na moim pierwszym forum "jak to sie zaczelo" pisalam opowiadania, zwiazane z poczatkami milosci Agenta FBI i pani antropolog:)
Na tym forum pozwstana fiki, jak mowi na nie Nionia:)
- pozdrowienia dla niej:** - beda opowiadania sugerujace, jak mowi sam tytul zakonczenie ich milosci:)
niedlugo pierwsze opowiadanie:)
pozdrawiam
zmienisz opko i beda szczesliwi:) mnie sie takie rozwiazanie podoba, nie wiem jak innym? czekam na cdk:)
No nie. Ines... miało być max. trzy! Czekam na ten nieprzyjemny koniec przeszłości...
HAHAHA( zaśmiewa się bezczelnie gburowatym głosem)
Mam nadzieję, że wiesz, iż treść to nie to samo co talent. Jedno nie dorasta do pięt drugiemu :)
przepraszam,
ale z braku czasu powstaly krotkie czesci,
nie trzy dlugie, mam nadzieje, ze sie nie gniewasz??
pozdrawiam:)
Powoli zblizali sie do magicznej godziny, godziny, ktora miala byc poczatkiem czegos wielkiego....
Wielkiej zmiany w ich zyciu....
Wszystko bylo przygotowane na ten moment... z calej Ameryki zjechali sie przyjaciele i rodzina obojga... Booth, byl dumny i szczesliwy... Teraz mial sie spelnic jego najwiekszy sen... Mial kobiete, ktora kochal nad zycie, i jeszce na dodatek, spodziewala sie jego dziecka...
Do szcescia nie potzrebowal niczego innego... No moze tylko swojej bliskiej rodziny, z ktora nie utrzymywal od dawna zadnego kontaktu... Ale nie mozna miec wszystkiego... pomyslal
Cam do wczoraj, dopoki, nie wydarzyla sie ta tragedia, byla najszcesliwsza kobieeta na swiecie... Przed nia otwieral sie nowy etap w zyciu... Byla w ciazy, i nastepnego dnia, miala wyjsc za moaz, za najwspanialszego faceta na swiecie...
Jednak los bywa okrotny... W nocy stracila dziecko, za chwile straci z wlasnej woli, mezczyzne zycia, ale moze byc z nim, wiedzac, jak sie cieszyl na to dziecko, ktore ona poronila.....
Wybila godzina slubu... Oboje byli ubrani pzrepieknie... Ma twarzy agenta malowal sie usmiech radosci, szczescia...
Twarz Camille usmiechala sie przez lzy, choc nie dala nikomu odczuc, ze cos jest nie tak...
Wszystko bylo juz gotowe... Oboje poblogoslawili rodzice i rodzice chrzestni...
Pod ich dom podjechala biala limuzyna, pieknie przybrana, ktora maja udac sie do Kosciola...
Po chwili sa juz w Kosciele... Rozpoczyna sie uroczystosc zaslubin...
Wszsytko idzie gladko...do momentu, gdy ksiadz pta:
- Camiile Soroyan, czy Ty bierzesz tego mezczyzne, Seeleya Bootha za meza i slubujesz mu milosc wiernosc, i ze nie opuscisz go, az do smierci?
Nastaje chwila ciszy...
Ksiadz powtarza pytanie:
- Camiile Soroyan, czy Ty bierzesz tego mezczyzne, Seeleya Bootha za meza i slubujesz mu milosc wiernosc, i ze nie opuscisz go, az do smierci?
.......
Nastaje chwila ciszy...
Ksiadz powtarza pytanie:
- Camiile Soroyan, czy Ty bierzesz tego mezczyzne, Seeleya Bootha za meza i slubujesz mu milosc wiernosc, i ze nie opuscisz go, az do smierci?
.......
Wszyscy w /Kosciele zaczynaja szeptac miedzy soba... Booth, nierozumiejac calej sytauacji, spoglada pytajaco, na ukochana...
- Cam, co sie dzieje - spytal
- ja, ja - zaczelas sie jakasc
- ja, nie moge Cie juz dluzej oszukiwac - szpenela a zjej twarzy poplynely lzy
- oszukiwac, co to ma znaczyc - spytal podddenerwowany
- nie moge wyjsc za Ciebie, po tym, co sie stalo - wyjasnila
- a co sie stalo, co to za glupi zart, Cam
- chodzmy, musimy porozmawiac - dodal po chwili
- nie moge Cie dluzej oklamaywac, kocham Cie, lae wczoraj...
- przepraszam, nie moge - rzekla
- powiedz mi, chyba nalezy mi sie wyjasnienie, prawda - zaczal blagalnie
- nie wiem, jak mama Ci to powiedziec, przepraszam
- nie moge wyjsc za Ciebie, ale pamietaj, ze bardzo Cie kocham
- a co z dzieckiem, co mu powiesz, jak dorosniesz? - spytal
- nie wiem, to nie jest tak, jak myslisz
- a co ja mysle - spytal zagubiony
- mam nadzieje, ze kiedys mi to wybaczysz i zrozumiesz - rzekla, opuszcajac stojacego przy pltarzu agenta....
Kroki swe skierowala do Zachrystii i wybiegla z niej, tak, szybko, zanim ktokolwiek zdolala ja dogodnic...
Miala juz wszystko przygotowane, taksowka czekala na nia za rogiem... Sadzila, ze postapila slusznie... Nie mogla go oszukiwac...
Nie zastanawiala sie, jka bedzie cierpial, nie powiedziala mu, czekajac jak na to zareaguje, by razem podjac decyzje... Moze lepiej, ze nie doszlo do slubu, bo po jej zachowaniu, malzenstwo to, mimo, ze oparte na milosci, moglo sie szybciej rozpasc, niz powstalo...
Po chwili byla w drodze w nieznane... Nie wiedziala, gdzie, ale teraz nie mogla siejuz zatrzymac... Zranila, nie tylko ukochanego, ale takze rodzine i przyjaciol...
Nie mogla powrocic do nich... Obawiala sie odrzucenia....
Booth stal chwile przed oltarzem, nierozumiejac, co sie wlasnie zzdarzylo, i czym kierowala sie Cam, opuszczajac go w takiej chwili... zastanawial sie, czy kiedys dane bedzie mu zobaczyc swoje dziecko...
Po chwili jak otzrezwial, udal sie do Zachrystji, majac nadzieje, ze ona tam bedzie, a zachowanie jej wynika ze stresu...
Nie bylo nikogo... Jedyne co znalazl to mala katreczke z napisem "PRZEPRASZAM"
Usiadl na krzesle, twarz chowajac w dlonie... Z oczu poplynela mu jedna lza... W tej chwili postanowil, ze teraz on bedzie sie bawil kobietami, nie one nim....
Do srodka wszedl Cullen...
- Booth - szepnal
- przepraszam, ale chce byc sam..- poprosil
- dobrze, rozumiem - rzekl dyrektor
Siedzial chwile, myslami wracajac, do momentu, gdy ja poznal.. Wspomnila chwile spedzone w jej towarzystwie, i moment, w ktorym dowiedzial sie, ze zostanie ojcem... Z jejgo oczu splynela kolejna gorzka lza...
Nie mylsac o niczym wstal i oddalil sie od miejsca, w ktorym zdazylo sie to wszystko.. wiedziaql, ze bedac nawet glina, nie ma szans na jej odnalezienie...
Wzial samochod i ruszyl tam, gdzie go oczy poniosa...
Jak najdalej, by zapomniec o wszystkim....
Ale Cam uciekła bez wyjaśnienia.
Ciekawe czy Booth szybko się pozbiera po tym wydarzeniu.
Czekam na cedeka:)))
moze pojawi sie jeszcze czesc wyjasniajaca i powrot do rzeczywistosci,
ktory bd kontynuowac po wakacjach, jak jeszcze bedzie dla kogo
pozdrawiam:)
oczywisci ze masz Ines dla kogo kontynuowac fika. czkam na powrot do rzeczywistosci i cedeka.
powiem, ze bedzie sie dzialo, pojawi sie Rebecca i pamietacie Katie?? ona porzadnie zamiesza w zwiazku B&B, ale to juz po wakacjach:)
wiec najwyzszy czas podziekowac Wam za to, ze czytalyscie moje opka:)
za mile komentarze:)
za wsparcie, jakie od Was otrzymalam:)
serdeczne dzieki naleza sie wszystkim:)
szczegolnie Nioni i Mali:*
Zweifn, nn, daisy18, Izalys, zakrenconej, Tempi, BonesBooth i wielu innym, mam nadzieje, ze nie pominelamm nikogo, jesli tak to przepraszam:)
pozdrawiam i do uslyszonka po wakacjach:)))
o nie ja tu wchodze, by poczytac opka, a ty sie zegnasz?? niee
co do opek to super, bo jak inaczej:)
czekam na cdk po wakacjach:)))))))))))))
pozdrawiam:)))))
to ja dziekuje za mile opka:)))))
Żegnasz się :( Ale wiem, że tylko wakacyjnie więc ci wybaczę :) Do zobaczenia w raz z nowym sezonem :*
Miłego wyjazdu :)
Zweifn, jak napisalas na "jak to sie zaczelo":
Nie żegnam się tylko DO ZOBACZENIA :*
oczywiscie bede o Was pamietac:***
pozdrawiam:)))
Wzial samochod i ruszyl tam, gdzie go oczy poniosa...
Jak najdalej, by zapomniec o wszystkim....
Po tym, co sie wydarzylo w Kosciele, opuscil szybko dom Cam.. Wrocil do Dc, gdzie probowal dojsc do siebie, co bylo bardzo trudne... Byl silny, nie tylko fizycznie, ale takze psychicznie, niestety wydarzenia te sprawily, ze zamknal sie w sobie.. Nie chcial spotykac sie z przyjaciolmi, praca nie sprawial juz mu tyle przyjemnosci, co do tej pory.. Stworzyl wokol siebie mur, trudny do zbureznia... Wychodzil rano do pracy, wracal, albo ogladal Tv, albo szedl odrazu spac... nie mial ochoty na nic, co wczesniej sprawialo mu ogromna przyjemnosc..
Zmienil sie niedopoznania... Pewnego dnia, bedac na sluzbie w Las Vegas, jego przyjaciel zaciagnal go do kasyna nieopodal... To okazalo sie dla niego zgubne... Wszedl w nalog, powoli stajac sie hazardzista...
Wzial miesieczny urlop na zadanie, pozostajac w miescie hazardu... Grywal calymi dniami, robiac przerwy na Whisky i spotkania z przypadkowymi kobietami, ktore spotykal w kasynie... Miesiac szybko minal... Dyrektor FBI zadzwonil do niego, by jak najszybciej przybyl do Dc, bo cezka na niego praca, trudna sprawa morderstw mlodych kobiet. Sytuacja ta nie byla mu za bardzo na reke... Pragnal chocby wziac jeszcze pare dni urlaopu, bo zasmakowal tego zycia, ktore wiodlo ostatnio... Niestety Cullen nie zgodzil sie na jego prosbe, grozac mu nawet utrata pracy... Musial sie zgodzic... Wrocil do DC najblizszym samolotem, zostawiajac wszystko za soba...
Kochani jak zawsze mam do was wielką prośbę. Film już mam ale jak tylko się pojawią napisy do 1 odcinka 5 sezonu (najlepiej po polsku) dajcie znać. Ładnie proszę
ta ta ta ta ta. na jedno wychodzi wszystko w jednym zdaniu. owszem lubie opisy ale bez przesady. mam nadzieje ze lepiej pojdzie ci nastepnym razem bo czekam na cdk, mam nadzieje ze booth wyjdzie z hazardu
Największa burczy mucha (czyt. Zweifn) wróciła, aby męczyć cię na twoim forum ^^
Więc od razu zacznę:
1. Super, że wreszcie wróciłaś :)
2. Ile jeszcze tych przeszłości-owych części? Ale wrócił już do D.C i nie jest z tą...no. Ostatecznie przejdzie ;p
3. Niecierpliwie czekam na cd :)))
Kochana Zweifn, obiecuje, ze zajme sie ta nasza para juz niedlugo, tylko skoncze opko na z7:) mam tez kilka innych pomyslow na onepart, ale trzeba tez pokonczyc, to, co sie zaczelo:) jesli chodzi o to forum, to jeszcze pojawia sie dwie osoby z przeszlosci i powrot do rzeczywistosci, a przyszlosc???? hm na nastepnym Forum:) jak to sie skonczylo, czyli B&B po kilku latach:)))) pozdrawiam serdecznie:) ps czekam z utesknieniem tez na Twoje opko:))))
postaram sie niedlugo cos napisac:))) ale jeszcze nie wiem co:(((( mam tez inne fora,( ich wspolna droga do milosci, Temperence Brennan i Seeley Booth) na ktore chcialabym cos napisac, postaram sie w tym tygodniu zaczac pisac regularnie:) pozdrawiam:)
Wrocil do DC najblizszym samolotem, zostawiajac wszystko za soba...
czekam na ciag dalszy,
bo bardzo mnie ciekawi,
co sie wydarzy w trojkacie:)
pisz pisz szybciutenko:)))))
oto kolejna czesc:) powoli zblizamy sie do........
Wrocil do DC najblizszym samolotem, zostawiajac wszystko za soba...
Mial nadzieje,ze teraz wszystko wroci do normy... Ze zla passa, ktora go przesladowala, wreszcie sie skonczy... Caly lot o tym rozmyslal...
Okolo poludnia, wyladowal na miejscu....
Z lotniska zamowil taksowke i udal sie do siebie.... Po drodze mijala miejsca, ktore przywolywaly smutne wspomnienia....
Kierowca kilka razy musial powtarzac mu, ze sa na miejscu... Po chwili ocknal sie... Zaplacil za kurs... Zabral ze soba walizke i udal sie na gore...
Niechetnie otworzyl drzwi mieszkania, w ktorym czekaly na niego same wspomnienia...
Wspomnienia, ktore sprawialy mu tyle przykrosci... Mial nadzieje, ze znalazl kobiete zycia, a tu los okazal sie bezlitosny... Cam zranila go...
Postanowil, ze juz nigdy sie tak nie zakocha... Teraz posiweci sie pracy, ktora zaniedbal ostatnimi czasy...
Usiadl na kanapie, rozmyslajac... Byl taki zamyslony, ze nie zauwazyl, jak za oknem zrobilo sie ciemno...
Podniosl sie leniwie i udal sie do lazienki... Kapiel, to bylo cos, czego teraz potrzebowal...
Ostatni miesiac byl dla niego trudnym... Wpakowal sie w ogromne bagno, jakim jest hazard.... Wiedzial, ze musie sie podniesc, gdzy jesli tego nie zrobi, zle sie to dla niego skonczy...
Po chwili usiadl w wannie pelnej goracej wody... Nawet tu przesladowala go w myslach... Nie mogl o niczym innym myslec, tylko o niej...
Wyskoczyl z wanny, jak poparzony....
Ubral sie i udal do sypialni... Bylo juz pozno, a jutro na niego czekala praca... Pierwszy dzien w FBI od dluzszego czasu... Musial byc wypoczety...
Po jakims czasi zasnal......
Obudzil go alarm... Otworzyl oczy i nie wierzyl, ze tak szybko minela mu noc...
Wstal i leniwe ciagnac nogami po podlodze poszedl do kuchni, z zamiarem zrobienia kawy, ktora miala postawic go na rowne nogi... I tak tez zrobila... Zjadl szybko sniadanie... Zamowil taksowke i udal sie do pracy.....
Po kilku minutach jego oczom ukazal sie gmach FBI... Miejsce, za ktorym tesknil...
Wysiadajac z taksowki, wzial gleboki oddech...
Po chwili wahania ruszyl przed siebie.... Po drodze mijal znajome pomiesczenia, ludzi, z ktorymi wspolpracowal, ktorzy witali go z usmiechem na twarzy...
Nikt nie wspominal o tym, co sie wydarzylo... Nie bylo sensu... To nalezalo do przeszlosci...
Wszedl na gore i kroki skierowal do siebie.... To, co zobaczyl, zdziwilo go... Byl pozytywnie zaskoczony, tym, co ujrzal...
Nic sie w jego biurze nie zmienilo... Wszystko bylo na swoim miejscu... Nikt podczas jego obecnosci, nie dotykal jego rzeczy...
Usiadl za biurkiem.... Po chwili do gabinetu wszedl Cullen...
Przywital sie z agentem i pokazal mu akta nowej sprawy... Wiedzial, ze praca to najlepsze lekarstwo.... Podziekowal za wszystko, co dla niego zrobil dyrektor.....
To Cullen, byl szczesliwy, ze agent powrocil.... Uscisnal mu dlon i zostawil samego, by mogl pracowac.....
Booth zabral sie za akta, szukajac wspolnego mianownika.... Udalo mu sie szybko odnalesc zabojce... Widac nie wyszedl jeszcze z wprawy......
Dostal nastepna i nastepne sprawy, ktore rowniez rozwiazywal w ekspresowym tempie....
Kilka miesiecy pozniej......
Minelo juz duzo czasu, od momentu, gdy powrocil do DC.... Doszedl do siebie... Odnalazl sie w pracy.... Dyrektor zauwazyl, ze naprawde sie stara.... Awansowal go nawet... Juz nie siedzial za biurkiem, przegladajac akta spraw... Teraz prowadzil sam sledztwa... Nie mial sobie rownych....
Pewnego dnia, podaczas akcji poznal.....
Uprzejmie proszę nie pomijać. Tylko wrzucać:)
Ciesze się, że Zakręcona wraca:)
A co do tego opowiadanka i innych. Jak zawsze supcio:)
oki wstawie tylko czesc, mam nadzieje, ze mnie nie zlinczujecie, za postaci z przeszlosci, ale obiecuje, ze to juz ostatnia osoba z dawnych czasow:)
ma byc mniej wiecej jak w serialu?? to jest:)
Pewnego dnia, podaczas akcji poznal..... ja....
Siedziala w szpitalu, do ktorego wlasnie przyjechal, by przesuchac pewnego doktora... Dziwnym zbiegiem okolicznosci, ona stala w kolejce do jego gabinetu... Odrazu zwrocil na nia uwage... Byla to niewysoka blondynka o ladnych oczach i slicznym usmiechu....
Od dawna nie spotkal tak wesolej kobiety...
Podszedl, przedstawiajac sie... Usmiechnela sie...... Podala mu reke, mowiac, jak sie nazywa....
- Seeley Booth - rzekl siadajac kolo niej
- Rebecca, Rebecca Stinson, milo mi - przedstawila sie
- Jestem agentem federalnym, czy moglbym
- Naprawde - spytala niedowierzajac
- Tak - a na potwierdzenie pokazal jej odznake
- Myslalam, ze zarujesz, lub.... - rzekla po chwili
- Lub - spytal zaciekawiony
- Niewazne, o co chciales zapytac - zapytala
- czy wiesz cos wiecej na temat tego lekarza, Warwick'a?
- znam go od kilku miesiecy, na dzis umuwiona jestem na operacje
- operacje? - zdziwil sie
- Czemu taka piekna kobieta chce sie zoperowac - palnal, po chwili dotarlo do niego, co wlasnie powiedzial
- To mala korekta nosa, nic wielkiego - rzekla lekko zawstydzona
- Przepraszam, to nie moja sprawa.... - rzekl lekko skruszony
- Nic sie nie stalo - powiedziala usmiechajac sie zalotnie
- Nie gniewam sie - dodala
Po chwili z gabinetu dobiegl glos, wzywajacy nastepna pacjentke, ktora byla....
ps nie bijcie, co zlego to nie ja:)
ojej.. mi nawet do glowy by nie przyszlo ze az tak pojdziesz w przeszlosc... ja myslalam ze juz pozna Bones a tu prosze... supcia xD opowiadanko... ;) czekam na kolejna czesc... :)
mara, ale oni juz sie znaja i sa nawet razem:)
"jak to sie skonczy" to jest kontynuacja opek z mojego wczesniejszego forum "jak to sie zaczelo" pozdrawiam:)
kolejna czesc bedzie niedlugo:) i dla Zweifn, powrocimy juz do...
1 spotkania Bootha i Cam po latach:)
ostatnia przeszlosciowa czesc:)
Po chwili z gabinetu dobiegl glos, wzywajacy nastepna pacjentke, ktora byla.... wlasnie ona...
- Przepraszam, ale nie mozesz tam wejsc - rzekl
- czemu - spytala zdziwiona
- musze go przesluchac, dlatego tu jestem - wyjasnil
- przesluchac? - zdziwila sie
- tak, nie moge mowic o sprawie, ale...
- dobrze, rozumiem - rzekla
Podniosla sie z krzeselka i chciala opuscic szpital.... Jednak agent zatrzymal ja....
Miala cos w sobie, co sprawialo, ze zapominal o krzywdach wyrzadonych mu przez Cam...
Poczul, ze dzieki niej, moze odzyskac wiare w kobiety...
- Moze pojdziemy na kawe, jesli nie masz nic na przeciw - rzekl
- Chetnie - przytaknela posylajac mu czarujacy usmiech
Po chwili wymienili sie numerami telefonu i wstepnie umowili sie na jutro, na kawe...
Oboje byli bardzo zdziwieni tym spotkaniem, ale byli zainteresowani dlasza znajomoscia...
Dzien uplynal im bardzo szybko.. Oboje jakby bujali w oblokach, myslajac o jutrzejszym spotkaniu, do ktorego oboje przygotowywali sie z ogromna przyjemnoscia... Pierwsze spotkanie bylo brdzo usane, zastanawiali sie, jak dalej sie potoczy ich znajomsc...
Wreszcie nastal oczekiwany moment... Spotkali sie o umowionej porze w kawiarni niedaleko szpitala, gdzie sie poznali...
Czas uplywal im na rozmowie, ktora nie miala konca... Widac bylo, ze dobrze sie czuja w swoim towarzystwie.... Milo spedzali czas... Na twarzy agenta powoli pojawial sie usmiech, ktory byl mu tak obcy od jakiegos czasu... Rebecca nie pytala o przeszlosc, widzac, ze to dosc drazniacy temat...
Wieczorem odwiozl ja do mieszkania... Pozegnali sie, obiecujac sobie kolejne spotkanie...
Tak tez sie zdarzylo... Jedno, potem kolejne... Booth powoli odzyskiwal chec zycia... Rebecca czula, ze znalazla kogos z kim chce byc i nie traktuje tego jako przelotna znajomsoc tylko jako cos wiecej...
Spotykali sie dosc czesto... Wydawalo sie, ze swiata poza soba nie widza... Coraz czesciej spedzali wspolnie wieczory, konczace sie sniadaniem...
Po kilku takich wydarzeniach, Rebecca zaczela sie czuc troche dziwnie... Czula sie zmeczona, na widok jedzenia miala mdlosci... Powoli docieralo do niej, ze sa ta symptomy ciazy...
Opowiedziala o tym Boothowi, ktory nie posiadal sie ze szczescia... Nie dosc, ze zapomnial przy niej o Cam, to jeszcze z nia bedzie miec dziecko... Byl w siodmym niebie... Nastepnego dnia udali sie wspolnie do lekarza, ktory potwierdzil ich mysli... Byla za wzcesnie, by powiedziec wiecej szcegolow, jednak na pewno byla w ciazy... Oboje wiadomosc ta bardzo ucieszyla...
Czas mijal bardzo szybko... Rebeccoa zmieniala sie nie tylko fizycznie... Rozwniez i wewnetrznie... Teraz najwazniejszy byl on i dziecko...
W piatym miesiacu ciazy, na usg poznali plec dziecka... Oboje bardzo chcieli miec syna i los okazal sie dla nich przychylny...
Pod koniec roku, dotsali prezent an swieta... Mail sie urodzic w styczniu, ale juz nie mogl siedziec w brzucu mamy i chcial zobaczyc swiat od zewbnatrz, swiat, o ktorym tak wiele slyszal od rodzicow...
Nie posiadalis ie ze szcescia.. Maly stal sie ich oczkiem w glowie...
Zamieszkali ze soba pare miesiecy po narodzinach ich syna, ktoremu nadali na imie Parker, na czesc przyjaciela agenta, ktory kiedys dawno temu, gdy byl snajperem, uratowal mu zycie... W ten sposob chcieli go ucczcic i oddac mu czesc..
Chlopiec rosl jak na drozdzach, bedac parwdziwa pociecha dla rodzicow...
Do Bootha docieralo, ze teraz najwyzszy czas stworzyc prawdziwa rodzine, ktorej tak bardzo pragnal... Czul, ze to czas i miejsce, by oswiadczyc sie Rebecce, ktora niespodziewala sie tego... Owszem kochala go, ale po narodzinach chlopca, cos w niej peklo... Nie czyla juz tego, co na poczatku... Tym bardziej, ze w jej prarcy pojawil sie nowy, przystojny latynos, ktory urokiem powoli zawracal jej w glowie...
W sobotni wieczor, naprawde sie postaral... Przygotowal kolacje przy swiecach... Nie spodziewala sie niczego.... Myalal, ze to kolejna kolacja, ktora czest przyrzadzal dla niej... Byla bardzo zaskoczona, gdy kleknal przed nia, pytajac, czy za niego wyjdzie...
Nie wiedziala, co ma powiedziec... Nie chciala go zranic, ale...
Syatucaja sie zmienial, ona sie zmienila... Javier kompletnie zawrocil jej w glowie... Od kilku miesiecy miala z nim potajemny romans, o ktorym nie wiedzial nikt...
On byl dla niej wazniejdszy niz ojciec jej dziecka...
Patrzac na niego, odmowila... NIe musiala tlumaczyc, nie chcial wiedziec..
Bootha serce zaklulo kolejny raz... Byl zalamany... Sytaucja powtorzyla sie, choc nie z ta sama kobieta...
Kolejny raz zostal odrzucony...
Po kilku dniach wyprowadzila sie od niego... Chcial walczyc o syna, ale parwo jest nieublagalne...
-Miejsce dziecka, jest przy matce - rzekl sedzia na rozprawie....
To, go dobilo... Jednak Rebecca, nie okazla sie az taka zla, bez zerca... Sad wyznaczyl mu widzenia dwa razy w miesiacu, co bylo chyba jakims zartem, bynajmniej on tak uwazal... Chcail sie odwolywac, ale nie mial najmniejszych szans...
Wiedziala, ze syn, to jego oczko i zgodzila sie, pomimo wyroku sadu, na czestsze wizyty...
Czas plynal... Parker rosl jak na drozdzach... Mieszkal z matka i jej chlopakiem, ale czesto spotykal sie z ojcem , ktorego kochal nad zycie... Z ktorym spedzal milo czas i nasladowal...
Booth nie wiedzial, co ma ze soba poczac.. Wiedzial, ze nie moze powrocic do nalogu, gdyz teraz ma dla kogo zyc... Ma wspanialego syna...
Rzucil sie w wir parcy... Pewnego dnia Cullen zaproponowal mu duet z penwa pania antropolog, ktora powrocila do DC po urlopie...
cedeka, chyba koniec opka???? będzie niedługo, taki epilog myślę:)
nie ma sensu ciągnąc tego w nieskończoność:))))więc zakończę jakoś happy endem i ciao ciao:)
dla przypomnienia ostatnia cześć z terażniejszości:)
Wracali z mieszkania samobojcy w ciszy... Zadne nie odezwalo sie do siebie ani slowem. Oboje byli zszokowani, nie tylko dokonana przez niego zbrodnia, zwlaszcza, ze chodzilo o bezbronna istota,
jaka jast dziecko, ale takze powodami, jakie sprowokowaly go
do dokanania tak okrutnej zbrodnii... jaka jest zabojstwo bezbronnego dziecka...
To bylo pierwsze tak trudne sledztwo w ich karierze...
Przewaznie w sledztwach chodzilo o jakies rozgrywki mafijne,
zazdrosc kochankow, mezow, zon, tym razem bylo inaczej...
chodzilo o mala dziewczynke... Oboje bardzo sie smucili...
Nie mieli nawet ochoty na rozmowe, rozmowe, ktora zawsze im towarzyla po rozwiazaniu sprawy.. Zawsze wymieniali sie spostrzerzeniami,
teraz bylo inaczej... Woleli powrocic w ciszy...
Do Instytutu pozostalo im okolo kilkunastu kilometrow...
Byli juz naprawde blisko... Z kazdym przyblizajacym ich kilometrem do Instytutut, mysli Brennan powracaly do nowej postaci, ktora zjawila sie w Instytucie...postaci...ktora zdazyla zburzyc porzadek w laboratorium
ktora pojawila sie zaledwie dzien wczesniej, a juz przewrocila wszystko do gory nogami...
Czekala na spotkanie z kobieta, ktora od samego poczatku, nie przypadla jej do gustu, tym bardziej, po tym jak sie zachowala...
Rowniez i Booth przypomnial sobie o niej... Troche z innych powodow...
Obawial sie spotkania z kobieta, ktora w przeszlosci kochal,
dzieki ktorej zmienil sie, przestal pracowac jako snajper, odbierajacy ludzkie zycie na zlecenie, z ktora chcial spedzic reszte zycia,
ktora miala urodzic mu dzieci, z ktora planowal przyszlosc,
ktora zrobila cos, czego sie po niej nie spodziewal...
ktora zranila go najbardziej na swiecie,
... zostawiajac go...
... przed oltarzem w dniu slubu...
cdk niedługo, a może epilog, zobaczy sie:)