na moim pierwszym forum "jak to sie zaczelo" pisalam opowiadania, zwiazane z poczatkami milosci Agenta FBI i pani antropolog:)
Na tym forum pozwstana fiki, jak mowi na nie Nionia:)
- pozdrowienia dla niej:** - beda opowiadania sugerujace, jak mowi sam tytul zakonczenie ich milosci:)
niedlugo pierwsze opowiadanie:)
pozdrawiam
Cam mi wpadla do glowy pierwsza,
niz Ang, wiec umiescilam ja:))))
Brenn i tak bedzie w szoku poznajac
przeszlosc ukochanego, a wizja Ang w ramionach jej ukochanego, by ja zabila:(((
zdradzilyby ja dwie ukochane osoby:((
juz starzczy tyle sie wycierpial:PPP
Bylo im jak w niebie.....
no coz... nie ma sie co dziwic Booth jest cuuuuudowny
to i z nim musi byc cudownie, zgadza sie?
czekam na cedeka, co bedzie dalej?
prosze oto obiecany cedek:)
nastepna czesc bedzie ostatnio wyjasniajaca:)
dlatego bedzie dluzsza:)
mam taka nadzieje:)
Reszta dnia uplynela im na rozmowach,
spacerze po lesnej polanie.
Oboje uwielbiali las...
To kolejna rzecz, ktora ich laczyla..
Kontakt z natura, byl dla nich czyms waznym...
Wieczor zblizal sie nieublaganie...
Robilo sie coraz chlodniej, ciemniej...
Z lasu slychac bylo dziwne odglosy...
Postanowili wracac do miasta...
Nie dosc, ze bylo juz naprawde ciemno,
to nastepnego dnia Cam musiala powrocic do siebie,
do swoich obowiazkow jako potologa...
Odwiozl ja do niej, do wynajmowanego mieszkania.
Zaprosila go do srodka, zgodzil sie chetnie,
ale tylko na chwile...
Widzial na jej twarzy ogrom zmeczenia...
Wspolnie spedzona noc, taniec na parkiecie,
wpolna wyprawa do pobliskiego lasu,
to moglo spowodowac zmeczenie...
Siedzieli na kanapie w milczeniu...
Cieszyli sie chwila...
Wiedzieli, ze jutro ta sielanka sie zakonczy...
Zegar wybil polnoc...
Agent zaczal sie powoli zbierac...
Ona nie mogla sie pogodzic z jego odejsciem...
Podeszla do niego, zostawiajac mu pocalunek na ustach...
To bylo dla niego, jak zaproszenie...
Odwzajemnil pocalunek....
Zaczelis ei namietnie calowac,
kierujac swe kroki w kierunku sypialni,
gubiac po koleji kolejne czesci garderoby...
Ich ciala ponownie zlaczyly sie w namietnym tancu...
Okolo godziny czwartej obudzila sie w jego ramionach...
Byla szczesliwa...
Dawno nie czula sie tak...
Spogladala na jego spiaca twarz...
Wygladal jak niewinne dziecko...
Po chwili zaczal otwierac oczy...
Ich wzrok sie spotkal...
Pocalowala go lekko na przywitanie...
Patrzyli sobie gleboko w oczy...
Chcieli, by ta chwila sie dla nich zatrzymala...
Dobrze czuli sie w swoim toawrzystwie...
Szczegolnie w tej chwili...
Agent niechetnie spojrzal na zegarek...
Bylo juz okolo godziny piatej...
Najwyzszy czas, by powrocil do siebie,
gdyz w jego towarzystwie,
oboje nie wypoczna,
a czeka ich trudny dzien....
Dla niej dzien powrotu do pracy,
dla niego dzien rozlaki z ukochana..
o boze booth i angela? omg! ukochana hehe! bren napewno by byla zazdrosna. oj tak bedzie to dla niej szok jak dowie sie o romansie booth-cam. czekam a cdk!
kolejna czesc opowiadania bardzo mi sie podoba
fajnie opisana
i znowu doszlo miedzy nimi do czegos, ciekawa jestem , czy beda tego jakies skutki?
czekam na kolejne czesci opowiadania
i reakcje Bones na wiadomosc o ich znajomosci
i oczywiscie na to, o czym ciii:)
mam nadzieje na mala niespodzianke w postaci....................
chyba wiesz czego, a raczej kogo hihihihihi
Dla niej dzien powrotu do pracy,
dla niego dzien rozlaki z ukochana...
oj widze, ze idzie to w ekspresowym tempie
kilka chwil spedzonych razem, a tu..
opowiadnko super czekam na ciag dalszy ich relacji
i na wyproszonego od nas dzidziusia Bootha i Cam
oby ten pomysl znalazl odzwierciedlenie w cedeku:)
Dla niej dzien powrotu do pracy,
dla niego dzien rozlaki z ukochana...
Powrocil do siebie...
Wzial szybki odprezaajacy prysznic,
nastepnie pospiesznie udal sie do sypialni...
Byl bardzo zmeczony...
Dzien spedzony w towarzystwie Camille obfitowal
w wiele niespodzianek, szczegolnie pod koniec...
Ranek nastal niespodziewanie szybko...
Oboje smacznie spali jeszcze w swoich lozkach...
Po chwili agenta na rowne nogi, posawil dzwiek alarmu...
Na sam odglos urzadzenia,'
ktore nie nalzalo do jego ulubionych, warknal ze zlosci...
Po chwili przypomnial soebie,
ze ma niewiele czasu, by sie wylegiwac w domowych pieleszach
bo za klika godzin Cam wraca do siebie...
Szybko sie ocknal, leniwie podnoszaac sie cieplej poscieli.
Udal sie na poranny prysznic, nastepnie zjadl szybko sniadanie...
Cam spala jeszcze smacznie, przewracala sie z boku,
szukajac wygodnej pozycji do snu...
Polozyla sie na boku,
centralnie kladac twarz na poduszcze naprzeciw okna...
Poranne promienie sloneczne powoli zaczely zagladac przez uchylone rolety...
Otworzyla powoli oczy...
Slonce lekko oslepialo jej twarz...
Byla tak bardzo szczesliwa,
ze nawet taka pobudka nie portafila jej zezloscic....
Wstala z lozka zarzycajac na siebie jedwabny szlafrok.
Powolnym krokiem, udala sie do kuchni,
by wstawic wode na kawe,
ktora powinna jej zdaniem postawic ja na nogi...
Odswierzyla sie i zasiadl do sniadania,
spogladajac co chwila na zegarek...
Czekala z utesknieniem na jego przybycie..
Obiecal jej bowiem, ze odwiezie ja na lotnisko...
Ja ci tam nic nie zrobię, ale jak już pisałam nie mogę mówić za innych :P Czekam na cd, bo się bardzo podoba... mnie rzecz jasna :)
mam dobra wiadomosc,
no moze nie dla wszystkich niedlugo sie skonczy
epizod Cam- Booth
w przeszlosci,
ten,
ktory mial miec ze dwie czesci,
a przerodzilo sie w wiecej:(
ale wpadl mi do glowy jeszcze pomysl i chce go zralizowac:)
wprowadze jaka nowa postac, no moze nie nowa, heh:)
Czekala z utesknieniem na jego przybycie..
Obiecal jej bowiem, ze odwiezie ja na lotnisko...
Poranek uplywal im bardzo szybko.
Czas oczekiwania na przybycie ukochanej osoby
powoli sie skracal...
Wreszcie wybilo poludnie,
uslyszala lekkie pukanie, a nastepnie gong...
Podbiegla, by otworzyc gosciowi...
Uchylila je powoli...
a w jej drzwiach pojawil sie on..
Usmiechnal sie do niej szczerze...
Ona odwzajemnila usmiech,
ruchem reki zapraszajac go do srodka...
Korzystajac z zaproszenie tak uroczej kobiety,
jaka Byla Cam, chetnie wszedl do srodka....
Rzucila mu sie w ramiona obdarzajac go
namietnym pocaluniekiem na przywiatanie...
Siedzieli na sofie popijajac,
przygotowana przez Cam kawe...
Siedzieli w milczeniu, smutni,
czekajaca ich za chwile rozlaka...
Oboje wiedzielei, ze jest ona nieuchronna...
Tlumaczyli sobie, ze to nie zmieni nic miedzy nimi...
ale zawsze pozostanie niedosyt...
Beda to tylko spotkania na weekendzie,
gdyz oboje sa bardzo zajeci...
Ale to musialo im niestety wystarczyc....
Booth spojrzal niechetnie na zegarek...
- Juz czas - rzekl smutny
- Tak, juz zcas - potwierdzila ze lzami w oczach
Niespodziewala sie, ze przez jedna sprawe,
pozna kogos wyjatkowego, w kim sie zakocha bez pamieci.
Ta wspolnie spedzona noc na urodzinach ich znajomego,
uswiadomila jej, ze stal sie dla niej osoba najwazniejsza w zyciu...
dla ktorej warto zyc...
Tak samo czul on...
Nigdy w czesniej nie spotkal takiej kobiety...
Przy niej odkryl, czym prawdziwa milosc jest
Dziekowal Bogu, ze postawila ja na jego drodze...
Wstal z sofy zabierajac za soba jej walizke...
Ona spojrzala jeszcze raz okiem na mieszkanie,
w ktorym przezyla cos cudownego...
co bedzie miec skutki w przyszlosci....
Po chwili ruszyli na lotnisko...
mam nadzieje, ze nie macie mi za zle takie rozwiazanie:)
jakos sie tak rozpisalam heh:)
czekam na Wasze opinie:)
Ekstra opowiadanie.
co bedzie miec skutki w przyszlosci - jestem ciekawa jakie.
Czekam na kolejną część:)))
co ja czytam dzi...,ooo to pewne?
czy tylko insynuacja? oby nie:(
wiem skutki w przyszlosci to dzi....,ale fajnie czekam na cdk
no to sie porobilo! hehe! i dobrze ze sie rozstaja. wole bren-booth tak jakos malo ostatnio bones i tesknie za nia! czekam na cdk!
Bd dzidzia?? Ale jaja. xd
Ale mysle że jej nie urodzi albo coś takiego xd :))
Dankejszyn za dedykejszyn :**
Och nie! JA nie chcę dziecka <zła> Nie lubię Cam i nie życzę jej dobrze (^^). To nie zmienia faktu, że czekam na kontynuację, bo jest jak zwykle geniuszowo XD
Dziękuje bardzo za dedykację :)) ;* Rozpieszczasz mnie :P:P
coz zobaczymy:)
postanowilam wprowadzic jeszcze jedna osobe
z przeszlosci, zanim powroca do rzeczywistosci:)
Po chwili ruszyli na lotnisko...
Siedzac w samochodzie obi=oje bardzo sie denerwowali,
wiedzili, ze za jakies pare godzin po ich wspolnych chwilach,
pozostana tylko wspomnienia, wspanilae, ale tylko wspomnienia...
Widziala jego zlosc w oczach, bo to one sa odzwierciedleniem duszy...
Nie wiedziala, jak ma go podtrzymac na duchu...
czula to samo...
jaki los potrafi by okrutny...
postawil ich na swej drodze, a teraz musza sie rozstac...
Polozyla swoja dlon na jego dloni, zmieniajacej w tej chwili bieg...
Przeszedl ich oboje dreszzc...
Spojrzal na nai lekko sie usmiechajac...
wreszczie na jego smutnej twarzy pojawil sie usmiech taki, ktory ja zaczarowal...
Dojechali na lotnisko...
zadnie nie mialao ochoty opuszczas auta...
najchetnie wykonali by skret w lewo, pozwalajacy na opuszczenie tego miejsca,
ale to byloby jak ucieczka, a na to nie moga sobie pozwolic...
Oboje sa dorosli znaja konsekwencje ucieczki z pracy dla rzacdu USA...
Wyszedl piewrwszy, udajac sie w strone Cam, by jako gentelman otworzyc jej drzwi....
Podal je swoja dlon, ktora chwycila w mocnym uscisku...
zabral za soba walizke pani patolog, i udali sie wtuleni w siebie na miejsce...
Wchodzac na lotnisko Cam musiala zglosic sie
do odpowiedniego stanowiska odprawy biletowo-bagazowej...
Tam dowiedziala sie, ze jej samolot ma jakies opoznienie...
Odlot przelozony jets na za dwie godziny...
Slyszac to, az podskoczyla z radosci...
co wywolalo zdziweienie wszystkich obecnych...
tym bardziej przygladajecemu sie calej sytuacji Booth'owi...
Odeszla zadowolona z usmiechem na twarzy...
Podeszla do agenta calujac go z radosci bardzo namietnie...
- Whoa - wydusil
- co Cie tak uszczesliwilo? - spytal
- samolot ma jaies opoznienia
- wiec mamy dla siebie conajmniej jakies dwie godziny
- cieszysz sie - spytala
- tak bardzo - rzekl calujac ja namietnie...
Udali sie do poczeklni, gdzie pozostawili jej bagaz...
Zauwazyli obok mala restauracje...
Booth korzystajac z okazji opoznienie lotu zaprosil ja na lunch...
Chetnie sie zgodzila...
Zamowili ulubione danie i zaczeli sie nimi delektowac...
Agebt podal jej kieliszek, pragnac wzniesc toast
- za nas - rzekl
- za nasz - potweirdzila
Czas uplywal im na rozmowie o przyszlosci...
szukali jakis rozwiazan tej sytuacji, w ktorej sie znalezli...
Ich rozmowe przerwal glos oznajamiajacy, ze samolot jest juz na taflii lotniska...
Pasazerow odlatujacych nim zaprasza sie na stanowiska...
Po tej zapowiedzi personelu obslugi naziemnej o gotowości przyjecia pasazerow na poklad samolotu,
Cam zobowiazana byla do pojawienie sie na miejscu
i do okazania swojej karty pokladowej oraz dokumentu tożsamosci.
Po chwili formalnosci podjechal autobus...
Zdazyla sie jedynie tylko pozegnac z agentem...
Nastepnie udala sie do specjalnego autobusu, ktory podwiozl podroznych do samolotu...
Wsiadajac na poklad odwrocila sie do tylu...
Zoabaczyla w oddali jego twarz...
pomachala mu na pozegnanie i wsiadal na poklad...
Stal nieruchomo spogladajac przed siebie...
Widzial, jak samolot koluj, gotowy do startu...
Po chwili wzbil sie w gore...
Pozostawiajac na niebie tylko biale slady.....
Bardzo fajnie.
Ciekawe co dalej będzie między Boothem a Cam.
Czekam na następną część:))