SPOJLER: co niektórzy pewnie już widzieli odcinek, jak wrażenia?
wojna pokazana perfekcyjnie wg mnie :D
Zdała się na Tyriona, bo nie wzięła ze sobą Dario, a "to nie był błąd, to był wielbłąd". To stary cwaniak, preferuje najprostsze i najskuteczniejsze rozwiązania, jego rady zazwyczaj były sensowne. Jorah pojechał na leczenie, a bardzo by się teraz przydał, spośród reszty ekipy Tyrion wydawał się rozsądny, a pozostałym nie ufała.
Smoki sobie upolują owszem jakiś ludzi. Te bestie są niebezpieczne, po wojnie z innymi trzeba będzie je unicestwić, nie mogą po prostu rosnąć i stanowić takiego zagrożenia dla ludzi.
Mnie w ogóle zastanawia, jak to będzie. Gdyby jednak Danka zasiadła na tronie i miałaby te smoki - one wszystkie są chyba płci męskiej, prawda? Więc nawet gdyby Danka miała potomków, to chyba i tak już po śmierci tych trzech nie byłoby smoków.
Smoki mogą sobie zmieniać płeć, jak żaby. Gdzieś to wyczytałam. Więc mogą się mnożyć.
Po pierwsze smoki są gadami (źródło "jak wytresować smoka" Czkawka do Szczerbatka "Ty gadzie, ty!"). A żaby to płazy (źródło men.gov.pl "Podstaw programowa - biologia klasy V-VIII").
A tak serio, zjawisko o którym mówisz występuje w innym kierunku - z samicy na samca, ale potomstwo to tylko samice.
Jako istoty magiczne zapewne mogą wiele i w ramach fantazji autora pewnie tak. Ale zjawisko to u realnych gadów nie występuje. Są natomiast gatunki jaszczurek, u których w ogóle nie ma samców i działa partenogeneza. Co nie przeszkadza im odbywać pseudogodów, jako stymulujących do składania jaj. Nazwy gatunku nie przytoczę, widziałem to w filmie dokumentalnym.
Okazuje się, że skojarzenie z "Jak wytresować smoka" jest na miejscu. Jon obłaskawia smoka po czkawkowemu.
Kiedy Lannisterowie stracili większość armii na lądzie skoro główne oddziały stacjonują w KP?
Lannisterowie stracili tylko część sił własnych (w bitwie brało udział do 10 000 ich ludzi).
co do Randylla Tarly, to ja stawiam, że nie jest on chorągiewką na wietrze żeby ciągle zmieniać strony i dumnie odmówi Daenerys - a ta go spali jak wiecheć słomy. Dla przykładu.
Czy to jest normalne, że na polu bitwy tylko dowódca nie nosi hełmu, czy po prostu Jaime nie chciał sobie potargać włosów i dlatego nie założył?
Normalne, Stannis też nie nosił hełmu, Robb nie nosił hełmu, Jon nie nosił hełmu, na północy w ogóle nikt nawet nie zakłada czapki mimo mrozu.
Tego, że nie noszą czapki tłumaczę sobie tym, że oni są z północy i przywykli do trudnych warunków atmosferycznych. Sama mieszkałam na północy Europy i muszę stwierdzić, że ludzie są tam bardzo odporni na zimno ;]
No, ale brak hełmu na polu walki to proszenie się o uszkodzenie głowy.
Pamiętam hełm Tywina Lannistera z Bitwy nad Czarnym Nurtem, gdy w zwycięskiej glorii wjeżdża do KP ze słowami na ustach 'The Battle is over. We have won!'
Ah, to była klasa serialu..
https://www.youtube.com/watch?v=yhbCmAq0tWI
I co? Nie były potrzebne ani smoki, ani epickie bitwy, ani setki tysięcy żołnierzy i kupa szmalu wydawana na to.
Czysty majstersztyk.
Jeszcze dźwiękowa ciekawostka, właściwie dwie:
- czy zauważyliście, że jakby to nazwać - "pisk" smoka jest dość podobny do "pisku" Innych? :)
- kiedy Jon oświetla jaskinię z obsydianem, pierwsze dźwięki triumfalnej melodii są dokładanie takie same, jak słynny motyw muzyczny do Jurassic Park :D
- pisk smoka, czyli dźwięk jaki wydał, gdy Bronn go postrzelił? mi się skojarzył z piskiem uderzonego psa. Specjalnie puściłam sobie dla porównania i raczej nie widzę podobieństwa.
- faktycznie podobne ;D
Nie nie, chodzi mi o jego normalny "głos", bo on nie tyle ryczy, co wydaje ni to wizg, ni to ptasi /pisk/skrzek, coś właśnie w stylu tych okrzyków wydawanych prze Innych, kiedy poganiają swoją trzódkę. Akurat zaraz po ostatnim odcinku puściłam sobie Innego mijającego Sama i on tam wydaje ten dźwięk, który od razu skojarzył mi się z dopiero co widzianym smokiem :)
Hej, specjalnie puściłam sobie oba te dźwięki na youtubie i masz rację. Jest bardzo podobny. Pytanie, przypadek czy zamierzony efekt?
Moja opinia jest taka, że odcinek był dobry. Nie podobają mi się uśmiechy Littlefingera (to nie są już uśmiechy dobrego stratega), nie podobała mi się zbytnia pewność siebie Aryi, która powinna była się nauczyć do tej pory, że nie pokazuje się swoich umiejętności i atutów w ten sposób. To było na pokaz, było nierozważne i ukazuje, że Arya to ciągle dziecko, które powinno się hamować, aby osiągać własne cele. Bitwa była dobrym zwieńczeniem odcinka, ale przeszkadza mi jedna rzecz w tym sezonie. Każda bitwa kończy się śmiercią wielu osób (żołnierzy), ale główne postacie nadal żyją (oprócz Olenny). Według mnie, w tej bitwie ktoś powinien był zginąć (Danka, Jamie, Bronn, Tarly, Drogon - jakaś bardziej znacząca postać). W to, że Jamie umarł to ja nie wierzę. Może Bronn, ratując go. Duży plus za ostatnią szarżę. Szkoda, że nieudana. Zastanawiam się, czy jest szansa na to, że Jamie rzeczywiście jest bękartem Aerysa. Gdyby był, to czy zostałby zaatakowany przez Drogona?
"nie pokazuje się swoich umiejętności i atutów w ten sposób. To było na pokaz, było nierozważne i ukazuje, że Arya to ciągle dziecko, które powinno się hamować, aby osiągać własne cele."
dokładnie, Jaquen nie obnosił się swoimi umiejętnościami, właściwie to nikt nie widział, jak działa. A Arya publicznie "zdjęła twarz" i publicznie pokazuje co potrafi. Nawet ten nóż podała Brienne w wymyślny sposób.
nikomu nic nie powiedziała o zmianie twarzy , o tym co naprawde jest wazne i kluczowe przy pozbywaniu sie przeciwników, pokazała tylko ,ze umie dobrze wlaczyc i to wszystko, co nawet moze byc mylace bo nikt jej nie bedzie podejrzewał o jakies inne zdolnosci.
Nikomu nic nie powiedziała o zmianie twarzy, oprócz tego, że zrobiła to na oczach służących Freyów. Przy czym jedną z kobiet była chyba aktualna żona Freya.
Jak myślisz, ile osób w Westeros widziała taki myk? Oprócz osób, które za chwilę miały umrzeć? Jak myślisz, jak powszechna jest ta praktyka, która w serialu na ziemiach Westeros została pokazana tylko raz? Jak myślisz, czy taki niecodzienny zabójca, takie niecodzienne zabójstwo może się długo utrzymać w tajemnicy? To że serial w idiotyczny sposób tego nie omawia nie znaczy, że w normalnej rzeczywistości też tak by było.
Umiejętności, jakimi posłużyła się w walce z Brienne są naprawdę niezłe, tylko że skuteczni zabójcy NIGDY nie pokazują, co potrafią. Główną zasadą takich skrytobójców jest działanie w cieniu, niezwracanie na siebie uwagi, w miarę możliwości wtopienie się w anonimowy tłum. Przecież nie robisz wszystkiego w swojej mocy, żeby potencjalne ofiary miały się w twojej obecności na baczności, no bez jaj :)
Gdyby Arya była rasową zabójczynią, a nie karykaturą, udawałabym cudownie odzyskaną Starkową dziewuszkę, żeby w cichości móc polować. A tak to taki LF po wymownym spojrzeniu Aryi i zobaczeniu, co potrafi, już ma się na baczności (przynajmniej powinien) i będzie się oglądał za ramię i pilnował swojego bezpieczeństwa (przynajmniej powinien).
Nikt nie zwracał uwagi na małych skrytobójców Varysa, zajętych szorowaniem podłóg.
Nikt nie posądzał Locke'a o złe zamiary.
Tak samo Jona za Murem.
Bo się wtapiali w otoczenie i nie obnosili ze swoim jestestwem :)
nie mowie o Freyach, mowie o walce juz po spotkaniu z Sansą chyba logiczne ,ze mowie o tej sytuacji bo twoja wypowiedź tez dotyczyła tylko i wyłacznie walki i niczego wiecej, wiec nie wiem co mi chcesz udowodnic tym opisem , ze Arya jest głupia, sorki moim zdaniem nie ejst a jak zginie to trudno takie jest jej przeznaczenie , kazdy ma jakies w tym filmie i nie tylko filmie
Użytkownik, na którego post odpowiedziałam pisał o umiejętnościach Aryi i tym, jak Arya je publicznie pokazuje. Umiejętności Aryi to nie tylko walka, to również "ubieranie" twarzy, co Arya pokazała więcej niż kilku osobom, na dodatek powołała się wtedy bodajże na Północ, czy Straków, już nie pamiętam, jako sprawców tego mordu.
Gdyby LF nie był taką dupą w serialu, to pewnie już by znał opowieści o młodej dziewczynie, która zamordowała Freyów jako Frey i zdjęła jego twarz. A naprawdę niezbyt ciężko jest się domyślić kim ona jest, po pojawieniu się Aryi obnoszącej się ze swoimi skillami, które wraz z pozostałymi umiejętnościami mogła zdobyć tylko w jednym miejscu.
Arya jest głupia.
Jest jeszcze jedna możliwość. Przerażone kobiety albo wyparły to, co widziały, albo nikt im nie uwierzył. Wyobraź sobie coś takiego - córki Freya nieobecne na uczcie, rzucają oskarżenie na ostatnia zonę, że z udziałem służby otruła męskich spadkobierców męża, aby sięgnąć po władzę. W końcu twierdzącym, że byli porwani przez kosmitów też prawie nikt nie wierzy. A to wydarzenie podobnie nieprawdopodobne.
Ha, dokładnie. Bran też mógł być bardziej uważny z tym swoim 'chaos to drabina'. Ksiązkowy Littlefinger pewnie załatwiłby taką Aryę i Brana w tydzień, a biedna Sansa nie nacieszyłaby się za długo odzyskaną rodziną.
Tylko że na tym etapie ten serial nie jest już za bardzo realistyczny, a Littlefinger jest glupi jak postać z Simsów, snuje się po tym Winterfell bez celu, a jak idąc trafi na ścianę, to stoi tak parę godzin zanim go ktoś uratuje ;)
ja normalnie spakowałbym manatki i wyprowadziła sie stamtad , moza rzec ,ze jedyne co go tam trzyma to miłosc jednak do sansy, która kocha przez sentyment do matki a jak wiemy miłosc potrafi ogłupic hehe
No ja myślę, że książkowy LF miałby na ten moment pełne dane z tego co zaszło u Freyów oraz obczajonych odzyskanych Starków: kto zacz i z czym się ich je. I już by miał w połowie zbudowane plany ich użycia.
Tymczasem jedyny komentarz, na jaki zdobył się serial po masowym mordzie prawie wszystkich członków dużego klanu Westeros to... jak to szło? coś w stylu: słyszałeś co się stało u Freyów? - no, straszne - ale w sumie to dziady były, mała strata krótki żal, - no ale niby byli naszymi sprzymierzeńcami - coś tam coś tam.
To wszystko, Nic, żadnych refleksji, że ktoś w Westeros jest zdolny zamordować w tak bezczelny sposób SOJUSZNIKÓW tronu.
Można by się zastanowić: to co tego kogoś może powstrzymać przed równie bezczelnym atakiem na sam tron? :)
Ale takie pytania nie dla szlachty.
tylko ze Arye chyba widziała tylko ta jedna dziewczynka, której powiedziała ze ma nie pic i nikt wiecej jej nie widział i nikt wiecej nie wie ,ze to ona tak mi sie wydaje, nie che mi sie oglądac drugi raz teraz tego, kiedys sie skusze pewnie, tak mozna było wywnioskowac ,ze oprócz jednej osoby nikt wiecej Aryi nei widział tam
Dlatego mi się wydaje, że Arya nie dociągnie do końca serialu. W poprzednim sezonie i generalnie cały czas mówi się o tym, że jeśli osoba została przeznaczona Czerwonemu Bogu, to ma umrzeć.
" A minute, an hour, a month. Death is certain. The time is not."- Jaqen H'gar
Wiemy z poprzedniego sezonu, że został na Aryę wydany wyrok, pytanie tylko, czy to, Że Arya zabiła Waif nie sprawiło, że " zadowoliła" Czerwonego Boga, bo dostał śmierć? Osobiście uważam, że Jaquen pozwolił jej odejść, ale wie doskonale, że i tak ją dopadną. Szczególnie po tym co ona wyprawia.
Zginęły przecież dwie bękarcice Oberyna - Obara i Nymeria. Tyene pewnie też niedługo umrze od trucizny.
Tak samo kluczowe, jak Bronn. A co do Bronna, to nie sądzę aby zginął, myślę że nie uśmierciliby go w tak głupi sposób.
Bronn zginie w pojedynku z innym w 8 sezonie. Obetnie mu najpierw 2 ręce a potem głowę.
(Temat liczy 18 stron. Utonę. Trudno ... przynajmniej ułożę myśli.)
Ze wszystkich czterech odcinków, jakie właśnie obejrzałam, ten najnowszy był najgorszy.
1. Rodzeństwo Starków spotkało się po latach rozłąki. Ja widziałam niezręczny bałagan. "Bran" jest obecnie ptakiem (zasiadł na gałęzi i utrudnia kontakt), Arya ma listę (więc po co wróciła do domu?), Sansa każde się tytułować. Każdy ma swoje zajęcie. Dzieci Neda i Cat dojrzały, każdy przybył z innej bajki. Nie sposób teraz znaleźć wspólny grunt. Taki podział sprawił, że ucierpiał czynnik emocjonalny. Może taka była wizja.
2. Rozwijam zainteresowanie Jonem Snowem i jego podejściem do władzy. To nie nagroda, a brzemię dla duszy. Dlatego na tronie najlepiej prezentuje się tyłek Cercei. Podoba mi się jego dystans wobec świata. To dobra cecha. Nie wiem tylko, czy właściwa dla króla.
3. Tyrion i Varys zeszli trochę jakby na dalszy plan w tym sezonie. Lady Olenna kazała Dance na nich uważać. Ja się słucham starszej pani i wszędzie wietrzę skuchę. Na razie w kwestii rezultatów Tyrion nie ma się czym pochwalić. Jakby to była gra w szachy, poradziłabym mu odstawić wino i ruszyć głową. Jako że jednak nie jestem wybitnym wojennym strategiem to poczekam co dalej.
4. Bitwa zrobiła wrażenie. Jestem prostym człowiekiem, mam proste potrzeby. Smoki robią na mnie wrażenie. (Czekam teraz na Białych Wędrowców i Nocnego Króla.)
Na zakończenie mam myśli, które mi się nie mieszczą w porządku logicznym powyższych wynurzeń:
- nie do końca rozumiem chorobę i szybkie ozdrowienie Joraha. Oczywiście, jest uroczym stalkerem. Niechaj wraca do Khaleesi. Po co jednak chorował? Po co ten zabieg fabularny. Jaki był cel? Widać coś przegapiłam. Prawda jednak, że podczas nielegalnego zabiegu medycznego w Cytadeli bawiłam się dość dobrze, więc teraz ... w tej chwili ... przestaję narzekać.
- rysunki w jaskini były słabe. Nie przekonały mnie. Założę się, że namalował je sir Davos.
- zastanawiam się co tam z Ogarem ... szkoda mi babki Tyrell ...
Na razie uważam ten sezon za dużo lepszy niż poprzednie. Twórcy muszą skondensować fabułę, wszak kończą.
Może podczas nieobecności Joraha Deanerys ma się przespać z Jonem. Albo Jorah ma ich nakryć.
Też mi już brakuje Ogara.
Wcale się nie zdziwię, jeśli tak będzie. Nic a nic. Ja mam dystans. Przyjmę jak klasyczną komedię z wąsem.
:)
Mogą go uśpić w schronisku. W najlepszym przypadku oddadzą do adopcji, po uprzedniej sterylizacji...