SPOJLER: co niektórzy pewnie już widzieli odcinek, jak wrażenia?
wojna pokazana perfekcyjnie wg mnie :D
Z drugiej strony, Dany była tutaj na wygranej pozycji, bo to Jon potrzebował jej pomocy, nie na odwrót. Ona potrzebuje jedynie jego uklęknięcia, coś czego oczekuje od wszystkich w Westeros.
Ludzie Północy nigdy nie grzeszyli inteligencją, ale nie są na tyle silni, żeby teraz odizolować się od reszty, bo chcą być niezależni, a w tej konkretnej wojnie warto mieć po swojej stronie smoki za cenę klęknięcia. Oni się obawiali, że Jon nie wróci żywy, że Dany zemści się na nim za krzywdy Targaryenów i Jon skończy jak ojciec i brat Neda. Zamiast tego dostanie wszystko czego chciał za niewielką cenę schowania dumy, i oddania tytułu, mało znaczącego, bo namiestnik Północy to nadal władca Północy, Daenerys nawet jeszcze nie odebrała tronu.
Dokładnie. Niby Jona obchodzą tylko jego ludzie, dobro poddanych i uratowanie ludzkości przed Innymi, i mógłby dostać pomoc w postaci wojsk i 3 smoków za tak niewielką cenę, a mimo to z niewyjaśnionych przyczyn nie klęka i pewnie będziemy mielić to ugięcie kolana przez jeszcze parę odcinków
Jak napisałem już w innym miejscu - ja tam Jona rozumiem. Pewnie, że racjonalnie rzecz biorąc nie jest to wielka rzecz w zamian za tak silne wsparcie. Ale to Dany powinna pokazać, że jej zależy i zdobyć poparcie Północy działaniem, a nie wymuszaniem hołdu. Czyli powinna zrobić to, co w powieści zrobił Stannis, który potrafił schować dumę i zaczął odbijać Północ z rąk Boltonów, żeby zyskać jej poparcie.
No i jest jeszcze coś takiego jak godność. Ludzie z Północy zwyczajnie mentalnie mieliby problem żeby zaakceptować coś takiego teraz, po odzyskaniu niezależności. I Dany też powinna wziąć to pod uwagę. Zwłaszcza, że chce niby budować nowy lepszy świat a nie utopić Westeros we krwi żeby tylko postawić na swoim.
Tak się zastanawiam czy DDki nie piszę tych scen specjalnie pod późniejsze memy: w tym odcinku Jon i Danka w *jaskini*, wcześniej Bran sugerujący Sansie że wie o jej pożyciu intymnym z Ramseyem.. ;)
Kolejny raz widzę jak bronisz tej szalonej Danki. Ok, zacznijmy od tego że na jakiej niby wygranej pozycji się znajduje? Jeśli Północ upadnie, to armia Nocnego Króla będzie jeszcze większa, więc reszta kontynentu będzie miała jeszcze większy problem żeby przeżyć. NK połknie pozostałą po wojnie część armii Danki bez większych problemów, ona sama zginie, smoki prawdopodobnie też. Coś na pewno zdziałają ale nie zniszczą wtedy całej armii nieumarłych a są ich chyba setki tysięcy (w tym olbrzymy). Nocny Król też pewnie pokaże pazurki i załatwi przynajmniej jednego smoka w pojedynkę.
No i co, to Jon ma chować dumę i klękać przed samozwańczą królową żeby jej napompowane ego wystrzeliło pod sufit bo ona w innym wypadku nie pomoże? To znaczy że wcale jej nie zależy na ludziach Westeros a na władzy, co z resztą widać zwłaszcza w tym sezonie. Wszystko chce ustawić pod siebie, władza, tron, poddaństwo, tylko to się liczy. Nie zasługuje z resztą na władzę, m.in. przez swoje podejście i swój charakter. Jest też coraz bardziej szalona, przypominająca tatuśka. Zniszczyła zapasy które mogły wyżywić wielu ludzi, w zwiastunie nast. odcinka mówi że nie przybyła zabijać, ale jak ocaleli nie uklękną przed nią to zginą, no ręce opadają.
Który lord tego nie robił? Każdy dowódca po bitwie żąda, żeby ci, co się poddali uklęknęli i dołączyli do niego. Co zrobiła w tej scenie złego? Miała powiedzieć "możecie się rozejść", dobić ich, przeprosić, że zaatakowała? Dała im propozycję przejścia na jej stronę, tak samo zrobili Lannisterowie i ci żołnierze nie mieli problemu z wybiciem żołnierzy Tyrellów, dla których wcześniej walczyli.
Na razie Dany nie podoba się pomysł, że miałaby przylecieć na Północ, narażać życie, a po bitwie ludzie Północy podziękują i się odetną. Ona chce rządzić Siedmioma królestwami, jak kiedyś Aegon.
Poza tym ciężko na razie pisać o armii Nocnego króla, bo nie wiadomo jak będzie wyglądał ich atak. Jak na razie wygląda to tak, że trzy smoki miałyby szansę ją zdziesiątkować, ale na pewno coś się skomplikuje i nie będzie tak łatwo.
Ale jednak przedmówca ma trochę racji, że za bardzo Danka przywołuje te swoje prawa do tronu zamiast pokazać że zależy jej na ludziach. Zwłaszcza teraz, kiedy - jak rozumiem - uwierzyła Jonowi, nie powinna stawiać sprawy tak, że pomoże, ale w zamian za hołd. W końcu czym będzie rządzić jak NK i jego armia przedrą się na południe? Skoro nie chce rządzić kupką popiołów, to domyślam się, że nie chce też rządzić zmarzniętym pustkowiem i hordą umarlaków. Niech pokaże tej Północy, o której poparcie tak zabiega, że nie jest tylko obcym najeźdźcą, ale kimś, komu na tej Północy i jej mieszkańcach zależy.
Może uważać, że po pokonaniu Nocnego króla (o ile nie straci smoków) rozprawi się z tymi, którzy nie uklęknęli, między innymi Północą, albo poczeka aż Północ zostanie wybita i wtedy zacznie działania przeciwko armii NK. W każdym razie jeżeli przyjechała do Westeros jako prawowita królowa to nic dziwnego, że domaga się uklęknięcia.
Poza tym nie zdziwiłoby mnie, gdyby ludzie Północy po rozprawieniu się z Nocnym królem nadal żądali niepodległości, dlatego Dany najpierw chce, żeby złożyli jej przysięgę.
Co to sztywnych Starkowych reunionów - racja, ale tak naprawdę mało dialogów i spotkań w ostatnich dwóch sezonach błyszczy (bo nie pisze ich już Martin, i pewnie nawet już ich nie konsultuje, bo nie ma interesu w tym, żeby serial był lepszy niż książki) . Tyle się naczekaliśmy na spotkania i rozmowy głównych postaci na koniec tej historii, a tu niestety bez udziału Georga w pisaniu scenariusza wychodzi banał, postacie nie są sobą, nie poruszają ważnych kwestii, itd itp.
A jak to sobie wyobrazałeś że nagle cały odcinek bedą sobie wspominac przeżycia z ostatnich 6 sezonow dopiero wrocili po dalekiej podrozy do domu daj im odpaczać po tylu przezyciach?to by dopiero była telenowela wszystko jest zdozowane i delikatne Arya ,Bran i w sumie Sansa też są kompletnie innymi osobami i maja swoje cele Arya zemsta zreszta nikt by jej nie uwierzył co robiła,Bran jest trojoka wrona i musi porozmawiać ze Snowem bo od tego pewnie bedą zalezały losy ich świata zreszta już ta co go przyprowadziła powiedziala ze Bran umarł a no i najwazniejsze to wcale nie sa głowne postacie. A jesli chodzi o ten sezon i poprzedni według mnie sa najlepsze . Strasznie dziwne masz argumenty nie ma rozmow na koniec historii jeszcze połtora sezonu do zakonczenia historii.
"Postacie nie sa sobą"? nie bardzo rozumiem w kazdym serialu bohaterowie zachodzą jakaś przemiane to jest taki stały element jedni wieksza inni minimalną nic nadzwyczajnego nie widziałem no moze jakby Danka nagle po latach ratowania niewinnych zaczeła by zabijać wszystkich po kolei chociaz nawet to nie jest nadzwyczajnym zaskoczeniem w koncu co w rodzinie nie zginie
A no i ciekaw jestem jakich to waznych kwestii nie poruszaja .
Co do spotkania Starków, to trochę sie naprodukowałam w innym wpisie o tym, że akurat ich słodko - gorzkie spotkanie po latach, to jak są zmienili, mi się podobało.
"Postacie nie są sobą" - no nie są, na pewno nie taki Varys (wcześniejszy mistrz wywiadu dał ciała na całego podczas inwazji Dany), Littlefinger (snuje się po ekranie, jak za przeproszeniem smród po gaciach, od jakichś 3 sezonów i kompletnie nie ma nic do roboty, nie knuje, a jak już knuje to nie ma to najmniejszego sensu i logiki), czy Tyrion (tak jak koledzy wymienieni wyżej zgłupiał od jakichś 2 sezonów, do tego nie jest już tak dowcipny i błyskotliwy).
Skoro mamy w końcu sezon, w którym spotykają się ze sobą głowne postacie, to miło byłoby posłuchać jak ze sobą rozmawiają, np Starkowie o tym co przeszli, o zdobyciu Winterfell, o śmierci braci, o swoich doświadczeniach, o obecnej sytuacji politycznej, o Jonie, o swoich nadziejach i obawach w stosunku do Danki i Cersei, mogłoby być tego mnóstwo, mieliśmy dużo takich rozmów w poprzednich sezonach.
Trochę dziwne że spędzono tyle czasu na pokazanie nam jak Arya myje zwłoki w Domu Czerni i Bieli, rozmowy Margery z Wielkim Wróblem, przezabawne rozmowy Tyriona z MIss i Robakiem, czy inne nudy, a kiedy rozmowy mogłyby być naprawdę ciekawe, wszystko dzieje się w domyśle, poza ekranem. No ale może to jest lepsze niż jakby mieli te dialogi zepsuć, może rzeczywiście lepszym rozwiązaniem w przypadku tego serialu jest minimum dialogu i maksimum akcji
KP
Gatiss skacze koło Cersei, słodzi jej jak ta lala, aczkolwiek Cersei znowu zaplusowała: kiedy słyszy kolejne pochwały zaczyna szukać wzrokiem winka :D Tak się zapytam, Złota Kompania ma zabezpieczyć zwrot czego?
WF
lol, dokładnie to samo sobie pomyślałam, jakie bezjajeczne te reuniony, ale przez to dziwnie pasujące do postaci - równie bezjajecznych i mdłych. Akcja z LF jest tak bardzo oczywista, że szczerze się zdziwię, jakbyśmy nie poszli tą drogą. Bran mówi o liście Aryi i OD RAZU daje jej sztylet. I ten wzrok, kiedy wypuszcza go z łapek. Seriously. Brakowało neoników nad ich głowami.
Arya była kiedyś fajna (kolejna moja ulubienica, która baj baj), bo była zwykła. Albo inaczej: była niezwykła ORAZ zwykła. A to zrobiła coś fajnego, a to ktoś ją obsobaczył, a to Ogar dał po pysku, a to ktoś pogadał od serca.. Teraz to taka karykaturka ni to Lectera, ni to Karate Kida wygrywającego na koniec opanowanym dziwnie w dzieciństwie trudnym stylem czapli, ni to villainem z Bonda ze złotym zębem i perskim kotem. Nie umie już rozmawiać, nikt nie moze jej wystrzelać po gębie, z każdym sobie poradzi, każdego zagnie. Z Aryi całkowicie zniknął humor, jej kozacki charakter, jej cechy charakterystyczne, dzięki którym lubił ją każdy stary wojak od KL po Mur. Wszystko wyleciało przez dziurkę w brzuchu i rozmyło się w kanale w Braavos.
Dragonstone
Davos i Missanderi robią taką reklamę Dance, że aż sama czuję, że muszę im za to zapłacić.
Twórcy tak nachalnie promują ten epicki ship, że widzę oczami duszy, jak dociskają do siebie głowy Jona i Danki z hasłem "pocałujcie się ku*wa". Aktorzy nie mają żadnego przyciągania, są ze sobą przeraźliwie sztuczni. Ja nie wiem jak to się ma do Jona i Tormunda, gdzie napięcie można było rąbać siekierą, a i tak byś nic nie urąbał.
Rysunki w jaskini - beka, bo na upartego Jon mógł naprędce coś takie namaziać i sprzedać bajeczkę Danucie :D
Czy zwróciłeś uwagę na recytatorskie klepanie kwestii dwóch androidów, czyli Missandei i Dajnerys na schodach. WHAT. HAPPENED. wypo-wiedział andro-id. a ja przeniosłam się myślami na urocze korytarzyki Nostromo.
Bitwa na prerii (te skały, ci Indianie)
Danuta mogła majestatycznie zrobić lekkie półkółko :D i zamiast polecieć centralnie polecieć wzdłuż. I problemu by nie było. A i tabory by się uchowały.
Jamie mógł tak pięknie, tak bohatersko zginąć, na białym koniu, ze złotą ręką, zanim się ostatecznie zbłaźni.
Ale nie narzekam, smok był byczy, jego płomień to szał ciał (raczej spopielonych ciał, jak po wybuchu bomby atomowej, łał), fajnie widać połączenie mentalne Danki ze smokiem (szkoda, że w ogóle nie jet to poruszane w serialu, a przecież MUSI być). Sam smok jest nagrodą za wytrzymanie tego odcinka.
Choć jak się zraniony smok zawinął w powietrzy to jak się Danuta utrzymała wisząc na tych rogach, to litościwie przemilczę :>
Nikt nie komentuje małego Tyrionka?? na poczatku pomyslałem że mu ubliza zestresowany z obawy o Danke ale on się bał o braciszka bo wiedział żę smok obroni matke.
Teoretycznie Danka mogła w tym momencie zginąć, wystarczył jeden sprawny, dwuręczny łucznik, czy oszczepnik. Smok mógłby zwyczajnie nie zdążyć zareagować. Poza tym w Tym odcinku współpraca między Danką i Drogonem wyglądała co najmniej na łącze telepatyczne, smok zauważył jeźdźca dopiero kiedy Danka się odwróciła i się przestraszyła.
Oczywiście Tyrionek był rozdarty: z jednej strony ukochany brat, z drugiej królowa, bez której jest nikim.
"Tak się zapytam, Złota Kompania ma zabezpieczyć zwrot czego?"
No Westeros chyba - w sensie ma ułatwić jej pokonanie wrogów i odbicie całego kontynentu.
Akcja ze sztyletem napisana na kolanie w windzie w drodze na korporacyjną burzę mózgów. Po co w ogóle LF dawał Branowi ten sztylet? No serio, po co? "W dowód mojej troski o potomstwo Starków daje ci sztylet, którym cię chciano ukatrupić". No i później scena z Aryą - tak jak mówisz, brakowało tylko lampek.
W ogóle jeśli chodzi o Aryę, to zgadzam się w 100% - ona była badassem na długo przed Braavos i jakoś nie potrzebowała do tego całego zestawu rażących sztucznością, przerysowanych komiksowych cech i atrybutów. Dlaczego? Bo - jak słusznie napisałaś - była taka zwykła-niezwykła, bo była odważna, nie dawała sobą rządzić, potrafiła się odszczeknąć, miała zadziorny charakter. I właśnie potrafiła tym sobie zjednać nawet ludzi pokroju Tywina - przecież ich wspólne sceny z s2 były jednymi z najlepszych w historii tego serialu - czyste złoto.
"Wszystko wyleciało przez dziurkę w brzuchu i rozmyło się w kanale w Braavos."
Jak zwykle trafne podsumowanie :)
"Twórcy tak nachalnie promują ten epicki ship, że widzę oczami duszy, jak dociskają do siebie głowy Jona i Danki z hasłem "pocałujcie się ku*wa"."
Haha, dokładnie! :D Już widzę to bara-bara, co pojawia się w spoilerach - to będzie chyba najbardziej drętwa scena erotyczna w dziejach tv :/
"Czy zwróciłeś uwagę na recytatorskie klepanie kwestii dwóch androidów, czyli Missandei i Dajnerys na schodach. WHAT. HAPPENED. wypo-wiedział andro-id. a ja przeniosłam się myślami na urocze korytarzyki Nostromo."
Zauważyłem i nawet się zdążyłem z głowę złapać. To było straszne. Już widziałem powtórkę z rozmowy dwóch siuśmajtek o "stones and pillar" z któregoś z poprzednich sezonów. Dobrze, że Jon się napatoczył i to przerwał.
"Bitwa na prerii (te skały, ci Indianie)"
No i te wozy z zaopatrzeniem, które zgodnie z westernowym kanonem należało ustawić w kółeczko i się zza nich ostrzeliwać ;) Szkoda, że Lannistery nie mieli broni palnej, bo by to fajnie wyglądało. Oczywiście dopóki nie przyleciałby smok i nie przerwał zabawy.
"Danuta mogła majestatycznie zrobić lekkie półkółko :D i zamiast polecieć centralnie polecieć wzdłuż. I problemu by nie było. A i tabory by się uchowały."
No włacha! Co ona miała z tym paleniem wozów? Ani to nie walczy ani nie przeszkadza w walce jej ludziom, więc po co to było jarać? Czyżby na Dragonstone mieli za dużo prowiantu? A może Dothraki i ich konina żyje samym powietrzem? Kurcze, wiem że to czepialstwo, ale nie potrafię oglądać takich scen bez wyłapywania takich baboli ;)
"Sam smok jest nagrodą za wytrzymanie tego odcinka."
To prawda, udała się im gadzina wybitnie. I też mi serducho mocniej zabiło jak Bronn celował do niego z kuszy. Lubię Bronna, ale jakby go wtedy Drogon zjarał zanim wystrzelił tego bełta, to bym się specjalnie nie obraził ;)
Też nie wiem czemu ona nie zrobiła sobie jeszcze jakiejś specjalnej uprzęży na tego smoka - parę osób już to tu poruszało. Przecież można skonstruować jakieś siodło czy coś w tym stylu. W ogóle to jak ona nim steruje?
A bo myślałam, że tak jak w przypadku Eurona chodzi o jakąś osobę, lub rzecz :)
Sceny Aryi z Tywinem, z Ogarem, z Berikiem i Thorosem, z Yorenem, z Jaqunem uważam za esencję GoT :) I to jaka ona wtedy była, taki kozacki mały bąk, który się nie poddaje, nawet jak dostaje po dupie, w tym od tych wojaków. Ludzie ją po prostu lubili, nawet jak się z nią wykłócali. I widzieliśmy tego bitnego, zawadiackiego dzieciaka, który jednak nigdy nie przekroczył linii, za którą stałby się sztampową, stereotypową karykaturką. I sami ją uwielbialiśmy :)
Ludzie tu piszą, że Danka nie mogła tak palić, bo tam byli Dothraki, ale przecież ona pierwsza dopada Lannisterów, to jedno, a po drugie to przecież potem smok pali te tabory, między którymi normalnie wre walka, co widać jak na dłoni, przecież zanim Bron dostał się do wozu, stoczył walkę z Dothrakami, tak więc smok musiał spalić co najmniej kilku Dothrakich.
Nie spodziewałam się, że to powiem, ale autentycznie nie obraziłabym się, gdyby Bronn zginął, byle Drogonowi nic się nie stało.
Przynajmniej raz Danka musiała wisieć dyndając nogami trzymając się tylko tych rogów :D
Świetnie podsumowałaś Aryę - nic dodać nic ująć. Aż się łezka w oku kręci jak sobie człowiek przypomni te pierwsze sezony i jej sceny ;( Jakim trzeba być ch*jowym scenarzystą, żeby pozarzynać właściwie wszystkich tych rewelacyjnych bohaterów (bo przecież nie tylko Aryę), mając takie gotowe samograje jeśli chodzi o rys postaci i jeszcze do tego znakomitych aktorów...
No właśnie, z pewnością niejeden Dothrak się sfajczył przy okazji, a przecież wystarczyło żeby sama zrobiła parę przelotów nad wrogą armią, to Dothraki przyjechałyby już tylko wykończyć niedobitków.
"Przynajmniej raz Danka musiała wisieć dyndając nogami trzymając się tylko tych rogów :D"
Haha, szkoda, że tego nie pokazali :)
To chyba najbardziej nierozumiała dla mnie logika Danuty. Najpierw płacze, że stracili sojuszników i czym ona wykami swych ludzi a potem dumnie trzepiąc skrzydełkami jara zasoby żywności. Pies ogrodnika. I tak jak napisaliście, zamiast zjarać żołdaków żeby zasoby ludzkie w postaci Dothraków się uchowały, bo armia się jej kurczy jak stare gacie, to nie-e. Ona jara wozy wypakowane dobrami wszelakimi. No k@rwa to trzeba mieć nieziemski pomyślunek.
Od początku tego podboju zarówno w kwestii planowania jak i wykonania 'Team Dany' wykazuje zerowe ogarnięcie w najbardziej podstawowych sprawach. Nosz kuźwa, nie trzeba chyba być Napoleonem, żeby kminić takie podstawy. Rozumiem że to tylko serial, w dodatku niezbyt ambitny, ale jednak jakieś minimum realizmu by się przydało...
@ Emo ''Gatiss skacze koło Cersei, słodzi jej jak ta lala, aczkolwiek Cersei znowu zaplusowała: kiedy słyszy kolejne pochwały zaczyna szukać wzrokiem winka :D Tak się zapytam, Złota Kompania ma zabezpieczyć zwrot czego?''
Mój połówek inaczej odebrał tą scenę. Kiedy owy pan mówi, że nie jest lordem tylko wysłannikiem banku czy jakoś tak, Cersei leci po wino- ''aha, to mogę się spokojnie napierlolić skoroś nie lord''.
Widziałam tę scenę 2 razy, bo uwielbiam oglądać Gatissa i to wygląda tak, że on jej sadzi czarująco-banalne ogólniki, które są czarujące i banalne i przez to nic nie kosztują je wypowiadającego, a mogą coś ugrać rzucone na podatny grunt. Na co Cersei po prostu reaguje jak każda baba, która usłyszy tekst w barze "ojej, czy pani jest modelką"? Po prostu musi się napić :D
Odnośnie hasełek typu "nie jestem lordem", to jest jak hasełkiem "jestem królową/królem". Z kimś, kto wypowiada pierwsze trzeba się liczyć przynajmniej jak z lordem, ktoś, kto wypowiada drugie królem nie jest nawet we własnym umyśle, skoro musi o tym przypominać. Po prostu są osoby, które stać na to, żeby się umniejszyć, a jednak się przez to właśnie wywyższają.
Varys tak samo zawsze podkreślał, że nie jest lordem, że jest z całkowitych nizin, lecz tylko ostatni głupiec by go przez to lekceważył :) Koleś z Braavos, który przyjechał odzyskać długi banku może nawet twierdzić, że jest taksydermistą z zawodu, synem garncarza i szwaczki, i Cersei musiałaby mieć życzenie śmierci wypisane na czole, gdyby zaczęła go po tym wyznaniu lekceważyć.
"Mój połówek inaczej odebrał tą scenę. Kiedy owy pan mówi, że nie jest lordem tylko wysłannikiem banku czy jakoś tak, Cersei leci po wino- ''aha, to mogę się spokojnie napierlolić skoroś nie lord''."
Padłem! :D Byłoby genialnie, gdyby ta kwestia pojawiła się w serialu :D
Fakt, facet z banku był zastanawiająco usłużny... ale z tego co zrozumiałam to złoto już do Cersei pojechało (czyt. nie skończyło się na planach które zniszczył atak Dany). Nie oglądałam serialu Sherlock, więc nie jaram się tym aktorem jak reszta, właściwie to chyba pierwszy raz go widziałam w poprzednim odcinku GoT.
Z tym sztyletem to w ogóle by dali spokój ;/ ale przynajmniej LF nie chciał zabić Brana ani Arya nie ma sztyletu z truchła LF.
Ale reuniony były kiepskie. Oby Arya + Jon był fajny, oni byli najbliżej z rodzeństwa.
Co do reszty to totalnie się zgadzam - jednak cieszę się, że Jaimie nie zginął ;D gdzieśtam mimo wszystko słabo bo słabo ale w niego wierzę. póki go nie ukatrupią jest szansa na poprawę.
Przy okazji oglądania obrazków w jaskini przypomniałam sobie, że przecież dzieci lasu stworzyły te lodowe zombie przez wsadzenie sztyletu w jakiegoś półnagiego suchoklatesa.
Ten sztylet jest istotny, bo prawdopodobnie jest tożsamy ze sztyletem z ryciny książki, z ktorej Sam wyczytał o złożach obsydianu pod Smocza Skała. Co nie zmienia faktu, że jak na broń Skrytobojcy jest bardzo charakterystyczny.
"Fakt, facet z banku był zastanawiająco usłużny... ale z tego co zrozumiałam to złoto już do Cersei pojechało (czyt. nie skończyło się na planach które zniszczył atak Dany)."
No tak, ale jak bankster rozmawiał z Cersei, to jeszcze to złoto nie dotarło, więc powinien być ostrożny i nieufny, a nie cieszyć się jak dziecko.
"Nie oglądałam serialu Sherlock, więc nie jaram się tym aktorem jak reszta, właściwie to chyba pierwszy raz go widziałam w poprzednim odcinku GoT."
Oj, to musisz koniecznie nadrobić! Mycroft w jego wykonaniu jest perełką "Sherlocka" :)
A tak w ogóle to był już w GoT wcześniej, przy okazji wizyty Stannisa w Żelaznym banku w s5. Tylko wtedy miał brodę, to mogłaś go nie poznać :)
"Z tym sztyletem to w ogóle by dali spokój ;/ ale przynajmniej LF nie chciał zabić Brana ani Arya nie ma sztyletu z truchła LF."
Co nie oznacza, że go koniec końców z tego truchła nie będzie wyciągać, po tym jak go weń wbije ;)
Jak dla mnie to zginąć tam już mogą wszyscy oprócz smoków, Nocnego Króla i pieseła Jona. No dobra, i w sumie to oprócz samego Jona też, mimo, że też coś się skiepścił ostatnio. Ale wciąż go lubię :)
''Jak dla mnie to zginąć tam już mogą wszyscy oprócz smoków, Nocnego Króla i pieseła Jona. No dobra, i w sumie to oprócz samego Jona też, mimo, że też coś się skiepścił ostatnio. Ale wciąż go lubię :)''
Tak, tak. Choć Jon mi zwisa. Nameria niech się spotka z Duchem i zrobi małe wilkory, wszyscy do piachu, tylko Nocny, Smoki i Wilkory niech się ostaną ostatecznie. I zima.
To możemy sobie kolejny raz przybić piątkę :) Wiesz, wyznam że dziwnie mi się podoba wizja przemiany całego Westeros w wielkie lodowe pustkowie. Takie ciche i spokojne, bo całkowicie wymarłe. Nie licząc stadka przemierzających je wilkorów. Bo gadziny pewnie odleciałyby gdzieś w cieplejsze rejony ;)
może taki jest zamysł nie ma chemi ale beda ich swatać zeby polnoc miała wsparcie bez klekania po nocy poslubnej przyjdzie bran i powie jonowi ze ciotke puknął
I wtedy miny obojga - bezcenne ;)
Pewnie jest jak mówisz - że idzie to w tę stronę tylko po to, żeby jakoś oboje wyszli z twarzą z problemu klękania.
chociaż wygląda to jakby danka chciała takiego zimnego drania o dobrym sercu;p
Mniejsza z pozostałymi wątkami, nie chce mi się pisać.
BITWA
Nagromadzenie tylu postaci po przeciwnych stronach barykady, podczas takiej masakry to najlepsze co wpływa na emocje. Ponieważ kogo my tu mamy - jest Jaime, Bronn i Daenerys (której nie trawię, ale...) którym jako widzowie kibicujemy aż od 1 sezonu. W tym wypadku, to nie ten sam kaliber, co np. Tyrion, Bronn, Stannis w Czarnych Nurcie, a to chociażby dlatego, że akurat tej bitwy Dothraków z Lannisterami sobie nie zaspoilerowałem :D
No i tak powiem, emocje u mnie kipiały, co po za sporadycznymi przypadkami w GoT nie ma u mnie miejsca. Apogeum emocji to już moment, gdy Jaime z Bronnem przerzucają się obowiązkiem, kto polezie do skorpiona. I w tym momencie (jak ja uwielbiam kamerę idącą nieprzerwanie za bohaterem <i choć to obecnie już stały trick, tak mi się nie nudzi>) idąc za Bronnem, którego prawie kosi randomowy Dothrak, aż do końca odcinka po prostu emocjonalna miazga. Uwielbiam tę postać mimo wszystko, do tego był dość eksponowany we wcześniejszych fazach odcinka (co często świadczy, że zginie) i co najważniejsze, nie jest dla tego serialu nikim ważnym, także zgon gwarantowany. A tu cudowne zaskoczenie. To oczywiste, że nie mógł zestrzelić Drogona na amen, gdyby to był któryś z dwóch pozostałych smoków to jeszcze by przeszło, ale przecież nie ten głowny z trio-smoków. I tak nie przeszkodziło mi to w oczekiwaniu, gdy tylko smoczuś otworzył japsko, to Bronn cudnie wstrzeli mu się prosto w usta.
Sama bitwa była oczywiście rzezią - a to zły szyk na odparcie kawalerii, a to przewaga w powietrzu (brakowało Lotu Valkyrii podczas pojawienia się Drogona - no wypisz wymaluje Czas Apokalipsy... dla Lannisterów :DDD ). co jest jak najbardziej logiczne. W końcu, ani nikt nie był przygotowany, ani Lannisterowie nie mieli przewagi liczebnej. Pytanie, co się dzieje ze zwiadem, skoro oczekiwali, że może coś ich spotkać w drodze do Królewskiej Przystani.
Brakowało mi większej ilości ujęć przy samym starciu pikinierzy-jeźdzcy, ponieważ czysto estetycznie przy obecnych możliwościach telewizji i kina to wygląda po prostu mocno. 10 minut na bitwę-rzeź z tylko częścią wojsk Lannisterów to i tak dużo, nie narzekam. Chaos, żal Lannisterów - tych zwykłych biedaków się udzielał. Jestem natomiast zaskoczony, że większość z nich od razu nie prysła na widok smoka i świadomość, że tego nie da się przeżyć... a z pewnością czuli się gorzej niż Gondorczycy na widok wchodzących pancernych trolli w LotR.
Co to jeszcze godnego uwagi? A tak, Jaime. Ktoś powie, że zachował się jak głupek, dla mnie zachował się rozsądnie. Po prostu, poświęcenie. Raczej w tym momencie nie kalkulował, czy mu się uda, czy nie, po prostu spróbował i gdyby nie deus ex machina Bronn to by poległ. A przydałoby się tej postaci, po tym jak sie zachowuje od 3 sezonów... polec w bitwie. Gdyby przy tym zaszlachtował smoka lub Daenerys... no to miodzio.
Tyrion. Ten moment, kiedy o wiele większy zabijacy rąbią jak chcą żołdaków z poboru od Lannisterów i gdy sobie uświadomił, że tak jakby napuścił na SWOICHjakiś tam zagranicznych. Sam Dothrak to skwitował "TWOI ludzie słabo walczą". Wyszło bardzo dobrze, o wiele lepiej niż jakiekolwiek inne "ckliwe" momenty w poprzednich bitwach jak np. slow-motion Jon tulący Ygritte itp.
A gdy ujrzał własnego brata, idącego na śmierć i w zasadzie nie mógł nic nie zrobić, tylko mówiąc do samego siebie, by nie robił głupstw.
W sumie jedyne wady tej bitwy to ustawienie Lannisterów, choć to można jeszcze jakoś tłumaczyć, że ustawili się wzdłuż całego taboru. Kolejna, to jak zwykle atak z zaskoczenia (brak zwiadu).
Jeszcze podczas seansu czepiałem się tego, że przez bite kilkanaście minus żaden Dothrak nie zainteresował się Bronnem obsługującym skorpiona. No przecież to jedyne zagrożenie dla ich Khaleesi. Może po braku umundurowania nie wiedzieli, czy to swój czy wróg :D
Bitwa mi się podobała, reszta odcinka nie za bardzo. Jon i Daenerys na wielki minus, spotkanie najmłodszych Starków niezłe, ale ujdzie. Z Aryi zrobił się taki zabijaka, że to aż przesada. Dobrze, że choć raz Brienne zasadziła jej takiego kopniaka, że aż boli.
A na minus również Littlefinger i ta jego mina, jakby planował cholera wie jakie błyskotliwe plany, a przecież wiadomo, że on tego nie potrafi XDD Natomiast wygarnięcie mu w oczy "Chaos is a ladder" no i jak mu mina zrzedła :D Można by pomyśleć, żeby z miejsca zasztyletował Brana, ponieważ co on może jeszcze wiedzieć :D
Odcinek 8/10 za te emocje podczas bitwy.
EDIT: A i minus do bitwy to te "siodło" Daenerys. Nie oczekuję zaraz jakiś super zaprojektowanych gadżetów jak w "How to train your dragon", ale tyle czasu spędzic w powietrzu trzymając się tylko za te rogi...
No raczej nikogo by nie usiekł a nawet na 100% ponieważ Drogon by go przerobił wcześniej na kiełbaskę z grilla. Bron zachował się bardzo rozsądnie.
Do czego nawiązaniem jest "chaos is a ladder"? Widziałam, że zrobiło to wrażenie na LF, ale za nic nie mogę tego skojarzyć!
Jeśli dobrze pamietam to jest tekst z przemowy Littlefingera do Sansy po porwaniu jej z King's Landing
Nie podoba mi się jak w serialu przedstawili Littlefingera. Mówi z patosem, a raczej nie mówi tylko wygłasza. Do tego z takim dziwnym akcentem. Jak pooglądałam filmik w którym Aidan wyjaśniał jakąś tam teorię dotyczącą Petyra to się zdziwiłam, że on umie normalnie mówić. A nie "Kejosz iż a lader"
Ale że Górę w sensie sztuk jeden? Ja myślę, że jak utrzymają aktualny trend będą to co najmniej dwie Góry!
I to jedną ręką, bo będzie w tym czasie piła sok!
Wszyscy się jarają bitwą, smokami, jaskinią i smoczym szkłem. Bardziej podjarało mnie to co usłyszałam w 7 min 11 sek, czyli o ofercie złożonej Złotej Kompanii... YOUNG GRIFF IS COMING! :D
Myślę, że Cersei przejęła część roli Młodego Gryfa jak Jorah przejął łuszczycę od Jona Conningtona, tylko, że myślę, że dla niego akurat okaże się śmiertelna i żaden przyuczający się na maestera go nie uratuje.