Ogólnie odcinek bardzo dobry, podobał mi się, chociaż dramaturgia była bardzo podkręcana.
Zacznę od wątków pobocznych. Sam i Goździk - nie mam pojęcia jakie znaczenie miała ich
prezencja w tym odcinku, strata czasu, mogli ten czas wykorzystać dla Dany. Apropo, całkiem
fajnie pokazana bitwa Joraha, Dariaa i Robaka(fajnie machał tą włócznią), szkoda że nic
więcej w tym temacie, można było lepiej wykorzystać okazję do zobrazowania bitwy o Yunkai. A wzrok
Mormonta jak Dany pyta o Daaria niczym opuszczony pies.Bran uczy się nowej mocy, pierwszy raz od dawna
podobała mi się scena Brana,Rickona, Oshy&co. Szkoda, że Reedówna tak mało mówi. Krwawe Gody: wszystko
przygotowane po to, aby wzruszyć widza. Moim zdaniem ładnie przedstawiona śmierć Robba, Catelyn - szkoda że
nie pokazali reakcji Edmura, ale to pewnie będzie w nastepnym odcinku. Szkoda, że nie
pokazano rzezi wszystkich żołnierzy Starków przez Freyów, tylko zabicie 4. Szary Wicher też
bardzo przykro zginął, powinni dać mu szansę zdjęcia kilku Freyów, a nie zamykac go w budzie
jak jakiegoś psa. Mimo, iż niewielu lubiało Talisę, w tym odcinku dowiedzieliśmy się, że jednak
nie szpiegowała Tywinowi tylko kochała Robba i chciała dla niego dobrze wspomnienie o
Nedzie przez zakochańców tez na plus. Szkoda, że dopiero teraz dano mi polubić Talisę:(
CATELYN - błaganie lorda Waldera o litość, to była chyba jej najlepsza scena w serialu(do tej
pory), bardzo mi się podobało wczucie się aktorki w akurat tą rolę mimo, że nie zachwyciła
mnie nigdy wcześniej. Roose Bolton i Walder Frey kreowani na typowych sku**ysynów bez
litości, z tego co pamiętam to w książce Bolton nie zabijał Robba, tylko jeden z Freyów,
masakryczna scena... Odcinek bardzo dobry(nie wiem co robiło Dragonstone w czołówce),
więcej takich. Zabrakło mi jedynie piosenki "rains of castamere" w momencie śmierci Robba i
Catelyn. Fajnie by było jakby pokazali Tywina sączącego winko w ciemnej komnacie podczas
rzezi całej północy.
Oj taki żarcik. Siedział sobie kiedyś wpatrzony w tron tęsknym wzrokiem. A czy nie ma opcji? Czemu nie? Wystarczy że zbierze armię, pokona wszystkich i tron jest jego. A że to tylko fikcja to właściwie możliwe jest wszystko.
no widzisz a mnie właśnie najbardziej zmroziła scena zabicia żony Roba ( czytałam na forum, że w książce ona nie ginie ), to zadanie ciosów w brzuch ciężarnej kobiety było dla mnie trudne do przejścia :(
chrapke na tron, oboje chyba z podobnych motywacji, czyli obowiazku wobec nazwiska, maja Stannis i Dany
chrapke na utrzymanie sie na tronie maja oczywiscie Lannisterowie
do tego dochodza Tyrrelowie, ktorzy poprzez malzenstwo (az do skutku, ze tak powiem :D) chca sie dostac do tronu i wladzy,
potem dojda jeszcze wcale nie bezpodstawne pretensje do tronu ze strony Dorne oraz ambicje pewnej grupy zza Waskiego Morza, ale to w przyszlych sezonach
no i nie zapominajmy na koncu o Greyjoyach, troche ich tam jest i kazdy ma swoje pragnienia i metody
to tak z grubsza unikajac wiekszych spoilerow, chyba nikogo nie pominelam
Moim zdaniem jeden z lepszych odcinków – pomijając fakt, iż przez liczne spoilery umieszczane na portalach internetowych popsułem sobie trochę niespodziankę. Ogólnie szkoda mi Starków, ale prawda jest taka, że Robb nie dorósł do bycia królem. Dla króla najważniejsze jest dobro państwa – niestety dla Robba ważniejszy był własny, rozumiany w opaczny sposób honor. Przecież Robb dobrze wiedział, że ślub z tą jego kochanką oznacza zerwanie sojuszu z Freyami i przegraną wojnę. Wiedział to samo gdy skazywał przywódcę Kastarków na śmierć. To świadczy o tym, iż był albo wyjątkowo głupi i naiwny albo skupiony tylko na sobie, a losy jego ludzi były mu obojętne.
W serialu tak trochę jego historię pokazano, rzeczywiście. Ale w książce ta jego decyzja nie była tak jednoznacznie głupia. Ale to tylko książka. Nie każdy musi ją znać:)
Jaki honor? Dał słowo Freyom i olał je przy pierwszej nadażąjącej się okazji. Zasłużył na to, co go spotkało.
To była pierwsza myśl gdy go tylko zobaczyłam. "Kurde, gdzie ja już widziałam tę przystojną gębę? No tak, SHREK 2!^^"
Co do jego honoru to właśnie powiedziałem, że Robb rozumiał to pojęcie w dość skrzywiony sposób. Jednak to trochę za mocno powiedziane, że zasłużył na śmierć. Aczkolwiek polityk był z niego żenujący - o czym świadczą jego kompletnie niezrozumiałe decyzje.
Według mnie zasłużył. Sam z siebie zrobił króla, więc był odpowiedzialny za tych ludzi, których prowadził. Oni zginęli, bo jemu się nie chciało dotrzymać słowa,ale armię Freya to już chętnie chciał przyyjąć.
Az odechcialo mi sie ogladac serialu. Cholerni Lannisterowie. A lubilem Roba zajebiscie. No szybciej Danka, gon na tron i 'odbierz co Twoje', bo juz za dlugo to trwa. Ten dlugowlosy pedzio przy Jej boku tylko mnie wkurza.
Akurat te argumenty popieram w 100% - Robb jako król odpowiada za śmierć swych ludzi i to w dodatku przez swoją głupotę. Niedopuszczalne jest żeby własne uczucia brały górę nad dobrem poddanych, Robb zachował się jak niedojrzały dzieciak i nie ma się dziwić że tak skończył. Jadnak jako wodza należy ocenić go pozytywnie, mimo że w polityce radził sobie tragicznie - nie to co np. Tyrion Lannister, który moim zdaniem ma od niego dużo więcej honoru.
Pod takim, że wygrał sporo bitew i udało mu się zjednać wielu ludzi. Mógłby nawet pokonać Lanisterów, gdyby nie zachował się kilkakrotnie jak idiota.
jezeli chodzi o stratega na polu bitwy to niewatpliwie mial talent
co wydaje mi sie przyczynilo sie do tego, ze niestety troche mu woda sodowa uderzyla do glowy
Tywin wiedzial, ze ciezko mu bedzie wybrac z Robbem w bezposrednim starciu, ew. strasznie dlugo to potrwa, wiec wykorzystal okazje, ktora sam Robb mu podal na tacy
A kiedy sie pojawią NightWalkers ? Tak ich wprowadzają do serialu i wprowadzają ale na razie jednak cisza, a nie czytałam książek.
Ja też nie ale zdaje się że w książkach też póki co szału z nimi nie ma. Wiadomo że nadciągają, formują armię ale to chyba tyle:)
zapewne na tym bedzie głównie opierał się ostatni tom (bitwa nightwakersów (ice) z smokami (fire). Tak myślę.
Też tak myślę. Że ostatecznie smoki będą musiały zostać wykorzystane do walki z Innymi a całe Westeros będzie musiało zapomnieć o niesnaskach i zjednoczyć siły przeciwko nim. Bla bla bla. To znaczy ja się spodziewam takiego banału ale mam nadzieję, że Martin szykuje cię lepszego:)
zakończenie okropne, myślałam że Starkowie to główni bohaterowie a prawie wszystkich powybijali .. ; oo
jakich wszystkich? nie zyje raptem trzech, zostalo wiecej niz mniej
ja bym raczej powiedziala ze jest duzo rownorzednych glownych bohaterow, co nie znaczy, ze nie moga niespodziewanie umrzec
tak jak w zyciu, nie znamy dnia ani godziny ;)
Żyje jeszcze piątka dzieci Neda: dwie córki i trzech synów. Wciąż jestem zdania, że Starkowie są głównymi bohaterami. :)
Na równi z Lannisterami. Cała reszta to tło.
Jestem w szoku... Chyba dotąd żaden serial i żaden film tak mnie nie zaskoczył...
Nie czytałem tu wszystkiego (jest tego naprawdę sporo). Nie czytałem jeszcze wszystkich części książki, serial oglądam od początku, byłem w szoku jak w ostatnim odcinku wszyscy zostali pomordowani, ale tak sobie pomyślałem później, że na Żelaznym Tronie zasiądzie Arya Stark, której pomoże w tym Ogar, Czarnymi Braćmi, którzy jeszcze zostali przy życiu będzie dowodził Jon Snow, natomiast lordem Winterfell zostanie Bran. Taki scenariusz byłby całkiem do przyjęcia, przynajmniej dla osoby takiej jak ja czyli nie czytającej jeszcze całej serii Gry o Tron.
a co z tym calym zlem, przed ktorym straszy Mellisandre?
saga to nie tylko gra o tron, ale tez mamy jeszcze piesn lodu i ognia ;)
Dla jednych zło dla innych niekoniecznie, będzie z pewnością jeszcze "milion" pobocznych wątków. Z pewnością będzie rozwinięty wątek z kamiennym nożem, którym da się zabić Innych, Matka Smoków też z pewnością w końcu trafi do Siedmiu Królestw i właśnie to nie jest takie proste żeby nikt tego nie oglądał. Wydaje mi się, że w zemście Aryi będzie miał swój udział również Jaqen H'ghar.
Tak już na zimno, najbardziej mi się podobała scena jak Bolton spojrzał na Catelyn, potem na swoją rękę i ruch ręki Catelyn odsłaniający kolczugę. Niby nic a tak wymowne... Dla mnie ta króciutka scena wywarła największe wrażenie w całym serialu.
dobra scena ale większe wrażenie miałem jak dzon mineta snow chlapał dla dzikuski : P masakra
Mi się kompletnie nie podobała walka Joraha, Szarego Robaka i tego trzeciego typa z resztą. Tzn może i fajnie wizualnie, tylko no dajcie spokój, możesz być zakapiorem ale jak cię nawet banda leszczy otoczy to jesteś trupem. Tak to wyglądało, że 20 żołnierzy wyskoczyło i walczyli pojedyńczo albo co najwyżej po dwóch się rzucali. Nikt nie pomyślał, żeby czymś w nich rzucić, żeby skoczyć w kilku na jednego itp. Chaos kompletny. Pewno w książce jakoś to sensowniej zostało opisane bo tak to na dobrą sprawę nie wiadomo co się stało. Styl Szarego Robaka zajebisty - rozwala jednego typa jakimiś efektownymi( nie mylić z efektywnymi) ruchami odsłaniając się tak, że w rzeczywistości zostałby posiekany( nie mówiąc o tym, że ta jego broń na najbliższy dystans byłaby raczej nieefektywna). Ogólnie pomyślałem, że oglądam filmy Bruce'a Lee, gdzie walczy w sali po kolei z każdym, a inni tańczą koło niego czekając na swoją kolej( warto jeszcze wspomnieć o Jorahu, który w pełnym rynsztunku z jednym typem może sobie walczyć, ale dwóch nawet średniaków mogłoby go załatwić). A i jeszcze ten "sierp" tego trzeciego typa - o ile się orientuje to używają go Dohtrakowie - co ma sens bo na koniu to zabójcza broń, ale na piechotę raczej kiepska. No i dobrze, że nikt w tym mieście nie miał kuszy/łuku/czegoś ostrego do rzucania.
Można powiedzieć, że się czepiam, ale na tle bardzo dobrze realizowanej reszty scen po prostu to była tragedia. Chociaż nie, walka Johna Snowa z dzikimi też była naprawdę kiepska - niby walczy, ale niektórzy dzicy tylko na niego patrzą, na końcu zostaje jeden( z którym niby w książce się przyjaźnił, ale w serialu się nienawidzą) to ucieka itd. Jedyna walka która mi utkwiła w pamięci to ta z pierwszego sezonu gdy walczył Bron w obronie Tyriona. Mądrze wykorzystał fakt, że przeciwnik jest w blaszanej puszce i zmęczy się dużo szybciej od niego, z drugiej strony podjął ryzyko, że gdyby został zapędzony w kozi róg to miałby mniejsze szanse, a wróg mógłby go staranować. Szczerze powiedziawszy trochę brakuje w serialu bitew/walk, ale na takim trochę lepszym poziomie jak właśnie ta walka Brona. Nie musi być epicko, może być kameralnie. Walka jeden na jeden może ekscytować bardziej niż walka 3 vs pierdyliard a i wygląda dużo realistyczniej( no niby fantasy, ale Westeros bliżej do średniowiecznej Europy niż Śródziemia)