Trickster bodajże się kiedyś wypowiadał, że żniwiarz może zostać zabity jedynie przez własne ostrze. Co nie zmienia faktu, że twórcy jedną śmiercią... konkretniej Śmierci, rozwalili całe uniwersum :D
Obstawiam, że będzie jakiś zastępca, żeby zachować równowagę świata. Bez Śmierci ludzie by nie umierali, motyw niby spoko, ale bardzo trudny do realizacji w warunkach SN. Czy twórcy podołają? Zobaczymy w przyszłym sezonie.
Oskar krwawiąc jak fontanna jakoś przeszedł na drugą stronę... Nie biegał jak zombie po pomieszczeniu.
Kosmos... Najlepszy motyw był oczywiście z tekstem: "Oskar, Oskar, wracaj przed kolacją kochany". No padłam :D Mam nadzieję, że Crowley przeżyje, kurde strasznie go lubię i jakoś będzie mi smutno ogromnie jak mi go uśmiercą. Ciekawe co stanie się z Sam'em i Dean'em po tym jak ich ta cała ciemność ogarnęła :/
Najlepsze, że tego Oskara poznała bodajże 300 lat temu, a był ubrany jak w międzywojniu :> Już tak sobie pomyślałem "jak to, będzie jakiś wątek poza USA? Przecież poza USA nic nie istnieje!", ale na szczęście okazało się, że Oskar żyje sobie w USA. Podobne myśli miałem gdy śmierć mówił, że pośle Deana gdzieś daleko poza ten świat, pomyślałem sobie "oho, grubo - Śmierć pośle Deana gdzieś do Europy, albo Australii!", ale twórcy 'zręcznie' z tego wyszli uśmiercając Śmierć. Miałem nadzieję, że będzie to miało taki wpływ na świat jak nieobecność śmierci w Świecie Dysku, ale najwidoczniej brak Śmierci nie oznacza koniec śmierci.
Mimo wszystko mam wrażenie, że po absolutnie najgorszym i tragicznym sezonie 10 następny będzie ździebko lepszy. Nie wyobrażam sobie, żeby potrafili bardziej pogrążyć ten serial(chociaż tak samo myślałem przy sezonie 9), ale przynajmniej jest nadzieja na powrót Lucka. I tak nie wprowadzą już żadnego fajnego złego(ostatnim był właśnie Lucek), a upadły ulubieniec Boga jest ciekawą postacią. Oczywiście nie z powodu Supernatural, ale ogólnie - jakby nie było jest to postać tragiczna - niby ukazywana w chrześcijaństwie jako 100% zło, ale tak po prawdzie to bardzo ludzka i tragiczna właśnie. Jak z jakiejś tragedii greckiej. Nie da się za bardzo kibicować komuś kto chce zniszczenia świata, ale jednocześnie czuję się dla niego współczucie.
Ja tam nie mam takiej złej opinii o tym sezonie. Może dlatego, że strasznie ciężko zniosłam ten o lewiatanach- ledwo przez niego przebrnęłam- i wszystko co jest później nie jest w stanie przebić tamtego sezonu xD
Sam nie wiem, siłą rozpędu nie uważam że sezon z lewiatanami jest zły. Tj jak dla mnie po pierwszym niezłym sezonie(6/10) kolejne były mniej więcej równe(7/10) chociaż ogólnie forma była wnosząca. W 5 czasami miałem wrażenie, że ten sezon zasługuje może i nawet na 8/10. To jednak był szczyt tego serialu. Potem to już 6 sezon 6/10, 7 sezon 5/10, 8 sezon 4/10, 9 sezon 3/10 a 10 sezon 2/10. Uważam, że 11 nie będzie gorszy.
Osobiście chciałabym żeby wrócili do wątku Lucyfera i tego brata chłopaków, który został z nim zamknięty. Bardzo mnie to interesowało i myślałam, że jakaś próba jego ratunku będzie podjęta, a tu tak po prosu zawiesili wątek. Byłoby ciekawie jakby w 11 sezonie coś z tym było. Jednak nie pokładam w tym, niestety, specjalnych nadziei :/
Oczywiście, to był całkiem niezły wątek. Przecież Lucek miał być w Detroit w 2014 czy tam 2015 roku w ciele Sammy'iego! Wystarczyło aby bracia "przez przypadek" uwolnili Lucka, swoje żniwo powinien zbierać ten wirus jak z Resident Evil(coś na C?), Castiel czlowiekiem i ostateczna bitwa w Detroit. Przy czym poszli na łatwiznę - oznaczałoby to, że serial skończyłby się wcześniej niż teraz(w 9 lub 10 sezonie) no i trzebaby wydać więcej kasy. Przypominam, że we wcześniejszych sezonach często w serii odcinków po sobie następujących grało po kilka postaci pobocznych - obecnie zazwyczaj pojawiała się jakaś jedna i w tle co najwyżej inni. Zaoszczędzono nie tylko na aktorach ale też oczywiście na efektach, scenografii no i przede wszystkim - na czasie. Sensowne zakończenie serialu z Luckiem w Detroit wymagałoby jakiegoś przygotowania i ciągnięcia fabuły do przodu tak jak w sezonach 2-5, albo i lepiej. Zaś w sezonach od 6(szczególnie widoczne w 9 i 10) fabuła po prostu jest. Coś się dzieje, ale jestem pewien, że co najmniej połowa ludzi z tego forum mogłaby wymyślić fabułę 10 sezonu taką samą albo i lepszą. Wątki się nie łączą, nie ma za bardzo ciągłości. Mamy być zszokowani tym, że Dean pozwolił aby ktoś zabił Rudy'ego - który pojawił się wcześniej RAZ i to w formie głosu przez telefon. Wątek tego marines poszedł do kosza, pomysł Man of Letters tak naprawdę zaprzepaszczony. Ale jak mówiłem wcześniej mam nadzieję, że sezon 11 naprawi chociaż część błędów 9 i 10 i jakoś zamknie ten serial(MAM NADZIEJĘ). Nie liczę na dobrą grę aktorską, bo główni aktorzy wydają się rolami znudzeni od 2-3 lat, ale liczę na koniec z przytupem. O!
Spuszczam zasłonę milczenia.Z tego się zrobiła telenowela. Ciemność, ciemność widzę. Brakuje jeszcze zebrania smoczych kul, przeniesienie Songoku do SPN, coby mogli tą ciemność pokonać. BOŻE te rozwiązania wszystko przewidywalne, tak to oni mogą ciągnąć do usranej śmierci. Gdzie ta spójność, gdzie ład i porządek pierwszych sezonów. Od 6 sezonu były akcje, ale już nie cały sezon. A poza tym zabicie śmierci? I Bóg sie pewnie nie pokaże. Sorry ale przy tym co zrobili nie ma serialu, nie wyobrażam sobie jednoodcinkowych spraw przy tym co się dzieje teraz. A wątpię że utrzymają tempo akcji. I tak oto super serial jakim był SPN stał się bajeczką. Kolejny spadek o 1 oczko i mamy 7.
Myślę, że Bóg może się pokazać, bo Śmierć powiedziała, że przeciwko ciemności walczył właśnie Bóg i jego archaniołowie, więc tylko oni mają szansę by zwalczyć ciemność. Jak dwoje Winchesterów pokona całą ciemność z pomocą zagubionego anioła to już będzie przesada. ;)
też tak myślę że musi być kiedyś koniec i bóg powinien przyjść wreszcie, żeby pokazali tego co zostawił ludzkość samotną.. a co do braci to żal ich, zawsze coś spierdo... zawsze. A to wszystko bo są "dobrzy"..
Są za dobrzy, ale względem siebie, bo to jest niekończąca się historia: jeden Winchester podejmuję jakieś działania, które zakończą się czymś dobrym dla ludzkości, ale musi umrzeć/zniknąć i jest na to gotowy, a drugi Winchester bierze życie swego brata ponad całej ludzkości i pieprzy sprawę.