Wygląda to tak, jakby nie dogadali się z Markiem Krajewskim odnośnie praw do adaptacji jego cyklu z uniwersum Breslau lat 30. z Mockiem i zrobili serialową podróbkę.
Po tym co zrobili z ksiązkami Krajewskiego w tej ekranizacji z Dorocińskim mogło mu trochę nadszarpnąć nerwy...
akurat poziom tamtej produkcji był dość wysoki. tu zaczęło się solidnie, ale chaos, głupoty scenariuszowe oraz oczywistości popsuły ostatnie 3-4 odcinki.
Po obejrzeniu trzech odcinków Breslau, sięgnąłem po serial Erynie. Książek z Popieleckim w roli głównej nie czytałem ale za to cykl o Mocku zaliczyłem jakieś 15-18 lat temu. Odniosę się zatem nie do wierności książce ale do satysfakcji z oglądania. I uważam, że nowsza z produkcji nie dorasta starszej do pięt. Ona nawet nie ma się co mierzyć z cyklem "Na kłopoty... Bednarski". Erynie przywróciły moją wiarę w Dorocińskiego, który gra tam naprawdę krwistą postać. Ten świat chce się eksplorować. Ktoś może uznać, że recytacje przemyśleń komisarza są zbyt łopatologicznym przedstawieniem jego rozterek. Niemniej, to właśnie "Breslau" przy "Eryniach" jest jak teatrzyk szkolny, z tą różnica, że przeładowany wulgaryzmami.
No Erynie jakimś arcydziełem nie były ale szczerze to tam intryga lepsza niż tu. W Breslau jest super klimat i scenografia ale scenariuszowo bardzo słabo, ratują chyba jedynie swietni aktorzy. Erynie to inna półka, a Breslau z tą obsadą i kasą Disneya (widać że nie żałowali na kadrę i dekoracje) mógł naprawdę być czymś więcej