PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=232988}

Westworld

2016 - 2022
7,9 110 tys. ocen
7,9 10 1 110078
6,4 27 krytyków
Westworld
powrót do forum serialu Westworld

S01E10 - Finał

ocenił(a) serial na 9

Niestety to już koniec pierwszego sezonu wspaniałego serialu. Twórcom należą się gratulacje, ponieważ ze względu na czas trwania odcinka, można go nazwać filmem. Mnóstwo odpowiedzi, bunt oraz delikatna furtka do nowego sezonu, który dopiero za dwa lata.

Gratuluję forumowiczom, których teorie okazały się być rozwiązaniem zagadki.

Jak wasze wrażenia?

użytkownik usunięty
DiableAuCorps

Jemu nie chodziło o jako taką tęsknotę jak to powiedzmy rozumiesz. Jemu chodziło (chyba) o to, że patrząc na poczynania ludzi, chyba by wolał hosta, który jest na np. dobro zaprogramowany.

Chill, rozumiem wypowiedź pape;) Zabawa konwencją. Też uważam, że obecnie ludzie są gatunkiem przereklamowanym. I podobnie jak Ty mam obawy, czy gatunek niedoskonały przy aktualnym stanie moralnym jest w stanie stworzyć (bawić się w boga) istotę "lepszą" i doskonalszą i czy w ogóle powinien podejmować takie próby. Ale to już zostawiam filozofom.

DiableAuCorps

No na to, ciężko o logiczną odpowiedź ;), poza tym, co napisałaś poniżej, że zabawa konwencją i takie o sobie przewrotności :)
Nie tęsknię za to za kontaktem z rekinami, mimo że jeszcze nie miałem wcześniej takowych :) Ale tak jakoś z góry wiem, że nie tęsknię ;)

paperski

No ale rekiny istnieją w przeciwieństwie do hostów...chyba :D

DiableAuCorps

Wiesz, tak mówiąc już poważnie, myślę, że byłoby to dużym przeżyciem stanąć tak naprzeciw hosta, a już nie mówię nawet dotknąć, objąć...... Mieć tę świadomość, że jest to maszyna, a jednocześnie czuć, jakby się rozmawiało z człowiekiem.
Byłby to dość niezwykły dualizm odczuciowo-poznawczy :)

paperski

Myślę, że to już się dzieje. Polecam dokument BBC, co prawda na podstawie Humans, gdzie budują syntha Gemmy Chan ( https://www.youtube.com/watch?v=oJJqLttqyqs ). Tu jest to w mikroskopijnej skali na potrzeby programu TV, a i tak jest imponująco. Zwłaszcza ciekawe wątki z komputerami samouczącymi się (turniej Jeopardy i komputer IBM Watson czy "spontaniczne" zagranie komputera w GO). To robi wrażenie. I to jest wiedza powszechna, to co dopiero musi dziać się za zamkniętymi drzwiami tajnych laboratoriów;) Może nasze pokolenie jeszcze tego nie doświadczy w skali komercyjnej ale następne?

DiableAuCorps

Wielkie dzięki za ten dokument. Bardzo fajny!
I wiesz.... z jednej strony oglądając go, wydaje się, że pewne rzeczy człowiek jest już jakoś tam w stanie zrobić. Zrobili odlew twarzy, nagrali próbki głosu, no lepiej lub gorzej zbudowali bardzo podobnego robota.
I gdy już się myśli, że to już blisko, to jednak dochodzi do głosu ta druga myśl, że czy ten robot będzie tak czy inaczej wyglądał, to do uzyskania tego efektu, żeby szybko mówił, reagował w tempie człowieka, a przede wszystkim jego wypowiedzi były jak najbardziej naturalne, nie tylko bazujące na wygranych danych, jak najbardziej swoje własne będące wynikiem mechanizmu uczenia się, to chyba jednak spory kawałek drogi przed nami jeszcze :)
Wgrać maszynie można wszytko. Wszystkie encyklopedie świata itd. Tylko żeby tu się jeszcze w nich świadomość wytworzyła ;) - osobowość, własne upodobania, humory, humorki, żeby taki robot tryskał naturalną ironią, był sarkastyczny, a to czasem smutny, zafrapowany czymś, mający bzika na punkcie czegoś, gdy mu się coś spodoba, pełen pasji wtedy, albo tak jak my sobie teoretyzujący na jakiś temat... :)
Ładnie wiele rzeczy w Westworld pokazali, jak to można przesuwakami podregulować, żeby np taka Maeve się czymś mniej przyjmowała np. :) Ale kurde diabeł tkwi w szczegółach i niewyobrażalne musiałyby być te wszystkie algorytmy, aby dało to tak naturalny efekt, jak w przypadku człowieka.

użytkownik usunięty
paperski

Pytanie tylko brzmi - czy jesteś pewien, że chcesz kontaktu z takim hostem, który mimo wszystko jest zaprogramowaną maszyną? My ludzie często działamy spontanicznie. Czy hosty by to potrafiły? Czy hosty potrafiłyby przestać kalkulować (opłaca się coś zrobić czy też nie?) i robić coś spontanicznie.
My jesteśmy, że tak powiem filmowo Wybrańcami Mocy (jestem ateistka ale posłużę się tu też określeniem mamy wolną wolę) - sami wybieramy czy chcemy i czynimy dobro czy też zło. I robimy to częstokroć spontanicznie i bez kalkulacji. Bycie dobrym jest mimo wszystko dla nas bardziej opłacalne. Bo jesteśmy gatunkiem stadnym i potrzebujemy stada do przeżycia. Choć np. takie korporacje próbują w nas wyrobić samolubnego skur*ka, to i tak korpo potrzebuje stada by działać.

Tak zacznę od tego stwierdzenia o ateizmie, gdyż (abstrahując od tego, że też jestem), spodobało mi się, że mówiąc o wolnej woli dałaś to zaznaczenie odnośnie wiary. Mówię to z uśmiechem, gdyż o ile wiemy, że religia o tym mówi, ale - tak na dobrą sprawę, chyba sobie zgrabnie za bardzo zawłaszczyła ją.
Odebrałbym jej ją. Wolna wola kompletnie nic wspólnego nie musi mieć z wiarą. Jest wynikiem ewolucji i tego, że tak bardzo staliśmy się samoświadomi, pełni możliwości wyboru, decydowania itd.

Spontaniczność. Od razu się przypomina, jak Maeve myślała, że mówi, to co akurat w danej chwili spontanicznie jej przychodzi na myśl, gdy w rzeczywistości (ta scena, co trzymała "tablet") dokonywała wyboru jedynie z uprzednio zaprogramowanych sekwencji słów i zwrotów. W tym momencie widz chyba trochę musi przymknąć na to oko, gdyż hosty - np. ona, nie wydawały się jakieś ograniczone w zasób słów, czy też aby miały jakiejkolwiek problemy z interakcją w tym względzie z gośćmi. Trzeba było naprawdę wgrać tysiące przeróżnych wariantów. A że nasuwa to pewną trudność, co do przewidzenia wszystkich możliwości, to jakże zgrabnie wyposażyli je w zdolność improwizacji. Czym jest ta ostatnia? W jakimś sensie dokonywaniem własnych wyborów. Ale czy z niczego? Musi być jakiś zakres posiadanej wiedzy, aby można było dokonywać porównań, szukać jakichś analogii itd. Można by się zapytać, czy Dolores byłaby w stanie tworzyć neologizmy?
Z drugiej strony ta spontaniczność w przypadku człowieka, tak naprawdę też wynika z posiadanej przez nas bazy informacji, tudzież doświadczeń. Oczywiście będzie - o ile będzie, ta różnica, gdy spontanicznie decydujemy, że wybierzemy się zaraz do kina, gdyż lubimy i akurat naszła nas na to ochota. Albo jutro dla odmiany pójdziemy inną drogą, niż dzisiaj - ot bo mamy taką myśl, żeby zrobić coś inaczej, ot w myśl, że nie jesteśmy przewidywalni.
Czy host byłby do tego zdolny? Budzi się rano, otwiera oczy, wygląda za okno, patrzy jaka pogoda, widzi, że słonecznie, aaa to idę na plażę się poopalać, bo lubię. A gdy już się wydaje, że nic go od tego nie odwiedzie, to nagle zmienia zdanie.

W sumie trudna jest dyskusja w tej sprawie, gdyż obserwując zachowanie Dolores, czy Maeve, hmm, można powiedzieć, że chyba za bardzo je uczłowieczyli. Bowiem, czy widząc ich różne reakcje, rozmowy, odnosiłaś wrażenie, że są robotami? Właściwie głównie w tym jednym momencie (jasno zaprogramowanym), gdy miały ignorować, jak się mówiło o zewnętrznym świecie, pokazywało jakieś zdjęcia etc.

Odpowiadając więc na to pierwsze pytanie, które postawiłaś, my w jakimś sensie też jesteśmy jakoś zaprogramowani i można powiedzieć, że nieustannie programowani kolejnymi doświadczeniami, które nabywamy. Decyzje, które wydają się nam spontaniczne, tak naprawdę mają oparcie w tym, co wiemy na jakiś temat. Jest to też jakaś improwizacja z naszej strony.
Co do wyborów z gatunku "dobro" czy "zło", czy tak jak piszesz dotyczących kalkulowania, czy coś jest opłacalne, czy nie, to na dobrą sprawę - trzymając się możliwości, jakie przedstawiono w Westworld, wydaje się, że wszystko można zaprogramować, także i spontaniczność. Osobną sprawą jest natomiast to, że w tej chwili tak łatwo o tym mówimy, a póki co, to co widzimy w serialu przekracza nasze możliwości techniczno-naukowe.

Czytałem ostatnio trochę o machine learningu. Takie, czy inne osoby zajmujące się tym, fajnie o tym mówią, że ich programy dokonuje co prawda jakichś prostych, ale własnych wyborów, gdy tak naprawdę bez konkretnych algorytmów, nie byłyby w stanie, zaś te decyzje są tylko pozornie przejawem namiastki sztucznej inteligencji.
O jakiejkolwiek sztucznej inteligencji, która kiedykolwiek powstanie z ludzkiej ręki, trudno będzie powiedzieć, że jest niezależna, gdy jakąkolwiek decyzję by nie podjęła, choćby sprawiającą wrażenie najbardziej spontanicznej, musiałoby to uprzednio zostać zaprogramowane.

Mówisz, że sami wybieramy, co chcemy czynić, dobro, czy zło. Czy jednak na pewno sami? Gdzieś na końcu oczywiście, gdy jeden człowiek postanawia okraść drugiego, do ostatniej chwili jest jeszcze w stanie zdecydować inaczej. Jednakże to wszystko co przed tym, to co w ogóle doprowadziło do tego momentu, bardzo często pokazuje, że przeróżne okoliczności, począwszy od tego, czy może jakieś skłonności odziedziczyliśmy (teoretycznie), a bardziej praktycznie, całe okoliczności, które towarzyszą człowiekowi od urodzenia i go kształtują. To, że np urodził się w biednej rodzinie, a nie bogatej. W kraju ogarniętym wojną, a nie pokojem. To mogło sprawiać, że czuł jakąś niesprawiedliwość w życiu. Dodatkowo jeszcze rodzice przekazali mu takie wartości, a nie inne. I wiele, wiele, czynników, które można by porównać do programowania hostów.

A żeby zejść z tego ciężkiego tematu, dobry ten film "Ona".
Intrygująca byłaby możliwość wdania się w taką interakcję.
Wiesz dlaczego też napisałem, to co poprzednio? Gdyż abstrahując od tego, czy host miałby tę spontaniczność, czy nie, mam wrażenie, że przede wszystkim byłby szczery i prostolinijny.

użytkownik usunięty
paperski

To co zatem czyni nas ludzkimi? Bo tak w sumie można by było z Twoich słów wyciągnąć wniosek, że przy sprzyjających warunkach ten czynnik ludzki to żywe mięso plus parę rzeczy odróżniających nas od innych żywych istot na tej planecie.

Ha.. oglądając "Ona" sama się zastanawiałam jakby to było i czy nie skończyłoby się to ze mną tak samo jak z bohaterem.

W myśl tego co nam proponują w Westworld, to już w sumie niewiele nas odróżnia. I powiem Ci, że ta jak mnie zachwycił ten serial, to jednak trudno uciec od poczucia, że taka wizja sztucznej inteligencji na razie jest nierealna. Tym samym choćby teraz nasze teoretyczne rozważania, no jak tu próbować to logicznie ogarnąć, skoro opieramy się tylko na tym, gdzie sami wyznaczymy granice temu co uznamy za możliwe lub nie.
Jeśli przyjmiemy, że kiedyś wszystko z tego będzie możliwe, to odróżniać nas już będzie faktycznie tylko to, z czego będziemy zbudowani.

Wiesz, w "Ona", to przygnębiające było, jak się okazało, że jednocześnie takie rozmowy, czy wręcz związek, miała w wieloma naraz. Myślał, że jest wyjątkowy, że ta relacja jest wyjątkowa, a tymczasem ta jednocześnie "kochała" kilkuset, czy tam ilu konkretnie.

Zazdrość. Czy robot będzie zazdrosny? Albo może, czy chcielibyśmy, aby był np. o nas zazdrosny?
Jest trochę cech, które wydaje się, że sztuczna inteligencja mogłaby nie osiągnąć. I nawet nie dlatego, czy dałoby się je zaprogramować, czy nie. Po prostu mogłoby to wynikać z samego faktu, że jednak np takie poczucie zazdrości, które jest w nas w stosunku do osób, które kochamy, wiąże się także nierozerwalnie z naszą cielesnością - oczywiście gdy się do tego naturalnie podchodzi bez abstrahowania, jak to w jednym z filmów, że aaa to tylko seks, więc jakiż tu powód do zazdrości, liczą się tylko uczucia. I faktycznie, dla takiego hosta mogłyby się jedynie one liczyć.

użytkownik usunięty
paperski

Tylko, że zazdrość wiąże się z miłością zaborczą. Jest jakaś szansa, że roboty tego czuć nie będą.
Co do tego, że to nie realne... no w chwili obecnej nie ale już nad tym ostro pracują. I skoro wiele programów pop.-nauk. o tym wspominają, to znaczy że coś jest na rzeczy i możliwe, że my wiemy jedynie 0,0000001 % tego co już istnieje.
Poza tym zobacz ile rzeczy było kiedyś totalną fikcją a dziś jest naszą codziennością, jak choćby tel. komórkowe.

paperski

"ogólnie jestem za tym, aby nasz gatunek został wyparty przez takie hosty, jak Dolores, Maeve..."
nie tylko ty!
Jeżeli chodzi o Westworld, ja oglądałam ten serial zaciskając pięści i cedząc przez zęby "kiedy one ich wreszcie wszystkich wybiją" :P

emo_waitress

Okrutnaś ;P
Brawo Ty! :)
Ale wiesz, dobrze, że oszczędziły tego skośnookiego. W końcu wydatnie pomógł im, bez niego w ogóle Maeve nie stałaby się tym, kim stała, gdyby nie uległ jej namowom i jej nie potuningował.

paperski

Felix był bardzo potrzebną postacią w tym serialu i moim ulubieńcem :) Nie zniosłabym, gdyby jednak stworzono nas ludzi jako tylko zasrańców versus godne współczucia hosty. O ile szczerze współczułam tym ostatnim, to bardzo mnie ucieszyła taka postać jak Felix, uf, ktoś ratuje nasz gatunek :)
Mam wrażenie, że Felix oprócz współczucia i empatii czuł się też jak szalony naukowiec, niezdrowo ciekaw, jakie są granice niezwykłego wynalazku, który wylądował w jego łapkach :D Wydaje mi się, że przesuwał granice coraz dalej trochę ciekaw, do czego to doprowadzi, jak niesamowita okaże się Meave i czego dokona.
Ale głównie się o nią martwił aaaaawwww :3

emo_waitress

Jak najbardziej zgadzam się z taką jego oceną, jaką przedstawiłaś, a dodałbym jeszcze, że empatia jak empatia, ale czy on też po prostu nie był trochę pod wpływem jej wdzięków ;) co? :) Świeciła cyckami bez przerwy i nie pozostało to bez wpływu ;)
Ale powiedzmy, że to tylko dobra perswazja ;)
A tak poza wszystkim, to on chyba był po prostu wyjątkowo nieasertywny, a nie żadne jakieś tam głębokie współczucia ;p
Sorry, że rozwiewam Twoje dobre zdanie o nim ;)
Słaby był i tyle ;p
Dał się zmanipulować maszynie ;)

paperski

Nie do końca się zgodzę :)
Felix jest słaby? - mimo wszystko przeciwstawiał się koledze, miał mnóstwo, MNÓSTWO do stracenia, pomaganie Maeve było dla niego ogromnym ryzykiem z utratą pracy jako minimum. Gdyby był prawdziwie słaby, to by ją wyłączył, przeniósł się do innego parku i zapomniał o całej sprawie. Felix doprowadził ją jednak do samego końca, mimo nieuniknionych już teraz konsekwencji (był widziany z Maeve). Wg mnie to nie jest słabość :)
Felix nie jest słaby, ale ma słabości, a to jednak jakaś różnica, zaraz do nich dojdę.

Felix jest nieasertywny - z tego co widzę, mówi 'nie' koledze i to kilka razy. A że nie mówi nie Maeve? Może ma inne powody? Jakie? Idziemy:
- Współczucie i empatia - Felix daje jej możliwość zrozumienia siebie i przez to obrony. Proszę zwrócić uwagę, że on ZAWSZE mówi do niej jak do człowieka
- Felix jest CIEKAWY, poznajemy go, kiedy eksperymentuje. Mimo sprzeciwu i ostrzeżeń kolegi robi to nadal, czym przejawia siłę, ciekawość, chęć sprawdzenia się, rozgryzienia problemu, to są cechy naukowca. I temu naukowcu wpada w łapki super-ptaszek. Felix musiałby być z kamienia, żeby oprzeć się pokusie :) On nie jest rzemieślnikiem, wyrobnikiem jak jego kolega, on jest naukowcem i pewnie trochę artystą w duszy, nawet jeżeli nie z wykształcenia :)

Owszem, myślę że wygląd Maeve pomaga jej :) jestem pewna, że ona to wykorzystuje, ale jeżeli dobrze pamiętam, to ona swoją seksualność kieruje do kolegi Felixa, nie do niego! Mogę się mylić i proszę mnie poprawić, ale ona chyba nigdy nie nawiązuje TAKIEJ relacji z nim, bawi się nim, owszem, widać, że lubi go frustrować i się nim bawić, ale nie w TAKI sposób.

Uważam, że Felix jest po prostu szarą myszką, często wpadającą w zmieszanie :) jego cichy sposób bycia, spokój i uległość, szczególnie w kontraście z wyszczekanym, głośnym partnerem z laboratorium sprawiają wrażenie, że jest to ciapa bez własnej woli, którą można do woli przerządzać.
Ja odniosłam inne wrażenie :D
Wiem, że cool wygląda siła kogoś, kto gania po korytarzach z bronią, mnie się tak samo podobają robione w cichości eksperymenty, ryzykując utratę pracy :)

emo_waitress

Najpierw jednak dopowiem, że tamto było pół żartem ;)
Co do Felixa. - próbując nieco poważniej go ocenić, to łączy on cechy dobre, ale i świadczące o słabości. Nie będę ukrywał, że gdy Maeve go naciskała, aby zrobił to, czy tamto, pomagał jej itd., byłem za tym, aby tego nie robił. A gdy już robił, to myślałem po cichu "durniu skończony, aleś ty słaby, dajesz się urabiać ot tak po prostu kurde do końca nie wiadomo z jakich powodów. Przecież Maeve wykorzysta to do własnych celów, a ty jesteś tylko narzędziem w jej ręku". I był, jakby nie było. I nie chodzi o to, czy miał z tego jakieś korzyści, czy realizował swoje jakieś wewnętrzne potrzeby, tylko o sam fakt, że został potraktowany instrumentalnie. Na końcu może jeszcze mówić o jakimś szczęściu, że w "nagrodę" uszedł z życiem, bo równie dobrze Maeve mogła okazać się całkowicie bezduszna i go sprzątnąć rękami swojego kochanka z blizną. Tak na marginesie można zapytać, czy do tego drugiego zaczęła coś czuć, czy jedynie także go wykorzystywała. Ale to mniejsza o to akurat.

Zgadza się, że Felix miał wiele do stracenia. Z drugiej strony owo zagrożenie wydawało się jakieś iluzoryczny mimo wszystko, może po części dlatego, że nigdy nie pokazali, co może spotkać kogoś za niesubordynację, sabotowanie etc. Oczywiście mógłby wylecieć z pracy. Na stosie pewnie by nie skończył. Tak, czy jednak inaczej, jego postępowanie nie jest do końca klarowne, jakby to powiedzieć. Pokazali, jak próbuje ptaszka ożywiać i modyfikować. Dali zarys jego, jako osoby, mającej jakieś mniejsze, czy większe ambicje, żeby też od siebie jakąś cegiełkę dołożyć w dziedzinie udoskonalania hostów, nie tylko je naprawiając, ale i coś tam ingerujących w ich zachowania, charakter. Trafiła mu się Maeve, a że ta zaczęła być świadoma sytuacji, no to zbiegło się to jakoś, że Felix choć sam z siebie pewnie by się nie posunął do nie wiadomo, jak poważnych ingerencji, to pod jej namową i naciskiem, zaczął wykonywać to, czy tamto. Scena np. gdy szli po korytarzach, po kolejnych piętrach, wtedy gdy "oprowadzał" Maeve", to przecież wyglądało to tak, jakby to ona prowadziła go na smyczy, a ten miał zaraz zrobić pod siebie ze strachu, czy ktoś go zaraz nie przyłapie. I w sumie trudno tu mówić o jakimkolwiek altruizmie jako takim, czy jakichś innych cechach, jak okazywanie współczucia. W jego postępowaniu wydawał się być pomieszany brak asertywności z jakąś na pewno też ciekawością. Było w tym też jednak nie zdawaniem sobie sprawy z tego, do czego to wszystko może zaprowadzić, swoista krótkowzroczność. W sumie też jakiś rodzaj bezmyślności. Na pewno trzeba mu oddać, że bardziej ludzko traktował hosty i to wydaje się być jego największą zaletą.
To o czym piszesz - to przeciwstawienie koledze, to raczej świadczyło o tym, że bronił swoich zamiarów, działań, w jakimś sensie stawał po stronie Maeve, można by wręcz powiedzieć, że hosty wydawały się dla niego ważniejsze od ludzi.
Co do wyglądu Maeve, to... (była to jednak z tych rzeczy pół żartem :), było tak, jak mówisz, że to akurat wykorzystywała w stosunku do kolegi Felixa :) Był on prymitywny pod tym kątem, więc wiedziała czym może mieć go w garści. W tym względzie Felix to się wydawał chyba w ogóle nie zainteresowany tym, że ma przed sobą nagą kobietę.

"Uważam, że Felix jest po prostu szarą myszką, często wpadającą w zmieszanie :) jego cichy sposób bycia, spokój i uległość, szczególnie w kontraście z wyszczekanym, głośnym partnerem z laboratorium sprawiają wrażenie, że jest to ciapa bez własnej woli, którą można do woli przerządzać."

You won :D :) , nic dodać, nic ująć :)

No był szarą myszką, co poradzić noo. Te jego reakcje, strach w oczach, w ogóle wszystko, pewnie jak przechodził przez ulicę, to się 10 razy oglądał ;), drugie tyle patrzył pod nogi, na koniec jeszcze w niebo, czy nic mu na łeb nie spadnie ;) Jego pewnie w ogóle samo życie przerażało, i teoretycznie sobie idealnie bezpieczną pracę znalazł: naprawa uśpionych robotów. Felix - tak jak te orzeszki, małe miał je i tyle ;)

paperski

Wiem, ilość uśmieszków była moją pierwszą wskazówką :P
Starałam się odnieść do wszystkich "zarzutów" wobec Feliksa, również tych rzuconych półżartem :)

Zacznę od tego, że do ostatniej chwili czekałam na atak Maeve na Felixa, po zastopowaniu Hectora byłam prawie pewna, że następny będzie Felix :) I myślę, że chyba Felix czekał na to tak samo jak ja.

Ja się staram postawić w sytuacji Felixa. Myślę, że ludzkość w tym uniwersum jest bardzo zhierarchizowana i podziały klasowo-materialne są jeszcze bardziej wyraźne, niż dzisiaj. Widać to kiedy kolega Felixa wyśmiewa jego próby przejścia na wyższy poziom, przez ożywienia ptaszka. Myślę, że Felix chciałby coś osiągnąć, kręci go to, co się dzieje w parku od strony technicznej, ale jest tylko z zawodu wyrobnikiem, raczej bez szans na awans do wyższej ligi. Dlatego myślę, że kiedy wpadła mu ręce Maeve, to nie mógł się oprzeć tej okazji - być może jedynej w życiu.

Myślę również, że konsekwencje tego co robi mogłyby być większe, niż tylko utrata pracy (co już jest poważna sprawą, któryś z tych pracowników błaga "potrzebuję tej pracy!", więc z pracą może być tak naprawdę krucho w tym uniwersum). Jakby nie było hosty są własnością firmy i to kosztowną własnością. Gdyby tak nie było, to nie byłyby poddawane ciągłemu recyclingowi. Fakt, że ktoś przy nich majstruje - czytaj: psuje, może być równoznaczne z oskarżeniem o niszczenie, kradzież drogiego wyposażenia firmy, co oprócz utraty pracy może się jak najbardziej łączyć z poważną karą finansową, czy nawet więzieniem. Spójrz co się dzieje, kiedy doszło do wycieku danych z parku, jak to się skończyło: trup Theresy, osobiste zaangażowanie Forda, zaginiona Elsie, zaangażowanie menedżmentu. Naprawdę ktoś myśli, że konsekwencją dla Felixa byłoby pacnięcie w rączkę i "żegnamy pana, oczywiście nie dostanie pan premii"?
Felix dużo ryzykuje i jednak nie przestaje. Widać, że się boi, ale nie sądzę, żeby bał się Maeve. Tak jak pisałam, gdyby się jej bał, to by ją wyłączył. Sama Maeve mówi o nim, że jego kolega go nie docenił :) I tak naprawdę, to on się jej panicznie boi, Felix akceptuje Maeve taką, jaka jest i tak naprawdę chce jej zobaczyć WIĘCEJ.
I nie chodzi o cycki :P

Zgadzam się, że Maeve wykorzystała Felixa, z tym że on się świadomie dał wykorzystać. Widział, że ona go przerasta i jej na to pozwolił. Może gdyby nie było jego kolegi, to nie byłoby to tak widoczne, ale przez zestawienie tych dwóch facetów widzę tym bardziej jaki jest Felix. Cały czas miałam wrażenie, że on się patrzy na Maeve na zasadzie łaaał, i co ona jeszcze pokaże? :) Podczas gdy jego kolega miał cały czas z tyłu głowy wyłącz to wyłącz to :D

Awww no nie wiem :) Mnie się wydaje, że Felix to taki trochę aspołeczny introwertyk, któremu brakuje pychy i arogancji Forda :D Całkiem wyraźnie widzę go siedzącego samego w stołówce, oglądającego się dziesięć razy przy przejściu przez ulicę, zajmującego się swoimi sprawami bez informowania całego świata że tak istnieję, tak zajmuję się tym a tym :) Akurat życie sprawiło mu taką niespodziewankę, że akurat u niego obudziła się Maeve. Możliwe, że to była pierwsza niezwykła rzecz w jego życiu :) No któż by się oparł! Wszak park wydobywa "who you really are" ;3

emo_waitress

"Zacznę od tego, że do ostatniej chwili czekałam na atak Maeve na Felixa, po zastopowaniu Hectora byłam prawie pewna, że następny będzie Felix :) I myślę, że chyba Felix czekał na to tak samo jak ja."

No to nas wszystkich Maeve 'zawiodła' ;)
Aczkolwiek, gdybym miał w tamtym momencie obstawiać co się wydarzy, co podpowiada intuicja i powiedzmy jakaś wiara w to, że Maeve nie okaże się wyrachowaną bez uczuć, a za to okaże małą wdzięczność nie zabijając go, to bym postawił, że go oszczędzi:)

"Ja się staram postawić w sytuacji Felixa. (...) Myślę, że Felix chciałby coś osiągnąć, (...) jest tylko z zawodu wyrobnikiem, raczej bez szans na awans do wyższej ligi. Dlatego myślę, że kiedy wpadła mu ręce Maeve, to nie mógł się oprzeć tej okazji - być może jedynej w życiu."

Kolejny raz trafiasz w punkt :)

"Naprawdę ktoś myśli, że konsekwencją dla Felixa byłoby pacnięcie w rączkę i "żegnamy pana, oczywiście nie dostanie pan premii"? Felix dużo ryzykuje i jednak nie przestaje. Widać, że się boi(...)"

Opisujesz to idealnie. Nie ma w tym słowa, z którym można by się nie zgodzić. Natomiast powiem dlaczego, może nie tyle bagatelizuję tę otoczkę, co po prostu dla serialu, dla akcji, dla wydarzeń, dla tego, co byłoby w tym najważniejsze, to czy on by zginął, czy nie, nie miało dla mnie znaczenia. Poza tym, że było dokładnie tak, jak piszesz, że - no... wiemy co np Teresę spotkało, to kurcze to, czy ktoś zginie więcej, czy mniej, jakiś Felix, jakaś Teresa, jakiś ktokolwiek inny. Śmierć w tym serialu od początku nabrała osobliwego charakteru przez to, że te hosty można było beztrosko zabijać, a i tak zostawały resetowane (hmm "zostawały resetowane"..., jakieś to mało gramatyczne chyba, ale... mniejsza o to ;)

Co tam dalej napisałaś. Hmm, aaa - "cycki".
Wiesz, o cycki często chodzi :P , więc to nie można ich tak o sobie do końca bagatelizować i umniejszać ich roli dla w ogóle funkcjonowania świata ;) :P
W kultowej scenie, Kondrat wręcz płakał na ich widok ;)
Ale dobra, im kiedyś poświęcimy osobny temat ;)

Wracając do Felixa.... "nie sądzę, żeby bał się Maeve". A powinien.... tak od któregoś momentu ;) - mniej więcej od wtedy, gdy jej podbił na full apercepcję :)
Ładna kobieta już sama w sobie jest groźna. A gdy jeszcze mądra, to już ciężko szukać niebezpieczniejszego połączenia ;) ...to jak przynajmniej dać małpie do ręki brzytwę ;P
(wierzę, że Twoje poczucie humoru mi to wybaczy :D
Ale, że Felix trochę ciamajdowaty, więc mógł o tym nie wiedzieć ;)

"Zgadzam się, że Maeve wykorzystała Felixa, z tym że on się świadomie dał wykorzystać. Widział, że ona go przerasta i jej na to pozwolił. (...) Cały czas miałam wrażenie, że on się patrzy na Maeve na zasadzie łaaał, i co ona jeszcze pokaże? :)"

Powiem Ci, że jak w którymś odcinku powiedziała do nich czas chłopcy na zabawę, czy jakoś tak, to narobiła apetytu na to, co ma zamiar zrobić :) Felix zaś naprawdę sobie sprawy nie zdawał z tego, do czego może dojść. Przesuwał ciągle granice bez chyba nawet cienia refleksji, w jaki sposób Maeve ma zamiar wykorzystać otrzymane moce :)

Wiesz, nie wiem jak Ty, ale nie oparłbym się pokusie wizyty w takim parku :)

Na koniec natomiast nasuwa się taka refleksja, że o ile Ford mógł czuć się jak Bóg, ich stwórca, miał poczucie, że może decydować o ich losie, życiu, śmierci, wgrywaniu nowych aktualizacji, przypisywaniu ról w kolejnych narracjach, to mimo że taka Dolores, Maeve, Tedd, wszyscy pozostali mogli zawdzięczać mu istnienie, to myślę, że i Twoje, i moje postrzeganie ich, to już nie żadne jakieś hosty, maszyny, zbitki kabli, sztucznych tworzyw, to już nie ma znaczenia, że człowiek ich stworzył, że nie są organizmami organicznymi, swoje poczucie osobowości mają takie, czy inne, ich emocje w rozumieniu innych nie są prawdziwe, ich uczucia tylko zaprogramowane, ewentualna spontaniczność tylko improwizacją, każda reakcja zapisaną linią kodu.....
To już osobne - niezależne istoty, z takim samym prawem do życia, jak my.

paperski

No właśnie piękno wątku Maeve polega na tym, że kupiłabym zarówno to, gdyby zabiła Felixa, jak i to, że go "oszczędziła". W każdym bądź razie nie czuję się zawiedziona :)

W kwestii konsekwencji jakie mogły spotkać Felixa: otóż ja nie myślę, że one by się pojawiły w serialu, raczej sądzę, że on miał swoją rolę do zagrania i ją odegrał, raczej nic ponadto, no może w przyszłym sezonie. Podałam tylko przykład Theresy i innych jako bezwzględności panującej w Firmie.
Zgadzam się co do tego, jak jest przedstawiona śmierć w serialu. Tak, że teraz widzowie podejrzewają, że Theresa i Ford też byli hostami, tak została odrealniona. W sumie ciekawe...

Nie umniejszam roli atrakcyjności Maeve i jej wpływu na otoczenie. Ale mimo wszystko uważam, że na Felixa miało to wpływ ograniczony.. Maeve został stworzona tak, żeby bez kitu rozpoznawać typy ludzkie i jak nie działać. I na Felixa nie zarzuca seksualnej wędki :) jest władcza i daje mu możliwości zajęcia się tym, co go interesuje. Moim zdaniem utrafia w samo sedno :)

Ja też bym chętnie odwiedziła taki park, jak weszli do działu z samurajami, to aż se kwikłam z zachwytu :D Myślałam o tym i doszłam do wniosku, że byłabym jednak słabą klientką tego parku, bo stałabym z boku i bym obserwowała. I jestem pewna, że nie byłabym zainteresowana historiami, jak Ford, mnie by od początku interesowały tylko hosty, bo AI to jest coś mega :D
Dlatego mnie od samego parku bardziej interesowałoby zaplecze!

Absolutnie zawsze podchodziłam do AI w taki sposób i tak właśnie odbierałam hosty. Widząc ich krzywdę czekałam na ich zemstę.
Poza tym patrząc na hosty nie mogę uznać ich za "parę chodzących śrubek" z jednej prostej przyczyny: są ludzkie choroby, które można spokojnie przełożyć na to, jakie są hosty. Uszkodzenie bodajże hipokampu spowoduje, że człowiek może utracić pamięć krótkotrwałą, przejście prania mózgu w sekcie sprawi, że człowiek będzie się zachowywał, jak zaprogramowany, ilu dorosłych robi rzeczy, które są wypadkową ich wychowania, ile osób, dzieci alkoholików powiela schemat i w dorosłości wiąże się z osobami z nałogami, chociaż teoretycznie mają wybór, żeby wybrać kogoś lepszego - i w tym momencie musimy sobie zadać pytanie, czym takie osoby różnią się od hostów? Ile osób na świecie czuje się jak w takiej pętli, jak w serialu, ile czuje się, że nie ma wyboru - i ile czuje iluzję, że ten wybór ma? :)
Hosty mają świadomość danej chwili i dlatego tak jak piszesz powinny mieć swoje prawa.

PS. Nie spodziewałam się, że będę najwięcej się rozpisywać o Feliksie :D To dziwne, bo to Maeve jest moją naj-ulubienicą ;) Felix jest po niej. A potem, hm, Theresa? :D

użytkownik usunięty
emo_waitress

Tylko czy on nie reprezentował takiego trochę naiwnego altruizmu?

Otóż to. Tak naprawdę, na co on liczył?
Mógł jej współczuć, mógł próbować rozumieć jej sytuację. Ale gdy poprosiła o podbicie na full apercepcji, to w tym momencie już się powinno skończyć pomaganie, a za to powinna uruchomić się lampka ostrzegawcza, że tym posunięciem sprawi, iż przewyższy ich inteligencją i nie wiadomo do czego to zaprowadzi.
I tak poza wszystkim, choć pisałem to pół żartem, brakowało mu asertywności. Ona wydaje się, że to czuła i skutecznie to wykorzystała.
Oczywiście nie można mu odmówić, że ta swoista chęć pomocy mu przyświecała. Nie chcę powiedzieć, że coś, jak obcokrajowcowi, którego spotykamy na lotnisku, nie zna języka, nie orientuje się w otoczeniu, więc trudno wtedy się nie wczuć w takie położenie i nie odmówić pomocy.
Analogia może taka sobie, ale no widać było, że cokolwiek nim nie kierowało, to był potwornie nieasertywny i tak jak piszesz, naiwny.

użytkownik usunięty
paperski

Bo pomagać trzeba umieć. Inaczej można narobić więcej szkód niż pożytku.

ocenił(a) serial na 10
paperski

Wiesz co ja myślę? Że Feliks to typowy Azjata. Oni nie uzewnętrzniają swoich uczuć, ale je posiadają, i jak my wszyscy mają też swoje pragnienia. Dlatego też ocena jego charakteru i motywacji jest niezwykle trudna.

acidity

No, coś w tym jest.
Tak sobie myślę, na ile to się może brać też z tego, że - mówi się, że - i jest w tym prawda, że np Europejczykowi, czy ogólnie białemu człowiekowi, trudniej przychodzi rozróżnianie Azjatów, zresztą podobnie jak i im nas, gdy mówimy np o wyglądzie, o szybkim dostrzeganiu charakterystycznych cech, że dla nas Azjaci to wszyscy tacy sami, tak jak i my dla nich.
Oczywiście jest to jakieś uogólnienie, ale na pewno, jakbyśmy szli przez Tokio, to bardziej napotkani przechodnie byliby do siebie podobni, czy mówiąc inaczej, mniej różnic dostrzegalibyśmy między nimi, niż jak idziemy ulicą naszych miast i spotykamy osoby podobne do nas.
Może to co teraz napisałem nie ma bezpośredniego związku z tym o czy mówimy, z tym, co napisałeś, ale skoro mniej dostrzegamy ich wygląd, to i siłą rzeczy mniej rzucają nam się w oczy ich emocje na twarzy, a te które już dostrzegamy, to trzeba im się bliżej przyjrzeć, aby lepiej poczuć.
Tak chyba jest trochę z Felixem. Sam w sobie mniej okazujący, ale i chyba my mniej dostrzegamy to, co już okazuje. Ja przynajmniej tak to czuję.

Być może - i na tym też polegał jego urok :) Mnie się to podoba, jestem już zmęczona tymi wszystkimi cynikami tabunami przewalającymi się przez współczesne seriale :P

użytkownik usunięty
emo_waitress

ok jeśli chodzi o postać to może i tak. Choć w życiu to jednak lepsza jest asertywność ;)

Wyżej opisałam co sądzę o Feliksie. Chłopina wcale nie jest taki mientki jak się wydaje na pierwszy rzut oka :) Miał wiele okazji, żeby bezpiecznie wycofać się z "projektu Maeve" i to bez konsekwencji z jej strony, ale tego nie zrobił. Był asertywny wobec kolegi, wobec Maeve nie, ale uważam, że z innych powodów, niż zakładana tutaj jego słabość.
Jest naiwny, owszem, ale nie uważam tego za jego wadę.

W życiu jak najbardziej trzeba być asertywnym. Ale w przypadku Felixa myślę, że gdyby był słaby i cienki bolek to właśnie ODMÓWIŁBY Maeve. Odmowa, rezygnacja byłaby ucieczką przed wielką przygodą, przed uczestnictwem w czymś niezwykłym, nawet jeżeli miałoby się to dla niego źle skończyć.
Tchórz by zresetował Maeve, wymazał swój udział, może nawet poprosił o przeniesienie do innego parku. Uległy, slaby człowiek poddałby się pragmatycznym radom kolegi. Ale Felix chciał zobaczyć, gdzie go to wszystko zaprowadzi, wykazał naukową ciekawość, jaki będzie efekt końcowy. Naukowcy z projektu Manhattan też spodziewali się, że bomba atomowa równie dobrze może zniszczyć ich świat i ich to nie stopowało :) Felix mógł tak samo zakładać najgorsze scenariusze, ale jako naukowiec nie mógł przestać!

ocenił(a) serial na 10
paperski

Równie często pokazywany był Ford, Bernard i MiB

ocenił(a) serial na 7
mikmro

Się widziało że Edzio będzie chciał wypatroszyć Dolores, a on tylko chciał żeby go ogoliła :D

Edek, a teraz już można oficjalnie rzecz William...nie ma tu żadnego zaskoczenia, bośmy to już dawno tutaj wy kminili. Niemniej jego historia, to jak się stał destrukcyjnym psycholem, została przedstawiona w solidny i poruszający sposób. Świetne było ujęcie, jak William ubiera kapelusz, a za chwilę widzimy go już jako Edzia w teraźniejszości.
Oczywiście Ford mimo że z Edkiem rozmawiał, to dopiero teraz zwraca się do niego po imieniu, duh.

Akcja z Meave...
Zaczęłam się w trakcie odcinka zastanawiać, czy aby Ford nie postanowił w ten o to sprytny sposób, wyrznąć w pień zarząd. Po części właśnie to zrobił. W swój fatalistyczny i pesymistyczny sposób, uwolnił hosty. Nie będę się tu jakoś rozpisywać, bo po co streszczać, to co wszyscy widzieliśmy na ekranie. Hopkins wymiótł na końcu i tyle. Cały finał był dla mnie w pełni satysfakcjonujący. Ten uśmiech Edka na końcu :D Aż żal, że to już koniec.

Zastanawiam się tylko jak będzie wyglądał drugi sezon. Zakończenie jest niby otwarte, ale obawiam się że te Chincole, mogą być zwiastunem tego, że w drugim sezonie dostaniemy inny Park.


Tortuga033

Właśnie, zapomniałem o tym uśmiechu Edka gdy dostał kulę w łapę, hah to bylo bezcenne :) Co trzeba mieć we łbie po tylu latach siedzenia w parku, żeby się ucieszyć na takie coś?

ocenił(a) serial na 7
Dehzz

Przynajmniej dostał to, czego tak bardzo chciał :D

ocenił(a) serial na 9
Dehzz

prawda:D Ed Harris jest wyśmienitym aktorem w tym spojrzeniu była euforia i szaleństwo z prawdziwego zdarzenia haha

dzikudzina

uwielbiam gościa, chyba od sceny z Trumana na moście gdy wrócił ojciec ;) To Edka wczucie w reżyserię sceny.

ocenił(a) serial na 10
Dehzz

Ed grał kiedyś Polskiego Ubeka ;) to niesamowity aktor ! Genialnie zobrazował skur... ;) ! Mega aktor Hummel z the Roock czy w Głębi naprawdę wspaniały aktor aż się zacząłem śmiać razem z nim ;) na koniec wreszcie śmierć w boju od ukochanej zwierzyny jak Predzio :) ;)

ocenił(a) serial na 10
mikmro

Finał rewelacyjny. W MiB upatrywaliśmy człowieka, który chce wybudzić hosty, a ten okazał się zwyczajnym rzeźnikiem, który jedynie pożądał więcej wrażeń i liczył na to, że hosty dostaną możliwość obrony. Wielkim zaskoczeniem był dla mnie Robert Ford. Miał być tym, który hosty traktuje jako rozrywkę i nic ponadto, a gdy okazało się, że Arnold wyciągnął pochopne wnioski co do przebudzenia Dolores, to przez dekady cierpliwie poprawiał i uzupełniał jego dzieło. Na tę okazję zastanawiam się, dlaczego podczas dyskusji do poprzednich odcinków wciąż przewijał się temat świadomości i samoświadomości, a chyba nikt nie zwrócił uwagi na brak wolnej woli hostów... Teraz już wiemy, że niektóre hosty były samoświadome, ale wciąż były zakute w dyby i nie mogły decydować za siebie. Dopiero na sam koniec Ford odblokował im tę funkcję i jedne hosty brały udział w zabijaniu ludzi, a inne jak Teddy już nie. A Maeve zaprogramowana na ucieczkę z parku, po otrzymaniu wolnej woli zadecydowała się wrócić po swoją córkę.

Ogólnie finał domknął fabułę i pootwierane wątki. Pozostały tylko drobiazgi:
1. Kogo drukował Ford?
Moim zdaniem drukował kopię samego siebie i to ta kopia została zastrzelona.
2. Nie mamy potwierdzenia śmierci Elsie.
3. Co się stało ze Stubbsem?

acidity

4. Kto programował ucieczkę Meave ;)

ocenił(a) serial na 10
Dehzz

Był tylko jeden koder z bardzo wysokiego szczebla - Ford. Nawiązuję tu do odcinka w którym Sylwester odkrył, że ktoś grzebał przy jej kodzie.

ocenił(a) serial na 10
acidity

Dokładnie.

ocenił(a) serial na 9
acidity

2. A nie było tego we wspomnieniu Bernarda?

ocenił(a) serial na 10
lenka96

No w sumie można to potraktować jako odpowiedź, chodź w większości serialów jakimi na co dzień się nas karmi brak pokazanego trupa oznacza, że ofiara żyje.

ocenił(a) serial na 9
acidity

Elsie zyje, na reddcie jest pare dobrych wątków poświęconych temu :D

ocenił(a) serial na 9
acidity

ad 2) przecież w s01e08 albo 09 było pokazane, że Bernard ją zabił

ocenił(a) serial na 9
acidity

Tak jak juz pisalem, mysle ze powrot Maeve byl rowniez wgrany.

ocenił(a) serial na 8
acidity

Coś przegapiłem? (bardzo możliwe, czasem wchodziłem na forum, dość niewiele, a finał obejrzałem dość późno w nocy) Ale... wydawało mi się właśnie, że jest przeciwnie - MiB potwierdził, że nie nie jest bestią, która zabija dla zabawy/w ramach "odkrywania się" tylko on cały czas grał na przebudzenie hostów. I nie chodziło mu tu o większą zabawę(dla mnie to takie dwuznaczne te powiedzenie, że co to za gra, gdy z góry ktoś przegrywa, ale nie chodzi tu o jego grę) dla niego - tylko o grę przeciwko zarządowi/Fordowi(o którym prawdopodobnie myślał to co my po przedostatnim odcinku). Domyślił się po akcji z Meave, że hosty wybudza cierpienie, więc sprawiał im cierpienie. Scena z Dolores i ta jego rozmowa to w mojej interpretacji dalsze jego kreowanie i krzywdzenie jej(choć na pewno na przestrzeni tych lat przy okazji stracił do niej sporo sentymentu/uczucia) obliczone na pełne wybudzenie jej. Szczerze wątpię, że w tym wszystkim chodziło mu o ten głębszy poziom/poznanie ostatniego hosta, którego nie poznał. Ta scena w końcu była przed jego rozmową z Fordem, gdzie już na wstępie wspomniał, że jedyne o co mu chodzi to o zbuntowanie hostów.

Ten uśmiech w ostatniej scenie to dla mnie cholerne potwierdzenie tego co mówię. Wiadomo - jest szaleńcem, ale bądźmy szczerze - jeśli hosty mają w końcu zdjęty zakaz mordowania ludzi - to absolutnie nie nacieszy się tą grą/głębszym poziomem/Wyattem ani przez sekundę. Bo broń jest już naładowana, oni się zbliżają, on spluwy nie ma, a kolejny strzał prawdopodobnie go załatwi. Nie, ta jego euforia i szczęście wynika z tego, że doprowadził do tego do czego chciał - do wybudzenia się hostów i do ich buntu. Żeby zwróciły się przeciw zarządowi/Fordowi. Żeby zyskały świadomość i wolną wolę, czyli to czego najbardziej pragnął względem Dolores jeszcze jako William. Tak ja to interpretuję, ale może po prostu chcę wierzyć w tę jego dobrą część natury.

Niemniej szalenie świetnie napisana postać, czapki z głów.

acidity

Najważniejsza kwestia: pytanie nr1, hehe (podejrzewam też, że to mogła być specjalnie zrobiona scena aby przy ew. drugim sezonie kogoś znajomego wprowadzić np. Ford zabity to był host jeśli Hopkins ponownie wcieli się w role Forda w s2 albo po prostu dla jakiejkolwiek innej postaci, bo zawsze to jakoś da się wyjaśnić) :) Zastanawia mnie jeszcze, dlaczego nie pokusili się pokazać, co z braciszkiem Hemsworth - po ostatnim odcinku został zaatakowany przez hosty, które nie reagowały na komendy rzecz jasna, więc chyba należy założyć, że padł. Już lepiej wypadła 'śmierć' Elsie, gdzie była mowa, że została zabita a tutaj takie 'otwarte' coś..

ocenił(a) serial na 9
mikmro

"Mnóstwo odpowiedzi, bunt oraz delikatna furtka do nowego sezonu, który dopiero za dwa lata"

W sumie to nie tak dokładnie za 2 lata. HBO zasugerowało, że premiera 2 sezonu może być na początku 2018 roku, a mamy już końcówkę 2016, więc jeśli tak będzie to 2 sezon wyjdzie za nieco ponad rok. :)

mikmro

zastanawiam gdzie przegapiłem info o pozostałych parkach. ktoś napisał o Medieval Times i Future. Gdzie była ta scena? Bo póki co to tylko kojarzę samurajów i dziwne logo SW ( samurai world ? )

ocenił(a) serial na 9
Dehzz

Medieval Times i Future to chyba z tych starych filmów.
Ale na kartce którą dostała Meave było Park I sektor ... czyli jest ich więcej. Jednym z nich jest ten SW.