Cześć,
Skończyłem oglądać sezon 10 jakoś przy 15 odcinku, ponieważ nie chciałem sobie niszczyć i tak poszarpanej opinii o SN. Czy fabuła się rozkręciła, a odcinki są ciekawsze i lepsze? Czy nadal dostajemy syfiastą historię i wątek matki Crowleya, który jest nie oszukujmy się...nudny i niepotrzebny.
Chcę wrócić do serialu tylko z sentymentu, ponieważ zbliża się finałowy odcinek, a Carry on my wayward son jednak robi swoje :D