Więc za niecałe 4h wielki finał. Jaki by on nie był, to jednak coś ważnego się kończy w historii TV.
VALAR MORGHULIS :D
Z punktu widzenia serialu, a nawet patrząc z szerszej perspektywy to Jon był prawowitym następcą tronu, zabił uzurpatora. Nie ważne też że to była rodzina, w historii świata nie takie rzeczy się działy. Lepiej by to wyglądało gdyby Jona obwołali królem, on się zrzeka,potem jest wolna elekcja. Nowy król zapytał by się wtedy Jona czy czegoś chce. Jon opowiada- niczego. Zatem możesz odejść gdzie chcesz. I Jon i tak wybiera mur, zawsze go wybierał, czuł że tam jego miejsce. I już wygląda to o niebo lepiej. Sam Król i rada to też lipa, no ale tak wykastrowali postacie że z tego nie dało się nic ugrać.
Myślę, że po tym co się stało - po tych wszystkich wojnach, śmierci, zniszczeniu - ludzi już tak naprawdę g*wno obchodziło kto będzie nimi rządził. Byleby tylko wreszcie zapanował pokój.
Jakiekolwiek "zrzekanie się" królowania nie działa. Nikogo nie obchodzi czy ty chcesz być królem czy nie. Robertowi Baratheoneonowi wcale nie chodziło o zdobycie korony. Chciał wytłuc tylko wszystkich Targaryenów - a został królem czy tego chciał czy nie.
Tak samo Bran - pojechał do stolicy tylko dlatego, iż wiedział, że nim zostanie.
Ah szkoda tam gadać, wy na wszystko znajdziecie odpowiedź. Nie umiesz czytać ze zrozumieniem, to nic dziwnego że jak ci gówno na talerzu podają to je ze smakiem zjadasz. Nic tam nie miało sensu. Sens by był gdyby to LF i Varys wygrali, a tam wygrały miernoty Starkowie CO ZNOWU ZAPRZECZA Grze o Tron jako wychodzącego naprzeciw schematom bo dobro w sumie ostatecznie wygrało. Starkowie od których się to zaczęło. którzy dostawali po dupie od tych złych Lannisterów koniec końców wygrali wszystko, I to jest ta nieprzewidywalność? Ja mam nadzieję że każdy serial będą już kręcić jak 8 sezon, normalnie śmiechem się będę zanosił jak będzie bronić tego gówna dalej.
Szkoda, że Lord Varys i Littlefinger zostali tak małostkowo potraktowani.
Ale nic nie zrobisz z tym, że to Trójoka Wrona została królem (najlepszy ku temu kandydat). Weiss i Benioff poznali zakończenie sagi od samego George'a Martina.
Ja też sądzę, że zbyt duży nacisk położyli na widowiskowość, kosztem wykonania, ale akceptuję bieżący stan rzeczy i próbuję dochodzić dlaczego stało się tak, a nie inaczej.
Power is power. Kilkukrotnie w serialu pokazywano, że intryganci w końcu wpadną. Akurat wątek LF został zakończony przez Brana, jednak scena rozmowy Brana i Sansy została wycięta, aby podkręcić zdolności dedukcyjne Sansy. Wpływowi doradcy, nawet dysponujący magią odnosili w ciągu wszystkich sezonów wiele spektakularnych porażek, jak np. Melissandre. Dlatego LF ani Varys nie mogli wygrać.
Co pokazywali. Tyrion też był intrygantem, tak samo Bronn i im uszło na sucho. A porażki odnosili bo taki był wymysł twórców.
Zresztą z trollami szkoda gadać - widzę ambitne filmy ocenione na 3, a pacific rym na 8 szkoda słów.
No jak to Nocna Straż nie potrzebna?! A gdzie będą mieszkać wszyscy bękarci i przybłędy? :P
Nocna Straż aktualnie chyba liczy sobie jednego członka: Jona ;) Więcej czarno odzianych osobników w finałowej scenie nie widziałam ;)
Nie takie obrzydliwe. Hitlera próbowano zabić kilka razy. Zaczęto już przed wojną i zawsze uchodził z życiem . Gdyby sie udało było by lepiej zawsze jednak albo nóż się ześlizgnął albo biurko zbyt grube drewno i bombka za słaba się okazała etc.
Sama przemiana Danuty przewidywalna natomiast w serialu bezsensownie pokazana.
Zgadzam się:
- Edmure robił w tym serialu za błazna, jak Mace Tyrell
- w tym odcinku było tyle wodolejstwa i nudnego pie*dololo, a zabrakło czasu dla księcia Dorne i Yary
- lubię Bronna, naprawdę, ale uczynienie go lordem Reach jest co najmniej śmieszne. W Reach żyją inne, bardziej starożytne rody nawet od Tyrellów, które w życiu nie uznałyby jakiegoś przybłędy za swojego przywódcę. oh wait, przecież Davos powiedział, że tam już nikogo nie ma :D
- świętoyebliwy Tyrion namawiający Jona do zabójstwa - oczywiście żadnemu nie przyszło do głowy, żeby po prostu z Danutą porozmawiać. Nikt od kiedy Danka zaczęła "szaleć" nie próbował z nią porozmawiać, od razu zaczęło się knucie i szukanie kolejnych kandydatów na wymarzonego władcę Ale to ona jest "ta zła"
- pozostałe tematy olane. Dothraki odpływają - ale gdzie? smok raczej na pewno jest w Valyrii - ale czy Branowi tak ławto byłoby go namierzyć? Przecież to nie jest wilkor, czy kruk, to stworzenie magiczne!
W scenariuszu było, że jest szalona to tak musi być. Nigdy nie przepadałem za Danką, ale to co z nią zrobili w ostatnich odcinkach to jest dramat. Jeszcze ta przemowa niczym Hitler. Wystarczyło rzucić tekstem, że dokonała tego czego nie zdołał zrobić jej szalony tatuś. W normalnych warunkach pewnie by oprzytomniała, ale nie w wizji dedeków.
dokładnie, większości dialogów gdyby zabrakło, to nie zrobiłoby to różnicy
Nikogo nie ma, a zatem pewnie po prostu jest lordem bez chorążych...
kiedy Danka zaczęła "szaleć" nie próbował z nią porozmawiać, od razu zaczęło się knucie i szukanie kolejnych kandydatów na wymarzonego władcę Ale to ona jest "ta zła" - no też prawda, bo pustosłowie Jona raczej ciężko liczyć
W sumie zabił Dany jak inny bękart z Północy swojego "kochanego" ojca
A co, może ona jest "ta dobra" ? Tyrion cośtam jej insynuował zaraz przed tym jak wyrzucił broszę namiestnika. Ona nie widziała swojej winy. Jon też w jej komnacie mówił, że powinna zobaczyć te zgliszcza i spalone kobiety i dzieci: a ona dalej usprawiedliwiała swoje poczynania- że to wina Cersei, która niewinność ludzi wykorzystała przeciwko jej. Wyparcie totalne. To jak takiej przemówić do rozumu? Rozumiem, że to już było post-factum, ale nikt się wcześniej nie spodziewał, że spali całe miasto.
Jon zabił Dany i to było jedyne słuszne rozwiązanie, inaczej dalej "wyzwalałaby" od Winterfell po Dorne i za wąskim morzem, co sama zresztą zapowiedziała. Co innego można było zrobić w tej sytuacji? Jak ją powstrzymać?
no Pentos, Volantis i Qarth to akurat byłoby miło gdyby wyzwoliła, a wojen w Westeros już by raczej nikt, choćby ćwierć-inteligentny, nie wypowiadał po historii z KP
W Westeros nie było niewolnictwa i więcej tyranów, więc nie miałaby kogo tam wyzwalać
Ty mówisz poważnie? Przecież w swojej pięknej przemowie do swoich wojsk po spaleniu stolicy twierdziła, że ją "wyzwoliła" i że będzie "wyzwalać dalej" (od Winterfell po Dorne). Tu już nie chodzi o uwalnianie niewolników, a o palenie i destrukcję wszystkiego, co spotka na swojej drodze i każdego, kto nie będzie się z nią zgadzał. Nie wiedziałam, że takie rzeczy trzeba tłumaczyć.
No, i jeszcze ten żałosny humor, jak Edmure zahaczył mieczem o drewienko. HA HA HA, bardzo ku*wa śmieszne, niech jeszcze stanie na grabie i rozkwasi se ten głupi ryj, padnę ze śmiechu.
Poniżyli go jego właśni krewni nie gorzej niż Freyowie.
Btw wiesz kto to siedział między nim a Samem na tej pseudo-naradzie? Wyglądał na kogoś zależnego od Lorda Tully'ego. Dziwne, że książę Dorne, z jakiego rodu by nie był, nie przyjechał w niczyim towarzystwie, gdy tam akurat żadnych rodów poza głównym nie likwidowano.
Jedyny plus sezonu to śmierć Danki i Cersei.
Dlaczego źle postacie musza odejść tak humanitarnie, wiedziałem. Ci do reszty koszmar serio Bran ???
Budowanie postaci Jona poszło się.....
Nie podoba mnie się jak potraktowali Jona na końcu. Wszyscy widzieli ,ze Dance odbiło, ze nie była by dobra królową, i że należało to zrobić za spalenie i wyrżnięcie miliona ludzi.Gdyby jej nie zabił wojna trwała by nadal , mordowanie, rozpierducha. Potraktowali go jak pospolitego złoczyńcę, przestępcę. Powinien być traktowany z nimi na równi i zostać jednym z lordów niekoniecznie królem.
Wysłanie go na mur , który nie istnieje jest po nic na dobrą sprawę.
Jon został królem Szkotów hehe za murem Hadriana. W sumie gdyby on został królem północy tez było by to niezłe zakończenie a tak to lipa bo czuje niesprawiedliwość w potraktowaniu tej postaci. Jeszcze bym zrozumiała gdyby sam wybrał sobie taki los , ale zrobienie z niego w Westeros pospolitego złoczyńcy, przestępcy to przesada.
W sumie Bran na tronie jest przewidywalny i w książce może sie to tak samo skończyć , natomiast myślę ,że Martin bardziej sprawiedliwie Jona potraktuje, który nigdy nie myślał o sobie tylko raczej działał dla dobra ogółu i za to został ukarany, zupełny bezsens.
U Martina Jon będzie (jeżeli łaskawie zechce coś jeszcze napisać) w tym miejscu w którym skończył w ostatnim tomie - martwy ;) Tak samo zresztą Ogar.
Bardzo w to wątpię. Nie po to jest w okół niego tyle przepowiedni i różnych wskazówek co do jego przyszłych wydarzeń i roli jaką odegra, żeby od tak miał zdechnąć z mordą w śniegu XD
Ogar również raczej żyje. Brienne prawdopodobnie się z nim minęła.
Chciałoby się powiedzieć: pożyjemy, zobaczymy ;) Już nie takie Jony i Ogary ginęły u Martina. Osobiście mam nadzieję, że tak właśnie będzie, mimo że Ogar to był jeden z moich ulubieńców w książce (serialu też).
a kto powiedział że historia ma być sprawiedliwa,
strasznie mi się go żal zrobiło, smutny koniec jego historii ale podobało mi się takie zakończenie.
I nikt nie traktował go jak pospolitego złoczyńcy (po za Nieskalanymi i Dothrakami, no ale zabił ich 'Matkę' ) po prostu musieli
iść na kompromis żeby zakończyć rozlew krwi i mógł zapanować jakikolwiek ład.
Jak by to był LOTR to na pewno by został królem :P ale całe szczęście historia była trochę bardziej gorzka.
No tak, ale żeby odplynąl bez rozpierdu warunkiem było wysłanie Jona na mur dożywotnio. Tak to wytłumaczył Jonowi Tyrion :D
Szary Robak nawet wygląda na tytana intelektu, nie wiem czy nie wystarczyłaby zwykła ściema, że już go tam wysłali...
No właśnie odpłynął, bo zaakceptował rozwiązanie, w którym Jon udaje się na mur. Przecież to jasno wynikało z fabuły
Tak, też nie mogę przeżyć tego, co zrobili z postacią Jona, uwolnił ich od tyranki, zrobił tyle dobrego, a skończył jak banita.
Mnie zastanawia końcowa scena - on odprowadza Dzikich na ich tereny czy też z nimi dochodzi? Bo jeśli to drugie, to po co farbowanie ciuchów na czarno i jego dołączenie do NS. Pozbyli się go odsyłając na niechcianą placówkę dyplomatyczną na/za Mur. Może w książce on sam wybierze takie rozwiązanie, choćby dlatego, że chyba najbliżej mu było do wolnych ludzi za Murem. Znając swoje prawdziwe pochodzenie pewnie już nigdzie indziej nie czułby się jak w domu.
Moim zdaniem on sam odszedł z Dzikimi za Mur. Na Murze nic go już nie trzymało (oprócz wyroku) i nic go tam nie czekało. Spotkałby się tylko z szyderstwem jak były dowódca Straży i jako były Król Północy. Odszedł z przyjaciółmi, którzy nigdy go nie zawiedli roczarowany tym jak potraktowali go ludzie, dla których tyle poświęcił.
Ja to zrozumiałem w ten sposób, że wysyłają go do nocnej straży, ale oni już nie istnieją. W końcu o ile się nie mylę istnieli po to by bronić muru, a teraz przed kim mają go bronić skoro dzicy ludzie są ze wszystkimi w sojuszu, a Night King nie żyje, więc przeszmuglowali Jona, by mógł odejść z dzikimi i żyć z nimi nie bacząc na przeszłość.
Sam odszedł. Jak na koniec patrzy na zamykającą się bramę i odwraca od niej głowę, to się lekko uśmiecha. No tak po swojemu, więc jest naprawdę lekko. Będzie nowym Mancem. To dobry koniec jego historii. Najlepszy. Tam może być szczęśliwy.
Mnie zastanawia po co Dzicy w ogóle odeszli za Mur. Atakowali go przez tysiące lat, żeby przedostać się na jego lepszą, cieplejszą, bardziej urodzajną stronę, a jak już zostali oficjalnie przepuszczeni i uznani za ludzi... wrócili tam gdzie ciemno, zimno i pusto. Nie lepiej było im zostać na ziemiach wokół Muru? Gdy Jon był Lordem Dowódcą to chyba nawet chciał im dać tereny należące do Nocnej Straży.
Na południe od Muru musieliby klękać, a tego nie lubią. Na południe uciekali głownie przed Innymi, to zagrożenie minęło, więc najbardziej niepokorni postanowili wrócić za Mur.
Dobra. To koniec sezonu, więc napiszę to.
Dziękuję Dedekom za najpiękniejsze SMOKI jakie widziałam we wszelkich produkcjach.
Dziękuję za to, że to Jon zabił Dany.
Dziękuję za rozpacz Drogona. (ryczałam)
Dziękuję, że Drogon wyraził swoje uczucia niszcząc Zelazny Tron i zabrał ciało swojej Matki odlatując (ryczałam)
Dziękuję, że Jon odszedł z Dzikimi, tam gdzie nie ma syfiastej polityki, tylko niezależność (ryczałam). Tu muszę się zatrzymać zwracając się do mojej drogiej przyjaciółki z filmłeba. Emo kochana, w domyśle Twoje marzenie może się spełnić (wiesz o czym mówię)
Dziękuję, że Jon jest ciągle ze swoim Wilkorem i go pomiział
Dziękuję, że Arya popłynęła odkryć Amerykę.
Dziękuję, że Brienn uzupełniła puste karty księgi dotyczące Jaimego.
Za co nie dziękuję? Za wszystko czego nie ma w podziękowaniach.
I jeszcze jedno. Tyle symboliki ile włożyli w politykę. Zwróćcie uwagę na dzwon- ''liberty bell'' by uncle google images. To tak w nawiasie, bo jest tego więcej.
Tak. Smoki w tym serialu były piękne :) i te malutkie na początku i te dorosłe na końcu :)
To jedyne, co było piękne w sezonach 7-8.
Każdy tak krytykuje finał. A przecież były w tym chaosie jakieś echa tego, co było w dawnym GoT.
Po prostu zawalono charaktery postaci w s7-8 i teraz wyszło niewyraźnie.
Np. Bran za mało był pokazywany wcześniej żeby skończyć jak skończył :) :)
A Jona pokazywali za dużo, żeby skończył tak jak skończył :) :) swoją drogą miał szczęście, że piesek mu przebaczyl. A Dragon go nie sfajczyl. I po co w ogóle w s7tak eksponowali pochodzenie Jona, gdy ostatecznie nie ma ono żadnego znaczenia.
Cieszę się że Davos ocalał :) :) :) bo może w książkach też ocaleje.
Czuję jakiś żal, że ten serial się skończył.
Jon skończył najlepiej i tak jak chciał. Poszedł z Dzikimi tam gdzie nie ma ''bend the knee'', polityki, układów masterów od kasy, masterów od burdelów, floty, szeptów i innych syfów. Odszedł z przyjacielem, który oprócz tego, że jest prawdziwym przyjacielem, to jeszcze widział Jonowego maleńkiego siusiaka i nikomu nie rozpowiedział :) Taki koniec dla Jona był dla mnie wymarzony. Jest tam, gdzie jest niezależny od niczego i od nikogo. I zawsze może mieć mimikę osoby z przewlekłym rozwolnieniem i nikt go nie będzie oceniał.
Ale na serio- wątek Jona jest zakończony świetnie (wg mnie)
W sumie to zakończenie dla Jona jest ok.
Ale ono nie zgadza się za bardzo z piesniami, bajkami, mitami, jakie znamy :) :)
Jon powinien odejść z chwilą gdy Dany spaliła ludność cywilną i rzucić wszystko.
Albo powinien zabić Dany, wyzbyć się uczuć ludzkich i samemu zostać krolem.
Nie można mieć wszystkiego :) :) tj czystego serca po zabójstwie i wolności :) :)
Jon jest pół Starkiem pół Targiem. Pieśni i inne dotyczą Targaryenów czystej krwi. W serialu też nie pada Azor Ahai o ile mnie pamięć nie myli. Upieram się przy tym, że Jon nawet u Martina powinien skończyć jak skończył. Z Dzikimi, w których naturze jest niezależność i wolność. Zwłaszcza, ze tam poznał swoją pierwszą miłość plus przyjaciela na śmierć i życie ;)
U Martina na razie Jon nigdy nie opuścił MURU. I raczej go nie opuści.
Bo w książce jest po prostu inny Aegon, syn Rhaegara i Elli.
A w serialu potoczyli inną historię. Czyli moim zdaniem, w serialu, Jon nie poniósł naturalnych konsekwencji swoich decyzji.
Ten Aegon to moim zdaniem jakiś przebieraniec a nawet jeśli jest synem Rheagara, to raczej epizodysta. Jon jest tytułową Pieśnią Lodu i Ognia, a tajemnica jego pochodzenia to przecież tytuł sagi. Nie wiem czy opuści Mur, ale wydaje mi się, że odegra ważną rolę w walce o żelazny tron. Gdyby przepowiednie okazały prawdziwe wydaje mi się że zabije Deanerys, która zdobędzie Żelazny Tron a z miecza zahartowanego w jej krwi powstanie Światłonośca. Dopiero wtedy dojdzie do ostatecznej walki z Nocnym Królem, tutaj mieliśmy poodwracane wątki, bo w serialu najpierw zabili NK, a potem Deanerys.