Recenzja filmu

Tajemnica Henriego Picka (2019)
Rémi Bezançon
Fabrice Luchini
Camille Cottin

Te kochane tajemnice literatury

Reżyser, który jest również współautorem scenariusza, postarał się, by fabuła zachowała klasyczną formę znaną z przygód Sherlocka Holmesa czy Herkulesa Poirota. Pełno jest więc fałszywych tropów,
Ukradkiem, niepostrzeżenie, kino detektywistyczne ulega wskrzeszeniu. Prekursorem tego trendu był szalony, niedoceniony - nawet nie wyświetlany w polskich kinach - "Hipopotam". Niedawno trend ów został wzmocniony za sprawą Riana Johnsona i jego "Na noże". A teraz ostatecznego dowodu renesansu opowieści detektywistycznych dostarczają Francuzi filmem "Tajemnica Henriego Picka".


W obrazie Rémiego Bezançona nie ma co prawda zabójstwa. Pytanie "kto zabił?" zostaje zastąpione przez "kto napisał?". Oto bowiem na rynku księgarskim dochodzi do sensacji. Wydana zostaje powieść, którą zachwycają się wszyscy: i krytycy, i czytelnicy. Książka zdumiewa dojrzałością myśli i mistrzostwem w posługiwaniu się językiem pisanym. Zaskakuje więc, że jej autorem nie jest nikt znany i ceniony w środowisku, tylko nieżyjący już właściciel pizzerii, który nic więcej nie stworzył i o którego pasji nie widziała nawet rodzina. Dla wydawcy ta okoliczność jest tylko dodatkowym asem marketingowym. Pojawia się jednak krytyk literacki (fantastyczna rola Fabrice'a Luchiniego), który nie wierzy, że to Henri Pick jest autorem genialnej książki. Dla rozwiązania tej zagadki będzie gotów zaryzykować karierę i rodzinę.

Jak się okazuje, jest to zagadka wymagająca naprawdę niezwykłego uporu i kunsztu detektywistycznego. Reżyser, który jest również współautorem scenariusza, postarał się, by fabuła zachowała klasyczną formę znaną z przygód Sherlocka Holmesa czy Herkulesa Poirota. Pełno jest więc fałszywych tropów, obiecujących wskazówek prowadzących donikąd i niespodziewanych zwrotów akcji. Bezançon nie zrobił niczego połowicznie i zadbał o wartką narrację, która sprawi, że większość widzów z wypiekami na twarzy śledzić będzie losy prywatnego śledztwa prowadzonego przez głównego bohatera.


"Tajemnica Henriego Picka" nie jest jednak wyłącznie opowieścią detektywistyczną. Za sprawą córki Henriego, którą świetnie zagrała Camille Cottin, jest to również pierwszorzędna komedia romantyczna. Joséphine Pick to postać rozważna z wyraźną nutą romantyzmu. Początkowo jest wrogo nastawiona do wściubiającego nos w nie swoje sprawy krytyka literackiego, ale w końcu ulega urokowi tajemnicy. Jest jak Scully dla Muldera - obala kolejne teorie bohatera i temperuje jego wybujałą wyobraźnię. Ich relacja z czasem nabiera coraz wyraźniej uczuciowego zabarwienia, do tego stopnia, że miejscami można zatracić się w niej, zapominając o tajemnicy autorstwa książki... przynajmniej do czasu kolejnego zaskakującego zwrotu akcji.

Również w tym aspekcie Bezançon pozostaje wierny tradycji. W końcu romans i rozwiązywanie zagadek detektywistyczny idą ze sobą w parze, o czym mogą zaświadczyć fani opowieści slashowych. Jest w końcu cały nurt fanowskiej literatury, w której Sherlocka i Watsona łączy gorąca namiętność daleko wykraczająca poza przyjaźń. "Tajemnica Henriego Picka" ma w sobie sporo z ducha opowieści typu "slash" - pozostaje wierna gatunkowemu kanonowi, ale nie czuje się przez niego ograniczona. Jest w tym żywiołowość i cała masa pozytywnej energii. Solidna intryga nie pozwoli się widzom nudzić, a cudownie zagrani bohaterowie, ich perypetie i interakcje sprawią, że z kina wyjdziecie z uśmiechami na twarzy. Ale też z żalem, że film dobiegł już końca. 
1 10
Moja ocena:
8
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones