Recenzja Sezonu 1

The Boys (2019)
Eric Kripke
Dan Trachtenberg
Antony Starr
Erin Moriarty

Masakra

"The Boys" wyglądają dobrze: walka z niewidzialnym przeciwnikiem to solidna montażowa robota, Ojczyznosław, używając swych mocy, nie idzie na kompromisy, a niektóre pomysły twórców mogą wywołać
Tak bardzo mam już dość superbohaterów... że aż obejrzałem o nich kolejny serial. Na usprawiedliwienie dodam, że miał on być nową jakością, wcześniej nie braną pod lupę w kinie. Co, jeśli z wielką mocą wiąże się całkiem zwykły wachlarz ludzkich cech: chciwość, pogarda, obłuda i głupota, a wspomniana moc tylko te cechy potęguje? Oto samozwańcza grupa "chłopaków" zabiera się za skorumpowanych superbohaterów. Adaptację komiksu Gartha Ennisa i Darricka Robertsona zapowiadano jako opowieść niecenzuralną, brutalną, pełną czarnego humoru, co nawet częściowo wyszło. Szkoda, że twórcy serialu zapomnieli o logice, spójności fabuły czy pełnokrwistych postaciach... Bardzo to dziwne, bo wystarczyło zainspirować się odrobinę materiałem źródłowym.


W świecie, gdzie powszechni superbohaterowie są celebrytami na stałe wpisanymi w media, kulturę i społeczeństwo, Hugie to typowy serialowy przeciętniak: mieszka z ojcem, ma kiepską pracę, nie potrafi zawalczyć o swoje. Na skutek tragicznego wydarzenia z udziałem nadludzko szybkiego Pospiesznego facet zacznie uświadamiać sobie, na czym świat stoi. Gdy następnie odnajdzie go niejaki Billy Rzeźnik, zacznie się ostra jazda, uformuje się ekipa, będzie też śmiesznie i zaskakująco. Problem w tym, że "ostrą jazdę" nadal mocno ogranicza poprawność polityczna, "ekipa" się nie klei ani nie budzi sympatii, "śmiech" jest przeważnie na poziomie filmów Marvela, a "zaskakiwanie" to budowanie piramidy coraz to słabiej uzasadnionych zdarzeń i relacji... Jeśli przymknie się oko na te kwestie, serial może się spodobać, na przykład jako satyra na celebrytów, korporacje i ich marketingowe machiny. Szkoda, że dialogi wypadają sztucznie, wielu bohaterów zachowuje się bez sensu, a fabuła na tym cierpi. Oj, cierpi.

Konkretnie: podstawą działania komiksowych "Chłopaków" zawsze był plan, a ich lider, Bill Rzeźnik, intrygował nie tylko ambiwalencją swoich czynów, lecz także opanowaniem, autorytetem i inteligencją. W opowieści filmowej planu po prostu nie ma, a Karl Urban w roli Rzeźnika przez większość czasu tylko się miota albo obiecuje dużo więcej, niż jest w stanie dać. Jego bohater jest przeszarżowany, nie grzeszy mądrością, jego groźby nie robią na nikim wrażenia, a o autorytecie można zapomnieć. W komiksie Bill posiadał psa, buldoga Reapera, a tu go jeszcze nie ma – w pewnym momencie zacząłem się zastanawiać, czy ktoś kazał Urbanowi grać dwie role jednocześnie? 

Tomer Capon (Francuz) i Laz Alonso (Cycuś Glancuś, w oryginale: Mother's Milk!) wypadają dość bezbarwnie, skacząc sobie do gardeł gdzieś na drugim planie. Jack Quaid jako Hugie wypada lepiej, z drugiej strony jego historię wznoszenia się ponad przeciętność widzieliśmy już w filmach i serialach wiele razy. W moim odczuciu za dużo potrafi i wie jak na żółtodzioba drużyny. Mocno zmieniony wątek Niewiasty  mi nie przeszkadzał, wypada tylko mieć nadzieję, że potencjał zostanie wykorzystany.


Dużo ciekawsi są superbohaterowie, głównie w postaciach członków Siedmiorga, elitarnej grupy, którą "Chłopaki" obrali sobie za cel. Oślizły Translucent, tępawy i arogancki Pospieszny, budzący wściekłość, ale i żal Głęboki (ciekawostka: dwóm ostatnim "zamieniono" kolor skóry względem oryginału) i inni – każdy ma jakąś charakterystyczną cechę, by dać się zapamiętać niezależnie od czasu ekranowego, a wątek każdego z nich prowadzi w innym kierunku. Erin Moriarty dobrze wypada jako Gwiezdna, nowy nabytek drużyny i jedna z głównych postaci. Jeśli jednak mam wskazać jeden powód, dla jakiego warto obejrzeć "The Boys", byłaby to rola Antony'ego Starra. Jego Ojczyznosław to kulturowy symbol, ubóstwiana gwiazda i niezniszczalny niczym Superman półbóg, a powiedzieć, że jest z nim coś nie tak, to nic nie powiedzieć. Tak jak w Harrym Potterze trudno przyczepić się do Alana Rickmana jako Snape'a, tak w "The Boys" Starr zostawia resztę obsady daleko w tyle.


Nie mam problemu z ograniczeniem scen przemocy czy seksu względem komiksowego pierwowzoru. Entuzjaści brutalnych jatek czy odważniejszych-niż-zwykle scen erotycznych i tak powinni być usatysfakcjonowani. Szkoda tylko, że wiarygodną (choć superbohaterską) historię postanowiono tu zastąpić sieczką, a portrety psychologiczne bohaterów spłycono do iście chłopięcego poziomu. Muszę jednak przyznać, że niektóre wątki społeczne: molestowania seksualnego, ceny sławy czy "złej korporacji", choć ugrzecznione względem oryginału, nie są doczepione na siłę. Parę innych motywów po prostu porzucono – może to i dobrze, bo z sensownych komiksowych wniosków zostałyby pewnie tylko poprawne politycznie frazesy.

Wiadomo, że budżet pierwszego sezonu większości seriali nie pozwala na nie wiadomo co pod względem efektów specjalnych. "The Boys" wyglądają dobrze: walka z niewidzialnym przeciwnikiem to solidna montażowa robota, Ojczyznosław, używając swych mocy, nie idzie na kompromisy, a niektóre pomysły twórców mogą wywołać uniesienie brwi, może nawet bezwstydny śmiech. Tylko czemu tak niewielu superbohaterów pamięta, jak się lata? Do muzyki, głównie Daniela Pembertona, mam tylko jeden zarzut – jest z odzysku. Te same kompozycje słyszałem w "Królu Arturze: Legendzie Miecza", i sądzę, że pasowały tam dużo lepiej.

Po skończeniu produkcji Amazon Prime nie czułem satysfakcji, za dużo rzeczy po prostu się nie klei, a kilku tanich rozrywkowych sztuczek na pewno nie można określać mianem nowej jakości w kinie superbohaterskim. Niemniej jednak, jestem i będę twórcom wdzięczny za jedną rzecz: sięgnąłem po komiksowy pierwowzór. Choć przesadnie krwawy, oraz nie tak dobry, jak "Watchmen" Moore'a, doceniam spójność, wiarygodność wydarzeń, postaci i oryginalność – także w warstwie ideowej. Co do filmowych "The Boys", to tylko utwierdzili mnie w przekonaniu, że dość już superbohaterów. 

... Ale jak wyjdzie drugi sezon, to zobaczymy.
1 10
Moja ocena serialu:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Źle się dzieje na współczesnym Olimpie. Faceci w pelerynach i kobiety w spandeksie zmieniają PR-owca,... czytaj więcej
"Jesteśmy inna rasą, mienimy się w złotym świetle opatrzności" - deklaruje facet w pelerynie, zwany przez... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones