Filmy utrzymane w konwencji "mystery" często zawiązanie fabuły opierają na głupim lub nielogicznym zachowaniu głównego bohatera i właśnie tak jest i tutaj. Jude Law snuje się bezmyślnie i gnuśnie po planie, podejmuje działania jawnie wbrew swoim interesom i działa bardziej jak marionetka, niż rozsądny człowiek. Jako (z konieczności) widz anglosaskich seriali, często zastanawiam się, czy logika ich bohaterów aż tak odstaje od naszej, słowiańskiej, że wikłają się w paradoksalne sytuacje, w które przenigdy nie zaplątałby się nasz rodak.
W każdym razie w pierwszym odcinku tego, na szczęście, miniserialu mamy do czynienia z nudną opowieścią o niczym, no chyba że za sensację uznamy zanik ostryg u wybrzeży wysepki.
Być może pozostałe dwa odcinki przyniosą falę bombastycznych zdarzeń, na co na razie absolutnie się nie zapowiada. Poza tym Jude Law gra tak, że jego kreacja nadaje się do teatru kabuki, czyli jak Dolph Lundgren u schyłku swojej kariery.
Na kontynuację czekam bez dreszczyku podniecenia.
Dokładnie, przede wszystkim odcinek przeraźliwie wręcz nudny. Jude Law snuje się po ekranie bez celu, robi dziwne miny, a sceny "niepokojące" są wstawione w tak bezsensowny sposób, że zamiast zaciekawić widza budzą jedynie jedno wielkie wtf. Ja sobie już odpuszczam ten serialik, szkoda czasu.
Ja odważę się obejrzeć do końca. Będzie bardzo śmiesznie, kiedy powali mnie na kolana i zostanę zmuszony do rewizji oceny.
Ja się tam nie zgodzę, w serialu nie ma akcji, ale mimo to jest ciekawy(co się tak naprawdę stało na tej wyspie) i aż chce się oglądać kolejny odcinek. A Jude Law gra bardzo dobrze.
Uwierzę, gdy dodasz, że było to doznanie z cyklu "guilty pleasure", bo nie wyobrażam sobie, abyś potwierdził swoją opinię z ręką na sercu. Oczywiście mogę się mylić, ale obserwowanie wykresu sejsmografu w środkowej Antarktydzie uważam za bardziej fascynujące niż rozwój fabuły w tym serialu. Na kolejny odcinek oczekuję z niecierpliwością porównywalną do niepewności, co przyniesie kolejne sprawozdanie podkomisji smoleńskiej. Co do głównego bohatera, to jego ekspresja nie przewyższa możliwości dowolnego Joe Doe z dowolnej szuflady dowolnego wydziału Medycyny Sądowej dowolnego kraju należącego do WTO.
Ma się rozumieć zastrzegam sobie ewentualność błędnego osądu, a takim przypadku wszystko odszczekam i zmienię ocenę.
Jak nie chcesz to se nie wierz , ja serial ocenię jak skończę go oglądać. (obejrze cały albo wyłączę w trakcie oglądania)
Też się tak łudziłem, no dobra, nuda, absurdalne zdarzenia i wybory głównego bohatera, fabuła z dupy, ale może następny odcinek będzie lepszy, niestety tu jest tylko gorzej z każdym odcinkiem :3
Trzecim odcinkiem twórcy chcieli udowodnić, że intelektualnie znajdują się w stanie daleko posuniętego skretynienia, jednak po oglądnięciu czwartego przypuszczam, że dopiero się rozkręcają. Jako kolejną postać dodano Afroangielkę z dwoma córeczkami, która okazuje się być żoną... nie, nie powiem kogo, zobacz sam! Albo inaczej, nie trać czasu na tego śmiecia, bo naprawdę nie warto.