Już od jakiegoś czasu można było obejrzeć nowe odcinki kolejnego, drugiego sezonu Happy Valley. Ci bardziej niecierpliwi oglądali pewnie w oryginale (podziwiam wytrwałość, bo niby angielski, ale język naprawdę niełatwy!), Ci nieco bardziej leniwi czekali na polskie napisy. Dobre wieści - kompletny sezon już można sobie poszukać i obejrzeć po naszemu :))
Ale to techniczne szczegóły. Jeśli chodzi o najważniejsze, czyli o treść, z ogromną satysfakcją napiszę, że jeśli komuś spodobał się sezon pierwszy, tym bardziej powinien sięgnąć po sezon drugi! Niby kontynuacja, ale na szczęście twórcy poszli o krok dalej. Jest tu bowiem osobna zbrodnia, osobna historia i tylko tzw. kręgosłup opowieści zostaje niezmienny. Czyli wciąż zagłębiamy się w niezmiennie interesujące, powikłane prywatne losy Catherine i jej rodziny.
I to jest moim zdaniem najsilniejszy atut tej produkcji. Bardzo mocno zarysowane wątki psychologiczne, ze świetną grą aktorską i prawdziwym realizmem. Do tego nieodmiennie budzące mój podziw tzw. "okoliczności przyrody" :)) czyli wszystko to, co składa się na szeroko pojęta brytyjskość. Angielska prowincja, małe miasteczko, wieś... Angielska policja, prawo, sposób życia. Słowem, wszystko co świetnie może zobrazować moje/nasze współczesne wyobrażenie o Wielkiej Brytanii w mini-lokalnym wymiarze.
A jeśli komuś wystarcza sam wątek kryminalny... Bez obaw! Motyw przewodni tej serii całkiem dobrze się rozkręca, czyniąc zeń jeszcze lepszą opowieść niż za pierwszym razem.
Gorąco polecam!