Po średnim 1 odcinku , i dobrym drugim dostajemy nudny 3 :(
Bycie zmartwychwstałym zobowiązuje!
"Myślą, że jak mają jednego zombiaka to się mogą wozić" meanwhile Jedyny Prawdziwy Król Odkąd Nie Ma Stacha - czyli ten bladawy, za Murem, wiesz *do Cersei*: bicz pliz
Odcinek dobry, Jon nareszcie nie ma loczków jak chłopiec, teraz to Melisandre go uważa za Azora Ahai;) Sceny Wieży Radości podobały mi się, no ale brakowało trzeciego gwardzisty, a Wrona przerwała najlepszy moment:P Tyrionowi najwyraźniej się bardzo nudzi. Szary Robak i Missandei doprawdy mają nudne życie ehh. Sam i Goździk, najgorsze sceny, może jak dopłyną do celu coś się rozkręci. Nie sądziłem że Jon powiesi Ollego, bardziej mi pasowało że wygna go, Staję się bezwzględny;)
Ps; Wyobrażam sobie że Olly teraz będzie bohaterem wielu memów, ze swoją bezcenną miną trupa:P
A mi tam tego dzieciaka zawsze było trochę szkoda - tragiczna postać
Proste życie chłopca z wioski zakończone rzezią. Rodziców mu ubito jak zwierzęta, potem on zabija Rudą ale zapewne pochwały od Jona nie dostaje. Wreszcie jego dowódca wpuszcza tych którzy zniszczyli mu dzieciństwo za mur - to był nadal młody dzieciak z syndromem ofiary wojennej.
Dobrze że spotkała go kara ostateczna, ale nie rozumiem skąd tyle "hejtu" - to nie potwór jak Joffrey czy Ramsay
historia chłopaka jak piszesz jest tragiczna itd. aleee Jon był dowódca Nocnej Straży, a on spiskował za jego plecami i ostatecznie w zajebiście niehonorowy sposób go zabił. Stąd ten hejt. Postać Jona jest lubiana przez dużą część widzów, więc sama po sobie mogę napisać, że jego śmierć zabolała... i to jeszcze w taki sposób
Ja myślałam, że generalnie Jon odwoła egzekucje i tak jak pisze wygna ich albo coś. Tak mi się wydaje, że stary Jon by tak zrobił jako człek prawy i pełen miłosierdzia :) a tu miłe zaskoczenie. Podobał mi się tez realizm tej sceny, a dokładnie to, że jak Jon odciął linę było słychać jak łamanie karków. Taki szczególik na plus :)
Będzie bardziej charyzmatyczny, bezwzględny (ale bez przesady musi mieć trochę współczucia):P. A i humor mu się przyda:P
no humor zdecydowanie! Jon Ponurak... zawsze mi było go szkoda, że on wiecznie taki skrzywdzony :P Są jakieś przewidywania czy Jon Snow okaże się Azorem Ahai i czy będzie to jeszcze w tym sezonie? Ty jesteś dobrze poinformowany, może znasz jakieś przecieki w tym temacie? :)
hm... no ciekawe jak się sytuacja rozwinie i czy Jon aka Azor ujawni się w tym sezonie :)
aaaa mam jeszcze pytanko odnośnie Iana Mcshane'a. Wiesz kogo ma zagrać? Na necie był news, że albo Eurona Greyjoya albo Randylla Tarly'ego. Z tym, że to tylko domniemania autorów newsa. Tak czy siak Eurona już mamy to chyba będzie grał Randylla?
Najprawdopodobniej będzie grał ojca Sama, nawet pasuje z wyglądu do tej roli;P
wygląda na "surowego" człowieka i pewnie taka też będzie grał rolę skoro będzie ojcem Sama :)
dzięki :)
Według mnie nie oszczędziłby. Tak jak nie oszczędził Janosa, mimo że ten ostatecznie tylko mu odpyskował. Jon by płakał, cierpiał i nie chciał, ale po prostu musiałby to zrobić. Ze względów wizerunkowych i dla bezpieczeństwa. Czym mógłby Olly'ego usprawiedliwić? Że za młody, żeby umrzeć? Najwyraźniej niej był za młody, żeby komuś sprzedać kosę. Że mu Dzicy zabili rodziców? Prawie każdemu Dzicy kogoś zabili, sensem całej sprawy było to, że otwiera się nowy rozdział ku większemu dobru. Jakby wypuścił Olly'ego musiałby wypuścić resztę, a na to raczej nie mógł sobie pozwolić.
Skoro Olly miał wybaczyć Dzikim, ktorych Jon gościł czy traktował jak przyjaciół, potworne czyny rozgrywające się na jego oczach i niszczące mu życie, to i Jon mógłby być bardziej wyrozumiały. Nieładnie tak od innych wymagać heroizmu, a samemu "się nie certolić". No chyba, że gdzieś umknęło mi zaprzysiężenie Olly'ego i jego przysięga, wtedy to co innego. Co do pozostałych to oczywiste, że jako Czarni Bracia musieli zostać osądzeni w ten sposób, chociaż dziwne jakoś dwójce się upiekło. No, może uciekli :D
Może to byli ci dwaj zabici ze straży, gdy dzicy się pojawili.
Jednego odważnego zabił Tormund, a drugiego kusznika Wun Wun.
Albo podczas ataku ta dwójka padła. Jednego Tormund zabił, a drugi został rozkwaszony przez Wun Wuna:P
Nie twierdzę, że Olly'ego nie da się zrozumieć, zgadzam się, że jest to postać tragiczna, a nie zła. Ale chyba trudno wybaczyć, że ktoś zabił CIEBIE. Przypadek Jona to jest, można rzec, przypadek bezprecedensowy ;D Wiem, że Olly miał żal do Jona, czuł się zdradzony, ale wydaje mi się, że mógł mu chociaż spróbować zaufać w tej sprawie. W imię wyższego dobra, Jon poświęcił miłość, czy Olly nie mógł spróbować poświęcić zemstę? Jon był dla Olly'ego zawsze dobry, myślę, że traktował go jak młodszego brata, należało mu się odrobinę więcej zaufania ze strony chłopca.
Myślę, że problemem jest tu wiek chłopca (wiadomo,że emocje nim targają) i to, że cała tragedia wydarzyła się na jego oczach i stosunkowo niedawno, a za chwilę widzi, że ci sami ludzie bratają się z Jonem. On przeżył wtedy straszny zawód. Nie sądzę, żeby sam wpadł na pomysł czy się odważył na tak dramatyczny akt. Jednakże na własne oczy widział, że nie może ufać Jonowi, jeżeli chodzi o pomszczenie własnej matki i ojca, co właśnie dawała mu Nocna Straż pod dowództwem ser Allistera.
Nie wiem, czemu Jonem ta wstrząsnęła ta zdrada i czemu tak się dziwił, dopuszczenie Olly'ego tak blisko było błędem od samego początku, on przecież nie mógł tak szybko być gotów. Że wspomnę o szkoleniu Aryi, ile trzeba, żeby wyzbyć się osobistych emocji. Dziwiłam się w każdym razie jego decyzji wtedy, wiadomo było, że młody nie da rady patrzeć na to, co się dzieje, to było dla niego, jakby dostał w twarz.
Mam nadzieję, że Jon nie zrobił tego, bo chodziło o niego. Że nie powiesił Olly'ego, bo chodziło o niego samego [Jona]. A że zrobił to, bo chodziło o lorda dowódcę. Słabe by to było z jego strony, gdyby to zrobił z pobudek osobistych. W takim wypadku tym bardziej powinien go puścić.
Myślę, że Jon dopuścił Olly'ego tak blisko, bo przypominał mu młodsze rodzeństwo. Czuł się za chłopca odpowiedzialny, chciał się nim zaopiekować, myślał że będzie mógł być dla niego jakimś mentorem. Poza tym nie zapominaj, że Jon jest bardzo samotny. A tu pojawia się chłopiec, który kojarzy się mu z utraconym rodzeństwem, potrzebuje opieki, patrzy w Lorda Dowódcę jak w obraz... Nie chcę żeby to zabrzmiało jakoś creepy, ale Jon się związał z Ollym emocjonalnie.
Absolutnie nie uważam, żeby w egzekucji był motyw zemsty. Jon tego dokonał, bo był Lordem Dowódcą, bo zabito człowieka, bo Bracia oczekiwali wymierzenia sprawiedliwości, bo gdyby tego nie zrobił, ustanowiłby groźny precedens. Ale było widać ile go to kosztuje - wyglądał, jakby miał ochotę stamtąd uciec jeszcze przed przecięciem liny.
Stary Jon nie puściłby ich wolno, zrobiłby tak samo jak zrobił.
Przypomnę ci że stary Jon sam wykonał egzekucje na byłym dowódcy złotych płaszczy, tego nauczył go Ned.
Że mężczyzna który wydaje wyrok sam go powinien wykonać.
No i to jest ta jego pośmiertelna zmiana- ''za każdym razem jest czegoś mniej' padły słowa. Wtedy by ich oszczędził, ale po zmartwychwstaniu? Jon Snow umarł. teraz narodził się ktoś inny- Jon jeszcze tego nie wie kim teraz jest, ale pewne było jedno- brak litości dla zdrajców. Zrobił to co Ned Stark w pierwszym odcinku 'dezerterowi'- wysłuchał, ale ściął go za dezercję. Wziął to na klatę. Jon taką decyzją zbliżył się do Neda Starka ( choć to nie jego ojciec- bardzo być może). Wprawne oko widza zauważyłoby zmianę, która w nim się zrodziła. Może w kolejnych odcinkach zauważymy jakąs jeszcze zmianę? Jon nigdy się nie wychylał. Zawsze stał w cieniu, z oddechem bękarta na plecach. To czy po śmierci będzie kimś innym? Wszystko na to wskazuje. To zupełnie odwrotnie niż Aryja- ona z Aryji Stark stała się nikim, a Jon z nikogo stał się Starkiem- bardzo być może- Targaryenem też.
Jeśli już, wolę, żeby stał się bardziej Targaryenem. Starkowie są honorowi, uczciwi i kończą w piachu. Zawsze ktoś im nóż w przysłowiowe plecy wbije. Wbili i bękartowi Starków, więc niech teraz zmartwychwstanie Targaryen - bezwzględny, nieco szalony (?), niech się zbudzi w nim krew smoka! Jeden smok dla Danki, jeden dla Tyriona, a trzeci dla Jona?
Mnie się wydaje, że Jon nawet po śmierci i zmartwychwstaniu, nawet jak się już dowie, że jest synem Lyanny i Rhaegara, Azorem Ahai, to i tak będzie przywiązany to Starków. W końcu w tej rodzinie się wychował, był przywiązany do Neda i jego dzieci i nie sądzę, żeby się od tego odciął, nawet jeśli akurat ma kryzys. Czym dla niego są Targaryenowie? Pustym nazwiskiem. Poza tym, niechże wreszcie, któryś Stark będzie mądry i nie skończy przedwcześnie w piachu! :D Szaleństwo, zbudzona krew smoka? Nope. To już nie będzie Jon.
I w ogóle, jakoś nie widzę Jona na smoku, mimo, że pewnie jest tą drugą głową. Spirit animal Jona to wilkor, czyli Duch ;)
Zgadzam się z ciężkim sercem ;) Jonowy zwierzak to wilkor, szalony Jon to nie Snow, ale pomarzyć zawsze można. On jest jednak trochę zbyt... smętny? Z tą krwią smoka to miało być poetycznie i metaforycznie, hm, prawdaż, w sensie, że niechże Jon zacznie być bardziej żwawy, taki jakiś do ludzi, pewnie, że Targaryen to dla niego raczej zasłyszane legendy niż coś bliskiego, chodziło mi o jakieś bardziej stanowcze działania Jona. Nie chciałabym, żeby teraz snuł się po mroźnym pustkowiu i dumał nad życiem jak jakiś westeroski Hamlet. Ja chcę, żeby on znalazł cel (szybko) i stanowczo do niego dążył. Najlepiej niech odbije Winterfell, na przykład, niech skopie d... Ramsayowi. Albo zrobi coś innego, byleby działał. Z głową, z sensem i z powodzeniem. Czas byłby ku temu najwyższy.
p.s.: zawsze mnie zastanawiało, dlaczego, skoro już uznajemy za pewnik, że jest synem Targaryena, nie ma ich kolorytu? Wygląda raczej jak syn Roberta Baratheona - niewysoki, czarny i kudłaty. Charakter ma po Starkach raczej...
Cóż, Jon jest nieszczęśliwą postacią, więc smutek jest mu przypisany raczej na stałe. Osobiście, za smętność serialowego Jona winię aktora ;D Ale nigdy nie miałam wrażenia, że Jon jest mało energiczny - on działał naprawdę dużo, tylko wszystko w ramach tej nieszczęsnej smętnej Straży, więc nie miało to (na razie) większego wpływu na Westeros ;) Mnie odpowiada obecny stan ducha Jona, uważam, że jest to o wiele bardziej realistyczne i ciekawe, niż gdyby od razu popędził z orężem w dłoni gromić wraże siły ;) Oczywiście, mam nadzieję, że nie będzie w tym stanie do końca sezonu, bardzo chcę zobaczyć Jona robiącego Ramsayowi z d*py jesień Westeros ;D
No wreszcie! Dziękuję! Wreszcie ktoś zauważył, że wygląd serialowego Jona jest ni przypiął ni przyłatał :D Ani na Starka ani na Targaryena to on nie wygląda. Nurtowało mnie to od pierwszego sezonu, czemu zdecydowali się akurat na takiego aktora. O Baratheonie nigdy nie pomyślałam, natomiast Jon zawsze przypominał mi Dornijczyków... A biorąc pod uwagę, że Elia Martell była z Dorne, otwiera to pole do ciekawej spekulacji ;)
ale że jak? że co? że syn Elii? Lyanna uratowała maleńkiego syna Rhaegara? czy że Lyanna miała dziecko z kimś z Dorne? i najsłynniejsza love story w Westeros to jednak nieporozumienie? stawiałabym na Baratheona: dopadł Lyannę zanim Rhaegar zdążył ją porwać. I jedna z najgorętszych fanowskich teorii rozsypałaby się w proch :) ale bez sensu: Ned powiedziłaby Robertowi, że Jon to jego syn, a tymczasem cały czas milczał. Wygląd aktora nam tu poważnie miesza. Mózg staje w poprzek, dosłownie.
Ale gdyby Robert coś zrobił Lyannie, Ned bym mu tego nie wybaczył ;) No i raczej powiedziałby mu, że to jego syn. Przemknęła mi przez myśl jakaś zamiana dzieci. W końcu Rhaegar był przekonany, że Aegon jest Księciem, Którego Obiecano, zapewne chciałby go chronić za wszelką cenę. Książkowy Młody Gryf może być "fałszywym smokiem"... czy jest możliwe, że Aegon jednak przeżył i jest nim Jon Snow? Nie mam pojęcia, szalona teoria xD Ale strasznie mi w tej układance Rhaegarowo-Lyannowej nie leży wygląd serialowego Jona. Oczywiście zawsze trzeba brać pod uwagę, że Kit prezentował się na tle śniegu aż tak malowniczo, że spece od castingu po prostu olali wytyczne Martina ;)
Powieściowy Jon miał ciemnoszare oczy, był smukły, ciemnowłosy, zwinny i pełen gracji (cytaty), Catelyn musiała przyznać, że przypominał Neda bardziej niż jej dzieci. Dla porównania Robb miał jasną cerę, rudobrązowe włosy i niebieskie oczy Tullych. Sansa miała także urodę matki, Arya z kolei była podobna do ojca: długa, pociągła twarz, brązowe włosy. Wszyscy Lannisterowie to blondyni, a Targaryenowie mieli srebrne/popielate włosy i fiołkowe oczy. W zasadzie opisu wyglądu Lyanny nie ma, tyle, że była panną o niespotykanej urodzie. Jon więc, przypomina Starków po matce? Dlaczego nie Targaryenów? mieli silne geny, ich dzieci wyglądały podobnie, jak u Lannisterów. A filmowy w ogóle nie przypomina nikogo. Skoro jest synem Rhaegara, ale już nie Lyanny, to co naprawdę stało się z siostrą Neda? Dlaczego zmarła? On ciągle we wspomnieniach wracał do zapachu krwi i róż, martwych płatków róż wypadających z rąk umierającej siostry i znowu do błękitnych róż. Tyle nam zdradził Ned, jeśli chodzi o wydarzenia z Wieży i śmierć Lyanny. Niewiele.
ale teoria, że Jon Snow nie jest synem Lyanny Stark bardzo, ale to bardzo mi się podoba :))
Ja wiem? Trudny poród? Mogła być w ciąży z Rhaegarem, a on może bardziej cenił Aegona, więc zamienił dzieci?
Poplątane z tym wyglądem ;> Niedawno widziałam w internetach spekulacje, że Jon i Meera są spokrewnieni - dowodem miały być kręcone włosy u obojga ;D
A później okaże się, że Ned po prostu posmakował żony jakiegoś Dornijczyka ;D
nawet jeśli Jon jest synem Neda, to o zwykłej przelotnej miłostce Stark opowiedziałby coś komuś, jego uparte milczenie w tej sprawie, wskazuje, że z narodzinami Jona wiąże się zagadka. Hm. Raeghar podmienił dzieci. Ale kiedy? Gdy Lyanna umierała, nie żył i książę zabity nad Tridentem, a jego dzieci znajdowały się pod opieką matki w KL, gdzie zostały zabite przez Lannisterów. Lyanny tam nie było. Tyle, że skoro mogli w książce podmienić niemowlęta, to można było faktycznie podmienić je dwukrotnie: najpierw zrobili to zatroskani rodzice, a potem zatroskani rycerze... Nie, nasza teoria ma jakieś dziury. Ale możliwe, że Jon wcale nie jest Targaryenem. Nie wygląda jak Targaryen. A już Danka i Viserys tak.
Jon raczej nie zawładnie smokami - Dany nie parzy ogień, gorąca woda- ona nie płonie, natomiast była scena na Murze, gdzie Jon został zaatakowany przez nieumarłego- złapał w gołą dłoń lampę naftową i się poparzył. Dany nie parzy się, ona nic nie czuje co ma związek z ogniem. One są dla niej zimne. Dlatego Jon może i będzie w połowie Targaryenem, ale władcą smoków może być tylko czystej krwi Targaryen- zabrzamiało to trochę jak w Harrym Potterze;), ale tak przypuszczam. Zdecydowanie Jonowi przeznaczony jest wilkor, był wychowywany na Starka, Neda uważał za swojego ojca- matki nie znał i jeśli dowie się, że to Lyanna była jego matką to pewnie będzie dopominał się o tron, bo uzna, że mu się należy. Ned wziął Jona pod swoje skrzydła, ogłosił, że jest bękartem, bo gdyby Robert dowiedział się, że Lyanna urodziła dziecko Targarena, rozpętała by się wojna między Północą i Południem, ale w innej intencji, a tak wojna rozpętała się, bo Robert uznał, że Lyanna została zgwałcona i porwana przez Rhagera. Ta sama wojna tylko z innych powodów. Ta wojna była takim większym zapalnikiem, chciano obalić szalonego króla i wszystko co szło nie po jego myśli było super sprawą, by zacząć wojować. Jon został by zasztyletowany, gdyby okazało się, że jest synem Lyanny i Rhagera- to by oznaczało, że jest prawowitym władcą Żelaznego Tronu.
Sądzę, że gdy Jon dowie się prawdy, nie będzie chciał tego tronu- zechce wraz z ocalałymi swoimi braćmi i siostrami wrócić do ..domu.. do Winterfell. Zechce zabrać tam też dzikich, zechce dać im ziemie, ''ucywilizować ich'' lub nadać jakieś prawa i obowiązki. Jest jedynym, który nie myślał szablonowo- jako jedyny wyciągnął rękę do dzikich, a ci mu się odwdzięczają. Oni nie uznają go za bękarta, bynajmniej.
Co do podobieństwa Jona do Targarena- wielokrotnie wspominano, że blond czupryny targarenów, ich cechy wyglądu zachowały się tylko dlatego, że chajtali się między sobą. Gdy Targaryen wiązał się z kimś z innych rodów, to przeważają geny recesywne. Lyanna była prawdziwą wilczycą i Jon odziedziczył jej geny, a nie geny Rhagera. Co do cech charakteru- te odzieczył częściowo po Rhagerze.. wbrew pozorom on był.. muzykiem.. lubił grać na instrumentach i miał łagodne przysposobienie- no i porzucił swoją żonę dla Lyanny na jakims tam przyjęciu. Podobno potem uciekł z Lyanną, co było uznane za porwanie. Mogę się mylić- ale z obstawionych przeze mnie 5 faktów już 3 się sprawdziły ^^ właściwie to 3,5 ^^ a to są dalej teorie i gdybania
Mhm, też tak uważam ( swoją drogą- przynajmniej w tym temacie jakieś obiektywne opinie, odczucia i teorie są i nikt nikogo nie hejtuje za odmienne zdanie, bo w temacie o odcinku 6x04 jest troszkę gorąco xd)
Odcinek wcale nie tak nudny jak większość narzeka. Dużo się wydarzyło.
Na podstawie wizji Brana widzę, że sprawdza się teoria o pochodzeniu Jona. I dobrze! Tylko dlaczego tak szybko urwali ten flashback? Jak zwykle w najciekawszym momencie, kiedy Ned biegł siostrze z odsieczą.
Sam lord Snow skończył swoją przygodę z nocną strażą - do przewidzenia, do porzygania. Mam nadzieję, że od razu wyruszy na Winterfell, choć na bitwę i tak będziemy musieli poczekać aż do końca sezonu. Otrzymaliśmy też odpowiedź na nurtujące nas pytanie: jak wygląda życie pozagrobowe w świecie Martina? Nie ma nic. Stan depresyjny Jona uzasadniony.
Śmiesznie u bękarta Boltona. "Your father was a c**t". Ale już nie tak zabawnie pod koniec, kiedy pojawia się najmłodszy ze Starków. Założę się, że Ramsay go ukatrupi, tak jak wcześniej Roose'a i swoją przyrodnią matkę. Raczej powtórki z rozrywki ala Reek się nie spodziewam i wątpię, żeby Ramsay miał teraz do tego głowę. Nikt go już nie kontroluje, więc nie będzie hamował swojego morderczego instynktu.
A jednak Tommen pozostał słodkim i naiwnym Tommenem. Wszyscy go tak hejtują, a dla mnie ta postać ma swój urok. Taka poczciwina, jak go popchniesz tak on idzie, nie ważne, czy to mamusia, czy Wróbel. Pewnie jakby mu ktoś kazał włożyć palec w ogień, zrobiłby to bez wahania. Założę się, że doprowadzi go to w końcu do ostatecznej zguby i tak oto wypełni się przepowiednia.
Wymiotowanie Sama na statku było fascynujące. Chyba każdy z nas czekał na taki powrót. Czy można z niego zrobić jeszcze bardziej żałosną postać?
Arya znowu dostała kijem po twarzy, zablokowała kilka ciosów i odzyskała wzrok. Naprawdę potrzeba było aż trzech odcinków, żeby to ukazać? Spokojnie można było to zmieścić w jednym.
Deanerys z odcinka na odcinek coraz bardziej napompowana. Ciekawe co się z nią teraz stanie? Zdążą ją trochę utemperować, czy ser Jorah od razu ją odbije? Liczę na pojawienie się smoka i na krwawą jatkę.
Bardzo dobry odcinek, 8/10.
Pozdrawiam.
Czy ktoś potrafi powiedzieć co u licha stało się z Greatjonem i dlaczego on nie jest liderem Umberów ? Choć trzeba przyznać że synek równie charakterny i buńczuczny co tatuś...
Zmarło mu się, a tak przynajmniej stwierdził jego synek podczas rozmowy z Ramsayem. W odniesieniu do śmierci Roose'a, Smalljon stwierdził, że mógłby zrobić swojemu ojcu to samo, gdyby ten nie wyświadczył mu przysługi i sam nie umarł.
Pozdrawiam.