"Odrodzenie" Marvela

Twórcy "Daredevila: Odrodzenia" dostali naprawdę poważne zadanie. Showrunnerzy musieli stworzyć kontynuację serialu, który wśród wielbicieli uniwersum Marvela zyskał już miano kultowego. Bądźmy
"Daredevil: Odrodzenie" to serial, który śmiało można nazwać czwartym sezonem uwielbianego przez fanów netfliksowego "Daredevila". Diabeł z Hell's Kitchen po raz ostatni wystąpił w głównej roli siedem lat temu, a w międzyczasie zaliczył występy gościnne w "Spider-Man: Bez drogi do domu" oraz "Mecenas She-Hulk", jednak to właśnie "Born Again" jest tym, na co czekali wszyscy fani świata MCU. Czy po niezbyt udanym debiucie najnowszego filmu - "Kapitan Ameryka: Nowy wspaniały świat",  Marvel wciąż ma szansę odrodzić się, zupełnie jak "Daredevil"?

Fabuła zaskakuje już od samego początku, bowiem akcja rozpoczyna się naprawdę intensywnie, z przytupem. Niepozorny pierwszy epizod zamienia się bardzo szybko w istny rollercoaster emocjonalny – zarówno dla widzów, jak i samego Matta Murdocka. Wstrząsający start ma znaczący wpływ na przemianę Daredevila w kontekście całego sezonu oraz niełatwą  drogę do tytułowego odrodzenia. Ponownie wracamy do Nowego Jorku, w którym z dnia na dzień wzrasta poziom przestępczości. Mieszkańcy boją się wychodzić na ulice, nie czują się bezpiecznie we własnym mieście. Daredevil zniknął, zapadł się pod ziemię i odwiesił kostium na kołek. W jego głowie zachodzi prawdziwa walka. Z jednej strony stoi sumienie, z drugiej, interpretowana na wiele sposobów, sprawiedliwość. Matthew Murdock dojrzewa z biegiem czasu, wyciąga wnioski, przeżywa zawody i podejmuje decyzje, które będą miały znaczący wpływ na życie, zarówno jego, jak i bliskich mu osób. Nie jest łatwo być ,,tym dobrym", w świecie rządzonym przez zepsuty system, na czele którego stoi taki człowiek, jak Wilson Fisk. Sumienie pokonuje rządzę zemsty. Matthew Murdock zawierza sprawiedliwość w sądzie, jednak, jak się szybko okazuje, realia są zupełnie zbieżne od wartości, którymi zaczął kierować się w życiu główny bohater. Droga, którą przebywa Matt w "Born Again" jest niesamowita i wyjątkowo angażująca. Przede wszystkim Daredevil, oprócz wyjątkowych umiejętności, jest tylko człowiekiem. Jego myśli dzieli często każdy z nas, dzięki czemu widz utożsamia się z przeżyciami tytułowego Diabła z Hell's Kitchen.


Już w pierwszym epizodzie otwarte zostaje wiele obiecujących wątków. Twórcy kładą nacisk – w głównej mierze, na relacje między postaciami. Motywy mają sens i – na szczęście, są w następnych odcinkach rozwijane. W "Odrodzeniu" powracają znane już fanom "Daredevila" postacie, a także mamy przyjemność poznać nowych bohaterów. Ponownie zobaczymy na ekranie, oprócz m.in. Foggy’ego Nelsona (Elden Henson), Karen Page (Deborah Ann Woll) oraz Wilsona Fiska (Vincent D'Onofrio), uwielbianego przez wielu Punishera (Jon Bernthal). Obok głównego antagonisty, a w zasadzie to w ukryciu, działa Muse, czyli jedna z najciekawszych i bardzo dobrze napisanych postaci drugoplanowych w serialu. Jednym z istotniejszych motywów nowego "Daredevila" są mściciele i strażnicy. Angielski odpowiednik tych określeń – vigilante, pada z ust Wilsona Fiska w serialu bardzo często, co podkreśla jego obsesję na punkcie samozwańczych stróżów prawa.

Charlie Cox powraca do roli Daredevila i najtrafniejszym określeniem jego występu będzie stwierdzenie, że on – dosłownie, jest tą postacią. Odniosłem wrażenie, że myśli przepływające przez umysł głównego bohatera, męczą też aktora. Vincent D’Onofrio jako Wilson Fisk jest również świetny. Powaga, brutalność oraz murujące spojrzenie w oczach ten człowiek ma we krwi. Jon Bernthal w roli Pusnishera, mimo że nie pojawia się na długo, jest nieziemski. Szczególnie zapamiętam scenę pierwszego spotkania w ,,Born Again" między Frankiem Castle, a Mattem Murdockiem. To, ile w tym momencie na ekranie było emocji - istny geniusz aktorski obu panów. Debiut w roli Białego Tygrysa notuje Kamar de los Reyes, który niestety umiera w 2023 roku, po walce z chorobą. Został oddany hołd zmarłem aktorowi w postaci specjalnej wzmianki na początku drugiego epizodu. Na ekranie błyszczą też Deborah Ann Woll (Karen Page), Margarita Levieva (Heather Glenn) Ayelet Zurer (Vanessa Fisk) oraz Wilson Bethel (Bullseye), którzy dodają kolejny dobry występ do swojego dobytku.


Twórcy "Daredevil: Born Again" dostali naprawdę poważne zadanie. Showrunnerzy musieli stworzyć kontynuację serialu, który wśród wielbicieli uniwersum Marvela zyskał już miano kultowego. Bądźmy ze sobą szczerzy – nie jest łatwo przebić tak dobrze zrealizowaną produkcję, jaką był "Daredevil" – a tym bardziej w czasach, gdy zainteresowanie kinem superbohaterskim zmalało. W tym przypadku wyszło naprawdę dobrze. Nie jest to poziom ten, co kiedyś, jednak historia robi tutaj solidną robotę. Bardzo widoczne jest CGI podczas scen – wiele uderzeń i ruchów ze strony Daredevila wygląda sztucznie. Tempo serialu jest bardzo zmienne i niezbyt udanie wywarzone, co może się nie podobać. Zdarzają się sceny akcji, bardzo dynamiczne, pełne emocji i napięcia, jednak nadchodzi też moment, gdy trzeba trochę się uspokoić. Wszystko zwalnia bardzo gwałtownie oraz na stosunkowo długi czas. W tym czasie, zamiast walk, widz skupia się na dialogu. Wisienką na torcie okazała się być muzyka, która nadaje całości genialnego klimatu i stanowi swojego rodzaju powrót do czasów poprzedniego serialu o Daredevilu.

Niewątpliwie "Born Again" zostanie jednym z najlepszych seriali tego roku. Jest to produkcja, która stoi świetną historią oraz solidnymi występami aktorskimi. Dla wielbicieli postaci Charliego Coxa oraz całego uniwersum Marvela, jest to pozycja obowiązkowa, która niewątpliwie dostarczy masę pozytywnych wrażeń. Dobra wiadomość jest taka, że na kolejny sezon "Daredevila" wcale nie będziemy musieli czekać tak długo, jak poprzednio.
1 10
Moja ocena sezonu 1:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja Sezonu 1 serialu Daredevil: Odrodzenie
W jednej ze scen serialu "Daredevil: Odrodzenie" Matt Murdock (Charlie Cox) słucha Nicka Cave’a.... czytaj więcej