PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=225833}

Nie z tego świata

Supernatural
8,1 94 662
oceny
8,1 10 1 94662
7,0 4
oceny krytyków
Nie z tego świata
powrót do forum serialu Nie z tego świata

to był najgorszy odcinek całkiem udadnego sezonu. to co wyprawiali przez cały odcinek jest żenujące. Ostatnie sceny odcinka oceniam na 3/10. widac że scenarzystom już zabrakło pomysłów na zakończenie sporu Chucka i Amary i poszli po najmniejszej lini oporu, a ten cliffander był najgorszy ze wszystkich sezonów.

rafiq11

Wiedziałem, że tak będzie, ludzie po obejrzeniu przyjdą i będą narzekać, że brak pomysłów, cały odcinek beznadziejny itp.
Ja personalnie w sumie ma to w dupie już była taka sama sytuacja z przejścia sezonu 5 na 6. A ja dalej spędzam miło czas oglądając wszystkie sezony. Sam myślałem, że to się inaczej zakończy, że wszystko będzie na wyższym poziomie, bo rzeczywiście ma się wrażenie jakby reżyser nie brał zbyt poważnie serialu i wszystko poszło za szybko jak na sytuacje która teraz była w serialu. Ale i tak czekam z niecierpliwością na kolejny sezon. Ale to wszystko nie zmienia faktu, że masz racje i tak :P
Oczekiwaliśmy na pewno czegoś więcej.

rafiq11

Najnudniejszy finał w całym serialu, muszę przyznać że twórcy zabłysnęli.
W odcinku 20-tym zagrali ryzykownie ale wydawało się że bardzo sensownie, mogli tym uratować tego tasiemca i sensownie go zakończyć boską interwencją.
Zamiast tego z Boga zrobili ciotę, największe zagrożenie w historii zażegnali...gadaniem, bo o tym był cały odcinek.
Scenę z łapaniem duchów umieścili chyba tylko po to żeby nikt im nie zarzucił że w finale nie ma ŻADNEJ walki.
Odcinek skupił się melodramatycznych i tandetnych rozmowach, zero akcji.
Nawiązując do słów Metatrona - to niesamowite jak można uczynić historię Boga tak nudną:)

Wprowadzenie tej laski - brak słów, zastanawiałem się co można dać jeszcze w tym serialu po aniołach, demonach, archaniołach, ciemności i bogu?
A no tak, laskę z pistoletem którą bez problemu zdejmie każdy - od ludzi, wiedźm, aniołów, demonów...eh, logika tego serialu wciąż zaskakuje.
Tylko co jej da zabicie Sama, nawet zakładając że Bóg mu nie pomoże to przecież byle anioł może go przywrócić do życia.

Grajcz

dopiero co się pojawiła, a już tak irytuje, że już chciałoby się ją martwą. Anioły mogą co najwyżej leczyć, a nie przywracać zycia

rafiq11

Castiel wyciągnął Deana z piekła więc można traktować to jako przywrócenie do życia.
Chociaż w porównaniu do początku 4 sezonu to Castielowi zmniejszyli moc chyba z 10 razy.

ocenił(a) serial na 10
Grajcz

z tego co pamiętam nie było tak prosto, bo Cas musiał z ekipą utorować sobie drogę przez piekło, a to kosztowało kupę niebieskich istot.

ocenił(a) serial na 10
rafiq11

Z tego co pamiętam, to anioły (Cas jest Serafinem, czyli średniej klasy) są w stanie przywrócić ludzi do życia. Przecież Cas już nie żył (co prawda krótko ale jednak) kiedy Gadriel go przywrócił do życia w 9 sezonie. No i Kosiarze to też anioły, skoro mogą manipulować duszami to przywracać do życia też. A wyciągnięcie Deana z Piekła to była rzeczywiscie jakaś duża misja, z odbudowaniem jego ciała itd.
A Billie obiecała, że jak chłopacy umrą to wrzuci ich dusze w Nicość. A Soulless Sama już mieliśmy, więc raczej dostał w kolano. Ramię. Albo nwm... Boska Ochrona od Chucka wciąż działa i nie pozwoli mu umrzeć? Na przykład

ocenił(a) serial na 1
Sureiminsane

Serafiny są najwyżej w klasyfikacji i są w pierwszym chórze i są dużo wyżej od archaniołów. Jeżeli Cas byłby serafinkiem to taki Michałek czy inny archaniołek mogliby mu conajmniej pomerdać po skrzydełkach. Aniołowie są najniżej w hierarchii. Właśnie w tym serialu tego brakuje - zróżnicowania aniołów i demonów.

ocenił(a) serial na 10
rool72

Tak, ale mówiłam o hierarchii serialowej, kompletnie ignorującej podział na chóry i poprawną klasyfikację aniołów według której archaniołowie są w chórze trzecim. Bo w sumie, gdzie y wcisnąć Kosiarzy wtedy? Czwarty chór?
Hierarchia serialowa wygląda tak, że Archaniołowie sa najsilniejsi, a pomiędzyzwykłym aniołem a Archaniołem jest luka która została zapełniona przez zaklasyfikowanie Casa po przywróceniu do zycia jako Serafina, mimo, że kompletnie się to nie odnosi do hierarchii biblijnej.
A Demony różnicują się też na kilka tylko klas, bo pewnie twórcy stwierdzili, że co będą się wysilać skoro i tak nikt nie pamięta 72 demonów Salomona albo Czterech Książąt Piekła ani tym bardziej pieczęci Lemegetonu na przykład. Prosta hierarchia jest Król Piekieł, Rycerze Piekeł demony i demony rozdroży. Nikt się nie będzie rozdrabniał. Ale mogliby Lewiatan dać. Ciekawe czy ktokolwiek pamięta, że to żeński demon :P

Grajcz

niestety oficjalnie potwierdzono sezon 12...

fanzlalka

12 sezon to potwierdzono już dawno, zresztą po takim finale wiadomo było że nie zakończą serialu.
Bardziej mnie martwi czy nie przedłużą na 13...

ocenił(a) serial na 10
Grajcz

Na pewno nie będzie 15 sezonów ale 14 sezon jest bardzo prawdopodobny bo ma być z 300 odcinków

ocenił(a) serial na 1
TyrionLanister

te 300 epków to nie wiadomo, Twórca by chciał, ale jak napisał - że jak któregoś dnia nie będzie miał pomysłu na dalsze losy W. to zakończy serię. To już 12 sezon, na początku mieli przeważnie jedno polowanie na epek, między czasie zaczęła się rozwijać równolegle fabuła z ojcem i matką (Żółtooki Demon który ją zabił). Teraz polowania są sporadyczne, niekiedy w jednym epku przeplatane z główną fabułą. A teraz? - po sezonie z bogiem, dalsze losy W. wydają się jakby na siłę.

ocenił(a) serial na 9
rafiq11

Myślę dokładnie tak samo. Zakończenia niektórych sezonów były takie, że czekanie pół roku na kolejny było męką. Realizacja wątku Amary i Boga zasługuje na nagrodę Najbardziej Spartaczonego Potencjału w historii nowoczesnej. Na podium umieściłbym jeszcze Deanmona i Kaina, z którego mogli zrobić głównego badassa na cały sezon - super historia, świetny wygląd i charyzmatyczny aktor, a w sumie dostał dwa odcinki.

ocenił(a) serial na 10
rafiq11

A ja nieco wyjdę przed szereg i powiem tak: mi odcinek bardzo się podobał! :D 7/10

Wszyscy narzekają, że zakończenie kwestii Amary gorsze być nie mogło. Moim zdaniem nie mogło być LEPSZE. Uważam że dopiero uśmiercenie Boga i Ciemności byłoby faktycznie nędznym i żenującym rozwiązaniem (podobnie jak zabicie... Śmierci), a na to się właśnie zapowiadało. Wszystko na szczęście zostało logicznie rozwiązane.

Fajnie że Crowley w teoretycznie ostatnich minutach istnienia świata trzymał się z główną ekipą (którą sam i tak współtworzy) i swoją matką :P Może nie czerpał z tego wielkiej radości, ale teraz i tak chyba nie ma on nikogo oprócz nich :P

No i propsy dla Amary wskrzeszającej Mary :D Kurde, mogliby Negana... znaczy się Johna też ożywić :P


NO DOBRA, to teraz dlaczego 7/10 zamiast 8/10?

Ano oczywiście z powodu sceny Sam vs Toni. Ciężko mi o tym pisać bez używania niecenzuralnego słownictwa, ale spróbuję...

Co to miało być? CO TO MIAŁO BYĆ?! Doprawdy, toż to największy żart w historii tego serialu!!! DLACZEGO?!

Ja rozumiem, że Dean i Sam nie są święci, że sporo złego zadziało się przez nich, ale to był raczej efekt domina, na który nie mieli większego wpływu! No... może z wyjątkiem końcówki 10 sezonu. Czy ta kretynka nie dostrzega tego, że gdy ona i reszta Ludzi Pisma siedzieli z założonymi rękoma, Sam z Deanem za każdym razem ratowali świat?!

Teraz zaś Sam - człowiek, który miał przyjemność jeszcze przed kilkoma minutami obcować, zaprzyjaźnić się i współpracować z samym BOGIEM - zostaje zabity przez byle idiotkę, zachowującą się jak dzieciak w piaskownicy, któremu zabrano łopatkę... Wiem, że Sama pewnie ożywią w 12x01 lub 12x02, no ale ludzie...

Sammy w sumie też był niezły: "Oboje wiemy, że tego nie zrobisz". Człowieku... stałeś oko w oko z demonami, archaniołami, lewiatanami, Bogiem, Ciemnością i wciąż twierdzisz, że coś jest niemożliwe? Że ktoś czegoś nie zrobi?


No to tyle.

ocenił(a) serial na 9
Mati9319

Ej no, "oboje wiemy, że tego nie zrobisz" to klasyk w sytuacjach, gdy ktoś do Ciebie mierzy ;) Co do wskrzeszenia to w Supernatural jeszcze większy klasyk.

ocenił(a) serial na 10
Mati9319

Odcinek nie był nawet zły. I wątpię że Sam zginął od strzału

Mati9319

strzeliła, ale to nie oznacza od razu że Sam jest martwy, tak samo w sprawie Daryla w TWD, tak samo w ostatniej minucie ocinka ktoś do niego strzelił, ale tylko w ramię, tutaj jeszcze nie wiadomo gdzie, więc wszystko możliwe. Mogła strzlić np. obok niego. i jeszcze jedno nie miałby go teraz kto ozywić, bo żniwiarz jest nieubłagany w tej kwestii, nawet jeżeli wcześniej sprzymierzyli się na chwilę, a Chucka i Amary już nie ma.

Ja myślałem że Amara przeniosła deana do przeszłości aby mógł trochę pobyć z matką.

ocenił(a) serial na 10
rafiq11

To było tak wiadome od początku, ze Dean sie nie wysadzi i taka prawda ze 12 sezon będzie gówniany ale bedzie ogladalnosc to zrobia 13

ocenił(a) serial na 9
MrMonti

Ja myślałem, że się wysadzi a potem Bóg resztkami mocy pozbiera go do kupy i odejdzie.

ocenił(a) serial na 10
Labret

ja już jak amara siedziała z ta babcią i ona jej mówiła ze rodziny mozesz nie nawidzic ale i tak ja kochasz to juz wiedziałem ,ze dean sie nie wysadzi

ocenił(a) serial na 8
rafiq11

Nieeeeee... wchodzisz na forum o SPN, a dostajesz spojlera o TWD :( A miałam sobie obejrzeć kilka ostatnich odc. finałowych już za miesiąc. Tzn. i tak obejrzę :) Tyle, że nie będze efektu: wtf? nieee

użytkownik usunięty
Anhedonik

To żaden wielki spojler, niczego to nie wnosi do fabuły, ileż to już razy różne postacie były postrzeliwane i nic im nie było. Ostatni odcinek dostarczy ci nie lada emocji - miłego oglądania, pozdrawiam.

ocenił(a) serial na 8

to mi ulżyło :)

ocenił(a) serial na 9
rafiq11

A mnie się podobało.
To już od dłuższego czasu jest serial o więziach rodzinnych, a nie o zabijaniu potworów. Kiedyś oprócz relacji między braćmi mieliśmy ich paralelę w relacjach Lucyfera i Michała, teraz przerabialiśmy je na boskim poziomie ;)
Pisałam przy poprzednim odcinku (niestety filmweb zeżarł post i nie miałam czasu napisać jeszcze raz), że chętnie usłyszałabym wersję Amary nt. tego konfliktu - może dałoby się go rozwiązać bardziej polubownie. I oto proszę: mamy transcendentalne porozumienie, ying i yang znowu razem.
Prawdą jest, że koncepcja Boga nie powaliła. Nie przeszkadzały mi jego ziemskie, "Chuckowe" zachowania, umiłowanie prostych przyjemności. Ale brakowało mi obok tego pewnego majestatu (który był przecież jakoś obecny w "Don't call me Shurley", czyli da się). A tak Bóg okazał się dobrodusznym, trochę pogubionym kumplem z jakiegoś melanżu.
Może czego innego oczekiwałam, oglądając ten odcinek, na co innego zwracałam uwagę. Chyba jestem dziwna, bo średnio mnie interesowało jak zakończą walkę z Amarą - świat bez Boga i bez Ciemności mógłby być ciekawym miejscem na 12 sezon, ale świat, w którym odwieczny porządek został zachowany też mnie urządza. I daje nadzieję na ciekawe spotkania z boskimi osobistościami w przyszłości.
Za to śledziłam z zacięciem, jaką rolę bracia odegrają w zażegnaniu kryzysu. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to to , jak Dean podbiega do Cassa, a Sam w tym samym czasie do Chucka - chłopaki są tak pięknie różni.
Później obserwowałam, reakcje Sama na konieczność poświęcenia życia Deana. Boże, jak to było pięknie zagrane! Bez łez, bez melodramatu. Trochę jak nie oni. Ale dojrzale, cudownie. Po raz kolejny widać, że Sam jest (zawsze był) bardziej niezależny. Kocha brata, chętnie oddałby za niego życie, ale też pozwoli mu odejść. Będzie umiał żyć bez niego, choć będzie mu nieprawdopodobnie trudno. Natomiast Dean bez Sama nie istnieje. W obliczu niebezpieczeństwa śmierci młodszego brata jest jakby bardziej nerwowy, niepogodzony z losem. No ale to tylko moja teoria. W dzisiejszym odcinku bracia stanęli w obliczu nieuniknionego - albo Dean, albo cały świat. I ten ból braku innego wyjścia, ta przerażająca świadomość, że to jedyny sposób, były wypisane na twarzy Jareda, wymalowane jak na mistrzowskim płótnie... (ok, nie upieram się, że jestem obiektywna ;) )

Do czegoś tam się jednak przyczepię, bo Chuck mógł przewidzieć, że Amara wyczuje bombę w piersi Deana...

No i na koniec brytyjska hm... Woman of Letters? Ja sobie nie dam uciąć żadnej kończyny za to, że dobrze zrozumiałam tę postać i jej motywy, bo brytyjski akcent wciąż przysparza mi problemów, ale cenię każde pojawienie się Men of Letters, nawet gdyby okazali się wrednymi suczami ;) Po prostu kręci mnie ten wątek i już. Trudno wiele powiedzieć o tej postaci po jednym odcinku, ale jest moim zdaniem rozwojowa, wcale nie musi okazać się antagonistą (oczywiście na razie wydaje się, że jednoznacznie jest, ale umiem sobie wyobrazić, że już w ciągu jednego - dwóch odcinków ma szansę stać się sprzymierzeńcem braci). I jest to postać kobieca. Już za to ma plusa i bardzo, bardzo, bardzo liczę na to, że ją fajnie poprowadzą i nie zamordują w ekspresowym tempie. Potencjał jest, co z nim zrobią dalej, no to się dopiero okaże.
Aha, oczywiście nie wiemy tego na 100%, ale z jej miny na koniec wnioskuję, że nie udało jej się zabić Sammy'ego (boskie istoty go jakoś ochroniły, czy coś?).

Mam mieszane uczucia co do przywrócenia do życia Mary... Po pierwsze, dlaczego tylko ją, a nie oboje rodziców (pewnie względy kadrowe, wiem, ale i tak to razi)? Po drugie, tak po prostu: dziwne to jakieś... I co teraz? Mają zamieszkać razem w domku z białym płotkiem, czy będą razem polować (w końcu ona też jest łowcą)? Jakoś tego nie widzę, choć wiem, że jestem niekonsekwentna (bo to też przecież postać kobieca).

A co do całego sezonu: jeden z lepszych. Supernatural jest jak dobre wino, czasem po latach ma posmak octu, ale ten sezon udowodnił, że czas jednak działa na jego korzyść :)

ocenił(a) serial na 10
rafiq11

No więc tak w 2 ostatnich odcinkach robią z Bogą jakąś ostatnią fajtłapę, istota wszechmogąca pokazana jak zwykły anioł bez większej mocy bez więskzego WOW! do tego Amara czyli zło wcielone która po przemowie Deane postanawia się pogodzić z bratem ?? no ludzie kochani, do tego wszystkiego pojawia się jakaś babka z ludzi pisma z Anglii mówiąc że o wszystkim wiedzą i śledzili Sama i Deana?? i prawdopodobnie zabija sama ?? powrót matki Deana i Sama po jaką cholerę ? czy w sezonie 12 będą mieszkać w domu z mamą serio ?? a ich głównym wrogiem będą ludzie pisma czyli (zwykli ludzie). Po tym jak pokonywali już demony, lawiatany, lucyfera itp Uwielbiam ten serial, ale po ostatnich 2 odcinkach bardzo obawiam się 12 sezonu może okazać się totalną klapą

ocenił(a) serial na 9
rafiq11

Najpierw Flash, a teraz to... 2016 rokiem chu*owych finałów.

ocenił(a) serial na 8
Labret

ktoś tu chyba jeszcze Arrowa nie oglądał...

ocenił(a) serial na 9
Lares91

Dałem sobie spokój z tym serialem :)

ocenił(a) serial na 9
rafiq11

Ja jestem mocno zawiedziony. O ile cały sezon stał na wysokim poziomie, o tyle zakończenie chyba najgorsze ze wszystkich sezonów. Jestem w stanie zrozumieć jeszcze pogodzenie się Boga z Ciemnością, ale... co to za głupia baba z Londynu, po co Amara przeniosła Deana w przeszłość albo przywróciła ich matkę do życia (?) i jakim cudem ani Chuck ani Amara nie przewidzieli, że po Sama przyjechała jakaś idiotka? No i w ogóle co to za pomysł na wątek? Supernatural miał słabsze i lepsze sezony, ale finały zawsze wzbudzały we mnie takie wow!, a teraz? Kompletne zero emocji. No może poza zażenowaniem... Wiedziałem, że jak będą ciągnąć ten serial w nieskończoność, to w końcu całkiem go zepsują. Coś mi mówi, że następny sezon będzie najgorszy ze wszystkich.

ocenił(a) serial na 10
rafiq11

hahahahahahahahahaha

Jak zwykle to samo jęki jak to nasz ukochany serial robią nie tak jak byśmy chcieli xD
Sory ale czego wy się spodziewaliście? Że załatwią Amare, Chuck się przekręci i takie tam? A co potem? już odpowiadam "koniec serialu" bo jak już raczył wspomnieć Chakuś w poprzednim odcinku jak jedno z nich umiera to wszechświat robi "the end" ...no chyba że liczyliście że wszechświat się skończy ale Winchesterowie przeżyją bo to supermeni których nic nie zabije i w 12 sezonie po nicości będą wędrować aby w nicości znaleźć nicość dzięki której wszechświat się odrodzi... sorki ale jak dla mnie to pogodzenie się rodzeństwa ma jednak większy sens xD
Tylko ta przychylność Chucka żeby zabić Amate bo to uratuje wszechświat była tu głupotą bo jako Bóg chyba powinien wiedzieć że to nic nie da ...skoro w poprzednim odcinku sam to stwierdzi no ale można to wytłumaczyć np. tym że chciał dać braciom nadzieje albo z powodu odniesionych raz stał się niepoczytalny.

Ale dobra koniec śmiania się z z tego co piszecie, czas na ocenę odcinka :)
Finał 11 sezonu był w miarę przyzwoity choć nie zbyt zaskakujący. Już po minie Amary gdy tylko po raz pierwszy pojawiła się w odcinku było widać że zmieniła zdanie i nie chce wszystkiego niszczyć a gdy gadała z tą staruszką to już pewne było że pomoże i nikt jej nie zabije.
Jedyny wątek który wzbudził jakieś emocje takie jak zdziwienie czy ciekawość była ta kobieta z Anglii. Moja pierwsza myśl "pewnie to ona uleczy Boga jakimś woodoo albo wskrzesi słońce" wiem że to by było głupie ale już nie takie głupoty w tym serialu widzieliśmy ;) A tu proszę okazało się że to potencjalny wróg z sekretnego stowarzyszenia które niby wymarło a Winchesterowie mieli być ostatnimi potomkami. Wbrew temu co tutaj piszecie to potencjał jest bardzo duży w końcu to ludzie co mają w swych książkach wszelką wiedzę jaka istnieje ...potrafią używać mocy duszy, podróżują w czasie i najogólniej mówiąc znają wszelkie zaklęcia jakie kiedykolwiek powstały czyli to "najniebezpieczniejsi ludzie na ziemi" choć oczywiście nie są tak potężni jak ciemność (no ale chyba od ciemności to nic silniejszego niema więc z czym niby mają walczyć?) inna sprawa że pewnie twórcy serialu spartolą ten pomysł tak jak spartolili np. Lewiatanów albo matkę wszystkich potworów ;)
Podsumowując mnie się podobało choć oczywiście mogło być lepiej więc dam 8/10 :)

Spicke

Pomysł sekretnego i działającego MoL można nieźle pociągnąć, tyle tylko, że ta "Pani z Angli" wyglądała bardzo przeciętnie - niemiłe skojarzenie z odc. "Bloodline", lub z "The Originals"
Lepiej by zadziałał stylowy Angol sztywniak, w stylu nieodżałowanego Śmierci, lub Kaina, bo jak udowadnia TWD od dziwów / zombie znacznie gorsi bywają ludzie.

A tu londyńscy Ludzie Pisma siedzieli sobie z założonymi rączkami, aż do momentu, gdy Słońce zaczęło gasnąć. Zresztą mam wrażenie, że Brytyjskie MoL ogranicza się do tej Pani (Lady Antonia "Toni" Bevell) i jej Gospodyni. A było by miło, gdyby Toni, za pomocą wózka widłowego, zabrała naszego Super Łosia, na proces "czarownic" do Londynu... Zakładając oczywiście, że Sam został postrzelony magiczną, obezwładniającą kulką, działającą na trudnozabijalnych braci Winchester.
Wówczas Mama Mary i Dean mogliby wyruszyć z pomocą za Atlantyk ;)

Poza tym, gdzieś tam jest mroczne towarzystwo THULE...

W tym odcinku Supernatural osiągnęło maksimum w sprowadzaniu nadprzyrodzonego do poziomu przeciętności. Na razie mam mieszane uczucia. Zamiast ekscytującego deseru dostałam pożywną owsiankę, za którą nie przepadam. W sumie bardzo ludzki Chuck jest ok. W końcu Jezus też był szlajającym się po drogach hippisem, socjalistą ;) Jednak zabrakło elementu CUDU, chyba, że za taki uznamy nawrócenie się Amary. Jednak było to mało finezyjnie zrobione.

ocenił(a) serial na 10
evo_33

"A tu londyńscy Ludzie Pisma siedzieli sobie z założonymi rączkami, aż do momentu, gdy Słońce zaczęło gasnąć"

Dokładnie...

"A było by miło, gdyby Toni, za pomocą wózka widłowego, zabrała naszego Super Łosia, na proces "czarownic" do Londynu"

Wózek widłowy XD Ale w sumie to racja. Jak już kilka osób zauważyło, możliwe że niepotrzebnie się denerwuję i Sam przecież mógł dostać w kolano czy coś :P

ocenił(a) serial na 9
Mati9319

Widzę że sporo osób zapomniało że Sam ma ZNAMIE KAINA!..PRzecież już było mówione że znamie nie pozwoli umrzeć nikomu takze sam na pewno przeżyje.....Nie chciałbym tylko zeby więzili Sama pół sezonu w Londynie mysląc ze Dean nie Zyje a Dean będzie pól sezonu szukał z mamusią Sama oczywiscie czuje w kościach że mam powróci do zawodu łowc by razem z synkami stawić czoło wszelkim zagrozeniom.Nie podoba mi się, że kompletnie porzucili wątek Johna Winchestera,archanioła Michała i gdzie szlag trafił Lucyfera który był w tym sezonie jedyną barwną postacią

FeRu89

<<Nie podoba mi się, że kompletnie porzucili wątek Johna Winchestera,archanioła Michała i gdzie szlag trafił Lucyfera który był w tym sezonie jedyną barwną postacią>>

Porzucenie wątku Johna i Adama Winchesterów wynika z niedostępności ich odtwórców, dla których granie nawet jako cameo w SPN jest nieopłacalne. Jest powiedzmy "krokiem wstecz".

Co do Lucka, to ponoć Castiel ma go szukać w następnym sezonie, chociaż osobiście bym wolała, żeby Amara go zdezintegrowała podczas ich ostatniej walki.
Kolejnego focha Lucyfera w wykonaniu Mishy nie zniosę, chyba że powróci Mark Pellegrino.

Co do znamienia Kaina, to Sam go w końcu nie dostał. Jak nie wierzysz obejrzyj jeszcze raz przedostatni odcinek.

ocenił(a) serial na 9
evo_33

No tak przegapiłem moment.....Pojawiał się już na ręce Sama jednak Amara zdołała powstrzymać Chucka.....Jak ogładałem po raz pierwszy musiałem oderwać oczy od ekranu na chwilę i mi to umknęło....Myslałem że mimo wszystko znamię zdążyło "zadomowić" się na ręce Sama.
Sezon 11 był najlepszym od czasu 5tego....Tylko nie wiem co jeszcze można wrzucić do fabuły żeby nie było wtórności czy nudy....Oby sięgnęli do innych mitologii przynajmniej byłby jakiś powiew świeżości i na pewno ożywiło by to serię....Myślę jednak, że znów będzie się zbliżał kolejny koniec świata,który przez przypadek oczywiście rozpętają bracia W. i potem będą go powstrzymywać,no ale taki już Supernatural jest.

ocenił(a) serial na 7
Spicke

A o ile zakład, że oni tam sobie pitu pitu, i koniec końców to ludzie z Anglii będą z braćmi współpracować? A ta laska zostanie żoną Sama. Ciągle mi brakuje jakiegoś wątku miłosnego w tym serialu, jakby scenarzyści kompletnie o tym zapomnieli po odcinkach w którym Dean zostawią swoja laskę itd. A o Samie to nie wspomnę, jemu w ogóle szansy na miłość nie dają.
Ale nie ważne.
Sezon zaskakująco słaby, na widok Boga się nawet ucieszyłam, powiedziałam - WOW, w końcu. Prawie im wyszło, ale jego fajtłapowatość była przerażająca, zgadzam się w takim razie z przedmówcami. Ale dobrze, że mamy to już za sobą. Oni tak przeżywali tą Amarę, Boga i ciemność i światło, że stało sie to nudne. Powiedzmy sobie szczerze, w końcu wybito każde zło na tym świecie, gorzej już nie będzie!
Myślę więc, że scenarzyści 12 sezonem zakończa zabawę z serialem, bo chyba wyczerpali wszystkie możliwe wątki, postacie, biblijne historie i tak dalej.. Już więcej głupot nie da się wymyślec przy piwku, gandzi i tak dalej. Ileś można? 12 sezon będzie uporządkowaniem, powrotem do "normalności", wydaje mi się, że ta matka jest znakiem wracania do życia. W końcu Dean to już ma chyba z 40 lat, Sam z 30 (plus minus) i czas na życie :D
Ale zobaczymy, czekam na jakieś fajne zakończenie CAŁEGO serialu, bo ostatnio jakiś fatum serialowych zakończeń jest, wszystkie jakieś beznadziejne.

ocenił(a) serial na 1
rafiq11

Te 2-3 ostatnie odcinki słabe im wyszły, a w ostatnim to już bardzo słabo. Widać że chcieli to jakoś ukrócić, inaczej kwestia Boga i jego siostry ciągnęła by sie jeszcze przez następny pół sezonu ale aż tak skrócić to już przesada. No i kwestia że skrzydlaci nie pomogą bogowi i zamykają niebo aby godnie zginąć - cały ten "stwórca" to jakaś kpina. Poza tym, postac boga - niektóre sceny były i śmieszne, ale całokształt - żałosne. A teraz jakas ekipa pisma z wysp brytyjskich będzie ścigała Sam'a i Dean'a - dobre. Chociaż zasłużyli na ciężkie lanie - ciekawe czy Śmierć "Zmartwychwstanie".

ocenił(a) serial na 10
rool72

Śmierć = Żniwiarz bille

użytkownik usunięty
rafiq11

Ten odcinek był dla mnie kroplą, która przepełniła czarę goryczy. W jedenastym sezonie już zaczynałem o tej czarze nawet zapominać, bo był zaskakująco dobry, ale ten odcinek na nowo mi o niej przypomniał.
Zdecydowanie jeden z najgorszych finałów sezonu, jeśli nie najgorszy.
Nie przeszkadza mi w nim nawet to, że Amara i Chuck się pogodzili i odeszli - w końcu pewnego rodzaju odejście od reguły i powiew świeżości dla serialu. Problemem jest to, jak bez sensu wyglądało to z perspektywy całego sezonu. Amara przez cały czas wściekała się na Chucka, pożerała dusze ludzi i ogólnie nienawidziła wszystkich i wszystkiego, aż tu nagle, po krótkiej rozmowie z jakąś nieważną staruszką i kilku ciepłych słowach od Deana radośnie odlatuje z Bogiem w nicość? Z Ciemności - bytu równego Bogu i prawdopodobnie największemu złu, które istnieje - zrobiono kolejnego "sezonowego" potworka.
Jest też kwestia Boga. Przez cały serial był przedstawiany jako tajemnicza istota, która w rzeczywistości stała za wszystkim, co stało się w serialu. W końcu w 11.20 został przedstawiony w pełni i nie był to zły wstęp. Odcinek "Don't Call Me Shurley" bardzo przypadł mi do gustu i nie tylko mnie - epizod został pozytywnie przyjęty przez większość fanów. Później Chucka pokazano w bardzo kontrowersyjnym świetle - jako infantylnego, biegającego w samych bokserkach człowieczka, który w wolnej chwili ogląda filmy pornograficzne. Nie podobał mi się taki jego obraz, bo całkiem zaprzeczał temu, jak go przedstawiali przed tym sezonem, ale mówiłem sobie, że może to tylko jego charakter, może pokaże coś później. No cóż... nie pokazał. Postać, na którą wszyscy czekali przez cały serial, której wszyscy bohaterowie się bali, została pokazana od najgorszej możliwej strony i zniknęła po TRZECH odcinkach.
Zaczęto kilka potencjalnie ciekawych wątków, ale albo albo nie zostały skończone, albo zostały skończone, ale bardzo słabo: co łączy Deana i Amarę? Kim jest Billie i jakie znaczenie ma Nicość (nie pamiętam, jak było to nazywane w napisach, a uważam, że jest to dobry odpowiednik dla "The Empty")? Co stało się ze Śmiercią?
Najgorsze jest jednak to, że wracamy znowu do sytuacji z szóstego sezonu: słabego antagonisty. W sezonie jedenastym mieliśmy największe zło potężniejsze nawet od Boga grożące anihilacją całego uniwersum. W dwunastym mamy... grupkę ludzi? To tak, jakby po epickiej walce pokazano, jak bohaterowie próbują pozbyć się szczurów w piwnicy.
Właściwie, myślę, że twórcy strzelili sobie w kolano już na końcu dziesiątego sezonu decyzją o Ciemności jako antagonisty jedenastego, ale wtedy wciąż myślałem, że może popchną fabułę sprawnie. Wiadomość o dwunastym sezonie zaniepokoiła mnie, ale DALEJ myślałem, że mają szansę na zakończenie tego w dobry sposób - w końcu w jedenastym sezonie "poznawaliśmy" Amarę, więc w dwunastym Winchesterowie mogli zacząć walkę na poważnie. Jednak tak się nie stało i właśnie teraz serial wkroczył w tereny telenoweli. A może od dawna był telenowelą, tylko ja tego nie zauważałem? Bardzo prawdopodobne, ale wtedy jeszcze miałem nadzieję, że będzie lepiej.
Po KAŻDYM ostatnim odcinku sezonu, nieważne jak słabym, czułem, że absolutnie muszę wiedzieć, co się dalej wydarzy i nie mogłem się doczekać października. Tutaj tak nie jest. Myślę, że i tak obejrzę dwunasty sezon - siedzę już z tym serialem od kilku lat, no i mimo wszystko chcę wiedzieć, co dalej będzie z Mary. Ale nie czekam na niego z niecierpliwością. Dla mnie ten odcinek doszczętnie zrujnował całkiem dobry sezon 11.

bo tym razem bracia bedą walczyć o własne przetrwanie, a nie jak to było zazwyczaj o cały świat. oczywiście możecie tutaj przywołać początkowe sezony gdzie byli ścigani przez FBI, ale to był "pikuś" w walce z Azazelem.

rafiq11

dwunasty sezon to będzie coś nowego w supernatural, będzie się różnił w porównaniu do dotychczasowych.

ocenił(a) serial na 10

Po kilku sezonach pomyślałam sobie że jeśli wprowadzą Boga do fabuły to będzie ostatni sezon serialu, niestety tak się nie stało.Z Bogiem i Amarą mogli zrobić naprawdę coś mocnego a wyszły ciepłe kluchy.Do tego głupia dziunia z TVD strzela mi do Sama.Już naprawdę nie mają pomysłów skoro znowu wprowadzają Mary i MOL.Jest tyle legend,potworów,Egipskich Bogów itd do wykorzystania w serialu a oni przerabiają po raz n-ty to samo.

użytkownik usunięty
basiula9

Mnie właśnie to bolało - wątek Amary i Boga miał ogromny potencjał. Walka dwóch potężnych stworzeń od której wyniku zależy los całego świata? Przecież to doskonały pomysł na koniec serialu! No ale wyszło jak zwykle z Carverem, na potencjale.
Tęsknię za czasem, gdy to Kripke wszystkim zarządzał. Carver potrafi dobrze zacząć wątek fabularny, ale nie umie go zakończyć.

to był zdecydowanie NAJGORSZY FINAŁ SUPERNATURAL EVER!!!! Jak jeszcze spadające z nieba anioły przyprawiły o ciary na plecach...tak ten finał był tak żenujący, że az sama się dziwilam, że na prawdę można takj spie*dolić potencjalnie miażdżacy wątek z Bogiem i jego siostrą Ciemnością. Uwolnienie Ciemności było także finałem woooooooow. Bardziej przywodził on na myśl - oo znowu coś spie*dolil. Jak to bracia Winchester. Ale i tak było wow. A to co nam zaserwowali na koniec....chcę to wyprzeć z pamięci. na zawsze.

ocenił(a) serial na 9

Myślę sobie o tych zarzutach pt.: co oni teraz wymyślą, skoro już był Bóg i jego siostra? Jak po walce z najpotężniejszymi istniejącymi istotami bracia mogą zniżyć się do walki z ludźmi?

I kiedy tak przeglądam w głowie cały 11 sezon, to myślę sobie, że oni nic nie zrobili. Ostatecznie wcale z tą Amarą nie walczyli. Nawet Lucka (który miał jakiś udział w walce) sprowadził Cas, nie bracia. Sam miał wziąć na siebie znamię - nie udało się. Dean miał być bombą - nie było to potrzebne. Nawet ujawnienie się Boga spowodował Metatron. Więc na dobrą sprawę Winchesterowie nie wkroczyli na jakiś super łowiecki level po tym sezonie. Mają może nowych potężnych przyjaciół, ale ci wcale niekoniecznie będą się nimi zajmować. A wątek walki ze stowarzyszeniem, które przez wieki gromadziło tajemną wiedzę może być ciekawy i odświeżający (choć sądzę, że oni raz dwa znajdą się po tej samej stronie barykady).

rafiq11

Takie to inne zakończenie w porównaniu do poprzednich, gdzie za każdym razem coś było niszczone/zabijane i jednocześnie budziło się coś nowego (do zabicia w kolejnym sezonie). Tym razem rozwiązanie pokojowe i moim zdaniem słuszne. Szalenie mi się podoba ten megateam (jak megacoven :D) z ludźmi, aniołem, demonem, wiedźmą i Bogiem :D ciekawe, jak się będzie przedstawiał ten cały konflikt z brytyjskim oddziałem MoL. Jedyne na co patrzę sceptycznym okiem, to wskrzeszenie?? Mary. Jeśli o nią chodzi to serio powiedziałabym, że co martwe, powinno zostać martwe...

rafiq11

Oglądam ten serial już tylko z chęci zobaczenia końca i odhaczenia dobrze zapowiadającej się serii, która marnie skończyła. Z serialu z dreszczykiem i emocjami zrobiono telenowelę z żartami na poziomie 15-latków. Rozumiem, że w gimnazjum motyw fajtłapowatego Boga oglądającego sprośne filmiki i którego trzeba uczyć pisać autobiografię może się podobać i wzbudzać szczery rechot...no ale ja niestety jestem trochę starszy. Miałem - złudną - nadzieję, że twórcy celują jednak w trochę starszy target, ale najwyraźniej z wyników oglądalności wyszło im, że głównym odbiorcą jest przytępawy 15-latek stąd też takie prowadzenie fabuły. No cóż, nie mogę mieć chyba o to pretensji, w końcu to nie wina twórców, że im jeden widz nieco podrósł i już nie chwyta tych świetnych gagów, a oczekuje czegoś głębszego. Najgorsze jest to, że ten serial już dawno powinien się skończyć, wtedy pozostałoby po nim miłe wspomnienie, no ale nie...ludzie oglądają, choćby tak jak ja - z przyzwyczajenia, to ciągniemy dopóki da się zrobić na tym pieniądze. Pewnie obejrzę te 12 serię, ale traktuję to już raczej jako samoumartwianie.
Tak poza tym, kogoś jeszcze ruszają te pożegnania ze sobą braci? bo mi po obejrzeniu średnio 3 pożegnań na sezon robi się zwyczajnie mdło na widok łez Deana i skaczącej grdyki Sama.

ocenił(a) serial na 10
rafiq11

Tak teraz zacząłem się zastanawiać: ciekawe jak Toni ustosunkuje się do faktu, że ostatnimi czasy Winchesterowie mieli zaszczyt stanąć oko w oko (!), rozmawiać (!!) i współpracować (!!!) z BOGIEM?! Zakładając oczywiście, że im uwierzy, a to raczej nie przyjdzie zbyt szybko :P

No bo jak to tak - Bóg objawia się jakimś przygłupim łowcom, którzy wyrządzili światu tyle szkód, że ojej? Oczywiście to, że potem mozolnie te szkody naprawiali się nie liczy, podobnie jak i fakt, że śmieszni Ludzie Pisma nie zrobili NIC, żeby czemukolwiek zapobiec, bądź z czymkolwiek walczyć...

Mati9319

Mogli pięknie zakończyć całą opowieść z klasą. Zaangażować do pomocy Gabriela, Michała, a tak zaserwowali papkę nie do zjedzenia. Moim zdaniem opowieść mogła się spokojnie zakończyć odwróceniem losów np. że Bóg ich nagradza ciężkimi latami i cofa ich do czasu mieszkania z Johnem i Mary. Wychowują się normalnie. Zapobiegli apokalipsie a oto nagroda. Jeszcze powinni byliby pojawić się wszyscy, którzy na ich drodze zginęli. koniec historii kropka. Bóg na końcu także mógłby pogodzić się z Amarą, ale po zaciekłej walce, kiedy wiedziałaby, że po 1 nie wygra z Bogiem, a po 2 zdałaby sobie i tak sprawę, że go kocha. mogliby się również przewinąć inni Bogowie. taaaaki potencjał tyyyylee scenariuszy. wyszła papka. masakra. kończe oglądać już na dobre.

ocenił(a) serial na 9
Jane_Mary20

No mogli... Mnie by się to dużo bardziej podobało.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones