Czy danon naprawde jest taki zły??
Bja nie czytałam książek tylko pierwszą część i nie wiem ale według mnie on nie jest taki straszny bo na końcy 3-go odcinka przyszdł do eleny i wydawała się byc taki czuły
Nie, problem jest taki, że ta istota pomimo świadomości, że może skrzywdzić innych i tak chce żyć.
Dlatego cała ta misja samobójcza Stefana w pierwszym sezonie była dla mnie kiepskim przedstawieniem ;)
No nie do końca, bo ktoś Cię zmienił w wampira, i teraz wiesz że w szale (którego nie możesz kontrolować bo ciało przejmuje kontrolę) kogoś możesz zabić ale nie robisz tego swiadomie, bo będąc w szale nie jesteś świadoma.
To tak jak by ktoś podał Ci pigułkę gwałtu lub inny narkotyk, potem coś robisz, czego kontrolować nie mozesz. Natomiast pijąc odrobinę ludzkiej krwi możesz zachować umiar i kontrolować, powstrzymując się całkowicie w pewnej chwili tama pęka i organizm broni się przed wysuszeniem i w szale możesz kogoś zabić. Tak samo jest z człowiekiem na pustyni, po 3 dniach bez wody nawet benzynę wypijesz mimo że Cię to zabije. Ale już nie masz kontroli. Zauważ że zabić siebie mogą tylko mordercy, ktoś zabił 10 osób i potem siebie. Człowiek normalny nie chce krzywdzić innych i siebie tez nie chce. :-) natomiast już jesli byś skrzywdziła to jako normalny człowiek pod ogromnym ciężarem poczucia winy (np. Stefan) mogłabyś popaść w depresji, który jest niejako stanem ograniczonej poczytalności i wtedy się próbować zabić... Niestety miałem taki przypadek w mojej najbliższej rodzinie :-( wiec to niestety jest jednym z moich rodzinnych smutnych doświadczeń... :-(
Na początku tak, ale jak zabijesz i się nasycisz to zaczyna do Ciebie docierać to co zrobiłeś, tak jak w przypadku Caroline. Tylko że ona miała wsparcie. I tu znów nawiążę do Damona(...). On nie miał takiego zajebistego szczęścia w życiu jak Stefano, który spotkał Lexi i problem zniknął. On był złym wampirem dopóki nie spotkał Eleny, która pokazała mu że jest inny sposób. A skoro ustaliliśmy, że akcja serialu dzieje się w niecałe pół roku, to chyba można zrozumieć to, że po prawie 150 latach trudno jest w 6 miesięcy pozbyć się w pełni swoich przyzwyczajeń ? To tak jak z braniem narkotyków czy piciem alkoholu - niby już wszystko jest na dobrej drodze, leczysz się, jesteś trzeźwy przez kilka miesięcy, a tu nagle znów na głowę spada jakiś problem, załamujesz się, patrzysz a tu kieliszeczek stoi czy tam woreczek... i po sprawie.
Jednak jest różnica między Twoją moralnością, a moralnością Stefana. Bo on nie był w stanie skrzywdzić w jakikolwiek sposób człowieka (oczywiście po tym jak porzucił swą mroczną naturę...), dlatego żywił się wyłącznie króliczkami i innymi zwierzątkami.
Oczywiście potem odbiło się to na nim, wiadomo do czego ta dieta doprowadziła. Ale chodzi o sam fakt, że odrzucił całkowicie zło i wybrał dobro.
Dokładnie, jak się nasycisz to wracasz spowrotem do władz umysłowych. I dociera co zrobiłeś, tak ja kpo narkotykach albo po alkoholu, pamiętasz to jak przez mgłę ale nie mogłaś tego kontrolować i masz teraz wyrzuty sumienia. Dlatego Carolina nie jest winna temu że zabiła tego murzynka w wesołym miasteczku bo nie umiała się kontrolować, nie wiedział jak, dopiero Stefko marszcząc czoło jej to wytłumaczył a jemu Lexi.
Jasne zgadzam sie w pół roku trudno rzucić całe 150 letnie życie. Nie mówiłem że to łatwe, wręcz przeciwnie bycie dobrym człowiekiem jest trudniejsze niż bycie złym, bo dobry musi starać sienie ulegać pokusie, a zły zwyczajnie ulega i sie im poddaje cały czas.
Co do Stefana to wiesz ja nie wiem dlaczego wybrał dietę wiewiórkową, albo nie było powiedziane bo i Lexi była zdziwiona... Albo mi to jakoś umknęło.
Czy ja wiem czy była zdziwiona.
Nie pamiętam czy było dokładnie to powiedziane, ale ja nie muszę mieć wszystkiego podanego na tacy, nie trudno się domyślić dlaczego wybrał dietę wiewiórkową.
No mnie sie wydaje, że była bo piła krew z woreczka. Co świadczy że wcześniej nie był na takiej diecie, nie mógł być też jeśli mieszkał w jakimś dużym mieście bo tam to by musiał się szczurami żywić :-P A rozstali się z Lexi gdzieś w latach 90tys na początku chyba jeśli pamiętam dobrze wiec wczesniej chyba żywił się jak Lexi potem zrezygnował i przeszedł na zwierzątka. :-P
A mnie się wydaje, że nie ;)
On jej nie powiedział: "Słuchaj Lexi, piję krew zwierzątek".
Ona sama wspomniała, że próbowała tej diety, ale długo nie wytrzymała.
Zobacz sobie ten fragment jeszcze raz i mi wskaż kiedy to zdziwienie nastąpiło:P
Ja napisałem, że mi się wydaje nie ze jestem pewny :-) może była może nie, ale jak chcesz to poszukam jesli wszystko musimy sobie koniecznie udowadniac... :-)
Sam zacząłeś żeby sprytnie zignorować to co napisałam :P
Nie musisz szukać bo nie znajdziesz;)
Oj już tak myślisz, że ja taki chodzący podstęp jestem :-p
No jakoś oglądam akurat Gliniarza BWH i nie chciało mi sie przeszukiwać całego yutube :-)
Nie chce mi się czytać tego wszystkiego ale takie pytanko mam :D
Powiedzmy że jesteś tym wampirem.To "pożywiałbyś się" kobietami czy mężczyznami.? ;P
Fuj w życiu bym faceta nie ugryzł brrrrrrrrrrr aż mnie trząchło :-P delikatnie bym skubnął (0,5 litra bez problemu codziennie człowiek może oddac) kobietę i zostawił na posusi czekoladkę z milki :-)
Uffff :-P hahaha już się bałem że mnie nazwiesz przez to męska szowinistyczną świnią że na kiełki bym wrzucał tylko płeć piękną :-P Ale obiecuję że byłbym czuły i delikatny :-)
O milka moja ulubiona :D
po prostu się zastanawiałam czy poświeciłbyś się dla swoich tak uwielbianych kobiet i pożywiał bys sie mężczyznami czy z obrzydzenia nie dal byś racy ; P
A tam zaraz krzywdził :-P tak trochę kąsał, zostawiałbym dwie malinki na szyi i uśmiech na wargach :-PPPPPP
Wierz mi jak bym miał możliwość wywiózłbym wszystkich mężczyzna spowrotem na Marsa a Wy wszystkie byłybyście tylko moje! MOOOOJE :-) sasasasasasasa :-)
A jaki byłby wybór jak bym był jedyny :-P No przecież po to wysłałbym wszystkich facetów na Marsa byście nie miały wyboru :-P hi hi
:-P a ja bym paliwo z rakiety spuścił :-P
No a Ty kim byś się żywiła jako wampirzyczka :-P kobietami czy mężczyznami :-)))
I byś został bez kobiet :P
Ano żeby życie miało smaczek, raz dziewczynka raz chłopaczek :P
A tak poważnie to raczej mężczyznami:P Nie sądzę żeby mnie do kobit ciągnęło;)
No jak jak bym spuścił paliwo to byscie zostały tu ze mną :-P
To nie musi ciągnąć do kobiet by sie nimi pożywić :-) no wiesz jak by nie patrzeć kobieta estetyczniejsza i ładniejsza niż pan toteż byłem ciekawy co byś wybrała :-)
A wolałabyś sie związać z człowiekiem czy z wampirem jako wampirzyczka :-)
Miało być "I tak byś został bez kobiet", my byśmy coś wymyśliły :P
Nie musi, ale to przeważnie tak jest;)
Oj trudno powiedzieć, co ty się tak wypytujesz:P
:-p aaaa to Wy takie przebiegły kobity ja bym wasz szukał w Europie a Wy byście sie chowały w Australii :-P
No przeważnie tak :-P
A bo ja taki ciekawski jestem ;-)))) a to ciekawe pytanie :-) może mogłabyś odpowiedzieć :-)
bleeeee... no nie... mmmmmmmm.... przykro mi.... aaaaaaa.... nie mógłbym się żywić facetami... są obrzydliwi i włochaci... bleeeeeeeee :-p
Filozofię na studiach miałam, wykłady i ćwiczenia (mieliśmy również tego typu "zadania"). Odniosłeś się do utylitaryzmu, ciężkie działa. Otóż przykład, który podałeś, jak i sam utylitaryzm w rzeczywistości nie ma nic wspólnego z "mniejszym złem". Według utylitaryzmu "ostateczną miarą rzeczy nie jest dobro czy zło, a jedynie ich użyteczność", a każde działanie powinno prowadzić do "największego szczęścia największej liczby osób". Przy czym pojęcie "największe szczęście największej liczby osób" często jest pojęciem względnym. Odnosząc się do Twojego przykładu: Na czym polega to Twoje "mniejsze zło" w przypadku zabicia 20 czy 50 osób? W jednym i drugim wypadku zginą dziesiątki istnień. Dążysz do względnego szczęścia największej liczby ludzi, wybierając te 20 osób, ale te 20 osób również ma rodziny. Być może nawet większe rodziny niż te 50 osób, które postanawiasz ocalić? Powiedzmy, że każda z tych dwudziestu osób, to dorosły mężczyzna. Każdy z nich ma żonę i co najmniej trójkę dzieci, niektórzy nawet wnuki. Natomiast każda z 50 osób to samotna osoba, ludzie, którzy nie mają nikogo, większość może z własnego wyboru. Jak wytłumaczysz rodzinom tych dwudziestu zabitych mężczyzn, że wybrałeś "mniejsze zło"? Uważasz, że dla nich to będzie "mniejsze zło"? A gdyby te pięćdziesiąt osób było rzezimieszkami, skutymi kajdanami, a dwadzieścia osób w drugim pomieszczeniu to wybitni ludzie, powiedzmy lekarze, naukowcy, którzy właśnie opracowują genialny lek czy szczepionkę na groźną chorobę. Kogo postanowisz wysadzić w powietrze, pięćdziesięciu rzezimieszków (dużo osób, oj dużo) czy tych dwudziestu wybitnych lekarzy? Widzisz, utylitaryzm to nie taka prosta sprawa, bo bardzo często dochodzi np. do wartościowania życia ludzkiego. Kim jesteś, żeby decydować, co jest "mniejszym złem"? To, co jest nim dla Ciebie, dla wielu innych osób może być najgorszym rozwiązaniem, największym nieszczęściem.
Podejrzewam, że zawsze na ćwiczeniach z filozofii pojawia się przykład: "Twoje dziecko zaczyna głośno płakać. Jego płacz zwróci uwagę żołnierzy, którzy zabiją ciebie, twoje dziecko i innych ukrytych w piwnicy. Aby temu zapobiec musisz je cicho udusić. Czy zrobiłbyś to?". Zrobiłbyś to, Greg? Dla "mniejszego zła"? I pytam: to będzie "mniejsze zło" dla tych kilku osób w piwnicy, ale czy dla Ciebie?
Tak więc powtarzam, utylitaryzm wbrew pozorom nie ma nic wspólnego z "mniejszym złem", bo ten termin został wymyślony przez ludzi tylko po to, aby czuć się mniej winnym wyrządzonej szkody. Zło jest złem.
Z niecierpliwością czekam żeby zobaczyć jak Greg obali to co napisałaś bo nie łudzę się iż przyzna Ci rację.
A szczerze mówiąc Twoja analiza mnie zaskoczyła i sama spojrzałam teraz na tą sprawę z innej perspektywy.
tylko dlatego spojrzałas na to innym okiem bo nie ja to napisałem :-P niemniej Brawur wprzegła tu utylitaryzm który jest ideologią RACJONALISTYCZNĄ z 18 wielu a istota dobra i zła jest poruszana w filozofii od czasów Sokratesa.
Utylitaryzm nie może podlegać uczuciom a jak ustaliliśmy Ty i ja też byś wysadziła 30 osób gdyby wśród 20 była Twoja rodzina, ja też co jest NORMALNE, podobnie w przykładzie z dzieckiem bo zabić własne dziecko dla innych ludzi mógłby ktoś kto nie kocha własnego dziecka lub kocha bardziej innych ludzi, co tez nie jest normalne i zaburza przebieg eksperymentu psychologicznego. :-)
Ale sama widzisz że temat ciekawy :-)
Ok. I teraz powiedz mi, czy nazwiesz to "mniejszym złem" czy "większym złem"? Tylko krótko. Żadnego komentarza na pół strony, odpowiedz "mniejsze" lub "większe" i jednym-dwoma zdaniami uzasadnij dlaczego tak byś to nazwał. Proszę ;)
Jeśli będzie tam moja rodzina to oczywiście wybiorę moją rodzinę, np małe dziecko. Będzie "większym złem" bo wybierając że nie zabiję mojego dziecka wybieram ze ja , on i reszta ludzi umrzemy razem bo nie będę mógł zabić własnego dziecka gdyż miłość do niego mi na to nie pozwoli, a innych ludzi mimo że kocham jako bliźnich, nie kocham tak by dla nich zabić moje dziecko. Ufff... 3 zdania :-) tak jak prosiłaś :-)
Chyba lepiej wiem dlaczego spojrzałam na to innym okiem?
Gdybyś nie był tak w siebie zapatrzony to może byś darował sobie takie komentarze.
Tak, gdyby w którejś z tych grup była moja rodzina nie zastanawiałabym się ani chwili, to chyba jasne. W innym przypadku zrobiłabym tak jak napisała Brawur. Chyba, że nie wiedziałabym nic o tych ludziach, wtedy uratowałabym te 30.
Nie jestem w siebie zapatrzony tylko czuję ze byłoby Ci trudno się ze mną zgodzić :-P
No czyli na koniec zrobiłabyś dokładnie tak jak powiedziałem, bo ja dokładnie to samo akurat napisałem w odpowiedzi do Brawur.
Po pierwsze nie odnosiłem się do utylitaryzmu tylko moralności i etyki. Chociaż utylitaryzm częściowo ma tu też swoje zastosowanie, ale tylko w takiej że ratuje się 30 a nie po to by było to użyteczne, bo tu nie o użyteczność chodzi tylko o ideę życia. Ale nie tak jak byś chciała. Bo Ty koniecznie chcesz mi udowodnić, że nie mam racji, ale sama wchodzisz w błędny krąg, bo najwyższym dobrem w etyce i moralności jest życie a największym złem odbieranie życia. A nie użyteczność życia. Utylitaryzm dąży do celów materialnych a nie wyższych jakim jest życie. Ale nawet zgodnie z utylitaryzmem najwyższym dobrem będzie ocalenie największej ilości życia a nie, nie zabijanie osoby która ma dużą rodzinę i zamiast niej zabicie 2 innych, bo mniej więcej to właśnie zasugerowałaś jako część utylitaryzmu. Czyli zabijmy dwie osoby mające małe rodziny w zamian za jedną z dużą, tylko to jest już sprzeczne z ETYKĄ, dla której ważne jest życie jako najwyższa wartość. A jak już wspomniałem Ty masz na decyzję 5 minut i siedzisz w trzecim pokoju mając dwa guziki, nie możesz się przejść i pytać wszystkich: „ma pan raka i jutro pan umrze?, a ile pan ma dzieci a ile pani?” masz 5 minut na decyzję a nie masz danych. A próbując relatywizować wprowadzasz zmienną na temat, której znów trzeba zrobić oddzielną dyskusję, zauważ że użyłaś słowa: >>”Powiedzmy, że...”<< czyli zaczęłaś ustalać warunki, oczywiście wygodne dla siebie, czyli w pokoju 30 zgromadziłaś tych bezdzietnych i bez rodzin, może jakiegoś pedofila, byłego mordercę itp. A w pokoju z 20 zgromadziłaś samych prawych z rodzinami wielodzietnymi itp. to są już piętrowe deliberacje...
A ja mówię: łapie Cię Igsaw i masz 5 minut na wciśnięcie guzika który detonuje ładunki z 20 lub 30 osobami, jak zaczniesz się nad tym rozwodzić, zakładać że a może tam są sami zbrodniarze a tam sami niewinni to po tych pięciu minutach zginie 50 osób a nie 20. Właśnie taki jest problem. Nie wiesz i nigdy nie poznasz wszystkich danych, bo znalazłaś siew takiej sytuacji a nie innej. Takie jest życie nie masz 100% danych o wszystkim. I jeśli miałaś takie zabawy to dobrze wiesz, że żadna z nich nie ma aż tylu zmiennych. Bo sytuacja w zabawach psychologicznych jest raczej prosta bez wielu zmiennych, nad którymi musisz deliberować. Więc raz jeszcze masz dwa guziki, w tych pokojach jest razem 50 normalnych ludzi, nic poza tym nie wiesz i masz 5 min. na decyzję czy ocalić 30 zabijając 20 czy pozwolić umrzeć 50. I to co wybierzesz? Zabicie 20 to jest mniejsze zło, utylitaryzm tu ma znaczenie jak masz życiorysy, karty zdrowia, wykształcenie, bo przecież tam gdzie tych 30 to mogą być sami chorzy na raka w terminalnym stanie, albo możesz mieć geniuszy nauki którzy opracują lek na raka itp. itp. Tylko wtedy Ty już musisz mieć nie 5 minut na decyzję a tydzień by prześledzić czy on może z takiej choroby wyjść, ile ma dzieci, ile wnuków itp. Czy jest super naukowcem...
Pytasz mnie kim jestem by decydować co jest mniejszym złem? Ja jestem człowiekiem, dla człowieka najwyższą wartością powinno być życie, uratowanie jak największej ilości żyć powinno być celem człowieka ceniącego życie, czyli mniejszym złem jest pozbawić życia 20 ludzi by nie zginęło 50. Oczywiście tak długo jak nie wmieszasz w to miłości do dzieci.
Wyżej zaczęłaś do mojego przykładu wprowadzać zmienne, wiec ja przy Twoim powiem, że bym zatkał dziecku buzie, nie nos i ewentualnie owinął szalikiem lub kurtką (no chyba że siedzę w tej piwnicy goły) jeśli jest to niemowlę to z zatkaną buzią głośno nie będzie krzyczeć ale z otwartym nosem się nie udusi. Jeśli mam ze sobą 4 dzieci i żonę i niemowlę a siedzę goły w piwnicy to, by ratować resztę dzieci niestety bym mocno przycisnął do piersi... Po czym przez lata bym nie mógł sobie tego darować. Gdyby to byli obcy ludzie ja i moje niemowlę bez reszty dzieci to niestety jestem człowiekiem kochającym swoje dziecko i umarłbym razem z nim i resztą tych ludzi. Nie zabiłbym własnego dziecka dla 3, 5, a nawet dla miliona ludzi, wolałbym żyć mając na sumieniu śmierć stu niż jednego mojego, bo byłbym kochającym ojcem. Wybrałbym większe zło. Tylko paradoksalnie znaczyłoby to, że jestem zły i wybrałem większe zło bo jestem człowiekiem kochającym. I zrobiłbym to tylko dla mojego dziecka, dla niego wybrałbym większe zło byle tylko je uchronić przed śmiercią i to jest... NORMALNE. Bo każdy kochający rodzic by tak zrobił. Co potwierdzają wszelkie zabawy psychologiczne, o czym dobrze wiesz,
I ja Ci przypominam ja nie mówiłem tu o utylitaryzmie to Ty włączyłaś utylitaryzm, a utylitaryzm nie rozpatruje emocji i miłości, utylitaryzm jest zerojedynkowy jest zdroworozsądkowy, tylko w miłości do dzieci w ogóle w miłości zdrowy rozsądek nie istnieje. Wiec jeśli do swoich przykładów mieszasz zmienną w postaci miłości rodzic-dziecko to zawsze otrzymasz coś co jest sprzeczne z utylitaryzmem, bo w 100% utylitarna jest tylko maszyna, bo ona nie ma uczuć. Jeśli w tym pokoju z 20 osobami będzie cała moja rodzina a w pokoju z 30 inni ludzie to wysadzę 30 wybierając większe zło, bo kocham rodzinę. Ale moje pobudki nie będą takie, że chcę zabić 30 tylko, że chcę ocalić moją rodzinę. Dlatego w zabawach psychologicznych nie stosuje się wątków rodzinnych, bo zaburzają one obraz sytuacji moja droga Brawur :-)
"Bo Ty koniecznie chcesz mi udowodnić, że nie mam racji" - no co Ty, Gerg? ;) Odnoszę wrażenie, że za każdym razem, przy każdej dyskusji robisz dokładnie to samo, tyle, że w bardziej nachalny sposób.
Powtórzę się: To, co dla Ciebie jest "mniejszym złem", dla wielu innych osób może być najgorszym rozwiązaniem, największym nieszczęściem. Dlatego ten termin dla mnie NIE ISTNIEJE. Możesz powiedzieć, że dokonujesz wyboru, który TWOIM zdaniem jest właściwszy (i Ty ponosisz odpowiedzialność), ale nie możesz powiedzieć, że będzie lepszy dla wszystkich. Pewnie w takich drastycznych sytuacjach, które przytoczyliśmy, każdy brałby pod uwagę kryteria ilościowe lub "jakościowe" ale ja nie nazywam i nigdy nie nazwę tego wyborem pomiędzy złem "mniejszym" i "większym", bo coś takiego nie istnieje (oczywiście dla mnie, więc nie mów, że znowu próbuję Ci udowodnić, że nie masz racji). Zło to zło. I tak jak powiedziałam, sam termin "mniejszego zła" został wymyślony przez ludzi tylko po to, aby czuć się mniej winnym wyrządzonej szkody, krzywdy, aby zagłuszyć wyrzuty sumienia lub też całkowicie oczyścić się z winy. Nasz ludzki egoizm kazał nam zacząć rozróżniać zło "mniejsze" i "większe", nazwać zło "mniejszym złem", bo wtedy wydajemy się sobie bardziej ludzcy. Takie jest MOJE zdanie na ten temat i go nie zmienię, nawet jeśli stwierdzisz, że jest niemoralne czy nieetyczne. Dlatego uprzejmie proszę, abyś darował sobie kolejne argumenty, które w moim odczuciu są zupełnie niekonstruktywne i mam prawo je tak odbierać, tak jak i Ty masz prawo nie zgadzać się z tym, co ja piszę. Nie próbuj mi robić wody z mózgu, bo nie jestem dzieckiem i nie zmieniam zdania, gdy tylko ktoś próbuje umniejszyć moje racje ;)
Hmmm... No tak jak już powiedziałem gdy mnie porównałaś do swojej siostry, wpływu na wrażenia nie mam, ale zapewniam Cię, że każdy z nas ma swoje wrażenia ;-)
Twierdzisz że dla Ciebie termin „mniejsze zło” nie istnieje bo dla kogoś może to być, najgorszym rozwiązaniem i największym nieszczęściem. Dobrze, sprawdźmy co do czego się zgadzamy OK.?
1. Czy zgadzasz się że zakaz mordowania jest „najwyższym zakazem” i życie jest najwyższą wartością? TAK lub NIE.
2. Czy zgadzasz się, że zamordowanie drugiej osoby jest złem? TAK lub NIE
3. Czy zgadzasz się, że człowiek dobry będzie ratował życie innych jeśli będzie mógł? TAK lub NIE
Jeśli odpowiesz 3 razy tak to znaczy że uznajesz iż jest taki człowiek który, będzie starał się ratować życie.
I wówczas postawiony w tej sytuacji o której mówimy z dwoma guzikami i braku wiedzy o tych ludziach mając 5 minut do detonacji obu bomb co wybierze? Zabicie 20, 30 czy pozwoli umrzeć 50?
4. Czy taki człowiek jeśli wybierze zabicie 20 osób by uratować 30 będzie uważał zabicie tych 20 za zło, jeśli zabicie jest zawsze złem? TAK lub NIE
5. Czy fakt że wybrał zabicie 20 niż pozwolenie by umarło 50 jest w jego ocenie „mniejszym złem”?
6. Czy wobec powyższych „mniejsze zło” istnieje czy nie? TAK lub NIE
Proszę o ustosunkowanie się nie włączając żadnych innych zmiennych w postaci, dzieci, ukochanych itp., człowiek przy przycisku tylko wie że tam są ludzie ale żadnego z nich nie zna, nie zna płci, wieku itp.
Termin „mniejsze zło” oznacza nit tyle że to zło jest mniejsze tylko że tego zła MNIEJ wyrządzimy. Przecież zabicie 20 ludzi nadal pozostanie złem, nie będzie to wcale dobrem, ale będzie o tyle lepiej że nie zginie 50 żyć. Czyli niejako człowiek zabijając 20 i poświęcając swoje sumienie (bo spać spokojnie przez to nie będzie) ocali 30 żyć.
Ja nie chcę byś zmieniała swoje zdanie, wręcz przeciwnie jeśli ktoś zmienia swoje zdanie to powinien to robić tylko w wyniku akceptacji argumentacji interlokutora które go przekonały.
Ale ustalmy jedno jeżeli wychodzisz z założenia że żaden argument Cię nie przekona to żadna rozmowa nie ma sensu.
Ja wychodzę z założenia, że Ty mnie możesz przekonać ale musisz mieć dwa czynniku ku temu:
I – wykazać, że ja siemylę (i będziesz już w połowie drogi)
II – udowodnić że Twój punkt widzenia jest poprawny (i wtedy przyznam Ci rację, przysięgam, że to zrobię).
Ale jeśli Ty mówisz tak jak blush, że masz swoje zdanie i nic na świecie go nie zmieni, bo Ty tak uważasz. Nie, że masz argumenty, tylko, że uważasz tak a tak i nic Cie nie przekona że jest inaczej, to wtedy nie da się dyskutować o niczym, bo to tak jak by próbować się przekonywać do własnych gustów. Rozumiesz mnie tu? Bo gusta nie są oparte na argumentach tylko na tym co się lubi. Jeden lubi blondynki drugi brunetki, i wtedy ktoś mógłby mnie przekonywać Greg polub blondynki, no polub, ale ja lubie Brunetki no nie wiem dlaczego brunetki i już. Dlatego jest takie powiedzenie że o gustach się nie dyskutuje, no ale zdanie na temat innych rzeczy trzeba wyrabiać sobie na podstawie argumentów. I zmiana pod wpływem argumentów nie jest ujmą. Ja na pewno nie chcę by ktoś mi przyznawał racje dla świętego spokoju bo to żadna satysfakcja i zwyczajnie strata czasu. I ja nie twierdzę, że jesteś dzieckiem wręcz przeciwnie bardzo fajnie mi się z Tobą dyskutuje bo widać, że rozważasz i nawet masz rację jak się pozmienia parametry „psychologicznych eksperymentów” to zmienia się i pojęcie „mniejszego zła” bo jednak dla mnie lepej byłoby zabić 30 pedofilów niż 20 dzieci, jak siew to wgłebić i podstawiać takie zmienne to jak najbardziej masz rację, ale wtedy „mniejszym złem” ale subiektywnym jest zabicie tych 30 pedofilów by uratować 20. Ale to znowu pokazuje, że można uznać istnienie czegoś takiego jak „mniejsze zło” tylko, że dla każdego istnieje ono W PEWNYCH OKOLICZNOŚCIACH (podkreślam w pewnych okolicznościach).
Naprawdę uważasz że ja aż taki zły jestem? :-)