Temat 53 :D
Poprzedni:
http://www.filmweb.pl/serial/Pami%C4%99tniki+wampir%C3%B3w-2009-502112/discussio n/Stefan+i+przyjaciele,2636893?page=20
O, a widzisz, ja np. nie przepadam :)
Łasa jesteś na słodycze?
Dzisiaj za to postanowiłam w końcu, że odstawiam wszystko co gazowane i jak najmniej kofeiny. Wydałam majątek w aptece i na stoisku zielarskim i detoks once again.
Narazie zadziałało chyba jak placebo, ale wszystko mi jedno, byle by się tak koszmarnie już nie czuć :/
Gdybym mogła to jadłabym tylko i wyłącznie słodycze, od tego jestem taka gruba.
Bardzo nie lubię gazowanych napojów :D
A jakie zioła kupiłaś? Zieolna herbata podobno budzi lepiej niż kawa, ale na mnie to nie działa :P
Jakoś nie wyglądasz na grubą :D
U mnie słodycze to nie problem. Mnie z kolei gubi paradoksalnie fakt, że jestem szczupła (chociaż wciąż się tak nie czuję i rozliczam z każdej małej fałdki tłuszczu). Nie mam motywacji, żeby o siebie zadbać przez to i często jem takie przetworzone rzeczy i to jest najgorszy mój grzech jeśli chodzi o jedzenie. A to gazowane to masakra jakaś. Obiecuje sobie, że przestanę, ale lubię pepsi pić i cóż poradzić. No i energetyki wciąż niestety, jestem uzależniona :( A szkodzi mi niemiłosiernie. Do tego nie wiem czy nie mam jakiejś alergii pokarmowej, zastanawiam się nawet nad badaniami pod tym kątem czy dietetykiem, ale pewnie też zrezygnuje, jak zawsze. A najśmieszniejsze jest to, że uwielbiam zdrowe jedzenie, tylko wiecznie mi się nie chcę i szukam wymówek.
Obecnie z ziół mam:
-Skrzyp i pokrzywę (niedługo wrócę do picia, bo znów mi włosy lecą)
- Bratek trójbarwny
- Czystek
- Meliskę :D
Tylko nie wiem kiedy ja to wszystko będę piła, bo każdego wypada za 2x dziennie, a to jest fizycznie nie możliwe :D Chyba będę musiała jakiś grafik wprowadzić :P
Ej, tak w ogóle, to się pomyliłam dzisiaj i wysłałam Ci mmsa, który miał być do koleżanki, ale pomyślałam o Tobie i wysłałam do Ciebie xD Tylko nie wiem czy doszedł w sumie, jak nie to spoko :)
Bo widziałaś mnie pewnie aż do cycków xD Jakbym Ci napisała ile ważę to byś się za głowę złapała :D
Szczerze to jakbym ja była szczupła to bym pewnie nawet, mimo że nie lubię, jadła BO MOGĘ xD Także nie dziwie Ci się wcale.
Ja niby miałam w dzieciństwie jakieś tam alergie, na jajka chociażby, ale wyrosłam chyba.
Pamiętaj, że pokrzywy nie można za dużo :P
Mieszaj może :D?
Widziałam całość :D
Poza tym kiedyś już zaliczyłyśmy tę rozmowę i skończyło się tak, że mi podawałaś swoje BMI. Policzyłam, nie zrobiło na mnie to wrażenia. Masz problem najwidoczniej, nie umiesz zaakceptować tego, że ktoś, (O ZGROZO!), mógłby Cię widzieć inaczej niż sama siebie widzisz :)
Tyle, że ja nie mogę, bo źle się czuję :/ Tu nawet nie o alergie chodzi, a o jakąś nietolerancje na jakieś grupy produktów. Może stad te migreny i w ogóle.
Ten skrzyp/pokrzywa to tak kilka tygodni, a potem przerwy robiłam :) Także pewnie w przerwach od jednego będę piła drugie.
Hej :*
Gdzie całość? prawdopodobnie wszystkie zdjęcia jakie mogłaś widzieć w całości były zawsze bardzo skrupulatnie zapozowane xD Chociaż i tak sobie nie przypominam, żebym dawała takie, chyba że mega stare :P
Mnie po prostu to denerwuje, bo prawie 30kg nadwagi to nie jest 5kg przy którym się można kłócić czy ktoś jest gruby czy nie. Jestem w stanie zaakceptować jak mi ktoś mówi, że jestem ładna albo mądra, bo może faktycznie tak uważa, to są rzeczy, że tak powiem płynne, ale nie to że mam 165 wrostu i ważę *dostaniesz informację smsem* xD kg, a do tego nic w cyckach bo mam miseczkę A. No litości :D
I jesteś tym samym drugą osobą, po Marcie, która wie ile ważę.
Pewnie gluten, laktoza i inne :D :*
To dobrze, żebyś sobie nie zaszkodziła ;)
No w internetach gdzieś pewnie, przecie nie sterczę Ci pod domem :D
Ja po części rozumiem, tylko Ty mnie chyba znowu nie rozumiesz. Ja się nie kłócę, że Ty nie masz nadwagi, bo z tego co piszesz, to masz i tyle. Ale jak chcesz, żebym ja tutaj napisała, że jesteś gruba, to się nie doczekasz. To jest kwestia nomenklatury. Ja tak nie mówię i nie podoba mi się to, że tak po sobie sama jeździsz, przykro mi jakoś. Bo jak sama tak o sobie mówisz, to jakby dajesz też innym pozwolenie. I wiem, że jestem w tym momencie hipokrytką, bo sama ciągle źle o sobie mówię i nie toleruję absolutnie żadnych komplementów, no ale to chyba jest tak, że ja po prostu w swoim życiu miałam już takie złe okresy kompletnego braku akceptacji swojego ciała, że w życiu bym nikomu tego nie życzyła i ilekroć słyszę jak ktoś tak źle o sobie mówi, to mi się przykro robi. Przepraszam jeśli Cię irytuję z takimi tekstami, nie chciałabym, żebyś to odbierała jako jakieś wymuszone komplementy czy coś w tym stylu, bo tak nie jest.
Znowu mnie pewnie zje.biesz, ale chciałabym mieć takie A xD Jak To jest A, to ja mam jakieś A- xD
Kwestia zaufania czy aż tak Cię wkurzyłam?
Laktoza to niestety fakt. Źle się czuję po mleku strasznie, a lubię :( Podejrzewam też zboża, bo puchnę :<
Wcześniej już piłam i negatywnych efektów nie było :) Póki co dziś łyknęłam 5 tabletek-wspomagaczy i zobaczymy co będzie :D
No wiem, że w internetach, ale jakoś mam dziurę w pamięci, że gdzieś coś takiego dodałam i myślałam, że wiesz konkretnie :D
Ale dla mnie stwierdzanie oczywistego faktu to nie jest jeżdżenie po sobie, to tak samo jakbym powiedziała, że mam niebieskie oczy, taka jestem i tyle.
Oczywiście, że daję na to przyzwolenie, to mi nie przeszkadza, w przeciwieństwie do odwrotnej sytuacji bo czuję się wtedy jakaś taka nie wiem, lekceważona. Jakby to było "a gadaj sobie i tak nie masz racji" w sytuacji gdy ją mam xD
To jakiego słowa używasz zamiast gruba?
Bo dla mnie to ma zupełnie neutralny wydźwięk.
Ale ja akceptuje fakt, że mam grube ciało xD Jakby tak nie było to bym właśnie żyła w jakimś denialu, że jestem szczupłą laseczką :D
Mam wrażenie, że bardzo demonizujesz bycie grubym, jakby to była jakaś wielka obraza i najgorsze co można o sobie pomyśleć.
Jest takie coś jak push up :D A nawet potrójny xD
Nie wiem, chyba ani jedno ani drugie, doszłam może do momentu kiedy mam wyje.bane xD Już wolę żeby wszyscy wiedzieli ile ważę aniżeli mam słuchać ciągle, że przesadzam.
Oo to straszne ;/ ale dobrze że chociaż istnieje to bez laktozy.
Za duzo pokrzywy wypłykuje magnez i chyba jakies jeszcze inne rzeczy, takze i tak lepiej uwazac :P
I niby po dluzszym czasie przestaje pomagac na wlosy itp. i zaczyna szkodzic.
To nie wiem :D
Nie demonizuję. Po prostu ja chyba już jestem taka dziwna. Nigdy nie mówię, że ktoś jest brzydki, gruby, za chudy i w ogóle. Od zawsze tak było, nadwrażliwość taka. Nikt tego nigdy nie rozumiał i chyba nikt nie zrozumie. Sama się zastanawiam czemu tak mam.
Jak mówię? Pewnie, że ktoś ma sporą nadwagę po prostu. A poza tym jakoś nie mam okazji by tak mówić. No bo niby w jakich okolicznościach? Przecież jak widzę kogoś kto jest gruby to nie zaczynam rozmowy z tą osobą od stwierdzenia tego faktu. A jak np. moja bardzo bliska koleżanka, która ma ze 40 kg nadwagi mówi, że jest gruba, to ja nie reaguję już. Nie poprawiam jej, ani nic. Ale ode mnie się czegoś takiego nie usłyszy. I to nie ma nic wspólnego z brakiem akceptacji, wręcz przeciwnie. Jak kogoś akceptuję, to wkurza mnie jak ktoś co chwilę przypomina mi o tym jak wygląda i ubiera to w negatywne sformułowania. Widzę ludzi bardziej całościowo, głównie to co dobre, a nie jakieś wady.
Co innego ja, ja mogę w kółko po sobie jeździć :D
Łykam magnez :D
Tak jak pisałam - robię przerwy. To wszystko jest zaplanowane, nie że nie wiem co robię :D
Dla mnie to są zwykłe ludzkie cechy, z niektórymi można się spierać, bo piękno to akurat w dużej mierze subiektywne, chociaż podobno sprawy symetrii twarzy itp. to już jakiś obiektywny wyznacznik. To jeśli coś jest udowodnione medycznie to dla mnie to fakt, a ja uwielbiam fakty, haha. I wszystko w ogóle co można racjonalnie wykazać. Szkoda, że nie umiem liczyć bo pewnie matematyka dawałaby mi dużo satysfakcji.
Nie miałam na myśli konkretnie takich okoliczności, ale po prostu, nawet rozmawiając o kotach czy jakiejś aktorce w telewizji, byłam ciekawa jakiego określenia używasz skotro tamto ma taki negatywny wydźwięk. Dla mnie może to takie neutralne bo żyję z tym słowem od urodzenia.
Jak dla mnie pomijając tę grubość nie widzisz jej całościowo i sama naznaczasz to jako złą cechę.
A to dobrze :D Nie chcialabym zebys sie z jednego wpedzila w drugie dlatego sie upewniam.
No to ja tak nie mam. Owszem, czasem coś jest dosyć oczywiste, jak np to, że ja jestem brzydka :D A jednak ilekroć tak o sobie tu pisałam, to Ty także miałaś obiekcje i "nie wierzę i przesadzasz na pewno". Chociaż mam też tak, że o ile sama o sobie tak mówię, to jednak nie daję do tego prawa innym, bo to jest już jednak przegięcie według mnie.
Nie no, koty są grube :D Po prostu nie wmówisz mi, że "gruby", to takie neutralne słowo, które nie potrafi wyrządzić komuś krzywdy. Przyzwyczaiłaś się? Gratulacje. Ale nie wszyscy tak mają.
Chyba się nie rozumiemy albo za wszelką cenę chcesz mi udowodnić, że dopiero kiedy zacznę innym mówić, że są brzydcy i grubi, to będzie oznaczało moją akceptację tych osób.
Miałam obiekcje bo jak już napisałam piękno i brzydota to jednak trochę inna kwestia niż waga, czasami uważam kogoś za ładnego, a okazuje się, że tylko ja tak myślę.
Poza tym Ty sama nieustannie podkreślasz to, że masz zje*aną opinię na swój temat więc nie wiem czemu można ufać :P
No dla mnie to nie jest przegięcie, ale ja nie mam filtra po prostu i nie umiem kłamać.
Pewnie dlatego nie mam znajomych.
Jak ktoś jest szczupły to może mu wyrządzić krzywdę, bo powtórzysz mu to sto razy i może uwierzyć i się wpędzić w anoreksję czy coś.
Ja mówię o używaniu słów adekwatnie do sytuacji.
Nie, nie mam żadnego wpływu na to przecież co Ty robisz czy będziesz robiła, także nic Ci nie próbuję udowodnić. To jest tylko mój punkt widzenia, że jeżeli ktoś jest gruby czy chudy, a druga osoba to akceptuje to nie robi z tego wielkiego halo czy jakiegoś słowa-tabu tylko można o tym rozmawiać w taki sam sposób jak o herbacie do obiadu.
No mam zje.baną, ale mimo wszystko mam też oczy i jakąś tam skalę porównawczą do innych. Podobać się pewnie za coś mogę. No ale ładna to ja nigdy nie będę.
I widzisz... Ja uważam, że jednak każdy powinien mieć ten filtr. Bo tak naprawdę nie wiesz jaki ktoś ma stosunek do samego siebie. To, że Ty coś uważasz za oczywistą oczywistość nie musi oznaczać, że ktoś inny też sobie życzy, żeby mu przypominać o czymś czego w sobie nie lubi. Dużo bym dała swojego czasu, żeby mi nie przypominano o takich nawet teoretycznie neutralnych, oczywistych kwestiach..
Jasne. Wszystko może wyrządzić krzywdę. Dlatego właśnie staram się z tych jak to określiłaś "filtrów" korzystać. I nie ryzykuję na zasadzie "a ch.uj, może wie, że jest otyła i ma do tego dystans".
Wiesz, paradoksalnie masz wpływ. Bo ja mimo swoich przeważnie stałych poglądów staram się je jednak co jakiś czas sprawdzać. I to nie jest tak, że czytam to teraz i mam w dupie co Ty o tym sądzisz. Powkur.wiam się na Ciebie. Stwierdzę, że jesteś beznadziejnie głupia. A potem przemyślę i pewnie coś tam zostanie. Bo już wcześniej tak było. Właściwie, to już Ci pisałam, że kilka rzeczy Ci jednak zawdzięczam i gdzieś mi otworzyłaś oczy na parę spraw o których do tej pory myślałam w inny sposób.
To nie jest kwestia tabu, a tego, że ja np. wiem, że dużo osób jednak mówi o sobie źle, ale tak naprawdę to jest tylko takie "łowienie komplementów". Chociaż napisałam też tam wyżej, że nie poprawiam osoby z dużą nadwagą i nie pier.dolę głupot typu "ale jesteś szczupła" itp. Ale nie widzę też w takich kwestiach potencjału do rozmowy.
Nogi masz ładne na pewno, bo to widziałam :D
Trochę to źle napisałam, bardziej miałam na myśli jak ktoś by powiedział coś takiego do mnie.
Bo w odwrotnej sytuacji to wypowiadam się na temat inne osoby tylko jak ona mnie o to zapyta czy poprosi, nie wyjeżdżam komuś na dzień dobry swojej opinii, bo ona może równie dobrze nikogo nie interesować.
Ale jak już ktoś chce wiedzieć to nie owijam w bawełnę.
Rozumiem, ja stale aktualizuje to co mam w głowie i też biorę pod uwagę to co piszesz, może w tej sekundzie nie zmienię zdania, ale czasami tak mam że po pewnim czasie coś mi przeskakuje.
Ciekawa jestem co to za sprawy :>
Ja to niestety albo stety się obracam w dużej mierze wokół pewnych siebie koleżanek, które z resztą mają do tego prawo, i nie słyszę takiego sztucznego narzekania. Prędzej czasami mnie już dobija lekko absolutny jego brak :D
Proszę Cię, a co to są nogi :D
To ja chyba po prostu za miła jestem. Sama wielokrotnie w życiu nie prosiłam o opinię/radę/zdanie na mój temat, a potem i tak wysłuchiwałam słów których nie chciałam słyszeć. Może dlatego teraz tak strasznie się boję, że mogłabym kogoś urazić i wszystko tak dogłębnie analizuję pod tym kątem.
W takim razie w życiu Cię nie poproszę o opinię już, a przynajmniej nie prędko.
Z tych takich delikatnych kwestii, także nie napiszę.
Może źle się wyraziłam. Nie miałam na myśli sztucznego narzekania, a raczej takie sytuacje kiedy widzę, że druga osoba autentycznie widzi w czymś kompleks, a jednak czeka aż jej powiesz, że nie jest aż tak źle. Np. nie wyobrażam sobie powiedzieć mojej siostrze czegoś w stylu "faktycznie przytyłaś" kiedy biadoli o tym, że przytyła, bo trochę ją znam i wiem, że jednak czeka na słowa akceptacji w postaci "Ej co Ty w ogóle za głupoty gadasz", a nie akceptacji pt. "Faktycznie przybyło Ci kg, ale spoko, ja to akceptuje".
No do bycia ładnym to się całe ciało liczy raczej :P
Ja jakbym miała wybrać jedną część ciała jaką bym chciała ładną to by były nogi.
Ja zawsze proszę, a nigdy nie dostaję xD
Chyba jestem za mało "jakaś", żeby coś można było o mnie powiedzieć.
A do tej pory jakaś moja opinia Cię zabolała?
jeżeli nie to chyba nie ma strachu.
A gdyby naprawdę przytyła? :P
Ja jakbym miała wybrać jedną część ciała co by była ładna, to bym wybrała twarz, a nie jakieś nogi xD A ciało nie liczy się w byciu ładnym. Można być niskim i pulchnym i wciąż być ładnym. Można też mieć ciało topmodelki i być brzydkim jak noc.
Żartujesz chyba. Gdybym się tak nie krępowała i nie obawiała Ciebie, to mogłabym przegadać o Tobie dzień i noc i nie wiem czy bym wyczerpała temat. Mam z miliard różnych teorii i jakoś sobie je powoli układam w głowie. Jedną z nich jest np to, że wydaje mi się, że chyba za bardzo się zastanawiasz nad obrazem siebie samej w oczach innych. Podczas gdy chyba nie do końca odpłacasz się tym samym. Masz w tej kwestii mocno wygórowane oczekiwania. Chcesz żeby ktoś udzielił Ci takiej szczegółowej odpowiedzi, podczas gdy brutalna prawda o ludziach jest taka, że jak Cię lubią i akceptują, to nie myślą o tym jakoś za szczególnie. Ot, spoko i tyle. Żyjemy w czasach w których każdy jest za bardzo pochłonięty samym sobą i chyba każdy czuje się czasem taki poszkodowany, "bo przecież ja myślę o innych, a oni o mnie nie, skoro nie są nawet w stanie powiedzieć co o mnie myślą". Z doświadczenia wiem, że czasem "spoko" i "nie wiem", to najlepsze rzeczy które można od kogoś usłyszeć.
Może nie tyle co opinia, ale parę razy zrobiło mi się smutno pod wpływem Twoich słów. Wprawdzie nie tych bezpośrednio zaadresowanych do mnie, ale jednak.
Ale ona przytyła! Oczywiście, że przytyła. Tyle, że ja wiem, że to co z tym zrobi to jej sprawa, a na pewno nie pomoże jej moje "faktycznie przytyłaś". Poza tym, tak jak napisałam na wstępie - akceptuje ją tak czy siak, więc nie widzę problemu. Ona widzi, więc to od niej zależy co z tym zrobi.
Dla mnie się liczy całokształt :D Można mieć też szczupłe ciało, a brzydkie bo zaniedbane.
Nogi takie jak Taylor Swift mieć, ach <3
Myślę, że masz rację, ale to chyba dlatego że sama o sobie dużo rozmyślam i chciałabym coś usłyszeć od kogoś innego, bo czasami mam wrażenie, że nie jestem w pełni świadoma tego co jest "normalne",a co nie i jestem ciekawa jak inni to postrzegają, a dostaję wielkie nic :P No i chciałabym mieć jakąś możliwość przedyskutowania tego do czego doszłam, analizy, zaczerpnięcia drugiej opinii :P
Wiem, że za dużo wymagam, ale może kiedyś się znajdzie ktoś kto mi udzieli odpowiedzi :D
Albo znowu będę musiała za to zapłacić u lekarza xD
To co jej mówisz w takiej sytuacji?
Spadam już spać, do jutra :*
Cz. 1 xD
Przy facetach - owszem, całokształt, ale oni zdecydowanie są w stanie nadrobić ciałem (wzrostem, fajną budową), że tak to ujmę. Zawsze się zresztą burzę, jak ktoś mnie próbuje przekonać, że jakiś całkiem przeciętny facet jest przystojny, tylko dlatego, że jest wysoki i dosyć szczupły. No ale dużo dziewczyn tak to widzi.
Niestety jeśli chodzi o dziewczyny, to nawet najpiękniejsze ciało nie nadrobi za nieładną twarz i nie ma co się oszukiwać.
W sumie nie wiem jakie ma te nogi, ale chyba ładne. Z tego co widziałam jest dosyć wysoka i przy tym szczupła.
I jeszcze może sprecyzuję, bo wczoraj jakoś wydawało mi się, że źle mnie cały czas odbierasz. Nie stawiam jakiegoś znaku równości między: szczupłe = ładne, grubsze = brzydsze. Po prostu jak widzę, że ktoś ma nadwagę, to nie poruszam tego tematu, bo wydaje mi się, że kogoś jednak takimi uwagami mogłabym urazić. Akceptacja nie polega według mnie ani na tym, że się udaje, że czegoś nie widzi, ale nie polega też na tym, że się o tej rzeczy mówi w ramach jakiegoś przełamywania poprawności.
Odnośnie tego czy zabolała mnie jakaś opinia Twoja:
Wczoraj już nie miałam siły, ale dzisiaj mogę śmiało napisać, że zabolały mnie trochę te Twoje wczorajsze słowa, że pewnie jednak nie akceptuje kogoś, bo nie umiem nazwać rzeczy po imieniu. Zrobiło mi się najzwyczajniej w świecie przykro.
Cz. 2
Doskonale to rozumiem, bo sama ciągle rozmyślam o sobie, o swoich decyzjach, przekonaniach, wartościach. Tyle, że ja nie liczę nawet, że ktoś będzie w stanie mnie ogarnąć. No i rzecz jasna nie jestem zdolna do takiej otwartości z drugą osobą, żeby komuś tłumaczyć chociażby co, jak i dlaczego czuję.
Wiesz co, od siebie mogę dodać w tym temacie jedynie tyle, że widać po Tobie, że brakuje Ci cudzego zainteresowania i jesteś jakby głodna tych zapewnień, że wszystko z Tobą w porządku. Wiem, że nie jest zbyt łatwo na dłuższą metę sprawnie funkcjonować w taki sposób, dlatego kiedy tylko czuję się na siłach, staram się mówić Ci co o Tobie myślę, dzielić moimi spostrzeżeniami na Twój temat.
Tyle że zdaję sobie sprawę, że nie jestem żadnym partnerem do takiej dyskusji, bo ani Cię nie znam, ani sama nie jestem wystarczająco stabilna emocjonalnie, żeby móc uchodzić za eksperta w jakiejkolwiek kwestii. Chociaż kilkukrotnie wydawało mi się nawet, że ilekroć piszę o Tobie, to wykazujesz tym większe zainteresowanie, dlatego tak czasem sobie pozwalam.
Życzę Ci w sumie bardziej tego, żebyś nauczyła się gasić w sobie tę potrzebę ewaluacji własnych myśli. Ot, robisz coś, myślisz o czymś, to znaczy, że tak ma być i nie ma co się do innych porównywać. Sama dążę do takiego spokoju we własnej głowie...
Znalazłam ostatnio fajną terapeutkę, ale ani nie mam za bardzo kiedy chodzić, ani mnie teraz na to nie stać. A w sumie szkoda, bo czuję, że jestem w dobrym momencie na to.
To może już kończąc ten temat napiszę tak:
- Jak sama zaczyna temat wagi i biadoli, że musi się zacząć odchudzać, bo przytyła, to mówię: "Z czego?". Tak naprawdę, to ma z czego, ale przyznam szczerze, że według mnie wygląda po prostu dobrze. Kiedyś była otyła i dokuczano jej mocno przez to, potem nagle się wzięła za siebie, zaczęła dużo mniej jeść i bardzo schudła. Przez chwilę był strach, że przesadzi i pójdzie to w anoreksje. Zresztą już zaliczała jakieś omdlenia w autobusie. Także nie powiem jej nigdy, że powinna się odchudzać. Myślę, że każdy powinien sam wiedzieć w jak wyglądającym ciele dobrze się czuje, a ja znowu nie czuję potrzeby komentowania tego w żaden sposób. No chyba, że w pozytywny ;)
O rety, napisałaś do jutra... To jest dziwne, prawda? xD Znowu na zbyt dużo sobie pozwoliłyśmy?
No nie wiem, ja na to wszystko i twarz i ciało patrzę jako całość :P
Ja mam teraz wrażenie, że Ty to widzisz tak, że ja widzę jakąś osobę i mówię "o cześć grubasie" xD A to tak nie jest, tym bardziej skroto to jest normalny neutralny fakt to tego nie podkreślam, tak samo jak nie mówię "o cześć brunetko" :D
Tak smao jak dla mnie to nie jest "uwaga" skierowana do kogoś. To bardziej coś na zasadzie, gdyby istniała taka oto kretyńska fikcyjna rozmowa:
osoba A: o hej B, jak Twoim zdnaiem wyglądam?
osoba B: hej A, jeżeli chodzi o figurę to jesteś gruba
osoba A: niestety masz rację, to samo wskazuje moja waga, chyba czas się odchudzać
osoba B: możemy zrobić to razem, też zamieniam się w baleron
<koniec scenki>
xD
Przepraszam, nie było to celowe, powiedziałabym że to błąd przekazu. Bo zanim się czasami coś zajarzy przez internet to kilka wiadomości minie jednak.
No ja miałam taką osobę, dlatego liczę, że znajdę jeszcze drugą :P
Ogólnie to ja wiem skąd ten problem, klasyczny przykład DDA, nikt mi nigdy nie pokazał co jest normalne i bardzo często słyszę, że jestem dziwaczką, dziwadłem, poje.bana, upośledzona i różne takie miłe epiety, kiedy to nie jest do końca moja wina, że nie wykształciły mi się takie pdstawowe cechy poznawcze. Ale co zrobisz, nic nie zrobisz.
I bardzo Ci za to dziękuję, bo nie znasz mnie właściwie, a masz naprawdę ciekawe spostrzeżenia i mam wrażenie czasami, chyba niestety xD, że wiesz o mnie więcej niż przyjaciele od 20 lat, którzy nie wiedzą nawet jakie jest moje ulubione zwierze...
Jesteś bardzo empatyczną i dobrą osobą ;)
To jest ten odwieczny ból, że te wizyty tyle kosztują ;/
Chciałabym jeszcze tylko coś dodać, że wiem, że nie rewanżuję Ci się takim zainteresowaniem jak Ty mi, ale ja się Ciebie lekko boję, albo boję się właśnie Ciebie jakoś urazić, zapytać o coś niestosownego, bo nie mam wyczucia.
Tak jak i teraz z resztą, jak już próbuję coś w Tobie zrozumieć, to się okazuje, że źle i przykro.
No bo liczyłam, że mi dzisiaj odpiszesz, a nie zostawimy to na za sto lat xD
No nie będę ukrywać, na początku tak to odebrałam, że właśnie jesteś taką chamką, co to wszystkim robi takie wrzutki na temat wyglądu i zasłania się tym, że przecież to "tylko zwykła ludzka cecha", nie ma co się obrażać :D
Ty znowu pewnie myślisz, że jestem totalnie przewrażliwiona i nie da się ze mną normalnie rozmawiać :)
Kretyńska fikcyjna rozmowa jest w istocie kretyńska xD Nic z niej nie zrozumiałam, ale dzięki, bo mnie strasznie jakoś rozbawiła :D
Spoko. I tak nie jest źle. Zauważyłam, że nie denerwuje się na Ciebie jakoś na długo. Staram się sobie przetłumaczyć Twoje racje i góra na drugi dzień już jestem w stanie bez niechęci z Tobą rozmawiać, co jak na mnie jest dużym sukcesem. A raczej jest to Twój sukces.
Napiszę to jeszcze raz, mam nadzieję, że z biegiem czasu do niektórych rzeczy dojdziesz sama. Oczywiście życzę Ci kogoś bliskiego, bo każdy zasługuje na taki komfort psychiczny, ale prawda jest taka, że nie warto opierać swojego świata na innej osobie, bo to strasznie niestabilne. Ludzie raz są, a raz ich nie ma. Trzeba się z tym pogodzić.
Zastanawiałam się czy kiedyś mi to napiszesz. Mogę jedynie obiecać Ci, że jeśli wydasz mi się dziwaczna, to Ci to powiem w jakiś inny, delikatniejszy sposób. Sama wiecznie słyszałam czy odczuwałam, że odbiegam od normy i wiem, że to takie straszne uczucie, po prostu tak nie pasować.
Nie wiem w sumie co teraz napisać.
Nie wiedzą, bo im nie mówisz czy nie interesują się? Może to tylko takie wrażenie?
No drogie, ale myślę, że mimo wszystko powinnam znów iść.
Przykro, bo nie zrozumiałaś, czy obawiasz się, że mi sprawiłaś przykrość? Jeśli to drugie, to się aż tak nie przejmuj. Jestem delikatna, ale mimo wszystko nie jestem jajkiem. Jakoś sobie radzę, mimo wszystko jest we mnie jeszcze trochę siły.
Nie musisz mi się rewanżować, nie ma we mnie nic na tyle interesującego, żebyś miała być zainteresowana :P
Mam pytanie. Tylko odpowiedz szczerze, proszę.
Czy gdybym pozwoliła Ci na więcej względem mojej osoby to chciałabyś więcej? Obawiasz się, że mnie spłoszysz?
Mimo wszystko "do jutra" mnie lekko rozjebało :D
Znowu panikuję i zastanawiam się, czy dobrze robię, że z Tobą taki częsty kontakt mam. Świr ze mnie.
Myślę, że masz normalny poziom uwrażliwienia, a ja jestem chamką xD Z tym, że nie gadam za bardzo z nieznajomymi, a bliscy pewnie to tolerują bo jestem elokwentna i skromna.
Mnie też rozbawiła, dno i wodorosty xD
To miło mi, postaram się mimo wszystko tego nie nadużywać.
Nie pisalam, bo wiedziałam, że wiesz. Albo przynajmniej mi się wydaje, że można się bardzo łatwo zorientować.
Szczerze to mam wrażenie, że bez drugiej osoby umiem budować tylko jakąś pustą skorupę, która chodzi do tej pracy, szkoły, odbywa co dzień wszystkie te same rytuały upiększające i grzecznościowe.
Za dużo bajek się naoglądałam. I to takie głupie w sumie, bo z jednej strony czekam albo i nie czekam, liczę, że kogoś poznam a z drugiej to jestem jakby totalnie pewna, że będę zawsze zdana tylko na siebie.
Nie interesują się raczej, bo ja jak z resztą pewnie zauważyłaś, dużo gadam i dużo o sobie.
Chodziło o obawianie się, ale teraz jak to napisałaś to z drugiego powodu też tylko sobie tego nie uświadomiłam.
Dwa razy tak.
Możemy grafik założyć xD
Elokwentna i skromna.... Z naciskiem na skromna! xD
Niby można się zorientować, ale zauważyłam już, że lubisz prędzej czy później wyłożyć karty na stół, żeby nie było wątpliwości.
Zaczęłam się właśnie zastanawiać jak mam ja... Pewnie też jestem taką skorupą, tylko nawet nie wiem. W każdym razie nie jesteś zdana tylko na siebie. Na pewno tak nie jest. Może po prostu przyzwyczaiłaś się do takiego postrzegania własnej sytuacji.
Ale przecież innym też pewnie o sobie pozwalasz? :D Nie wiem, ja chyba po prostu lubię ludzi emocjonalnie zaspakajać. Łatwo mnie przez to było zawsze wykorzystać.
To aż tak nie musisz się obawiać.
Dużo więcej? Czy to ja ustalam tę granicę i weźmiesz ile zaproponuję? Zastanawia mnie po prostu czy zawsze pozwalasz tak innym decydować o kształcie znajomości. Spytałam Cię jakiś czas temu czy czegoś chcesz, a Ty odpisałaś, że jest. OK. Jest OK, czy nie jest ok, ale wstydzisz, czy boisz się poprosić o to więcej?
Tu nie chodzi o kwestię sztucznych ustaleń. Po prostu nie chcę.doprowadzić do stanu kiedy się do Ciebie przyzwyczaje. Kiedy już t się skończy boję się, że nie będę umiała sobie poradzić. Wstydzę się to napisać, ale po prostu zapomniałam już jak to jest pisać do kogoś coś głupiego w ciagu dnia. Przestałam się od dawna angażować aż tak w moje znajomości, a teraz jesteś Ty i to jest najzwyczajniej w świecie miłe :( Ale zdarzyło się już parę razy, że byłaś pierwszą osobą z którą mam kontakt rano i ostatnią w nocy. I to mnie trochę przeraża, bo perspektywa tego, że ta luka po Tobie może być za duża do zniesienia nie pozwala mi się do końca cieszyć z tego co jest. Mam nadzieję, że nie odbierzesz mnie za skończoną wariatkę.
Mam nadzieję, że nie muszę mówić, że to było ironicznie xD
Pozwalam, Tobie raczej nie przerywałam przez telefon xD
Z reguły się dostosowuję albo po prostu wszystko idzie swoim własnym trybem. Jest ok, ale nie narzekałabym jakby było więcej.
Rozumiem, w kilku kwestiach podobnie to u mnie wygląda, zwłaszcza, że mam teraz naprawdę ryzysowy czas z innymi ludźmi. Nie, nie biorę Cię za wariatkę,zdaję sobie sprawę, że bycie w Twoim życiu to duża odpowiedzialność, jak z lisem, raz oswoisz i na zawsze :)
Jak do mnie napisałaś jakiegoś tam smsa jednego z pierwszych, nie pamiętam już co to było, to odczytałam, odpisałam i tak jakoś nie wiem, poczułam sięjakbym jakiś romans miała xDDD
No właśnie niestety musisz, bo to po północy odczytałam i nie załapałam xD
Bo ja nie pozwalam sobie przerywać :D
Tak w ogóle to chciałam potem coś napisać po tej rozmowie do Ciebie odnośnie moich wrażeń, ale było mi tak strasznie głupio. Wydawało mi się, że tak absolutnie nie "zaskoczyło" i było mi smutno, bo pisze mi się z Tobą dobrze, a przynajmniej mnie jest dobrze :P, a tu tak nie bardzo.
Od nie narzekałabym do chcę więcej jest duża droga xD
W każdym razie chciałabym żebyś wiedziała, że czasem bardzo bym chciała być z Tobą w jakichś bliższych relacjach, a może przynajmniej aż tak się nie hamować w tych które mamy teraz.
Nie wszyscy to rozumieją :/
A Ty dałabyś się oswoić?
O matko, mam nadzieję, że nie napisałam nic głupiego czy coś. Ja zwykle czekam aż ktoś napisze, sama często rezygnuję, bo właśnie mi się wszystko co chcę napisać wydaje jakieś głupie.
O nieee, serioooo xD
Pierwsze koty za płoty :P
Moim zdaniem było w porządku choć byłam zaskoczona ;D
Oj dobra, jakoś tak głupio to ujęłam, bo nie chciałam naciskać. Pasowałoby mi to jakby to były bliższe relacje (ten romans wiadomo hehe) :D
Pewnie tak, ja jestem ufna jak dziecko we mgle xD
Nie, to było jakieś zwykłe miłego dnia czy coś tego typu, dawno mi nikt nic tak po prostu nie napisał miłego o poranku :D
Ej, byłam zmęczona :D
Serio? A ja miałam cały czas wrażenie, że nawet nie chcesz ze mną rozmawia. Czym zaskoczona?
Mnie faktycznie naciskać nie można, ale jest różnica miedzy naciskaniem, a stwierdzeniem że się czegoś chce. Zarzuciłaś mi kiedyś, ze się często wycofuję z tego co mówię. Też tak robisz. Nie wiem czy świadomie czy nieświadomie, ale czasem mam wrażenie jakbyś próbowała dopasować swoją odpowiedź do jakiejś normy, jakby ta pierwsza myśl była niewłaściwa. Romans? Nie jestem z Twojej ligi :(
I co wtedy? Będziemy się potrzebować jak ten lis :/
Zwykle piszę miłego dnia jak ktoś napisze do mnie rano ;)
Niech Ci będzie xD
Że mówisz dużo, haha. Bo myślałam, że będzie tak raczej nieśmiało i martwiłam się nawet, że będzie niezręczna cisza :D Także pozytywnie się zdziwiłam.
Ja mam spory problem z mówieniem na głos czego chcę, bo wtedy się nie spełni :P
I jakoś smutniej aniżeli by się nie spełniło po cichu.
To drugie pewnie też możliwe, analizuje za dużo.
Ale ok, mówiąc krótko, prosto i na temat, tak chcę mieć bliższe relacje.
Och proszę Cię :D
Lisy są super nie wolno robić obok nich :/
Ej, po dzisiejszym dniu chyba już wiesz na co stać mój mózg jak jestem zmęczona czy nieprzytomna :D
Aaa, no bo ktoś musi mówić :D Jakoś tak jestem przyzwyczajona, że ciężar rozmowy często spadał na mnie.
Ostatnio rozmawiałam z koleżanką przez telefon (dawno się nie widziałyśmy), no i ona mówi mi, że ma dużo do opowiadania, a ja na to, że u mnie nic ciekawego i pewnie nie będę miała nic do powiedzenia. Na co ona w śmiech i do mnie: "Ty się nigdy jeszcze nawet nie zbliżyłaś do stanu nie mam nic do powiedzenia" :D
Tak więc cieszę się, że chociaż jeden emocjonalny problem z głowy, wydawało mi się, że byłaś bardzo rozczarowana tą rozmową :)
Rozumiem, mam tak samo, a może i nawet bardziej, bo ja to czasem nawet na głos potrafię ludziom mówić, że czegoś nie chcę, kiedy tak naprawdę to chcę, ale boję się, że by mi się nie spełniło, nie wyszło.
Tyle, że akurat w tym kontekście to chodziło mi o to, że np. czasem było tak, że jednego dnia pisałaś właśnie coś takiego miłego, a następnego już się wycofywałaś z tego i potem tak trochę smuteczek.
Zobaczymy co z tego wyjdzie. Gdyby mi ktoś pół roku temu powiedział, że będę z Tobą rozmawiać jakbym Cię znała, to bym nie uwierzyła. A teraz tak strasznie się cieszę, że coś mnie tknęło i do Ciebie napisałam pod koniec czerwca. Top 3 najlepszych decyzji tego roku. Fakt, że za dużo ich nie było xD
Nie wiem o co mnie prosisz :D Czasem tak rozdzielasz albo zamieniasz kolejność, że nie wiem do czego się to odnosi :D
Robić obok nich? :D Co robić? xD
_____
Co jadłaś? :D
I jeszcze tak na marginesie uwaga. Wczoraj z kolei kupiłam sobie lakier jak łaziłam po sklepach z koleżanką. Wracamy do mnie do mieszkania, patrzy tak na ten lakier i nagle: "Taki odważny ten kolorek, ale Ty to jesteś taka odważna czy przebojowa".
Zatkało mnie, jakie to czasem śmieszne, że człowiek nawet nie wie, że inni ludzie mogą go postrzegać zupełnie inaczej niż sam siebie postrzega.
Miało być zwięźle, wyszło jak zwykle. Ku.rwa.
O, to już w ogóle nie myślałam, że aż taka z Ciebie gaduła :D Ja też dużo gadam ale to raczej dlatego, że właśnie inni jakoś zrzucają na mnie ten ciężar :P
Ja też, zaklinam rzeczywistość w ten sposób.
Hm. nie kojarzę, żebym tak robiła.
Czasami jest tak, że coś powiem i staram się to obrócić w żart, żeby nie było za poważnie albo zbyt emocjonalnie.
Ja uważam, że trzeba po prostu śledzić rozwój wydarzeń ^^
Ojej, ale mi miło teraz. Też się bardzo cieszę i naprawdę mi tamte rozmowy bardzo pomogły, a nawet dalej pomagają.
Proszę, żebyś się zlitowała, że nie jesteś z mojej ligi :D Takie "bicz plis"
Nie wolno krzywych minek robić xD
Wczoraj jadłam taki a'la gulasz z wołowiny, papryki, pomidorów i kaszy pęczak.
Haha, masz swoją PRZEBOJOWĄ stronę!
I przepraszam, że nie odpisałam wczoraj, ale zajrzałam tylko na moment i normalnie miałam jakąś śpiączkę, a wiedziałam, że jak zaczniemy pisać to stąd nie wyjdę :P
O matko, następna co mnie przeprasza, że nie odpisała. Czuję się jakbym jakimś tyranem była albo psychopatką, co to tylko czeka żeby jej odpisać :D
Też poszłam wczoraj wcześniej spać, także nie stukałam w F5 do trzeciej nad ranem xD
Jeśli jeszcze kiedyś będziesz chciała pogadać, to obiecuję, że to Ty będziesz więcej mówić, a ja się przymknę i będę co najwyżej zadawać pytania :P Ja tak często też nawijam na tle nerwowym, bo jak siedzę cicho to myślę, a myślenie głównie sprowadza się do tworzenia głupich teorii :)
Zdarzyło Ci się, właśnie tak jakby też nie chcesz żeby to zabrzmiało zbyt miło.
To też faktycznie robisz, ale to jestem w stanie rozszyfrować raczej, to nie zwracam uwagi.
Od śledzenia to się nie rozwinie :D Ciężko jest w życiu dwóm osobom pozbawionym inicjatywy :D
Cieszę się strasznie, że mogłam pomóc. Nie spodziewałam się, że to w ogóle będzie miało jakieś znaczenie.
Poważnie :D Może gdybym tak czuła się bardziej z Twojej, to łatwiej by mi było się zbliżyć do Ciebie jakoś, a tak się ciągle porównuję i średnio wypadam.
Nie jadłam pęczaka jeszcze :( Chcę spróbować bardzo, ale najpierw trzeba kupić :D
Nieee, po prostu na szczęście na świecie są jeszcze ludzie, którzy się niektórych kwestii wstydzą bardziej niż ja :D Ona się wstydzi krzykliwych strojów/paznokci/dodatków, ale za to ona pewnie po pół roku już by do Ciebie napisała na FB czy gdzie, bo "przecież szkoda się tak nie poznać" :D
Tak, już się bałam, że będziesz gdzieś czekała z nożem, żeby mnie za to ukarać.
No ja bym chciała, to Ty się zapierasz bardzo :D
Nie no wierzę Ci, pewnie tak jest, po prostu jakoś nie kojarzę jak to u mnie wygląda. Blank space mam w głowie.
Och rany, to ja mogę przejąć, ale widzę, że u nas to inaczej wygląda, przykładowo dla mnie rozmowa przez telefon albo w ogóle rozmowa na takie tematy jak nasze jest bardziej prywatna aniżeli podanie komuś fejsbuka czy swoich danych.
Zwariowałaś chyba xD Ale że niby czemu? Przecież sama widzisz jaka ze mnie straszna osoba :D
Koniecznie! I długo gotować! ;)
Dodatków to ja też się wstydzę, kolczyki tylko noszę, bo inaczej to już wystrojona jak szczur na otwarcie kanału się czuję :D
Zapieram się? Kiedy niby? :D
No bo pewnie tak podświadomie też to trochę robisz i to jest dosyć subtelne jednak. Po prostu z perspektywy osoby, która dostaje taką miłą wiadomość, a potem zostaje jej to trochę odebrane, to jest bardziej widoczne :D
O rany jakie pretensje :D
To może trochę wyjaśnię. Normalnie podanie danych jakiejś osobie nie jest rzeczywiście problemem, ale w przypadku naszej znajomości jest tak, że nie ukrywam, trochę podoba mi się to, że to jest takie odizolowane. Z 99% moich znajomych nie wie o mnie nawet jednej trzeciej tego co piszę Tobie, trochę się obawiam, że to co między nami jest by się spieprzyło gdybym Cię poznała trochę bardziej od takiej innej strony. Myślę, że nie byłoby mnie stać już na to, żeby właśnie poruszać te takie prywatne tematy, teraz jakby nie ma tej presji "znajomości". Może to egoistyczne z mojej strony, ale po prostu lubię tę izolację i to, że tak naprawdę nie liczy się dla mnie to jaka tam sobie jesteś prywatnie dla znajomych, a raczej liczy się to co sama mi powiesz. Takie to nie wiem... bardziej satysfakcjonujące? Może to głupio zabrzmi, ale po prostu to jest fajne uczucie, mieć kogoś tak tylko dla siebie, nie musieć z nikim dzielić, nikomu nie tłumaczyć. A dodatkowo dochodzi jeszcze to, że taki stan rzeczy daje mi większą możliwość kontroli i jakieś poczucie bezpieczeństwa. Pewnie to brzmi śmiesznie, ale ja bardzo potrzebuje czegoś takiego. Przyzwyczaiłam się w sumie od dzieciństwa do takiej wiecznej czujności i uczucia stałego zagrożenia, także nie jest to coś co da się zwalczyć w kilka miesięcy, nawet dla kogoś dla kogo bardzo by się chciało uciec z własnej strefy komfortu i już nigdy tam nie wracać. Niestety nie mogę Ci za dużo obiecać, mogę jedynie poprosić, żebyś nie miała mi za złe tego, że w takiej Cię stawiam sytuacji. Tak jak napisałam, rzadko kiedy opuszczam moją comfort zone, mogę jedynie wpuszczać tam czasem ludzi, żeby nie czuć się tak samotnie i pusto. I Ciebie lubię wpuszczać.
Nie twierdzę, że nie masz złych cech. Masz i to całkiem sporo :D Ale przy tym jest w Tobie dużo innych rzeczy, które podziwiam(?). Nie chciałabym żeby to zabrzmiało jakoś głupio czy coś, może jak to przemyślę, to Ci kiedyś napiszę czy opowiem :D jak mi o tym przypomnisz.
Jak spróbuję to dam znać :)
Hahaha :D Pierwsze słyszę! :D U mnie się mówi: "woźny w dzień nauczyciela" xD
Doszłam w sumie do wniosku, że ja chyba aż tak się nie wstydzę ubrań, kolorowych paznokci itp.
Ta moja koleżanka, to nawet wiszących kolczyków nie nosi za bardzo.Ty chyba też tak wkręciki preferujesz, no nie? :) Widziałam własnie na tych wcześniejszych zdjęciach co tu miałaś, że takie jakieś skromne kuleczki miałaś w uszach.
No bo tak mówiłaś, że teraz to już nigdy nie pogadamy przez telefon i różne w tym klimacie :D
To nie były pretensje, mogłam dać emotikonę xD
Rozumiem, nie mam za złe, ale chyba też nie chciałabym utknąć w takim odizolowaniu na zawsze.
Ale akurat czas i cierpliwość to jest coś czego mam pod dostatkiem ;)
Skoro po dwóch latach nawet kolega od niezwykłego głosu dał się namówić na ujawnienie się to wszystko jest możliwe :D
Jestem łasa na komplementy, przestań xD
Zdecydowanie w internecie musze być jakaś fajniejsza niż na co dzień. Albo za dużo jem cebuli.
A jaglaną jadłaś? Też pyszności i dużo rzeczy z niej ciekawych można zrobić.
A to znowu ja tego nie słyszałam nigdy :D
Znam jeszcze "stróż w boże ciało". Mój były przyjaciel mówił zawsze "wystroiłaś się jak na otwarcie", na co ja niezmiennie nabierałam się i pytałam czego, a odpowiedź to "parasola w Twojej dupie". xD
Ja mam w sumie z ubraniami różnie, chyba zależy od samopoczucia, bo jednak większość czasu jestem chodzącą depresją w czerni, ale zdarzają się dni pewności siebie jak zakładam coś różowego.
Mam odstając uszy po prostu i nie chcę tego podkreślać dużymi albo wiszącymi kolczykami, przeważnie perełki noszę takie,
No tak, tylko do wczoraj w sumie czy przedwczoraj byłam przekonana, że byłaś też taka niezadowolona. Autentycznie po tej naszej rozmowie miałam wrażenie, że już się do mnie prędko nie odezwiesz. Jak napisałaś następnego dnia, to byłam w ciężkim szoku xD
Wiesz, mówi się często o obniżonym poczuciu własnej wartości, ja natomiast w ogóle go nie mam :D Stąd też wynika dużo problemów. Ciągle na wszystkich muszę zasługiwać i nie jestem w stanie uwierzyć, że ktoś z własnej nieprzymuszonej woli mógłby chcieć ze mną utrzymywać kontakt. Zawsze jest jakieś "potem", jak będę już fajna, mądra, ciekawa czy ładna (a raczej przynajmniej bardziej pewna siebie).
Domyślam się, że nie chcesz i jednocześnie podziwiam, że Ci się nie znudziło już to czekanie. Tym bardziej, że nie jestem tego warta w żadnym stopniu. Ponadto jest dokładnie tak jak napisałam, nie mogę Ci dać żadnej gwarancji, że ta izolacja się skończy.
Tobie fajnie się je pisze, bo jakby nie ma to jakichś konsekwencji. Zazwyczaj głupio mi być aż tak miła, bo to takie równoznaczne z przyznaniem, że kogoś lubię i mi zależy, a to znowu jest słabość :D No ale w tym przypadku i tak już za późno na takie rozważania, bo co miałam Ci poiwedzieć to już powiedziałam xD
Jaglaną jadam i muszę właśnie takie kotleciki z niej wypróbować i kilka innych rzeczy :)
Chociaż ja z takich rzeczy to chyba najbardziej kuskus lubię :)
Stróż w Boże Ciało też znam :D
Haha, też dobre :D
Ja ogółem uwielbiam czerń, niezależnie od nastroju. No ale co ciekawe, zaczęłam właśnie chodzić od tego roku w różu :D Wprawdzie większość rózowych rzeczy mam po domu, ale zawsze coś :D
Nie zwróciłam uwagi, takie natomiast elfickie mi się wydawały na jakimś zdjęciu pamiętam :)
Serio zwariowałaś :D Przecież Ci chyba nawet proponowałam jeszcze póniej, albo sobie to wymyśliłam.
Jeśli masz ochotę i czas to możemy w ten weekend pogadać.
Zauważyłam, mogłabym Ci powtarzać co dziennie zaprzeczenia na to wszystko, ale czy to ma sens kiedy i tak nie uwierzysz, dlatego chyba lepiej to pokazać czynami.
To nie jest uciążliwe, naprawdę, pisałam już, że jest okej i biorę ile dajesz.
U mnie też takie "potem" notorycznie. Teraz jak uciekam w świat marzeń.... xD to już w ogóle.
Chociaż jakiś czas temu ktoś mi się spodobał, to jest takie strasznie fikcyjne i nie ma żadnych szans, ale dalej nie przeszło, zrobiłam jakiś tam pierwszy krok, ale straszne fiasko. No i tak każdego ranka np. wstaję i sobie myślę "kontynuuj dietę, może kiedyś jeszcze będzie druga szansa i już wtedy będziesz szczupła" albo "pomaluj się, co jakbyś go dzisiaj spotkała". Jestem nienormalna i dopiero teraz jak to piszę to to widzę xD Ale może Cię to ubawi chociaż :D
Od Ciebie się je dobrze przyjmuje bo wydają się szczere i nawet jak cieżko mi w coś uwierzyć to sam gest jest miły.
Na każdego musi przyjść chyba pora z różem :D
W liceum koleżanki mówiły, że wyglądam jak kubek, bo mam takie uszy xDD
Wymyśliłaś sobie :D Może w trakcie jednej z tych wycieczek w świat marzeń :P
OK :)
Raczej mi trochę smutno, że nie wierzysz, że ktoś by Cię chciał taką jaką jesteś. Cieszy mnie natomiast, że się w sobie nie zamykasz i próbujesz, niezależnie od efektu :)
Rety... Głupie pi.zdy za przeproszeniem :D
Już wiem jak to było, jechałam do Marty i pytałam czy chcesz z nami dwiema gadać, a Ty, że nie bo po tych rozmowach to za milion lat :D
Jakby mnie ktoś taką chciał to bym wierzyła, haha. Ile to już prób to nie zliczę.
Miałam jeszcze wtedy w legitymacji takie zdjęcie gdzie trzeba pokazać ucho, bo na co dzień to zawsze noszę włosy rozpuszczone, żeby to zasłonić, to oczywiście jak przyszło do podbijania legitymacji to był wielki lol content z kubka :P Ale ja też się pewnie nie raz z kogoś śmiałam, także karma.
Nie no, to pamiętam :) Myślałam, że miałaś na myśli jakieś później-później, a nie propozycję w trakcie tamtej rozmowy jeszcze.
Tak jak pisałam, wydawało mi się, że Ci się nie podobało za bardzo i jakoś tak grzecznościowo odebrałam tę propozycję. Poza tym to byłby tylko tydzień odstępu :D No i jeszcze fakt, że dwie naraz, a to już mega stres. A do tego szkoda by mi było mimo wszystko "marnować" Wasz wspólny czas razem. Wiem, że aż tak często się znowu nie widujecie i na pewno macie milion innych rzeczy do robienia razem, a nie gadanie ze mną. I jeszcze ostatnią kwestią jest to, że Marta też mogła nie chcieć, także takie ustalenia między nami byłyby chyba niezbyt :D
Problem polega na tym, że chyba trzeba uwierzyć zanim ktoś zechce. Chociaż dobrze wiem, że nawet w takim przypadku czasem nie dociera i szuka się drugiego dna xD
W końcu się uda.
No dla mnie sytuacja niewyobrażalna :D
Też wychodzę praktycznie cały czas w rozpuszczonych, ale dzisiaj kucyk jakoś pozostał na włosach nawet po wyjściu z domu :D Pamiętam natomiast jak raz koleżanka (Chyba w liceum) zobaczyła mnie pierwszy raz w kucyku, to powiedziała "Ojej, nie masz odstających uszu! Byłam przekonana, że nosisz rozpuszczone, bo masz odstające" xD
No niech Ci będzie :D Ty się o nasz czas razem nie martw, w dużej mierze polega on na leżeniu jak ameby xD
Znaczy wiesz co, ja w jakiś sposób pewnie wierzę skoro nadal mam nadzieje i nadal próbuję, ale nie wiem na ile jeszcze tego wystarczy, bo jest naprawdę coraz gorzej.
Do tego stopnia, że zaczynam nie lubić weekendów bo nie mam z kim ich spędzać. Zawsze sobie siebie wyobrażałam jako pracoholiczkę w korporacji, może się ziści xD
O matko, to też ładnie dowaliła xD
Ja tylko jak sprzątam albo gotuje to spinam włosy.
No i nie wyszła nam rozmowa... ale miałam tyle do roboty w ten weekend różnych porządkowych i biurokratycznych rzeczy, że w sumie dopiero teraz siedzę na tyłku i mam chwilę.
No ale tematy do rozmowy też macie inne niż ja.
Przykro mi w takim razie, bo na to nie jestem w stanie już nic poradzić. Chociaż muszę przyznać, że nie rozumiem trochę czy brakuje Ci relacji stricte romantycznej z drugą osobą czy ogólnie kogoś bliskiego tak w codziennym życiu, tam u siebie na miejscu. Może to znów jest jakaś kwestia wygórowanych oczekiwań jeśli chodzi o relacje międzyludzkie? Tak czy inaczej, uważam, że nie dostrzegasz chyba tych pozytywnych zmian, które w Tobie zaszły. Jeszcze kilka miesięcy temu tkwiłaś w jakiejś uczuciowej blokadzie, a teraz mimo wszystko jesteś w stanie choćby dostrzec kogoś innego na tym świecie. A takich innych jest jeszcze wielu i któryś na pewno zauważy w Tobie wszystkie te wspaniałe cechy, których niestety nie zauważasz.
Jeśli chodzi Ci natomiast o chwilowo gorszy okres ze znajomymi, to zaciśnij zęby i przeczekaj. Nie jesteś na tym świecie sama, może na codzień tego nie widzisz, ale jesteś szczęściarą. Są ludzie, którzy naprawdę nikogo nie mają, ani w weekend ani w każdy inny dzień, szczególnie w urodziny i święta... Także zastanów się chwilę czy autentycznie nie masz z kim spędzić weekendu. Do tego czasu możesz porobić masę różnych ciekawych rzeczy na które normalnie go szkoda. Weekendy są za fajne i zbyt potrzebne, żeby z nich zrezygnować. Znowu się rozpisałam troszeczkę, ale od jakiegoś czasu widać w Twoich postach powracający motyw pt. Samotna Kejt. Początkowo ignorowałam, ale jak znów piszesz, że nie wiesz ile wytrzymasz już, to muszę w końcu się odezwać. Przypominam, że w lipcu też używałaś takiego zwrotu, że jest coraz gorzej i nie starcza Ci pomysłów jak wypełniać tę pustkę. I przetrwałaś, tzn wiem, że jest Ci ciężko, ale żyjesz i nie poddałaś się. Zobacz ile dobrego Cię spotkało od tamtego czasu, choćby ta praca, ale pewnie i masa innych rzeczy.
Wciąż mam problemy z którymi muszę się uporać, ale nie ma już takiej tragedii jak przed dwoma tygodniami, dlatego nie mogę już tak obojętnie przejść kiedy piszesz takie przygnębiające rzeczy. Wiem, że to niewiele i że to kropla w morzu, ale chciałabym móc Ci jakoś pomóc. Niestety nie zawsze jestem sama na siłach. Tak jak napisałam, powiało u mnie delikatnie optymizmem, wiec jeśli tylko mogę Ci jakoś pomóc, to się postaram.
A tymczasem trzymaj się i nie poddawaj, liski to piękne, dumne i silne zwierzątka i żaden nie powinien być smutny :*
Też mi weekend nie wiem kiedy zleciał. :)
Kurcze, teraz mi trochę głupio bo nie sądziłam, że aż tak się użalam. Tak w sumie palnęłam, a Ty tyle napisałaś.
Chodzi o to, że wszystkie moje koleżanki mają chłopaków i uwaga, mężów :D
To by nie był jakiś wielki kłopot bo można znaleźć czas, ale one mają chłopaków w mieście, z którego pochodzimy, więc na weekend po prostu w Szczecinie nikt nie zostaje.
Z mamą się nie mogę widywać za bardzo bo jej facet mnie nie toleruje.
Tyle co czasami pójdę i z dzieciakami moimi posiedzę, ale też nie chcę tak cały czas cioci dupy zawracać.
No i przykładowo mam darmowe wejściówki do kina i muszę zabrać brata, z którym nawet nie rozmawiam xD Albo iść na koncert sama.
Ja mam bardzo dużo znajomych, nawet takis stosunkowo bliskich, ale po prostu nie są na miejscu.
Co do oczekiwań to wydaje mi się, że nie są wygórowane, tylko też brakuje mi np. osoby o takich samych przekonaniach politycznych, czy w ogóle światopoglądowych jakoś. Bo tak to zawsze ja jedna ateistka wśród wierzących, jedna lewicowa wśród pisowców, jedna antynarkotykowa wśród wszczykujących mariuaene i tak bez końca :P
Zawsze dostrzegałam kogoś innego, bo ja tych dostrzeganek nie traktuję na tym samym poziomie co tamtego, miłość już była, skończyła się, teraz trzeba po prostu jakoś żyć.
Że zmiany są to pewnie tak, bo naprawdę się ogłuszyłam jakoś tym, że mam dużo obowiązków.
No i teraz już w ogóle mi głupio. Zawsze jak narzekam to myślę o ludziach chorych na raka np. i jest mi jeszcze gorzej, bo oni mają gorzej, a ja narzekam. Teraz widzę ludzi siedzących prz stole samych w wiglilię i mam ochotę walnąć się w łeb xD
Z takch rzeczy, które mogę sama porobić to trochę mam, włosy olejuję, serwetki wycinam i dekupażuje (xD), uczę się, albo nadrabiam książki. Tylko, że ja nie umiem chyba doceniać rzeczy jak nie mam ich z kim dzielić.
Bardzo się cieszę, że powiało optymizmem, mogłabyś uchylić jakiegoś rąbka tajemnicy wobec tego :P odpukam w niemalowane żeby nie zapeszyć :>
dziękuję :*
Bardzo boli mnie głowa więc nie odpowiadam w pełni za to co tam napisałam i nie wiem czy jest na pewno w języku ojczystym xD
Współczuję głowy :( Jest po polsku, zrozumiałam :D
Wiesz co, też potem mi było głupio, bo tak się rozpisałam i znów Ci dałam taką pogadankę, że potem było mi wstyd. Ale z samego rana też bywam taka refleksyjna :D
Nie przeszkadza mi, że się chcesz trochę poużalać, rozumiem to. Po prostu < nie obraź się>, martwię się trochę, że może przez takie podejście właśnie za bardzo pozwalasz tym problemom się przytłaczać i w ogóle. Ogólnie to mnie samej długie lata zeszło, żeby zauważyć, że przez te wszystkie smutki i problemy sama siebie stawiam w pozycji ofiary. Jakoś tak przywykłam do bycia nieszczęśliwą, że tak jakoś mi łatwiej już. Może też masz coś takiego po prostu?
Ch.ujowa sytuacja z mamą. Przykro mi :(
Doskonale Cię rozumiem z większością rzeczy które napisałaś, bo doskonale wiem jak to jest mieć takie egzotyczne poglądy, szczególnie w tym kraju. A dzisiaj jeszcze ogłosili skład rady ministrów, a ja nie mam z kim się ponabijać :D Pan tfu... minister Maciarewicz startuje jako nr 1z PiS z mojego okręgu i tata mi kazał po wyborach iść przeczytać czy u nas wygrał, bo nie wiadomo czy sąsiadom jeszcze "dzień dobry" mówić xD
Różnica między nami polega na tym, że ja już sobie jakiś czas temu powiedziałam "a ch.uj z tym" i przestało mi zależeć. Żadnych nowych przyjaźni (zresztą ogólnie koniec z przyjaźniami, bo te które tak nazywałam, sprowadziłam do rangi bliskich znajomości), Jestem w ciężkim szoku, że Tobie pozwoliłam aż tak blisko do siebie "podejść" i ciągle się zastanawiam jak to się stało. Żadnego starania, w dupie mam czy się komuś podobam i czy kogoś interesuje. No trudno się mówi. Tylko jasne, czasem trochę smutno jak już siostra mi mówi, że "straciła nadzieje na moje udane życie miłosne" :D
W każdym razie moje podejście zdrowe na pewno nie jest i dlatego powtórzę Ci jeszcze raz, imponujesz mi Lisie tym, że się starasz mimo wszystko. Zasługujesz na coś i kogoś wyjątkowego i kiedyś się doczekasz, bo w coś muszę w życiu wierzyć, więc wybieram wiarę w to, że dobrych ludzi spotka prędzej czy później coś dobrego. A Ty jesteś dobra.
Do ludzi z rakiem też się nie ma co porównywać. Jedynie do siebie samej możesz się porównywać, do siebie z przeszłości. Tylko takie porównania mają sens. To też dotarło do mnie niedawno dopiero. Pamiętam jak pierwszy raz szłam na terapię, skulona, przerażona i pełna wstydu i po drodze zobaczyłam faceta bez nóg na wózku i pomyślałam sobie wtedy "czego ja ku.rwa chcę" i przez takie myślenie właśnie nie mogłam się potem odblokować, bo było mi wstyd się przyznać co czuję. Takie mi się błahe to wszystko wydawało, bo tylko ludzie chorzy, biedni i totalnie samotni mogą mieć problemy, a ja to nie... Trochę potrwało zanim dotarło do mnie, że to nieprawda.
Też olejuję włosy ^^ Ogółem na punkcie włosów mam pier.dolca, ale to już nie opowiadam nawet, bo nikogo to nie interesuje :D O serwetkach chętnie natomiast posłucham, bo ja mam dwie lewe ręce :D
Wiesz co? Ten optymizm to trochę górnolotnie potraktowałam :D Po prostu przełamałam strach i okazało się, że nie było tak źle jak myślałam, że jest. Chociaż nadal problemy są, bo wciąż mam zaległości na uczelni przez nie. 2 pierwsze tygodnie nie chodziłam, w trzecim nie było mnie wciąż na kilku zajęciach i jakoś to muszę ogarnąć, ale w końcu nie czuję się taka bezradna i to właśnie uważam za największy sukces.
Wiem, że nie muszę Ci nic radzić, ani pomagać, ani nawet słuchać Cię nie muszę :D Nie robię tego, bo muszę, a po prostu dlatego, że nie wyobrażam sobie inaczej. Nie musisz mi się też w żaden sposób odwdzięczać ani nic. Głupio to zabrzmi, ale czasem po prostu widzę w Tobie trochę z siebie i wydaje mi się, że jak coś Ci poradzę, to może i do mnie coś dotrze przy okazji. Także czysty egoizm z mojej strony to jest :D
W końcu się zebrałam, żeby odpisać... Miałam jakiś taki tydzień, że nie chciało mi się do nikogo ust otwierać ani pisać, za dużo na głowie.
W sumie bardzo możliwe, że się przyzwyczaiłam do tego nieszczęścia, ja w ogóle bardzo łatwo popadam w stagnację bo nienawidzę zmian.
No niestety. Znaczy może nie tyle, że nie mogę się widywać z nią, ale ona w dużej mierze już przejęła jego poglądy na mój temat. Czyli coś na zasadzie mogę iść, ale wtedy będę cały dzień wysłuchiwać jaka jestem bezużyteczna, gruba, brzydka itd. Przez wiele lat po prostu milczałam i spływało to po mnie jak po kaczce, a teraz czuję się od tego strasznie zmęczona.
Ja tak samo, nawet nie miałam do kogo tego skomentować za bardzo, bo albo kochają pis albo mają wszystko gdzieś.
Nowych przyjaźni to ja specjalnie nie zawieram, wszyscy ludzie, których znam to od wieeeeeelu laat, bo jakoś im jestem starsza tym trudniej trafić na kogoś na tyle wartościowego, żeby to była jakaś poważniejsza znajomość.
Ja mam wrażenie, że za takie starania to od ludzi tylko można jeszcze bardziej dostać po pysku. Ale chyba tego nie zmienię w sobie, mi po prostu bardzo zależy na wszystkich.
Myslę, że przesadzasz naprawdę, ale dziękuję, że tak uważasz :*
Też jesteś niczego sobie :D ;*
Hah, zbyt ciężko mi na siebie obiektywnie spojrzeć, żeby to ocenić.
Kurcze, w takim momencie takie myśli to faktycznie mogło zdołować.
Haha, ja teraz mam nawrót tych różnych metod z włosomaniactwa :P
Nie ma za bardzo o czym opowiadac xD Ciocia mi kupiła taką dużą białą skrzynię na allegro to ją teraz obklejam. Do pozostałych rzeczy muszę najpierw białą farbę kupić. Uspokaja mnie to. :P
A co się stało, że nie chodziłaś?
Masz tam jakichś miłych ludzi, żeby poratowali notatkami itd?
Haha, no to dobrze, że chociaż taką korzyść z tego masz ;*
Jakoś tak przeczuwałam, że coś może być nie tak, dlatego wolałam dać Ci trochę czasu. Nic się nie stało.
Ale dobre zmiany są dobre i trzeba sobie na nie pozwalać i nad sobą pracować.
Mam tylko nadzieję, że wiesz, że to nieprawda. Chora sytuacja.
Ja ogólnie byłam w szoku, że tyle osób w naszym wieku ma takie dziwne poglądy. Przez jakiś czas miałam wrażenie, że świat idzie naprzód, że ludzie się robią jacyś tacy postępowi, a tu statystyki pokazują, że się jednak cofamy.
Ja dzisiaj miałam wątpliwą przyjemność spotkania mojej wieloletniej "przyjaciółki", od kilku lat nie rozmawiamy i udajemy, że się nie widzimy. Nie mam już nikogo takiego wieloletniego, góra kilkuletnie znajomości. No chyba, że rodzina z którą w większości mam beznadziejny kontakt albo w ogóle. W sumie to chciałam tam dodać, że z luźnymi znajomościami też mi nie idzie, także albo ktoś jest relatywnie bliski albo kompletnie dla mnie nie istnieje.
Mimo wszystko wolałabym żeby mi bardziej zależało. Trochę to już przerażające, że w ogóle nie zależy. Tzn niby czuję czasem, że mi czegoś brakuje i tęsknie za niektórymi aspektami, ale mimo wszystko nie mam tak jak inni.
Póki jestem mogę Ci trochę w tym pomóc. Ja tam widzę w Tobie sporo dobrych zmian, a w końcu ledwie Cię znam.
Weź w ogóle nic nie pisz :D Najwięcej niestety na włosy idzie, chociaż ostatnio i tak się uspokoiłam :D
No i fajnie :) Też bym chciała kiedyś spróbować, ale j/w niezdara i 2 lewe ręce.
Co? No problemy :/
No niby są, generalnie problem nie leży w ludziach, a we mnie. Ja nie lubię jak mi ktoś pomaga, nie lubię prosić o notatki itp. Sama sobie muszę zazwyczaj poradzić.
Oj, nie tylko taką. Myślę, że wiesz.
Zdarzają mi się takie dni, że nie mam energii na to, żeby kogokolwiek wpuszczać.
Wiem, tutaj chyba wychodzi moje tchórzostwo, wolę zło znane.
Nie wiem, jak kiedyś w końcu w jakiś sposób mi się uda udowodnić im, że się mylą to uwierzę, że to nieprawda.
Mnie to szokuje każdego dnia i nie wiem skąd to się bierze zupełnie, jakby ostatnio była jakaś moda na zafocanie?
Spotkania czy po prostu ją widziałaś?
Przykre to jest bardzo :(
Może jak pojawi się ktoś wart Twojego zainteresowania i starania się to to wróci.
Dziękuję, to mnie pociesza.
U mnie tak samo, jakbym piła normalne te maski i inne cuda :P
Ja też, ale tutaj naprawdę niewiele trzeba, nawet niespecjalnie równo wycinać można xD
Wiem głuptasie, że problemy, ale trochę widzę takie błędne koło. Coś się stało, nie mogłaś chodzić na uczelnię, narosły kolejne problemy? Miałam na myśli bardziej od czego się zaczęło, ale nie będę naciskać jeżeli nie chcesz pisać albo pisać tutaj.
O matko, kocham kalendarze adwentowe xD A ten cudowny <3