2 odcinek: Andrzeja rozbolała głowa. Nie miał nikogo z rodziny więc musiał niestety sam iść do
apteki
Andrzej: Zapomnij, Mardalfie!
Mardalf faktycznie o tym zapomina. Pojawia się Zenon, przemieniony w Terminatoro-Batmano-Robin Hooda i atakuje Mardalfa.
Mardalf: Póżczai mnje!
Zenon: O nie! Zaczyna odnawiać Moc Głupoty!
Mardalf: Tag, gupcy!
Andrzej: Zabiję go, za pomocą Strasznie Kiczowatej Włóczni Czystości!
Mardalf się poddaje.
Mardalf: Poddaję się! Muszę ci coś wyznać, Jędrek. Przez cały czas miałem mistrza, pana głupoty, przy którym Tommy Wiseu, jest przeciętnym głupkiem, przy których Ed Wood i Uwe Boll, są pomniejszymi bożkami tępoty. To...E.L James - autorka "50 Twarzy Graya".
Zenon: Jędrek, to straszne!
Mardalf: Ok, żartowałem. To ktoś jeszcze gorszy!
Andrzej: A kto?!?
Mardalf: To pradawny mistrz Mocy Głupoty, ten który wyjawił mi, że jestem Zrodzonym z Głupoty, czekał na swego wybrańce od długich tysiącleci...
Andrzej: Dobra, kto to?!
Mardalf: Ojciec Tommy'ego Wiseu, który wywołał jego kompleksy.
Andrzej: Nieeee.... nikt nie mógł wychować czegoś tak przeraźliwego! Gdzie mieszka?
Mardalf: W Cytadeli Głupoty, jest pradawnym Mistrzem Zła i Zepsucia, jego najbardziej złowieszczym orężem są Głupcy, którymi sprawnie steruje od stuleci... To on sprawił że Saruman i Gandalf, się o tej przepowiedni dowiedzieli, i to on - doprowadzając do kilku "przypadków" - powołał do życia "Trudne Sprawy". Nie zaprowadzajcie mnie do niego! On mnie ukaże za porażkę!
Andrzej: Zenek, k****a! Dopiero co go pokonaliśmy, a mamy do pokonania, kogoś dużo głupszego!
Przez Mardalfa, zaczyna przemawiać ostatni kawałek duszy Gandalfa, który powoli zanika.
Gandalf, przez Mardalfa: Nie, Andrzeju, ty już wykonałeś swe zadanie...
Andrzej & Zenon: Milcz, dziadu! Idziemy rozwalić ojca Tommy'ego Wiseu... Jak mu na imię?
Mardalf: Thomas Wiseu...
Andrzej: Ej, chwila. Nie możemy go tak zostawić.
Zenon: Dlaczego nie?
Andrzej: Będzie nas śledził!
Mardalf: Nie będę! Obiecuję!
Andrzej: Ok.
Ponieważ to "Trudne Sprawy", bohaterowie wierzą Mardalfowi na słowo i wyruszają w stronę Cytadeli Głupoty.
Zenon: Deus ex Machina!
Nagle pojawiają się dwa giganty, które się tłuką, wokół pałacu. Potem giganty eksplodują, a z pałacu wychodzą hordy Thomasa.
Thomas, ukryty w cieniu: Przez walkę z tymi gigantami, znów znalazłem się w tym gównie!
Andrzej & Zenon: Błogosławione Deus ex Machina.
Andrzej i Zenon biegną do Cytadeli. Thomas, próbując ich powstrzymać, wysyła w ich kierunku armię Transformersów.
Zenon: Gówno, zostało jeszcze trochę mocy idiotyzmu!
Gówno Tarskie: Ktoś mnie wzywał...
Zenon: Nie... Tak!!!!!!! Pomóż nam!
Gówno: Dobra, dobra.
Gówno zaczyna kontrolować Transformersy swoimi duchowymi mocami. Przejmuje nad nimi kontrolę. Transformersy są teraz po stronie Andrzeja i Zenona!
-Rzekł Gówno.
Transformery rzuciły się na Andrzeja i Zenona.
Lektor: W ten oto sposób Grażyna, zdradził żonę z...
Andrzej: Zamknij, się!
Zenon: Ty się kłócisz z lektorem?
Andrzej: Tak, a bo co?
Lektor: Natomiast Andrzej zaczął mniej świński ryj...
Andrzej: Ej! K****a! Zenek, co on tu robi?! Przecież "Trudne Sprawy" zostały zniszczone!
Thomas: Nie ma mowy, Jędrek.
Andrzej: Mógłbyś wyjść z cienia? Jak to jest? On przed tobą łazi, czy jak?
Z cienia wychodzi Tommy Wiseu.
Tommy: O, nie. Ja jestem tylko jego wysłannikiem, którego telepatycznie kontroluje.
Zenon: Co z nami zrobicie? I czy ty nie umarłeś?
Tommy: Jestem jak "Sharknado", tak beznadziejny, że niezniszczalny i nieśmiertelny.
Nagle dzwoni alarm.
Tommy: K***rwa! Minęły trzy minuty. Znów muszę wygłosić okropnie zagraną kwestię!
Zenon: Skorzystamy, z tego, Jędrek.
Tommy przygotowuje się do wygłoszenia kwestii. Andrzej rzuca się na niego i przebija go SKWC!
Tommy: YOU'RE TEEEEEEARIIING MEEEE APAAAART ANDRZEEEEEEEEEEJ!
Andrzej rozdarł Tommy'ego na części swoją SKWC.
Andrzej: Co to jest...?!
Zenon: Jędrek... Tu się... tu... powstaliśmy.
Thomas: Tak!
Przed nimi ukazuje się gigant, dwukrotnie większy od Toriana i przemawia głosem Thomasa.
Thomas: A teraz, moje dzieci głupoty, przyłączcie się do mnie!
Andrzej: Ok.
Thomas zamienia Andrzeja w pana głupoty, swojego następce.
Thomas: Gandalf źle zrozumiał przepowiednię. Ja jestem Zrodzonym z Głupoty, a wy przegraliście Ostateczną Bitwę. Nie wiem, skąd wziął tamten werset z Korytarzami Idiotyzmów, może z dupy.
Zenon: Marian i Tadek, byli twoimi pionkami?
Thomas: Tak!
Andrzej: Jestem następcą Thomasa Wiseu! Chodź, Zenek!
Zenon: Morda, zdrajco! Walcz i daj się zabić!
Andrzej: OK!!!!!111!ONE
Thomas: Poczekajcie.
Wskazał plan "trudnych spraw".
Thomas: Ja was stworzyłem. Dokładnie w tym miejscu produkuje się moje dzieło zła. Zenonie, naprawdę myślisz że "Trudne Sprawy", można uśmiercić? Póki w ludziach istnieje głupota, zawsze będzie coś strudnosprawionego. A głupota jest wieczna i niepokonana. Żyje w ludziach, sztuce, we wszystkim. Przyłącz się do tego co nieśmiertelne i niezniszczalne!
Zenon: Nie, bo ty chcesz Głupotą podbić świat, a to coś innego.
Wykorzystuje swe terminatorskie muskuły i wgniata pięść, w ryj Andrzeja. Zęby Andrzeja lecą w różnych kierunkach.
Andrzej: JAG ZIMIESZ?!!
Andrzej przybiera barwę gówna. Rośnie mu osiem rąk, u każdej dwadzieścia paluchów. Ma sześćdziesiąt mmetrów.
Andrzej: WJIDZIŻ. IA IEZTEM TĘRAS NIEPOGONANY!!!
Zenon: O nie! Przyzywa Moc Głupoty!
Thomasie: Synu, nie ogłupiaj go. Odrzucił Głupotę. Nie zasługuje na nią.
Andrzej: TAG, BANJE.
Pstryka palcami i Zenon spada w czarną przepaść. Pod sobą ma wodospady lawy.
P.S -Andrzej jest teraz zły, bezpowrotnie.
Łapie go Mardalf, i ocala go przed lawą.
Mardalf: Masz broń?
Zenon: No.
Mardalf: Hokusgówniordus! Czarygówniardy!
Broń Zenona zostaje rozwalona na kawałki.
Zenon: Ej!
Mardalf: Nie ufam ci. Oddam ci broń, jak zawrzemy umowę.
Zenon: Jaką?!
Mardalf: Chcę być dobry.
Zenon: Dobra.
Mardalf: I chcę ci pomóc.
Zenon: Dobra.
Mardalf: Gówniaro szczytuno kałango!
Broń powraca do Zenka, naprawiona.
Mardalf: Chodź, mam kumpli, u których możemy się schować i zaplanować zemstę, na Thomasie i Andrzeju.
Mardalf: Gównimarius.
Zenon: To zaklęcie?
Mardalf: Nie to imię. Gównimarius! To było zaklęcie.
Otwiera się portal, a oni przez niego przełażą.
Marfalf rozłączył się na Gandalfa i Mariana.
Marian: Przepraszam..............za moje zachowanie.
Gandalf: Nie szkodzi.
Marian: Gównimariusie!
Pojawia się jeden z Rycerzy Okrągłego Stołu, w brązowej zbroi.
Gównimarius: Czego?
Marian: Chcemy zobaczyć twojego szefa.
Gównimarius: Artur jest zajęty.
Marian: Czym?
Gównimarius: Podpisywaniem kontraktów. Tim Burton chce wiedzieć, czy może nakręcić "Legendę Excalibura", a George Lucas chce stworzyć gówniany prequel mitów arturiańskich.
Gandalf: A możemy spotkać się z Merlinem?
Gównimarius: Jasne.
Tymczasem
Gigant opętany przez Thomasa, uczy Andrzeja kontrolowania swych mocy.
Thomas: Widzisz, przez przegraną Mariana, wystąpiło wiele komplikacji. "Trudne Sprawy" egzystują dalej, ale wyniszczone, pokonane, ledwo żywe.
Andrzej: To dlatego Lektor jest zgliczowany?
Thomas: Zgadza się. Moja potęga osłabła, nigdy już nie będzie taka jak dawniej. Dlatego kompletuję armię i szukam następcy... Ciebie.
Andrzej: Więc, co mam zrobić?
Thomas: Podbić świat.
Andrzej: Gdyby nie porażka Mario, przyszłoby to łatwo. Ziemia i tak bylaby skażonym kałem. Ale jak mamy teraz wygrać?
Thomas: Mario był moim najbardziej zaufanym, najpotężniejszym sługą. Dałem mu artefakt pewien.
Andrzej: Jaki?
Thomas: Oko Tępoty, talizman, który może odnowić Moc Głupoty. Wszczepiłem mu je do oczodoła, gdy zdradzał Agatę. Nie ma o tym wszystkim pojęcia. Musisz go znaleźć!
Gównimarius przyzywa Merlina.
Merlin: Gandalf, stary gwałcicielu! Jak tam wymyślanie przepowiedni i powstawanie z grobu?
Gandalf: Nieźle, nieźle. Oto Zenon, Wybraniec.
Zdziwiony Merlin: Kolejny? Gandalf, co ty sobie myślisz? To ósmy w tym tygodniu!
Zenon: Ekhem... Ja tu jestem, naćpani emeryci!
Lektor: TAAAAM!! GTAVT!
Zenon: Czy ty powiedziałeś....
Lektor: Tam@ Za tobaa@@@!
Pojawia się Uwe Boll i Ed Wood w gównianych pancerzach i z gównianymi mieczami. Mają również gówniane peleryny, z napisami: "JEDEN NA DZIESIĘĆ".
Ed: Poddajcie się! Przysyła nas wielki bóg Głupoty Thomas... i jego następca Lord Andrzej!
Uwe: No.
Marian: Uciekajmy!
Gandalf: Serio, to miała nie być gonitwa! Alwaszczyniarda!
Gówniana błyskawica trafia Uwe i go odrzuca. Ed wyczarowuje gównianego konia i strudnosprawioną kopię. Pędzi na Zenona.
Ed: Ha, ha, ha!!!
Zenon: Mam genialny pomysł! Eddie, pamiętasz swoją kwestię?
Ed: Nie...
Zenon: Zatem spraw, by twoja kartka ze ściąga była dokładnie widoczna!
Podczas, gdy Ed sprawia, by jego kartka ze ściągą była absolutnie widoczna Zenon zaczyna go dusić i wyrywa mu serce. Krew leci wszędzie.
Uwe: Mnie nie powstrzymacie.
Uwe zamienia się w farmera, który walczy jak ninja.
Uwe: Masz, Zenek!
Zaczynają się pojedynkować.
Gandalf: O nie!
Zenon: Co?
Gandalf: Pojawił się James Nguyen!
James wysyła w ich kierunku okropnie wyglądające ptaki. Merlin wzdycha i zaczyna je razić magicznymi piorunami.
Merlin: Gównimariusie, zabierz stąd Wybrańca!
Marian: A ja?!
Gandalf: Uznajmy, że ty jesteś wybrańcem!
Pojawia się E.L James i zaczyna gwałcić Gównimariusa.
Gównimarius: Złaź ze mnie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Zenon: Złaź z niego!
Zenon odrywa głowę E.L James, podskakuje do Nguneya i wbija mu głowę E.L w serce, a potem wyrywa serce, razem z głową.
Tymczasem
Wskrzeszony Tommy Wiseu, zostaje rywalem Andrzeja, i razem z nim obserwuje, przez zaklęte zwierciadło.
Tommy: Czemu sam tam nie przyjdziesz?
Andrzej: No co ty! Przecież to by przełamywało schematy.
Tommy: Racja.
Andrzej: Brakuje mi już złych reżyserów, aktorów i pisarzy. Co robisz?
Andrzej: Co?
Tommy: Dobrych reżyserów, którzy zrobili złe filmy...
Powstają opętani George Lucas, Tim Burton i Joel Schumaher.
Andrzej; Jak oni sobie mają poradzić z Zenonem i Marianem?
Tommy: Ja nie wiem, Andrzeju... let's play some football, eh?
Andrzej: Dzięki, już nie jesteś mi potrzebny.
Trafia Tommy'ego gównianymi błyskawica. Tommy rośnie na dwadzieścia metrów, jego głowa i jądra również. Jest całkiem, nagi bo mięśnie rozerwały mu ubranie. Skóra jego, ma kolor psich sików. Jego oczy są brązowe, jak gówno, i biją z nich zielonkawe gazy. Zamiast zębów ma palce, z których strzelają iskry, a zamiast nosa ma kawałek gówna.
Tommy: CZO TY SE MNOM ZLOBILES?!
Andrzej: Zamierzam się mutować, i przemieniać, przez następny tydzień, coraz mocniej i mocniej. W końcu staniesz się najpotworniejszym potworem, a ja cię opętam...
Andrzej: Tadek?! Przecież cię dawno Marian cię zabił!
???: Gdy Mario przegrał, wszyscy których zabił Mocą Głupoty, powrócili do życia.
?????: I nie jestem Tadek , bo on został zmieniony w goryla. Nie jestem człowiekiem....
Zglitchowany Lektor: KKKK&&6_^ttt
Andrzej: To kim ty...
???: Nazywam się Tadeusz. Jestem Tadkiem Zapasowym, który miał go zastąpić, gdyby zginął, albo... zmienił się w goryla.
Andrzej: Chcesz mi pomóc?
Tadeusz: Oczywiście! Widzisz, od czasu porażki Tadka, obserwowałem wszystko, co się dzieje, i więcej.
Andrzej: I co?
Tadeusz: Widzisz, ten artefakt... Oko Tępoty... Marian o nim wie, podobnie jak Rada Mądrych.
Andrzej: Kto?
Tadeusz: Zbiór, mądrych istot, ze światów fikcyjnych. Oni utrzymają równowagę, pomiędzy Mądrością a Głupotą.
Andrzej: Jest coś takiego jak Moc Mądrości?
Tadeusz: Tak, chociaż występuje dużo rzadziej od Mocy Głupoty. Skoro dotarli do Merlina, myślę że zwoła on zebranie Rady Mądrych.
Tymczasem
Zebranie Rady Mądrych odbywa się w wielkiej bibliotece, wymieszanej z domem ludzi inteligentnych. Jeśli jesteście ludźmi inteligentnymi, wiecie jak to wygląda, tylko niech to znajduje się w bibliotece. Siedzą w pozłacanych fotelach i popijają wino, bezalkoholowe.
Mamy tu: Gandalfa, Yodę, Merlina, Paronamiksa, Spocka, Raidena i wielu innych.
Zenon i Marian stoją obok.
Raiden: Zatem, ta dwójka wygrała w pojedynku, z Wysłannikami Thomasa Whiseu. W pojedynku... Mortal Kombat?
Gandalf: Nie, nie w Mortal Kombat, ale po za tym, wszystko się zgadza.
Yoda: Niesamowite to! Z zakonem Jedi, skontaktować muszę się, w sprawie tej.
Merlin: Odbiło co?! Żadnych rycerzy Jedi!
Yoda: Czemu, nie lubisz Jedi, ty?!
Merlin: Ostatnio jak tu byli, jeden z nich przeszedł na Ciemną Stronę Mocy i zamienił to miejsce w futurystyczno-komunistyczne zadupie...
Yoda: Dobra, dobra.
Paronamiks: Cisza! Jesteśmy Radą Mądrych. Mamy być Mądrzy.
Raiden: Szczerze mówiąc, nie wiem co z tym zrobić.
Merlin: Och, doskonale o tym wiesz.
Raiden: Wcale nie...
Merlin: Dałem ci to do przechowania, lata temu.
Raiden: A ja oddałem to Spockowi.
Spock: Twierdzę, iż było to logiczne.
Merlin & Gandalf: Więc, daj to Wybrańcom.
Spock wyjmuje pozłacany, zdobiony runami miecz, o diamentowej rękojeści zdobionej rubinami i szafirami.
Marian: Wow, to naprawdę wygląda Mądrze.
Merlin: No, tak.
Zenon: Dla kogo to broń?
Gandalf: Mariana. Ty jesteś terminatoro-robinhoodo-kozakiem.
Zenon: A no tak......
Merlin: Nie ufać tadeuszowi..........nie ufać tadeuszowi....
Zenon: Co pieprzysz?
Merlin: A nic.....
Nagle ściana eksploduje. Przez nią wchodzi zmutowany Tommy Wiseu. Ma pięć metrów, wielkie muskuły, skórę ma twardą i brązową, a zęby żółte i brudne. Jest całkowicie nagi, a z jego oczu i rąk strzelają gówniane iskry. Z ust, leci gówniany ogień.
Za nim stoi Joel Schumaher w stroju Batmana, z sutkami. Też jest napakowany, ma może dwa i pół metra.
Tommy: BJERZ IH!
Obaj zaczynają atakować, ale Raiden wstaje z krzesła i zaczyna ich kopać, rażąc piorunami. Yoda łapie miecz świetlny i razem z Merlinem, dyryguje rozkazy Radzie Mądrych.
Tommy: NJE POSFOLJMY FAM FYKRAĆ!
Przywala Raidenowi w brzuch, wyrywa kręgosłup, odcina łeb zębami i ciska ciałem w ścianę. Regały implodują, od uderzenia ciała, napromieniowanego szkodliwą Mocą Głupoty.
Zenon: Trzymajcie się od nich z daleka! Mogą was skazić!
Tommy: NJE JEZTEŹCJE GOTNI SŁÓRZENJA NAM! GUPOTA FAZ PO PLOZTU ZABIJE!
Joel rzuca się na Gandalfa i kopie go kilka razy. Następnie wymierza mu prawy sierpowy i wbija trzy batarangi w ramię.
Gandalf: Gównermuntengo turgówniento!
Strzela w niego błyskawicą w kształcie okularów, która go odrzuca. Joel przelatuje przez ścianę, i znika na horyzoncie.
Tommy: ON WRUCJI, MUFIĘ FAM!
Yoda zaczyna nawalać go mieczem świetlnym, ale robi tylko niewielkie nacięcia, w skórze z zaschniętego kału. Yoda zaczyna cofać się, przestraszony.
Yoda: Nie, skończyć tak ja nie mogę!
Usiłuje odepchnąć go Mocą, ale nie robi ona wrażenia na Wiseu. Tommy z całej siły uderza Yodę. Wokół całej jego sylwetki, pojawiają się gówniane Błyskawice Głupoty.
Yoda, przelatuje kilka metrów, roztrzaskuje się o regał, a Głupota zaczyna go powoli pożerać.
Yoda: Nie... Merlinie... ZAPIEŻ ZTONT FYBRANICUW!
Merlinie: Żegnaj, przyjacielu.
Yoda umiera.
Tommy: CHA, CHA, CHA, CHA!!!
Spock: Twoje zachowanie jest wielce nie logiczne.
Bierze karabin laserowy i zaczyna strzelać z niego, do Tommy. Pociski, są na tyle kozackie, że Tommy zaczyna się cofać.
Spock: Raiden i Yoda nie żyją. Ale, ich poświęcenie, nie pójdzie na marne. Gdyby poszło, byłoby to wielce nielogiczne.
Tommy się wkurza. Łapie dwa z laserowych promieni, kazi je mocą Głupoty, miażdży i zbija w jedną Głupią Kulę i nią ciska. Jest rozżarzona, promieniuje Głupotą. Trafia Spocka w serce, ten również zostaje odrzucony w regał, i każony Głupotą, powoli umiera.
Spock: Niech moje poświęcenie, będzie logiczne... niech nie pójdzie... na darmo... to by było... nielogiczne.
FANI STAR TREKA: NIEEEE, SPOOOOCK!!!
I tak umarł wielki filozof, mający setki fanów na świecie. Zabity Gównianą Kulką. To daje do myślenia.
Gandalf: Ok, Zenonie i Marianie, uciekajcie! Co wy tak stoicie?! Czekacie, aż większa ilość kultowych i kochanych przez wielu postaci, zginie, ku rozpaczy ich fanów?!
Marian: Czekamy na Andrzeja.
Zenon: Jeszcze nie jesteście gotowi! Muszę was wytrenować!
Merlin: Obiecałem Yodzie, pomóc wam uciec! Muszę się poświęcić...
Gandalf: No co ty?! Ja już byłem ich mistrzem, itp, twoja kolej!
Merlin: Dobra!
Podczas gdy Wybrańcy i Merlin uciekają, druid z Asteriska i Gandalf, stają naprzeciwko Tommy'ego.
Gandalf: Matko, nie mamy szans.
W tym samym momencie wchodzą Dumbledoore i Vesemir.
Dumbledoore: Chyba spóźniliśmy się na Zebranie... Och, nie! Do boju!
Przez ścianę wpada również Joel.
Vesemir: No to chyba szanse wyrównane!
Joel zaczyna ciskać we wszystkich batarangami, naładowanymi Głupotto. One również promieniują Mocą Głupoty. Ale wszyscy ich unikają.
Gandalf: Szczynardo gówniardo! Hokus - gówniokus!
Zaklęcie, piorun w kształcie doktoratu śmiga przez pokój i trafia Tommy'ego w klatkę piersiową. Dumbledoore i Gandalf zaczynają w niego nawalać, ciągle różnymi zaklęciami, ciągle w to samo miejsce.
Tommy: NJEE... MOGEM SAWIEŹĆDŹ... PAN ZAPRONIŁ PŻEGRADŹ...
Zaczyna się z nimi pojedynkować na zaklęcia, strzelając gównianymi błyskawicami.
Joel: NJE BUI SJEM! NATHODZEM!
Vesemir: O nie! Nie nadchodzisz!
Vesemir tłucze go mieczem, aż w końcu kopie go w jaja, odrywa rękę i wbija mu ją w serce.
Vesemir: FATALITY.
Na zakończenie miażdży mu łeb kolanem.
Tommy: ZSAMJI MYNJE DO TEGO ZMUZILIŹDZIE!!!11ONE
Roztacza wokół siebie aurę Głupty, wyzwala całą jej moc, jaką miał w sobie i ląduje przed nimi goły, zwyczajny Tommy... Na chwilę. Potem Gówniane Fale Mocy napierają na wszystkich Mądrych, odpychają ich i każą. Wtedy Moc powraca do Tommy'ego i znów zamienia się w potwora.
Ma przed sobą martwego Dumbledoore'a, Vesemira i druida. Gandalf - choć skażony i zżerany przez Głupotę - ciągle stoi.
Gandalf: Gdy jesteś mądry, a dopada cię Głupota... Mądrość stawia opór. Zostało mi trochę czasu! Gównimarturywbcsbdwgbdgównoagdvaweudbkałoasduguwydgównoudwgduwszczynoasygdgw!!!
Wygenerował najpotężniejsze zaklęcie, czystą Mądrość, zburzył tym cały Zamek, w którym przebywali. Odrzucony na kilometr Tommy, padł chyba martwy, w płonących zgliszczach twierdzy.
Gandalf: K***a! Oby sobie poradzili...
Wtedy kazi go Głupota, pożera ostatecznie. Martwe ciało Gandalfa wygląda, jak posążek z gówna.
Wtedy pojawia się Tadeusz.
Tadeusz; Wszystko idzie zgodnie z planem. Teraz trzeba tylko wezwać Andrzeja, do tego miejsca, i poinformować go o porażce, ledwo żyjącego Wiseu.
Wzywa Andrzeja zaklęciem. Ten pojawia się nagle. Ma na sobie gówniany pancerz, hełm i pelerynę. Wszystko z zastygłego kału. Z jego rąk, sypią się zielono-żółto-brązowe iskry.
Tadeusz: Uciekli.
Andrzej: Kto odpowiada, za tą porażkę?
Tadeusz: Mógłbym oskarżyć Schumahera, ale oddałeś dowództwo Wiseu. I widać skutki.
Andrzej podchodzi do Tommy'ego i przywraca mu przytomność, jednym gesten. Tommy staje na baczność, przerażony i nie może drgnąć.
Tommy: LETZ PLEJ SAM FUTBOL... ECH?
Andrzej: Jeśli, już to pogramy twoją śledzioną, gnoju!
Zaczyna go razić przerażającymi błyskawicami, na których pojawiają się klipy z... jakiś mi nieznanych gniotów.
Andrzej: To filmy wyreżyserowane przeze mnie. Siedzą w najgłębszych i najtańszych zakamarkach internetu, za stronami burdeli, za stronami najemników, za stronami dilerów... to najmroczniejsza tajemnica Deepwebu. Czeka na odkrycie, a ten kto ją odkryje, staje się mym bezwolnym sługą, te twory powoli odnawiają strudnosprawienie, a im chwila triumfu strudnosprawienie, jest bliższa, tym mogę bardziej wykorzystywać Moc Głupoty...
Tommy rośnie. Ma teraz dziesięć metrów wysokości, wokół niego unosi się smród gówna, jego mięśnie są wielkości drzwi, a łapy długie jak ściany. Jego oczy, to kawałki stwardniałego, zastygłego gówna.
Tommy: SSO TTYTY ROBIŻRZ?!
Andrzej: Zamieniam cię w najlepszy przykład Głupoty.
Nawala w niego dalej błyskawicami, a Tommy wije się z bólu, wrzeszcząc. W końcu ma osiem ramion, cały jest z gówna, w żyłach płyną mu psie siki. Jest bezrozumną maszyną do niszczenia.
Tadeusz: Skoro twoje filmy, odnawiają strudnosprawienie, to na co nam Oko Tępoty?
Andrzej: Odnawiają, ale zbyt mało skutecznie. Oko Tępoty załatwi to w pięć minut. Moje filmy, w pięć lat.
Tadeusz: Doskonale, doskonale, wszystko idzie zgodnie z planem...
Andrzej: Co?
Tadeusz: Nic takiego...
Merlin wprowadza Zenona i Mariana, do Świątyni Pradawnych Bóstw Głupoty.
Merllin: On tu nie wejdzie... nie wejdzie z żadne skarby...
Zenon: Przestaniesz gadać głupoty?!
Merlin: Nie, to zbyt przerażający sekret.
Marian: Ok, byłem zły, i doskonale wiem, o co mu chodzi. Zenek, czy chcesz poznać mroczną tajemnicę Thomasa Wiseu?
Zenon: Słucham!
Marian: Miliardy miliardów milionów lat temu, narodziły się pierwsze ludzkie cechy: Mądrość, Przeciętność i Głupota. Przeciętność zdarza się najczęściej, prawie każda istota, jest mistrzem Przeciętności, albo Przeciętnej Głupoty.
Zenon: Możesz nie zmieniać tematu?
Marian: Dobra. Wraz z Mądrością, narodziły się Bóstwa Mądrości, żyją sobie teraz spokojnie, nie wadząc nikomu, raczej będą neutralne w tym konflikcie, no chyba że Thomas, postanowiły rozwalić Asgard.
Zenon: Asgard?!
Marian: Ludzie myśleli, że to siedziba bogów nordyckich, ale tak naprawdę należy do Bóstw Mądrości. Wraz z Głupotą, natomiast, zrodziły się Bóstwa Głupoty, zamieszkujące krainę zwaną Piekło. Thomas - ich oddany uczeń, generał i ulubiony sługus - zaczął dorównywać im mocą. W końcu - za pomocą swoich głupawych spisków - pokonał Bóstwa Głupoty i uwięził ich w tej Świątyni. Następnie zagrabił sobie ich moc i został Panem Głupoty. Merlinie... co robisz?
Merlin: Nic takiego. Sprawdzam w moich zapiskach, jak zacząć was uczyć.
3 tygodnie później
Marian umie magię i mistrzowsko macha mieczem. Nosi teraz czerwoną szatę, na wzór tej Gandalfa. Zenon natomiast urósł i jest dwukrotnie silniejszy.
Merlin siedzi w Świątyni i rozmyśla. Robi się słabszy, bardziej zmęczony. Jego oczy promieniują czerwienią.
Pewnego dnia, zaprasza ich do Hallu i pokazuje im obraz Bóstw Głupoty, na którym Thomas ich pokonuje.
Merlin: PODJOŁEM TESYSJEM! Wz... Wskrzesze Bu... Bóstwa...
Zenon: Co ci się dzieje, dziadu?
Marian: Chyba coś się stało. Nie możemy wskrzesić Bóstw!
Merlin: Fy Nis Nje Lozumjesie!
Okazuje się, że na jego twarzy, pokazują się gówniane symbole.
Merlin: Jedynym sposobem, by powstrzymać Andrzeja i Thomasa, jest przywołanie pragnących zemsty Bustw! Bustfa nam pomogom!
Zaczyna strzelać błyskawicami strudnosprawienia.
Marian: Gównirio szczaniro!
Zaklęcie Mario, trafia Merlina między oczy i go ogłusza.
Marian: Zenek, zwiąż dziada! A potem zamknij go w komórce!
Zenon: A co zrobimy potem?
Marian: Musimy rozwalić Andrzeja i Thomasa. Odnajdziemy Bóstwa Mądrości. Ale nie możemy, oddać duszy, Bóstwom Głupoty, jak ten gnój.
Więc, ruszają, a Merlin leży w komórce. Jednak do środka,wchodzi Tadeusz.
Tadeusz: Przemyślałeś, moją propozycję?
Merlin: Tak... wysłanniku Bóstw Głupoty... oddałem im mą duszę.
Tadeusz: Och, to wprost doskonale Merlinie!
Merlin: Zatem... Rozwiąż mnie.
Tadeusz rozwiązuje Merlina. Merlin ma teraz dwa metry wysokości, promieniuje błyskawicami strudnosprawienia.
Merlin: Plan jest taki! Przebudzimy Bóstwa, a później raz na zawsze pokonamy Thomasa i Andrzeja! Sami spaczymy Wszechświat i sami będziemy nim władać!
Tadeusz bierze go za szyję i mówi do niego.
Tadeusz: Nie Merlin! JA przebudzę Bóstwa! Ale ty mi w tym pomożesz....
Marian i Zenon wędrują, od wielu dni. W końcu dostają się do Norwegii, a tam Marian znajduje tajne przejście do Asgardu. Dzieli ich, od niego jeden kilometr, ale...
Tymczasem
Andrzej szuka ich, za pomocą aplikacji ZNUW - Znajdźmy Naszych Upierdliwych Wybrańców. W końcu ich znajduje! Siedząc w swojej komnacie, w Cytadeli Głupoty, otwiera portal, przez którego wchodzi dziesięciometrowy, spaczony Tommy.
Andrzej: Ruszaj tam, mój wierny maszkaronie, ruszaj tam, by zabić bez litości, i wyrwać z oczodołu Mariana, Oko Tępoty!
Po chwili
Tommy biegnie przez Norwegię, rycząc wściekle i rozwalając samochody. Za pomocą, swej niezwykłej inteligencji, odnajduje coś, co jakże dobrze kamufluje się na codziennej, zwyczajnej ulicy, dzisiejszego miasta w Norwegii - czarodzieja z magicznym mieczem, i mieszankę Terminatora z Robin Hoodem.
Tommy: RAUGH!!!
Zenon: Mario, co się dzieje...
Tommy pędzi ku nim. Zenon wyjmuje karabin i zaczyna do niego strzelać. Ale to Mario, unosi dłoń i wrzeszczy:
- NA NAJŚWIĘTSZE ŚWIĘTOŚCI, NA LITOŚĆ BÓSTW, ZABIERZCIE TO GÓWNO, ODE MNIE, BO ZNOSIĆ GO NIE BĘDĘ!
Błyskawica trafia Tommy'ego w brzuch, odrzuca go na pięć metrów i wkurza.
Zenon: Możesz to powtórzyć?
Marian: Nie, teraz - zgodnie ze schematami - będę gapić, się na niego, w pełnym osłupieniu, i czekać aż przefasonuje mi mordę.
Tommy strzela w niego pięścią, a zarazem stworzoną z gównianej skóry, błyskawicą strudnosprawienia. Tak, złamał mu szczękę, ale nie strudnosprawił.
Marian: Wnioskuję z tego, iż Wybrańcy są odporni, na strudnosprawienie, przynajmniej w małych ilościach...
Zenon: Walnij go, ty p**********y ch**u!
Marian: Dobra, dobra. DOBRA JEST ZUPA Z BOBRA!
Wielka błyskawica, w kształcie miska, w której siedzi monstrualny i wściekły bóbr, trafia Tommy'ego w ryło.
Zenon: Ciut banalne, są te twoje zaklęcia.
Marian: Co mam zrobić?! Ja, Gandalf i Merlin, zużyliśmy już wszystkie czary, powiązane z "gównem".
Bóbr wgniata łeb Tommy'ego w ścianę drapacza chmur i znika. Tommy próbuje wyjąć swoją głowę, co mu wychodzi, ale przez przypadek podnosi też cały drapacz chmur, wyrywając go z fundamentów. Zaczyna go trudnosprawić i trzyma teraz Wielką Strudnosprawioną Maczugę Zagłady!
Pierwszą ofiarą Maczugi staje się Zenon, który znika gdzieś, po drugiej stronie miasta.
Mario: Powstrzymam cię!
Tommy przygotowuje się do zamachu, ale nagle zauważa unoszący się nad nim cień...
Tommy: Czo to być...?
Tommy zostaje zmiażdżony przez wielką stopę, należącą do... Francisa Coppoli!
Francis: Co, tak szybko o mnie zapomnieliście?!
Wtedy przybywa Tadeusz, z Merlinem.
Merlin: Potrzebujemy Oka Tępoty, by wskrzesić Bóstwa!
Tadeusz: Kretynie! Czemu im to mówisz?
Merlin strzela gównianą błyskawicą,w Francisa i usiłuje go strudnosprawić.
Merlin: O, nie! Mam zbyt mało Mocy Głupoty...
Tommy wstaje, choć jest trochę pokiereszowany. Ryczy, a z jego łap buchają gówniane błyskawice. Zaczyna nimi strzelać w Merlina.
Merlin: CHA, CHA! IA JUSZ JEZTEM ZTRUTNOZPRAWIONY!
Wali Tommy'ego zaklęciem i odrzuca go na trzy metry. Tommy się na niego rzuca, ale Merlinowi rosną pięści, bo też jest oszpecany, przez Głupotę, i ogółem zaczynają się tłuc.
W całym zamieszaniu, Marian postanawia dostać się do Asgardu. Ale na drodze staje mu Tadeusz!
Tadeusz: Skończmy to, były Władco Ciemności! Ale chwila... NA MOC SCHEMATÓW, PRZYŁĄCZ SIĘ DO MNIE!
Marian: Nie ma takiej opcji, Tadzik!
Strzela w niego błyskawicą, ale Tadeusz też umie magię, i zaczynają się pojedynkować, demolując wszystko wokół. W pewnym momencie Tadeusz, jest bliski zwycięstwa.
Tadeusz: Ha, ha, ha!!!
Wtedy pojawia się Zenon, i wgniata mu terminatorską pięść w ryj. Tadeusz, zaczyna w niego walić ogniem, ale Zenon daje sobie z tym radę, i nawala go dalej.
Tadeusz: Auć! Giń!
Zenon: Auć! Marian, pędź do Asgardu!
Marian ma już, wejść do portalu, gdy zmasakrowany Tommy, łapie go za rękę. Jego zdeformowana twarz, na chwilę przypomina mordę, zwyczajnego Tommy'ego Wiseu.
Tommy: Błagam! Jeśli... zawiodę... Andrzej... zrobi... ze... mną... coś... gorszego!
Marian go odtrąca i włazi przez portal.
Tommy, tracący normalność: Zapłacisz mi za to! Przysięgam ci zemstę! Cokolwiek zrobi ze mną Andrzej, będzie twoją winą, a ja wykorzystam DO BY CIEM ÓNIZESTFIDŹ!
Ale Merlin, nie pozwala mu na to, i znów zaczynają się nawalać. Zenon, z Tadeuszem, a Tommy, z Merlinem.
Tymczasem
Marian znajduje się w magicznym królestwie, w którym jest masa Mocy Mądrości. Widzi Bóstwo Mądrości.
Bóstwo Mądrości: Chcesz posiąść Moc Mądrości?
Marian: Tak!
Bóstwo: Nauczę cię z niej korzystać, albo... wiesz co? Po prostu ci ją dam, bo twój kumpel, tam umiera!
Strzela w niego Błyskawicą Mądrości, a Mądrość przenika przez całe ciało Mariana.
Mario: Auć...
Bóstwo: Co?! Przecież dałem ci Moc...
Mario: Nie współgra to zbytnio, z pradawnym źródłem i artefaktem Głupoty, który mam w oku.
I traci przytomność.
Bóstwo: Wyjąć mu to, z oka!
Tymczasem
Tommy zaczyna wytwarzać strudnosprawione kule, z zaschniętego twardego gówna. I zaczyna nimi ciskać w Zenona, Tadeusza i Merlina.
Tommy: LETZ PLEJ SAM FUTBOL, ECH?!
Kula trafia Zenona w jaja, ale Tadeusz i Merlin, otaczają się polami siłowymi, do których przyczepiają się kule. Tommy gapi się na to, niedowierzaniem. Pola siłowe, odrzucają kule i setki z nich, trafiają w Wiseu, który traci przytomność, mając połamane wszystkie kości.
Tadeusz: Chodźmy. Musimy zdobyć Oko Tępoty.
Wtedy jednak wylatuje Marian, z pustym oczodołem. Zaczyna ich razić Błyskawicami Mądrości.
Merlin: Nieeee... Mądrośćććć...
Zostaje odrzucony, przelatuje przez kilka budynków i znika gdzieś osiemdziesiąt kilometrów dalej.
Tadeusz: Zzzeee... Mnąą... Nieee...
Wtedy powraca Zenon, i skręca mu kark.
Marian: Ruszajmy do Asgardu!
Gdy już są w Asgardzie, Tadeusz wstaje i poprawia sobie głowę. Zdejmuje też maskę, i widać twarz chłopka, oderwanego od pługa, z którego oczu strzelają iskry strudnosprawienia.
Tadeusz: Ja tu wrócę!
Gdy on znika, pojawia się Andrzej i patrzy na wykończonego Wiseu.
Andrzej: Znowu zawiodłeś.
Zaczyna go trudnosprawić. W końcu, staje przed nim Tomdzilla, z pięcioma łapami, i ziejąca gównianym ogniem, sama obrośnięta gównianą łuską.
Andrzej: Ty i ja-zniszczymy Asgard! I nie waż się zawieść, bo zrobię z tobą coś, dużo gorszego!