Odcinek 1 ma wydźwięk taki, że przypadkowo natrafiono na gwałciciela, a jego rzeczy z domu uzmysłowiły Policji i władzom, że we Wrocławiu grasował seryjny gwałciciel. Niestety tak nie było! Policja doskonale wiedziała, że seryjny gwałciciel działa od wielu lat we Wrocławiu i nie informowała o tym powszechnie. Wiem bo pytałem kilka kobiet mieszkających w płd. dzielnicach Wrocławia i nic nie słyszały o grasującym gwałcicielu w latach 1995-2010. Ponadto to nie tylko moje obserwacje, ale tak wynika z ustaleń dziennikarzy Onetu, którzy napisali o tym w reportażu "Gwałciciel z pamiętnika". Policja była bezradna, a gwałty od wielu lat powtarzały się, tak dobrze maskował się sprawca. Przypadkowe zatrzymanie go stało się przełomem! 

Rozumiem potrzeby produkcji serialu, a więc chęć przeprowadzenia wywiadów z policjantami prowadzącymi śledztwo, relacje z bezpośrednich uczestników wydarzeń, i sądzę, że ta chęć nie pozwoliła autorce filmu (scenariusza) godzić w działania Policji. Ich wizerunek autorka chciała pozostawić nienaruszony z lojalności do nich jako uczestników serialu, ale tak naprawdę policjanci wiedzieli o gwałcicielu od dawna a szefowie Policji nie rozgłaszali, że Wrocław ma seryjnego gwałciciela, co bardziej narażało kobiety na atak. Oczywiście piszę to wszystko po 1 odcinku a po ostatnim wydźwięk postrzegania tej kwestii na podstawie dalszych odcinków serialu może się zmienić, ale wtedy skoryguję swoje stanowisko, jeśli tak się stanie.