Recenzja filmu

Upadek (1993)
Joel Schumacher
Michael Douglas
Robert Duvall

Upadek naszej cywilizacji

Na dobrą sprawę, oceniając miniony XX w., mogę z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, że był to wiek - nolens volens - który zmienił świat nie do poznania. Przede wszystkim technika znacznie się
Na dobrą sprawę, oceniając miniony XX w., mogę z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, że był to wiek - nolens volens - który zmienił świat nie do poznania. Przede wszystkim technika znacznie się posunęła. Komputery, telewizory, samochody, filmy, aparaty cyfrowe, Internet etc., etc, wszystko to człowiek stworzył właśnie w wieku XX. Także minione 100 lat to czas Hitlerów i Stalinów; inaczej bezsensownych wojen (oczywiście to tak skrótowo powiedziane, chodzi mi też o wojnę w Wietnamie oraz I wojnę światową). Techniczny postęp pozwolił człowiekowi stworzyć inny świat, nowszy, lepszy, byśmy powiedzieli. Może wyobraźmy sobie, a później porównajmy takie miasto z XIX w. z dzisiejszym. Widzimy zasadniczą różnicę. Wieżowce, biurowce, markety itd. Teraz czas na, można rzec, retoryczne pytanie: Czy aby na pewno ta oto urzeczywistniona ludzka utopia polepszyła nam życie? Myślę, że trzeba tu wprowadzić teorię brooksowską (inaczej Mel Brooks z filmu "Dracula - Wampiry bez zębów"), czyli teorię "tak i nie". Zgodzę się, taki rozwój teoretycznie był i jest nadal dla dzisiejszej jednostki czymś niesamowitym, czymś, co sprawia, że dzisiaj żyje się nam lepiej aniżeli 150 lat temu. Jednak czy aby na pewno… "Upadek" w reżyserii Joela Schumachera odpowiada na wyżej postawione przeze mnie pytanie jasno i dosadnie: rozwój cywilizacji równa się upadkowi duchowemu człowieka. Możemy tutaj dyskutować długo na ten temat. Ktoś powie: 'No tak, ale przecież, ja w dzisiejszym skomputeryzowanym świecie doskonale sobie radzę i nie wyobrażam sobie żyć inaczej'. Oczywiście, że tak. Ja sam nie wiem, co bym zrobił dziś bez komputera czy bez komórki (z pewnością nie opublikowałbym tej recenzji na Filmwebie). Chodzi tutaj o zupełnie coś innego. Jeżeli na własnym przykładzie widzę, że muszę stać dwie godziny w kolejce sklepowej po dwa artykułu spożywcze, czekać na pięciominutową wizytę u lekarza pół roku albo też słyszeć, jak to ludzie giną gdzieś daleko stąd, bo koleś bawi się w Hannibala Lecktera i obrywa ludziom skóry, to myślę jednak, że coś z naszym światem jest nie tak. Teraz skupmy się na filmie, co za tym idzie na jego fabule. Pan Foster (genialny Michael Douglas) spieszy na urodziny swojej córeczki. Jednak aby dojść do jej domu, musi pokonać długą i trudną drogę… Chyba trochę za krótko. Jednak pozwolę sobie rozwinąć ostanie zdanie z mojego miniopisu. Postać wykreowaną przez Michaela Douglasa można opisać dwoma słowami: nerwowy konserwatysta. Na samym początku, kiedy to nasz bohater wysiada z samochodu, gdyż jest wielki korek, widzimy, iż z pewnością nie będzie to sobie taka tam historyjka o życiu człowieczka w wielkim mieście. Będzie to raczej dramat o współczesnym człowieku niemogącym poradzić sobie w dzisiejszym dziwnym świecie. Idąc dalej drogą Fostera, widzimy jego wściekłość spowodowaną pobytem w sklepie spożywczym. Nasz bohater zauważa, iż w porównaniu z poprzednimi latami ceny wielu produktów wzrosły niesamowicie. Czy my czasami w sklepach widząc, przykładowo głupi soczek, który podrożał, np. o 1 zł, nie czujemy lekkiego zdenerwowania?! Następnie pijąc coca-colę na murku w nieprzyjemnej dzielnicy, nasz bohater spotyka dwóch typowych tutejszych pseudo-gangsterów, którzy chcą go okraść. Ile razy Ty, drogi Czytelniku tej recenzji, spotkałeś tego typu gości, albo też doświadczyłeś ich kulturalnej obsługi, czyli kradzieży? Następnym przykładem jest już spotkanie Fostera z panem z budki telefonicznej, który to nieuprzejmie oświadczył D-fensowi, żeby go nie pytał, ile jeszcze czasu będzie rozmawiał, bo to jego sprawa i może gadać, ile będzie chciał. Po czym D-fens wyciągnął… Ostanie już pytanie: Ileż to razy przypadkowo spotkani przez mnie/ciebie ludzie są nieuprzejmi, gdy ich o coś zapytasz?! Jak tu na taki świat dzisiejszy się nie zdenerwować?! Nie chcąc zdradzać dużej części fabuły, napiszę, że sam pomysł Schumachera na poszczególne sceny zasługuje na duże oklaski. Mogę również zdradzić, że finał filmu zszokuje z pewnością nie jednego widza. Bardzo ciekawą postacią jest detektyw (przechodzący na emeryturę) Prendergast (tutaj widzimy popis aktorski w wykonaniu Roberta Duvalla). Postać ta jest kompletnym przeciwieństwem pana Fostera. Człowiek opanowany, po wielkiej tragedii (jaką była śmierć jego córeczki), a także cieszący się z tego, co ma (nie za ładną miał żonę trzeba przyznać, ale kochał ją i to się liczy). Detektyw ten postanowił znaleźć Fostera, gdyż bądź co bądź trochę nasz główny bohater narozrabiał. Schumacher przedstawił w swoim filmie dwa modele współczesnego człowieka: tego, którego wszystko denerwuje i tego, który ze spokojem przyjmuje sytuacje, które się obok niego dzieją (często niesprawiedliwe). Sam się przyznam, że mi jest bliżej do tego pierwszego… Podsumowując, "Upadek" Joela Schumachera to film dla każdego, kto jest niezadowolony z dzisiejszego modelu świata. Oczywiście także dla wszystkich, ale szczególnie dla tej określonej przeze mnie grupy. Dzieło to posiada duży ładunek dramatyczny, genialne kreacje aktorskie Douglasa oraz Duvalla oraz bardzo dobrą muzykę. Mogę zachęcić fanów Michaela Douglasa do obejrzenia tego filmu. Faktem jest, iż to chyba najlepsza jego rola. Może nawet i jedna z lepszych, jakie w życiu widziałem…
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones