SPOJLER: co niektórzy pewnie już widzieli odcinek, jak wrażenia?
wojna pokazana perfekcyjnie wg mnie :D
Ale dlaczego miałoby ich zdziwić, że na tronie zasiądzie syn / ktoś podszywający się pod syna Rhaegara i Elli, skoro w Tańcu ze Smokami zdobył Koniec Burzy i rusza na stolicę ze Złotą Kompanią? Jak na razie to jest pewna opcja, więc nic zaskakującego, może nawet zasiądzie na tronie, ale jego pominięcie w serialu wskazuje, że nie on ostatni.
Oni się zdziwili, bo pewnie byli przekonani, że to będzie Danuta, którą ewidentnie hajpują od pierwszego sezonu. To by jednak było imho zbyt banalne jak na Martina, stąd ich zdziwienie.
No, chyba zaczyna się finał:-)
Końcówka z efektem "wow" oglądałam 2 razy ze szczęką przy podłodze
Jedna z najciekawiej pokazanych bitew w "Grze o tron". Smok, dothrakowie a naprzeciwko "średniowieczne" wojsko. Ładnie to pokazuje jak mongolskie hordy mogły rozwalać w perzynę ciężkie europejskie wojska.
Poza tym w bitwie świetnie zaprezentowano konflikt wewnętrzny Tyriona. Chęć zniszczenia rodu, czytaj siostry, ale potrzeba ocalenia brata, który jest jedyną mu bliską osobą z rodziny.
Co do rozkminy dotyczącej spalenia wozów... Myślę, że "stratedzy" Daenerys mieli świadomośc, że trudno będzie przejąć i przewieźć wozy, a więc, skoro my mieć nie możemy, to niech nie ma tego chociaż przeciwnik.
Zapraszam na szersze omówienie odcinka https://www.youtube.com/watch?v=BpGEEOb21dI
Co mi się najbardziej podobało, bo moim zdaniem wskazuje na różne możliwe ciekawe wątki w przyszłych książkach:
- Pięknie pokazana, z perspektywy uczestnika, bitwa z użyciem smoczego ognia. Pewnie nie była doskonała, jeśli chodzi o taktykę, czy realizm, ale bardzo fajnie pokazano nieludzkie piekło, jakie potrafią rozpętać smoki. Od razu przypomniało mi się opowiadanie "The princess and the queen" i opisy bitw i hekatomb dokonywanych za pomocą smoków. Po zobaczeniu tego, nawet będąc będąc widzem niezbyt zaangażowanym i fanem Danutki, na prawdę można zacząć się zastanawiać czy powrót Targaryenów i smoków to takie błogosławieństwo dla Westeros (przynajmniej mam taką nadzieję, że tak to zadziała). Osobiście w czasie bitwy kibicowałam Larremu i Bronnowi, a przecież wcale nie popieram Cersei
- Tyrion oglądający rzeź swoich rodaków, Lannisterów i Tyrellów, Westerosian, dokonywaną przez barbarzyńskich Dothraków i smoczy ogień. Myślę że czuł się podle, jak ostatni zdrajca. Można fantazjować o zemście na tych, którzy nas skrzywdzili, ale oglądać rzeź na swoich, jakby nie było, rodakach, wynikłą z twoich własnych działań, to już co innego. Tyrion od dzieciństwa zafascynowany był smokami, marzył o zobaczeniu, posiadaniu smoka, a teraz kiedy zobaczył już smoka w akcji, wydaje się być wstrząśnięty i przerażony zniszczeniem jakie powodują. Baaardzo fajny wątek, chcę go więcej, i żeby było go dużo w książkach
- Słodko - gorzkie zjednoczenie Brana, Aryi i Sansy w Winterfell. Wilczki wróciły do domu, ale każde z nich (i Jon również) zostało zmienione nie do poznania przez trudne doświadczenia. Podoba mi się że Bran jest całkowicie zmieniony, nieludzki, kupuję to. Szkoda tylko, że nie pokazali nam więcej jego wizji, tego jaki teraz ma cel, jakie ma zdolności. Co do Aryi, to może jest mniej zmieniona od brata, ale osobiście uważam, że też jest bardzo nieludzka, np. wydawał mi się odległa i nieobecna w scenie z Gorącą Bułką. I to też mi się podoba, to ma sens. Podoba mi się też, że mimo tego wszystkiego, gdzieś tam w środku, Starkowie autentycznie cieszą się swoim towarzystwem, odzyskaniem rodziny. Mam nadzieję, że mimo tego co przeszli nie staną się wobec siebie obcy i nieufni, tylko zjednoczą się i razem dadzą wycisk swoim wrogom.
- Ładne pierwsze spotkanie po latach Sansy i Aryi - trochę nieufności ze strony Aryi, prawdzie, jak się wydaje szczęście Sansy i na końcu pojednanie. Ładna była linijka Sansy 'Jon ucieszył sie bardzo na mój widok, a na twój pewnie stanie mu serce'
Teraz trochę narzekań:
- Jon i Danka w jaskini: niestety maślane oczy, powłóczyste spojrzenia, Znaczące Gesty, itd. itp. jak widać nie zostaną nam oszczędzone. Brace yourselves, the jonerys is coming. *rzyg tęczą* Najbardziej banalny i schematyczny wątek jaki ktokolwiek mógłby sobie wyobrazić w serii, którą ludzie pokochali m.in. za to że łamie schematy i zaskakuje. Miejmy chociaż nadzieję, że skończy się jakoś zaskakująco (jonsa? :^^: )
- Może te rysunki Dzieci Lasu to był przepis jak zrobić sobie White Walkera (tzn. człowiek + te spirale, itd) :P
- Nie wiem jaki problem Jon Snow ma z uklęknięciem w zamian za pomoc Danki. Przecież o to chodziło, a Północ jakoś by przekonał do słuszności tej decyzji, zwłaszcza że mają wrogów i z Północy (Inni) i z Południa (Cersei+Euron+najemnicy fundowani przez Żelazny Bank), nie byłaby to nieracjonalna decyzja, nawet bez zagrożenia ze strony Innych. Przez ładnych parę stuleci Północ podlegała Targaryenom i jakoś to przeżyli, a argument 'ugniemy kolano, bo inaczej wszyscy umrzemy' chyba do wszystkich by trafił. Ale będą teraz pewnie ciągnąć ten durny wątek z 'bend the knee' aż do urzygania
- Davos jako mało śmieszny comic relief, Miss opowiadająca jak wszyscy bardzo kochają Daenerys, i że służą jej tylko dlatego, bo ją kochają i w nią wierzą i dlatego że jest taka cudowna (zwłaszcza Dothrakowie znani są z tego, że wybierają swoich przywódców na podstawie bycia miłym i sprawiedliwym dla wszystkich). Jak ktoś kiedyś napisał, wszystko w promieniu 100 km od Daenerys zakochuje się w niej po tygodniu, i oferuje jej swoje swoje życie i swoje usługi za darmo.
Do tego ta późniejsza gadka Jona do Danki 'ludzie wierzą w ciebie, w to, że zbudujesz lepszy świat, ale jeśli zaatakujesz King's Landing, to udowodnisz, że jesteś taka jak wszyscy inni'. Po pierwsze: o jakim lepszym świecie wszyscy mówią. Czy Danka ma jakiś program polityczny, gdzie zdeklarowała że wprowadzi demokrację, wybory, darmową edukację, opiekę medyczną i zasiłek dla bezrobotnych dla wszystkich? Bo jak na razie to po prostu najechała z olbrzymią armią i smokami Westeros, gdzie te pokojowe zamiary, gdzie jakis plan poprawy życia prostaczków? No ale w tym Daenerys nigdy nie była zbyt dobra, najpierw podbijamy, a potem się zobaczy. No ale to ona jest tą calkowicie 'dobrą' wg serialu. Po drugie: znowu na miejsce jakaś alternatywna logika i rozwiązania typu "jak mały Kazio wyobraża sobie wojny w średniowiecznych realiach". Dużo juz zostało na ten temat napisane, ale powtórzę: w jaki sposób szybkie zdobycie jednego miasta, nawet przy nieuniknionych stratach w ludziach, ma być gorsze od rozlania się wojny na inne krainy Westeros, wieloletnich oblężeń, armii pustoszących ziemie prostaczków. I w serialu i w książkach pokazano nam dobitnie co się dzieje podczas przemarszów armii przez jakiekolwiek ziemie: morderstwa, kradzież, gwałty, palenie wszystkiego. Tak więc Danka funduje miłe atrakcje swoim przyszłym poddanym, o których ponoć tak dba. Wiadomo że robią tak dlatego, żeby wydłużyć konflikt Cersei - wszyscy inni, ale to nie zmienia faktu że to jest idiotyczne, zwłaszcza w świetle pokazywania Danki jako 'tej dobrej'
- Mogliby zmajstrować Dance jakąś zbroję i siodło dla smoka, mało realistycznie to wygląda jak tak sobie lata na gigantycznej jaszczurce bez niczego.
- Szarża Jamiego na smoka (i Tyrion mówiący w tle 'ty debilu, weź przestań' ) bardzo fajna i bardzo pasująca do tej postaci (w sensie urodzony wojownik, zwierzę bitewne, działa instynktownie a nie logicznie, itd)
Akurat ta szarża Jaimego (na Daenerys, nie smoka) była jak najbardziej logiczna.
Poczytałam już sobie różne opinie i w sumie zgadzam się, gdyby Jamiemu udało się ubić Daenerys i/lub Drogona to pomogłoby to Lannisterom wygrać wojne jak nic. Myślałam bardziej pod kątem szans powodzenia i przezycuia szarży na smoka.
Też zupełnie nie kupuję przemowy Jona, miałam nadzieję, że powie - ruszaj na Północ, tam czeka prawdziwy wróg, ale widać musiała pomścić swoich. Może chciał zdobyć jej zaufanie i trochę połechtał jej ego, ale widać, że go to nie dotyczy, a co za tym idzie nie obchodzi, dla niego się liczy tylko jedna wojna.
To prawda, Davos i Jon wyglądali jak przyjaciele rodziny, w której małżonkowie się rozwodzą. Było widać, że nie chcieli się mieszać w ich spiny, najchętniej ewakuowaliby się już do jaskini dłubać w ścianach. Jon w sumie zbył ją jakaś ogólnikową gadką :)
A może Jon chciał po prostu wspomóc ziomka Tyriona, bo go szefowa mocno opie*dzielała przy wszystkich :)
Danka leci na Snowa i mysle ze puknie ciotke potem dowie sie od brana kim ona jest i sie zakonczy milosc
O tak, oby tylko skończyło się na jednorazowym puknięciu.. No i niech się szybko pukną jak juz muszą, bez jakichś łzawych wyznań i powłóczystych spojrzeń przez 3 odcinki.
Pewnie się pukną, Bran sprzeda info o pochodzeniu Jona, Danka i Jon będą rzygać po kątach jak koty, po czym nastąpi niezręczna współpraca. Radujmy się.
Bran mógłby już wysłać kruka z wieściami o jego pochodzeniu Jonowi, ale może lubi wprawiać rodzinę w zakłopotanie ;)
Pewnie wygada się o tym po fakcie, jak o tym że widział Aryę.
Jon i Danka są małżeństwem z 20 letnim stażem i siedmiorgiem dzieci.
Bran *na bierzmowaniu jednego z nich* Jon, widziałem cię w Wieży Radości, twoim ojcem jest brat Dajnerys
Wszyscy przy stole: :O
Bran: nie mówiłem wam o tym wcześniej?
Wszyscy: *kolektywny rzyg*
Ja tam mam wrażenie, że Jon najchętniej klęknąłby już dawno, ale to co mu na to nie pozwala to "co ludzie powiedzą". Lordowie Północy sami, z nie przymuszonej woli, obwołali królem bękarta bez żadnych praw. Lordowie Północy odradzali mu wyjazd na południe. Raczej nie byliby zadowoleni, że pojechał król Północy, a wrócił namiestnik Północy.
Dany też mogłaby nieco spuścić z tonu i zorganizować coś na zasadzie Dorne. Północ jako autonomiczne państwo. Nikomu by się krzywda nie stała.
Jon wie, że na Północy uznano by to za zdradę. On musi przekonać Północ i Danutę. Pewnie mu się uda skoro pojednał ich z Dzikimi. Ale tam ludzie pamiętają jak ojciec Daenerys palił ich wodza. Ciężka sprawa. Tym bardziej, że Daenerys zachowuje się jak rozpuszczona nastolatka.
No jest to jakieś wytłumaczenie.. Ale Jon mógłby np. wysłać kruka do Winterfell żeby przedstawić sytuację i wybadać grunt pod sojusz z Danutką. W sumie jak Danka czy Cersei już wygra, to Pólnoc i tak bedzie sie musiała zdecydować czy z którąś z nich walczyć czy ugiąc kolano. Są najbliżej Muru więc raczej nie beda chcieli walczyc na dwa frony..
Załatwienie sprawy za pomocą kruka nie wydaje się rozsądną opcją, w końcu nie ma to jak załatwienie sprawy osobiście, wtedy można załagodzić ewentualne nieporozumienia. No ale w sumie to nie ma nad czym się rozwodzić, Jon jak narazie dostaje to czego chce i tylko Dany jest poszkodowana w ich relacji.
"Po zobaczeniu tego, nawet będąc będąc widzem niezbyt zaangażowanym i fanem Danutki, na prawdę można zacząć się zastanawiać czy powrót Targaryenów i smoków to takie błogosławieństwo dla Westeros (przynajmniej mam taką nadzieję, że tak to zadziała). Osobiście w czasie bitwy kibicowałam Larremu i Bronnowi, a przecież wcale nie popieram Cersei"
Wiesz, mnie szczerze mówiąc jakoś nie obszedł fakt, że giną akurat od smoczego ognia. Oczywiście, to okropna śmierć, ale która wojna nie jest okropna? Czy podczas innych wojen toczonych w Westeros bez udziału smoków obchodzono się z wrogami bardziej humanitarnie? Czy nie palono całych miast i wiosek, nie gwałcono, nie wieszano, nie torturowano? Czy zdobycie KL było mniej okrutne? No nie. Różnica jest taka, że smoki to broń masowego rażenia co paradoksalnie może oznaczać, że podbój przy ich pomocy będzie szybszy i pochłonie mniej ofiar, bo jak jeden czy drugi bardziej rozsądny lord dostanie próbkę możliwości takiego gada, to się podda. Tak przecież w rzeczywistości przebiegał podbój Westeros przez Aegona. Dlatego od początku uważam, że Dany źle robi słuchając swoich kiepskich doradców. Gdyby zrobiła to co chciała na początku, to już siedziałaby na tronie, a lud w prowincjach nawet by nie wiedział że była jakaś nowa wojna... Ale jak piszesz - wszystko po to, żeby sztucznie przedłużać konflikt. A, że logiki w tym nie ma za grosz, to w sumie nikogo nie obchodzi poza grupką narzekaczy, takich jak my ;)
Rozumiem natomiast rozterki Tyriona i w pełni popieram to co pisałaś o jego reakcji. Tzn. on i tak nie ma w sumie odwrotu po tym jak otwarcie stanął po stronie Danki i pewnie będzie przy niej wiernie stał nadal, ale po ludzku rozumiem, że mógł mieć moment zwątpienia patrząc na pogrom armii swoich rodaków.
"Jon i Danka w jaskini: niestety maślane oczy, powłóczyste spojrzenia, Znaczące Gesty, itd. itp. jak widać nie zostaną nam oszczędzone. Brace yourselves, the jonerys is coming. *rzyg tęczą* Najbardziej banalny i schematyczny wątek jaki ktokolwiek mógłby sobie wyobrazić w serii, którą ludzie pokochali m.in. za to że łamie schematy i zaskakuje. Miejmy chociaż nadzieję, że skończy się jakoś zaskakująco (jonsa? :^^: )"
Powiem Ci, że jak pierwszy raz przeczytałem o tych pomysłach shipowania Jona z Sansą, to też miałem reakcję alergiczną, ale po tym jak oglądam ten forsowany na siłę, "epicki" romans Jona i Dany, to opcję JonSan przywitałbym chyba z ulgą ;) Niestety, fanbase jara się wizją miłosnych uniesień Smoczycy w objęciach Śnieżnego Jaśka, a zatem rzyganie tęczą mamy potwierdzone i zagwarantowane.
Trafna uwaga o tym budowaniu "lepszego świata" przez Dankę? Skąd oni wszyscy maja to info, bo ja chyba coś przeoczyłem? Może to jak z programem partii "kropka N" - nikt go nigdy nie widział, ale słuchać głosy, że ponoć jakiś jest ;) A skąd to do łba przyszło Jonowi to już w ogóle jest kuriozalne. On nie zna Danki, nie wie nic o jej dokonaniach z Zatoki Niewolniczej, o jej poglądach, pomysłach na królowanie. No dobra, coś tam Tyrion czy Missandei mogli przebąkiwać jaka jest fajna i dobra, ale trudno żeby jej ludzie nie próbowali jej jakoś PR-owo sprzedać. Natomiast z jego perspektywy jest ona po prostu ostatnim członkiem obalonej dynastii, który po uzbieraniu odpowiednich sił przypłynął "po swoje" - zdobyć władzę ogniem i mieczem. Nawet podczas audiencji nie powiedziała nic, co świadczyłoby o tym, że chce zrobić coś dobrego dla swoich poddanych, tylko wyskoczyła na Jona, że ma przed nią klękać, że jej się należy itd.
A propos tego klękania - widzę, że jestem chyba jednym z niewielu, którzy tu bronią postawy Jona :) Pewnie masz rację, że byłaby to racjonalna decyzja, ale ja go jednak rozumiem. W końcu co on jest winny Danucie? Targaryenowie zostali obaleni, po serii wojen domowych i różnych perturbacjach Północ jest wreszcie niezależna i Północ wybrała go królem nie po to, żeby ledwo objął rządy, oddawał tą niezależność. Oczywiście, że korzyści z posiadania potężnego sojusznika są niezaprzeczalne w obliczu tylu zagrożeń. Ale z drugiej strony to zagrożenie wisi nie tylko nad Północą ale nad całym Westeros. Jeśli Mur i Północ padnie, to Danka i tak będzie musiała się zmierzyć z armią umarłych, coraz potężniejszą im dalej na południe będzie się posuwać. Dany ma właśnie szansę pokazać, że zależy jej na jej poddanych i na królestwie, schować na chwilę dumę do kieszeni i zachować się jak władca, który przede wszystkim powinien bronić swoich ludzi. Nieważne, czy przed nią kleknęli czy nie - jeśli uznaje ich za swoich poddanych, to powinna ich bronić. Tak jak zrobił Stannis, kiedy dostał wezwanie od Nocnej Straży. Nie siedział obrażony na swojej wyspie i nie czekał z działaniem aż wszyscy mu oddadzą hołd, tylko pojechał walczyć o swoje królestwo kiedy było zagrożone. Kto wie, może gdyby Dany obroniła Północ przed inwazją, odebrałaby ten hold bez konieczności nagabywania o niego. Tak jak w powieściach Stannis zdobywał poparcie Północy działaniem, a nie dlatego, że mu się "należało".
"Czy podczas innych wojen toczonych w Westeros bez udziału smoków obchodzono się z wrogami bardziej humanitarnie? Czy nie palono całych miast i wiosek, nie gwałcono, nie wieszano, nie torturowano?"
DOKŁADNIE. Nie wiem w czym śmierć z wyprutymi flakami na wierzchu, wykrwawianie się na polu walki obserwując jak wrony jedzą poległych braci miałoby być lepsze od spalenia. Bycie rozprutym przez dothraka nie było tam fajniejszą opcją. I szczerze śmieszy mnie ten płacz, że zwykli biedni żołnierze i nie zasłużyli -- sami przed chwilą zamienili żołnierzy Tyrellów w stos trupów, zarżnęli ludzi, których znali, z którymi polowali. To dopiero okrutne.
W rzeczy samej. Śmierć to śmierć, a okrutnych sposobów na jej zadanie jest wiele i nie trzeba do tego akurat smoczego ognia.
Trafne spostrzeżenie z tymi biednymi żołnierzami. Nie kumam czemu mieli mniej zasłużyć od wybitych dopiero co Tyrellów. Na przemyślenia Dickona na ten temat Jaime tylko wzruszył ramionami i orzekł, że Tyrellowie nie zasłużyli, ale ich pani zdradziła koronę więc trzeba było robić swoje. No i to działa w obie strony. Taki jest los żołnierzy. Nie wiem czemu dopiero na tym etapie serialu niektórzy to zauważyli.
Dwight i ILN,
Co do kwestii użycia smoków w działaniach wojennych: co do tej bitwy i do całej wojny Daenerys vs. Cersei, to ok, można na to spojrzeć tak, że smok to broń jak każda inna, zresztą napisałam też, że Dany jeśli naprawdę chciałaby oszczędzić prostaczkom cierpień, powinna wygrać wojnę jak najszybciej (atak na KL).
Ale mi chodziło bardziej o powrót smoków w szerszej perspektywie. Kiedy wojny prowadzone są w sposób 'tradycyjny' ludzie mają jednak ograniczone możliwości zabijania siebie nawzajem. W przypadku posiadania smoka, możliwości zabijania innych są prawie nieograniczone. Może to być zaleta, o ile np. na tronie siedzi mądry i sprawiedliwy Targaryen, który smoków używa tylko do trzymania lordów 'za ryj' i utrzymywania pokoju, albo obrony królestwa.
Ale załóżmy, że smoki ma szalony Targaryen - tyran pokroju Viserysa czy Szalonego Króla. To już jest trochę przerażająca wizja, a wśród Targaryenów, uprawiających chów wsobny, takich osobników nie brakowało. A nawet mniej czy bardziej normalny Targaryen może w którymś momencie oszaleć, albo po prostu mieć gorszy dzień ;) . Szalony Król też nie zawsze był szalony. A Danka w serialu przejawia czasem niepokojące cechy, które różnie można interpretować, wcale nie wiadomo, czy nie pójdzie w ślady ojca. W książkach jest fajny cytat na ten temat:
"Niemniej każde dziecko wie, że Targaryenowie zawsze tańczyli zbyt blisko obłędu. Twój ojciec nie był pierwszy. Król Jaehaerys rzekł mi kiedyś, że obłęd i wielkość są dwiema stronami tej samej monety. Powiedział, że za każdym razem, gdy rodzi się nowy Targaryen, bogowie rzucają w górę monetę i świat wstrzymuje oddech, by zobaczyć, na którą stronę ona spadnie." - ser Barristan Selmy
Teraz wyobraźmy sobie kogoś takiego z bronią typu 3 smoki. Szarża Jamiego na Daenerys, który był bezpośrednim świadkiem szaleństwa Aerysa 24 godziny na dobę nabiera dodatkowego znaczenia (nie żeby Cersei była jakaś lepsza, ale Jamie na razie jest jeszcze zaślepiony)
W każdym razie, Targaryenowie nie musieli być nawet szaleni żeby pogrążyć świat w chaosie za pomocą smoków, mogli być całkiem 'normalni' jak na standardy lordów Westeros, ale mogła im się np. 'przydarzyć' wojna domowa. Polecam opowiadanie Martina "Księżniczka i Królowa", gdzie dwie walczące między sobą na smoki frakcje Targaryenów (SPOILER!) w kilka lat przetrzebiły siebie nawzajem, swoje smoki, armie 7 królestw i jakąś połowę siedmiu królestw (bo mimo tego że mieli smoki, tradycyjne bitwy tez miały miejsce).
Wiem że jeśli ktoś nie czytał opowiadań Martina to może mieć na to inne spojrzenie.. Ale moim zdaniem kiedy Tyrion patrzy na armagedon w 4 odcinku, to właśnie takie myśli przebiegają mu przez głowę i zaczyna być przerażony tym, co zrobił.
Wiem o c ci, chodzi. Po prostu patrzysz na to tak: nóż w ręce normalnego i w ręce szaleńca, przycisk do głowic nuklearnych w rękach normalnego i w rękach szaleńca :) Rodzaj broni robi różnicę :)
Z drugiej strony mam przed oczami widok spalonych ziem, po których przejeżdża Arya z Ogarem, wybuchnięty sept, iksiki z trupami w WF, stosy trupów po bitwach, atak tłuszczy na możnych w KL - w tym zaciągnięcie Sansy przez grupę mężczyzn, atak na sept Ogara i niekończący się korowód trupów, bijatyk, otruć, rzezi, okaleczeń od początku tego serialu.
I jakoś tak myślę, że smoki smokami, ale ja pierdziu w tych zawodach jednak ludzie wygrywają i to z gołymi rencami :)
Masz dużo racji, choć chyba nie do końca pisaliśmy o tym samym :) Mnie raczej chodziło o tą konkretną scenę i smuteczki z powodu tego, że żołdacy Lannisterów giną od smoczego ognia. Jakoś nie widziałem zbyt wielu podobnych przemyśleń jak Cersei wysadziła sept i usmażyła wszystkich w środku. Owszem, odnotowano żal z samego faktu śmierci Marg, natomiast nad tym jaka ta śmierć była okrutna specjalnie się nie rozwodzono. Stąd moje zdziwienie, że akurat teraz niektórym się humanitaryzm włączył ;)
Natomiast co do zasady masz rację - im potężniejsza broń tym gorsze mogą być konsekwencje kiedy dostanie się ona w niepowołane ręce. Jeśli chodzi o serial, to wydaje mi się, że Dany jednak nie pójdzie w stronę obłędu, przynajmniej nie dostrzegam jakichś szczególnych tego symptomów, choć mógłby to być ciekawy wątek. Widok tego, co mogą zgotować smoki i związane z tym obawy Tyriona jak najbardziej mogę zrozumieć.
Nie znam tego opowiadania, o którym wspomniałaś. Szczerze mówiąc, to poza PLiO niespecjalnie śledzę twórczość Martina. Rozumiem, że to jest taka "rozszerzona" historia wojny domowej znanej jako "taniec smoków"?
Tak, to jest historia Tańca Smoków, w formie przekazu jakiegoś maestra czy historyka, bardzo fajna, pokazuje okres za panowania Targów i wojny z udziałem smoków, polecam :)
Chodziło mi o ogólną reakcję widzów, że Dany okrutnie rozprawiła się z armią wroga. Czy właśnie to, że nagle Lannisterowie stali się mniej szaloną opcją i wielu fanów kibicuje im, zapominając, co zrobiła Cersei, czego nie powstydziłby się najbardziej szalony z Targaryenów.
Co do Tyriona, on miał dokładnie taką samą minę patrząc na palących się ludzi Stannisa, ale wiedział, dlaczego musiał to zrobić, i na pewno rozumie, dlaczego Daenerys to zrobiła.
On nigdy nie odnajdował się na polu bitwy, przerażało go wypruwanie sobie nawzajem flaków, wolał poszerzać horyzony czytając książki i zawsze będzie wstrząśnięty takim widokiem. Oczywiście nie pomaga fakt, że Jaime to brat Tyriona i Dany powinna go odsunąć, a nie zabierać ze sobą. Ale samych żołnierzy raczej nie było mu szkoda, nie miał poczucia, że cierpią "jego ludzie". On nigdy nawet nie był lubiany, a na procesie żałował, że pomógł im pokonać Stannisa.
Co do samych smoków masz rację, że taka broń powinna być w odpowiedzialnych rękach.
"Tzn. on i tak nie ma w sumie odwrotu po tym jak otwarcie stanął po stronie Danki i pewnie będzie przy niej wiernie stał nadal, ."
Ano nie ma, chyba że... Tak sobie ostatnio myślę, co by było gdyby np. Varys i Tyrion odwrócili się od Danki na rzecz Śnieżka, kiedy już wyjdzie na jaw, że jest on prawowitym królem 7 królestw :D Reakcja Danki musiałaby być epicka
"ale po ludzku rozumiem, że mógł mieć moment zwątpienia patrząc na pogrom armii swoich rodaków"
do tego rzeź jego rodaków odbywa się za pomocą smoczej broni atomowej i bandy dzikich Dothraków.. Tyrion będzie potrzebował duuużo wina żeby spróbować zapić taki kac moralny
"Powiem Ci, że jak pierwszy raz przeczytałem o tych pomysłach shipowania Jona z Sansą, to też miałem reakcję alergiczną, ale po tym jak oglądam ten forsowany na siłę, "epicki" romans Jona i Dany, to opcję JonSan przywitałbym chyba z ulgą ;) Niestety, fanbase jara się wizją miłosnych uniesień Smoczycy w objęciach Śnieżnego Jaśka, a zatem rzyganie tęczą mamy potwierdzone i zagwarantowane."
Tak sobie myślę, że o ile Sansa była/jest w seiralu irytująca, zwłaszcza w ostatnich 2 sezonach, to gdyby wykasować z pamięci oddanie jej Boltonom, zatajanie rzeczy przed Śnieżkiem i inne głupoty, to nie byłby taki głupi wątek.. Zwłaszcza jako alternatywa dla Jon+Dany=WNM
"A propos tego klękania - widzę, że jestem chyba jednym z niewielu, którzy tu bronią postawy Jona :) Pewnie masz rację, że byłaby to racjonalna decyzja, ale ja go jednak rozumiem. Kto wie, może gdyby Dany obroniła Północ przed inwazją, odebrałaby ten hold bez konieczności nagabywania o niego. Tak jak w powieściach Stannis zdobywał poparcie Północy działaniem, a nie dlatego, że mu się "należało""
To też jest racja, Jona dalej jej nie zna, nie wie jak zareagują Lordowie Połnocy, itd. Ale Jon już chyba zrozumiał z kim ma do czynienia, Dance zacięła się płyta i tylko 'bend the knee, bend the knee, moje, mi, mi, nalezy mi się, jestem prawowitą władczynią, itd.". Mógłby już uznać że jest niereformowalna, ugiąć to kolano, niech ma, niech się cieszy, wziąć jej pomoc i pojechać w końcu na Północ organizować wojnę z Innymi ;)
"Ano nie ma, chyba że... Tak sobie ostatnio myślę, co by było gdyby np. Varys i Tyrion odwrócili się od Danki na rzecz Śnieżka, kiedy już wyjdzie na jaw, że jest on prawowitym królem 7 królestw :D Reakcja Danki musiałaby być epicka"
Heh, no dla tej reakcji warto by to było zobaczyć ;) Choć byłby to już chyba zbyt wymuszony plot twist, nawet jak na standardy tego serialu ;)
"do tego rzeź jego rodaków odbywa się za pomocą smoczej broni atomowej i bandy dzikich Dothraków.. Tyrion będzie potrzebował duuużo wina żeby spróbować zapić taki kac moralny"
Cóż, tak wierzył w tą Dankę i dla niej się ogarnął i zrezygnował z prób zapicia się na śmierć, więc powinien to teraz wziąć na klatę. Chyba nie spodziewał się, że przejmie rządy całkowicie bezkrwawo, bo byłby skrajnym naiwniakiem. Zgadzam się też z tym, co napisał wyżej ILN, że on w ogóle niespecjalnie się odnajdywał w wojnie, zabijaniu itd. To się pewnie wszystko u niego skumulowało. Z jednej strony fajnie, że jest jedną z tych postaci, które wciąż zachowują się jak ludzie, że ma jakieś wątpliwości, emocje itd. Z drugiej to jego rozchwianie, postawa typu "chciałbym, ale się boję" jest też troszku irytujące ;)
Co do Sansy, to masz rację - gdyby wywalić te wszystkie idiotyzmy z jej wątku, to czemu nie? Sansa mimo wszystko aktualnie jest jeszcze jakaś w miarę normalna, co dobrze widać zwłaszcza teraz w WF na tle jej deczko odjechanego rodzeństwa. Gdyby nie dedekowe psucie tej postaci, mogłaby już w ogóle być jedną z fajniejszych bohaterek. Jako alternatywa dla wymuszonego "epickiego" shipu ze Smoczycą, to jak najbardziej.
"Mógłby już uznać że jest niereformowalna, ugiąć to kolano, niech ma, niech się cieszy, wziąć jej pomoc i pojechać w końcu na Północ organizować wojnę z Innymi ;)"
W innym miejscu wątku ktoś zauważył, że może właśnie dlatego ich ze sobą na siłę swatają, żeby obeszło się bez tego klękania i oboje wyszli z tego z twarzą ;)
Świetny odcinek... do momentu bitwy Daenerys. To znaczy wszystko było genialne, odebrało mi mowę jak ten smok wparował, konkretna rzeźnia ale te debilne wymuszone "ratowanie" ważnego bohatera zepsuło cały smak. Bronn strzelił w smoka, ten podleciał na 5 metrów do niego. Takim zionięciem to by pół armii zmiótł ale nie, Bronn odskoczył na 20cm w bok i oczywiście nie oberwał. Chwilę później Jaimie zdecydował się natrzeć na naszą Panią Smoków ale co to? 0,0000001 sekundy przed zionięciem ktoś (a chyba był to ten sam nasz nieustraszony Bronn) ratuje Jaimiego. Dwa absurdy w ciągu minuty. Jak na serial w którym nie oszczędzano nikogo, ginęło wiele ważnych postaci, teraz nagle wciskanie komediowych scen nie wiedzieć czemu. Good job. Któregokolwiek scenarzystę teraz ponosi fantazja to dobrze, że nie działo się to w poprzednim sezonie bo Wielki Wróbel jeszcze by przeżył pewnie wybuch zamieniając się w Tupolewa albo odkrywając w sobie moc teleportacji. Sory ale naprawdę te momenty były strasznie płytkie jak na ten serial.
To też fakt, niemniej wkur....iona buźka Drogona, przerażenie w oczach Danki, kiedy była tak bezbronna próbując wyjąć tę włócznię i Bron ratujący w ostatniej chwili Lanistera. Bardzo to było efektowne i o to głównie w tym serialu chodzi.
Efektowne jak dla kogo bo ja się złapałem za głowę ale z żalu a nie jakiejś ekscytacji czy niedowierzania.
ktoś wazny w tym sezonie umrze ,moze kilka osob na koniec zeby było wieksze zaskoczenie, a moze nikt bo została scisla czołowka ktora ma do odegrania jakas Role a taka osobą jest Jaimie jedyny normalny Lanister bo tyrion według mnie jest bekartem wiadomo czyim i bedzie latał na smoku wraz z danka i snowem
A ja bym chciał by spełniła się teoria A+J = J/C zaś Tyrion jedyny prawowity syn Tywina ;-)
według mnie Arya umrze - jest zbyt potężna, może w każdej chwili zabić Cersei bez problemu. Pewnie zginie w bitwie z zombie ratując Jona, ewentualnie kogoś innego. Bo co niby zrobi - zostanie na Winterfell i zapomni i wszystkim co ją uczył nikt?
Im dalej w sezon to coraz lepiej, szkoda tylko że odcinek taki krótki;(
Zacznę od akcji dziejącej się w Reach. złoto dotarło już do stolicy jak oznajmił Randyll, tak więc Cersei jednak spłaci dług wobec Żelaznego Banku, chyba że jej coś odwali. Rickard pff znaczy Dickon, pierwsza bitwa za nim. Widać że znaczna część inteligencji przeszła na Sama. Bronn nie dość że dostał sporo złota (które później stracił) to jeszcze chciał zamek, taki Wysogród, chciwy jest nie powiem. A teraz najlepsza część odcinka bitwa. Jak Lannisterowie trzęśli portkami na widok dothraków, a tu jeszcze Drogon nadlatuje, wspaniałe widowisko (choć było parę momentów które były nielogiczne) Trochę szkoda że zabrakło kasy na Viseriona i Rhaegala. Tyrion, widać że szkoda mu tych ludzi co odgrywali żywe pochodnie. Bronn Ty ch*ju, jak mogłeś postrzeli Drogona, (a tak swoją drogą to Dany ma jakieś supermoce, mimo jak smok wpadł w turbulencje to nadal trzymała się:D) no ale na szczęście nic mu się nie stało. I tu kolejna nielogiczność, jak Drogon spalił skorpiona to najemnik odskoczył ile max pół metra, powinien zginąć. Jaimego poniosły go chyba emocje, skoro ten wariat chciał zabić Dany, która stała obok smoka. W ostatniej chwili bohaterski Bronn ocalił tego imbecyla od smoczego ognia, mimo że byli na brzegu to od razu na głęboką wodę wpadli, cud!
Winterfell, jednak mały paluch dał ten sztylet Branowi, spodziewałem się że Arya jakoś zdobędzie od niego tą broń, mina Littlefingera na jego słowa "Chaos to drabina" zeszedł mu jego uśmieszek;) Bran całkiem wyparty z uczuć, Meera opuszczała go, a on " Nie będziesz mi już potrzebna, dziękuje za pomaganie" Jojen, Hodor i Lato oddali życie w jego sprawie on takie coś odwala, Meera dobrze powiedziała, Bran umarł w tam tej jaskini.
Arya nareszcie przybyła do domu, miłe dla oka spotkanie Sansy i jej młodszej siostry, jak powiedziała Sansa Jonowi stanęłoby serce na widok Arya, chciałbym to zobaczyć;)
Bran ten Trójoki gołąb jak zwykle zero emocji, (wróciłaś do domu, a ok). Ją też podglądał, widać nie ma nic innego do roboty tylko podglądać ludzi, nawet w scenach dla dorosłych.
Sparing Aryi i Brienne, młoda Strakówna to prawdziwy Assasyn, Sanse musi zżerać zazdrość, Jon jest królem, Bran jasnowidzem, Arya umie walczyć. A ona coś tam ogarnie trochę z polityką tylko:P
Na Smoczej Skale zebrało się na zwierzenia temu google tłumaczowi, dobrze że Jon przerwał to bo nie chciałem słuchać o "wiele rzeczy". Jon zaprasza Dany do jaskini, ahh to przywołało wspomnienia z pierwszego razu króla północy;). Sporo tego smoczego szkła jest. Na koniec wycieczki oglądają obrazki Dzieci Lasu, jak ta Daenerys była poruszona tymi malowidłami sprzed tysięcy lat. Znowu było to napięci między nimi wyraźnie widać do czego zmierza ta relacja, jeszcze wspomnie że Dany to ma wyczucie, patrzą sobie w oczy a ona wypal o klękaniu, chyba że chodziło jej o coś innego niż oddanie hołdu:P
Jeszcze później pyta Jon co ma zrobić bo Tyriona popadł w niełaskę, jak zaczął swoją przemowę to miałem wrażenia że Varys zaraz się popłacze, ale mądrze jej powiedział nie ma co;)
Jakiś czas późnej gadka Davosa z Jonem o "dobry sercu" teraz to on będzie się bawił w swatkę czy co;d
Theon o twarzy szczura, mogli dobić go na tym statku, jak on działa mi na nerwy. Szkoda że Jon szarpnął go tylko zamiast tego mógł urządzić go jak Ramseya.
Ludzie, czy wy nie jarzycie, że Jamie doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że z tej potyczki żywy nie wyjdzie? Nie myślał o sobie, tylko po prostu w tym jednym jedynym momencie zobaczył szansę na to, żeby Dankę ukatrupić na miejscu. Chciał się poświęcić sprawie. Żaden z niego imbecyl, a bohater.
A właśnie że jest, nie myślał trzeźwo. Nawet Tyrion powiedział że to idiota:d
Jak zabijał na kiblu starego lanistera uslyszał nie jesteś moim synem mysle ze nie przypadkowo takie słowa padły tyrion jest smokiem!!