Normalni idą na wojnę

Wśród innych filmów ukazujących okrucieństwa wojny, wyjątkowość obrazu Ariego Folmana polega być może na tym, że prawie wcale ich nie ukazuje. Pokazuje natomiast jak całkowicie nienaturalną
Wśród innych filmów ukazujących okrucieństwa wojny, wyjątkowość obrazu Ariego Folmana polega być może na tym, że prawie wcale ich nie ukazuje. Pokazuje natomiast jak całkowicie nienaturalną sytuacją dla normalnych ludzi jest wojna.  Pod przykrywką animacji, film przemyca autentyczne relacje kilku uczestników wojny izraelsko - libańskiej w 1982 roku. Przynajmniej początkowo są to opowieści przedziwne. Ronny Dayag wspomina, że na początku wojna mu się nawet podobała, bo przypominała wycieczkę i dopiero w momencie zagrożenia, gdy poczuł, że zawiódł – zaczął się zastanawiać, co by pomyślała o nim jego matka. Zakompleksiony Carmi (Yehezkel Lazarov) popłynął na wojnę „Statkiem Miłości”, dostrzegając w inwazji Izraela na Liban okazję do zadebiutowania w roli mężczyzny i wyleczenia się z nieśmiałości w stosunku do kobiet. Dziewiętnastoletni Ari Folman w tym samym czasie snuł masochistyczne fantazje na temat własnej śmierci na froncie, gdyż ta mogłaby być świetnym sposobem na odegranie się na dziewczynie, która rzuciła go tydzień wcześniej.  Każda z tych opowieści dostarcza prawdy o wojnie cząstkowej i subiektywnie zniekształconej. Z relacji świadków wyłania się nie globalny i obiektywny obraz przebiegu działań wojennych, ale obraz zwichniętej kondycji psychicznej normalnych ludzi zupełnie do wojny nieprzygotowanych. Jest ona dla nich czymś nowym i całkowicie niezrozumiałym i jeśli nawet znajdują się oni w sytuacji śmiertelnego zagrożenia, myślami wciąż tkwią głęboko w pozawojennej rzeczywistości lub ratują się ucieczką w fantazję, tworząc alternatywne, nieraz całkiem nieprawdopodobne wersje rzeczywistości. Wyrwani z kontekstu, osobni, żyjący jak w złym śnie – tak naprawdę przez cały czas nie zdają sobie sprawy z tego, co się wokół nich dzieje.  Być może Ariemu Folmanowi, lepiej niż komukolwiek innemu, udało się pokazać, jak chytrze działa psychologiczny mechanizm wyparcia, który w kontakcie z niewyobrażalnym okrucieństwem wojny nakazuje odwracać wzrok, a jeśli ten manewr się nie powiedzie - zafałszowuje wspomnienia lub całkowicie wymazuje je z pamięci. W samej tylko najnowszej historii wiele było takich sytuacji, w których w reakcji na zło można było zadziałać inaczej, bardziej zdecydowanie. Masakra w Srebrenicy, wojna w Czeczenii czy ludobójstwo w Ruandzie to tylko niektóre przykłady strasznych tragedii rozgrywających się tuż pod nosem zwykłych ludzi. Dlaczego reakcja była tak słaba? Nikt nie widział czy nie chciał zareagować? Czy może tkwiło w tych sytuacjach coś tak nieludzkiego i wymykającego się wszelkim próbom rozumienia, że nie znalazł się nikt, kto potrafiłby odpowiednio zareagować?  Rozpatrywanie historii przedstawionych w "Walcu z Baszirem" jako przykładów z dziedziny psychologii posiadających moc uogólnienia, jest tylko jednym z możliwych sposobów odczytania. Jeśli potraktować je wprost, jako komentarz do masakry w obozach Sabra i Shatila, może się okazać, że akcenty rozkładają się nieco inaczej. Ari Folman, który stracił pamięć o wydarzeniach wojny 1982 roku, podjął niemal nadludzki wysiłek, aby dotrzeć do prawdy o sobie samym. Jego wizje, początkowo rozbite i fragmentaryczne, z czasem zaczynają układać się w całość, aż w końcu pojawia się pytanie o to, kto ponosi odpowiedzialność. Ten, kto miał wtedy krew na rękach, ten kto pomagał, czy ten, który odwrócił wzrok? Na koniec słówko na temat dość niecodziennej formuły filmu. Jest to animowany dokument, w którym wyobraźnia rysownika przeplata się z rzeczywistością. Taka forma posiada swoje uzasadnienie w treści filmu, w której rzeczywistość również została przepuszczona przez pryzmat kilku, mniej lub bardziej bliskich rzeczywistości, punktów widzenia. Dała ona twórcom praktycznie nieograniczone możliwości w operowaniu obrazem, co przyniosło bardzo ciekawe efekty: chwilami jest zupełnie poważnie, momentami surrealistycznie, a w tych chwilach zwłaszcza, gdy do kadru wkrada się konwencja wideoklipu - śmiesznie i groteskowo. Animacja posiada w tym wypadku też tę niewątpliwą zaletę, że nie poddaje wrażliwości widza ciągłym próbom wytrzymałości, tak jakby to on sam znalazł się w centrum wydarzeń, ale pokazuje z bezpiecznej odległości, a to sprzyja wnikliwej obserwacji i stawianiu pytań. Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie fakt, że ścieżką dźwiękową do filmu zajął się Max Richter, muzyk z którego dokonaniami miałem okazję zetknąć się już wcześniej. Jego neoklasyczne kompozycje bardzo dobrze sprawdziły się w jako muzyka filmowa i mam nadzieję usłyszeć efekty pracy tego niewątpliwie uzdolnionego kompozytora w jeszcze niejednym filmie.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Polska premiera filmu Ariego Folmana miała miejsce 2 kwietnia 2009 r. podczas festiwalu Kolnoa w... czytaj więcej
Film Ari Folmana – mało znanego w Polsce izraelskiego reżysera – opowiada o wojnie znanej w historii,... czytaj więcej
700-3500 - to liczba ofiar wśród palestyńskich uchodźców, którzy zginęli we wrześniu 1982 roku w Libanie,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones