Wlasnie, Rams na koniu prezentował sie bardzo okazale, nie jak jakiś bękarci syn wieśniaczki, tylko jak lord Winterfell. Był taki moment że wyglądał bardziej na lorda niż Jon, może i nawet kilka momentów i kilka razy bardziej.
Chyba najlepszy jak dotąd pojazd po Sansie na tym forum ;) Rozumiem całkowicie te negatywne emocje, bo drugiej tak zyebanej i działającej na nerwy postaci jak ona chyba w tym serialu nie było. Jak Jon napie*dalał Ramsaya i napatoczyła się Sansa to aż miałem ochotę, by zasunął jej też przy okazji prawym sierpowym za to, że tak go chamsko wykorzystała.
Generalnie zgadzam się z resztą plusów i minusów. Choć znielubiłem Ramsaya odkąd dedeki uparły się zrobić z niego czarny charakter z kreskówek, to przyznaję, że w tym odcinku był świetny (ten żółty traktorek Ursusik ci genialnie wyszedł ;)). Charyzmatyczny, wyrachowany, rozgrywający swoich przeciwników. Oczywiście musiał polec na ołtarzu Fabuły, idiotycznych plot twistów i badassowości Darth Sansy, ale przynajmniej do końca trzymał fason i nie zeszmacił się jakimś błaganiem o litość czy czymś takim, tylko wbił jeszcze tej francy szpilę na do widzenia.
Będę jednak bronił ugadania się Yary i Danki w kwestii nowego etapu w historii Żelaznych Wysp ;) Fakt, że u dedeków wszystko jest takie proste - jasne, nie ma sprawy, załatwimy to ;) Z drugiej jednak strony warunek Danki jest sensowny. Jeśli u brzegów tego jej Westeros ma istnieć jakieś niezależne królestwo, to nie może przecież pozwolić, by grabiło i mordowało jej poddanych. Jeśli mają żyć w pokoju i sojuszu, to zakaz wzajemnego najeżdżania się jest imho oczywisty :) Yara też nie miała wielkiego wyboru. Co innego jej zostawało niż przyjąć ten warunek? Uciekanie do końca życia przed Euronem? Z Dany ma szansę odzyskać swoje dziedzictwo i to jest w tym momencie najważniejsze. Mając potężnego sojusznika i wystarczające cojones, by trzymać Żelaznych za pyski, może próbować zmienić mentalność swych ludzi.
Haha, dziękuję dziękuję. Starałam się, lecz wciąż czuje, że nie oddałam jej sprawiedliwości :D
Ramsay był super, niestety został jak to dobrze określiłeś, złożony na ołtarzu Fabuły.
Ależ technicznie masz absolutną rację! Co mnie śmieszy, to że ma to się stać już teraz, wyobraź sobie, że Ragnar nagle stwierdza, że "koniec z rajdami", ucięli by mu łeb zanim by dokończył "dami". Co mnie irytuje, to że nie było w tym polityki, negocjacji, oporu. Po prostu komuszka powiedziała, że koniec z niesprawiedliwością, a niesprawiedliwość powiedziała okej.
Myślę, że nasz język wciąż jeszcze jest zbyt ubogi, by dostatecznie opisać głupotę Sansy, której skala jest trudna do ogarnięcia.
Komuszka Dany - dobre ;) Wiesz, wydaje mi się, że powinniśmy brać poprawkę na skróty myślowe dedeków, którzy po prostu nie mają głowy ani czasu antenowego, by rozkminiać jakieś negocjacje, jakąś politykę etc. Nie wyobrażam sobie, by odbyło się to z dnia na dzień i to "no more" traktuję jako obietnicę, że Yara zacznie porządkować te rzeczy i egzekwować ten zakaz, ale raczej Dany nie spali Żelaznych Wysp zaraz po tym, jak ten czy inny kapitan się wyłamie ;)
Nihihihihi!
Chcesz zobaczyć mój cosplay Stannisa JPK?
Chcesz??????
http://40.media.tumblr.com/bdeb5fe75575fbb71dd76671704b5f6d/tumblr_mj2rxaGMQm1qj 26eao1_500.jpg
Hahaha, twa nienawiść do Sansy Rudej Cielisi jest zaprawdę obezwładniająca:D Mnie ona ostatnio tak emocjonalnie wytargała, przeżuła, wszamała i wydaliła ze sama czuje sie jak ofiara. I chyba cierpie na jakąś odmianę syndromu sztokholmskiego bo juz mi sie nie chce nad nią pastwić. W sumie nad nikim mi sie nie chce, nawet nad tą oryginalną Cielisi, moze sie starzeje. Chcialabym z tego miejsca pochwalic samą Sophie Turner, bo o ile jej bohaterka ma pewne wady wrodzone w mózgu to ona mym zdaniem dawala rade.
Nie pojmuje jak rozumieją Sanse Dedeki. Wydawało mi sie, ze chcą z niej zrobić jakąś graczke albo przynajmniej osobę dorosła, wiec nie rozumiem jak to sie ma do tego odcinka. Jeżeli jej jedynym wkładem w naradę wojenną mialo byc błyskotliwe nakreślenie portretu psychologicznego Ramsa, to chociaz sie mogla bardziej postarać. A tymczasem Jon dostal jakieś glodne kawalki o niczym. "Ramsey jest zly i przebiegly", "musisz wygrac, nie mozesz przegrać, a łucznicy to Ci z łukami". Jon to na prawde ma do niej cierpliwość.
Jak kocham jakaś postać, to na całego, ale jak nienawidzę, to też :D Przy czym zdarza się mi zmieniać uczucia w zależności od tego co robią, w sumie szkoda, chciałabym mieć jakąś formę zaślepienia, odpornego na rzeczywistość :D
Przy Sansie i Stannisie uznałam, że oboje zakończyli swój wątek w pewnym momencie (Sansa, kiedy uciekła z KL, Stannis wyjeżdżając z CB) i to co potem, to jakieś inne osoby, zbieżne imiona tylko. Dlatego mogę spokojnie mówić, że kocham Stannisa, bo mój Stannis nie zmienia na przestrzeni jednej sceny, nie przewartościowuje fundamentalnie swojego stosunku do córki, rodu, nazwiska, tak jak Sansa zachowuje swoją godność piracąc z Mr. Eko.
Nie czytałam książek (znam opisy i spojlery), ale powiem jak najprawdziwszy martinowski beton, że w książce to ma ręce i nogi, a serial jest gópi :D
Bo ja na logikę nie ogarniam postępowania większości bohaterów GoT z dwóch ostatnich sezonów, przy czym w przypadku Sansy i Stacha, to się pultam, bo ich akurat bardzo lubiłam.
Ale tak poza tym to masa postaci straciła u mnie "na miłości": Davos, Tormund, Tyrion, Varys, nawet kuźwa JON.
Pieprzeni scenarzyści :////////
Dla jasności: cielisia to żeńska forma cielątka ;)
F*ck. Czy ja kiedykolwiek skończę czytac ten wątek? Trzeci dzien probuje tej sztuki. Żeby to porządny czlowiek sobie w pracy po ludzku na forum nie mógł posiedziec? Żenada. Wszyscy zawracają du pe. Wszyscy.
z tego wszystkiego zamiast napisać o Ramsie, co bylo pierwotnym zamierzeniem, znowu nabazgroliłam o tej krowie ( czy mówisz wlasnie, ze w sensie dajesz mi do zrozumienia, ze Cielisi to nie jest zdrobniona forma od Kaliszu! Szok i niedowierzanie).
Iwan byl doskonały jako Ramsay i to do samego końca Ramsaya. A wiem co mowie, bo na początku bylam niezadowolona (czyt. wk**wiona na maxa na te DD-ckie kreatury) za zrobienie z niego pajaca co hasa z Marynami po lasach. Książkowy to zupełnie inna para kaloszy, jak dla mnie jeden z najbardziej creepy powieściowych villanow ever. Ale aktor mnie do tej wersji absolutnie przekonał. On i Alfie Allen to chyba moje aktualne top 2.
co to denialu- mam zazwyczaj to samo, szczególnie ze Stac
Nie Kaliszu- tylko KALISZI - jedyna tego imienia. Mój slownik jest jakiś uwsteczniony i nie znana mu jest ta nazwa. Idiota.
chyba osiągnęłam ten poziom obojętności do postaci wcześniej - teraz sobie spokojnie poczekam do następnego odcinka żeby zobaczyć jaką alternatywną logikę DDki zastosowały tym razem żeby wytłumaczyć zachowanie Sansy - a może to być wszystko od 'Sansa stała się zła i chce zabić Jona' do 'Sansa jest tylko trochę nieufna ze względu na traumatyczne przeżycia'.
Wlasnie, jakie to przykre, straciłam cale zaangazowanie i zainteresowanie tą historią w ogólnym sensie:D
Jak dla mnie Sansa moze teraz zacząć romansować z Littlefingerem i urodzić mu gromadkę dzieci. Pytanie brzmi czy będą glupie po mamie czy mądre po tacie.
Coraz mniej kandydatów na królów, a coraz więcej na królowe. Danka, Sansa i Yara podzielą się królestwami i tak to się skończy,seksmisja, a Kopernik była kobietą.
Mogliby dać jej więcej scen zwłaszcza, że głównie dzięki niej wątek wróbli jest ciekawy, ale ważne, że nie skończyła jak Cersei i nie dała się złamać wróblowi tylko prowadzi jakąś grę :)
Nic mnie nie rozbawilo jak scena kiedy leci salwa strzal, a Jon sie od niej odwraca, spada kolo niego ze 50 patykow... i zaden go nie trafia, mimo ze z lezacego obok Rickona zrobily sito, cudowna, boska reka opatrznosci :) "Zamkne oczy to mnie nie zobacza" :D
a to mnie rozbawiło bardziej jak stał jak ta ciota, a z obu stron nacierała jazda... w ogóle w wielu scenach wybuchałam śmiechem
"Zamkne oczy to mnie nie zobacza" :D
Jon was like:
https://cdn2.vox-cdn.com/thumbor/PaaZUu8Z6sqOS8IACK9OA0UQrrY=/75x0:825x500/1280x 854/cdn0.vox-cdn.com/uploads/chorus_image/image/49493993/this-is-fine.0.jpg :D
W końcu jakiś odcinek którego wcale nie chce mi się hejtować . Nie to, że dałam się nabrać Wiejskim Klaunom na cokolwiek, wszystko było do bólu przewidywalne, a 9 odcinek serialu krzyczał do mnie, że poprzednie 8 było zwykłym fillerem i zapchaj dziurą, mającym często wbrew logice doprowadzić nas do TEGO momentu, ale nie czas na to. Wiec do rzeczy.
- Danuta Miłosierna obchodzi mnie jeszcze mniej niż randomowy bezimienny półtrup bez nóg umierający na stosie zlożonym z ciał innych randomowych trupów. Właściwie moje znużenie jej osobą powoduje, że przestała mnie irytować. Jest po prostu złem koniecznym tego serialu, który ma DRAGONS (i w tym odcinku naprawde ładną sukienke na której skupiłam swoje myśli, gdyż wizualizowałam sobie siebie w niej) . Nie rozumiem, kiedy jak i gdzie ich właścicielka nauczyła się ich obsługi i takiego sprawnego sterowania, ale ostatecznie trzeba postawić na siłę woli i telepatie (nawet te dwa odtrącone wiedziały kiedy dokladnie dać dyla).Moje pytanie brzmi:czy nie mogłaby się nauczyć robić tego zdalnie? Oszczędzili by mi widoku Emili Clarke przyklejonej do papierowego smoka. Dodatkowo domagam się w tym wątku Eurona z rogiem i statkami z szyszek oraz śmierci jednego ze smoków żeby wyrównać rachunki za Lato (wciąż żywy w mej pamięci). Hmm coś pamiętam ze chyba miałam nie hejtować? Dla równowagi dodam, ze Tyrion mnie rozbawił (serio, naprawde, uśmiechnęłam się "Meereen is strong"xD).
- Z powrotem kocham Jona (miłość jest ślepa i nie zawsze kocha się najmądrzejszych). Pewnie część będzie jechać po jego szarży na nogach i mijaniu koni/koni/strzał/koni/mieczy/strzały/koni - przez co czułam się jakby Jon był jakimś superhirołsem a ja oglądałabym jakis głupi serial fantasy (oh, wait...). Tak czy siak on też zasługuje na troche farta w życiu. Przebił ognioodporność Danki zmartwychwstaniem ale za nim idą oczywiscie tylko obdartusy i małe dziewczynki. Także, a niech ma! Kit też mi się podobał. Podobal mi się nawet w pogadance z Sansą. A nawet z Melą.
- Sama bitwa na pewno była niezła, praca kamery i muzyka na plus dzięki czemu m. in. przyjemnie się to wszystko oglądało, ale nigdy nie satysfakcjonuje mnie, kiedy za najgłówniejszych z głównych robote wykonują Ci mniej główni. I to jeszcze kiedy nazywaja się Bealish i są technicznie namiestnikiem Północy. Czy przeciętny widz pamięta jeszcze kto był odpowiedzialny za PRAWIE WSZYSTKO złe co przydarzyło się Starkom?
- Zaskoczeniem w tym odcinku była jak dla mnie podejrzanie mała ilość zgonow tych ważnych osobników (oczywiście odwrotnie proporcjonalna do śmierci całej reszty). Myślałam, że pożegnamy Davosa albo Tormunda (!!), na szczęscie ich oszczędzili.
- śmierć Ramsa az nazbyt idealna, teraz czekam aż Daenerys zjedzą smoki. To tak na prawde śmierć od bardzo dawna która zrobila na mnie jakieś wrażenie. Mimo, ze będzie mi brakowac tego swira, ciesze się, ze skończył jak skończył.
"Kit też mi się podobał. "
Kit podczas bitew zawsze się wyrabia, jego mimika, dezorientacja, waleczność. Gra aktorska na wyśmienicie wysokim poziomie. W dodatku umiejętność szermierki. Jest stworzony do takich scen.
Moment, gdy prawie zadeptany wstaje,bierze oddech i tak patrzy po okolicy, mega.
Kit podobal mi sie tez przed bitwą i po bitwie. Podobal mi sie w całym odcinku. Juz w sumie zapomnialam jak wygląda Jon który sie nie mazgai :P. Emilia Clark tez by tak chciala a wychodzi jej karykatura epickiej postaci silnokobiecej.
Nie rozumiem obrony gry aktorskiej Emilii. Tylko z początku tego odcinka wyszła tak strasznie źle.. mimo scenariusza powinna dołożyć swojego talentu by uwiarygodnić emocje granej postaci, Emilia tylko udowadnia, że nie posiada tego talentu.
Zobaczę na czasie pozostałe produkcje z Emilią by się przekonać, czy zaskoczyć, że nie jest drewnem.
"Juz w sumie zapomnialam jak wygląda Jon który sie nie mazgai"
niestety oglądam drugi sezon tak powooooli, ale widać, że do czołowych aktorów nie mógl należeć :D Hejt na niego był przesadzony, ale jak grać takiego rycerzyka dowiadującego się o życiu. Musiał strugać te głupie ":O". w 4 sezonie za to już wymiata.
No wiec właśnie. Kit i Emilia startowali tak samo, ale Kit jakos potrafi sie zmieniac razem z Jonem a Emilia Clarke w ogóle. Na początku myślałam, że może nie rozumie postaci Daenerys, ale teraz uwazam że zwyczajnie nie umie jej grać. Argumenty pt " tak to sobie aktorka wymyśliła" mnie ani troche nie przekonują. Można grac wyniosłą ale nie koniecznie jedną (dosłownie) miną. Czuję się jakbym obserwowała płaski plakat, ewentualnie GIF-a, a chyba nie o to chodzi kreując postać i to absolutnie pierwszoplanową. Nie twierdze przy tym, że w innych produkcjach jej nie wychodzi. Może po prostu Danka to za wysoko jak na jej umiejętności, bo to postać na która na prawdę trzeba mieć pomysł, żeby nie wyszło groteskowo i tandetnie.
Może po prostu ma takie brwi, że ma grać płasko, bo wyszłoby co najmniej groteskowo? :)
Też se w czasie bitwy pomyślałam, że co jak co ale wyglądać w zbroi i mieczem machać Kit potrafi :D
Mnie też specjalnie nie rażą superskille Jona. To niby nie ten rodzaj fantasy, ale... no potrzebne były "epickie" sceny, w których dzielny heros rozwala system ;) Niech ma! Taka Danka ma tego pełno.
Postulujesz jakiś joystick dla Matki Smoków? ;)
Zapomnialam, ze brakowalo mi Ducha. Ale moze to i lepiej bo pewnie marnie by skonczyl.
joystick pasowałby bardziej niż zwykly pilot wiec to dobry pomysl:) Zresztą nie wiem, wierze w pomyslowosc dedeków, oczywiscie tylko w kwestii Danuty:)
Kit w "battle mode" jest naprawdę super, on jest jakiś taki ciężkawy, ale jak walczy, to jak Viggo staje się wręcz tancerzem :) Jest zwinny, lekki, ruchliwy i pełen jakiejś takiej elegancji i gracji :) Już to było widać w Hardhome, a teraz zyskało nowy poziom.
Nie tyle w Hardhome, co w obronie Czarnego Zamku. Jak tylko zeskoczył z windy i skakał po krużgankach, to miało w sobie tyle gracji.
W dodatku choreografia była niezła w walce z włócznikami. Szeroko postawione nogi, wnioskuję że dzięki temu łatwiej można uniknąć właśnie takiego pchnięcia. Kit wymiata tak jak Viggo.
Nooo *_* Jak ładnie to opisałaś :D Tylko ze względu na gibkość, zwinność, grację i tym podobne przymioty jeszcze trochę wybaczam Jonowi cipowatość...
Haha, mam to samo. Jeździłam po Jonie jak po łysek kobyle, a wystarczył jeden odcinek popisywanek i nagle przypominam sobie za co darze Jasia miłością:-) Ach te Dedeki, wykiwały mnie:D
Nom, dokładnie, czuję się wrednie zmanipulowana :D
A i pełna zgoda co do Danki. Krzyś i Emilka jak dla mnie startowali z tej samej pozycji - dobrych dup z miernym talentem aktorskim. Jednak Krzyś trochę się ogarnął po sezonach snucia się z miną skrzywdzonego cielęcia i obecnie jestem w stanie na niego patrzeć bez ochoty przewijania odcinka (jasne, popisywanki pomagają :D) Emilka od pierwszego sezonu drepcze w miejscu.
Ja tam zwalam winę na scenariusz. No bo pliz, jak można grać osobę tak karykaturalną, jaką jest teraz Danka? Przecież tu wystarczy, że zrobisz minę i styknie. Kiedy Danka miała jakieś tam przejściowe kłopoty w Meeren, jeszcze za czasów Barristana, to potrafiła pokazać jakieś emocje na gębusi i ja na ten przykład nawet zmieniłam do niej nastawienie :)
Tak samo na Jona - i tym samym Kita - nie zwracałam praktycznie uwagi (okazjonalnie robiąc z niego bezczelne podśmiechujki), do 5 sezonu.
Emilce robią krzywdę każąc jej grać postać wycietą z kartonu i wstawioną na konwent. Zwyczajne ustawienie jej w jednym pokoju z inną osobą, niż taką, prezed którą musi robić za kartonik (czyli przed Yarą) od razu zmieniło jej wyraz twarzy, na bardziej ludzki :D