Recenzja filmu

Uprowadzona (2008)
Pierre Morel
Liam Neeson
Maggie Grace

Hollywood nad Sekwaną

W jednej z recenzji filmu "Pojutrze" przeczytałem kiedyś takie zdanie: "Roland Emmerich po raz kolejny udowadnia, że jest bardziej amerykański niż sami Amerykanie". Stwierdzenie to idealnie
W jednej z recenzji filmu "Pojutrze" przeczytałem kiedyś takie zdanie: "Roland Emmerich po raz kolejny udowadnia, że jest bardziej amerykański niż sami Amerykanie". Stwierdzenie to idealnie pasuje także do Pierre'a Morela, reżysera "Uprowadzonej". Morel już w "13. dzielnicy" pokazał swoje zamiłowanie do iście hollywoodzkiego rozmachu. W swoim nowym filmie postanowił do końca wzorować się na kolegach zza oceanu i jedynym europejskim akcentem pozostawionym w "Uprowadzonej" jest miejsce akcji.

Bryan (Liam Neeson) jest emerytowanym agentem służb specjalnych z niezbyt udanym życiem osobistym. Jego była żona mieszka obecnie z podstarzałym milionerem, a jej ulubionym zajęciem jest utrudnianie swojemu ex-mężowi  kontaktów z ich nastoletnią córką, Kim (Maggie Grace). Pewnego dnia Kim prosi ojca o zgodę na wyjazd do Paryża. Pomimo początkowej niechęci, Bryan spełnia prośbę córki, co wkrótce okazuje się wielkim błędem. Tuż po dotarciu do Francji Kim i jej przyjaciółka zostają porwane przez albańską grupę handlującą kobietami. Bryan postanawia wykorzystać swoje umiejętności, które zdobył w czasie pracy dla rządu i na własną rękę odnaleźć ukochaną córkę.

W tym miejscu należy pochwalić Luca Bessona za całkiem pomysłową fabułę. Prosta, niezbyt zagmatwana, a jednak oryginalna, idealnie pasuje do filmu akcji. Twórca kultowego "Leona zawodowca" po raz kolejny udowodnił, że pomysłów na filmy mu nie brakuje. Szkoda tylko, że wraz z Robertem Markiem Kamenem nie udało mu się równie dobrze dopracować scenariusza.

Niestety, na tym chyba kończą się pochwały "Uprowadzonej", bowiem przez większość filmu oglądamy samotną krucjatę głównego bohatera, która ogranicza się do pościgów, strzelanin i eksterminacji dziesiątek przeciwników. Ktoś może powiedzieć, że przecież o to właśnie chodzi w filmach akcji. Racja, ale we wszystkim powinien być jakiś umiar. Tymczasem nasz emeryt, w pojedynkę i bez broni, radzi sobie lepiej niż niejedna dobrze zorganizowana grupa antyterrorystyczna. Zatwardziali przestępcy padają nieprzytomni od jednego ciosu Bryana, naboje w jego pistolecie nigdy się nie kończą, gołymi rękoma wyrywa rury ze ściany, a każdy pojazd, do jakiego wsiada, automatycznie staje się niezniszczalny. Reżyserowi naprawdę zabrakło wyobraźni. Po godzinie oglądania tego typu akcji człowiek ma po prostu dosyć.

Niewiele można także powiedzieć o obsadzie. "Uprowadzona" to film jednego aktora, który w dodatku nie miał zbyt wymagającej roli. Nie licząc rodziny i kilku dawnych przyjaciół Bryana, reszta obsady to gangsterzy pojawiający się w filmie na minutę, tylko po to, aby za chwilę paść na ziemię i odgrywać trupa.

Nowy obraz Morela jest filmem nudnym i do bólu przewidywalnym. Jeśli liczycie na jakąś ciekawą intrygę czy jakikolwiek zwrot akcji, lepiej omijajcie go szerokim łukiem. Już po opisie można domyślić się jego zakończenia. Całe szczęście, że film trwa tylko półtorej godziny i nie musimy na nie długo czekać.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Nazwisko Luc Besson to synonim słowa "akcja". Reżyser zdążył już przyzwyczaić fanów kina do produkcji... czytaj więcej
Bryan, odchodząc na emeryturę, postawił przed sobą jeden cel: odbudować relację z córką. Dotychczas... czytaj więcej
Niedawno miałem okazję obejrzeć francuski film "Uprowadzona". Za scenariusz odpowiada duet, który... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones