Premiera , godz. 3:00 rano , HBO , wszytko jak zwykle .
"Osobiście chciałbym nawet, żeby podobny los spotkał miasto Braavos za czerpanie korzyści z prostytucji dzieci."
ciekawe, czy takie sceny są w książce, ponieważ Braavos jest miastem byłych niewolników, którzy przysięgali, że nikt nigdy nie będzie u nich niewolnikiem. A przecież dzieci w burdelu raczej z własnej woli tam nie przebywają!
Tak że czy jakiś książkowiec może potwierdzić, czy były jakieś wzmianki o dziecięcych burdelach w Braavos w książce, czy to kolejny wymysł dedeków, żeby zohydzić przeciwników przeciwników Aryi?
Jak dotąd czytałem wszystko oprócz "Tańca ze Smokami", ale nie pamiętam czy w "Uczcie dla Wron" zginął Meryn Trant, w każdym razie na pewno nie tak jak w serialu. Rozumiem że chciano pokazać Meryna jako jeszcze bardziej odrażającego, ale zdziwiłem się że obsługa "domu uciech" nie wezwała po prostu strażników i nie wsadzili zboka do lochu. Wówczas przy próbie wykupienia go np. przez Mace'a Tyrella, wszyscy dowiedziliby się jakie Meryn miał zachcianki i byłby skończony tak czy siak.
"W ostatnim odcinku morze się wydarzyć wszystko."
Otóż to, bardzo dobrze to ująłeś, bo w serialu często odcinki rządzą się swoimi prawami, prawie jakby były osobnymi filmami. Powiedziałbym, że jedynym niezmiennikiem, który od dłuższego czasu się utrzymuje w serialu, jest głupota Jona :)
W ostatnim odcinku dostaliśmy założenia, że Danuta oszalała, smoki są prawie niezniszczalne, Arya jest człowiekiem, a nie postacią z komiksu, Cersei podobnie, Tyrion i Jamie odrzucają rzeczy mniej istotne i wracają do źródeł (rodzina) - i jeszcze kilka innych. Jeśli potraktować ten odcinek jako osobny film, to ogląda się nawet nawet. Ale patrząc na niego jako element serialu i pewnej ciągłości, potęguje tylko chaos i wspomniane przez Ciebie WTF :)
Dokładnie :) ładnie to ujęłas. Odcinek oglądało się ok. Była akcja, były efekty specjalne, były walki i trochę bohaterów z uczuciami:) Jako zakończenie całej SAGI i całego GOT Nieeeeeeeeee i jeszcze raz nie!!
To jeszcze nie zakończenie , i tak było w tym odc lepiej niż w "Czarnej " Bitwie o Winterfell , czy koszmarnym odc 4 , a i przypominam że następny , ostatni odc realizują w pełni DDeki .
Według wycieków Sroka ma być królem , więc , katastrofa moze byc dopiero przed nami .
ja mam tylko jedno określenie na fabułę - syf jakich mało. poziom realizmu zbliżył się do Marvela. na resztę szkoda klawiatury
O, nie podobało Ci się Endgame??? :) a ja się tak śmiałam na tym filmie :) :) :) :) i nawet prawie łezke uronilam:) :)
Dokładnie. JAK ZWYKLE. Czyli beznadziejnie.
Idę oglądać "Czarnobyl"...
Wczoraj obejrzałem sobie urywek "Blackwater"... odcinek robiony z "groszowym" budżetem wyglądał o wiele lepiej niż TO.
Tradycyjnie kupa. Cgi jebało po oczach, przemiana Danki tak szybka, że nierealna. Zmarnowanie potencjału Varysa.
Na plus Cersei i jej ludzkie emocje.
Znalazłbym kilka plusów (pożegnanie braci, pojedynek Ogara z Górą, zachowanie Cersei w ostatnich chwilach)... ale reszta pogrąża ten odcinek. Chociażby scena ze skorpionami - tydzień temu trzy bełty trafiają smoka pod rząd. W tym żaden nie jest blisko chociaż miasto ma ich kilka razy więcej, a danka niespecjalnie nawet wysila się aby ich uniknąć. Całe emocje ulatują przez komizm sytuacji.
Albo zachowanie Eurona, który w pierwszym odcinku głosił iż "jak coś je*nie to ucieknę". Co robi amfetaminowy pirat? Toczy całkowicie bezsensowny pojedynek choć praktycznie jest już na tyłach bitwy i daje się w nim zabić.
Albo rozwiązanie kwestii Varysa. Ktoś jeszcze liczył na to iż powie Tyrionowi co usłyszał podczas kastracji? ****, nic z tego.
I tak dalej i tak dalej i tak dalej. Ocenę całego serialu obniżyłem o trzy punkty. Dwa sezony zmarnowanego potencjału, a ten odcinek śmiało można nazwać najgorszym EVER. Szkoda iż nie jest osobną filmową produkcją - oj, posypałyby się złote maliny.
Z tymi skorpionami to tak nie do końca, bo widzę, że każdy się nad nimi pastwi. Euron ustrzelił smoka zza zaskoczenia, gdy dryfował w powietrzu. Miał czas, aby się przygotować, spokojnie odmierzyć i wykonać strzał, gdy on unosił się w miejscu. To była zasadzka, tak więc wiedział również, z której strony nadciąga wróg i kiedy go się spodziewać. Scena nie powala i jej wykonanie jest idiotyczne, ale tak to przynajmniej widzę.
Teraz to Danka była agresorem. Miała możliwość ataku z dowolnej strony. Smok już nie wisiał w powietrzu, był ciągle w ruchu i leciał na pełnym wietrze. Z taką szybkością jego manewr był również przyśpieszony. Zwróć uwagę, że flocie Eurona udało się wystrzelić zaledwie kilka pocisków. Skorpion to kawał żelastwa. Dookoła unoszą się kłęby dymu i płoną okręty, a ty musisz obrócić machinę, wycelować i strzelić w latający obiekt, którego w praktyce widzisz pierwszy raz w życiu w walce, bo wcześniej na morzu smoki udziału w niej nie brały. Choć przyznam, że w późniejszych scenach skorpiony na murach wyglądały komicznie, im to już nawet nie chciało się ich obracać. Po prostu stali.
Teraz jeszcze o samej bitwie ze smokiem. Wydaje mi się, że Cersei i Euron za bardzo je przecenili, choć w sumie nikt z nich nigdy nie miał z nimi do czynienia. Nie ma co gadać, smoki były postrachem i najsilniejszą stroną armii Danuty. W poprzednim sezonie po bitwie z Lannisterami Jaime starał się już wtedy, przekonać Cersei, że oni nie są w stanie wygrać choćby z jednym smokiem i fakt, taka okazała się rzeczywistość. Później przyszła wieść, że Danka straciła jednego na rzecz NK. Okazało się, że można je zabić. Z pewnością narodziła się nadzieje na wygraną, jej siły przecież znacznie osłabły. Następnie Euron z łatwością ustrzelił kolejnego. Dance został jeden smok. Jej wojska były rozbite, a ona zdesperowana. Wydawałoby się, że łatwiej już być nie mogło, ale niestety.
Euron trafił TRZY razy w smoka. Trzy razy. W pierś, skrzydło i gardło. Żaden bełt nie chybił, nie było ich więcej. Trzy strzały i trzy trafienia... Nawet po wcześniejszym przygotowaniu byłoby to cudotwórstwem.
Potem położył jeszcze skuteczną zaporę "bełtową" i zmusił Drogona do ucieczki.
Można tą scenę było zrobić inaczej. Można było pokazać ustrzelenie Rhaegela jako całkowity przypadek. Cersei i reszta byliby upojeni euforią tego cudu, przecenialiby swoje siły.
Ale tego nie zrobiono.
Król Foltest od balist płakał jak oglądał. :P Setki ulepszonych balist i nawet jedna nie była blisko. Danka nawet nie musiała się wysilać. Całe wyjaśnienie problematyki strzelania z balist nie ma sensu w obliczu poprzedniego odcinka. Wszystko trafił szlag.
I ocena odcinka cały czas szybuje w dół... Obstawiam 5/10 i to tylko dzięki fanbojom.
https://www.youtube.com/watch?v=V4C4yoMPp0o
Tak miało to wyglądać w dzisiejszym odcinku, ale z plot-armorem nawet Euron nie da rady.
Co zrobić , i tak było trochę lepiej według mnie niz w "czarnej bitwie" .
No ale nie ma nawet co porównywać najlepszą bitwę w GoT , do zwykłej rzezi w dodatku tak przewidywalnej i tak podręcznikowej że ... po tym co zrobili z bohaterami , juz nie wspomnę
No nieświadomie wczoraj określiłem jak będzie dziś , a ja miałem nadzieje że będzie dobrze , że będzie porządna bitwa , że odpuścili NK , ale krzesełko jest ważniejsze , to i bitwę zrobią , a tu , pewnie w następnym odc Sroka zostanie królem , Jon miernota " Snow poleci na północ pokutować za swą głupotę , Dankę zabiję Aria lub Jon i tak dojdziemy do kresu , największej straconej i zmarnowanej szansy w historii TV .
Czarna bitwa to nie tylko samo starcie ale też rozmowy w trzech obozach. To świetna choć krótka "przemowa" Stannisa, dawkowanie napięcia i świetne zwroty akcji. Choć starcie nie miało rozmachu tego książkowego jednak nie pozostawiło we mnie niedosytu. Było co podziwiać.
Ten dzisiejszy wręcz bije po oczach. Zamiast oglądać z zapartym tchem... przeglądam internet co kilka minut. Odcinek leci w tle niczym epizody TWD. Kilka fajnych momentów, mnóstwo dziur i braku logiki. Nie oczekiwałem już cudów pod DeDekach ale oni nadal potrafią mnie niemile zaskoczyć. Nawet bitwa pod Winterfell zyskuje gdy się ją zestawi z Królewską Przystanią.
Mam nadzieję, że DD zje*ią te Star Warsy tak jak zrobili to z ostatnim sezonem.
Pod mianem "Czarnej Bitwy " miałem na myśli Bitwę o Winterfell co tym zasłyneła że mało było widać ,
Ja też uważam że Bitwa na Czarnym nurtem jest najlepszą w GoT , bez dwóch zdań , i nie ujmuję jej nic z książkowej wersji . Więcej emocji było przy niszczeniu floty Stannisa dzikim ogniem albo odsiecz Tywina , gdy wydaję się wszytko stracone , niż to palenie ogniem KP i żelaznej floty , tam czuło sie realność starcia , a tu wszystko takie podręcznikowe , przewidywalne , każdy rzeź umie zrobić , a bitwę już jak widać nie .
Akurat dla mnie zabicie NK pogrąża tą bitwę i nic tego zawodu nie przebiję . Nawet Varysowy plan , głupota Tyriona , sztuczne szaleństwo , dziury , uproszczenia , tanie chwyty , itd , nie przebijają tego zawodu kóry czułem 2 tygodnie temu
Tylko nie Star Wars , Niech oni nawet nie próbują , zniszczą Starą Republikę :(
Błędy scenariusza aż biją po oczach.
- poprzednio smok lecący na wysokości kilometra zabity kilkoma celnymi bełtami ze skorpionów (niezły zasięg mają swoją drogą, w rzeczywistosci byłoby to kilkaset metrów). A w tym odcinku kilkaset skorpionów nie może trafić w największego smoka.
- Danuta świruje w tempie ekspresowym. Wystarczyło zabić Missandei i królowa spuściła na Królewską Przystań bombę atomową.
- najsłynniejsza, najbardziej bitna i doświadczona kompania najemników ginie w parę sekund, do tego zresztą całkowicie bezsensownie rozstawiona przed bramami miasta.
- Żelazna Flota, największa, niepokonana, jak wyżej, popiół w parę sekund...
- Euron - zupełnym przypadkiem dopłynął akurat tam gdzie poszedł Jaime
- Varys - chyba nie było pomysłu na tą postać
Na plus tego odcinka:
- efekty specjalne i rzeź miasta
- pojedynek Ogara z braciszkiem
- emocjonalne zakończenie wątku Cersei
No, strategia w bitwach to w tym sezonie góruje. Po co oni wystawili te wojska przed mur? Przecież cholera mieli mur, a w armii Danki nie było nawet głupich łuczników lub żadnych machin oblężniczych, aby cokolwiek zrobić. Mogli tam stać do osranej śmierci i czekać, aż łaskawie smok im otworzy bramę. Gorzej byłoby, gdyby wcześniej zginął - co wtedy? A dobra, już po ptokach. Zwijamy się, elo. Albo nie wiem, może zaczęliby kuć mur mieczami.
Kolejna sprawa. W GOT panują jakieś dobre maniery rozpoczynania bitew czy co? Ja rozumiem, Bitwa Bękartów. Umówili się o określonej porze i miejscu, tutaj wydaje się wszystko ładnie. Ale w przypadku oblężenia stolicy? Cholera, łucznicy i balisty na murach grzecznie patrzą, jak naprzeciwko zbiera się przeciwnik. Oni zaś idą gęsiego, aby ustawić się w szyku jak na apelu w podstawówce. To już jest normalnie wyższy poziom. Nie wiem o co tutaj chodzi.
No rzeczywiście "super" to nakręcili, jak atakujący wychodzili gęsiego wąską ścieżką z jakiejś dupy i ustawiali się w radosną zbieraninę :) Wyglądało to jak przygotowania do ataku na stodołę sąsiada, a nie na wielkie, ufortyfikowane miasto :)
z IMDb
8x3 - 8.2
8x4 - 6.4
8x5 - 7.2 (a to dopiero kilka godzin od premiery!!!).
Tytuł piątki powinien brzmieć "Upadek". Dwuznaczny - z jednej strony nawiązywałby do legendarnego już filmu o ostatnich dniach oblężonego Berlina. Z drugiej... koniec legendy GoTa.
Jedyne o czym marzę teraz to żeby przed śmiercią Danka spaliła niewdzięcznice Sanse, doradcę roku Tyriona i warzywo Jona. Swoja droga w każdym odcinku musimy mieć dokładnie taka sama rozmowe Janka z Dany?
-Jesteś moja Królową
-Wygadałeś
-Kocham Cię
"Całujemy sie, ale to takie creepy"
Reject. Chryste na niebie xD
Danka powinna spalić Tyriona i Varysa juz w 7x04
To zabawne jak postać od początku do 8x03 kreowana na dobrą, opiździała w 10 sekund siedząc na dachu xD
"To zabawne jak postać od początku do 8x03 kreowana na dobrą, opiździała w 10 sekund siedząc na dachu xD" - świetne podsumowanie ostatnich sezonów!
A i nie czaje nagle tej wielkiej niechęci to Danki ze strony Jona, skoro to jest serial oparty na realiach średniowiecznych, prawie każda monarchia w Europie jest ze sobą bliżej lub dalej spokrewniona, ba nawet w dzisiejszych czasach nie trzeba mieć dyspensy żeby ohajtac sie z ciotką.
zachowania Jona są tak dziwne, że nie wiadomo o co mu chodzi. zachowuje się "chcę, ale się boję, trochę się wstydzę, a może jednak znowu chcę... jednak może nie"
Przynajmniej jest to dobrze zagrane. Ta jego mina "chyba muszę do kibla" dobrze obrazuje wewnętrzne rozterki tej postaci ;)
Ja to przemianę Daenerys jeszcze mogę znieść - zawsze miała zadatki na niezłą psychopatkę. Niestety większość postaci zachowuje się tak, jakby nagle straciło mózg. Littlefinger czy Varys przez kilka sezonów byli kreowani na wielkich cwaniaków realizujących jakieś swoje skomplikowane plany, po czym nagle zaczynają snuć się bez sensu, zachowywać jak idioci i w ogóle są jakimiś żałosnymi parodiami samych siebie z początku serialu. Podobnie właśnie Jon, Tyrion i wszystkie inne postacie, którym na początku kibicowałem.
Niestety twórcy serialu postawili na widowisko, CGI i efektowną rozpierduchę, a na jakieś subtelności scenariusza postanowili nie tracić czasu. Mam nadzieję, że Martin jednak lepiej zakończy swoją sagę, o ile kiedykolwiek skończy ją pisać...
A moim zdaniem jej zachowanie świadczy właśnie o czymś zupełnie przeciwnym. W większości napiętych sytuacji, nawet gdy jest wściekła, to bierze kilka głębszych oddechów i starała się podjąć racjonalną decyzję. Czasem była bardziej pobłażliwa, czasem mniej, ale we wszystkich sytuacjach, w których podjęła "złe" decyzje, jak np. spalenie Tarlych, to każdy inny władca czy dowódca jak Tywin, Cersei, Stannis czy Robert Baratheon zrobiliby dokładnie to samo, prawdopodobnie nie dając drugiej stronie szansy jaką dawała Danuta.
Kwestia interpretacji postaci, ale zauważ, że ona od początku była przedstawiana jako osoba, która jest całkowicie i absolutnie skupiona na osiągnięciu obranego sobie celu i jest w stanie wszystko temu podporządkować. Przeciętny człowiek nie zbliża się nigdy do takiego poziomu skupienia na obranym celu, z drugiej strony jest to cecha wybitnych wodzów, twórców a także... psychopatów.
Zawsze była bardzo autorytarna, przekonana o słuszności swoich decyzji i nieugięta - doskonały materiał na tyrana.
Zawsze była bezwzględna, nawet w "czynieniu dobra", bo ktoś kto z zimną krwią i bez mrugnięcia okiem morduje tysiące ludzi, choćby w imię dobra ogółu i wyższych idei, jednak budzi pewne moralne wątpliwości, prawda? :)
Poza tym ona zawsze była dobra i wyrozumiała... dla tych, którzy postępowali wg jej woli. I całkowicie bezwzględna dla każdego, kto jej się sprzeciwił.
Jak dla mnie, pod względem charakteru - wykapany Aleksander Macedoński :) Zresztą sam Martin przecież mówił, że jego inspiracją był Maurice Druon (który napisał również powieść historyczną o Aleksandrze), a także po prostu różne książki historyczne, więc myślę, że trop z Aleksandrem może być trafny :)
A mnie się wydaje, że do czasu śmierci Drogo Danka niejako płynęła z prądem: owszem, była ukierunkowana na tron w Westeros, ale najpierw jako tron dla brata, potem niejako siłą rozpędu na siebie. Ale nie było w tym spiny i pewnie jakby urodziła dziecko, to całkiem możliwe że odwlekałaby decyzję o podbiciu Westeros na świętego Dygdy, czyli kiedyś tam :)
Ona się zafiksowała na punkcie Westeros dopiero po śmierci Khala oraz utracie dziecka.
Jednak chyba od początku było coś takiego, że to ona była przedstawiana jako prawdziwa krew smoka, w przeciwieństwie do swojego brata. Przynajmniej czytając książkę, dość szybko zacząłem mieć wrażenie, że jest kreowana na mocnego zawodnika w wyścigu o tron ;) A jak było w serialu, to szczerze mówiąc już nie pamiętam.
Jon też był od początku przedstawiany jako gracz wagi ciężkiej. Powinien być albo kimś bardzo ważnym w walce z Innymi, lub kimś ważnym w walce o tron. Przy tym pierwszym był wręcz nieistotny, wyręczyła go Arya. Przy tym drugim ma jeszcze odcinek do wykazania i o ile zakład, że przez cały odcinek Jon będzie taki :O że wszyscy go czymś zaskoczą i na koniec się obrazi i pojedzie na Mur?
Spójrz teraz na niego :)
Dla mnie Jon może zginąć na początku ostatniego odcinka od przypadkowo wystrzelonej, zabłąkanej strzały, nawet już wiem, jaką minę by przy tym zrobił :) W ogóle z pewnym rozczarowaniem muszę stwierdzić, że wszystkie postacie męskie okazały się żałosnymi, godnymi politowania niedorajdami i kretynami. Nieważne, czy na początku byli kreowani na super spryciarzy (Varys, Littlefinger, Tyrion), na wielkich wojowników (Jon, Jaime), demoniczny czarny charakter (Nocny Król), na końcu okazało się, że to zagubieni, mali chłopcy wymachujący mieczami z patyków :) Gdzie im do takich silnych charakterów, jak Daenerys, Cersei, Arya, czy nawet Sansa. Jedyny, na którego jeszcze liczę, to Bran.
A tak poza tym, to dla mnie zwyciężczynią jest Cersei. Babka zrobiła wszystko dobrze, przechytrzyła wszystkich, ale skąd mogła wiedzieć, że zdziesiątkowana armia Daenerys w następnym odcinku się odrodzi, kilkaset balist nagle przestanie strzelać, a Złota Kompania okaże się bandą przebierańców? Oszukana przez scenarzystów! :D
Tak. BRAK prawidłowych i dobrze zgranych relacji Jona i Dany to jeden z podstawowych minusów tego serialu, bo to chyba w tym chaosie, mieli być główni bohaterowie :) :) :)
Moim zdaniem gdyby Góra miał możliwość wskrzeszania umarłych to byłby 100 razy lepszym Nk niż sam NK. To takie trochę masło maślane ale właśnie czegoś takiego mi brakowało w 3 odcinku, żeby ten nk sobie mieczem pomachał z kimś coś pokazać, że trzeba się z nim pomęczyć. Ogólnie odcinek okej ale cholernie szkoda, że Cersei ginie w ten sposób, wolałbym aby zostawili egzekucje na kolejny odcinek ale no nie można mieć wszystkiego.
Nie wiadomo czy zginęła. Skoro Arya przeżyła zasypanie to może Cersei też. Ten serial i tak ma niewiele wspólnego z realizmem.
To by był dopiero plot tłist gdyby Janki Śniegowe i inne Danki się pozabijały a Cersej przeżyła i klapnęła na końcu na żelaznym tronie.