Jak myślicie:jak MÓGŁBY się zakończyć serial? Myślę, że to ciekawy temat:-) Ja widziałabym ślub Bones i Bootha (ostatecznie przekonałaby się do religii). A może dzidziuś? Wyobrażacie sobie: uporządkowana Bones, a tu niespodzianka:-) Widziałam takie propozycje na forach amerykańskich. Piszcie swoje propozycje zakończeń.
Już już...
Sprawa dzieje się gdy Bones jest w czwartym miesiącu ciąży. Zapowiadałam tą scenę i miałam ją dodać już kilka dni wcześniej ale ciągle brak mi czasu. Scenka po wszystkich przeróbkach nie jest taka rodzinna jak miała być na początku. Wzięłam trochę z jednego pomysłów Andzi- tzn. wyjazd Bootha.
Brennan siedzi na kanapie w swoim gabinecie i przegląda papiery leżące na stole. Wchodzi Booth i rozwala się na kanapie koło niej. Wpatruje się w Brennan. Ona wyczuwając jego wzrok, zerka na niego i uśmiecha się. Booth również się uśmiecha, tym swoim czarującym uśmiechem i pochyla się w stronę Brennan.
- Przeszedłem…
-Tak?
Brennan szybko odwraca się w jego stronę i nagle ich twarze znajdują się bardzo blisko. Wpatrują się w siebie. Booth spogląda w jej oczy, potem kieruje wzrok na usta, co powoduje u niej jeszcze szerszy uśmiech. Znów patrzy w jej oczy i lekko wzdycha
Brennan: Po co przeszedłeś?
Booth znowu wzdycha: Powiedzieć ci że…
Brennan patrzy na niego czekając. Jednak Booth widząc jej reakcję i minę… odwraca wzrok.
Booth: Nie umiem ci tego powiedzieć.
Brennan patrzy na niego zdziwiona. Od kiedy on czegoś nie umie?
Brennan: Booth?
Booth znów na nią patrzy. Ten uśmiech. Widzi, że jest ciekawa, tego co powie, ale on dalej boi się jej reakcji. Przytula ją. Gładzi po włosach, gdy ona opiera swoją głowę na jego ramieniu.
Booth: Wyjeżdżam
Poczuł jak nagle zesztywniała. W jednej chwili zrobiła się spięta. Objął ją mocniej
Booth: Na tydzień. Próbowałem się wymigać ale…
Nie dokończył zdania
Brennan: Nie mogę jechać z tobą?
Booth uśmiechnął się i spojrzał na nią, po raz pierwszy odkąd ją przytulił
Booth: Nie –wyszeptał.
Brennan przytuliła się do niego ze wszystkich sil. Wdychała zapach jego wody kolońskiej i wtulała twarz w jego ramię. Nigdy by się do tego nie przyznała, ale podczas tych 4 miesięcy przyzwyczaiła się do jego ciągłej obecności i nie chciała go stracić. To tylko tydzień powtarzała sobie myślach, tylko tydzień. Poradzę sobie, przecież zawsze sobie radzę.
Podniosła głowę i popatrzała w jego oczy. Takie smutne…
Booth: Nie zostawię cię. Ja wrócę zobaczysz.
Bał się ja zostawić. Tyle razy przeżywała już utratę bliskich, nie chciał aby myślała, że tym razem będzie tak samo. Nie zostawiłby jej. Nigdy.
Booth wyjechał. Prace w instytucie trwały normalnie. Brennan codziennie wieczorem wydzwaniał do Bootha. Po kilku nieudanych próbach, gdy skarżyła się Angeli ze swych obaw, Sweets poinformował ją, że brak kontaktów to warunek wyjazdu o którym agenci nie wiedzieli. Po tych słowach musiał się szybko wycofać gdyż Brennan wpadła w złość. Po raz pierwszy naprawdę się wkurzyła.
Strasznie brakowało jej Bootha wszyscy widzieli jej pustkę, lecz nie umieli nic na nią poradzić.
Na dwa dni przed planowanym powrotem Bootha do laboratorium wpadła Rebecca.
Rozgląda się po wnętrzu i zauważa Brennan.
Rebecca: och, doktor Brennan, gdzie jest Booth?- pyta wchodząc po schodkach, na co branmki zapiszczały wzywając ochroniarzy.
Brennan podeszła do Rebeccy
Brennan: Wraca za dwa dni.
Rebecca: Mówił że jedzie na tydzień
Brennan: Który upływa za dwa dni
Rebecca: Myślałam że mówił o tygodniu roboczym- wzdycha i siada na jednym z krzeseł przy komputerach- i co ja teraz zrobię? Mam za godzinę ważne zebranie w pracy, niania wyjechała na weekend do Ohio i nie mam z kim zostawić Parkera.
Brennan: Ja to zrobię.
Sama się zdziwiła swoimi słowami. Podjęła decyzję pod wpływem chwili- to nie zdarza jej się często. Rebecca nie była przekonana. Widziała to po wyrazie jej twarzy.
Brennan: Parker mnie zna a i tak nie znajdziesz nikogo innego
Rebecca: A praca?
Brennan: Ja już skończyłam
Nie było to do końca prawdą. Musiała jeszcze wypełnić raporty.
Rebecca odpowiada z pewnym wąchaniem: Pareker jest w aucie.
Poszły do samochodu. Rebecca otworzyła drzwi od strony pasażera.
Brennan: Cześć Parker
Parker: Cześć Bones. Gdzie jest tata?
Rebecca: Jeszcze nie wrócił za spotkania. Dr. Brennan się tobą zajmie.
Pocałował go w czoło i wysadziła z auta. Usiadła za kierownicą wozu i spojrzała na Brennan trzymającą Parkera za rękę.
Rebecca: Dzięki. Pa Parker. Mam przyjedzie po ciebie za trzy godziny, ok?
Parker pokiwał głową, a Rebecca jeszcze raz spojrzała na Brennan i odjechała. Brennan spojrzą na Parkera: To co będziemy robić Parker?
Ten spojrzał na nią: Znasz jakieś fajne miejsce?
Brennan: Może.
Brennan: To będzie niespodzianka. Zamknij oczy
Poprowadziła Parekera do wejścia i zapłaciła za wstęp. Weszli do budynku.
Brennan: Możesz już otworzyć oczy
Parker otworzył oczy i rozglądnął się ciekawie. Podbiegł do pierwszej szyby i przyglądał się zwierzętom za nią. Brennan rozglądnęła się. Dawno tu nie była. Kiedyś często przychodziła do tego oceanarium przyglądać się jej ulubionym delfinom. Teraz patrzyła jak Parker obserwuje ryby i z uśmiechem biega po oceanarium. Podeszła do delfinów, gdzie stał już Parker.
Parker: Jakie fajne…
Uśmiechnęła się do niego. Delfiny jak zwykle ją uspokoiły.
Patrząc na Parkera z uśmiechem śledzącego ruch delfina zastanowiła się czy jej dziecko będzie tak szczęśliwe jak on w tej chwili. Nagle zapragnęła aby Booth ją przytulił. Skrzyżowała ręce na piersi i próbowała odsunąć od siebie myśli o nim. Nie mogła uwierzyć, że tak się do niego przywiązała. To irracjonalne. Nagle poczuła, że obejmują ją czyjeś silne ramiona.
-Cześć.
Booth. Przytuliła twarz do jego policzka i odetchnęła głęboko. Był przy niej.
Stali objęci przez dłuższą chwilę i patrzyli na Parkera, na delfiny. W końcu Parker dostrzegł Ojca.
Parker: Tata!
Booth: Cześć kolego.
Podszedł do niego i potargał mu włosy.
Parker: Popatrz gdzie Bones mnie zabrała. Jest wspaniała!
Booth spojrzał na Bones: Wiem
Po czym podszedł do niej, przyciągnął ją do siebie i namiętnie pocałował.
Jejku jakie cudowne. Takie... rodzinne! Bones ciepła i kochana, prawie jak matka!!! Parker- świetny! No i Booth... jak prawdziwy kochający mąż i ojciec!!!
Eska musisz dużo więcej publikować, bo ja po prostu uzależniłam się od waszych prorodzinnych opowiaddań!!!
Pozdrawiam gorąco ;-)
Eska!!!Jak słodko!!!!super!!!achhhhhhhhh.....im wiecej czytam wasze scenariusze tym bardziej nienawidze scenarzystów!!!
czy ktos wie jak sie nazywa i ktory to odcinek, gdzie booth i brennan przebrali się za
1.brennan za roxy i booth hm.. nie pamiętam za jakiegos nadzianego faceta
2.kiedy brennan przebra za kosmitkę nie wiem dokladnie, a booth wyglądał jak prezydent clinton w tych okularkach.
zgory dzięki
1. Bones - 2x08 - The Woman in the Sand
2. Bones - 3x05 - Mummy in the Maze
Kosmitka xD Dobre... Wonderwomen brzmiało dużo lepiej no i Zezulec, którego Brennan określiła potem jako... zapomniałam... ale tak jak się nazywał Spierman jako człowiek :)
to był Clark Kent ;) ale nie wiem czy jego nazwisko pisało się przez C czy K. ale odcinek był fajny. pozdrowienia
Mam bardzo zboczony pomysł, niepowiązany z aspektem rodzinnym. Ale muszę go zredagować....Ha ha narobię Wam apetytu:-)
a kiedy możemy spodziewać się publikacji? - łapię się wszystkiego (bez skojarzeń proszę) żeby się z depresji wydobyć, więc modlę się o scenariusze... po raz kolejny powtórzę że jesteście wszystkie wspaniałe!!! i lepsze od tych jak im tam- podłych scenarzystów* ...
* cały czas opłakuję Zacka...
A kto nie opłakuje...? ;(
Próbując oderwać się od naszej Zac'owej żałoby naskrobałam coś i przyznaje sama, że MI się nie podoba, ale musiałam coś zrobić, bo oszaleje całkowicie patrząc na pryzmat czasu do czwartej serii mam przed oczami moją zbliżającą się chorobę psychiczną prawdopodobnie spowodowaną scenarzystami, mielonką, żółtymi kamieniami, których dotąd nie czaje i losami Ridża oraz pasiastych skarpetek.
Rozpisałam się o jakichś bzdurach, co was przygotuje na moją głupią opowieść na temat:" Jak alkohol staje się bohaterem" łącząc ze sobą te " dwie zbłąkane dusze" do tego stopnia głupie, że okłamywanie siebie samych staje się dla nich rutyną dnia codziennego. Do rzeczy...
* * *
To był dla Brennan trudny dzień. Ciało dziewczyny przywołało smutne wspomnienia z dzieciństwa. Dziecko straciło rodziców, kiedy miało pięć lat. Jak odkryła, zamordowano ją wkrótce po znalezieniu dla niej rodziny zastępczej. Miała właśnie zacząć lekcje w przedszkolu. Nawet nie zdążyła poznać bliżej nowych rodziców.
Ciało odnaleźli w lesie. Poćwiartowane, ukryte pod starą blachą i liśćmi. Spoczywające tam od wielu lat.
Dla Brennan było to trudne, zawsze było trudno zajmować się kośćmi dziecka, ale teraz jeszcze bardziej przeżywała to wewnątrz siebie. Jak zawsze starała się ukryć chwile słabości, ale Booth wiedział, że nie jest w porządku.
Po dorwaniu mordercy z trudem wyciągnął ją do knajpki, w której zwykli przesiadywać po rozwiązaniu sprawy. Zamówili wino. Potem kilka drinków. Nie zorientowała się nawet kiedy kilka przerodziło się w kilkanaście, ale dało jej to jakieś wewnętrzne ukojenie i mogła w końcu zapomnieć co przyprawiło jej dzisiaj tyle przykrości. Jednak zapomniała o wiele więcej...
* * *
Otworzyła oczy. " Tylko nie to!", przeleciało jej przez myśl, kiedy poczuła na sobie ciężką i silną męską rękę. Odwróciła głowę z trudem. Poczuła na twarzy ciepły oddech Bootha. Miał zamknięte oczy, ręką obejmował ją i nie chciał wypuścić nawet na milimetr. Zaczęła składać fakty i rozumiejąc w końcu powagę sytuacji, przeplataną z jej bólem głowy próbowała wyswobodzić się z jego uścisku. Jednak szelest pościeli kazał mu otworzyć oczy. Odwrócił ją w swoją stronę. Przez chwilę opierała się, obawiając spojrzenia mu w oczy. Nie miała pojęcia co działo się poprzedniego wieczoru, ale była za to pewna, że to była decyzja pod wpływem chwili. W końcu odwróciła się do niego. Uśmiechnął się. Odwzajemniła uśmiech, ale od razu poczuł w jej oczach zatroskanie i jednocześnie zakłopotanie. Nie wiedział co zrobić, żeby rozładować sytuacje.
Brennan: Booth...- zamarła. Nie potrafiła wykrztusić nic więcej i najwyraźniej czekała, aż on jej w tym pomoże. Seeley spojrzał na nią przenikliwie próbując zobaczyć co kryje się w jej oczach.
Booth: Żałujesz, Bones, prawda?
Brennan zagryzła wargę. Jak mogła żałować czegoś, czego nawet nie pamiętała? Wolała tego nie mówić na głos, bo sytuacja byłaby jeszcze bardziej napięta.
Brennan: Nie, Booth... ja tylko... Boję się reakcji innych. Pytań Sweetsa. Bez względu na wiek, jest dobry w swojej robocie i szybko się zorientuje...
Booth: Więc bądź dobrą aktorką. Z resztą czego się boisz, hej...- pogłaskał ją po policzku,żeby się uśmiechnęła- jesteś dużą dziewczynką i możesz robić co chcesz.
Zabrzmiało to w jego ustach trochę zaczepnie, więc skarciła go spojrzeniem za tą "dziewczynkę" i przysunęła się bliżej. Ścisnął ją tak mocno, że przez chwilę czuła, że nie może oddychać. Połaskotała go, żeby ją puścił.
Booth: Ah, tak! Chcesz wojny?
Zarzucił kołdrę ponad ich głowy i zaczął ją łaskotać. Szarpała się i zwijała ze śmiechu, ale nie chciał przestać. Wreszcie Brennan szurnęła go w bok i położył sie spokojnie.
Brennan: Jesteś stuknięty...
Booth: I nie tylko- wyszczerzył zęby wsbogacając uroczy uśmiech zadziornym ruchem brwi- I co teraz? Do laboratorium?
Brennan: Szczerze, wolałabym tą wersję ze śniadaniem do łóżka.
Booth: Nie było takiej opcji
Brennan: Więc co to za gra, kiedy podajesz tylko jedną opcję?- oburzona spojrzała na niego zmrużonymi oczami.
Booth: A co powiesz zezulcom?
Brennan: To już zostawię twojej wyobraźni- rzuciła po czym ściągnęła z niego całą kołdrę i zniknęła za drzwiami łazienki...
hahaha:D przerażenie Bones...
i fakt tez mi sie wydaje ze bardzo by sie przejmowala tym co inni mysla
Wpadłam na pomysł, po wczorajszym nieudanym scenariuszu, że będę wam grać na nerwach :)
Więc krótko...
Wszedł do jej gabinetu uradowany, jak dziecko, które dostało wielki samochód pod choinkę.
Booth: Bones, pakuj się. Wyjeżdżamy.
Brennan: Ile razy mam ci powtarzać, żebyś nie przychodził do mnie z takim tekstem?
Booth: Dobra, dobra. Wstawaj zawiozę cię do domu. Spakujesz się.- zaczął zakładać jej płaszcz i wypychać z gabinetu
Brennan: Pakować? Co to ma być? Wakacje?
Booth: Dwa, trzy dni. Nie marudź...
Pojechali do jej mieszkania. Spakowała się dość szybko w jedną walizkę i pojechali. Po drodze samochodem wyjaśniał jej plan działania.
Booth: Jutro przesłuchujemy, łączymy fakty. Jak trzeba to znowu przesłuchujemy. Łapiemy mordercę. Odpoczywamy i jedziemy do domu.
Brennan: Taa... A tobie pewnie chodzi tylko o to "odpoczywamy"-odgryzła się, ale odpuścił.
Weszli do hotelu i zamówili pokoje. Obok siebie, ale oddzielne. Na końcu wschodniego skrzydła budynku.
Odstawił jej walizkę w pokoju i poszedł do siebie. Brenann wypakowała trochę rzeczy. Spojrzała na zegarek, potem na okno. Było późno, ale na dworze słońce wciąż nie zachodziło. Poszła do łazienki. Wzięła prysznic. Założyła koszulę nocną i wskoczyła do łóżka.
Patrzyła nieruchomo w sufit. Nie mogła zmrużyć oczu. Zgasiła lampkę. Stukała nerwowo w nocny stolik, a na zewnątrz ciągle nie było dość ciemno. Założyła szlafrok i wyszła z pokoju.
Zastukała do pokoju Bootha i weszła bez pozwolenia. Najwyraźniej tego nie zauważył. Majstrował coś przy telewizorze. Stał w samych spodniach, bez koszuli. Brennan poczuła, że nogi jej się uginają. Odwrócił się.
Booth: Bones?- nie reagowała zapatrzona w jego tors- Halo?- machał jej rękami przed oczami.
Brennan: Yyyy.... O której jutro... nie wiem kiedy....
Booth: Obudzę cię. Dobranoc.
Odwrócił ją siłą i pożegnał w progu. Zamknął drzwi i uśmiechnął sie pod nosem.
Wróciła do pokoju. Położyła się. Jeszcze chwile patrzyła w okno, po czym zamknęła oczy.
********************************************
Była ubrana w długą czarną suknię. Płakała opadając na kolana. Jej oczy skierowane były na wzgórze. Wkoło ludzie krzyczący coś niezrozumiale, ubrani podobnie, jak ona. Booth klękał na ziemi oparty o jakiś pień. Rzucił na nią ostatnie smutne spojrzenie. Potem wszystkim błysnęło w oczach odbicie światła od metalowego topora. Krzyk. Jeszcze głębszy płacz Brennan.
- Booth! Booth!
*********************************************
Brennan: Booth! Booth!
Siedział na łóżku i trząsł nią trzymając za ramiona.
Otworzyła oczy, były całe czerwone od łez.
Booth: Krzyczałaś. Musiałem wejść, żeby ludzie obok się nie wkurzyli- jednak ona zdawała się nie zwracać uwagi na to co mówił. Wyciągnęła rękę do góry i przyciągnęła go blisko siebie za szyje, którą zaczęła oglądać dookoła i sprawdzać palcami, czy jego głowa na pewno jest na miejscu.
Booth: Bones, co ty do dia...
Odsunął sie od niej gwałtownie i oparł rękę koło jej twarzy na poduszce.
Booth: Co ci się śniło?- wyraz jego twarzy ciągle przedstawiał ogromne zdziwienie
Brennan spojrzała na niego zapłakanymi jeszcze oczyma: Ty... ja... Ja i ty....
Booth: My?
Spojrzał na nią dziwnie i szybkim krokiem wyszedł z pokoju. Jeszcze przez chwilę patrzyła na zamykające się drzwi.
Brennan: My...- wymamrotała i zgasiła nocną lampkę.
Dziewczyny... bo się wzruszyłam... Chyba mam jakiejś omamy albo coś się dzieje...
http://www.fox.com/Bones/
Czy ja widzę na liczniku do następnego odcinka 10 dni 12 godzin...?
Niech mi ktoś powie, że tak :)
I jeszcze jedno...
http://community.tvguide.com/blog-entry/TVGuide-Editors-Blog/Tv-Mattrs/Exclusive -Bones-News/800040137
Zechciałby ktoś może przetłumaczyć mniej więcej ten wywiad?
Może być coś ważnego o Zacu :(
Kurdeż prowadzę tu jakiś monolog. Niech mi ktoś powie, że to prawda i 2 czerwca będzie następny odcinek. Oni się nabijają z mojej słabej psychiki, czy będzie jakieś promo albo wpadki z 3 sezonu, czy jeszcze coś innego?
też chcę się mylić :) było by miło ale raczej zbyt piękne 10dni a u nich głucho w sumie na temat rewelacji jakiś :)
a ja jeśli dobrze artykuł zrozumiałam to Zack im tam czasem będzie pomagał ze wzglęu na swoj liczne talenta (ale pewno chciałaś bardziej standardowe tłumaczenie, mnie tylko rozwaliło że były dwie opcje że w jednej jest uczniem w drugiej że chcial go zwerbowac ale sie nie udalo wiec go zabił ale druga opcja nie konicznie bo miał być jakiś uczeń w laboratorium zaplątałam albo oni zaplątali hehe):PP że to niby będzie pdobnie jak z Hanibalem ale dla mnie to dość dziwne porownanie Zack to nie psychopata to tylko człowiek ktory popelnil błąd...
Andzia scenariusze oba bardzo mi się podobają. I głowa do góry: najlepszy na depresję jest Chupa - chups:-) Ja jak już mówiłam sądzę, że Zach wróci...;-) Jak go trochę podleczą. Najwyżej dostanie wyrok w zawieszeniu. Ja się modlę, żeby jego miejsca nie zajął Clarke, bo tego bym nie zniosł. Właśnie wymyślam mój kolejny scenariusz...;-)
Trzymaj się Andzia. Jesteśmy z Tobą;-)
Dzięki :) Tak, przejdźmy przez to razem... ale do diabła o co chodzi z tym odliczaniem? Bo chyba sobie za dużo nadziei narobiłam :(
Ja też tego nie rozumiem:-) Chociaż może Hanson postanowił nam wynagrodzić ten ostatni epizod...;-) Poczekamy zobaczymy:-)
Oni nawet pewnie nie zdają sobie sprawy, że to zepsuli, bo na amerykańskich forach nie spotkałam słów krytyki ;/ Ale racja... poczekamy- zobaczymy :)
http://i7.photobucket.com/albums/y279/NrllAless/blog/david_boreanaz.jpg
http://images.starpulse.com/pictures/2007/02/22/previews/Sarah%20Wayne%20Callies -SGG-042614.jpg
Porównajcie sobie i mi powiedzcie, czy z Davidem jest Emily czy Sarah, bo one wyglądają identycznie :D
Chociaż co David robiłby z Sarą...? :)
Jak dla mnie to Sara na bank!!! Swoja drogą to może być jakiś pokaz bo on ma rozluźniony krawat...
Pozdrawiam
według mnie to Sara... ale okulary mi się popsuły więc nie można mi za bardzo wierzyć... na 99% to Sara hahaha ;)
Sarah. prowadził z nią jakąś galę....gdzieś już widziałam z tego zdjęcia. jak znajdę to podam :)
Znalazłam:
http://i11.photobucket.com/albums/a169/lilacwillow/Bones%202/booth113.jpg
i kilka kolejnych zdjęć:
http://beyond-bickering.net/gallery/thumbnails.php?album=364
:)
Dużo lepiej wygląda z Emily :P Chociaż naprawdę, czasami są nie do rozpoznania przynajmniej dla mnie. Sarah przy nim strasznie poważna :)
Może to niezbyt romantyczny rodzaj seksu... ale prawdopodobny w serialu. Znając scenarzystów...:)
choć nie, Andzia jesteś lepsza niż scenarzyści!! Oba scenariusze super. Pomagają wyjść z depresji
Chce opowiadań! Scenariuszy! Pytań do ankiety!!! Żółtych kamieni!! Mielonki!! Pasiastych skarpet!! Ridża!!
nie tylko ty ;-)... coś mi się wydaje że czekanie na 4 sezon będzie jednym z najgorszych okresów w moim życiu... :
Andzia, co do tłumaczenia tego wywiadu do którego podałaś link to zajrzyj tutaj:
http://www.kosci.waks.pl/forum/viewtopic.php?t=121
Awansowałam na redaktora więc staram się nieco wykazać. Tłumaczenie nie jest może za specjalne, ale ogólny sens został zachowany więc zapraszam do czytania
Pozdrówki :)
a machnęłam scenariuszek potrzeciosezonowy:D oczywiście jest to ciąg dalszy mojej opowieści. Emocjonalna strona B&B
ENJOY!
Było wyjątkowo zimno. Brennan szczelniej otuliła się kocem. Nic nie pomagało, nadal drżała a jej dłonie nabrały sinoniebieskiego odcienia. Dotknęła czoła, które w porównaniu do reszty ciała było niesamowicie rozpalone. Miała gorączke, dlatego przed chwilą jej się wydawało że wszystko widzi nieostro. Z jękiem wstała z kanapy, odłożyła laptopa, na którym bezskutecznie próbowała zakończyć powieść. Mimo, że ostatnio wszystko raczej się kończyło, na dodatek źle, nie umiała, po prostu nie potrafiła skończyć tej cholernej powieści. Tym bardziej, że tym razem jeden z jej najsympatyczniejszych bohaterów, przyjaciel głównej bohaterki , młody i zdolny naukowiec...nie chciała o tym myśleć. Nie mogła przecież w taki sposób skończyć książki. Musiała jakoś zrehabilitowąc jego błędy, i swoje. Tak... czuła się winna.Ta powieść mogła byc jedynym dowodem na to, że on nie jest jeszcze stracony. biedny Zack.....taki młody.
Stała z wysiłkiem. Może zadzwonić po Angelę?- zastanawiała się, po czym szybko odrzuciła tę myśl. Angela bardzo przeżyła historię z Zackiem. Będzie potrzebowała więcej czasu, żeby to przeboleć.Angela lubiła Zacka, ale nie rozumiała go...nie tak jak rozumiała go ona. Angela była jej najlepszą przyjaciółką, ale pewne rzeczy były poza jej możliwością zrozumienia, nie dlatego że brakowało jej wiedzy i umiejętności, ale dlatego, że ona była znacznie bardziej emocjonalna.
podeszła do szafki wzięła kluczyki od samochodu, ubrała kurtkę, po chwili wahania także szalik i wyszła z domu. Już pierwszy schodek wydał się jej męczarnią. Świat składał się z malutkich pikseli, które przemieszczały się i budowały na nowo. Przystanęła. Oddech nierówny. Odruchowo zmierzyła zimną dłonią tętno. Pędziło nieubłaganie. Co zrobić? Nie da rady prowadzić samochodu.
Może zadzwonić po ...?Booth...okazał jej wiele cierpliwości po tej historii z gormogonem. Dzwonił prawie codziennie, pytał czy wszystko w porządku, a ona kłamała bo nie chiała, żeby ktoś widział jaka jest słaba. Ojciec z Russem też dzwonili, czasem w słuchawce słyszała śmiechy Amy i dziewczynek. Nie chciała ich od tego odrywać. Da sobie radę. Podjęła decyzję. Zadzwoni po Bootha.
-ej Bones!co robisz na schodach??Jezzzu wyglądasz jak trup!!- Booth, który nagle wyhamował przed nią na schodach wyglądał na przejętego.- pokaż czoło - dotknął cudownie chłodną dłonią jej czoło- rany boskie!!masz temperature i siedzisz na schodach?zwariowałaś???- Booth wyglądał na naprawdę wkurzonego
- daj sobie spokój z tymi chrześcijańskimi zwrotami, nic mi nie jest - odparła zniecierpliwiona Bones próbując podnieść się ze schodka.
-czekaj pomogę Ci, chorzy ludzie leżą w łóżkach Bones a nie siedzą na schodach....- zaczął Booth jednocześnie w ostatniej chwili złapał Bones, która ledwo co wstała a już leciała z powrotem w dół.
- Temprence! - krzyknął
- źle się czuję. Chciałam jechać do lekarza...ale nie miałam siły - czuła się taka słaba, że z radością oparła się na jego ramieniu. zamknęła oczy
- Dlaczego nie zadzwoniłaś??- irytacja Bootha siegała zenitu. Weszli z powrotem do jej mieszkania. Pomógł zdjąć jej płaszcz i usiąść na kanapie.Cała się trzęsła. Patrzył na nią z niepokojem. Naprawdę wyglądała źle..to znaczy była piękna jak zawsze. Echhh ta kobieta naprawde kiedyś go wykończy...dlaczego nie zadzwoniła??Gdyby nie to że był w pobliżu i postanowił wpaść..Zadrżał na samą myśl.
- połóż się. masz jakiś telefon do lekarza rodzinnego?- zapytał
- Tak. Na lodówce jest numer telefonu do dr Thompsona..
- To dlaczego nie zadzwoniłas tam od razu? - zapytał zdziwiony
- ponieważ kiedyś zaprosił mnie na spotkanie, ale stwierdziłam że to nieetyczne i nie poszłam. Obawiam sie, ze może mi to miec za złe...- dokończyła spokojnie Bones
- eee to może faktycznie nie byc dobry pomysł, to znaczy wiesz to nie etyczne...- Booth zaczął przeszukiwać na gwałt swój telefon w poszukiwaniu jakiegos przydatnego numeru telefonu, ale w końcu zrezygnował i wstukał numer dr Thompsona. Tymczasem ona cały czas go obserwowała. Czyżby Booth był zazdrosny? Na samą myśl się uśmiechneła.
- Dr Thompson?Z tej strony Seeley Booth. Jestem hmm...partnerem...ee przyjacielem - spojrzał szybko na Bones, ale ona miała już zamknięte oczy....może nie słyszała- Temprence Brennan. Jestem w tej chwili....tak ....tak...ona źle się czuje....huh? ...nieeee to gorączka. Wygląda na zwykłą grypę. Piętnaście minut? to dobrze, Czekam.- Booth zakończył rozmowę. Głos dr Thompsona brzmiał młodo.
- Bones? - podszedł cicho do kanapy na której leżała przykryta kocem. Spała. Na gorące czoło opadał kosmyk jej brązowych włosów. delikatnie, opuszkiem palca odgarnał go.Jej skóra była taka gorąca a policzki niezdrowo zaróżowione. Budziła się w nim taka czułość. A z drugiej strony wielka siła. Wiedział, ze jesli trzeba będzie to cały świat podpali, żeby tylko ona mogła spać bezpiecznie.Wyglądała tak bezbronnie. Nie mógł się oprzeć by jej nie dotknąć. pogładził jej policzek grzbietem dłoni. Delikatnie przesuwał po rozpalonej skórze....usta....takie ciemne...zmysłowe....ale harde i nieustępliwe. Zawsze mówiły to, co myślały. I to go gubiło Była piękna i inteligentna.Sam poczuł coś na kształ gorączki...nieugaszonego pragnienia, które tkwiło w nim od dłuższego czasu i nie mogło znaleźć ujścia...jej usta...dotknął je przelotnie. Zamruczała przez sen...
przerwał mu dzwonek do drzwi. Popatrzył na zegarek. Minęło 10 min od telefonu.SPojrzał jeszcze raz na Brennan. Spała. Wstał i podszedł do drzwi. Odprowadziło go jej płomienne spojrzenie.
- Witam. Jestem dr Thompson- młody przystojny lekarz nie zrobił zbyt dobrego wrażenia na Boothie.
- Seeley Booth. Temp śpi- nie wiedząc czemu użył jej imienia. Bożeee...zachowywał się jak cholerny samiec pilnujący swojej samicy....wiedział w każdym razie , ze Bones by to tak okresliła..
- tak wiem, Temprence opowiadała mi o panu- dr Thompson uśmiechnął się przyjaźnie, ale Booth nadal nie widział w nim nikogo wartego zaufania.
- tak? - udał zainteresowanie
- pracujecie nad rozwiązywaniem spraw kryminalnych dla FBI - doktor wszedł do mieszkania i podszedł do Brennan, która miałą juz otwarte oczy i obserwowała nie bez przyjemności konfronatcję tych dwóch mężczyzn.
- Witaj Temprence - uśmiechnał się
- witam doktorze - również się uśmiechnęła. A Booth pokręcił oczami z irytacją.
- Ma wysoką tempreaturę, jest osłabiona - zaczął nerwowo wyliczać Booth krążąc po pokoju.Musiał się czymś zająć. Dr Thompson uśmiechnął się tylko pod nosem i zaczął sprawdzać temperaturę i tętno, obejrzał gardło, zadał kilka rutynowych pytań.
- Miałaś moze ostatnio jakis silniejszy stres? - zapytał wypisując recepty
Brennan zbladła i nic nie mogła odpowiedzieć. Booth spojrzał na nią ze współczuciem
- Tak miała ostatnio sporo pracy i....stresu - odpowiedział za nią, myśląc o całej sprawie z Zackiem i Gormogonem.
- W porządku wygląda mi to na grypę, widocznie miałaś osłabiony organizm i łatwiej Cie zaatakowała. Pomimo szczepienia. Musisz troszkę zwolnić z pracą. Zawsze Ci powtarzałem że się przepracowujesz. Nie możesz się przecież stresowac jakimiś szkieletami, prawda?- poczuczjącym tonem powiedział dr Thompson
- Słucham??- Bones pomimo złego samopoczucie była oburzona...i zraniona...jej oczy niebezpiecznie się zaszkliły.Booth widząc na co się zanosi, zabrał szybko recepty od doktora i odprowadził go szybko do drzwi.
- Byłbym wdzięczny gdybyś wogóle nie wypowiadał się doktorku na ten temat - zaczął z wściekłością juz na korytarzu, zeby Bones nie słyszała- Ona kogoś straciła. Nie masz pojecia co to dla niej znaczy, więc lepiej zejdz mi z oczu, zebym nie musiał ci tego wytłumaczyć ręcznie.Aha...i dzięki za recepty - dodał gdy przerażony nie na żart dr Thompson zbiegał już po schodach...
Tymczasem on wrócił do Bones...
cdn
sweet :)
przesympatyczne szczególnie uciekający doktorek :) cóż myślę że prz takich lekturach to nikomu strszne czekanie na czwarty sezon co nie :)