T: 51
Poprzedni (49): http://www.filmweb.pl/serial/Pami%C4%99tniki+wampir%C3%B3w-2009-502112/discussio n/Stefan+i+przyjaciele+50+%29,2509524
Już jestem Anulka, żebyś nie pisała do siebie :D
No właśnie przeczytałam to i doszłam do wniosku, że pewnie moja głupia ciekawość mnie zmusi do nadrobienia, żeby się dowiedzieć jak "zniknie" Elena :)
Ale to jeszcze nie teraz, nie narzekam na nudę póki co :D
Bardziej niż 7 sezon właśnie interesuje mnie jak się "pozbędą" Eleny. Poza tym Trevino też odchodzi, ale na to nikt nawet nie zwróci uwagi xD
Fajno :D :PP Wiedzialam, ze nikt tu nie zajrzy, ale mimo to naiwnie wchodzilam caly czas :D Tzn., nie non stop, ale ja jednak naleze do tych osob, ze jednak co by nie zrobili z tym portalem to niestety nie pozbeda sie mnie :P Wizualna strona to jedno, mozna psioczyc itp., ale nie da sie zaprzeczyc, ze strona jest porzadna i z ogromna baza :)
Moze przed 7 sezonem Ty nadrobisz 6 i bedziesz pozniej juz na biezaco ogladac a ja przed 3 sezonem Originalsow nadrobie 2 i bedziemy wszystko na biezaco pozniej :)
Zapomnialam o Trevino, ta informacja ucieszyla mnie. Moze uda im sie ladnie i w miare efektownie zamknac ten serial. Nie bedzie Jera, Tylera (2 chyba najbardziej meczace postacie) no i Eleny tez nie jak widac, naprawde jestem ciekawa. W ogole niedlugo juz koniec... :/ (tak, tak, to jest troche skwaszona mina :D)
Ja sama nie wiem... Niby już się bardzo do tego przyzwyczaiłam, żeby tu regularnie zaglądać, ale nie wiadomo co się stanie :) Przywykłam konkretnie do tego forum, ale nie wiem czy jak to się skończy to czy nie zniknę i z FW i czy nie przeniosę się na stałe na IMDB. Trudno mi powiedzieć co będzie :)
To też jedna wielka niewiadoma :D TO raczej nie rzucę, bo lubię, więc jest szansa, że może chociaż to razem będziemy oglądać. Z TVD nie jestem taka pewna :D
Ani ziębi, ani parzy :D Gdyby Caro zniknęła (umarła, nie że do TO :D), to wtedy byłby u mnie szampan otwierany xD
Ej no jak ja sie zmusze do TO to Ty tez mozesz do TVD, nie bedziesz przeciez taka, i bedziemy po rowno mialy, po sezonie :P
Z IMDb tez korzystam, ale anonimowo, w sensie, ze nawet konta nie mam, ale jednak filmwebu nie porzuce.
Jestes okropna i okrutna! Caroline to jedna z niewielu moich ulubionych postaci... :)
Pożyjemy zobaczymy :D
Ja mam konto, powiem więcej - tam mam nawet zdjęcie profilowe ustawione! :D Moje zdjęcie :D
Wiem, jestem :<
Wrrr!! :D
Serio? :D Jak zdecyduje sie kiedys zalozyc tam konto to wiesz... ekhm... :D
:(
a jak Czarna Laguna? :D
Spoko :D Zdaje się, że mam tam jakiś pokrewny login do tego tutaj :D Też coś z Dynią :D Jak sobie przypomnę, to dam Ci kiedyś namiary :D
Aż musiałam się upewnić co to "CL" xD Także sama sobie odpowiedz jak mi idzie :D
O rety... Zalamujesz mnie dzisiaj strasznie... :D
To lec obejrzec 1 odcinek :D Juz wystarczajaca pauze mialas :P
Ogolnie postami i opiniami dzisiaj, w sumie to nie nowosc, ale jednak... :D
Co robisz? Rozumiem, ze cos bardzo produktywnego i ambitnego :D
Myślałam, że ta Dynia Cię tak załamała :D
Zdjęcia oglądam, o włosach biadolę, ale zaraz powinnam się brać za pranie, a potem chyba SPN :D
Kto dał lajki tematowi? :D Chyba, że policzyło też moje dwa kolejne kliknięcia, bo chciałam sprawdzić czy jak nacisnę jeszcze raz to zniknie xD
Obcięłam włosy znów. Mam baaardzo krótkie teraz, przykro mi, ale nie dało się nic zrobić :((
Nie wiem, nie umiem i nie wiem jak to sprawdzic :p ale ja nie moge kliknac ani pozytywnej ani negatywnej lapki, bo filmweb krzyczy, ze to moje i nie mam prawa :D
To jak masz teraz?? :) Garnek?? :D Sorry, nie bierz do siebie :PP
Kurczę, no to ciekawa jestem czy te moje głosy policzyło jakoś podwójnie czy potrójnie... czy MAMY FANÓW :D
Tak do ramion, lekko są pocieniowane. Obcięłam, bo poprzednie, styczniowe obcięcie mi się kompletnie nie podobało i nawet dzisiaj fryzjerka mi powiedziała, że to głupio wygląda.
Mogłabym nawet pokazać, bo robiłam przed chwilą takie 3-miesięczne podsumowanie włosów od "przed obcięciem" do dnia dzisiejszego, żeby mieć kontrolę nad zapuszczaniem, ale troszkę się wstydzę :D
To ujęcie na plecach mogłabym wrzucić, chociaż boję się, że łapki w dół polecą :(((
Nie ma czym. Ja mam bardzo zniszczone włosy. Rozjaśnienie je kompletnie zmasakrowało ;(( Nic tak nie niszczy włosów jak rozjaśnianie. Nawet prostownica takiej krzywdy chyba nie jest w stanie zrobić.
Gdyby którejś to kiedyś przyszło do głowy to moje włosy powinny służyć za przestrogę. Teraz się cieszę jak głupia z każdego głupiego cm, z każdego nowego włoska. który mi wyrasta...a miałam kiedyś piękne włosy :(
Później może wrzucę, muszę poszukać takiego zdjęcia za czasów brązu :)
Ciekawa jestem bardzo kto ma bardziej zniszczone wlosy... Ty czy ja... Niedosc, ze zniszczone i nie wiem jak juz je odratowac i odzywic to zamiast efektu "konski ogon" mam "mysia kitke"... Takie cienkie te wlosy... :/
Sądzę, że ja. Wspominałaś, że masz naturalne, więc wątpię żebyś miała aż tak zniszczone. Pewnie kwestia kilku miesięcy <a może mniej> i byś poprawiła ich wygląd. A ja muszę czekać, aż się pozbędę rozjaśnianych, a do tego jeszcze dłuuuuga droga.
No pokazałabym przed rozjaśnianiem i w najgorszym momencie po, ale to by wymagało ocenzurowania zdjęć, bo nie mam takich od tyłu :D
Strasznie mi wypadały jesienią, ale już przestały. Nie mam włosów spektakularnie gęstych, ale rzadkich też nie mam. Chociaż prawda jest też taka, że jadę w kółko na różnych wcierkach, suplementach, pokrzywach, skrzypach i drożdżach. Wstydzę się już poruszać ten temat, bo nikt nie rozumie xD
Dzisiaj pani fryzjerka mi nawet zwróciła uwagę, że mam strasznie dużo nowych włosów, co uważam za mój mega sukces, bo od 2 lat już praktycznie włosy stały w miejscu, a stan się tylko pogarszał. Także coś tam jednak samozaparcie daje :)
W tym momencie mam naturalne, pierwszy raz pomalowalam okolo 16-17 roku, to byly szamponetki, trwalo to kilka miesiecy lub do max. roku a pozniej poszly farby i caly czas malowalam do przedostatniego roku studiow, wtedy stwierdzilam, ze czas odpoczac, wtedy znowu przeskoczylam na szamponetki, zeby jakos zejsc z tej farby, zamalowywac te odrosty az w koncu scielam wszystko i teraz od okolo 4 lat nie mialam malowanych wlosow. Kusi mnie, zeby pomalowac znowu, ale farby sie boje, bo jak teraz bym znowu zaczela malowac to przysiegam, pewnego dnia obudzilabym sie lysa z wlosami na poduszce :D Ale moze jakas szamponetka na chwilowa zmiane koloru, chociaz chwilowa zmiana :) Z drugiej strony teraz lato idzie to na ciemniejszy kolor bez sensu, bo i tak bedzie blaklo od slonca. A tak moze przez lato ten moj blond wypieknieje... (naiwna i glupia ja...) i po wakacjach.
Tabletki, plyny, kremy, nawet do drozdzy robilam podejscie, OK, przyznam sie, ze moze niekonsekwencja tu wyszla, bo nie bylam systematycznie twarda, ale zebym widziala zaskakujace efekty to bym nie powiedziala...
Chociaz do drozdzy chce wrocic. bo uwazam, ze to ma same zalety. nie jest drogie, smaczne i skorzystaja nie tylko wlosy.
Ja pierwszy raz chyba też tak mniej więcej 15-16 lat miałam, pasemka, szamponetki, inne takie...
Ostatni raz swój naturalny kolor miałam na początku studiów, a potem od połowy 1 roku do połowy 3 roku farbowałam na różne odcienie brązu. Na 3 roku przyszedł taki dziwny moment i dużo złych rzeczy się generalnie działo, pojawiłam się tutaj m.in :D i zaczęłam rozjaśniać i przez jakieś 1,5 roku farbowałam na taki najjaśniejszy blond.
Ostatni raz zafarbowałam włosy trochę ponad rok temu na ciemny blond. Farba bardzo mocno złapała i zamiast ciemnego blondu wyszedł jasny brąz. Strasznie mi się to podobało, niestety wypłukało się z mega zniszczonych końców w zastraszającym tempie. Po tym farbowaniu zostało mi tylko takie rudawe pasmo o którym wspominałam tu już kiedyś, tu albo to może Marcie o tym tylko pisałam :D W każdym razie wiem, że komuś stąd biadoliłam o tym rudawym fragmencie włosów :D Przekonałam się wtedy, że moje włosy "nie wezmą" już więcej farby i postanowiłam zapuścić moje naturalne. Chociaż nie ma dnia, żebym w jakiejś drogerii czy sklepie nie spojrzała na farby...:D
Zależy jaka farba Anulka. Rozjaśnienie rzeczywiście włosy może tylko wyniszczyć, natomiast dobrze zrobione przyciemnianie nie jest taką tragedią :) Chociaż Ty właśnie chyba jaśniejsze wolisz z tego co zrozumiałam :)
Oj tak, konsekwencja niestety jest potrzebna... Sama mam problemy, ale strasznie mi zależy na tych włosach, bo naprawdę z genetycznego punktu widzenia mam całkiem fajne i chciałabym znów mieć takie jak kiedyś.
Szamponetki to rozne wariacje byly, bordo, brazy, nawet taka ciemna sliwke mialam :) Farby zawsze jakies brazy ale z tych jasniejszych, chociaz czasami na moich wlosach wychodzily ciemne, ale bylo akurat, gdyby wychodzily ciemniejsze nie byloby ladnie, bo z racji tego, ze jestem blondynka, oczy mam nie za ciemne, skora jasna to wygladalabym po prostu tragicznie z takim ciemnym lbem :D
Nigdy nie mialam jasniejszych niz moj naturalny ciemny blond, zawsze chcialam zrobic sobie chociaz raz rude, ale taki ladny rudomiedziany, nigdy mi sie nie udalo... Nie udalo nie dlatego, ze probowalam a wyszla np. marchewa, nie udalo, bo nigdy nie kupilam takiej farby. Balam sie tej marchewy wlasnie a szamponetka nie wziela by na taki kolor, to juz musialaby byc farba.
Trzeba było zaryzykować, raz się żyje :D
Ja miałam rude jak brąz nie wyszedł lub jak schodził, ale generalnie nie mój kolor. Chociaż jak komuś pasuje, to jest piękny.
Właśnie miałam raz taki bardzo ciemny brąz i wyglądałam potwornie. No ale przynajmniej teraz wiem, że skrajności mi nie pasują. Ani bardzo jasne, ani bardzo ciemne. Właściwie to niczego nie żałuję :D
Skórę mam bardzo jasną, oczy średnie, oprawę oczu średnio-ciemną, czyli takie średnie odcienie są dla mnie najlepsze :)
Mam jakiegoś takiego "pecha", że moje najbliższe znajome w ogóle nie farbują włosów i to tak że nigdy. I czasem to wręcz takie widzę spojrzenie krytyczne "bo to nienaturalne". Także dzięki za wysłuchanie moich żali :D
To na pewno nie jest koniec mojego farbowania, moze za miesiac, moze za rok a moze dopiero po 30, ale na pewno pomaluje i bede miala ten rudy :D Zobacze jak wyjdzie :))
spoko, zal sie, gadaj, pod warunkiem, ze sie zrewanzujesz w sluchaniu :))
Dlaczego my dziewczyny mamy tak pod gorke w tym zyciu a faceci zadnych defektow... :D
Rudy raczej wychodzi, szczególnie jak się chce inny mieć xD Także próbuj :D
O włosach to bardzo lubię słuchać :D Zawsze zresztą wypytuję o nie bardzo :)
Może nie że żadnych, ale bez porównania łatwiej :/
OK, wstydzę się ten susz pokazywać, ale obiecałam to masz :)
http://oi60.tinypic.com/2h72re1.jpg
Pierwsze 2 robione kalkulatorem, to nie zwracaj uwagi xD
Ja przepraszam Ciebie bardzo, ale Ty to nazywasz zniszczonymi wlosami?! Zegnam...
Może sobie przybliż moja droga :D
Poczekaj chwilkę, pokażę coś jeszcze, to może uwierzysz :D
OK, na pierwszym faktycznie konce zniszczone, ale czesto widze dziewczyny z gorszymi...
2,3 i 4, nie widze nic niepokojacego. Chcialabym miec tak zniszczone wlosy. Przede wszystkim jest ich duzo i sa grube...
http://oi62.tinypic.com/mj73fs.jpg
Tu masz z bliska moje "zdrowe, gęste, grube" włosy :D I to już jest po obcięciu w styczniu :D
1 zdjęcie to był taki susz, że porażka. Końcówki to jeszcze nic, one się łamały na długości w trakcie czesania.
2 - zdjęcie nie oddaje tego jakie nadal były suche i jak okropnie pocieniowane. Mam takie dobre zdjęcie które to pokazuje, ale nie mogę go tu wrzucić, bo mam na nim gołe plecy i się wstydzę :D
3- Tak, nie są złe. Nie chcesz wiedzieć ile czasu mi zajęło żeby je dociążyć. Ile poszło oleju, maski, odzywki, drugiej maski, olejku i znów odżywki xD
4 - to są dzisiejsze włosy, zaraz po fryzjerze. Po nocy już będzie puch i fruwające szaleństwo :D
Nie jest ich mało... na gęstość nie narzekam, aż tak...
Ale grube nie są. Nigdy nie miałam grubych włosów, a po rozjaśnianiu są jeszcze cieńsze. Przez chwilę był nawet pomysł na picie żelatyny, bo ponoć pogrubia, ale się opanowałam xD
Dodaj do tego siana lekko krecace sie/falujace wlosy, bedzie piekna tragedia i zalamka, czyli ja :D
Serio? Ale co z ta zelatyna? :D
Nie wierzę :D
W sensie do picia :D Włosy teoretycznie powinny się wzmocnić i możliwe, że będą grubsze. Ale po wnikliwym przeegzaminowaniu tematu odkryłam, że cerę można sobie tak skopać na jakiś czas, że to chyba nie warte. Ja mam wystarczająco problematyczną cerę i bez tego. Natomiast żelatyna do laminowania włosów... o, to już inna bajka :D Próbowałaś może? Takie fale właśnie jak Twoje mogłoby pewnie wygładzić, na prostych włosach takiego efektu nie widać, ale falowane ładnie po tym wyglądają :)
No wiem, ze do picia :p
Ojej... Mow mi wiecej, wiecej :)
Musze tez poczytac na necie. ale musialabym zaczac od podciecia, bo na to co teraz mam to nawet eliksir by nie pomogl :P
Ale nie słyszałam w sumie o spektakularnych efektach. Drożdże - owszem, ale ta żelatyna mi się wątpliwa wydaje :D
To bodajże 2 czy 3 łyżeczki trzeba dziennie wypić, czy rozpuścić w czymś... można jogurt zagęścić np :) I dokładnie tak jak z drożdżami. Raz dziennie do 3 miesięcy pewnie, bo większość takich akcji picia czegoś czy łykania nie zakłada dłuższego czasu niż tyle :)
Co ciekawe, pić nigdy nie piłam natomiast regularnie łykam, bo potrzebowałam witamin z grupy B w trakcie pokrzywy i skrzypu :) Do picia były dwa podejścia i myślę o 3 xD
Nigdy w życiu nie wypluwałam czegoś tak szybko do zlewu i to przy świadkach... I to mnie zniechęciło ;D
Trudno mi powiedzieć czy są efekty, bo ja robię tyle rzeczy na porost włosów, że nie mam pojęcia co działa. Chociaż wydaje mi się, że jednak daje to efekty. Cera mi się poprawiła, dużo rzeczy powyłaziło i trochę się unormowało potem :) No i tak jak mówiłam, jest efekt zagęszczenia widoczny, chociaż to jednak chyba wcierki :D
Wypluwalas?? :O Dla mnie to pychotka :D Ale z mlekiem. Raz zrobilam z woda, bo szybciej, nie musze garnka szorowac :p Ale po tym mialam kilka bardzo nieprzyjemnych dolegliwosci... Raczej to to, bo jak pilam z mlekiem (codziennie po kubku) to wszystko OK, wypilam z woda to ten cyrk mialam, zrobilam chyba jedno czy dwudniowa przerwe, bo normalnie balam sie wypic ponownie, ale skusilam sie na znowu z mlekiem i wszystko bylo w porzadku :)
Chryste... To była najgorsza rzecz jaką próbowałam w życiu przełknąć. Z pełną świadomością to piszę xD Inna sprawa, że ja ogólnie mam bardzo wrażliwy smak jeśli chodzi o płyny. Np. nie znoszę fervexu i jemu podobnych. Raz spędziłam godzinę próbując wypić te pół szklanki i się popłakałam prawie. I nie miałam wtedy 6 lat, to na studiach było, przy znajomych :D
O, to widzisz... Ja próbowałam w wodzie rozpuszczone i prawie zwymiotowałam. Może dać drugą szansę z mlekiem? Chociaż boję się trochę powikłań żołądkowych, raz że te drożdże, dwa że mleko, które niestety mi nie służy :(
Jak bylam mala zlapalam jakies chorobsko, mialam mnostwo lekow, moja mama spala a ja wszystko zjadlam... :D A wszystko przez lakcid (oslona do antybiotyku), bo to sie tak fajnie przygotowywalo... :D Cale moje szczescie, ze w niedlugim czasie wszystko to zwymiotowalam... W dziecinstwie normalnie bylam lekomanka, moja mama musiala na mnie strasznie uwazac :D Ale ten etap mam juz za soba :) Teraz nic nie biore, na zadne bole glowy, zebow i ogolnie bolaczki... Papierosy, alkohol i ogolnie to jedzenie ktorym nas sklepy racza wystarczajaco zawalaja organizm...
No chyba, ze mnie wezmie jakas grypa, to fervex, polopiryna i cos na kaszel i tyle :) Ufff... polecialam z reklamami :D
Czy woda czy drozdze musi byc wrzatek, wiesz o tym, prawda? Mozesz ewentualnie troszke cukru, miodu lub kakao dodac na poprawe smaku jak masz problemy. Z woda faktycznie nie jest smaczne, ale z mlekiem bardzo mi smakuje, sprobuj :))
Mnie raz w dzieciństwie (Z 5 lat miałam) zostawili sam na sam z syropem Pini... Nie wiem czy to ten sam co teraz, ale z dzieciństwa pamiętam, że to cholernie słodkie było. W każdym razie nie wystarczył fakt, że był na lodówce... Jak dziś dzień pamiętam, że podeszłam raz napiłam się troszeczkę i wyszłam, potem jeszcze raz i "jeszcze tylko raz" i wychlałam ten syrop, a jakże xD
Natomiast drugim skrajnym doświadczeniem było jakieś wapno na wzmocnienie o smaku MALINOWYM. Lekarz specjalnie przepisał "bo dzieci lubią to malinowe". O matko, jak ja po tym rzygałam. Mama musiała iść prosić o tabletki, bo ja płynnego nie mogę :D
Ja jestem lekko uzależniona od przeciwbólowych leków, ale to tak raz w miesiącu czy przy migrenie. Po prostu alternatywą jest leżenie na podłodze i wicie się z bólu :( Zdarzało mi si tak do granicy omdlenia i potów się męczyć i dopiero przeciwbólowy pomaga.
Wiem, że wrzątek :D Ale mimo wszystko... jakoś tak zaufania w 100% nie mam. Może spróbuje jak skończę tabletki :)