PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=225833}

Nie z tego świata

Supernatural
2005 - 2020
8,1 97 tys. ocen
8,1 10 1 97023
6,8 9 krytyków
Nie z tego świata
powrót do forum serialu Nie z tego świata

Od kilku lat męczy mnie pewna kwestia i półfinał 11 sezonu jest chyba najlepszym momentem, żeby ją wyrazić.

Po pierwsze po beznadziejnych 6 i 7 sezonie, które pochłonęły cały klimat tego serialu, w końcu przewidywalnych do bólu 8, 9 i 10, mamy sezon, w którym scenarzyści naprawdę się popisali. Przerabialiśmy już przecież tak głupie odcinki jak ten z duchem zabijającym przez Internet albo pamiętne "Bloodlines" (mieszanka Zmierzchów, Mody na Sukces i cholera wie czego jeszcze), kiczowaty 200. odcinek z nowoczesnymi, mało zabawnymi żartami, kolejną krwiożerczą boginią w stylu "zwiążę i popieprzę, aż mnie zabiją", a cała atmosfera mrocznych, małych miasteczek, duchów, przejażdżek Impalą w oparach klasycznego rocka z kaset i braterskiej solidarności (choć nie bez sprzeczek), została zabita przez garnitury, smartfony, złote boginie i sterylne anioły oraz wieczne tajemnice i zabawy w ratowanie się nawzajem, które za każdym razem kończyły się identycznie. Zostało po tym wszystkim kilka niedokończonych wątków... ktoś jeszcze pamięta jak zakończyła się sytuacja z Alfami i czego oni w ogóle chcieli? Albo nie trzymających się zupełnie kupy... Ktoś jeszcze pamięta jak Sam i Dean znów stali się szarymi obywatelami, których nawet policja nie rozpoznaje po tym jak Lewiatany dokonywały masowych mordów w ich imieniu? No i zrobienie z czarnookich i skrzydlatych zwykłych pachołków (pamięta ktoś jeszcze o "Christo" albo o tym, że umierając, anioły zostawiały odbicie skrzydeł?).

coryllus34

Ale dosyć już narzekania, bo oto bracia znów w klasyczny sposób spieprzyli sprawę, znów wypuścili na świat pierwotne zło tylko dlatego, że któryś przypomniał sobie, że nie może żyć bez drugiego. Może tylko wątek Śmierci pozostaje tutaj niedociągnięty, ale być może jeszcze powróci, bo czy Śmierć, starszą od Boga, dałoby się zabić jednym ciachnięciem?
Ale dosyć już narzekania, myślałem, że po cudownym "Baby", który miał wszystko czego trzeba... muzykę, humor, Impalę, tak rzadką szczerość i prawdziwe braterstwo, klasyczne, ale jednak nie, polowanie, drobne wzmianki o głównym problemie i świetny występ gościnny, dalej będzie tylko gorzej. I rzeczywiście "Thin Lizzy" był o wiele poniżej tego poziomu, ale potem jakoś to się odbiło. W końcu wyjaśniono nam gdzie tak właściwie rezyduje Crowley, klasyczny zapychacz w postaci polowania na ducha był całkiem oryginalny, a w drugim scenarzyści dosłownie wykazali się inwencją, pokazując nam i Winchesterom, że świat nadprzyrodzony ma jeszcze swoje tajemnice (no i te retrospekcje z dzieciństwa, które zawsze im wychodzą). Ah, no i byłbym zapomniał, Crowley jak zwykle daje radę, a i Roweny, moim zdaniem, nie dałoby się lepiej wykreować. I w końcu dochodzimy do sedna... zdecydowanie najlepszym momentem półfinału był jak dla mnie uśmiech Lucka po tym, jak Sam zapytał go, czy naprawdę uważał, że zaufałby mu i pozwoliłby wydostać się na powierzchnię. Książę Ciemności w końcu pokazał, że zasługuje na to miano, a i płacz Sama, kiedy dowiedział się, w co się wkopał - bezcenne. Również skrzydlate udowodniły, że nie są tylko drętwymi pachołami, którymi byle Lewiatan może pomiatać. I widać, że razem mogą wiele, chociaż na pewno nie tyle, żeby rzeczywiści rozgromić Ciemność. Sam wątek z jej niejednoznaczną naturą bardzo mi się podoba. W końcu zło nie jest tutaj ewidentnie złem, ba, jak tak dalej pójdzie, to może nawet lekko zahaczyć o jakiś wątek filozoficzny. No i już nie mogę się doczekać wściekłości Deana, kiedy dowie się, co stało się z Samem.

coryllus34

A teraz Bóg...
Chyba po 200. odcinku zmniejszyły się wątpliwości co do tego, że to Chuck jest Bogiem. Odrobinę przypomnę, może mi coś umknąć... kiedy trwa Apokalipsa, Jozue mówi, że Bóg odszedł, miał dość i ukrył się na Ziemi. Ktoś zauważył, że "wykrywacz" Deana nie robił się ciepły w obecności Chucka, ale to przecież nie musi jeszcze niczemu dowodzić. Wiadomo, że Kripke zapytał Benedicta, jak to jest zagrać Boga, ale to też nie musi jeszcze niczemu dowodzić. Mamy też luźny związek pisarz-kreator, czy dziwka Magdalena w "Swan Song". Zdecydowanie jest to jeden z ich najlepszych chwytów marketingowych i jedna z niewielu niewyjaśnionych zagadek, więc nie spodziewałem się, że już to wyjaśnią, ale myślę, że na końcu to zrobią. Wiemy też, że nie może się "aktywować" nowy prorok, jeśli poprzedni wciąż żyje, a mieliśmy Kevina i Castiel przypuścił, że Chuck zginął, ale wiemy już też, że nie. Dlaczego więc przygląda się tylko z cienia poczynaniom Winchesterów? Zupełnie jak Bóg. Oczywiście głównym pytaniem byłoby też, dlaczego Chuck nie wiedział, że jest Bogiem, nie wiedział nawet, że jest prorokiem, a to o czym pisze, istnieje. Udawał? Ale w końcu był przekonany o ziszczeniu się Apokalipsy, kamera pokazywała nam go, kiedy był całkiem sam, dlaczego więc wtedy miałby udawać, że o niczym nie wie i czy Bóg byłby wieczną ochlej-mordą lubiącą prostytutki?

coryllus34

I tutaj jest moja teoria:
W "Księdze Jesiennych Demonów" Grzędowicza jest rozdział poświęcony terapeucie, do którego zgłasza się pewien pacjent. Z pozoru dość zwyczajny, ale cierpiący na amnezję. Mówi, że nękają go koszmary, w których słyszy wołanie dzieci, obwiniających go za to, że je zostawił. Ponadto przytrafiają mu się inne dziwne rzeczy. Czytałem to bardzo dawno i dokładnie już nie pamiętam, ale później terapeutę odwiedza tajemniczy gość, właśnie w sprawie tamtego pacjenta. Przypomina Wolanda z "Mistrza i Małgorzaty" i proponuje mu jakiś układ, na który tamten nie przystaje. Później, w domu terapeuty ni stąd ni zowąd pojawia się kilku służbistów w garniturach, którzy zwyczajnie unoszą go i nakazują zaprzestanie prowadzenia tamtego pacjenta. Przestraszony terapeuta chyba jednak się nie zgadza i w jakiś (nie pamiętam już dokładnie w jaki) sposób, udaje mu się pomóc pacjentowi, który przypomina sobie, kim jest. "Woland" to oczywiście Szatan, kilku dupków w garniturach to anioły, a pacjent to rzecz jasna Bóg, który przytłoczony swoim stworzeniem i obowiązkami z nim związanymi, uciekł do życia zwykłego człowieka, przy okazji tracąc pamięć.

coryllus34

Co prawda Chucka chronił Archanioł, tak jak każdego proroka, ale przecież jako Bóg, jeszcze świadomy swojej tożsamości, mógł sobie zapewnić taką ochronę, przy okazji nie wtajemniczając w to Rafeala lub usuwając mu z tego wydarzenia pamięć. Być może dopiero po tym niespełnionym finale apokalipsy, Bóg przypomniał sobie, kim jest naprawdę, a Chuck był tylko naczyniem, w dodatku, moim zdaniem idealnym dla Boga, bo ukazywał wszystkie słabostki, na które Wszechmogący nie mógłby sobie pozwolić, a jednocześnie nie były one złe. Ale to tylko teoria.

Dziękuję za uwagę i podziwiam, jeśli znajdzie się ktoś, komu chciałoby się to czytać, bo dla filmwebu to było zbyt wiele.

coryllus34

Wcale nie za wiele...
A teoria o Chucku - Bogu z amnezją i wyparciem bardzo OK... Można powiedzieć: BEZCENNA.

Ps. Alfy chciały tylko przeżyć i uratować swoje potomstwo... Wówczas budowały armię przeciw Croleyowi i zawezwały swoją mamunię - Eve.
Więzienie Crowleya gdzie były przetrzymywane prawie wszystkie gatunki potworów wraz z alfami "posprzątał" Cass.
Jakimś cudem ostał się alfa wampirów i alfa "ghulpirów" ( który pewnie wówczas nawet nie istniał w głowach scenarzystów ;)
Alfa wampirów odgrażał się, że powróci w sezonie 8, jednak tego nie zrobił... Pojawił się jedynie Benny.

Sam i Dean stali się szarymi obywatelami, ponieważ
a) zginęli podczas "swojej krwawej wycieczki" w ciałach lewiatanów
b) magicznie, za sprawą internetu ich dane wyczyścił Frank Deveroux.

Cienie skrzydeł były epickie i szkoda, że musieliśmy się z nimi pożegnać przy jednym z lepszych zakończeń, czyli przy finale sezonu 8-go.

Na imię "Christo" miały reagować demony.

Nie dyskutuję tutaj o "logiczności" scenariusza, tylko podaję fakty dla tych co już nie pamiętają.

evo_33

Ale nie mogłem zamieścić wszystkiego za jednym zamachem.
Dzięki za przypomnienie. Póki co nic nie odświeżam, jeśli dożyję końca, to jadę od początku.
"Christo" jeszcze pamiętam i to łatwiejszy sposób na rozpoznanie demona niż woda święcona. Widocznie uznano, że zbyt łatwy.
Logiczność scenariusza w przypadku 11-sezonowego serialu, w którym roi się od fantastyki, alternatywnych rzeczywistości i miesza się ze sobą wszystkie wiary i podania to ciężka do udźwignięcia sprawa.
A co do Boga, to nie wiem jak lepiej mogliby to rozwiązać. Może znów się popiszą inwencją. W każdym razie ciekaw jestem, czy taki Metatron byłby w stanie go rozpoznać.

ocenił(a) serial na 8
coryllus34

No właśnie, w prawdzie jestem na 8 sezonie i od dłuższego czasu zastanawiam się na "chorą" wręcz toksyczną więzią między braćmi. Sam chciał normalnego życia z kolei Dean chce mu wmówić, że najlepiej byłoby nadal polować. Nie rozumiem tego. Przecież to chore....

mrowka1504

Chuck jest Bogiem i jak sam stwierdził złym,okrutnym Bogiem. Dlaczego? Bo ma wszystko gdzieś. Ich relacje z Amarą są pewnie równie pokręcone jak Sama i Deana, Bóg też nie mógł zabić swojej siostry, dlatego ją uwięził. Swoją drogą wyszedł teraz film ,,Całkiem Nowy Testament" i myślę że Chuckowi (o ile jest Bogiem) bliżej do tego obrazu) Dodatkowo ten cały system chronienia proroków też został stworzony przez Boga, więc co to za problem by tak go zaprogramować by chronił też jego, bez ukazania prawdziwej tożsamości. Lucyfer, Michał i Amara pozostają jednymi postaciami które by mogły rozpoznać jego prawdziwą tożsamość. Na to chwilę chyba liczą na 12 sezon i dlatego Chuck się nie pojawił, bo to ostatnia tajemnica, będzie się oglądać i oglądać dopóki to się nie wyjaśni. Oczywiście nie wszyscy wytrwają. Po zabiciu Śmierci a wcześniej wielu innych świetnych postaci został tylko Crowley, no i powrócił Lucyfer który od razu wszedł z przytupem. Na braci ledwo mogę patrzeć, ale to chyba przez ten już do bólu ograny schemat, cały sezon żali, pretensji, i okłamywania siebie nawzajem by w ostatnim odcinku sezonu znowu było ,,Och Sammy, Och Dean" i tulimy godne teletubisiów.

Czarny_Piotrus2013

Tylko, który z braci nosi torebkę jak Tinky Winky?
Fani Destiela pewnie powiedzą, że Dean...


lecz poprawna brzmi: Sam.
W roli torebki: jego odwieczna, skórzana torba na laptopa.

Ps. Czarny Piotrusiu zrobiłeś mi krzywdę, bo wyobraziłam sobie chłopaków, Cassa i Crowleya w teletubisowych ubrankach, a nad nimi słoneczko z twarzą Bobbyiego.

evo_33

No już niedługo Crowley w pięknej piżamce to w sumie już nie daleko do teletubisiów :D

ocenił(a) serial na 10
Czarny_Piotrus2013

TO było zrobione chyba tylko do trailera w serialu tego chyba nie będzie

TyrionLanister

Szkoda, choć może to być jakiś koszmar Sama czy coś.

Czarny_Piotrus2013

Mysle, ze raczej naczynie śmierci zostalo zabite niz sama Śmierc

mania19

Nie jestem pewien czy Śmierć miała naczynie i czy to faktycznie by było zabicie naczynia. Tak naprawdę okaże się że to bracia są najstarsi a to taki kolejny cykl ich odrodzenia, bo to jak zabijają potężne istoty ot tak jest mega głupie, zwłaszcza jak pamięta się początki.

ocenił(a) serial na 10
coryllus34

Chuck jest Bogiem bo scenarzyści serialu to potwierdzili

http://supernatural.wikia.com/wiki/God

TyrionLanister

No co Ty nie powiesz :D