Temat tego forum jest bliżej nieokreślony. Będziemy tutaj rozmawiać o wszystkim, co ma jakiś związek z Hannibalem. I nie mówię tu tylko o serialu; nikomu nie bronię odnosić się do książek czy filmów. Być może postaramy się podzielić swoimi spostrzeżeniami w poszczególnych kwestiach. Będziemy wysnuwać własne teorie, rozkładać na czynniki pierwsze interesujące momenty z serialu, rozkminiać symbolikę, gawędzić o relacji Hannibal/Will...
Możecie tutaj poruszyć absolutnie każdy dowolnie przez Was wybrany temat.
Pomyślałam o stworzeniu tej dyskusji, ponieważ brakuje mi w innych forach wszechstronności. Zazwyczaj podejmuje się jeden temat, który zostaje mniej lub bardziej omówiony – tutaj będziemy omawiać każdy. Możecie pisać wszystko, co przyjdzie Wam na myśl.
Zapraszam do ożywionej dyskusji :)
No właśnie, ten dystans. Sądzisz, że Willowi uda się powstrzymywać przed ponownym wejściem do świata zbrodni, do świata Hannibala? Będzie w stanie oprzeć się temu uczuciu, jakie odczuwa przy Lecterze? A jeśli nie, to znowu się zatraci, przestanie opiekować się Molly, ona będzie zła, związek się rozpadnie...
A po jaką cholerę naciskał na Jacka, żeby zobaczyć Lectera? Może wie, że bez niego zabłądzi. A z nim/w nim znów się zatraci. Ale dokonał świadomego wyboru, wiedząc w co znowu włazi. Może uznał, że tym razem jest szansa, że się z tego wygrzebie, jednak odniosłam wrażenie, że podejmując decyzję, jakąś część siebie spisał na straty. Sam powiedział Molly, że to doświadczenie go zmieni, że wróci inny.
Molly jest tylko protezą, kotwicą w normalnym świecie. Ale Will nie należy do tego świata, on jest bytem ze świata pomiędzy.
Mówisz, że spisał na straty jakąś część siebie? A może chodzi o to, że wszystko to, co udało mu się do tej pory zbudować, to całe normalne niby-życie, zniknie bezpowrotnie, ponieważ okazuje się, że nie było ono w stanie przetrwać konfrontacji z Hannibalem, z uczuciami do niego? Może zrozumiał, że faktycznie nie nadaje się do tego życia i to go zasmuciło, bo zdał sobie sprawę, że dokonał błędnego wyboru, kiedy trzy lata temu powiedział "goodbye, Hannibal ".
Jak dla mnie wtedy był zmęczony sobą Hannibalem i całym światem. Spędził 3 lata w sanatorium "u Molly". Żaden turnus nie trwa wiecznie :D
Też prawda. ;) Obejrzałam ósmy odcinek, co prawda w niezbyt dogodnych warunkach, bo na telefonie, ale zawsze coś. Okey, mogę wreszcie wyrazić swoją opinię na temat tego epizodu. Hm, mam mieszane uczucia. Sama nie wiem, czy podobał mi się czy nie. Właściwie to tak, chociaż nieco inaczej wyobrażałam sobie ten odcinek. Przedstawienie postaci Francisa było ciekawe, sam Richard spisuje się naprawdę dobrze, nieźle radzi sobie z tą rolą, ponadto pierwszy raz występuje w produkcji typu horror, dlatego szacunek tym bardziej się należy. Nie podobało mi się w tym odcinku to, że bardzo mało było rozmów, jeśli jednak już się pojawiały, to były ciekawe. Tak jak konwersacja Hannibala z Alaną. To z piwem i winem, ehehe ^^ List od Hanniego, no cóż, list był dość krótki, ale bardzo interesujący - "jako przyjaciel (...)". Ta, jasne. Przyjaciel jak nic. Scena ponownego spotkania naszych chłopców. Myślałam, że będą rozmawiać, że to będzie dłuższa scena. Dostaliśmy cliffhanger, cóż zrobić. Trzeba czekać.
Ja nie narzekam. Dobre aktorstwo, dopracowane sceny. Strawiłam wszystko z wyjątkiem wątku z Molly. Ale jeszcze nie przybijam gwoździa, dam jej szansę, może się rozwinie w jakimś interesującym kierunku.
Ano, też jeszcze nie przybijam gwoździa. Wolę nie oceniać pochopnie tej serialowej Molly. Książkowej nie polubiłam, z tą się zobaczy. Jeśli odejdzie od Willa, to będę zadowolona i zapewne nie będę oceniać jej źle. Nie chciałabym, aby w obsadzie pojawiła się na stałe. W czwartym sezonie - jeśli by powstał - nie powinno już jej być.
Ja chcę już obejrzeć ten odcinek, for God's sake! A czy mogłabyś wkleić mi link do strony, na której oglądałaś? Może uda mi się jakoś na telefonie obejrzeć w wolnej chwili.
Między Willem i Molly nie ma chemii, nie widzę nic poza przyjaźnią i przywiązaniem.
Tak mówisz? Po części się cieszę, bo nie chcę między nimi tej głębokiej więzi. Ale jeśli to ma być mega sztuczne.... Nie, dobrze jest jak jest.
Ostatnia scena to chamski cliffhanger :D Ale można trochę z niej wyczytać, o wrażeniach z odcinka rozpisałam się na dole.
Pewna kwestia mnie nurtuje. Może już było ale przewijanie się przez jakikolwiek wątek na filmwebie to okrucieństwo dla oczu, programiści płakali gdy to pisali...w każdym razie.... pałac Hannibala. Są w nim miejsca które dzieli z Willem. Wiecie może czy ktoś jeszcze oprócz Willa (z żyjących) "mieszka" z Hannibalem w tym jego przybytku? Gdzieś była mowa o tym, że niektórych ludzi wpuszcza do środka, innych przyjmuje na wycieraczce itp. ale wspólne pomieszczenia??
Nie, z żadną inną osobą nie dzieli pomieszczenia. Tylko Will jest tam z nim, u jego boku. Ciekawe czy dzięki temu, że Graham "zamieszkał" w pałacu Lectera ten wyczuwa stałe jego obecność. Wiesz, Hannibal wchodzi do ich wspólnego pokoju i spotyka tam Willa. Wtedy są tam razem. Czy on może sobie wyobrażać, że rozmawiają, patrzą ma siebie, czy czuje dotyk?
Interesujące. Gościu trzy lata żył w swoim świecie, w którym był on, Will, Misha, Abigail..? Biedna kochana Abigail.
W tym jego świecie wszystko jest prawdziwe. Smaki, zapachy, dotyk, brzmienie głosu. On to doskonale odtworzył w najdrobniejszych szczegółach. Wyobrażam sobie jak to wszystko projektował. Jak odtwarzał z pamięci każdy element, jak ustawiał drobiagi tu i tam. I to samo dotyczy ludzi, matryca Willa jest kompletna, Hannibal zna wszystkie szczegoly i zakamarki jego duszy. Ciała zapewne też. Jeśli są tam są razem to bez wchodzenia w szczegóły mogę powiedzieć że tak, zdecydowanie tak. Chyba że nie. Chyba, że przez te lata czekał na niego. Ale ta opcja jakoś do mnie nie przemawia.
Eh. Fajna sprawa. Żaden problem dać się zamknąć, gdy w głowie wciąż jesteś wolnym człowiekiem i w najlepsze bawisz się że światem. Może się z tobą dziać cokolwiek, tak długo jak masz swój pałac jesteś zawsze u siebie, dokładnie tam gdzie chcesz być.
Chcę taki pałac dla siebie :D
O tak, ja też to widzę. Pałac Pamięci, jego osobista katedra Normańska, jest tak misternie skonstruowana, że nawet najdrobniejszy szczegół, który się w niej znajduje nie trafił tam przypadkiem. To jest takie... takie niezwykłe. Ciężko jest wyobrazić sobie, że można posiadać coś takiego w swojej głowie. Do mnie też taka wersja nie trafia. Hannibal wytrzymałby tyle czasu bez swojego nakazał? No już naprawdę nie wiem. Och, ja też bym taki pałac chciała. Bardzo. Bardzo.
No właśnie. Cokolwiek by się nie działo oni zawsze są i będą razem. To jest schorzenie terminalne. Są na siebie skazani, jeden jest częścią drugiego, jin i yang i tak dalej. W sumie to trochę przerażające.
Przerażające, ale zarazem piękne. Piękne, bo odnaleźli się w tym gigantycznym tłumie ludzi. Każdy z nich odnalazł swoją drugą połowę. Niewielu osobom się to udaje, a to, że znaleźli się w tym samym miejscu i w tym samym czasie jest niezwykłe i niespotykane. Przeznaczenie. Ponieśli jego konsekwencje, ponieważ mają trudną relację, los zepchnął ich na bardzo wyboiste drogi i nie mogą cieszyć się tym, co otrzymali, nie mogą być szczęśliwi ani razem ani osobno. Przynajmniej mają świadomość, że to co im się przytrafiło jest bardzo rzadkie. Nauczyli się to akceptować i doceniać. Mimo wszystko. Przecież obaj cenią odmienność.
Hm. Coś mi przeleciało na niebieskim wróblu że Netflix coraz poważniej rozważa przejęcie Hannibala. Wcześniej były jakieś przypuszczenia, teraz latają "nieoficjalne informacje". Robi się coraz poważniej? Nie chcę się jarać zanadto, ale może coś w tym jest.
Ojej, nic mi o tym nie wiadomo. Ja wcześniej słyszałam, z podobno Netflix zrezygnowało z przejęcia naszego serialu, bo były jakieś problemy zdogadaniem się z Amazonem, poza tym Bryan będzie teraz zajęty robieniem innego serialu, w związku z czym premiera kolejnego sezonu Hannibala przesunęłaby się w czasie. Za długo by to trwało itd. Czyżby znowu zaczęli rozważać możliwość przejęcia?
No właśnie. To o czym piszesz to jest ponoc kwestia 18 mcy. I rowniez ponoć obie strony wyrażają ostrożną gotowość podjęcia współpracy. I odpukać w deskę. Czyli : po informacji na SDCC ze nie ma opcji na 4 sezon, jakieś przecieki pojawiły sie że jest nadzieja że jednak Netflix. Teraz na dniach pojawiły się dodatkowe informacje w temacie. Oczywiście nieoficjalne. Nie wiem co o tym myśleć. Czy i jak to zsynchronizuja czy to w ogóle możliwe. Na wszelki wypadek nie robię sobie nadziei ;)
Hej, przepraszam, że dopiero dzisiaj odpisuję, ale niestety nie miałam możliwości korzystania z Internetu.
Tak, dokładnie. Chodzi tutaj o jakieś 18 miesięcy. Dosyć długo, to prawda, ale fani i tak by czekali. Co innego stacja telewizyjna, która nie może pozwolić sobie na taką zwłokę.
Kurcze, też nie wiem co o tym myśleć. Jak na razie wolę nie popadać w zbytni entuzjazm, bo jeśli się okaże, że jednak nie podpiszą tego kontraktu, to znowu pęknie mi serce. Oczywiście cudownie by było, gdyby jednak udało się wyprodukować czwarty sezon, bardzo bym tego chciała. Oby się udało. Trzymam kciuki za Fullera i całą ekipę, żeby im się powiodło w negocjacjach z Netflixem.
A jak tam nastrój przed kolejnym odcinkiem? Czego się spodziewasz?
Will i Hannibal łączą siły. To dopiero będzie widok. *.*
Spoko to nie korpo.
Sytuacja jest taka że ten serial mimo że doceniony przez publiczność i krytykę odbija się od ściany w branży. Zupełny zlew jeśli chodzi o rankingi. Tak jakby nie istniał. Wspomina się o nim tylko gdy traci oglądalność. Nie wiem. Tym światkiem rządzi szmal i oglądalność i pełno w nim narcyzów, dupowłazów i innych miernot Może ktoś ważny miał ból, że ktoś komuś nie zrobił, że ktoś się obraził i wiesz niestety. A może nie. No zobaczymy.
Eh. Przede wszystkim nie wyobrażam sobie aby odcinek rozpoczął się od innej sceny niż tej w psychiatryku. Mam nadzieje że będzie to początek gry która zacznie się powoli rozwijać w trakcie trwania odcinka. Hannibal wie wszystko o Willu odkąd ten wszedł do pomieszczenia wiec na przewagę. Cos sie na pewno zadzieje pomiedzy słowami. Mam nadzieję, że Will się nie podda zbyt szybko i będzie trochę mentalnych przepychanek. Chociaż wiadomo jak to się skończy he. Will może sobie gadać co chce ale ciało nie kłamie. Paza tym chcę lepiej poznać tego smoka, co to za typ. Fajnie by było zobaczyć go w innych okolicznościach. Jaką ma interakcje z otoczeniem itp. W końcu ma jakieś swoje życie. I co knuje Hannibal , co on właściwie wie o tym gościu , czym jest w tej jego układance :D
Jest dokładnie tak, jak mówisz. Krytycy, zwykli widzowie - ci wszyscy ludzie dostrzegają w produkcji wielki potencjał. Hannibal ma naprawdę niezgorsze recenzje, blogerzy także wyrażają pochlebne opinie na temat serialu, różne portale bardzo dobrze oceniają produkcję (Rotten Tomatoes dało ocenę zbliżającą się do 100%, chyba było to 97% jeśli dobrze pamiętam). Więc co się dzieję? Nie mam do tego głowy. Jak stacje telewizyjne mogą tak ignorować dzieło Fullera, skoro opinii pozytywnych jest więcej niż negatywnych.
Myślę, że reżyser i producenci nie mają "pleców" i dlatego nie mogą się przepchnąć na przód kolejki. Nie mają dojścia, znajomości - wszystko to się liczy, każdy o tym doskonale wie i nikogo to nie powinno dziwić. Ekipa Hannibala jest na przegranej pozycji. Oprócz oddanych fanów, niewielu mają przyjaciół.
No cóż, warto mieć nadzieję dopóki oficjalnie nic nie zostało powiedziane.
I jak, oglądałaś już dziewiąty odcinek? Wrażenia dobre?
Ja jeszcze nie, musiałam się ogarnąć po powrocie z wakacji. Jutro zamierzam nadrobić zaległe odcinki każdego z serialu, jakie oglądam.
A co do Hannibala to swego czasu Lynch z Miasteczkiem Twin Peaks miał identyczną sytuację. Branża pokazała plecy, krytycy jechali jak po łysej kobyle i skończyło się na 2 sezonach czy jakoś tak. A teraz wszyscy cmokaja z zachwytu i jaki to kultowy serial. Normalnie onanizm nad trupem.
Jeszcze nie widziałam e9, ale już niedługo, więc komentarz wkrótce. Tam niżej Sowasu już rzuca spoilery :D Kusi ale nie przeczytam .
Po obejrzeniu 3x09 mam wrażenie, że im bliżej końca serialu tym bardziej wraca on do dobrego, mniej absurdalnego stylu.
Swoją drogą Mads w tej celi, w krótszych włosach wygląda dużo młodziej i tak jakoś "milej" :D
I jak on troszczy się o Willa, widać to po nim i po rozmowie z Jackiem.
* fajnie było zobaczyć jak wyglądały rozmowy i czas Hannibala z Abigail.
* Richard dalej na plus.
No i to co mnie rozwaliło czyli początek odcinka, gdy Will pierwszy raz przychodzi do Hanniego.
Mówi do niego - Doktor Lecter a on taki smutny: Czy już nie mówimy do siebie po imieniu ?
A Will, że lepiej jest gdy ich relacje są mniej osobiste. - Znów te mega mega smutne spojrzenie Madsa i takie wzdychnięcie :(( Aż mi się go szkoda zrobiło.
Chwilę później jakby inny, pewny siebie( i tego co Will myśli/czuje) Hanni - Przyjechałeś tu tylko po to by móc na mnie spojrzeć... I tutaj mina Willa bezcenna.
Ach te ich trudne relacje :p
Kurcze, muszę jak najszybciej obejrzeć ten odcinek! Po Twojej wypowiedzi stwierdzam, że był przedni. Hannibal i Will znowu razem, choć niestety przedzieleni szybą. Nieważne. Rozmawiają ze sobą, widzą się, wzajemnie czytają emocje ze swoich twarzy - cudownie!
Tsa, ich relacje zdecydowanie nie należą do najłatwiejszych. Chole.rnie pokręcona historia o miłości.
Jak na razie niewiele mogę powiedzieć, bo ne oglądałam. Jeśli to nie problem, poprosiłabym o link. Są już napisy?
Zazwyczaj oglądam Hanniego na cda, ponieważ nie chcę się nigdzie logować czy coś takiego, ale tam sprawdzałam i jeszcze nie dodali odcinka.
Stwierdzenie że odcinek był przedni pasuje tutaj bardzo dobrze :D
Już są. Hannibal to jeden z niewielu seriali, którego nie jestem w stanie obejrzeć i w większości zrozumieć - bez napisów - te szepty, ten akcent Madsa, niby fajny ale trochę utrudnia xd
Ja oglądałam bez logowania na kino. manie. Tam są chyba najwcześniej. Tylko warto mieć blokadę reklam bo bez niej ciężko.
Jak mi się bardzo mi się spieszy to oglądam na xmovies8 bez napisów itp. Nie wiem czy znacie. Szybko, bez logowania, bez reklam, różne serie po ang lub z niem. dubbingiem.
Dobra widziałam. Muszę zebrać mysli, coś czuję że odwalę posta na kilometr. Będzie chaos.
No dobra. Jezu. Ile emocji. Nie wiem kto sobie gorzej z nimi radził. Hannibal rozklekotany całkiem. Radość, smutek, gorycz wszystko pomieszane. Ależ go wypunktował, naszego biednego willa. Kiedy mówił o jego nowym życiu, rodzinie, żonie, dziecku... widać jak go to wszystko boli, nie odpuścił. Will znalazł sobie rodzinę na wymiar. Bezproblemowa, przeciętna żona w komplecie z dzieckiem. A Will tam prawie padł na zawał. Biedak cały się trząsł. Jezu. Na koniec jakby tego było mało... Hannibal: "You're my familly Will" ten tekst mnie kompletnie zniszczył. Kurde. Fuller przegina.
Rozmowa Willa z Alaną przesłodka. Will, który twierdzi, że nie da Hannibalowi zbliżyć się do siebie a jednocześnie nie wierzy w ani jedno słowo. +1 do szczerości bo przyznał, że Hannibal przejrzał go na wylot. Nikt inny go tak dobrze nie poznał i nie zrozumiał. Jak dla mnie Will jest ugotowany, wystarczy przybrać i podać.
Alana i Margot - no, sielanka. Bardzo mnie to cieszy. mam nadzieję, że coś o tym będzie w kolejnych odcinkach. Chcę zobaczyć Juniora :D Ciekawe rozmowy Haniibala z Alaną. Przejęła inicjatywę. Podoba mi sie w tej roli. Ciekawe kiey straci czujność.
Rozmowa Willa z Molly. Mam wrażenie, że ona kompletnie go nie rozumie. NIby są ze sobą ale obok siebie. Will pozwala jej wchodzić do wydzielonych pomieszczeń. Tych ładnych i wysprzątanych. Może nie iskrzyło ale było ok, ciepło, miło i bezpiecznie. Sposób skręcenia tej sceny sugeruje, że jest tu jakaś głębsza więź. Ale niestety. Drugi odcinek z tą panią i nie udało mi się wejść w ten związek. Dla mnie to oznacza, że to wszystko mięzdy nimi będzie tak na odwal. Szkoda. Jeśli postać została wprowadzona to nie powinna być tak beznadziejnie płytka. Chcialabym czegoś więcej, czegoś bardziej autentycznego.
Abigail. 100% się z Toba zgadzam. Pięknie pokazana więź z Hannibalem. Wspominałam już, że zakochałam się w tej dziewczynie od kiedy po raz pierwszy pojawiła się na ekranie? Niesamowita mieszanka: niewinność, mrok, łagodność, smierć do tego jest/była taka krucha i płochliwa jak małe zwierzątko. Idelana córka dla swoich tatusiów.
Francis Dolarhyde. Wreszcie coś o nim prywatnie, można zobaczyc jak radzi sobie ze światem. A radzi sobie słabo. Wiadomo. Taki typ narcystyczno schizoidalny? Hm. Chorobliwie nieśmiały i wycofany, skoncentrowany na sobie, artysta z przerośniętym ego. No zjeb kompletny. Ale wzbudza sympatię. Może tylko ja tak reaguję, a może tak ma być. Kim on jest dla Lectera? Kim się stanie? Coś się między nimi dzieje. Co ten Lecter knuje? Do tego wątek z tą niewidomą dziewczyną. Ładnie pokazany. Ona światło on mrok.
No i Freddie. Pozamiatała! Will: "you called us murder husbands". Fuller przegina!!!!!!
Musze coś dodać jeszcze bo mnie nosi. Popatrzcie na tę nową rodzinę Willa. Jak z Ikei. I Hannibal, który tworzył dla Willa i Abigail nowy świat. On chciał mu dać córkę i wolność. Prawdziwą, wymarzoną córkę i prawdziwą wolność. I teraz Will wyskakuje z tą atrapą rodziny po tym jak odrzucił taki dar i odciął się od Hannibala. A Hannibal co? Zależy mu. Na swój sposób troszczy się o niego. Will jest jego rodziną. Widać to ładnie w rozmowie z Jackiem.
Wcale nie taki kilometrowy ten post :D
Podobają mi się te twoje wstawki - to większość myśli każdego fana podczas oglądania :p
Ta rozmowa, gdy jak to mówisz go wypunktował(to fakt) - brakowało mi tylko - spójrz mi w oczy i powiedz że mnie nie (już) kochasz. Ten wzrok Hanneczka będzie mi się śnił po nocach, ten mentalny ból widoczny na twarzy i w oczach...
No fakt Alana kiedyś straci czujność.
A Molly faktycznie jak z Ikei zwykła prosta, standardowa żona dla Willa który mu nie będzie przeszkadzać ale też go nie zrozumie i mu nie pomoże. Nie tak jak Hannibal, który się o niego troszczy jak o największy skarb jaki miał.
Nie chciałam wysadzić tu jakiejś kobyły :D Pilnowałam się, a łatwo nie było. Tak dokładnie było. Powiedz, że mnie nie kochasz, Will. Hannibal i jego spaczone uczucia. Will go zniszczył. Gościu nie poddaje się bólowi, zdaje się ze nic go nie dosięga, nikt i nic nie moąe go zranić. A to proszę, Will pojawia się i tak po prostu rozwala mu duszę. Tylko dlatego że Hannibal na to pozwala. Kurde co on tam uknuł w tym swoim pokręconym mózgu, w co chce tego Willa wpakować. Poza tym. Niepokojącą jest ta ciemność wokół niego. Otoczył się pustką, nie ma pałacu, nie ma świata, nie ma światła. Nic, zero.
Przy okazji czy to moje spostrzeżenie, czy Will bardzo łatwo wszedł w buty Dolarhyda, tak jakby te 3 lata niczego nie zmieniły. Wie dokładnie jak wejść do tego świata i jak się w nim poruszać. Kocha to i nienawidzi. Co za dureń. Molly poruszyła czułą strunę.
Hannibal dał mu się zranić. Ale jak to sam powiedział: I let him see me, i let him know me. No to ma co chciał.
Zamiana ról i to z Willa taki bad boy który rani i rzuca ukochanego. Zresztą Hanni dałby się przewlec koniom gdyby tylko Will przy nim był.
Jest w stanie zrobić wiele dla samej jego obecności jak i dla jego bezpieczeństwa ( jednak takiego bezpieczeństwa, które nie wyklucza jego obecności w życiu Willa). Toteż zabolała go ta żona, dom - chociaż wie że to atrapa, to i tak zabolało. Potem jeszcze ten tekst Willa że nie chce mieć z nim zbyt osobistych kontaktów. Mimo to Lecter jest pewien tego co w środku Willa drzemie - wiem, że przyszedłeś tylko po to aby na mnie móc spojrzeć. A fan w takim momencie myśli sobie tylko - Try not to cry.
Ta ciemność o której mówisz to chyba właśnie ta strata Willa, ta samotność nawet w pałacu, która zamienia się w żądzę zemsty. Może czuje się jak po stracie siostry. I teraz planuje jakiś odwet. Ale może taki, który nie dotknie Willa fizycznie lecz psychicznie i znów poprowadzi go do jedynej osoby która go rozumie. Zresztą kto wie, jaki pokrętny plan ma Hannibal ( a jaki Fuller).
Aa, no i jeszcze ta satysfakcja Hannibala gdy zobaczył jak rozklekotał Willa tym tekstem, że wie po co tu przyszedł i tym że Will to jego rodzina.
I bądź tu człowieku normalny. Ale ok. Skorygujcie jesli gdzieś błąd. Hannibal odsłania się przed Willem, tworzy dla niego rodzinę, cały świat. Will zdradza go, Abigail umiera bo w tym świecie bez Willa nie ma dla niej miejsca. Hannibal daje lekcję Willowi i spada do Europy. Furtka jest otwarta. Tam w kaplicy Will mu przebacza ale ostatecznie go odrzuca. Z powodu tego czym jest Hannibal i czym Will mógłby sie stac. Czasu nie da się cofnąć. Misha nie żyje, Abigail nie żyje. Will odchodzi i tworzy sobie bezpieczny świat i rodzinę. A ta rodzina to taka sama parodia jak ta koncepcja Hannibala. Obaj żyją w iluzji, są popsuci i niekompletni. Skazani na wieczne powroty. Jak gwiazdy w układzie podwójnym. Bardzo silne oddziaływanie i bardzo niebezpieczne.
Cały czas daje Willowi szanse - mieli razem wyjechać w finale 2 sezonu, potem ta Florencja... Niby daje mu lekcje ale furtkę zostawia otwartą - tak jak mówisz.
Jakie fajne porównanie z tymi gwiazdami w układzie podwójnym :) Ja chyba wtedy nie uważałam w szkole...
Tak, ciekawa sprawa. Układ podwójny jest bardzo stabilny, ale bywa, że jedna gwiazda wyrzuca drugą w przestrzeń, albo jedna pożera drugą, albo jedna z nich kończy jako supernowa itp..
Bardzo pouczające. Poza tym to analizowanie przeróżnych symboli występujących w serialu też jest przydatne, np. podczas sceny wspólnej kolacji Hanniego, Willa i Jacka, gdy obaj rzucili się na Crowforda. Zanim Hannibal usiadł do stołu, odpiął guzik marynarki. Kniveau wymyśliła, że ten gest oznaczał pokazanie swej prawdziwej natury, zdjęcie ludzkiego garnituru. Kto by pomyślał... bardzo ciekawe.
Wysuwa się taki oto wniosek, że ani Will ani Hannibal nigdy nie będą mogli zaznać szczęścia? Nieważne czy razem czy osobno. Każdy z nich ma takie charakter, który kłuci się sam ze sobą. Jedna osoba posiada takie cechy, które nie mogą ze sobą współgrać, nie mogą ze sobą normalnie funkcjonować. Są jakby wadliwi, nie wiem cz jest coś, co mogłoby im pomóc.
Dokładnie, tak jak Hannibal powiedział, że to gra z sumą zerową(czy jakoś tak). Czyli nie mogą być obaj szczęśliwi w tym samym czasie.
Tak, tak. Nikt nie wygrywa, nikt nie zgarnia nagrody. Zawsze będą żyć w takim zawieszeniu. Musiałoby się wydarzyć coś naprawdę wielkiego, aby ta sytuacja mogła ulec zmianie, aby wynik gry wskazywał jeden do zera albo remis.
może właśnie Francis będzie tym czymś? Może to on zmieni wynik meczu? Hannibal coś knuje, chyba nawet wiem co, ale boję się o tym nawet myśleć.