Podoba mi się tutaj pełno takich smaczków. Na przykład scena gdy biały diabeł przychodzi do swojej młodszej wersji w elektrowni po psa. Wtedy żeby udowodnić, że to ona, poprosiła młodszą wersję żeby podeszła do okna. W tym momencie wiedziała już co się stało, że koleś upuścił przy biurku długopis, że tamta się schyliła i powiedziała jej co za chwile się stanie.
To był genialny ruch bo ktoś by się mógł spytać, o to gdy pętla ruszyła za pierwszym razem i nie było jeszcze starej babci więc ta młoda nie miała powodu wstać i akurat widzieć ten moment.
Takich smaczków jest wiele. A drugi taki konkretny dotyczy moich przemyśleń czasowych. Jeśli ja chce wygrać w totka to nie mogę się cofnąć po numery np do zeszłej środy żeby je sobie wsadzić do kieszeni spodni i żeby obstawić to losowanie bo po tej dacie byłbym bogaty i nie musiałbym się cofać, a co za tym idzie byłbym biedny itd, itd, paradoks dziadka. Ale on ten paradoks nie istnieje zawsze. Można przenieść się w przód o tydzień i sprawdzić numery za tydzień jakie będą i wtedy wytypować więc czas w którym byłem biedny będzie zachowany.
Jeśli są dwie linie osób np Adam i Ewa mieli dzieci, te dzieci miały dzieci itd. To przy tej ilości ludzi jest duża szansa, że ktoś z Ameryki może się cofnąć i zabić hitlera, bo wszystkie wydarzenia po jego zabiciu nie miałby wpływu na linie jaką przeszła w życiu ta osoba która go zabiła. I tu mamy w ostatnim odcinku to samo.
Zegarmistrz doznaje śmierci dziecka, chce cofnąć czas, tworzy dodatkowe światy, które nie mają wpływu na ten pierwszy świat i osoby z tych właśnie światów dodatkowych mogą zmienić świat podstawowy bo zrobili to i przestali istnieć. Co za tym idzie zegarmistrz nie stworzył światów bo oni zniknęli. Gdyby sam zegarmistrz chciał się cofnąć żeby ich zatrzymać przed mostem to by nie mógł bo skutkiem stworzenia tego tunelu czasowego była przyczyna jaką była śmierć syna.