Widać, że nie żałowali pieniędzy na scenografie bo wyglada całkiem dobrze. Czuć klimat epoki. Aktorzy też nieźle dobrani, dają rade. Nic mnie tu nie drażniło i nie kłuło w oczy . A co do tego ale.....sama zagadka. Banalnie prosta w drugim odcinku zdaje się już można było zgadnąć kto zabił. Nie ma klimatu dobrego kryminału czy mrocznej zagadki jak w np w genialnym ripperr street. Nie wciaga jakoś szczegolnie, nie zaciekawia jakos szczegolnie. Jak sie juz wie kto morduje to czeka sie jak to sie dalej potoczy i tyle. Mocno irytowała mnie żona komisarza no ale taka postac przyszło jej grac a jak irytuje to znaczy, ze gra dobrze. Sam komisarz slabo pokazywal ta dziwna toksyczna milosc i przywiazanie no ale nie to jest osia serialu raczej tłem. Podsumowując jest niezły, ale nie porywający i do obejrzenia na raz.
Podziwiam spostrzegawczość i przenikliwość, w życiu bym nie wpadła na to, że osoba, która pojawia się na ekranie na 5 sekund jest mordercą.
Mi zalśniło po tej rozmowie z żoną podolskiego, no i jeszcze była scena gdzie miał opatrywana ranę jakby właśnie po poparzeniu. Ale fajnie, że kierowali całą uwagę na syna Holtza, żeby do końca próbować zmylić.