Nie ma problemu :)

Przez chwilę myślałem, że to Gareth będzie podążał tropem Ricków w tej masce xD

za dużo filmów klasy Z xd

A propo klasy Z, przypomniałeś mi - jedyne co mnie rozbawiło w odcinku, to ten czołgający się na plecach Termit, któremu zombie zjadł twarz :D Zaleciało mi odruchem przedzjedzeniowym z Megakrokodyli itd.

Nie ma co się śmiać - ten koleś mógł mieć przetrącony kręgosłup, powybijane biodra etc. a spanikowane termity wolały czmych czmych niż ej czekaj ja ci pomogę i zginiemy razem! :)

Proszę o wybaczenie, moje współczucie dla kanibali jest mocno wypaczone tymi filmami :D

a może ten pan był na diecie niekanibalistycznej? We will newer noł....

No nie wiem, czołgał się tak po kanibalsku...

Rasisteu! :)

Widzę, że nie tylko ja miałem takie skojarzenia xD

Przyznaję, że parokrotnie podchodziłem do tego serialu jak do jeżozwierza. I tak jak w ostatecznym rozrachunku nie strawiłem "Breaking Bad" czy "The Tudors" - choć pomny jestem, że dla niektórych, być może nawet dla większości obie te produkcje są wielkie - tak "Żywe trupy" mają w sobie zwyczajnie coś fajnego. Fakt, jest tam sporo nieprawdopodobieństw, uproszczeń, ale są też naprawdę świetnie oddane postacie, bardzo fajnie scharakteryzowane. Jest dużo świetnie ukazanych emocji, cały serial jest świetny technicznie, doskonała czołówka no i przede wszystkim naprawdę sporo cudownych pojedynczych scen, których dosłownie nie powstydziłby się Szekspir. Myślę, że w ostatecznym rozrachunku serial sporo zawdzięcza właśnie komikowi. Komiks to zawsze konkret, esencja tego wszystkiego co ma być atrakcją dla odbiorcy. I ten serial właśnie taki jest. Co bardzo ciekawe, zachwyca on elementami, które wydawałoby się, nie powinny się znaleźć w komercyjnej opowiastce o świecie opanowanym przez zombie. A jednak jest inaczej. To serial do którego chce się po prostu wracać.

A najnowszy odcinek jak najbardziej zacny.

No racja, też próbowałam sobie przypomnieć kim jest ten facet, dzięki :) Napisz mi jeszcze proszę, jak to się skończyło w 3 sezonie z Morganem, myślałam, że zginął czy czegoś nie pamiętam?

Rick chciał aby z nim pojechał do więzienia, ale ten się nie zgodził więc Rick mu wytłumaczył jak ma się do nich do więzienia dostać i się rozstali.

Nie chciał jechać z Rickiem do więzienia i został w swojej fortecy, sprzątając trupy.

Dzięki wam

Wy mi powedzcie w którym momencie macie Morgana bo ja ni ciula nie mogę go znaleźć a oglądałem odcinek dokładnie i teraz jeszcze przewijałem ;P

Po napisach :)

Po końcowych napisach.

Dzięki... Już kurde nigdy nie wyłączę serialu po wstawce 'w następnym odcinku'! ;D

Między Darylem i Carol napięcie rośnie od... Nie wiem... Od momentu, kiedy zaginęła jej córa... Czyli chyba od początku. Czekałam na to cztery sezony.. Jezu... w końcu baba jestem....

Czy w ostatnich scenach kiedy Gareth jest w wagonie, poznajemy Negana? Ten typ który wszedł po tą kobietę był całkiem podobnej postury :) Swoją drogą dla mnie odcinek 9/10, na prawdę dobry prócz motywu kiedy ( jeszcze tak niedawno bardzo nieporadna ) Carol trafia petardą/racą w miejsce z wyciekającym gazem :)

Hahha ta petarda była dobra :D

Może miała jakiś samonaprowadzanie ;d. Jak w Wormsach!

Dobre :D

Nim odpaliła petardę, gaz się rozprzestrzenił na co najmniej kilkadziesiąt metrów, więc nic w tym nadzwyczajnego nie było

W tym sezonie oburzone tematy o nielogiczności serialu zakładać będą znawcy gazu ;D

jestem znawcą gazu, mam ogrzewanie mieszkania gazem i płace co miesiąc rachunki za gaz! czy mogę już wystawić opinię nt nielogiczności, fartu i w ogóle bożej opatrzności strzału Carol??

"jeszcze tak niedawno bardzo nieporadna"
Ostatnio była taka w pierwszej połowie trzeciego sezonu.

O, TWD wróciło.
Oglądam.
Ok. Zaczyna się.
Trututututututu z karabinów i tak cały ocinek.
Czyli dla większości filmwebowych oglądaczy niebo, nie ma telenoweli i akcji nie brakuje.

Tylko wciąż jest czarno-biało. Czyli ilekroć "nasi" bezwzględnie zabijają, to zabijają:
a)w słusznej sprawie
b)psycholi, co w sumie pokrywa się z a)
Trochę to smutne, bo temat na ciekawe widowisko jest. Jakiś konflikt interesów z inną grupą, dla której znani nam bohaterowie mogą być tak samo źli i niebezpieczni, jak dla nich był Governor. Ale to takie moje marzenia.

W całej akcji "prison brejka" było za dużo przypadku i za dużo Rambo Carol i emo Tajrisa - o którym jestem przekonany, że nie zabił tego glennowatego ziomeczka.
Ucieczka była szyta kruchymi jak rozmowy pokojowe w strefie gazy nićmi. Gdyby nie fart, to Riczard i gromadka by zostali zjedzeni.

Natomiast jakość odcinka jako otwarcia całkiem niezła, zaczęło się z przytupem. Będę oglądał.

gdzie oglądałeś?

Matko jak ona z tą petardą to zrobiła ? siłą umysłu nią kierowała ? X D

Najwyraźniej.

Po prostu trafiła w całkiem sporą chmurę gazu, miała też trochę szczęścia.
Chyba żadna filozofia?

Tak, uczyła się u Yody jak wykorzystywać moc. :D

No właśnie, mieli farta i przeżyli .Gdzie Ty widzisz grube nici?

Za dużo tego farta. To jak Glenn dwa razy uniknął pacnięcia w łeb, to że strzał padł w odpowiednim momencie itd itp. Liczyłem że więcej będzie w tym wszystkim planu i doświadczenia (co zwiastował początek), niż szczęśliwych zbiegów okoliczności.

"Liczyłem że więcej będzie w tym wszystkim planu i doświadczenia (co zwiastował początek), niż szczęśliwych zbiegów okoliczności."
Czy nie miałbyś wtedy podstaw do krytykowania, że Carol wszystko dokładnie przewidziała i przemyślała, de facto nie znając sytuacji?

Akurat akcja Carol była aż nazbyt przemyślana i w typie komandosa.

Jedyne, co ona tam przemyślała, to kamuflaż z wnętrzności i wysadzenie zbiornika z gazem. Wydaje mi się, że potem zwyczajnie szukała przyjaciół i szła tam, gdzie ją nogi poniosły - co jest akurat zrozumiałe, skoro kompletnie nie znała okolicy.

Poza tym, to bądź co bądź jest film (no, serial, ale w tym kontekście nie robi to różnicy). Ciężko się więc dziwić, że w tym odcinku znalazło się miejsce dla kilku filmowych, dla niektórych może nieco zgranych, sztuczek.

Tylko wciąż jest czarno-biało. Czyli ilekroć "nasi" bezwzględnie zabijają, to zabijają:
a)w słusznej sprawie
b)psycholi, co w sumie pokrywa się z a)

W krótkich wstawkach pokazano nam że grupa Terminusa to też byli kiedyś "ci dobrzy" więc mimo wszystko ich ocena nie jest tak jednoznaczna. Stali się potworami ponieważ uznali że tego potrzebują żeby z potworami walczyć. Pytanie teraz czy Rick i reszta mają szansę kimś takim się stać (chęć Ricka dobicia wszystkich) czy nadal będą próbować być "tymi dobrymi", tak jak Glenn (chcący wypuścić przypadkowych ludzi z kontenera), i Ty mający rozterki moralne względem faceta gotowego go zabić.

PS. też sądzę że Ty nie zabił tego gościa

No mamy zajawki "szarzyzny" w moralności postępowania bohaterów, ale mimo wszystko nie jest to należycie wyeksploatowane. No i rzeź, jaką stosował Terminus stawia antagonistów tego sezonu w raczej jednoznacznym świetle. Nieważne, że kiedyś byli dobrzy

Jak dla mnie, w tym przypadku jest dość wyeksploatowane. Zgadzam się że to że Terminusi byli kiedyś dobrzy nie powinno wpływać na postępowanie względem nich. Tak jak w przypadku Gubcia jest taki moment kiedy już jesteś "too far gone" i stajesz się "tym złym". Niemniej jednak dość ciekawe i przerażające jest to że można przejść z przyzwoitej osoby do kanibala.

Mam nadzieję że doczekamy się kiedyś czegoś o czym wspomniałeś. Czyli dwie grupy dobrych ludzi konkurujących o jedno. Tylko że wtedy pewnie by się po prostu jakoś dogadali.

Myślę, że nie do końca wiesz o co mi chodzi.
W każdym przypadku kiedy bohaterowie serialu zmagali się z inną grupą, grupie tej przewodził jakiś zwyrodnialec, albo sama się z takowych składała. Nie jest tutaj istotny fakt, że kiedyś był "dobry" i normalny. Liczy się to, że w chwili kiedy grupa, wokół której kręci się serial zmuszona jest zabijać - robi to po to, by przetrwać i tylko wtedy kiedy już mają do czynienia z antagonistą, już po tej jego mrocznej, hiperrealistycznej przemianie.
A jest tak z oczywistych względów. Naszych bohaterów trzeba jakoś usprawiedliwić.

Teraz wyobraź sobie sytuację, w której zjawia się paralelna do "naszej" grupa. Grupa ludzi, którzy starają się zachować człowieczeństwo a przy okazji przetrwać. I teraz obie gromadki trafiają na miejsce, w którym można stworzyć azyl. W oby przypadkach ludzie są nieufni i śmiertelnie niebezpieczni, nawykli do zabijania w obronie własnego życia. Po obu stronach przez wzgląd na niewiedzę i nieporozumienie pada kilku - ważnych dla grupy ludzi - i nie ma już szans na paktowanie.
Taki konflikt byłby imo o wiele ciekawszy, niż zmaganie się z kanibalami, na ten przykład. Bo do nich widz z miejsca czuje obrzydzenie i niechęć.

Byłoby ciekawie coś takiego zobaczyć. Większy konflikt emocjonalny. Chociaż nie lubię motywów "nie dogadali się i zaczęli do siebie strzelać". Kojarzą mi się z komediami romantycznymi kiedy to para kłóci się nie dlatego że jest jakiś problem tylko przez jakieś głupie nieporozumienie które mogłoby zakończyć się dwuminutową rozmową.

A mi to wygląda na sytuację z Woodbury po-Gubernatorowym. Zabrakło świra, to wszyscy przejrzeli na oczy i się dogadali, zamieszkali razem, mimo konfliktu, strzelanin, napaści. Wydaje mi się, że z inną taką grupą "neutralną-neutralną" byłaby taka sama sytuacja, nie strzelaliby i nie dążyli do konfliktu jako pierwsi, unikając strat zasobów ludzkich.

W woodbury był faktyczniegubcio który wszystko podsycał ale czy możliwe byłoby doprowadzić do takiej sytuacji żeby dwie grupy w zasadzie dobrych ludzi walczyły, konkurując o to samo? Na pewno stworzyłoby to ciekawy konflikt wewnętrzny

Musiałby ktoś namieszać w jakimś prywatnym celu, nakłamać jednym na drugich i vice versa. Ale w końcu pewnie wszystko by się wydało.

Spoiler z komiksu
Ze "Zbawicielami" po pojmaniu Negana jest tak samo.

Jak mozna ogladac serial o tematyce zombie w dzień, dla mnie to co najmniej idiotyczne. Zero klimatu i nie mozna sie wczuc w losy bohaterow. Wy ludzie ma cie cos z deklem nie tak ?

Tak,szczęśliwi Ci co mają nie równo pod czachą:D amen.