No smutna sprawa,Rick i Carl przeżyją do samego końca(Według Komiksu),ale według mnie Carl jest teraz bardziej taki Kozak,no i trochę lepiej odgrywa swoją role.
W pierwszy odcinku 3 sezonu nie irytował mnie tak bardzo. Zaczynam go chyba tolerować. Wydoroślał w końcu. ;)
A tak na marginesie, przypomina mi się, że w sezonie 2 Lori coś tam brzęczała, że lepiej by jej drugi bachor się nie urodził bo świat jest zły i okrutny. Czyżby szykowała się nam kolejna mistrzyni skrytobójstw za pomocą śliskiego kocyka? :)
Mam być sczera. Twoje wpisy są na poziomie pudelka czy też innych tego typu stron. Spróbuj, może tam rozbawi kogoś Twoje specyficzne poczucie humoru. Tutaj wydaje się to troche nie na miejscu. Przynajmniej takie jest moje zdanie.
Proponuję nie karmić trolla, bo jego jedynym celem jest sianie fermentu i wywołanie oburzenia. Pasie się tym.
Nie przesadzaj. Moim zdaniem Carl się wyrobił i to bardzo. Mnie również irytował w poprzednich dwóch sezonach, ale po pierwszym odcinku trzeciego zaczynam się do niego przekonywać. To nie jest już nieporadny chłopczyk kurczowo trzymający się mamusi. Od razu rzuca się w oczy, że wydoroślał. Nie ma już oporów przed zabijaniem zombi. Jest coraz bardziej samodzielny i nie potrzebuje już takiej opieki rodziców jak przedtem. Myślę że jeszcze nie raz pokaże na co go stać. Niestety muszę Cię rozczarowa,ć ale wydaję mi się, że na śmierć Carla nie masz co liczyć. Jest to jeden z głownych bohaterów i nie sądze żeby twórcy serialu zdecydowali się go uśmiercić.
Zgadzam się wcześniej mocno irytował, teraz jest trochę lepiej. Młodziak się jeszcze może wyrobi
Wyrobil? Mi sie wydaje, ze scenarzysci popadli w druga skrajnosc i zrobili z niego teraz mikro-Rambo