Miłe zaskoczenie. Nie czytałem wcześniej komiksów walking dead, a do serialu
podszedłem bardzo sceptycznie. Mianowicie, myślałem, że to będzie tylko sieczka głupich
zombiaków. Na szczęście okazały się one tylko otoczką. Równie dobrze mogłabybyć to
jakaś epidemia, katklizm itp. Serial bardzo dobrze pokazuje nam zachowania, dylematy ludzi
walczących o przetrwanie. W pamięci pozostał mi 4 odcinek 1 serii (gangsterzy, tak
naprawdę chroniący szpitalu), no i końcówka 2 serii - zamykająca wątek poszukiwania
zaginionej dziewczynki. Sama scena bardzo dobra, Shane, ktory tak chętnie rozwalałby
wszystkich na mikro cząsteczki wymiękł, gdy trzeba było zabić w.w małą zaginioną
dziewczynkę. Więc co musiał czuć staruszek, który widział egzekucję swych bliskich
wychodzących ze stodoły? Rick i jego kończący strzał - pogodzenie się z tym, że nie można
bawić się w rycerzyka, bo na to już nie ma miejsca? Jak wy to odbieracie? :) Jeszcze ciekawi
mnie co powiedzial Jenner w laboratorium :) I pytanko odnośnie komiksów, czy macie
jakieś pdf'ki? :) chętnie bym przejrzał
PDFki są na chomikach. Osobiście brałam od użytkownika Lut_ek
Nie odbieram strzału Ricka jako pogodzenie się z faktem, że nie można bawić się w rycerzyka, ale jako pokazanie kto tak naprawdę rządzi w grupie, osoby, która ma tak naprawdę jaja, a nie tylko wrzeszczy fajnymi hasłami i miota się w amoku.
Komiksowy Rick fajniejszy.