Jak Wasze wrażenia przed finałem? Mnie odcinek wbił w fotel niesamowicie. Fajnie pożegnali wątek z rodzinką Styne'ow - doprowadzili do nieuchronnego upadku Deana. Jak było do przewidzenia wszystko się posypało i plan Sammy'ego szlag trafił. Przypomnieli nam , że Crowley to nie byle demon , do tego zniewiesciały, ale Prawdziwy King of Hell ;) . Powiało grozą. Ale najbardziej zmiażdżyla mnie i tak scena z Deanem i Castielem. Dosłownie zamarłam. Na finał będę czekała jak dziecko. Znowu jaram się Spn ;)