ciekawiej? Niestety nie. Wszystkie cztery wątki są szalenie ograne i schematyczne. To po prostu kompilacja dokonań gatunku z ostatnich 10 lat zebrana w jednym filmie. Mamy tu bowiem typowy romans rodem z "Pod słońcem Toskanii" czy ckliwą opowiastkę o umierającej dziewczynce na wzór "Szkoły uczuć". Wszystko to już było! Mimo to jednak "Stowarzyszenie wędrujących dżinsów" ogląda się bez większego bólu. Fabuła prowadzona jest płynnie, a nuda wkrada się na ekran sporadycznie. Po seansie jednak trafia do nas jak pusty film właśnie obejrzeliśmy. Bo czy było w nim coś szczególnego? Ja bynajmniej niczego takiego nie zauważyłem. Aktorsko film nie zachwyca. Obsada składa się z młodych gwiazd telewizji, które stawiają dopiero swe pierwsze kroki na wielkim ekranie. I to szczerze powiedziawszy widać od razu. Obsadzie brak luzu i wyczucia filmowego stylu. Płacz jest tu histeryczny, śmiech wymuszony, a chwile refleksji bardzo płytkie. Winić za to można sam scenariusz, ale odtwórcy głównych ról nie tchnęli w skrypt ani krztyny życia. Muzyka o dziwo to największy plus całej produkcji. Spodziewałem się, że w tak łzawej produkcji patetyczne melodie będą wysuwały się na pierwszy plan. Na szczęście jednak ścieżka dźwiękowa podkreśla lekki, a nie smętny i dydaktyczny charakter całej opowieści. Świeże przeboje muzyki pop świetnie sprawdzają się jako tło filmowych wydarzeń. "Stowarzyszenie wędrujących dżinsów" zapewne znajdzie i u nas grono oddanych wielbicieli. Jest to jednak film, o którym naprawdę nie warto się rozpisywać. Należy on niestety do coraz popularniejszego ostatnio gatunku - do obejrzenia i zapomnienia.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones