2 odcinek: Andrzeja rozbolała głowa. Nie miał nikogo z rodziny więc musiał niestety sam iść do
apteki
Zmieniając się w dziką bestię, naszła go chęć rozszarpania Andrzeja i Mariana na kawałki. Ci jednak byli już daleko...
Marian i Andrzej, dostrzegają Grażynę. Jest wściekła.
-Piniondze, za moją siostrę!
Mario: Co?!
Andrzej: Cicho, kretynie! Chcesz pinindzy?
Grażyna: Tak!
Andrzej: Nie mamy. Masz, Mario?
Mario: Of course, I hav...
Andrzej:... I haven't, prawda?
Mario: Ach. Racja!
Grażyna długo myśli.
Grażyna: Macie apap?
Mario: Tak.
Grażyna: To mi go dajcie. Chcę się naćpać.
Marian wyciąga kawałek mięsa, ugniata go i tarza w kredzie, którą jakimś cudem miał przy sobie. Potem ciacha to na małe kawałeczki -i mamy tabletki apapu!
Wszystko zakończyło się, tym że Grażyna -jakimś cudem -połknęła płonący kawał mięcha.
Mario: Andrzej, wiejmy...
Andrzej: To chyba nie miała, być gonitwa?
Mario: No...
Andrzej: Ok. To przyzwijmy Gandalfa! Ej, Gandalf! Nigdy nie byłeś fajniejszy, od Sarumana!
Gandalf: Co, ty mordorski popie××××××cu?!
Pojawia się Gandalf i zabija Andrzeja.
Mario: Aaaaaandrzejjjjjj!!!
Gandalf: Zamknij się, głupcze.
Gandalf unosi laskę, ale pojawia się GorylFace.
Mario ma plan.
Mario: Goryl, nigdy nie byłeś fajniejszy od szympansa! Tak mówi Gandalf! Gandalf, ty nigdy nie byłeś fajniejszy, od Sarumana, tak twierdzi Goryl!
GorylFace i Gandalf zaczynają walczyć. Tymczasem Mario bierze ze sobą popażoną Grażynę i ciało Andrzeja, chichocąc:
-To czas, by wypełnić mój plan! Teraz skażę całą ludzkość, na występowanie w "Trudnych Sprawach"! Pomszczę tych wszystkich okropnych aktorów, skazanych na życie w tym gównie, przez jeden odcinek!
W międzyczasie duch Andrzeja budzi się w pewnym dziwnym miejscu.
Andrzej: Uhh... Ciemno tu jak w murzyńskiej dupie...
???: Andrzeju...
Andrzej: ?
???: Musisz powstrzymać Mariana...
???: Marian postanowił zamienić cały świat w plan Trudnych Spraw...
Andrzej: Czemu.
???: Jego się spytaj!
Marian przygotował kamery, i nową broń -Rozprzestrzeniacz Zmierzchowo-TrudnoSprawowej Epidemii. Nagrywał wszystkie miejsca na świecie, i w je wszystkie miał wystrzelić Promień. Nagle pojawia się duch Gandalfa, Andrzeja i ???.
Andrzej: Mario, czemu to robisz?
???: I co zrobiłeś, z Grażyną?!
Gandalf: I czy, ja naprawdę jestem mniej fajny, od Sarumana?!
Mario: Cierpieliśmy, w "Trudnych Sprawach", wy gnoje! Gandalfie, wystąpiałeś w najbardziej wymuszonych występach gościnych, w historii! ???, zostałeś najsłabszym łotrem, na świecie! Andrzej, zabiliśmy jakąś babę, bo dała ci puste opakowanie apapu! Tak samo miał każdy, kto w tym wystąpił! A ja ich pomszczę!
Andrzej: Wiesz, kto cię powstrzyma?
Mario: Kto?
Andrzej: My, gnoju!
Mario: Nawet nie próbuj, bo cię potrójnie strudnosprawuję i będziesz największym gnojem na świecie, gnoju!
Gandalf: Arab, Grażyna, Arnold. Oni cię powstrzymają!
Mario: Oni?! Grażynę mam... A niech to! Zapomniałem, że jestem równie konsekwentny co ten serial!
Przybywa Arnold, strzelając z uzi i krzycząc:
-To za Gówno Tarskie, Tade... Marian!
Grażyna ciska w Mario kapciami, a Arab stwierdza fakt:
-K****a, co ja tu robię?!
Mario: Dobra, sami tego chcieliście ! Kto nie jest ze mną, ten będzie podwójnie strudnosprawowany!
Promień pędzi w kierunku bohaterów, ale ??? odkrywa, iż i tak jest już martwy.
Promień trafia go w serce. Ten zaczyna się powoli rozpuszczać i zamienia się w nicość.
Andrzej: Głupcze! Nie istnieje ktoś głupszy, od raz strudnosprawionego! Taki ktoś, nie istnieje! Zatem Gandalf... Nie żyje.
Mario: Przecież on cię zabił.
Andrzej: Racja...
Mario: Dokonywaliśmy miliarda zbrodni. Czemu, w ogóle nie jesteś ze mną? Pochowałem cię, chcę cię pomścić, a ty krzyczysz na mnie, bo zabiłem gościa, który cię zabił.
Andrzej: Zapominasz, że ja też jestem równie konsekwentny co ten serial?
Arnold: To za Gówno!
Mario: Giń, ty ścierwo!!!!11!!one
Arnold umiera, mrucząc:
-I'll be back.
Mario: Oki, kto nie chce umrzeć jak ta dwójka, niech się podda!
Andrzej: Marian...
Mario: Co?!
Andrzej: Wiesz, co? Odpal już to gówno...
Pojawia się duch Gówna Tarskiego.
Gówno Tarskie: Ktoś mnie wzywał?!
Arab gapi się na nich wszystkich i oznajmia:
-Nie, no, Marian!
Mario: Co znowu?!
Arab: Ten plan jest głupi, bo...
Mario: To "Trudne Sprawy", na miłość boską!
I naciska guzik. Taki czerwony, bo wszystkie guziki masowej zagłady, muszą być czerwone.
Rozprzestrzeniacz zaczyna się ładować
Mario: A teraz będę śmiał się stereotypowo i złowrogo... BUHAHAHAHAHAHAHA!
Grażyna: Nie pozwolę na to!
Grażyna rzuca kapciem w panel kontrolny maszyny. Lufa broni przesuwa się do góry..
Marian: Grażyna! Co ty robisz?!
Grażyna: Staję się nieoczekiwaną bohaterką!
Z powodu zmiany kierunku, rozprzestrzeniacz strzela promieniem w niebo, trafiając w rosyjską satelitę szpiegowską. Laser odbija się od satelity i zmierza ku ziemi.
Marian: ...Nosz ja pierd-
Laser trafia prosto w Mariana!
Marian zaczął tryskać krwią.
Przyszła Agata.
Agata: Ty świnio! Zdradziłeś mnie!
Agata próbowała mu dać w pysk ale zniknęła razem z nim.
Andrzej: Aha.
Rozprzestrzeniacz wszedł w tryb przeciążenia.
Grażyna: Co się dzieje?!
Gandalf: Musicie go zniszczyć! Jeżeli wybuchnie, reakcja łańcuchowa ztrudnosprawuje cały świat!
Andrzej: Hej, a on nie miał racji?
PojAwia się duch Pana Wieśka i Zenona.
Zenon: Mam pomysł!
Andrzej: Jaki?
Zenon: Andrzeju, twój kuzyn jest z twoją siostrą! Generalnie, Galadriell woli Elronda!
Wszyscy zaczynają trudnosprawić a tym samym pochłaniają moc promienia.
Gandalf: Jak to jest w ogóle możliwe?!
Zenon: Nie marudź, Deus Ex Machina to jedyny sposób na rozwiązanie tej sytuacji w stylu Trudnych Spraw.
Oni wysysają moc Promienia, a Promień wybucha. Ale dzieje się coś niespodziewanego! Teraz wszyscy mają w sobie moc Trudnych Spraw!
Pijany Pan Wiesiek: Miślem, że Marioo miał ttroche raci!
Przyzywa strudniosprawioną, boską energię i wskrzesza Mariana, teraz również naładowanego Ciemną Stroną Trudnych Spraw.
Mario: Dam, dam, dam!
Andrzej: Wiesiek!
Wiesiek: Sso?
Mario: To, gnoju!
Razi Wieśka błyskawicami, na których wyświetlają się klipy z "Trudnych Spraw".
Marian wygląda jak olbrzym, ma kilka ramion, macki, a na całym jego ciele wyświetlają się odcinki "Trudnych Spraw".
Mario: Powstań, Wieśku! Od dziś jesteś mym sługą!
Wiesiek zamienia się w Świętego Mikołaja, oblanego krwią, pijanego i nucącego: "Zdradziła mnie! Wystawiła mnie!". Jeg oczy błyszczą czerwienią.
Grażyna: Nas nie pokonasz! My też mamy moc...
Mario: A czy ten serial, jest konsekwentny?
Grażyna: Niezbyt...
Mario: Więc już ich nie macie! A masz, gnojó...wko?
Grażyna obrywa i zamienia się w starą babę, którą utrzymują jej nowi kochankowie.
Andrzej: Wiać!
Gandalf: To nie miała być gonitwa!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Andrzej: To co mamy robić? Stać?! Nawet "Trudne Sprawy", bywają czasem choć trochę, w miarę... normalne, pod względem umysłu!
Wszyscy: WIAĆ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!111 11oneoneone!!!!!!!!
Marian śmieje się demonicznie i zaczyna strzelać we wszystko wokół błyskawicami strudnosprawienia. Pojawia się w Afryce, w Anglii, w Polsce, i w Rosji. Ma teraz całą armię strudnosprawionych pół-bogów.
Tymczasem Gandalf prowadzi Zenona, Andrzeja i ktokolwiek tam przeżył do bunkrów, pod Łodzią.
Na ścianach są chieroglify, przedstawiające liczne sceny z "Trudnych Spraw".
Andrzej: Co to za miejsce?
Gandalf: Korytarze Idiotyzmów. Legenda Śródziemia, mówi iż Zrodzony z Głupoty, podbije świat, pogwałci prawa i raz na zawsze pogrąży świat w Głupocie. Miał posłużyć się dziełem zła. "Trudnymi Sprawami". Z początku myślałem, że Zrodzonym z Głupoty jest Tadek, a ty i Marian jesteście Dwójką Idiotycznych Wybrańców, o których mówi proroctwo. Ale to Marian jest Zrodzonym z Głupoty, a twym towarzyszem, Andrzeju, jest Tadek.
Andrzej; Tadek?! Przecież z nim ciągle się tłukłem!
Gandalf; Właśnie. Towarzyszył ci, walcząc z tobą.
Zenon: A ty jesteś w tym serialu, bo...
Gandalf: Ja i Saruman rozpracowaliśmy to lata temu.
Andrzej: No... A co to za Korytarze?
Gandalf: Tu przecina się Moc Głupoty, źródło potęgi "Trudnych Spraw". Tu ma dojść do Ostatecznej Bitwy. Jeśli w niej wygramy, "Trudne Sprawy" zginą, a jeśli nie... Mario zwycięży, a proroctwo się wypełni.
Andrzej: OK, ALE CO JA MAM ZROBIĆ JAKO WYBRANIEC?
Gandalf: Masz.
Gandalf podaje Andrzejowi tępy miecz, beznadziejnie zrobiony, który ma kolor gówna, i nie dałoby się ciąć papieru.
Gandalf: Tym Gównianym Mieczem, unicesstwisz Mario.
Andrzej: Chwila moment, co my mamy niby zrobić? Jak mamy go pokonać?
Gandalf: Potrzebujecie broni moi drodzy. Legendarnej broni. Proroctwo mówi że-
Andrzej: Gówno mnie obchodzi proroctwo, mów gdzie jest broń!
Gandalf: Ale proroctwo...
Andrzej: Pie****l się!
Gandalf: Proroctwo...
Andrzej: Pie****l się!!
Gandalf: Broń jest w tamtej grocie!
Wskazuję grotę, stojącą naprzeciwko nich.
Gandalf: To jest Grota Kretyństwa, proroctwo mówi...
Zenon: Zamknij ryj!
Gandalf: K****a! Jestem po to, by gadać o proroctwach, więc ty się pie***l i mnie posłuchaj!
Zenon: Dobra.
Gandalf: Zatem proroctwo mówi, że tam jest broń, co może zabić Mario!
Andrzej: A Tadek, nie miał mi pomóc, w wybrańczej robocie, czy coś?
Gandalf: A, to... Uznajmy, że zastąpi go Zenon.
Andrzej: To można dokonywać takich zmian, no wiesz, z przeznaczeniem i w ogóle...
Gandalf: TO SĄ "TRUDNE SPRAWY"!!! A teraz idź po tą broń!
Wchodzą do Groty. Zenon dostaje łuk z czarodziejskimi strzałami, złote blond włosy Orlando Bluma i spiczaste uszy. A potem jeszcze dwa uzi, minigana i kałasznikow.
Zenon: Oh, jeach! Jestem Lego-Rambo!
Andrzej: A co ja mam?
Gandalf: To gówno.
Daje mu nóż i aparat.
Andrzej: Huura!
Gandalf: Spoko, to jest Nóż Skretynienia, za jego pomocą możesz unicestwiać cudze umysły. A to jest aparat, który wysysa innym dusze, tak jak prawdziwy aparat, jego posiadaczom...
Andrzej: Fajne.
Zenon: Możesz wziąć jeszcze tamto!
Andrzej: Co?
Andrzej: To jakaś ściema. On ma kałasznikowy, i w ogóle, a ja mam wierzenie w siebie? Liż moje gówno, Gandalfie!
Gandalf: Dobra, stój! Dam ci taki ładny pierścionek.
Andrzej: A co on robi?
Gandalf: Potrafi robić cię niewidzialnym, ale ma kilka bonusów, na przykład ma kilka aplikacji, wi-fi bez lagów, strzela ogniem i piorunami.
Andrzej: Umowa stoi! No to co mamy robić?
Gandalf: Czekać, aż Mario się o wszystkim dowie, i tu przyjdzie na Ostateczną Bitwę.
20 dni później
Przybywa Mario z nieskończoną armią strudnosprawionych.
Andrzej: O k****a! Jest ich dużo!
Zenon: Mam plan! Skorzystaj z filmweba, i zaproś na jatkę, wszystkich którzy nie lubią "Trudnych Spraw".
Pojawia się biliard filmwebowiczów.
Trwa bitwa. Dowódcami armii Mario są Grażyna i Wiesiek. Pędzą na rumakach, które plują śliną i mają zawieszki, z napisami "KOPNIJ MNIE!" oraz "JAM JEST RUMAK NAJZAJ*******EJ PARY NA ŚWIECIE!". To oznaczało, iż ta dwójka się pobrała :-)
Andrzej biegał po polu bitwy, strzelając z pierścienia piorunami, i nawalając wszystkich swoim nieszkodliwym mieczykiem. Lego-Rambo mu pomagał, prowadząc do boju miliardy filmwebowiczów.
Marian: PSZYNIEŚCIE MI ŁEP ANTŻEJA, CJULE!
Ma teraz tępy wyraz twarzy, puste oczy i szaty, na których znajdują się symbole: "2+2=3000 0000".
Andrzej: Co mu się stało?!
Gandalf: Pogodził się ze swym przeznaczeniem, przeznaczeniem Zrodzonego z Głupoty.
Lego-Rambo: Dam mu popalić!
Andrzej: Stój! To bóg głupoty!
Lego-Rambo: Ale ja go pokonam.
Andrzej: Dlaczego:
Lego-Rambo: BEACUSE I'M BATMAN, AND RAMBO, AND LEGOLAS, AN EVERYBODY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Dostał świra i pędzi do Mariana. Zaczynają się tłuc.
W międzyczasie filmwebowicze, Gandalf i Andrzej pokonują wszystkich wokół.
Wiesiek pędzi na Andrzeja, ale ten zaczyna wierzyć w siebie i wyzwala Moc Wybrańca (tylko taki banał, by pasował), i zaczyna się tłuc z pijanym człekiem, który wypił za dużo.
Wiesiek: ZUUUUL, MOTHEF****R, ZUUL!
Andrzej: A masz, Wiesiu!
Wiesiek kopie Andrzeja w krocze, lecz ten wpycha mu do ust słone paluszki, wbija miecz w jelito i wyrywa mu głowę, z ustami w których jest masa paluszków.
Głowa Wieśka: Paluszki... Och, Paluszki, jak ja za wami tęskniłemmmm....
Grażyna: Zabiłeś go, ty bezwartościowy alkoholiku!
Andrzej: Łap!
Ciska w nią głową Wieśka. Ta zaczyna uciekać, bo jest głupią babą z "Trudnych Spraw".
Tymczasem Lego-Rambo-Zenon walczy z Marianem, Zrodzonym z Głupoty.
Marian: Zamknii mortem, gnoju...
Zenon dowala mu pięścią, bieże kałasznikowo i strzela mu w oko.
Marian: AŁA! Gupi jesteś! Teras jezdem jak ten Nik Fiury! Albo pirat!
Mario zaczyna w niego ciskać kulami strudnosprawczej energii. Ale one za każdym razem zmieniają tor lotu i omijają Zenona.
Marian: Jak to morzlife?
Lego-Rambo: Mam moce nieśmiertelności Bluma i Stallone'a! Pokonam się!
Marian: Racia. Jag go pokonać?!
Grażyna: Panie, pokona go krytyka!
Wyjmuje smartfona i puszcza recenzję:
-Stallone nie zrobił, ani jednego dobrego filmu, od przeszło 20 lat... Blum powoli traci swą sławę, od czasu...
Zenon: NIEEEEEEEE!!!!!!!!!
Grażyna: Ha! Ha! Ha!
Marian: Giń, źcierfo!
Trafia go kulą strudnosprawienia. Zenon zaczyna wrzeszczeć i się przemieniać.
Nadbiega Gandalf.
Gandalf: O nie! Zbyt wiele przepowiedni wymyślałem, byś zabił mi kolejnego Wybrańca, Mario! Abragówniarda!
Z jego laski bucha błyszczący na brązowo, śmierdzący promień i trafia w Zenona.
Gandalf: Naprzód, Andrzeju i filmwebowicze dzielni! Zniszczmy tych plugawych fanów "The Room"!!1one
Marian i Grażyna muszą się na chwilę wycofać, by się przegrupować. A ponieważ to "Trudne Sprawy", główni bohaterowie są za głupi, żeby skorzystać z sytuacji.
Andrzej: Co zrobiłeś Zenonowi?
Gandalf: Powstań, Terminatoro-Batmano-Robinhoodo-Zenku!
T-B-R-Z: Co ty mi zrobiłeś, naćpany emerycie?!
Gandalf: Tchnąłem w ciebie tyle życia postaci z dobrych filmów, że powstrzymałem cię od absolutnego strudnosprawienia.
Zenon ma teraz bicepsy Terminatora, głos, pelerynę i uszy Batmana oraz mordę, łuk i kołczan Robin Hooda. Po jego ciele biegną brązowe iskry.
Zenon: Czuję się, jakby w moich żyłach płynęło gówno.
Gandalf: Cóż, tak z pewnością nie jest ;-) ... Ale to nie ważne! Do boju! Za Gondor, etc., etc...!!!
Marian: Nie damy im rady... chyba że...
Marian wznosi oczy ku niebu i zaczyna krzyczeć
Marian: O BOGU ZŁYCH FILMÓW! MISTRZU NAD MISTRZE PRZENAJŚWIĘTSZY! ZSTĄP ZE SWEJ WYTWÓRNI GÓWNIASTEJ I UDZIEL NAM POMOCY! PRZYBĄDŹ... TOMMY WISEAU!
Z nieba zaczynają walić pioruny, a z pojawia się Tommy Wiseau.
Tommy: Gdzie ja jestem?!
Marian: Teraz!
Marian strzela w Wiseau kulą strudnosprawienia, co łączy go z nim... jakimś cudem.
Torian: AAAAAAAAAAAAGH! Let's play some football... eh?
Tommy/Marian rośnie do rozmiarów Godzilli i zaczyna strzelać w przypadkowych ludzi kulami strudnosprawienia.
Gandalf: O kur...
Andrzej: No i co teraz?!
Zenon: ...Teraz skopiemy mu zad!
Zenon biegnie do Torana, strzelając z karabinu maszynowego i krzycząc, kozackie teksty.
Torian: Oh, hi Mark...
Zenon: Zenon, ale dzięki!
Torian: Wybacz, lecz muszę cię zabić!
Gandalf: W IMIENIU DOBRYCH FILMÓW! O BOGU NAJŚWIĘTSZY, PANIE DOBRYCH FILMÓW, PRZYBĄDŹ I STAW CZOŁO TEMU GÓWNU!!!!
Pojawia się Francis Coppola i wstępuje w Gandalfie.
Gandalf: Nie we mnie, Francis, w Andrzeja.
Francis: To brudny wieprz, ale ok.
Andrzej łączy się z Francisem i zaczyna walczyć z Torianem.
Gandalf zapomina o powiększeniu Frandrzeja. Torian rozdeptuje go.
Gandalf: O NIE, MOWY NIE MA!
Gandalf strzela promieniem w krwawą masę, która została z Frandrzeja. Ten ożywa.
Frandrzej: Czy tym razem mógłbyś mnie powiększyć?
Gandalf: Jasne!
Gandalf przygotowuje się do rzucenia zaklęcia powiększającego, ale tuż przed promień wlatuje kopnięty przez Toriana Zenon.
Promień łączy Frandrzeja i Zenona.
Frandrzenon: AAAAAAAAAGH!
Frandrzenon rośnie do rozmiarów Godzilli i zamienia się w olbrzymiego Corleone-terminatora strzelającego z łuku Robin Hooda w pelerynie Batmana, na którego ciele wyświetla się cała trylogia Ojca Chrzestnego, dwa pierwsze Terminatory, I 12 gniewnych ludzi. Skąd ci ostatni? Nie wiem.
Frandrzenon zaczyna walczyć z Torianem. Znowu.
Frandrzej: Nie pokonasz, mnie!
Torian: Nie bondź gupcem, Frandrzeju! Śfiatem władajom złe filmy! Dowodem tego bendzie muj ulóbieniedz Majkel Bej!
Pojawia się Micheal Bay, a za nim setki transformersów, naładowanych sterydami żółwi ninja i strasznie opalonych modelek.
Frandrzej: Nie poddam się, Torianie! W życiu!
Dwa giganty ciągle się tłuką. Frandrzej jest złoty i chwalebny, ale Torian ma kolory gówna i wszyscy mu kibicują.
Zenon i Gandalf gapią się na wszystko przerażeni, bo Torian zwycięża.
Zenon: O, matko...
Gandalf: Tak, on przegrywa. Ale taka jest przepowiednia. To Wybrańcy mają się tłuc.
Zenon: A ja nie jestem Wybrańcem?
Gandalf: Och, racja... PRZYBĄDŹ ROBERCIE CLOU'SIE, PRZYZYWAM CIĘ, BOGU BRUCE'A LEE!!!
Zenon zamienia się w gigantycznego chińczyka, mistrza kung-fu wykonanego ze srebra. Rzuca się na Torana.
Toran: O, szlak! Musze czegoś zrobeć, rzeby wygrać!
Grażyna: Szefie, przyzwij inne bóstwo złego filmu...
Torian: Mam pomysła! Muszem pokazadź rze nawed nailebrzy film morzna spiernidżyć! PRZYBONDŹCIE ZUE SIKUELE!
Na polu bitwy pojawiają się... złe sequele dobrych filmów. Batman i Robin, Terminator 3, Superman 4, i wiele innych...
Frandrzej: CO TO JEST?!
Torian: HAHAHA! Widzicie? Zue kontynłacje dobryh filmuw! Nawet one uleguy zdrudnosprawieniu!
Torian łączy się ze złymi kontynuacjami i staje się jeszcze większy...
Frandrzej: O K****A, CO TO JEST?!
Zenon: Opanuj się i atakuj, ty amerykańska świnio!
Frandrzej: Ale ja jestem polakiem...
Torian jest teraz wielkości Galactusa, a z jego rąk buchają gówniane błyskawice. Morza zamieniają się w szczyny, wulkany wybuchają gównem, a wszystko robi się głupie i wypaczone. Nasza planeta wygląda jak wielki, okrągły kał.
Dwójka Wybrańców się łączy, powiększa, a Gandalf dodaje do tego jeszcze kilku dobrych reżyserów pokroju Tima Burtona i Johna McTiernana.
MIESZANINA WYBRAŃCÓW: TERAZ JUŻ WSZYSTKO ROZUMIEM! TO JAK MĄDRY JEST ŚWIAT, ZALEŻY OD SZTUKI! PRZYBĄDŹ TOLKIENIE, PRZYBĄDŹ SIENKIEWICZU, PRZYBĄDŹ HOMERZE, PRZYBĄDŹ LEWISIE, PRZYBĄDŹ ROWLING!
Teraz miesza się ze wszystkimi dobrymi pisarzami, potem z aktorami, ze scenarzystami, a potem jeszcze z malarzami i twórcami komiksów.
Gandalf: Doskonale! Wy wszyscy, z pewnością potraficie sobie poradzić z okropnością Wiseu.
Tymczasem Torian ma asa w rękawie...
Torian: HA! MYŹLIDZIE RZE TO FSZYSTKIE FORMY SZTUKI NA TYM ZATENHŁYM ŚWIECIE?! PRZYBĄDŹCIE LJN, EA, ACTIVISION!
Torian zaczyna łączyć się z twórcami okropnych gier komputerowych i nieuczciwymi wydawcami...
Frandrzej: Gandalf, co to ma być?! Czemu ty nie połączysz nas z dobrymi grami?!
Gandalf: No widzisz, ludzie wciąż dyskutują czy gry komputerowe to forma sztuki...
Frandrzej: PO PROSTU TO ZRÓB!
Gandalf: Dobra, już!
Gandalf zaczyna dorzucać do mieszaniny Hideo Kojimę, Nintendo, CD Project RED, i różne legendarne serie, z samym Mario na czele.
Mieszanina wybrańców rośnie i powiększa się, aż osiąga rozmiary Toriana...
Frandrzej: Kończmy to!
Po długiej nawalance.
Zenon: Frandrzeju, jest jeden sposób, by to skończyć!
Frandrzej: Jaki?!
Zenon: Widzisz, to coś po prosto rozprzestrzenia Moc Głupoty, która chyba jest Mocą Gówna, nie Gandalfie?
Torian: BENDZIE BO FAS NENDZNE ŚCIERFA!
Gandalf: Racja, ale właśnie mówię do małej cząstki twojego paznokcia, bo jesteś monstrualnym gigantem, i nie mam pojęcia jak mnie słyszysz.
Zenon: Więc, oczyśćmy to gówno! Gandalfie, jako maluch, uknuj jakiś plan i go oczyść!
Gandalf: Nie ja jestem Wybrańcem!
Zenon: Frandzeju, wyskakuj i oczyszczaj z pomocą Gandalfa!
Francis: Ja zostanę! Cześć, Andrzej!
Andrzej wyskakuje z wielkiego, kosmicznego ciała i spada nieskończoność kilometrów w dół.
Oczywiście ląduje bez ani jednego zadrapania, bo to "Trudne Sprawy". No i ląduje tuż obok Gandalfa.
Gandalf: Dobra, mam pewien pomysł. Abragówniarda hokussrokus!
Pojawia się przed nimi butelka szamponu, wielkości sporej skały, która promieniuje fioletowym światłem i nagle przemienia się w białą włócznię, z której wystają diamenty.
Andrzej: Co to za kiczowate coś?
Gandalf: Kiczowate, ale czyste. I tym zniszczysz Mario.
Andrzej: To co mam zrobić?
Gandalf: Dostać się do środka jego cielska i rozszarpać, go za pomocą Strasznie Kiczowatej Włóczni Czystości.
Andrzej zaczyna wdrapywać się po ciele Toriana, ściskając SKWC.
Andrzej wspina się dzień i noc, tylko aby zauważyć że jest dopiero przy kostce Toriana.
Andrzej: Gandalf, przecież wejście tam zajmie kilka lat! Nie możesz mi pomóc?
Gandalf: Eh, ok... Chcesz to masz. Telegównus Przeniosus!
Andrzej przenosi się do wnętrza Toriana, gdzie zdaje sobie sprawę że jest ono zrobione ze złych filmów. W oddali widzi olbrzymie serce wypluwające z siebie gówno.
Andrzej: Mam cię...
Andrzej zaczyna biec ku sercu, ale po drodze napotyka Tommy'ego Wiseau!
Andrzej: Myślałem że Marian się z tobą połączył!
Tommy: Połączył. W jego środku znajduje się moja dusza. Nie pozwolę ci przejść... najpierw zagramy w futbol, eh?
Tommy rzuca w Andrzeja piłką do rugby. Andrzej robi unik, piłka trafia w jelito Toriana i wybucha!
Torian: AAAAAAAAAGH!
Andrzej: ...No dalej Tommy, gramy w futbol!
Tommy dalej rzuca w Andrzeja piłkami, ale nie ma cela, więc wszystkie piłki trafiają w narządy wewnętrzne Toriana i wybuchają.
Andrzej: Dzięki, Tommy. A teraz cię zabiję, a potem unicestwię cały ten organizm.
Tommy: That's a funny story. HAHAHAH!
Andrzej zabija Wiseu i zaczyna nawalać w serce Mariana. Robi tak kilka godzin, aż w końcu serce wybucha, i wszystko zaczyna powoli wracać do normy. Ziemia nie wygląda już jak kał!
Marian: NIEEEE!!!
Wypluwa z siebie wszystkich złych reżyserów, wytwórnie i filmy, a w końcu zaczyna z niego wychodzić moc strudnosprawienia.
Andrzej: Udało się!
Marian: A niech to szlag!
Gandalf: Hej, to pewno nie koniec całej historii, więc zróbmy jakiś przekombinowany zwrot fabularny!
P.S Strudnosprawienie zostało rozwalone na zawsze, o ile się nie odrodzi, czy coś w tym guście.
Na miejsce bitwy przyszedł 10-letni Maciuś z porażeniem wewnątrzdupnym (pamiętacie go?).
Maciuś: Wiesiek!
Wiesiek: Ja?!
Maciuś: Zabrałeś moje paluszki!
Wiesiek: ...Może i zabrałem... co z tego szczylu?!
Marian wykorzystuje sytuację i szybko teleportuje się do środka Maciusia.
Maciuś: ...Te PaLużkI tO był MUJ OJCIEC...
Andrzej & Gandalf: Hę?!
Marian w ciele Maciusia zaczyna trudnosprawić...
Zenon: O nie...
Wiesiek: A ja jestem gadającą głową, która ma w ustach paluszki.
Wszystkie dobre gry, artyści i filmy rozpływają się w powietrzu, a filmwebowicze odchodzą. Jednak Grażyna biegnie do Maciusia.
Grażyna: O, nie Mario! Nie dam ci zyskać mocy zła, trzeci raz!
Marciuś: Nje pofstrzymacie mnje! Jestem sóper kosackim mistżem zua!
Usiłuje przyzwać moc trudnosprawienia, ale nie jest w stanie.
Marciuś: Szlak! Nje ma jusz mocy ztrudnozprafienja!
Andrzej: A ja go nie miałem zniszczyć?
Gandalf: No, tak, zniszczyłeś Zrodzonego z Głupoty. Mario, możesz przestać tak gadać.
Marciuś: Dobra, dobra. Mam genialny pomysł, Andrzeju! Będziemy dalej uciekać przed policją, i zapomnimy, że to wszystko miało miejsce!
Grażyna: A właśnie... zabiliście moją siostrę, gnoje!
Marciuś & Andrzej: O nie...
I uciekają, przed wściekłą Grażyną.
Grażyna rzuca Marciusiowi kapciem w głowę. Marcius mdleje, a Andrzej rzuca jego nieprzytmonym ciałem w Grażynę.
Grażyna: Zapłacicie mi za to!
Mario wyłazi z ciała Maciusia, a ponieważ tamten ma porażenie wewnętrznodupne, kopniak w dupę od Grażyny, sprawia mu niewyobrażalny ból.
Marian ucieka, ale Gandalf rzuca się na niego i krzyczy:
- Jeśli się nie poddasz, to roztrzaskam ci łeb, cioto!!1one
Mario: Patrz, Sauron!
Gandalf: Jaaasne.
Pojawia się Sauron i wysysa Gandalfowi duszę.
Sauron: Nieźle było, stary. Trzymaj tak dalej, a przejmiesz władzę nad światem.
Odchodząc Sauron, stwierdza szeptem:
- Biedak, nigdy się nie udaje...
Mario: Super! Mam teraz martwe ciało Gandalfa, do opętania!
Le<<<ktor:Nie Mariusz nie opętał nie ciało nie gandalfa.
Marian: Co ci się stało?! O_O
LAHYIYH**: <<<
Marian: Possessus Gówdupus!
Marian wchodzi w ciało Gandalfa i strzela w Grażynę kulą ognia. Grażyna spala się.
Mardalf: Twoja kolej Andrzej! Gównus Promienius!
Mardalf strzela w Andrzeja gównianym promieniem, który ten blokuje Strasznie Kiczowatą Włócznią Czystości.
Andrzej: Teraz skopiujemy Harry'ego Pottera!
Wyjmuje gałązkę drewna, wkłada szatę, krawacik i okulary.
Mardalf wkłada czarny płaszcz, robi się łysy, ma czarną pelerynkę.
Zaczynają się pojedynkować.