Witam forumowiczów ;)
Czy tylko ja odczuwam niedosyt po ostatnim odcinku? Gabriel, postać w swoim czasie dość istotna została wskrzeszona i pokazana jako zakrwawione tło, które nie wypowiedziało przez cały odcinek jednego słowa. Dodatkowo mam wrażenie, że coś nie tak poszło w emisji serialu, bo na początku odcinka pojawia się retrospekcja z pierwszego ukazania się Gabriela, a pewna jestem, że podobnej sceny w serialu nie było.
Nie otrzymaliśmy żadnego wyjaśnienia - skąd się wziął martwy od 8śmiu sezonów archanioł. Pojawił się nagle, niemal bezsensownie na salonach u Asmodeusza. Pojawia się też wątek Asmodeusza ćpającego anielską łaskę - również bez żadnego wprowadzenia. Czy tylko ja mam wrażenie, że ktoś mocno nawalił w kwestii emisji odcinków? Przez cały seans nie mogłam się pozbyć wrażenia, że coś mnie ominęło.
Jeśli się mylę i po prostu coś przeoczyłam to będę wdzięczna za wskazanie w którym odcinku obecnego sezonu. ;)
Nie było w ogóle pokazane skąd Asmodeusz ma Gabriela była tylko scena jak pokazuje go Ketchowi i to tyle możliwe,ze pokażą w pózniejszych odcinkach jak go wskrzesił lub coś innego
nie powiedzieli też po co Asmodeusz wstrzykuje sobie łaskę Gabriela mnie dalej zastanawia gdzie jest ten sobowtór tej babki co zginęła w tym wymiarze co była godzilla było tylko pokazane jak przechodzi do świata Sama i Deana i to tyle
A mogę wiedzieć, w którym odcinku była scena, w której Asmodeusz pokazuje Gabriela Ketchowi? Bo ewidentnie przegapiłam.
Też odniosłem takie wrażenie że odcinek był nie do końca dopracowany. Nie wiem może ja jakoś nie dokładnie oglądałem, ale nie za bardzo wiem dlaczego ten potwór czy bóstwo miało postać tej dziewczyny Sandy. Padła jakaś kwestia że Sandy już dawno nie żyje więc obstawiam że miało miejsce coś w rodzaju opętania, ale jakieś to wszystko dla mnie tłumaczone od niechcenia. Potomkowie ludzi pisma tak rozpaczali że jak się ta Yakatha (czy jak jej tam było) pożywi to już po nich i co? Wpadli w ostatniej chwili pomachali talizmanem i po robocie. Czemu mackowy stwór zabrał "Sandy" i czemu była ona taka przerażona skoro to chyba był jej towarzysz? I co się stało z potomkami ludzi pisma (sorry, ale ich imion też nie pamiętam). Dean i Sam spotkali swoich ziomków i co? Pomachali sobie na do widzenia. Pominę już kwestię kolejnej osoby, która ucieka sobie z piekła jak z jakiejś piwnicy bo to śmiech na sali od kilku dobrych sezonów. Takich zapychaczy zdecydowanie nie lubię.