PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=547035}
7,8 178 tys. ocen
7,8 10 1 177562
6,6 38 krytyków
The Walking Dead
powrót do forum serialu The Walking Dead

Co powinni zrobić / co ja zrobiłbym na ich miejscu.

Mamy około 7osób dorosłych zdolnych do pracy i walki.
Mamy sporą ilość broni / amunicji.
Mamy kilka samochodów.

Trzymamy się w grupie. NIE jeździmy do dużego, zatłoczonego miasta pełnego zombie.
Jeździmy po wsiach / miasteczkach szukając potrzebnych rzeczy. (mało mieszkańców =
mało zombie, otwarta przestrzeń, wszystko widać, łatwo uciec, ogólnie bezpiecznie dość
jest)

NIE śpimy w nocy bez żadnej ochrony. W nocy jeździmy samochodami i nie łapiemy
żadnych zombiestopowiczów - zombieki nas nie dogonią, nie musimy pędzić, jedziemy
bezpiecznie, oszczędnie, bez zatrzymywania. Śpimy w dzień, ktoś zawsze czuwa i
wypatruje niebezpieczeństwa.

Czego szukamy na tych wsiach?

1. Paliwa (wszędzie widać sporo samochodów, spuszczamy benzynę, która na pewno
jest w baku - zombie raczej samochodami nie jeżdżą - stacje benzynowe też nie muszą
być puste)

2. Broni i amunicji (to ameryka, każdy ma broń, tym bardziej na południu)

3. Jedzenia, leków, kusz, łuków, wędek itp. - to wszytko dość oczywiste.

4. Nasion, zboża, wszystkiego co potrzebne żeby móc zasiać własne jedzenie.

No dobra, ale nie można tak jeździć bez końca. (chociaż, jeśli nie ma innej opcji..)
Jesteśmy w okolicach Atlanty, Georgia. Powoli kierujemy się do wybrzeża (niekoniecznie
na floryde, jak mówiłem, raczej trzymamy sie z dala od dużych skupisk ludności.)

I tutaj najważniejsza rzecz. ZOMBIE NIE POTRAFIĄ PŁYWAĆ.

Szukamy portu, w porcie szukamy jakiegoś małego jachtu. Najlepiej żaglówki (z
silnikiem spalinowym). Ładujemy nasze zapasy.

Odpływamy szukając jakiejś małej, przytulnej wysepki. (w porcie powinny być jakieś
mapy..)
Najlepiej, żeby nasza wysepka miała kilka domów, ale nie zbyt wielu mieszkańców.
Najlepiej, żeby była dość odosobniona, spory kawałek od lądu i innych wysepek.

Wbijamy na naszą wymarzoną wyspę. Wybijamy wszystkie zombie.
Super, jeśli wyspa ma jakiś wysoki punk obserwacyjny (byle nie aktywny wulkan).
Żyjemy sobie na wyspie, jemy ryby, sadzimy, robimy wypady na ląd jeśli czegoś nam
bardzo potrzeba.

ocenił(a) serial na 4
Koshi

Ktoś wpadł na to co ja! Czytając początek myślałam "aha, no to przecież oczywiste i robią to, też mi Amerykę odkrył...", a potem BAM! Też myślałam, czemu bohaterowie nie rzucają się w pełne morze, zamiast do UWAGA MOŻLIWY SPOILER Z KOMIKSU końcem, końców do D.C. Na wyspę i żyć. Kto umrze to mu kulka w głowę i nie ma problemu zombie, a tamci niech 'zdychają z głodu' (zombie mam na myśli, w końcu też muszą mieć jakąś żywotność). Bądź co bądź w komiksie minęło ponad półtora roku i nikt nie dał nawet takiego pomysłu.

ocenił(a) serial na 4
Badly

Oj nie przesadzaj, przecież byli zajęci szukaniem Sophie... Teraz będą mieli więcej czasu, więc pewnie pojadą na półwysep helski :)

ocenił(a) serial na 4
booyakassh

Kurczaki. Zapomniałam. Zachowałam się egoistycznie, przepraszam :(

ocenił(a) serial na 3
Koshi

Masz mój miecz

SosCzosnkowy

I moja wuwuzelę.

ocenił(a) serial na 10
Koshi

Wszystko pięknie ładnie, ale wpierw przydało by się zebrać jakąś większą grupę ludzi (przynajmniej parę stówek). Zakładając, ze dzięki wyżej opisanym czynnościom, po jakimś czasie (np. kilku latach) zostali by JEDYNYMI żyjącymi ludźmi na świcie, trochę ciężko by im było odbudować cywilizację. Zbyt duże pokrewieństwo w 2 i 3 pokoleniu mogło by skutkować autyzmami i innymi chorobami genetycznymi. Powinni zatem skrzyknąć się ze wszystkimi żyjącymi których do tej pory spotkali, wpaść z wizytą do jakiejś opuszczonej bazy wojskowej, zebrać arsenał godny rambo i predatora w jednym i w drodze nad morze starając się nawiązać kontakt z ocalałymi, dopiero myśleć o podbijaniu jakiejś wyspy (czy nawet całego archipelagu- tworzącego nową kolebkę cywilizacji). Biorąc pod uwagę, ze zombiaki są dosyć powolne i z racji obumarcia mózgu bardzo głupie- myślę, ze taka akcja była by dosyć prosta. Właściwie mogli by stworzyć swoją mini armię, która zapewniła by wystarczającą ochronę nawet przed grupami liczącymi kilkadziesiąt osobników. Dodatkowo należy pamiętać, że do odbudowania cywilizacji potrzebni są ludzie z różnych dziedzin życia (lekarze, fizycy, chemicy, naukowcy czy technicy).... aktualnie nie ma wśród nich jakiś geniuszy, czy choćby nawet bystrzaków (gdyby tacy byli już dawno by przemyśleli sprawę, ze trzeba spieprzać na jakąś wyspę :D ), tak więc znowu teza o samotnym wypadzie garstką ocalałych została obalona. Tak poza tematem, zastanawia mnie tylko jak to możliwe, że armia w momencie rozprzestrzeniania się wirusa była tak niekompetentna, że nie potrafiła odizolować skażonych terenów i wyeliminować zagrożenia w zarodku- jeden karabin M16 to nawet przy niedoświadczonym strzelcu jakieś 50-100 ofiar w przeciągu 2-3 minut przy odległości zagrożenia w granicach 5-8m (zarażony szpital pełen zombiaków ??)- wystarczy otoczyć teren otwierając drzwi do budynku i żaden skurczybyk nie dał by rady nawet dojść do progu przy dzisiejszym zaawansowaniu militarnym wojska (a nawet policji)- pozostałych niedobitków wyeliminował by jeden oddział specjalny (S.W.A.T, czy inny oddział szybkiego reagowania). jakie przy takiej akcji (zabiciu nawet kilkuset zdechlaków) mogą być straty? Może jakiś nieostrożny żołdak został by ugryziony (natychmiastowa eliminacja skażonej jednostki i już mamy znowu pełną kontrolę sytuacji). Dodatkowo uważam, że Amerykańscy cywile (którzy tworzą łącznie NAJWIĘKSZĄ NA ŚWIECIE ARMIE- jak już wyżej było wspomniane niemal każdy ma tam w domu broń) bez problemu zrobili by połowę roboty za wojsko. Stworzenie w ekspresowym tempie miasta pod 100% kwarantanną to na dziś dzień kwestia kilku godzin przy mobilizacji sprzętu ciężkiego i śmigłowców. I jeszcze jedna sprawa. I na koniec jeszcze ostatnia kwestia. Już teraz w przypadku (choćby nawet zagrożenia atomowego) prezydent stanów zjednoczonych wraz z kilkoma setkami innych "ważnych" ludzi jest ewakuowany do bunkrów znajdujących się w środkowej części Kordylierów. Zapas żywności na 3-5 lat dla ponad 1500 osób, chroniony przez oddziały dywizji powietrznej, pancernej i lądowej. teren otoczony naturalną barierą pasma górskiego, niedostępny dla MYŚLĄCYCH ludzi a co dopiero dla bezmózgich zombi. Pełna komunikacja satelitarna, przekazy TV i radiowe, jednym słowem AZYL nie do pokonania (nie przekonają mnie komentarze, ze może do środka dostał sie wirus, bo ktoś zarażony został sprowadzony wraz z tym tysiącem ludzi- przy takim zagrożeniu nawet jeśli ktoś by miał tylko katar, to dla bezpieczeństwa został by odizolowany bądź wyeliminowany). Reasumując- koniec świata spowodowany przez zombi nigdy nie nastanie (nawet gdyby ktoś/gdzieś/kiedyś wymyślił i uwolnił takiego wirusa, który by zrobił z nas żywe trupy). Po prostu nie mieli by szansy tak się rozprzestrzenić (wirus musiał by zmutować i zarażać poprzez powietrze a nie przez bezpośredni kontakt. Z drugiej strony kto by nie chciał polatać z bejsbolem po mieście pełnym chodzących trupów :) ?? Dead Rising w realu ?? :)

ocenił(a) serial na 3
karpik167

tl;dr ale dorzucę coś od siebie, skoro zombiaki mają aktywny tylko pień mózgu który odpowiada za poruszanie się, a nie piją wody etc, to ich ciało z każdą sekundą coraz bardziej gnije i obumiera. Wydaje mi się, że podczas takiego apokalipsy po tygodniu max dwóch wszystkie zombiaki czołgały by się bo stawy odmówiły by posłuszeństwa.

ocenił(a) serial na 4
SosCzosnkowy

Serial ma wiele głupot, ale zombie to zombie... Nie ma co naukowo dowodzić co powinno się z nimi dziać. Nawet przytoczę kawałek cytatu z wiki: "Zombie (żywy trup, umarlak) – FIKCYJNA nieumarła istota...".

ocenił(a) serial na 3
booyakassh

No tak ale ja odnoszę się do analizy doktora Jennera (czy jak mu tam) gdzie analizował na przekroju mózgu zachowanie synaps i "zmartwychwstanie" pienia mózgu. Wynika z tego, że zombie są wstanie się tylko poruszać i atakować. Wiemy też że ich ciało to nie żadna mutacja etc, tylko z minuty na minute gnijące ciało trupa, poddawane działaniu tlenu co przyspiesza drastycznie rozkład..