PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=489795}

Przygody Merlina

Merlin
2008 - 2012
7,4 38 tys. ocen
7,4 10 1 37810
6,3 6 krytyków
Przygody Merlina
powrót do forum serialu Przygody Merlina

Colinomania ;P 

ocenił(a) serial na 6

Temat bardzo (nie)bezpieczny ;P Tutaj można popuścić wodze wyobraźni i stać się kreatywnym.
Czekam na Wasze teksty :)

A ja skorzystam z okazji i również tworzę coś niezwykłego - krótkie opowiadanie, składające się z krótkich scenek.


OBSESJA - cz. 1
Plan filmowy na zamku. Wszyscy aktorzy już stoją gotowi do kręcenia sceny. Poza Colinem,
który gdzieś nagle zniknął. Reżyser zaczyna go wołać. Stojący za nim Bradley szuka go
wzrokiem. A potem stoi jak słup soli, gdy widzi Colina, który właśnie idzie w ich stronę - z dużymi
rumieńcami na policzkach (pal licho, że wiele i jest zimno), z potarganymi włosami i krzywo
założoną chustką na szyi - A tobie, co się stało? - pyta reżyser, a Colin spuszcza nieśmiało
wzrok. Stojący na przeciwko niego Bradley zauważa jakąś obcą dziewczynę, która nagle pojawia
się za plecami operatorów - też ma włosy w nieładzie i jakoś dziwnie rozbiegany wzrok. I wtedy
Bradley zaczyna się głośno śmiać, bo właśnie domyślił się, co stało się z jego przyjacielem...
;PPPPP

Część 2:
Dzień następny zdjęć filmowych. Aktorzy, asyście współpracowników idą gęsiego przez bramę
zamku. Pada deszcz. Bardzo pada. Tak bardzo, że reżyser idący przed Colinem zastanawia się,
czy zdjęcie zaplanowane zdjęcia w plenerze nie przełożyć na następny dzień, czym dzieli się
niezwłocznie z największą gwiazdą serialu. Idąc przed siebie, nie zauważa, jak tuż za bramą,
ktoś łapie za rękę Colina i odciąga w bok.

Colin niespodziewanie ląduje w ciasnym pomieszczeniu i ze zdziwieniem widzi przed sobą tamtą
dziewczynę, z którą kochał się dzień wcześniej - Cześć przystojniaku - szepnęła słodko i zrobiła
krok w jego kierunku, ale zaraz zmartwiła się, gdy zrobił krok do tyłu - Co jest? Nie cieszysz się
na mój widok? Tak szybko się zmieniasz, że nie nadążam. Albo naprawdę taki cholernie dobry z
ciebie aktor - Lepiej, powiedz mi, co tutaj robisz - mruknął nerwowo i już chciał sięgnął po klamkę,
gdy dziewczyna niespodziewanie natarła na niego całą sobą i wspięła na palcach, sięgając jego
ust - Tęskniłam za tobą. Całą sobą - szeptała słodko, jednocześnie naprowadzając jego prawą
dłoń na swoje krocze - Chociaż, z drugiej strony, zastanawiało mnie, dlaczego wczoraj, gdy we
mnie dochodziłeś, nazwałeś mnie "Katie" - w tym momencie odsunął ją gwałtownie, patrząc na
nią z niedowierzaniem - Ja tak powiedziałem? - zapytał, a wtedy skinęła twierdząco głową - Bo
jesteś do niej podobna - Albo właśnie się okazało, że na nią lecisz. No proszę, wychodzi coraz
więcej sekretów niewinnego Colina - skomentowała, patrząc mu w oczy - Swoją drogą, czy
wspominałam już, że kiedy mokniesz w deszczu, staje się bardzo gorący - szepnęła słodko, gdy
znów znalazła się przy nim i zaczęła wsuwać dłoń pod mokry materiał koszulki. Aż przygryzła
dolną wargę, wyczuwając palcami ciepłą skórę jego płaskiego brzucha - Mam ochotę cię teraz
wylizać. Całego - dodała, sięgając już jest ust. Nagle oboje drgnęli, gdy właśnie za drzwiami ktoś
zaczął wołać Colina. Tym razem to był głos Bradley'a.


Ciąg Dalszy Nastąpi......

ocenił(a) serial na 7
xena_4

Nie mogę się doczekać :)
Dobra idę spać. Przez Twoje opowiadania nie wyśpię się do szkoły XD

ocenił(a) serial na 6
PozdrawiamWas

Ja też już się kładę. Dobranoc. Colinowo-merlinowych snów ;P

ocenił(a) serial na 9
xena_4

Wzruszyło mnie to opowiadanie o poranku! O której ty chodzisz spać kobieto?:P

ocenił(a) serial na 10
xena_4

Ja znowu miałam Colinowo-Bradleyowe sny:D Śniło mi się, że jadę do Londynu na wymianę i mam mieszkać u Colina, a moja koleżanka u Bradleya:) I tak potem chodziliśmy po mieście i ktoś mi powiedział, że mam być reżyserem do filmu na podstawie Twojego opowiadania:D I potem zrobiło się takie zamieszanie, że masakra...

ocenił(a) serial na 6
Roksolana_13

Ale fajnie ;) No to musiałabyś być nieźle zdziwiona po przebudzeniu się ;D

A jak Ci się podobała u mnie konfrontacja Alexa z Colinem?

ocenił(a) serial na 9
xena_4

Ja się może wtrącę:D Ich konfrontacja była tym czego oczekiwałam, dobrze, że nie dał mu w twarz. Ważniejsze były emocje, którymi budowali tę rozmowę. Czekam na więcej!

ocenił(a) serial na 6
Banioleks

Właśnie zaczynam pisać ;DDDD

ocenił(a) serial na 9
xena_4

Jupi:D W takim razie zajmę się czymś i będę czekać cierpliwie:) Niepotrzebnie rano wstałam, bo mi zajęcia dziś odwołali.... Ale przynajmniej rano uraczyłam się kolejną częścią:)

ocenił(a) serial na 10
xena_4

To było to! Dobrze, że mu Alex nagadał... W moim odczuciu Colin wyszedł po prostu na dupka...

ocenił(a) serial na 6
Roksolana_13

I oto właśnie chodziło.
Teraz piszę ciąg dalszy ;D

ocenił(a) serial na 10
xena_4

Już nie mogę się doczekać:D Czy to już będzie nowa seria, czy zakończenie "wojny"?

ocenił(a) serial na 6
Roksolana_13

Jeszcze "Wojna Zmysłów".

ocenił(a) serial na 10
xena_4

Czy Colin będzie chciał zając się swoją córką, czy ją po prostu zostawi? To chyba będzie zależeć od Alexa, a on nawet nie powiedział, jak się dziewczynka nazywa...

ocenił(a) serial na 6
Roksolana_13

Celowo przemilczał jej imię. I to właśnie była jego największa kara dla Colina. Do samego końca nie zdradzi mu, ani jej imienia, ani miejsca pobytu.

ocenił(a) serial na 10
xena_4

Do końca czego? :)

ocenił(a) serial na 6
Roksolana_13

WOJNA ZMYSŁÓW – cz.26

Stał przy niej i patrzył na jej spokojną twarz. Wciąż wyglądała tak pięknie, jak ją zapamiętał. Z burzą ciemnych włosów i arystokratycznymi rysami na jej twarzy. Sprawiała wrażenie, jakby po prostu spała. Gdyby nie to, że leżała w otwartej trumnie. Alex podniósł nie mógł uwierzyć, że to naprawdę już był koniec. Postarał się, by jej ciało zostało przewiezione do rodzinnego Ashford w Irlandii, gdzie czekali na nią już jej rodzice. Z trudem udało mu się powstrzymać łzy wzruszenia, kiedy rozmawiał z jej matką, tak bardzo wdzięczną za to wszystko, co zrobił dla jej ukochanej Katie. Od tej chwili był dla niej niczym własny syn, zawsze bliski jej sercu.
Zobaczył ją, jak tylko odwrócił się od trumny i wyszedł na spotkanie. Za niemym pozwoleniem jej męża, pomógł dotrzeć prosto do Katie. Widział, jak bardzo przeżywała jej śmierć i pogodzenie się z tym będzie bardzo trudne. Słyszał, jak za ich plecami zaczęli zbierać się kolejni, którzy zamierzali po raz ostatni pożegnać się z Katie. Z jakiegoś powodu czuł lekki niepokój. Jakby tego dnia miało się coś zmienić. Dojść do wielkiego skandalu. Na wszelki wypadek postarał się o dyskretnych ochroniarzy, którzy wypatrywali czających się w pobliżu dziennikarzy. To był bardzo ważny dzień i zamierzał go przeżyć w spokoju.
Pomógł jej wrócić na miejsce, które trzymał dla niej już mąż. Alex jeszcze raz złożył im kondolencje i postanowił dołączyć do swoich przyjaciół, ustawiając się między Angelą i Eoinem. Zebrali się już wszyscy, z wyjątkiem Colina. Nie tylko on zauważył jego nieobecność. Ale jakoś wcale nie był tym zdziwiony. Po tym, co mu powiedział w teatrze, miał prawo się nie zjawić.
Rozpoczęło się nabożeństwo upamiętniające dawne życie Katie McGrath. Po krótkich modlitwach, niektórzy podchodzili do trumny, by potem podzielić się z rodziną i przyjaciółmi wspomnieniami. Prawdziwy śmiech przez łzy. Na koniec, zabrał głos Alex. Odwracając się w kierunku ludzi, miał łzy w oczach. Nadszedł ten moment, by wreszcie zdradzić wszystkim pewną tajemnicę, którą tak mocno ukrywał przed światem. Jednak zanim do tego przeszedł, opowiadał, jak bardzo imponowała mu Katie swoją mądrością i walką o właśnie życie. Dopiero wtedy wspomniał o istnieniu maleństwa, które zostawiła po sobie. O tym, jak bardzo się poświęciła, by tylko jej córeczka przeżyła. Widział, jak siedzący w ławkach ludzie byli zaskoczeni tym, co właśnie powiedział. Zerkał na rodziców Katie, którzy kręcili z niedowierzaniem głową
- Zaprowadzę was do niej. Już wkrótce – dobierał słowa bardzo uważnie, nie chcąc oficjalnie zdradzać, gdzie dziewczynka aktualnie przebywała. Życie, jakie dla niej zaplanował miało być normalne. Poza tymi wszystkimi skandalami, poza blichtrem morderczego show biznesu. Mała Scarlett zasługiwała na spokojne życie. Ale od samego początku będzie jej powtarzał, kim był jej prawdziwy ojciec. I jeśli zechce, pozwoli jej spotkać się z nim.
- Alex, kto w końcu jest jej ojcem, skoro nie ty? Bo ja już kompletnie nie rozumiem – odezwała się w końcu Angel, gdy wreszcie udało jej się zapanować nad własnymi emocjami. Wtedy drzwi domy pogrzebowego otworzyły się, a oczom wszystkich ukazał się nie kto inny, jak właśnie… Colin.
- Ja nim jestem – od razu dał im odpowiedź na pytanie, ze wzrokiem utkwionym na Alexie. Swoim pojawieniem się, wywołał niemałe poruszenie na sali. Bradley i Eoin spojrzeli na siebie znacząco, gotowy powstrzymać tych dwoje, gdyby doszło między nimi do walki – Prawda, Alex? – przybrał prowokujący ton, a atmosfera między nimi zaczęła gęstnieć od wzajemnej nienawiści. Zerknął na moment w kierunku trumny, w której leżała Katie. Westchnął, przeszyty bólem, od którego jego oczy aż zaszkliły się od łez. Tak bardzo chciał do niej teraz podejść i powiedzieć jej, jak bardzo mu przykro, że tak ją skrzywdził. I powiedzieć, że przez ten cały czas, wciąż ją mocno kochał. I nadal kocha. Ale zanim do tego dojdzie, musiał się coś wyjaśnić z Alexem. Musiał poznać jeszcze jedną prawdę – Gdzie ona jest, Alex? Dlaczego nie mogę zobaczyć się z własną córką? - stał już tak blisko niego, a wtedy mierzyli się wzrokiem, jakby byli gotowi się teraz pozabijać.
- Już dość, Colin. Skrzywdziłeś Katie i zamieniłeś jej życie w piekło. Chcesz to samo uczynić waszemu dziecku? Nic z tego. Nie zobaczysz jej. Nawet nie zdradzę jej imienia. Mała powinna mieć normalne dzieciństwo, więc zostaw ją w spokoju. Po prostu pozwól jej odejść, Colin. Tak będzie dla niej najlepiej…
- Alex, nie rób mi tego – głos młodego aktora łamał się, gdy znów zerkał na martwą Katie – Jak ja będę żył, wiedząc, że gdzieś na świecie jest moja córka, której nigdy nawet nie zobaczę..
- A kto powiedział, że nigdy? – Alex uśmiechnął się drwiąco, obchodząc powoli mównicę, tak, że teraz obaj stali naprzeciwko siebie bardzo blisko. Na wszelki wypadek, Eoin i Bradley wyszli z ławek, stali po obu stronach drogi, w każdej chwili gotowi rozdzielić skłóconych mężczyzn – Nie zamierzam jej okłamywać, Colin. I jeśli pewnego dnia będzie chciała do ciebie przyjść, pozwolę jej na to. Nie myślę tylko o sobie, jak ty – i to wystarczyło, by złość wzięła górę nad rozsądkiem. To Colin rzucił się na niego jako pierwszy, zadając cios pięścią w szczękę. Ich walka była bardzo gwałtowna, a Bradley miał co robić, by powstrzymać wściekłego Irlandczyka, podczas, gdy Eoin już trzymał Alexa za ramiona, wykręcając je mocno do tyłu.
- No i kto tu jest egoistą, Alex? – krzyczał do niego, aż pieniąc się ze złości.
- Groźby nic tu nie dadzą, Colin – odparł Vlahos, bez skutecznie próbując wyrwać się z rąk Eoina – Po tym wszystkim, co zrobiłeś Katie, zasłużyłeś sobie na to wszystko. To będzie twoja kara – syczał, kiedy został zmuszony do natychmiastowego opuszczenia domu pogrzebowego.
Colin wciąż pozostał w środku, mocno trzymany przez Bradley’a. Ale już był spokojniejszy. Właśnie patrzył ze smutkiem na swoją ukochaną, a ból w sercu rozrastał się w zastraszającym tempie.
- Muszę do niej podejść. Będę już grzeczny – powiedział cicho do swojego przyjaciela, który dopiero teraz zdecydował się go puścić. Patrzył, jak chłopak powoli podchodził do trumny, ciężko oddychając. Zatrzymał się tuż przy niej i pogłaskał z czułością jej czoło – Moja Katie – szepnął, po czym pochylił się, składając delikatny pocałunek na jej zimnych ustach – Wybacz mi, proszę – dodał, gdy zaczął się prostować, a łzy spływały po jego policzkach coraz częściej.
Bradley wciąż stał na swoim miejscu, przytulając do siebie własną żonę, płaczącą na jego ramieniu. Ani przez moment nie zdradził się tym, co właśnie widział, zerkając ukradkiem w stronę niewyraźnej postaci zbliżającej się do trumny, przy której stał Colin. Tylko on ją widział, jak zaczęła stopniowo przybierać wyraźniejszą postać, wciąż widoczną jedynie dla niego. Miała na sobie tę samą, zieloną suknię, w której ją pochowano. Spoglądała ze smutkiem na własne ciało leżące w trumnie, a potem na mężczyznę, którego zawsze kochała. Przechyliła lekko głowę, widząc jego łzy.
- Wybaczam ci, kochanie – szepnęła, zanim jej postać rozmyła się w powietrzu.



------------------------------------------------------------------

Będzie jeszcze tylko jedna część :)

ocenił(a) serial na 9
xena_4

Piękne.......

ocenił(a) serial na 10
xena_4

Przez potok łez,który właśnie płynie z moich oczu jestem w stanie napisać tylko te słowa: coś pięknego...

ocenił(a) serial na 6
Kocurek_92

Jeszcze piękniej będzie w finale, który napiszę dopiero w nocy (praca:/)

ocenił(a) serial na 9
xena_4

Cóż, pozostaje nam zatem czekać cierpliwie... :)

ocenił(a) serial na 10
xena_4

Tak, to było naprawdę piękne... Nawet nie wyobrażam sobie, co wymyślisz na finał:)

xena_4

Ja chyba zaraz umrę... z rozpaczy...

ocenił(a) serial na 9
xena_4

Jakie cudowne! Te dwie części, które właśnie przeczytałam są mistrzowskie. Świetnie oddałaś emocje Alexa i Colina. Już nie mogę się doczekać finału.

ocenił(a) serial na 10
agga_95

Ich emocje są bardzo dobrze opisane. Jestem zdania, że Colin powinien wiedzieć to, co zobaczył Bradley tzn. że Katie mu wybaczyła...

ocenił(a) serial na 9
Roksolana_13

Pewnie Bradley mu powie, albo może jeszcze Katie się pojawi?

ocenił(a) serial na 10
agga_95

Tak, tylko, że zdolności nadprzyrodzona ma tutaj Bradley:)

ocenił(a) serial na 9
Roksolana_13

Wiem :P Ale może jakoś ją zobaczy :D
Pozostaje nam tylko czekać na następną część ^^

ocenił(a) serial na 6
agga_95

Katie jeszcze sie pojawi w finale. Ale zobacza ja tylko dwie i to na roznych plaszczyznach rzeczywistosci.

ocenił(a) serial na 9
xena_4

Interesujące ^^ Nie mogę się już doczekać.

ocenił(a) serial na 10
xena_4

W fontannie łez mogę napisać tylko dwie rzeczy : cudowne, :) i czy pojawi się jeszcze dzisiaj kolejna część?

ocenił(a) serial na 6
klaudia_915

Raczej przeczytasz dopiero jutro rano, bo bede mogla pisac dopiero w nocy, jak wroce z pracy.

ocenił(a) serial na 6
klaudia_915

WOJNA ZMYSŁÓW – CZ.27

Alex stał w progu i nic nie mówił. W ciszy patrzył na jasnowłosą Sophie Kirkroff, która siedziała na bujanym fotelu i karmiła maleńką Scarlett mlekiem z butelki. Nie zauważyła jeszcze, kiedy się zjawił. Przemawiała do maleństwa czule i uśmiechała się ciepło, gdy tylko maleństwo pisnęło, klaszcząc energicznie rączkami. W pewnym momencie, podniosła wzrok i spojrzała na młodego mężczyznę. Od razu do niej podszedł, po czym uklęknął, skupiając się bardziej na dziecku. Cieszył się na widok małej i wyciągnął w jej kierunku dłoń, pozwalając by dziewczynka zacisnęła rączki na jego palcach. Nie zauważył, jak Sophie przyglądała mu się, coraz bardziej zafascynowana. Z łatwością dostrzegła zmęczenie na jego bladej twarzy po silnych przeżyciach ostatnich miesięcy. W końcu stracił kogoś, na kim mu najbardziej zależało. Miała wrażenie, że wręcz wyczuwała jego ból. Ale życie toczyło się dalej. I trzeba było pomyśleć, co zrobić z małą Scarlett. Ktoś musiał oficjalnie przejąć opiekę nad tym dzieckiem.
- Spotkałeś się z nim? Wie o dziecku? – musiała zadać to pytanie, by wiedzieć, na czym oboje stali.
- Colin już wie, że Katie urodziła jego córkę. Ale nie podałem ani imienia, ani nie zdradziłem, gdzie właśnie przebywała. On nie zasłużył, by być jej ojcem. To ja powinienem się nią zająć. Zapewnić przyszłość. Czuję się za nią odpowiedzialny – odpowiadał, spoglądając błyszczące oczka dziewczynki.
- Chcesz ją zaadoptować? – zapytała, a on skinął powoli głową - Alex! To nie takie proste. Colin będzie musiał zrzeć się do niej praw, byś mógł przejąć nad nią opiekę, a dobrze wiesz, że tego nie zrobi…
- Chyba, że w dokumentach będzie figurowało stwierdzenie, że jej ojciec jest nieznany – zaraz odpowiedział, a wtedy dziewczyna zrobiła zaskoczoną minę.
- Owszem, tak tam zaznaczyłam, ale to dlatego, że przed śmiercią tak prosiła mnie Katie. Pytanie tylko, co zrobisz, jak Colin odnajdzie ją i zacznie walczyć o córkę?
- Żeby wygrać, oprócz zrobienia badań na ojcostwo, będzie musiał udowodnić, że zapewni jej odpowiednie warunki do życia w pełnej rodzinie…
- Ale ty nie masz żony, Alex – zwróciła uwagę, po czym zrobiła zabawny grymas nad dzieckiem, przykuwając na sobie jego uwagę. Gdy znów przeniosła wzrok na mężczyzny, zobaczyła w jego oczach coś dziwnego. Coś w rodzaju pewnego determinacji. A być może, coś zupełnie innego.
- Wydaje mi się, że nie będę musiał szukać zbyt daleko. Już mam odpowiednią kandydatkę – w tym momencie ich spojrzenia spotkały się. Sophie aż zaniemówiła, czując, jak jej serce biło w zastraszającym tempie. Już od dawna coś do niego czuła, ale ukrywała to, kiedy walczył o życie Katie i dziecka. A teraz, patrzyła, jak nakładał pierścionek na serdecznym palcu jej ręki. Wiedziała, że w tej chwili nie kochał jej. Czuł najwyżej wdzięczność. Za to wszystko, co zrobiła dla Katie i teraz dla małej. Robił to tylko i wyłącznie po to, by móc zaadoptować Scarlett – Błagam, wyjdź za mnie – szepnął, gdy tak patrzyła mu w oczy, nie wiedząc, co powinna powiedzieć. Czy będzie z nią szczęśliwy, poświęcając swoją wolność dla dziecka?
- Alex… Nie wiem, czy to dobry pomysł, by to ja… - próbowała się jakoś z tego wykręcić, ale zaraz uniósł się na kolanach i przyciągnął ją do siebie, obdarowując krótkim, ale czułym pocałunkiem. A może się myliła? Przecież nadal opłakiwał Katie, którą kochał do szaleństwa. Czy opłaciło się aż tak poświęcać?
Mimo tych wszystkich wątpliwości, zgodziła się.

Zegar wskazywał godzinę trzecią w nocy, kiedy powoli otworzył oczy. Tym razem nie miał żadnego snu i powodem przerwanego snu, był śmiech jego maleńkiego synka. Georgia również go słyszała i już chciała do niego wstać, ale nakazał jej pozostać w łóżku. Sam postanowił zajrzeć do dziecka.
Zaspany, na bosych stopach, człapał w kierunku pokoju chłopczyka.
- Ciekawe, co ciebie tak rozbawiło w środku nocy, Tony – powiedział niewyraźnie, gdy tylko zaczął otwierać drzwi.
Od razu się obudził, jak tylko zobaczył drobną, kobiecą postać, stojącą przy łóżeczku dziecka. Długie, ciemne włosy opadały z boku, zakrywając jej twarz. Bradley miał wrażenie, jakby był w swoim śnie. Zdenerwowany, już chciał zapytać o jej tożsamość, gdy niespodziewanie odwróciła się w jego stronę, odrzucając włosy na drugi bok. Zrobił wielkie oczy, rozpoznając w tej drobnej postaci, Katie.
- Jest taki podobny do ciebie, Bradley – szepnęła, uśmiechając się czule, zanim zerknęła na uśmiechającego się chłopczyka- Nie bój się. Przyszłam się tylko pożegnać. I podziękować za wszystko. Byłeś wspaniałym przyjacielem. Nigdy tego nie zapomnę – szepnęła, po czym wskazała gestem na jego synka – Wiem, że zastanawiasz się, gdzie może być teraz moja córka. Nie martw się o nią. Scarlett jest teraz pod opieką ludzi, którzy bardzo ją kochają. Jestem pewna, że zapewnią jej wszystko, co niezbędne do życia. Pewnego dnia, jej droga zetknie się z drogą twojego syna. Kiedy skończy siedemnaście lat, odnajdzie ją. I pokocha równie mocno, jak ja pokochałam Colina. Takie jest ich przeznaczenie, Bradley. I nie próbuj z tym walczyć – prosiła, zmierzając w jego kierunku – Obiecaj mi jedno. Że nadal pozostaniesz sobą i nie dopuścisz, by moja śmierć wprowadziła niezgodę wśród naszych przyjaciół. Wtedy będę mogła odejść szczęśliwa. Tak, jak teraz zamierzam to zrobić…
- Zanim odejdziesz, Katie.. Chcę, być zabrała ze sobą to, co zakłóca mój sen. Ja już więcej nie chcę tego mojego przeklętego daru. Chcę żyć jak dawniej, Katie – błagał, ale pokręciła przecząco głową.
- Nie mogę, Bradley. Z jakiegoś ważnego powodu musiałeś go otrzymać. Cokolwiek jest powodem, korzystaj z niego mądrze. I pamiętaj o jednym. Nie każdy sen musi się spełnić – dodała, po czym odwróciła się i zaczęła odchodzić w stronę otwartego okna. A po chwili, jej postać rozpłynęła się w powietrzu.
Trochę to trwało, zanim dotarło do niego, co wcześniej od niej usłyszał. Podszedł do łóżeczka i schylił w kierunku dziecka.
- Słyszałeś, Tony? Na ciebie też przyjdzie pora i zakochasz się. Fajnie, co? – mrugnął do niego okiem, a wtedy mały pisnął radosnym głosem.

Colin spał głębokim snem, nieświadomy obecności ciemnowłosej kobiety, która właśnie siadała na brzegu łóżka. Wpatrywała się w jego spokojną twarz, wzdychając cicho.
- Gdybyś tylko wiedział, jak bardzo cię kocham – szepnęła, po czym zamknęła oczy i położyła dłoń na jego czole. Aż znalazła się w jego sennym świecie.
Zabrała go na pustynię, gdzie przywitała czułym pocałunkiem. Zanim się pożegnała, powiedziała mu, że już niedługo w jego życiu ponownie zjawi się pewna kobieta. Która pokocha miłością czystą i szczerą. Wymusiła na nim obietnicę, by nie dopuścił ani razu do łez, które wypłacze z jego powodu. By traktował ją znacznie lepiej, niż ją, kiedy jeszcze żyła i zanim powiła jego córkę. Dopiero po uzyskaniu obietnicy, zaczęła odchodzić po ziarnistych piaskach. Nie oglądając się za siebie, przekazywała w myślach, że mu wybaczyła. Dopiero wtedy jej postać rozpłynęła się w powietrzu, a Colin wrócił do swojego, dawnego świata.
Przestawienie musiało trwać dalej…

KONIEC

xena_4

Dobrze, że ostrzegłaś nas z tymi chusteczkami :) Naprawdę świetnie piszesz i szkoda, że to koniec :( Czy nie obrazisz się jeżeli napiszę tu jedną rzecz, która nie do końca podobała mi się w opowiadaniu?

ocenił(a) serial na 6
Mforever

Oczywiście, że się nie obrażę. Sama jestem świadoma tego, jak słabo jeszcze wychodzi mi pisanie, więc przyjmę z pokorą każdą sugestię ;D

A koniec tej serii, nie oznacza jeszcze końca całego opowiadania. Będzie niedługo kolejna seria ;D

ocenił(a) serial na 10
xena_4

Czekałam na te słowa :D

ocenił(a) serial na 6
Kocurek_92

Na jakie? ;D

ocenił(a) serial na 10
xena_4

Że będzie kolejna seria :D

ocenił(a) serial na 6
Kocurek_92

Ano będzie ;D Spróbuję ją napisać, jak wrócę z siłowni ;D

xena_4

Nie chodzi tu o styl pisania (do którego nawet nie mam prawa mieć zarzutów) tylko o to, że nie podobało mi się wprowadzenie elementu sf. Wszystko w opowiadaniu było strasznie realne i nagle Katie jako duch. Rozumiem, że chodziło o to żeby Katie jakoś się pożegnała, ale nie wiem czemu wydaje mi się, że prowadzenie akcji w realnym świecie byłoby lepsze. Oczywiście jest to tylko moja opinia i odczucia, które wcale nie dotyczą fabuły i tego jak piszesz, bo piszesz świetnie i z niecierpliwością czekam na następną część :)

ocenił(a) serial na 6
Mforever

Ten element miał się pojawić tylko raz i nigdy więcej nie wrócę do czegoś takiego. Poza tym, nie od dziś zdarza się, że w snach widzimy swoich zmarłych bliskich (nawet mnie się to zdarza), albo też niektórzy ludzie na serio mają za sobą spotkanie z duchami (moja mama kiedyś tak miała).

Co do takich nietypowych elementów, bardzo dużym zaskoczeniem będzie finał nowej serii. Na razie nie zdradzę, co to dokładnie będzie, ale zapewniam, że wtedy wszystkie będziecie tutaj w szoku ;D

ocenił(a) serial na 9
xena_4

To czeka nas jeszcze większy szok??? Wow, kobieto.... Pięknie skończyłaś tę serię, świetnie grasz na emocjach... super!:)

ocenił(a) serial na 6
Banioleks

Wiem. Ale obiecuję, że w nowej serii będzie już bardziej wesoło.

I tak, będzie mega szok w finale. To będzie coś, czego zupełnie nikt się nie spodziewa ;D

ocenił(a) serial na 10
xena_4

Ale potrafisz zbudzić ciekawość:D A mi elementy sf akurat bardzo sie podobają:)

ocenił(a) serial na 10
xena_4

Bardzo się cieszę, że Colin znowu kogoś pokocha:) Mam nadzieję, że będzie to fajna dziewczyna. Muszę przyznać, że kiedyś już sobie taką wymyśliłam, w ramach Twojego opowiadania:D

ocenił(a) serial na 6
Roksolana_13

No i zaczyna się nowa seria. Sorki, że wyszło tak krótko i chaotycznie, ale niestety praca wzywa. Mam nadzieję, że następna część wyjdzie mi dużo lepiej.


SCARLETT -cz.1

Był w swoim żywiole. Biegał między zawodnikami, zwinnie omijając ich i cały czas trzymając kontrolę nad piłką. To on teraz był w jej posiadaniu i to on teraz rządził na boisku.
Całą akcję obserwował z trybun jego najlepszy przyjaciel, który zawsze widział w nim wielki talent. Zawsze uważał, że pewnego dnia Tony będzie wielkim piłkarzem. O ile sam tego zechce. Ale nigdy nie mówił mu tego wprost, by przypadkiem woda sodowa nie uderzyła mu do głowy. Bardziej wolał mu dogryzać. Zwłaszcza w takich momentach, jak ta, jasnowłosy nastolatek upadł na trawę, jak tylko próba strzelenia gola, została podcięta przez przeciwnika. Daniel wstał z krzesła i gwizdał, kierując ostentacyjnie kciukiem w dół. Ten mecz był tylko zwykłym treningiem, ale nawet w takich sytuacjach Tony potrafił brać każdą porażkę zbyt serio.
Jasnowłosy podniósł się i otrzepał trawę z ubrania, a potem ustawił się przodem do trybun, opierając ręce na biodrach. Zmierzył złym wzrokiem drobnego bruneta o śmiejących się, czarnych oczach. Tak łudząco podobnego do swojego sławnego ojca.
- Beckhamem, to ty nigdy nie będziesz – skomentował chłopak, schodząc po schodach w jego kierunku.
- Taki jesteś mądry? To może wejdziesz na boisko i pokażesz, jak według ciebie powinna wyglądać prawdziwa gra? – prowokował go, wiedząc, że Daniel się nie zgodzi – Chłopaki ! Chcecie, żeby Morgan do nas dołączył? – zapytał, oglądając się w kierunku swojej drużyny, po czym wraz z nimi zaczął głośno skandować jego nazwisko.
W końcu, młody dał za wygraną i pożyczył od jednego z rezerwowych buty. Szybko zmienił obuwie, po czym wybiegł na boisku. Ustawiając się dokładnie naprzeciwko Tony’ego.
- Gramy jeden na jednego? – zapytał prowokująco Daniel, a wtedy na twarzy jasnowłosego pojawił się diabelski uśmiech. Jak tylko rozległ się dźwięk gwizdka, Tony szybko wyminął go i jednym, mocnym kopnięciem strzelił do bramki.
- Wariat! – skwitował Daniel, bezradnie rozkładając ramiona – Co to było? – zapytał go, jak tylko Tony do niego wrócił, dając żartobliwego kuksańca w ramię.
Pół godziny później, wychodzili ze stadionu, zaczęli iść w kierunku domu Tony’ego.
- Uważam, że mógłbyś już zacząć grać zawodowo – stwierdził niespodziewanie Daniel, pierwszy raz łamiąc swoją zasadę. Gdy byli sami, wiedział, że nie będzie zadzierał nosa i popisywał się, jak to miał w zwyczaju robić przy innych. To był cały Anthony James, który sprawiał wrażenie, jakby pozjadał wszystkie rozumy świata. Ale tylko jego największy przyjaciel wiedział, że to była tylko zwykła poza. Maska, pod którą ukrywał swoją prawdziwą twarz.
- Myślisz, że nie chciałbym? Tylko jak mam to zrobić, skoro ojciec się na to nie zgodzi. W jego mniemaniu, powinienem być aktorem, jak on i mama. Ale ja tego nie czuję. To nie jest moje powołanie. Tylko na boisku czuję się naprawdę szczęśliwy. Przecież to wiesz – spojrzał na niego tymi swoimi niewinnie wyglądającymi, niebieskimi oczami.
- To dlaczego sam mu tego nie powiesz…
- Próbowałem. Ale to tak, jak mówić do ściany. A efekt zawsze będzie taki sam. To nic nie da. Zresztą. Zapomnijmy o tym. Dzisiaj mamy sobotę i zamierzam się porządnie zabawić – stwierdził, a wtedy Daniel znacząco parsknął śmiechem.
Na przykład z Lucy? – zapytał, znacząco unosząc przy tym brew.
- Mówisz o tej cheerleaderce? Żebym umarł przy niej z nudów? – jęknął, przypominając sobie o jasnowłosej dziewczynie w kusym stroju, która nigdy nie ukrywała zainteresowania jego osobą – Mam dosyć wszystkich pustych panienek, które z chęcią rozkładają przede mną nogi. Dlaczego nie mogę chociaż raz trafić na jakąś konkretną. Gorącą, z temperamentem, ale znającą swoją wartość. Upartą i niedostępną. Taką, która będzie dla mnie wyzwaniem – zaczął wymieniać jednym tchem, po czym Daniel zatrzymał się, spoglądając na niego z niedowierzaniem.
-Stary. Takich dziewczyn już dawno nie ma. Wyginęły wraz z dinozaurami – kiwał przy tym głową i od razu przełożył rękę przez jego ramię – Może po prostu przestań na siłę szukać i poczekaj, aż sama zjawi się na twojej drodze… - przerwał na moment, gdy nagle do jego uszu dobiegła muzyka wygrywana na bębnach, pomieszana z radosnym krzykiem zbierającego się nieopodal nich tłumu po drugiej stronie ulicy – A to, co? – zapytał, spoglądając w tamtą stronę. Zaciekawieni zaczęli tam biec, cudem unikając zderzenia z przejeżdżającymi tamtędy samochodami. Musieli zobaczyć, co się tam działo. Trochę im to zajęło, zanim zdołali przecisnąć się przez tłum spoconych od panującego upału mężczyzn, kiwających się w takt egzotycznej muzyki. Ale nic tak nie przyciągało wzrok wszystkich, jak widok pięknej, zgrabnej dziewczyny, ubranej w obcisłe spodnie, nisko osadzone na krągłych biodrach i czarny top, pasujący kolorystyczne do długich, ciemnych włosów. Tańczyła niczym zawodowa tancerka w kształt muzyki, poruszając przy tym seksownie biodrami. Gdy zobaczyli ją po raz pierwszy, była odwrócona tyłem. Ale po chwili, uniosła w górę ręce i zaczęła się wić zmysłowo, płynnym ruchem odwracając się w kierunku publiczności. Wtedy mogli dostrzec jej twarz. Szczupłą, z mocno podkreślonymi kośćmi policzkowymi, kształtne usta i intensywnie niebieskie oczy.
Kiedy tańczyła, pochłonięta rytmiczną muzyką, zdawała się nie dostrzegać wpatrujących się w nią mężczyzn. I nie słyszeć ich niewybrednych komentarzy. Żyła we własnym świecie.
- Właśnie taką dziewczynę zawsze chciałem spotkać – powiedział cicho Tony, nie mogąc oderwać oczu, od jej ciała poruszającego się tak lekko i zmysłowo. Była dla niego wyzwaniem.

ocenił(a) serial na 10
xena_4

Bardzo fajnie:D Tylko nie mogę zrozumieć, dlaczego syn Colina nazywa się Daniel, tak jak tamten dupek z poprzedniej serii... Po prostu źle mi się kojarzy...

Roksolana_13

Mi też ten Daniel nie pasuje, nie da się tego zmienić...

ocenił(a) serial na 6
Roksolana_13

Coz, nie ma to, jak dziwne, nieco ironiczne poczucie humoru Colina ;D W koncu to on wymyslil, ze takie imie bedzie nosil jego syn ( jego zone poznacie w pozniejszych czesciach).

O tak. Spoiler, az bije po oczach. Tony, przyzwyczajony do tego, ze dziewczyny same sie na niego rzucaly, bedzie musial sie mocno nameczyc, by zdobyc tancerke. Przez te jego proby wyjda dosc zabawne sytuacje ;D

ocenił(a) serial na 10
xena_4

Rzeczywiście, poczucie humoru, jak u mało kogo...;)

ocenił(a) serial na 6
Roksolana_13

Szkoda, ze musze jeszcze sie kisic w robocie, bo zajebista czesc mam do napisania ;D Swoja droga, ta seria bedzie sie w wiekszosci opierala na dosc ostrej grze miedzy Colinem i Scarlett. Zwlaszcza, ze ona wie od samego poczatku, ze on jest jej ojcem, ale on nie wie, ze Scarlett to jego corka (bo nadal nie wie, jak coreczka ma na imie). Jedynie cos bedzie podejrzewac, jak zobaczy jej nazwisko na liscie. Jedno jest pewne - ani u niej, ani u niego nie bedzie zmiluj ;D