Jeszcze odcinek i spadam spać, dobranoc :)))

Branoc :*

Slutty:

Jutro idziemy do kina - 5?!
Widzę, że też nie lubisz stepupowych klimatów :PP
Reszta co w miarę rzuciła się w oczy była już poruszana, typu "Między słowami", "Fight Club", "Czarny łabędź"
Jak działa jamniczek - to jest dla mnie niezrozumiałe... :D
Fanka "Gwiezdnych Wojen"? :)

Ogólnie jestem nawet dosyć miło zaskoczona, bo jak napisałam nic nowego nie wyszło niż to co zostało już poruszone, oceny nawet ładnie się pokrywają :)

Aaa... "Forrest Gump" - na pewno poruszysz... Nie wiem... jakoś tak przeleciał cały film i bez większego wrażenia, ale mam zaznaczone książki, także przeczytam i obejrzę ponownie a i może do tego czasu już ta 2 część wyjdzie to będzie akurat :D

No wyszło, wyszło :D

"Jutro idziemy do kina" to drętwy dla mnie film... nie wszystko co ma smutną, wojenną tematykę musi od razu być dobre. Ten film dla mnie nie jest dobry. Poza tym nie przepadam za tym "młodym pokoleniem aktorów" typu Wesołowski itd...

Fanką GW nie jestem, nie mam prawa tak się nazwać przy prawdziwych fanach, ale lubię "Starą serię" :D

No Step upy mnie rozbawiły trochę, na jedno kopyto te filmy. Doceniam taniec i w ogóle, ale to nie to.

Ja zawsze mam takiego doła po tym filmie... :/ wg mnie świetny, młoda klasa, jak każda, mogła to być moja, mogła to być Twoja... końcówka rozkłada na łopatki... :/ Tyle planów a żaden nie wiedział, że nie się nie spełnia... Nie, nie, nie... ja nie mogę pisać o tym filmie... o nim się nie dyskutuje, tylko ogląda... :)
Ciężko mi ocenić Wesołowskiego, bo 2 tytuły tylko widziałam, ale mam 6 zaznaczonych :D Ale w tym filmie wypadł bardzo dobrze, odnalazł się i z tego co tam czasami w tv widziałam jakieś strzępki strzepków reklamowych "Czasu honoru" to wydaje mi się, że też dobrze gra i serial też ma dobre opinie/oceny. No ale pooglądam coś więcej to będę lepiej wiedzieć :)
No mi jakoś te nowe "malinowe" lepiej się spodobały :D
Mi akurat "Step up'y" się podobały, ale ostatnio też oglądałam taneczne filmy to myślałam, że już nie wytrwam do końca... W takiej tematyce to "Step up" 1 i 2, reszta dla czystego sumienia bądź dla fanów, "Dirty Dancing" i "Wytańczyć marzenia" też ciekawe było + scena tanga bodajże z tego filmu... łaaał... to było hot :)

Nie no jasne - sama perspektywa jest smutna i w ogóle, ale według mnie to byłoby bardzo nie fair gdybym każdy film o smutnej tematyce oceniała dobrze "dla zasady", bo smutny... Ten akurat mi nie podszedł dlatego doszłam do wniosku, że uczciwiej będzie ocenić zgodnie z odczuciami. Nie to że nie mam serca i szacunku dla historii :D

Moje opinie nie bazują na jakichś większych doświadczeniach z tymi aktorami, po prostu mnie nie przekonują i tyle :D

Filmy taneczne są bardzo specyficzne i pech polega na tym, że są bardzo wtórne, ciągle ta sama historia praktycznie podsumowana finalnym: "Taniec przełamuje wszystkie granice" :D No ale nie przeczę, niektóre sceny w tych filmach są naprawdę niesamowite i robią wrażenie :))

Póki co spadam, do "usłyszenia" :)

OK, szczegółowe podsumowanie :D

Po zaznaczeniu ocen od 8-10 i tych które mamy wspólnie ocenione (to 24 filmy)

Większość to takie które różnią nas o "oczko"/serduszko bądź jego brak - to ja mam zawsze jedno mniej :D

Wyjątek stanowi:
- Król Lew - u Ciebie 10/10 <3, u mnie 8/10 (ale może jak powtórzę to podniosę?)
- Step up 1 - u Ciebie 9/10, u mnie 5/10
- Step up 2 - u Ciebie 8/10, u mnie 4/10
- Księżniczka i żołnierz 10/10 <3, u mnie 5/10
- Jutro idziemy do kina 8/10, u mnie 5/10
- Wyścig szczurów 8/10, u mnie 6/10

Bardzo pozytywnie zaskoczyłaś mnie z "Żywotem Briana" !!!
Uwielbiam humor Monty Python'a <33333 Dlatego polecam Ci inne filmy z tej serii :))

*************************************************
Oceny od 1-3 teraz (wypiszę wszystkie) :D

- Jak działa jamniczek - 1/10, u mnie 8/10 <3
- Odrzucone - 3/10, u mnie 8/10
- Między słowami - 3/10, u mnie 8/10 <3 (bardzo lubię ten film :D)
- WALL-e 3/10, u mnie 9/10 (och matko :(( )

*************************************************
Oceny od 4-7 (97 filmów):

Krótkometrażówki już daruję wypisywanie, bo to już było wałkowane, wypiszę kontrowersyjne tylko :D

- KacWawa na 4/10 to za dużo :D u mnie 1/10 :))
- Gwiezdne Wojny na 4/10, u mnie 8/10
- Fight Club na 5/10, u mnie 9/10 <3 (to zabolało...)
- Czarny łabędź 4/10, u mnie 8/10 <3
- American Beauty 5/10, u mnie 9/10 <3 (kolejny ukochany film :D)
- Pulp Fiction 4/10, u mnie 9/10
- Forrest Gump 5/10, u mnie 10/10 <3 (UMARŁAM)
- Milczenie owiec 6/10, u mnie 9/10 <3

Rozumiem, że Matrix mógł się aż tak nie podobać, ale 4/10 aż... :D

Z resztą raczej nie mam problemów jakichś większych - rozumiem, że nie każdemu się musi to samo podobać :)

Ogólnie łatwo zauważyć, że nie oglądamy raczej podobnych filmów.
Oceniłaś 659 filmów, a łączy nas jedynie 125...

Teraz przeglądam te których nie widziałam :D
Jedynie 22 filmy z tej listy mam zaznaczone "do obejrzenia", ale jest ich na pewno więcej, niektórych po prostu nie zaznaczam.

- Oglądasz dużo serii... Ja nie przepadam i często nie oglądam do końca jak cz1 nie podejdzie
- Sporo jest takich które widziałam, ale z jakiegoś powodu nie oceniam nawet
- Sporo takich do których nikt mnie nie zmusi :D
- Sporo filmów które chcę zobaczyć, bo jestem pewna że pokocham ma u Ciebie niskie noty :P
- Dużo Horrorów i dramatów widzę, ja fanką horrorów nie jestem, bo irracjonalne są za bardzo, ale planuję ocenić jeszcze kiedyś :D

Ludzie filmu:
Nikt nas nie łączy :D

Seriale:
2 z Twojej listy ocenionych mam zaznaczone
"To" i "Internat" :))
Zbuntowany Anioł i Sos mi vida mnie zszokowały trochę :D

Podobieństwo to 55,5 co nie jest takim złym wynikiem zważywszy że mam mniejszy... :D
Chociaż z tego co widzę to gdybym miała ocenić dużo filmów z Twojej listy (a Ty obejrzałabyś moje ulubione) to by nam raczej spadło :D
Ale trzeba się cieszyć tym co jest :*

Odnośnie Twoich ulubionych filmów:
Parę chcę obejrzeć, parę powtórzyć, a do paru nikt mnie nie zmusi :P
- Jesteś Bogiem mam w planach
- Z Hachiko wiesz jak stoję
- Bracia też w planach
- Dzieci z Leningradzkiego też chętnie kiedyś...
- Mieszkańcy Ziemi - Eh, w jakiś weselszy dzień może żeby się aż tak nie zdołować dodatkowo.
- Titanica z zasady nie oglądam :P

Prawie jak rozprawka :D :D :D

"Król Lew" tu powinna być tylko opcja "widziałam-em - arcydzieło - 10" :D
"Step up" jw.
"Księżniczka i żołnierz" ukochany, pamiętam jak kiedyś byłam na dworze na rowerze, dosyć daleko się zapuściłam a przynajmniej na tyle daleko, że musiałam się sprężać jak sobie przypomniałam, że miał lecieć w tv, żebyć zobaczyła w jakim stanie wbiegłam do mieszkania i przed tv :D
:Jutro idziemy do kina" jw.
"Wyścig szczurów" oglądany dawno, w sumie nie dam ręki uciąć, że gdybym teraz obejrzała to 8 by było, może 7...? Ale śmieszny, bawił :D

Nie wiem czy to nie jest jedyne co oglądałam z Monthy Pytona... :D Ale takie głupiośmieszne :D

"Wall-e" najgłupsza pełnometrażowa bajka jaką widziałam... Nuda, nudą poganiana... Jak będę chciała ukarać dziecko to mu włączę :D

kolejne: zatrzymam się tylko przy "Milczeniu owiec" tylko ten jeden film widziałam i czytałam z serii, ale zaznaczone wszystko już jest, także na pewno całą serię zaliczę a 6 jest tylko dlatego, że gorszy od książki.

"Matrix"... tylko 1 część widziałam, ale może kiedyś reszta... ale to jest bardzo duże "może" przez duże "M"

-Jak serie to tylko całe :D Powiązane też się w to wliczają :D Oczywiście jak np. film jest z 1927r. albo ma 5 czy 12 głosów to odpuszczam, nie wypruwam sobie flaków i nie szukam za wszelką cenę żeby obejrzeć, ale to co jest dostępne to oglądam :))
-Do czego się nie zmusisz?? :D
-Np.?? :D
-Horrory w sumie naleciało może "seriami" typu "Oszukać przeznaczenie", "Droga bez powrotu" - to już masz 10 filmów :D Jeszcze jakieś kiedyś po drodze błędy młodości w ściąganiu, które były katorgą a nie horrorem :D Chociaż w sumie horror to też był, ale w innym sensie :D A dramaty...? No może jakoś tak się zbiera :p
Najwięcej oglądam:
187 - dramat :o
158 - komedia :o
68 - thriller
66 - horror
61 - animacja (ostatnie krótkometrażówki tyle nabiły :D)
52 - familijny :p
a dalej to już się zlewa i małe liczby :p

Ludzie filmu: Też to zauważyłam!! :D :/

Seriale:
2 ulubione :D Co do "To" jest też książka... :D Ale nie wiem jak bardzo lubisz czytać, bo jest...ekhmmm...gruba :D "Internat" - wiadomo, jest na 2 miejscu moich seriali :D Bo "To" nie traktuję jako serial, tylko jako długi film, filmweb uważa tylko inaczej :p
Telenowele to telenowele, nie oglądałam dużo, oprócz tych może ze 2 jeszcze tylko, także nie jestem w temacie wszelkich Palom czy innych niewolnic... :D

Być może będziemy nadrabiać, bo ja mam 51 zaznaczonych co chcę obejrzeć a Ty masz ocenione :))

-Jesteś Bogiem - nie wiem jak się masz do Paktofoniki, ale ten film mi przypomniał jak bardzo kiedyś ich słuchałam... Jakie mieli teksty, jak zaczynali a jak skończyli... :( Do tego obsada... młodzi nieznani,albo małoznani: dobrze wyszło, udało się i dobre wybicie :) (przed seansem zapoznaj się z "+ i -" a później zwróć uwagę na scenę Magika na klatce... co Kowalczyk zrobił... normalnie to szczena na podłodze mi się zatrzymała...ogólnie cały film jak oni się w to wszystko wczuli... no i końcowa scena... ale nie powiem co... ale gardło ścisnęło za takie zagranie...)
-Hachiko: nienawidzę tego filmu, że doprowadził mnie do takiego stanu!! :D Ale piękny, piękny...
-Bracia... oglądałam ten film sztywna jak drut a im dalej tym bardziej, czytałam, opinie że aktorzy drewniani, że nic takiego, nie mają pojęcia o żołnierzach czy ogólnie o tej całej tematyce a ja mówię "dziewczyno/chłopaku daj mi dziecko co zagra tak jak Madison, albo sam odstaw taką scenę w kuchni jak Spiderman pod koniec to Ci zaklaskam nawet uszami"
-Dzieci z Leningradzkiego... warto, warto, tym bardziej, że krótki, to nawet nie ma, że nie, ale też smuuutny... Jednak u nas nie jest najgorzej...jest jeszcze Rosja :D
-Mieszkańcy Ziemi... to nie jest film na niedzielne popołudnie z rodziną przy stole... albo samemu, żeby nikt nie widział łez, albo z kimś kto je zrozumie i będzie płakał z Tobą, bo nie rozumiem jak możnaby było nie uronić chociaż jednej... Mięsa na pewno nie tkniesz przez kilka dni po tym filmie... Wiem, że namawiam wręcz na psychiczny ból, bo taki zada... ale ten film trzeba zobaczyć...
- :D

1) Nie przesadzałabym z tym Królem Lwem, no ciężko mi w ogóle odbierać bajki w kategoriach arcydzieł jednak :D Jeśli zdecyduje się na podwyższenie noty, to pewnie tylko dodam serduszko :D

2) Rozumiem, też mam filmy do których mam jakiś dziecięcy sentyment i nawet zawyżam im noty/dodaję serduszka, no ale to ma swoje granice - jak coś według mnie obiektywnie nie zasługuje na 9 czy 10, to tego nie dostanie choćbym oglądała ten film milion razy :))

3) Wall-e to coś cudownego :D Ja na nim i płakałam i śmiałam się, a rzadko tak bajki odbieram :D

4) Z książkami jest ten problem, że obecnie często nie mam siły na coś co miałabym ochotę przeczytać. Czasem mi się mózg wyłącza jak czytam coś "zbyt ambitnego" :D Ale zobaczę, akurat długość książki ma dla mnie najmniejsze znaczenie, ważne żeby wciągała :P

5) Fanką Paktofoniki bym się nie nazwała, bo mimo wszystko urodziłam się i dorastałam w momencie kiedy już ta największa faza przeszła, no ale mimo wszystko legenda pozostała i doceniam tę muzykę - dlatego chętnie obejrzę film w wolnym czasie.

6) O "mieszkańcach ziemi" zrobię oddzielny post gdzie odpowiem i Tobie i Rose :P

7) Pytałaś jeszcze do czego się nie zmuszę, a co już widziałam:
- nie zmuszę się na pewno do tych serii :D
- widziałam już sporo tych klasyków, ale niektórych jeszcze nie oceniam, bo muszę powtórzyć. Np. ostatnio dopiero oceniłam "Życie jest piękne" mimo że chyba 3 raz widziałam ten film :D

No ta jest dluga... Ostrzegam :D To jest film dziecinstwa, znany doskonale a ksiazke ze 3 lata temu czytalam i bylo srednio... Do tego ta dlugosc akurat w tej sytuacji momentami byla juz uciazliwa... Ale fajnie by bylo jakbys zrobila na odwrot, poznalabym ocene ksiazki kogos dla kogo bylaby to nowosc :) film wtedy na pewno by dostal slaba note, bo i gorzej by wypadl i stary juz, ale to nic :) Szybko wybieraj sie na spotkanie Pennywise'a!! :D
Mam ten film na dysku, czeka na obejrzenie :)
To ja czekamna Twoje relacje ! :D

Jak coś będę oglądać "od Ciebie" to dam tu jeszcze znać i obarczę to komentarzem - żaden problem :))

Nie oglądaj "Mieszkańców Ziemi", dobrze Ci radzę! Ja po obejrzeniu nie mogłam w ogóle patrzeć na mięso, przeszłam na wegetarianizm, mimo tego, że starałam się uzupełniać wartości odżywcze, białko, żelazo itd wpadłam w anemię, a już miałam taką blokadę na jedzenie mięsa (ciężko je zjeść jak masz w głowie obrazy z tego filmu), że ciężko mi przyszło przestawienie się na jedzenie go ponownie, a niestety musiałam. Także odradzam wszystkim na około, szczególnie jeżeli jesteś wrażliwa na krzywdę zwierząt itd. Nadal nie czuję się komfortowo z jedzeniem mięsa, ale mój organizm najwyraźniej nie radzi sobie z jego brakiem... naprawdę żałuję, że obejrzałam. Także szczególnie jeżeli tak jak ja przeżywasz bardziej śmierć zwierzaka niż człowieka w filmie (tak już mam xD) to nie oglądaj. Niczego to nie zmieni, poza tym, że możesz mieć podobny problem z mięsem co ja od tego czasu.

No każdy odbiera inaczej... Ja półtorej godziny wyłam, WYŁAM na tym filmie, później przez kilka dni nie tknęłam mięsa, nie szło faktycznie... Ale no niestety jestem mięsożercą, nie mogłabym z niego zrezygnować... :p i dalej jem.
Film...ufff...mocny i drastyczny, ale sporo się już zmieniło, film kręcony był 8 lat temu... Wiadomo, że w różnych gospodarstwach nadal pewne metody będą praktykowane i ludzi się nie nauczy... ale zmienia się pomału, pomaleńku...

Dla mnie krzywda zwierząt jest straszna... jak czytam czasami różne artykuły co ludzie są w stanie zrobić zwierzęciu to krew się gotuje... Normalnie jakaś zwierzęca "Piła"... mi np. coś takiego w życiu by do głowy nie przyszło nawet 50% pomysłu a nie mówiąc o wymyśleniu i wcieleniu w życie różnych "akcji dla śmiechu" jak to w większości jest tłumaczone a później tragedia... Boli, za każdym razem, ale mimo to uważam, że warto, bo niby jesteśmy homosapiens, na szczycie piramidy do tego z całą technologią a jesteśmy najgorszymi zwierzętami... Wiem, że jeden człowiek nie zmieni świata... I ja sama z tym filmem mało co mogę zrobić, ale komu tylko mogę to mówię i "polecam" ten film, bo chyba jeszcze jednak za mało jesteśmy uczłowieczeni...

Nie sądzę, że obejrzenie tego filmu może cokolwiek zmienić. Łzy też nie mają siły sprawczej, mogą jedynie rozmazać makijaż. Ja obejrzałam, Ty też. Widzisz jakieś zmiany, poza tym, że chyba do końca życia będę miała uraz do mięsa? Ja nie.
To akurat nic nowego, ludzie potrafią być okrutni i potrafią czerpać przyjemność z krzywdzenia innych. Na szczęście potrafią też być bezinteresowni i potrafią czerpać przyjemność z pomocy innym. Taka nasza natura. Poza tym banalność zła (już tu chyba nawet kiedyś o tym wspominałam ;p) i banalność bohaterstwa... Jakbym się miała ciągle zastanawiać nad tym co pokazują w filmie to bym zwariowała, a to też niczego by nie zmieniło. Więc uważam, że zamiast zadręczać się czymś na co nie mamy wpływu powinniśmy działać tak jak możemy i robić to co jesteśmy w stanie zrobić. To na pewno bardziej nas, jak napisałaś, "uczłowieczy" niż oglądanie produkcji o bestialstwie i agresji.

Uważam, że film powinien obejrzeć każdy (chociaż wiem, że nie każdy podoła...), bo wielu z nas ma takie podejście jak właśnie w filmie było opisane... "Nie mów mi teraz takich rzeczy, bo obrzydzisz mi obiad" czy oglądając takich katów "To nie "nasi", więc jest w porządku"...
Wiele ludzi tak naprawdę nie zdaje sobie sprawy z powagi okrucieństwa, wie, że schroniska są pełne, świnie obrzydliwie tuczone itp., ale to jest właśnie tak często z boku... Nie ma się z tym styczności... Ja też może bardziej przeżywam i tak namawiam, bo ja jestem po studiach w trochę takim temacie... I myślę, że wiem ciut więcej niż zwykły Kowalski, który właśnie tak odpycha to od siebie, bo co on może, nic, więc dajmy temu spokój...

Okej, zwykły Kowalski nie jest do końca świadomy jak to wszystko działa i nie jest świadomy ogromu okrucieństwa spotykającego owe zwierzęta. Później Kowalski ogląda Mieszkańców Ziemi i już wie jak bestialsko jest traktowana świnia przed śmiercią. Co to zmienia? To że albo się przełamuje i dalej je mięso (co zabawniejsze - znowu odpycha od siebie myśl o tym co dokładnie je, bo nie wyobrażam sobie jeść myśląc o bólu zadanym zwierzakowi itd) albo z niego rezygnuje jak ja (na resztę życia lub na pewien okres czasu, przy czym ta druga opcja w końcu prowadzi do tego o czym napisałam wyżej). Co tak naprawdę się zmieniło? Nic. Zmiana byłaby jeżeli ten zwykły Kowalski nagle zapragnął walczyć o prawa zwierząt, włączył się do jakiejś fundacji czy czegokolwiek na rzecz naszych braci mniejszych. Ale nie bądźmy naiwni. Mało który zwykły Kowalski tak zrobi. Nie jestem idealistką. Czy Ty w jakiś sposób starasz się poprawić los tych zwierząt? Działasz w jakiejś organizacji? Jeśli tak to ukłony w Twoją stronę i jeśli to zasługa tego lub podobnego filmu to może faktycznie warto by ludzie je oglądali. Ale to i tak będzie garstka...
Jeszcze tylko się odwołam do tego "Nie mów mi teraz takich rzeczy, bo obrzydzisz mi obiad". Co w tym dziwnego? Ty jedząc... np schabowe myślisz o cierpieniu zwierzaka, którego mięso leży właśnie na Twoim talerzu? To dopiero byłoby dziwne i niepokojące. Myślę, że to naturalna reakcja obronna.

Masz sporo racji w tym co piszesz. Nie dzialam w zadnej organizacji i jem mieso... Mozna wiec powiedziec, po co sie odzywam, sama sobie zaprzeczam... Ale nie uwazam, ze sa tylko skrajnosci, albo zyjemy sobie dalej w swoim swiatku, albo przywiazujemy sie do drzew w akcie protestu... Mysle, ze jest sporo takich malenkich rzeczy ktore mozemy robic, rzeczy, ktore majac na uwadze ten film czego sie dowiemy (ale i nie tylko ten) i uzmyslowimy sa takie "bardziej dla nas", a jednoczesnie gdyby i wiekszosc tak postepowala moze po jakims czasie by daly skutek, ale tego sie nigdy nie dowiemy, bo ludzie wlasnie sa zbyt leniwi i patrza na innych.

Gdyby zainteresowac sie jakie firmy miesne/mleczarskie sa w Polsce TOP i szukac z tych zakladow a nie marki "marka" jeszcze czekac az zrobia promocje. Uwazam, ze gospodarstwa przedstawione w filmie sa wlasnie z tych gorszych, bo nie uwazam, ze Animex by sobie pozwolil na takie cos... Wiadomo, ze zwierzeta musza byc zabite, jeszcze nie jestesmy na etapie miesa instant, ale jest uboj normalny, humanitarny, z opieka i wszelkimi normami ISO itp. i jest taki jak w filmie... Ale trzeba wlasnie miec rozeznanie czym sie rozni, ze to nie jest tylko "2 razy wiecej w leb dostanie, wezme to tansze, to nic takiego". Pojawia sie tu gen wrazliwosci na stres, ktory przez niehumanitarne zabijanie baaardzo wplywa na mieso, ale nie bede tutaj wiecej pisac.. :p
Gdyby wybierajac kosmetyki miec realne pojecie co faktycznie sie robi zwierzetom moze przeszukalibysmy 3 polki wiecej i poszukali odpowiednika? Albo do apteki? Albo na tak modnym allegro? Jezeli zakupy spozywcze jestesmy juz w stanie robic przez internet to krem jako "luksus" chyba tym bardziej mozna?
Gdyby zabierajac dziecko do cyrku wiedziec co musza przejsc, zeby nasze dziecko mialo z tego radoche i cieszylo sie z tego slonika na pilce... Sorry, ale ja chyba nigdy nie pojde z dzieckiem do cyrku.. Ostatnio tutaj u mnie w Niemczech przyjechal taki ogromny cyrk, byla chwila, ze chcialam moze i pojsc, ale nie, niestety, w swiecie cyrkowym tortury jednak musza byc... Psa mozna nauczyc na zasadzie komenda-smakolyk, ale nie slonia czy lwa...
Gdyby moze wlasnie te wszelkie produkty powstale na okrutnym cierpieniu w oplakanych warunkach by zalegaly i nie mialy zbytu, produkcja by spadla...
Dlatego takie niby nic, ale drobnymi kroczkami mozna cos robic, chociaz w kolo siebie a jak by tak kazdy robil w kolo siebie to od razu lepiej by bylo. I dalej twardo uwazam, ze film warto obejrzec, bo jest mocna, brutalna pigulka traktowania zwierzat. I przypomne, sporo sie juz zminilo, jedni mowia, ze na jeszcze gorsze, ja sie trzymam tego, ze jednak na lepsze...

To o czym piszesz ma oczywiście sens, tylko że odnoszę wrażenie, że film nie wywołuje pożądanego skutku. To znaczy uważam, że obok przedstawienia tych zakładów, w których tak okrutnie męczą zwierzęta i zadają im cierpienie powinni pokazać te w których odbywa się to humanitarnie i sposoby, dzięki którym możemy kupować mięso z takich zakładów.
Bo tak naprawdę ten obraz zupełnie zniechęca do mięsa, a myślę, że pierwszym krokiem całego społeczeństwa powinno być spożywanie mięsa z zakładów obchodzących się ze zwierzętami humanitarnie. Wydaje mi się, że gro ludzi po obejrzeniu tego filmu zamiast ujrzeć możliwość nie zmieniania diety tylko pochodzenia jej składników zobaczy dwie możliwości, o których pisałam wyżej: przejście na wegetarianizm albo zastanie przy mięsie i zapomnienie w pewnym chociaż sensie o tym co w filmie widzieli. Dlatego właśnie nie do końca jestem za tym filmem.. rozumiesz co mam na myśli?

Rozumiem :)
Chyba zakonczmy juz, bo mozemy pisac takie wypracowania i pisac... :p
Cieszy mnie to, ze widzialas film :) A do konca, caly??

Cały widziałam, też wypłakałam na nim oczy...
Fakt lepiej już o tym nie gadać, bo każda ma swoje zdanie ;p

Dziękuję :)

To jak się odbierze taki film jest tylko kwestią nabytych doświadczeń, lub ich braków (skoro po tym aż miałyście problem z jedzeniem mięsa, to raczej jesteście zbyt wrażliwe). Obejrzę sobie ten film, ale raczej wątpię, by poleciała mi chociaż jedna łza, mimo, że jestem posiadaczką dwóch kotów i psa. Dlaczego taka znieczulica? Cóż, po prostu w moim przypadku życie zrobiło swoje: mieszkam z Polakami w Anglii, gdzie chamstwo jest po prostu STANDARDEM, wielokrotnie byłam świadkiem przemocy, sama byłam prześladowana przez pewnego faceta w Anglii.... A teraz najlepsze - przed tymi wszystkimi wyjazdami za pracą do UK, pracowałam w fabryce, gdzie autentycznie wbijano kurczaki żywcem na ostro zakończone wierzchołki :/ (teraz sobie wyobraź ten krzyk zwierzaków - masakra) Słowem - czysta brutalnia :/ Ciekawe, czy po takich doświadczeniach życiowych ten film mnie ruszy? Widziałam już mnóstwo takich film i jak dotąd nic. Może tym razem będzie inaczej? Jak będę po seansie to dam znać. Dla porównania, mam kumpelę, która mieszka na wsi (a chyba nie muszę wspominać, że zmuszanie dzieci do uczestniczenia w zabijaniu świń to normalka). I co? Tak jak się spodziewałam, u niej też była znieczulica. Cóż, takie życie.

Ja miałam tylko chwilowy odrzut..
OK, czekam na relację :)

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/40499/gnoj zaczęłam :)

Cieszę się, że zajrzałam do tego linka, bo szukałam dla siebie coś ciekawego do czytania. Dzięki :)

Ja jutro mam nadzieję skończę, bo nie jest długa :)
Daj znać jak przeczytasz :)

Oczywiście, że dam znać. A ze swojej strony polecam książki, które ostatnio czytałam z przyjemnością:
http://www.empik.com/julian-assange-czlowiek-ktory-rozpetal-wikileaks-goring-kar sten-nord-kathrin,p1046043710,ksiazka-p jeśli interesujesz się wszystkim, co związane jest ze słynnym Wikileaks
http://www.empik.com/wakacyjny-dyzur-macfarlane-ben,p1072545059,ksiazka-p o bardzo nietypowej pracy pewnego młodego lekarza
http://www.empik.com/slubny-babylon-edwards-jones-imogen,p1066915062,ksiazka-p czyli najdroższe śluby widziane oczami ich organizatora - zabawne i miejscami szokujące
http://www.empik.com/cichy-wielbiciel-rudnicka-olga,p1047516374,ksiazka-p książka szczególnie bliska mojemu sercu, bo sama doświadczyłam, co znaczy być prześladowaną przez kogoś
http://www.empik.com/cukiereczek-cody-diablo,prod23340046,ksiazka-p autentyczna biografia dziewczyny, która postanowiła pracować jako striptizerka

Może coś Ciebie zainteresuje z powyższych tytułów :)

Później zerknę na nie, bo teraz uciekam.

1. Nie dla mnie takie tematy... :p
2. To jest coś w stylu dokument/biografia a nie zmyślona z fabułą? :D
3. Pewnie śmieszne :D
4. Wydaje się ciekawa :D Jest film? :D :PP
5. Również niegłupia :)

xena a może Ty jesteś chętna na lubimyczytać?? :D Rejestruj się to wyślę zaproszenie, popatrzę co czytasz :)

1. Właśnie nie byłam pewna, czy interesujesz się czymś takim. Ja byłam zachwycona biografią, dlatego chciałam polecić.
2. Lekarz, o którym jest książka, istnieje naprawdę i rzeczywiście ma taką pracę. Pisał ją wspólnie z dziennikarzem.
3. To szczególnie polecam. Czasami są wspomniane takie sytuacje ślubne, które zwalają z nóg.
4. Z tego, co wiem, nie powstał jeszcze żaden film na podstawie książki, a szkoda. Temat taki bardzo na czasie.?
5. Najciekawsze w tej książce jest to, jak zawód striptizerki jest pokazywany z innego punktu widzenia, niż zwykle - ze strony kobiety, która nie tylko dobrowolnie postanowiła pracować w taki sposób, ale też potrafiła czerpać z tego przyjemność. Kobieta naprawdę niegłupia i odważna.

Na czasie nie na czasie jak by byl to wyladowalby w kolejce :D
Sa, sa tacy ludzie, wiadomo :)

Oczywiście, że tacy są, bo z takim już miałam do czynienia. Facet chodził za mną wszędzie, jakiś cudem zdobył mój numer telefonu, po czym gnębił mnie telefonami. A najlepiej jak krótko przed zgłoszeniem go na policję, nie chciał mnie wpuścić do mojego własnego domu. Naprawdę, takich psycholi nie życzę nikomu. I co, gorsza, miałam dokładnie jak bohaterka książki - nikt nie wierzył mi, jak mówiłam, że się go boję. Wręcz przeciwnie - śmiali się, że miałam wielbiciela. I to właśnie było najgorsze, że musiałam walczyć o swoje bezpieczeństwo sama. To było po prostu straszne.

rozumiem, sytuacja na pewno niefajna i nie do pozazdroszczenia, ale juz wszystko w porzadku, co nie...?

Sprawę załatwiłam rok temu i ma w papierach zakaz zbliżania się do mnie. Jeśli złamie przyrzeczenie, to wyląduje za kratkami. I od tego czasu rzeczywiście mam z nim spokój. Podobno teraz tak męczy inną dziewczynę. Znam ją, ale nie zamierzam pomóc. Ja musiałam liczyć tylko na siebie, więc niech ona też się męczy. Takie niestety jest życie.

Ja chyba mimo wszystko bym pogadala i ostrzegla... Taka jestem, ze mimo ze dostane po tylku to jakos szybko zapominam i czesto popelniam bledy, nawet jak ktos zajdzie za skore to tez w niektorych sytuacjach nie umiem sie wypiac... Wiem, ze to blad, ale jeszcze jakos nie moge sie oduczyc... :/

Oczywiście, masz rację. Sama zawsze twierdziłam, że powinno się pomagać, póki nie wyjechałam do Anglii. Cokolwiek robiłam, jakikolwiek miałam problem, to zawsze musiałam liczyć tylko na siebie. ZAWSZE! Nawet ostatnio, jak z nogą w gipsie musiałam jakoś dotrzeć na dworzec autobusowy, by potem pojechać na lotnisko. Wszyscy moi współlokatorzy wiedzieli, że mam pękniętą kość pod gipsem, a jakoś nikt nie zaoferował się, by mnie zawieść na dworzec. I tak jest ze wszystkim na każdym kroku. Dlatego nie dziw się, że stałam się taką egoistką. Po prostu życie mnie tego nauczyło. Niestety :(

Troche tez juz zauwazylam... Polak Polakowi najgorszym wilkiem za granica...

A tu film na podstawie książki http://www.filmweb.pl/Pregi

Chciałam tylko powiedzieć, że zabieram się za nadrabianie tematu xD

Do tych co oglądają Glee :D
Czy tylko ja lubiłam (i nadal lubię) Kadama? Kurczę, szkoda że nie byli normalnym związkiem chociaż przez parę odcinków :(
http://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=keH0OLrM1-w - fantastyczny ten filmik, szkoda że taki krótki :D

Adam był słodki :D
No ale Kejt chyba o to na poważnie nie pytałaś... xD

No też uważam, że słodziak z niego *.*
No wiem, że Kejt Kurta shipuje tylko z Blainem.. ;d

Ogólnie to uważam, że Klaine powinno być endgame (chyba, że by rozwinęli Kadama i bym ich pokochała.. a istnieje taka szansa, bo byli cholernie uroczy ;p), ale mogli zrobić im dłuższą przerwę. Uważam też, że zaręczyny były piękne i się popłakałam, ale brakowało mi jakiejś takiej rozmowy od serca między nimi zanim do siebie wrócili.. to przed Got to get you into my life to kpina mimo wszystko..

Kpiną to dla mnie były trochę te ich make out'y w aucie. To było jakieś takie chore od strony Kurta... Sam wiedział jak bardzo boli zdrada, a Adama trzymał tak "w zapasie", przy czym Blaina też traktował trochę tak na zasadzie "zdradziłeś mnie, to teraz ja mam nad tobą władzę i nie narzekaj".
Nie podobało mi się to ;/

Fakt, to też było dziwne.. tak samo jak w I do. Coś w stylu "to, że uprawialiśmy seks nic nie znaczy". Uwielbiam Kurta, ale w tych paru momentach miałam ochotę dać mu w twarz... zresztą kurczę, to ten Kurt z "Sexi" którego "zasmucały te filmy".. To zdecydowanie nie było w charakterze postaci, tak samo zresztą jak ta zdrada Blaine'a. W Glee też ostatnio to leży. Może nie widać tego tak bardzo jak w TVD, ale oni też gdzieś się pogubili i bohaterowie się zachowują niezgodnie z charakterami. Na Tinę to w ogóle nie mają pomysłu. Że nie wspomnę o Marley, która nie ma charakteru i doczepiają jej zachowania w zależności od potrzeby, pod wątki. Masakra ostatnio jest, naprawdę.

No jest coś w tym co piszesz, ale oglądałam za szybko żeby znać nazwy odcinków xD
I przy takim tempie też trudniej mi dostrzec takie niekonsekwencje chociażby.

No ale zgadzam się co do Tiny, chociaż ona chyba z założenia miała być taką "nie wiadomo co" :D
Marley to w ogóle... a tak ją polubiłam na samym początku, bardzo mnie wzruszył ten motyw z jej mamą :(

Nie porównuj Glee do TVD - No mimo wszystko! :D

Hahaha, trochę się popisuję chyba XD
I do - to Quinntana i woda :D
Sexy - Brittana, Landslide i seksowne miny Kurta :D
Akurat te i parę innych pamiętam ;p

Też Marley na początku polubiłam bardzo.. taka kochana i urocza była :(
Ok, to było przegięcie. Przyznaje xD

*łuhuuuu, znowu szaleję z emotkami..

Szpanujesz :D

No tak! "I do" można się było domyślić xD

Ja też szaleję :DDDD

No właśnie, mogłaś się domyślić xD
Zapadł mi w pamięć tytuł filmiku na yt: All Quinntana scenes from "I Do" :D

No ja się już chyba nie oduczę.. ;d