PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=489795}

Przygody Merlina

Merlin
2008 - 2012
7,4 38 tys. ocen
7,4 10 1 37806
6,3 6 krytyków
Przygody Merlina
powrót do forum serialu Przygody Merlina

Colinomania ;P 

ocenił(a) serial na 6

Temat bardzo (nie)bezpieczny ;P Tutaj można popuścić wodze wyobraźni i stać się kreatywnym.
Czekam na Wasze teksty :)

A ja skorzystam z okazji i również tworzę coś niezwykłego - krótkie opowiadanie, składające się z krótkich scenek.


OBSESJA - cz. 1
Plan filmowy na zamku. Wszyscy aktorzy już stoją gotowi do kręcenia sceny. Poza Colinem,
który gdzieś nagle zniknął. Reżyser zaczyna go wołać. Stojący za nim Bradley szuka go
wzrokiem. A potem stoi jak słup soli, gdy widzi Colina, który właśnie idzie w ich stronę - z dużymi
rumieńcami na policzkach (pal licho, że wiele i jest zimno), z potarganymi włosami i krzywo
założoną chustką na szyi - A tobie, co się stało? - pyta reżyser, a Colin spuszcza nieśmiało
wzrok. Stojący na przeciwko niego Bradley zauważa jakąś obcą dziewczynę, która nagle pojawia
się za plecami operatorów - też ma włosy w nieładzie i jakoś dziwnie rozbiegany wzrok. I wtedy
Bradley zaczyna się głośno śmiać, bo właśnie domyślił się, co stało się z jego przyjacielem...
;PPPPP

Część 2:
Dzień następny zdjęć filmowych. Aktorzy, asyście współpracowników idą gęsiego przez bramę
zamku. Pada deszcz. Bardzo pada. Tak bardzo, że reżyser idący przed Colinem zastanawia się,
czy zdjęcie zaplanowane zdjęcia w plenerze nie przełożyć na następny dzień, czym dzieli się
niezwłocznie z największą gwiazdą serialu. Idąc przed siebie, nie zauważa, jak tuż za bramą,
ktoś łapie za rękę Colina i odciąga w bok.

Colin niespodziewanie ląduje w ciasnym pomieszczeniu i ze zdziwieniem widzi przed sobą tamtą
dziewczynę, z którą kochał się dzień wcześniej - Cześć przystojniaku - szepnęła słodko i zrobiła
krok w jego kierunku, ale zaraz zmartwiła się, gdy zrobił krok do tyłu - Co jest? Nie cieszysz się
na mój widok? Tak szybko się zmieniasz, że nie nadążam. Albo naprawdę taki cholernie dobry z
ciebie aktor - Lepiej, powiedz mi, co tutaj robisz - mruknął nerwowo i już chciał sięgnął po klamkę,
gdy dziewczyna niespodziewanie natarła na niego całą sobą i wspięła na palcach, sięgając jego
ust - Tęskniłam za tobą. Całą sobą - szeptała słodko, jednocześnie naprowadzając jego prawą
dłoń na swoje krocze - Chociaż, z drugiej strony, zastanawiało mnie, dlaczego wczoraj, gdy we
mnie dochodziłeś, nazwałeś mnie "Katie" - w tym momencie odsunął ją gwałtownie, patrząc na
nią z niedowierzaniem - Ja tak powiedziałem? - zapytał, a wtedy skinęła twierdząco głową - Bo
jesteś do niej podobna - Albo właśnie się okazało, że na nią lecisz. No proszę, wychodzi coraz
więcej sekretów niewinnego Colina - skomentowała, patrząc mu w oczy - Swoją drogą, czy
wspominałam już, że kiedy mokniesz w deszczu, staje się bardzo gorący - szepnęła słodko, gdy
znów znalazła się przy nim i zaczęła wsuwać dłoń pod mokry materiał koszulki. Aż przygryzła
dolną wargę, wyczuwając palcami ciepłą skórę jego płaskiego brzucha - Mam ochotę cię teraz
wylizać. Całego - dodała, sięgając już jest ust. Nagle oboje drgnęli, gdy właśnie za drzwiami ktoś
zaczął wołać Colina. Tym razem to był głos Bradley'a.


Ciąg Dalszy Nastąpi......

ocenił(a) serial na 10
xena_4

O, a czyje bedzie mieć nazwisko i czego będzie chcieć od Colina? Znowu sie powtórzę, ale nie mogę się doczekać:D

ocenił(a) serial na 9
Roksolana_13

Pewnie Vlahos, bo Alex ją adoptował.

ocenił(a) serial na 10
xena_4

Ale chyba Bradley mógł mu powiedzieć, jak nazywa się jego córka, bo tego dowiedział się od Katie (jeśli dobrze pamiętam)

xena_4

Nie daleko pada jabłko od jabłoni :P

ocenił(a) serial na 9
xena_4

Ja nie wiem co ty do tej części masz :P Przecież nie jest chaotyczna.

ocenił(a) serial na 6
agga_95

Pisana byla w pospiechu przed praca, dlatego wydawalo mi sie, ze to wszystko wyszlo bez ladu i skladu ;D Taki totalny bajzel ;D

ocenił(a) serial na 9
xena_4

Wiesz, z opowiadania na opowiadanie poprawia Ci się styl i doskonali narracja:) Mówi Ci to filolog:P

ocenił(a) serial na 9
xena_4

Fajnie zakończyłaś ^^ I mamy tu spoilery co do następnej serii :P

ocenił(a) serial na 6
agga_95

SCARLETT – cz.2

Długo się wahała, by tam wejść. Wiedziała doskonale, kto był właścicielem tej szkoły i jaką pełnił tam rolę. Zanim przywędrowała do Anglii, przestudiowała wszystko na temat tej siedziby, włącznie z opiniami uczących się tam studentów. „Prawdziwe wrota do piekieł”, „Solidna szkoła życia”, to tylko nieliczne, na które natrafiała bardzo często. Jedyną dobrą opinię, jaką znalazła na forach, to fakt, że kończyli ją tylko nieliczni, którzy potem bez trudu radzili sobie w show biznesie. A pod koniec, znalazła stronę, gdzie reklamowano tę uczelnię, a na samej górze było umieszczone zdjęcie właściciela placówki. Długo się w nie wpatrywała, nie bardzo wiedząc, czy ten przystojny, ciemnowłosy mężczyzna z lekkim zarostem i niewątpliwie inteligentnym spojrzeniem, budził w niej jakiekolwiek uczucia.
Przez całe siedemnaście lat swojego życia, była przygotowywana psychicznie do tego spotkania. Od samego początku wiedziała, że to on był jej biologicznym ojcem, który porzucił jej matkę, zanim ta odkryła, że była z nim w ciąży. Ale jej ojczym, Alexander Vlahos ani razu nie próbował nakierować ją przeciwko Colinowi Morganowi. Kochał ją ponad życie, a mimo to, był świadomy tego, że pewnego dnia będzie chciała poznać prawdziwego ojca.
Teraz była w Anglii i patrzyła zimnym wzrokiem na potężny budynek. Musiała przywyknąć do jego gabarytów, jeśli zamierzała się w niej uczyć. Zamknęła oczy i policzyła do dziesięciu, po czym nabrała głęboko powietrza. Jak tylko poczuła się gotowa, wbiegła po schodach, zmierzając w kierunku głównego wejścia, w którym o mały włos by się zderzyła z młodą dziewczyną. Aż zatrzymała się, zauważając u rudowłosej łzy. No tak. Przecież właśnie trwały egzaminy wstępne, podczas których wybierano na uczelnię jedynie najlepszych. Teraz już rozumiała, skąd były te różne, nieprzychylne opinie na forach internetowych. Osobiście, nie bała się i już nie mogła się doczekać, kiedy stanie oko w oko ze złym potworem, jak to określali Colina niektórzy forumowicze. Zgrabnie weszła na korytarz i zamiotła wzrokiem po korytarzu pełnym rekrutów, idących prosto na rzeź niewiniątek.
Jak tylko podpisała listę obecności, zajęła jedno z ostatnich wolnych krzeseł. Zerknęła na otwierające się drzwi, z których wyszedł wkurzony chłopak.
- On jest nienormalny – słyszała, jak odpowiedział jednemu z czekających, po czym, aż ze złości kopnął nogę od krzesła, na którym siedziała tamta dziewczyna. A potem tylko patrzyła, jak kolejni wchodzili i wychodzili, przeklinając ostro pod adresem egzaminujących. Rzeczywiście, prawdziwa rzeź się działa na jej oczach.
Po około czterdziestu minutach wreszcie wyczytano jej nazwisko. Wstała i poprawiła torebkę na ramieniu, po czym równym krokiem, niczym modelka, zaczęła iść w stronę otwarte drzwi. Wtedy naprawdę zaczęła się bać. Ale robiła wszystko, by nikt tego nie zauważył. Jak tylko przekroczyła próg, w oczy rzuciła się jej duża, przestronna sala, w której wszelkie stoły zostały poodsuwane na boki, pod ścianę. Z wyjątkiem jednego, długiego, zajmowanego przez aktorską komisję. Serce aż się jej ścisnęło, jak tylko spojrzała na siedzącego pośrodku, Colina Morgana. Jego niebieskie oczy patrzyły na nią przejmująco zimno. Bez ani śladu emocji. Po jego prawej stronie znajdował się Eoin Macken, ubrany elegancko, ale na luzie. Sprawiał wrażenie sympatycznego, choć mogła się przecież mylić. Po lewej, był Benedict Cumberbatch. Typowo angielski, chłodny typ urody. W jej oczach miał klasę, chociaż nie grzeszył za bardzo urodą. Dlatego nie potrafiła zrozumieć, jakim cudem mógł tak bardzo podobać się kobietom i nastoletnim dziewczynom. Jego tajemnicę miała poznać nieco później, w bardzo dziwnych okolicznościach.
A teraz, czas na jej przedstawienie. W każdym możliwym znaczeniu tego słowa. Kiedy Colin wystarczająco nasycił swój wzrok jej widokiem, przedstawiła się. Zauważyła, jak siedzący obok niego Eoin z wrażenia zakrztusił się kawą, a potem odchylił się odrobinę i za plecami dyrektora coś szepnął do Benedicta. Tylko Colin pozostał niewzruszony, choć wydawało jej się, że zauważyła małe drgnienie tuż pod prawym okiem. Czuła się zwycięzcą tego spotkania, aż do momentu, kiedy mężczyzna wyznaczył jej zadanie do wykonania.
- Nie boisz się mnie, w przeciwieństwie do twoich poprzedniczek – zwrócił najpierw uwagę, jednocześnie uważnie obserwując jej reakcje – A pewnie słyszałaś, jakie opinie o mnie chodzą. Zupełnie, jakbym był potworem – w tonie jego głosu można było wyczuć nutkę ironii. Scarlett uśmiechnęła się lekko i czekała na to, co będzie dalej – Dlatego chcę, byś spróbowała to zmienić. Po prostu uwiedź mnie – wydał polecenie, a dziewczyna miała wrażenie, jakby zaczęło ją uciskać w gardle ze strachu. Już wiedziała, dlaczego coraz więcej ludzi wychodziło z płaczem po zaledwie kilku sekundach pobytu u nich. Miała go uwieść. Tego przystojnego, dumnego mężczyznę, który przecież był jej ojcem. Mimo, że tego nie wiedział. Tak jak poprzednicy, odwróciła się na pięcie i zaczęła zmierzać do wyjścia.
- I kolejna osoba do wykreślenia. A mówią, że to niby ja jestem zły – usłyszała jego komentarz do jednego z współ egzaminujących i to wystarczyło, by odezwał się u niej wewnętrzny duch walki.
- Czyżby? – zapytała nagle arogancko wysokim głosem, po czym znów ustawiła się do nich przodem, od razu odkładając swoją torebkę na najbliższe biurko. Zaczęła iść w jego kierunku bardzo seksownym krokiem, skupiając się wyłącznie na nim. Wyraz jego twarzy nie zmienił się ani trochę. Nawet wtedy, gdy niespodziewanie usiadła z impetem na brzegu stolika i bezczelnie wypiła przy nim jego kawę. Odłożyła kubek i palcami wytarła płyn ze swoich warg, po czym wsunęła wilgotne koniuszki do ust. Następnie oparła dłonie na stole po jego stronie i bardzo mocno pochyliła się. Tak, że między ich twarzami dzieliły ich już tylko centymetry.
- Nie boję się pana, panie Morgan. Jesteśmy ulepieni z tej samej gliny i oboje wiemy, czego chcemy. Urodzeni, by zwyciężać. Rozpalać zmysły. Pytanie tylko, czy.. – zrobiła pauzę, podczas której znacząco przesunęła końcem języka po całej szerokości ust - … Jest pan na tyle odważny, by zaryzykować – jej głos nieznacznie się obniżyć, zanim zeskoczyła ze stołu i zaczęła odchodzić, kołysząc zmysłowo biodrami. Jak tylko dotarła do drzwi, odwróciła się i zobaczyła Eoina wachlującego się ostentacyjnie listą uczniów. Colin wciąż pozostał niewzruszony.
- Owszem. Jestem odważny. I zawsze wygrywam. W przeciwieństwie do pani, dlatego skreślam z listy i żegnam – syknął, na co kiwnęła głową i wyszła. Eoin z wrażenia odłożył listę na stół i całym sobą odwrócił się w kierunku kolegi.
- Colin, co ty do cholery wyrabiasz? – nie potrafił ukryć, jak bardzo nie zgadzał się z jego werdyktem. W jego oczach, dziewczyna była dobra i to nawet bardzo – Odrzucasz jedną osobę za drugą, aż w końcu nie zostanie nam nikt…
- Są słabi. Bez talentu, osobowości – spojrzał na niego wyzywająco, jakby nie zamierzał ustąpić w tej kwestii.
- Ale nie ona. Ta dziewczyna ma ogromny talent. Jest niczym diament, wymagający jedynie fachowej obróbki – wtrącił się Benedict, który, jak mało kto, zawsze miał dobrą intuicję co do młodych aktorów.
- Mam wrażenie, że wykreśliłeś ją tylko ze względu na nazwisko. Do cholery, odrzuć przeszłość i daj jej szansę. Albo, ja to zrobię – Eoin wstał i obszedł stół, zmierzając do wyjścia. Jak tylko przekroczył próg, zaczął biec za dziewczyną, która łudząco przypominała mu zmarłą Katie. Wiedział, że Colin i tak nie może się sprzeciwić, gdy został przegłosowany przy wyborze przyszłego ucznia.
Scarlett zatrzymała się, jak tylko go usłyszała, gdy wołał, wymawiając jej imię. A jak tylko usłyszała o wynikach, uśmiechnęła się delikatnie. Nie była zaskoczona. Już wcześniej po minach aktorów widziała, że zdała.
Podziękowała uprzejmie, po czym zaczęła zmierzać w stronę wyjścia. Była dumna z siebie, że udało jej się utrzeć nosa własnemu ojcu, wygrywając pierwszą rundę. A to przecież był dopiero początek tej pasjonującej gry, którą właśnie rozpoczęła. Ciekawe, kto ją wygra?

ocenił(a) serial na 8
xena_4

Zagryzam palce z nerwów... Więcej!!! ;-)

ocenił(a) serial na 10
xena_4

Zaczyna się dziać:D Czuję, że będzie bardzo interesujące...

ocenił(a) serial na 6
Roksolana_13

SCARLETT – cz.3

Tony szedł przez korytarz budynku, z nieukrywanym zainteresowaniem oglądając się za mijającymi go młodymi studentkami szkoły aktorskiej. Swoje kroki kierował w kierunku drzwi, za którymi odbywały się głośne rozmowy. A gdy tylko nacisnął klamkę i przekroczył próg, znalazł się na tyłach pustej sali widowni. Śmiejąc się cicho, schodził po schodach i patrzył na scenę, na której odbywały się zajęcia, prowadzone przez jego wujka, Colina Morgana. Nawet z tak dużej odległości widział napięcie w uczniach, którzy siedzieli po turecku, tworząc koło, w którym spacerował ich nauczyciel, omawiający sposób gry na scenie. Wśród nich zobaczył Daniela, który co jakiś czas unosił ironicznie brew, jak tylko jego ojciec na moment odwracał się do niego plecami. Jego mina była idealnym komentarzem do tej całej lekcji.
Tony zajął po cichu jedno z wolnych krzeseł i patrzył na to, co będzie dalej. Niestety, bardzo szybko został zauważony przez Daniela, który uśmiechnął się, machając do niego zza sceny, jak tylko Colin znów się odwrócił, ale zaraz znów obejrzał w kierunku chłopca, który zrobił zmieszaną minę. Mężczyzna aż westchnął ciężko, już wiedząc, kto ukrywał się pod sceną.
- Można wiedzieć, co tutaj robisz, Tony – jasnowłosy chłopiec aż zbladł, jak tylko wykładowca skierował się przodem do niego i zaczął go przywoływać gestem ze sceny. Nie miał innego wyjścia, jak tylko wstać i iść do niego – Czyżbyś zamierzał jednak iść drogą swojego ojca i zostać aktorem? – zwrócił mu uwagę, jak tylko zobaczył dziwny uśmieszek na jego twarzy. Który zaraz zbladł.
- Ależ skąd – odparł Tony bez namysłu, który od samego początku wiedział, czego chce od życia. I na pewno nie było to z pewnością aktorstwo.
- Doprawdy? Bo ostatnio jesteś dość częstym gościem w mojej szkole. Chyba, że chcesz jednak spróbować swoich sił na scenie? – prowokował go, nie zauważając, jak niektóre z jego uczennic patrzyły na jego przeciwnika z nieukrywanym zachwytem. Tony doskonale to wyczuł i miał wrażenie, jakby nagle dostał skrzydeł. Wskoczył na boczne schody, po których wbiegał na scenę, z rękami ukrytymi w kieszeniach spodni.
- Mogę spróbować. Dlaczego by nie – odparł od niechcenia, a wtedy Colin niespodziewanie się zaśmiał. Siedzący dookoła uczniowie nie wiedzieli, że ich gra, tak naprawdę się właśnie zaczęła. Tony podszedł do niego i spojrzał mu w oczy, bez ani jednego mrugnięcia – Daj mi scenariusz – mocno obniżył głos, wciąż trzymając nerwy na wodzy – Przyjmuję wyzwanie – jego głos zniżył się do bardzo seksownego szeptu, a do jego uszu dotarł dźwięk westchnienia dziewczyn. Tylko Daniel, jako jedyny w tej grupie, wiedział o co w tym wszystkim chodziło. To było czysta pokazówka. Uśmiechając się tajemniczo, cicho odliczał od pięciu w dół. I jak tylko doszedł do zera, Tony odchylił głowę do tyłu, śmiejąc się głośno, ku zdziwieniu zdezorientowanych uczniów – Oj, wujku! – nie mógł się powstrzymać od śmiechu, a wykładowca skinął twierdząco głową, uśmiechając się odrobinę.
- I to jest właśnie to, o czym wam mówiłem – nagle zmienił ton, wskazując gestem na swojego chrześniaka – Opanowanie, to podstawa w aktorstwie. Kiedy jesteście na scenie, nic nie ma prawa was rozproszyć. Musicie być maksymalnie skupieni na tym, co robicie, ale tak, by wyglądało to wszystko naturalnie. Patrzący na was widz, ma uwierzyć, że to, co robicie, mówicie, dzieje się naprawdę. Pamiętajcie o tym. Tylko wtedy nie będziecie popełniali błędów na scenie – tym razem był poważny, mierząc wzrokiem każdego z uczniów. Aż czas spotkania dobiegł końca. Podziękował im uprzejmie i pozwolił odejść. Na scenie został tylko on, Daniel i Tony.
- Wiesz co, wujku? Za te wszystkie inscenizacje powinien mi coś zapłacić - od razu skomentował Tony, wiedząc, że odchodzący uczniowie i tak nie będą słuchali tego, co miał do powiedzenia.
- A ty powinieneś się do nas przyłączyć. Marnujesz niepotrzebnie talent – od razu odpowiedział mu Colin, na co chłopak pokręcił przecząco głową.
- Przecież wiesz, że kręci mnie coś zupełnie innego – odezwał się całkiem poważnie, póki obok niego nie zjawił się, jak zawsze gotowy do psot Daniel.
- Czyli dziewczyny – skwitował, śmiejąc się cicho, zanim dostał mocnego kuksańca w ramię od przyjaciela – A propos, muszę ci coś powiedzieć później. Będziesz bardzo zadowolony – zaraz dodał, ale tym razem ciszej.
- Zabrzmiało to bardzo dwuznacznie, Daniel – obaj w tym samym czasie spojrzeli na Colina, który aż skrzyżował ramiona na piersiach.
- Tato! – jęknął ciemnowłosy, przewracając przy tym oczami – To nie jest tak, jak myślisz – zaczął się zaraz tłumaczyć, mając nagle ochotę zapaść się pod ziemię ze wstydu.
- Tak zawsze tłumaczą się ci, co mają coś na sumieniu. A wierzę, że nic takiego nie masz, prawda, synku? – jego pytanie miało dość groźny wydźwięk. Chłopcy szybko pokręcili przecząco głową. A potem odetchnęli z ulgą, jak tylko mężczyzna pozwolił im odejść.
- Wiesz, co? Ten twój ojciec to czasami ma naprawdę dziwne poczucie humoru – skomentował Tony, jak tylko znaleźli się na korytarzu, czując ulgę.
- I mi to mówisz? To co powiesz na to, że w dniu narodzin dał mi imię po człowieku, którego szczerze nienawidził? – rzucił, zanim spojrzał na zegarek. Na szczęście był już wolny od zajęć, więc postanowił wykorzystać okazję i podzielić się z nim swoim odkryciem.
Obaj biegli przez korytarz na złamanie karku, o mało nie potrącając po drodze mijających ich innych studentów. Aż wreszcie zatrzymali się w połowie, jak tylko zobaczyli dwie dziewczyny, idące środkiem, dokładnie w ich stronę.
- Daniel, powiedz mi, że moje oczy mnie nie mylą – z wrażenia głos mu drżał, jak tylko zatrzymał wzrok na jednej z nich i od razu rozpoznał w niej tajemniczą tancerkę z ulicy.
- I to jest właśnie ta moja niespodzianka – od razu odpowiedział ciemnowłosy i od razu złapał go za ramię, jakby wiedział, co będzie chciał za chwilę zrobić. Odciągnął go na bok i zaczął opowiadać, jak przeszła egzamin, a potem przyłączyła się do jednej z grup studenckich.
- Scarlett! – powtórzył za nim jej imię, nie mogąc oderwać od niej oczu. Był nią coraz bardziej zafascynowany. I już zaczął myśleć, jak powinien ją zdobyć.

ocenił(a) serial na 9
xena_4

Ach, jaka słodka, niewinna historia:) Domyślam się, że wkrótce pewnie się mocno zdziwię, gdy na niewinność zniknie:P

ocenił(a) serial na 6
Banioleks

To tak, jak z poprzednia seria - tez na poczatku bylo slodko, a potem juz bylo smutno. A jak bedzie tutaj? Na pewno w pewnym momencie zrobi sie ostro ( nawet tez seksownie - bedzie duzo podtekstow). A czy bedzie smutno? Tego nie zdradze. Ale na pewno final bedzie wielka petarda, ktora zaskoczy chyba wszystkich ;P

ocenił(a) serial na 9
xena_4

No i tego oczekuję! Jesteś ostatnio moją ulubioną pisarką!:))

ocenił(a) serial na 6
Banioleks

A dziekuje bardzo ;) Tylko nie wiem, czy zasluzylam na takie pochwaly ;D

ocenił(a) serial na 9
xena_4

Myślę, że tak:) Spełniasz założenia (przepraszam za to okropne, techniczne sformułowanie) pisarki obyczajowej, rozrywkowej (w pozytywnym znaczeniu!), ponieważ wciągasz w świat swoich opowiadań, sprawiasz, że jak ktoś raz przeczyta fragment, to nie może doczekać się reszty. I tym samym ćwiczysz swój warsztat, technicznie, opowiadania mają coraz lepszy poziom, co już niejednokrotnie podkreślałam:) Więc powtórzę: ZASŁUŻYŁAŚ:)

ocenił(a) serial na 10
xena_4

Ja nie mogę:D Coraz bardziej mi się podoba...

xena_4

Wyobrażam sobie już ten moment, kiedy po tych wszystkich ścinkach Colin dowiaduje się, że Scarlett jest jego córką ...

ocenił(a) serial na 10
Peach3a3

Mam nadzieję, że Colin nie popisze się taką spostrzegawczością, jak Artur w serialu... A poza tym, zawsze może mu o tym powiedzieć Bradley, bo on już widział Scarlett w snach i zna jej imię od Katie:)

ocenił(a) serial na 6
Roksolana_13

O to nie musisz sie martwic. Kilka razy beda takie momenty, ze zacznie cos podejrzewac, co do tozsamosci tej dziewczyny. Tym bardziej, ze ona fizycznie troche przypomina wszystkim Katie.

ocenił(a) serial na 10
xena_4

Przypomina Katie i ma Colinowe oczy, hmm... czyją może być córką? Doprawdy bardzo trudne pytanie:D Nie napisałaś, czyje miała nazwisko, że tak nie spodobało się Colinowi...

ocenił(a) serial na 6
Roksolana_13

Wydaje mi się, że chyba to w któreś części podawałam - nosi nazwisko Alexa ;D A, że po ich walce na pogrzebie Katie, on i Colin się nienawidzą, to właśnie dlatego Colin będzie młodą dyskryminował.

ocenił(a) serial na 10
xena_4

Jeśli podałaś, to przepraszam, nie zauważyłam :)

xena_4

Czekam na następną część :D

ocenił(a) serial na 9
xena_4

Ciekawie się zaczyna ^^ Czy historia młodego pokolenia będzie tak samo zawiła jak tego starszego?

ocenił(a) serial na 6
agga_95

Będzie zawiła i to bardzo ;D

ocenił(a) serial na 7
xena_4

Nie wiem dlaczego, ale ta seria już podoba mi się najbardziej z tych wszystkich, które napisałaś :D
Kiedy będzie kolejna część?

ocenił(a) serial na 6
PozdrawiamWas

Aż kamień spadł mi z serca, dzięki Tobie ;D Przyznaję szczerze, że bałam się, jaki tu będzie odbiór tej serii, jeśli skupię się na młodszym pokoleniu. I czy w ogóle to się będzie komuś podobało ;D

ocenił(a) serial na 10
xena_4

Mi też bardzo się podoba, więc nie musisz sie martwić:)

ocenił(a) serial na 6
Roksolana_13

SCARLETT – cz.4

Szła przez korytarz, wściekła, jak jeszcze nigdy. Już od pierwszego spotkania z Colinem uważała go za totalnego gbura i idiotę. A ten poranek, kiedy podczas jednego z zajęć próbował zrobić z niej głupią, tylko jeszcze bardziej potwierdził jej opinię o nim. Jakże go nienawidziła. Wręcz gotowała się, siedząc na deskach teatru do końca godziny lekcyjnej, a potem wybiegła z niego jako pierwsza. Musiała się jakoś wyżyć, inaczej zaraz eksploduje. Lub zrobi coś, czego z pewnością będzie żałowała. Dlatego, postanowiła dać swojej złości ujść w inny sposób.
Weszła do jasnego pokoju, po uprzednim upewnieniu, że nikogo tam nie było. Koniecznie chciała w tym momencie być sama. Zamknęła za sobą drzwi i podeszła do małego magnetofonu, stojącego na parkiecie, tuż pod kremową ścianą. Przykucnęła i zaczęła przeglądać leżące tuż obok płyty CD. Aż zdecydowała się na Christinę Aquilerę. Wsunęła do odtwarzacza i wybrała piosenkę „Mercy of me”, idealnie pasującej to jej stanu emocji. Uruchomiła, a potem wstała i podeszła do ściany w całości pokrytej lustrem. Patrząc na swoje odbicie, zdjęła z siebie czarną bluzę z kapturem, zostając w szarej koszulce na ramiączkach. Rozprostowała ramiona i zrobiła głęboki skłon w kierunku nóg. Pozostała w takiej pozycji przez chwilkę, a następnie uniosła się odrobinę i szybko zdjęła swoje czarne adidasy. Odrzuciła je w bok ze złością. Wyprostowała się i patrząc w lustro, uniosła prawą nogę i trzymając przy kolanie uniosła wysoko do góry, a potem wraz z nią odchyliła się w bok. To samo zrobiła zaraz z drugą. A jej twarzy na moment zagościł lekki uśmiech, jak tylko przypomniała sobie jej wspólne treningi z młodszą o rok, przyrodnią siostrą. Pamiętała, jak obie chciały zawsze tańczyć. To było coś, co kochały i to je najbardziej łączyło. Tak bardzo by chciała, by Christie była z nią tutaj. Tęskniła za nią. Za jej blond włosami, które nigdy nie nadawały się do układania i jej pogodnym podejściem do życia. A mimo to, postanowiła do Londynu przyjechać sama. Nie chciała, by patrzyła na jej cierpienie, kiedy nadejdzie dzień ujawnienia się przed biologicznym ojcem.
W odtwarzaczu nastąpiła zmiana piosenki i z głośników rozbrzmiały pierwsze takty piosenki „Walk away”. Scarlett związała swoje długie, czarne włosy, a potem zaczęła tańczyć. Każdy krok, każdy gest w pełni oddawaj stan emocji, jakie nią targały tego dnia. W miarę, jak wznosiła się dramaturgia utworu, uniosła nogę i zaczęła się okręcać na palcach drugiej. Szybko i gwałtownie. By zaraz zatrzymać się i mocno wyrzucić nogę w górę. Opuszczając ją, spowolniła ruchy, patrząc daleko przed siebie. I zaraz wyruszyła z miejsca, Po chwili odbijając się w górę i robiąc w powietrzu kolejne piruety. Jak tylko wylądowała na stopach, zaczęła przemieszczać się wzdłuż sali, obracając się nieustannie, niczym baletnica. Aż w pewnym momencie zatrzymała się, jak tylko dostrzegła młodego chłopaka stojącego w otwartych drzwiach. Nic nie mówiła. Tylko wpatrywała się w jego niebieskie oczy i czuprynę jasnych włosów opadających na jego czoło.
On też długo nie mógł wydusić z siebie ani jednego słowa. Błądził wzrokiem po jej kobiecej sylwetce, podkreślonej szarym topem, mokrym od potu, oraz wąskimi, czarnymi spodniami, tak idealnie podkreślającymi kształty jej bioder. Dopiero na końcu podniósł wzrok na jej bladą twarz, dołeczki malujące się na policzkach. A przede wszystkim, te duże, niebieskie oczy, w których jawiła się tajemnica. Była jeszcze piękniejsza, niż tamtego dnia, gdy po raz pierwszy zobaczył ją, tańczącą na ulicy. Wyczuwał w niej kobiecą siłę i pewność siebie, która najbardziej go fascynowała.
- Jak długo już tu stoisz? – zapytała, kiedy jej organizm zaczął odzyskiwać równowagę, a ona kontrolę nad swoim oddechem. Pokręcił przecząco głową.
- Słyszałem z zewnątrz muzykę, więc postanowiłem tu zajrzeć. A poza tym, nie mogłem się doczekać, kiedy zobaczę ten pokój. Dlatego, jeśli pozwolisz.. – zapytał i nie czekając na odpowiedź, wkroczył do środka, z nieukrywaną dumą, rozglądając się dookoła. Kątem oka widział, jak stała zdenerwowana i zszokowana jego bezczelnym zachowaniem. Aż miała ochotę go wyrzucić za drzwi – Trzeba przyznać, że wujek się postarał – stwierdził, zatrzymując wzrok na dużym lustrze.
- Wujek? – zapytała z niedowierzaniem w głosie, po czym usłyszała jego cichy śmiech. Musiała przyznać, że w jego wykonaniu brzmiał cudownie.
- Colin Morgan, to mój ojciec chrzestny – od razu odpowiedział, oglądając się w jej stronę, od razu zauważając jej nadąsaną minę – No tak. Nie przedstawiłem się. Anthony James. Syn słynnego…
- …Bradley’a Jamesa. Aktora teatralnego – dokończyła za niego, patrząc podejrzliwie na jego dłoń wyciągniętą na powitanie. Zawahała się, czy również powinna odpowiedzieć tym samym.
- Scarlett Vlahos – w końcu zdecydowała się uścisnąć jego dłoń, mając nadzieję, że ten chłopak nie podejmie się kontynuowania tej znajomości. Nie przyjechała do Anglii po to, by szukać przyjaciół. A tylko po to, by poznać swoje korzenie.
- Bardzo ładne, oryginalne imię – stwierdził, jakoś nie mogąc się zmusić do tego, by puścić jej rękę. Wręcz miał ochotę przyciągnąć dziewczynę bliżej i skosztować jej ust – Zaraz… Czy ja dobrze usłyszałem? Twoje nazwisko, to Vlahos? – nagle puścił ją, jak tylko sobie przypomniał o rozmowie jego rodziców, którą kiedyś usłyszał przypadkiem – Córka aktora, Alexandra Vlahosa?
- Tak jakby – odpowiadała wymijająco, nie chcąc wdawać się w szczegóły. Już chciała odejść, by zebrać swoje rzeczy, ale zaraz stanął jej na drodze.
- Nie jesteś stąd. Poznaję po akcencie. Amerykanka? – zapytał, a wtedy spojrzała na niego w taki sposób, jakby chciała zabić – Nowa Zelandia. A teraz wybacz, ale spieszę się na następne zajęcia – znów próbowała się jakoś dostać do swoich butów i bluzy, wymijając go tanecznym krokiem. Ale zaraz znów miała go przed sobą. Aż otworzyła usta ze zdziwienia. Był pierwszym, który w takim momencie potrafił nie tylko dotrzymać jej kroku, ale też wyprzedzić.
- A jednak treningi na boisku się czasem przydają – odpowiedział tajemniczo i zaraz zrobił krok do tyłu, pozwalając jej się ubrać. Ale, kiedy była już gotowa, znów zjawił się na jej drodze. Aż gotowała się ze złości, ale po raz pierwszy nie potrafiła nic zrobić w takiej sytuacji. Ciężko oddychała, kiedy przybliżał się w kierunku jej ust. Ten chłopak działał na nią obezwładniająco – Nie tak łatwo się mnie pozbyć, panno Vlahos. Ja nigdy nie odpuszczam – szepnął, zbliżając się jeszcze troszkę, ale zaraz odskoczył od niej i wskazał gestem w kierunku wyjścia.
- Dziwny jesteś, wiesz? – skomentowała, mierząc go wzrokiem, choć w głębi duszy była rozczarowana tym, że jej nie pocałował. Odwróciła się na pięcie i wyszła, zostawiając go samego. Dopiero jak znalazła się na korytarzu, zaczęła iść, wachlując się zeszytem z notatkami, wbrew własnej woli myśląc o jego kształtnych ustach. Wbrew własnej woli. Wbrew swoim zasadom.

ocenił(a) serial na 9
xena_4

Miły akcent przed męczącym popołudniem jakie mnie czeka! Dzięki:) Swoją drogą historia młodych jeszcze lepsza niż rodziców! Super:)

xena_4

Było gorąco :P

ocenił(a) serial na 9
xena_4

Już zaczęło między nimi iskrzyć ^^ Fajne :)

agga_95

Jakie to wszystko powiązane ze sobą, zastanawiam się jaka będzie reakcja Daniela na wieśc o przyrodniej siostrze ?

ocenił(a) serial na 9
Peach3a3

Też jestem strasznie ciekawa :D Ciekawe, kto się pierwszy dowie: Daniel, Colin a może Tony?

agga_95

Wszystko przed nami

ocenił(a) serial na 10
Peach3a3

Mnie bardziej ciekawi reakcja Colina:) Fajnie, że jest już chemia między Tonym a Scarlett:D

Roksolana_13

Ciekawe czy Colin będzie żałował tych wszystkich nieżyczliwości wobec Scarlett ?

ocenił(a) serial na 10
Peach3a3

Nie wiem, zrobił się w ogóle jakiś dziwny, zupełnie niepodobny do siebie... Zobaczymy:) I mam nadzieję, że będzie żałował...

xena_4

Tak myślałam że wrócę sobie do domu i poczytam coś ciekawego :D i nie zawiodłam się ;) hehe, fajnie będzie jak się dowiedzą :D

ocenił(a) serial na 10
xena_4

Jest super ! Też mi ta seria chyba najbardziej sie podoba. Pierwsze co robię teraz po przyjściu ze szkoły to siadam do twojego opowiadania ;) Chcę więcej ! ;D

ocenił(a) serial na 6
Zielonoo

SCARLETT – cz.5

Tego dnia, przybył do szkoły w bardzo dobrym nastroju. Daniel szedł korytarzem, nie spiesząc się. Z rękami w kieszeniach spodni i słuchawkami na uszach. Miał jeszcze dużo czasu przed zajęciami, ale zjawił się wcześniej na prośbę ojca, który miał czekać na niego pod sceną. Skręcił w boczny korytarz i szedł dalej, słuchając zmysłowego „Come Undone” zespołu Duran Duran. W pewnym momencie zaczął mocno zwalniać, jak tylko na jego drodze pojawiła się Joan Rose. Młoda, bardzo seksowna trenerka od dykcji. Wyglądała szałowo, ułożonymi na ramionach brązowymi falami, czerwonej bluzce z niemałym dekoltem i czarną, ołówkową spódnicą, sięgającą za kolana. Stała na środku jego drogi, trzymając przy sobie dziennik i przywoływała go do siebie znaczącym gestem. Wyglądała na bardzo zdenerwowaną, a on miał wielką ochotę stamtąd uciec.
- Przyjdziesz tu dobrowolnie, czy mam się przejść do twojego taty i powiedzieć mu, co ostatnio nabroiłeś? – tym razem sprawiała wrażenie, jakby naprawdę nie żartowała. Ukradkiem rozejrzał się i zobaczył stojących niedaleko uczniów, którzy właśnie szli, patrząc na niego z zaciekawieniem. Skulił się w sobie i zaczął do niej iść z miną cierpiętnika – Grzeczny chłopiec - stwierdziła ostro, otwierając mu drzwi, do jednej z wolnych sal. Weszła tam tuż za nim i zamknęła za sobą drzwi. Na klucz. Wtedy wyraz jej twarzy zmienił się nagle z zaciętej, na łagodną.
On również nagle gwałtownie się zmienił. Podniósł wzrok, a na jego twarzy pojawił się zadowolony uśmiech. Szybko podszedł do niej i przyciągnął do siebie, wbijając łapczywie w jej usta. Pragnął jej boleśnie mocno. Tak bardzo, że zaczął ją już popychać w stronę biurka. Jak tylko oboje poczuli opór stołu, złapał ją w pasie i uniósł, sadzając na krawędzi . Joan odchyliła głowę do tyłu, czując jego usta sunące się po jej szyi.
- Tak bardzo mi ciebie brakuje, Daniel – szepnęła, jednocześnie wijąc się w ekstazie. Nie protestowała, kiedy podniósł jej spódnicę, a potem majstrował już przy koronkowych majtkach. Zdjął je pewnymi ruchami rąk i szybko zajął się swoimi spodniami, które, wraz z bielizną, szybko osunął na z bioder. Podszedł bliżej i od razy wszedł w nią. Jęknęła, czując, jak wypełniał ją sobą do końca. Ich usta znów się spotkały, tak, jak biodra poruszały się w tempie znanym jak świat. Wiedziała, że oboje już od bardzo dawna igrali z ogniem – Pokaż mi…. Jak tęskniłeś.. – szeptała, czując narastającą rozkosz. Smaczku dodawał fakt, że robili to dosłownie pod nosem jego ojca, który wciąż czekał na swojego syna. Była jego nauczycielką, a on jej podopiecznym – Nie przestawaj – szepnęła, czując, jak zaczęła się zbliżać do upragnionego momentu. Tak, jak on. W pewnym momencie pochylił się w kierunku jej ust i zakrył je szybko swoimi, tłumiąc w nich ich jęki.
Po wszystkim, szybko doprowadzili się do porządku. Do drzwi podeszła jako pierwsza i przekręciła zamek, jak tylko znalazł się za jej plecami i złapał mocno za pośladki.
- Nie teraz, Daniel. Musimy przecież uważać, by nikt nas nie nakrył – szepnęła do niego słodko, sięgając w kierunku klamki – Pamiętaj, że mogę mieć kłopoty. Twój ojciec się o to postara – dodała na koniec, po czym otworzyła drzwi i wyszła jako pierwsza.
Daniel wyszedł kilka minut po niej. Jak tylko znalazł się na korytarzu, na nowo przybrał maskę niewinnego studenta. Musiał być skupiony całkowicie, ale z wyczuciem, idąc w stronę teatru. Wystarczyłby jeden błąd z jego strony, by jego ojciec się domyślił o jego tajemnicy.
Zanim dotarł do drzwi, nagle tuż za nim wyrosła niska dziewczyna o jasno-czekoladowej skórze i burzy ciemnych loków. Złapała go za ramię i na oczach wszystkich, mocno przycisnęła chłopaka plecami do ściany.
- Można wiedzieć, co ty znowu wyprawiasz? Mało ci jeszcze kłopotów? – syknęła, patrząc mu w oczy.
- No proszę, kogo ja tu widzę. Leslie Coulby we własnej osobie. Jak zawsze na straży mojej cnoty – zażartował, dopóki nie poczuł bólu w ramieniu, jak tylko mocniej na nim zacisnęła palce – Aż cieszę się, że to już twój ostatni rok studiów i nasze drogi się rozejdą. Wreszcie- dodał mocnym głosem, widząc, jak bardzo była wściekła.
Dziewczyna aż zmarszczyła brwi, niedowierzając w to, co właśnie usłyszała. I zaczęła się zastanawiać, co się stało z chłopakiem, który był dla niej niczym brat. Kiedyś bardziej ją szanował, a teraz stał się po prostu dla niej opryskliwy. Dlatego uznała, że nadszedł czas, by utrzeć mu nosa.
- Skoro taki jesteś mądry, to ciekawa jestem, jak się wytłumaczysz przed ojcem – w tym momencie odwróciła się na pięcie i zaczęła iść w stronę sąsiednich drzwi, prowadzących do teatru.
- Leslie, ty chyba nie mówiłaś tego poważnie? Ja wtedy żartowałem – jęknął, gdy tylko próbował ją dogonić. Niestety była szybsza. Wtargnęła do środka, zanim był przy niej i już biegła do jego ojca. Jakaż to była niespodzianka, gdy po dotarciu na miejsce, okazało się, że wybierała się do Colina w zupełnie innej sprawie. I nie wspomniała słowem o tym, co widziała wcześniej na korytarzu.
Po wszystkim, minęła go, obdarowując wiele znaczącym spojrzeniem. Daniel już zupełnie nic z tego nie rozumiał. Na razie, najważniejsze dla niego było to, że nic nie zdradziła jego ojcu. Zresztą i tak zamierzał w końcu zaprzestać swój romans z nauczycielką. Tak. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić.

ocenił(a) serial na 8
xena_4

http://gifsoup.com/webroot/animatedgifs3/4092518_o.gif - tyle mam do powiedzenia w tej kwestii. :-)

xena_4

Ostro pojechałaś Xena, kto by się spodziewał, że z tego Daniela będzie taki gracz :P

ocenił(a) serial na 10
xena_4

Jaki miły początek dnia:D Muszę przyznać, że nie spodziewałam się tego po Danielu...

ocenił(a) serial na 9
xena_4

Wow, dopisuje sie do zdania,ze jest to moja ulubiona czesc! Fajne te dzieciaki :-)

ocenił(a) serial na 6
Banioleks

Oni się dopiero rozkręcają ;P

Zaczynam pisać kolejną część.

ocenił(a) serial na 10
xena_4

Oho, jeśli to dopiero początek, to co będzie dalej? Niezłe ziółka z tych dzieciaków:D Już nie mogę się doczekać, co będzie dalej:)

ocenił(a) serial na 6
Roksolana_13

Tworząc te postacie, wzięłam uwagę mnóstwo dzieciaków, którzy muszą się zmagać z męczącą sławą rodziców, a to niestety często odbija się im na jeszcze delikatnej psychice. I to od najmłodszych lat. A potem są takie efekty, jak alkohol, narkotyki, awantury...
Dzieciaki naszych milusińskich też nie będą miały łatwo, przez co, każdy z nich walczy o siebie na swój własny sposób:
- Tony ze wszystkich sił próbuje iść własną drogą, by nie być taki, jak jego ojciec
- Daniel na wszelkie sposoby próbuje zwrócić na siebie uwagę ojca i ma już dość bycia wiecznie z nim porównywanym (to wyjdzie w późniejszych częściach)
- Leslie ma ambicje, ale nie wierzy w siebie
- Scarlett wszechstronnie utalentowana i nie wierzy w miłość, skupiona tylko na tym, by dokopać swojemu biologicznego ojcu.