Wracamy z nowym sezonem.
Niewiele mówiono, co?
Ale jak już Jimmy palnął do Howarda to mnie poskładało. Ależ to będzie coraz większa łajza. Mam nadzieję, że Howard nie zrobi niczego głupiego :(
Mike nawet w legalnej robocie jest sobą. Zastanawiałam się co on robi a on naprawdę wykonywał swoją robotę :D Nawet przy kawie pogawędził. Jestem ciekawa jego dalszej współpracy z Lydią. I resztą składu oczywiście.
Wątek Nacho też nabiera rumieńców. Jaram się!
Odcinek niby prowadzony dosyć w spokojnym tempie, ale i tak emocji nie zabrakło. Chociażby ten początek, w którym taksówkarz takim podejrzliwym wzrokiem patrzył się na Saula czy całe to napięcie przed tym jak tytułowy bohater dowiedział się o śmierci brata. Poza tym, tak jak wspomniałem, tempo akcji raczej powolne, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Na start sezonu w sam raz, dobrze poprzypominali widzom wątki z poprzedniej serii. Mike jak zawsze w formie, genialna jest ta postać i można odnieść wrażenie, że prędko się na nią pomysły nie skończą. Cieszy fakt, że dostaje tyle czasu na antenie. Ogólnie sądzę, że ten epizod to naprawdę majstersztyk reżyserki. Kapitalna ostatnia scena, gdzie Jimmy mówi Howardowi, że to jego krzyż i musi go nosić sam. Jestem pewien, że śmierć Chucka będzie katalizatorem przemiany Jimmy'ego w Saula, już tak na poważnie. Świetny był ten moment, gdy podszedł do tych rybek, identycznie jak na początku odcinka i nagle poprawił mu się humor, jak gdyby spadł mu kamień z serca i ta akcja z rybkami to był symbol powrotu do normalności, bo przecież dokładnie to samo robił, również uśmiechnięty tuż przed tym jak dowiedział się o rodzinnej tragedii. Do tego jak zawsze znakomite ujęcia, niektóre to żywcem wyjęte z Breaking Bad, co dla mnie jest sporą zaletą. Ogólnie odcinek bardzo na plus, nie mogę się doczekać kolejnych.
Tak, brak Chucka, a szczególnie brak winy za jego śmierć (tę właśnie Jimmy przyklepał Howardowi) sprawi, że dostaniemy full Saula Goodmana. Jimmy pochował wszystkiego swoje uczucia: gniew, żal, smutek, rozgoryczenie, winę, żałobę ... za maską sukinkota. I tak będzie działał, aż do Gene'a. Gene zbierze to, co Saul i Jimmy posiali. Jego paranoja będzie zaciskać się coraz bardziej. Kto wie, może nie tyle ktoś go rozpozna, co on swoim zachowaniem sprowadzi na siebie jakieś służby?
Według mnie to co dzisiaj pojawiło się we wstępie, czyli ta akcja z taksówką też trochę podważa skuteczność "gościa od odkurzaczy" z Breaking Bad. Saul zawsze powtarzał, że jest on lepszy od programu ochrony świadków itp. a tu w sumie ulokował gościa, który po całej akcji z Walterem na pewno był znany całej Ameryce (nie bez powodu uciekał z ABQ) po prostu w innym stanie. W dodatku sam Goodman za bardzo wyglądu nie zmienił (come on, łysina, wąsik i okularki to moim zdaniem za mało), także nie zdziwię się, jeśli dostaniemy kiedyś scenkę, może na początku 5 sezonu, w której rozpoznają i zapuszkują naszego ulubionego prawnika :D
ale nie wiemy na 100% czy go rozpoznał, czy to tylko urojenia Gene'a
ja gościa nie rozpoznałam (taksówkarza), ale może ta postać pojawi się dopiero w 3 sezonie, w linii czasowej Jimmy'ego/Saula
Ja to widzę tak: Saul mógłby ukryć się gdzieś na odludziu (jak kiedyś Walt) i nosa stamtąd nie wychylać, ale on by tego nie wytrzymał - to ekstrawertyk, który musi być wśród ludzi. Kto wie, czy nie zobaczymy w ostatniej serii takiego wątku - Saul kiszący się gdzieś w samotnej chacie zaczyna świrować i na własną odpowiedzialność postanawia podjąć ryzyko i jednak wyjść do ludzi.
wg reddita taksówkarza gra Don Harvey
patrząc na jego filmografię to żaden no name, więc trzeba wyglądać postaci granej przez niego w czasie Jimmy'ego/Saula
Jimmy i tak nie do końca pomyślał , nie pierwszy raz zresztą w tym serialu, dlatego i tak stałby się Saulem, czy tego chce czy nie :) Zrzucając całą winę na Howarda tylko ściągnął na siebie podejrzenie jego i Kim, która pewnie zbada kulisy sprawy z tym ubezpieczeniem i będzie niedobrze. W pewnym ujęciu (gdy Jimmy już prawie brał się za kawkę) Kim i Howard wyglądali jakby już mieli połączyć siły przeciwko niemu w głębi duszy trzymając z Chuckiem.
Co do reszty odcinka motyw z Gene'em jak dotąd najlepszy w całym serialu. "O czym zapomniał pan od odkurzaczy?" :D. Myślałem, że Saul zacznie uciekać i jeszcze ta taksówka z choineczką Albuquerque Isotopes :)
Świetny odcinek, dużo emocji.
Rozmowa z recepcjonistką w szpitalu - aż żołądek podszedł mi do gardła, już wyglądało, że zaraz za momencik się wyda. To samo w taksówce (a było pokazywać gębę na wszystkich ławkach i autobusach?)
Nacho - ależ się zestresował chłopaczyna, sam mało nie dostał zawału.
Mike i korpo gadki przy korpo kawce - miodzio :-D :-D :-D
Jimmy początkowo się załamał, ale szybko się pozbierał, bo ten moment, gdy przestało mu zależeć na bracie miał miejsce już jakiś czas temu (zresztą Chuck sobie na to zapracował). Myślę, że Jimmy poczuł wręcz ulgę, że nie będzie już oceniany przez brata i hulaj dusza! Saul jest już całkiem bliziutko.
Zdziwiło mnie, że Nacho wyrzucał te piguły tak na otwartej przestrzeni zamiast zajechać do domu i wrzucić je do kibla, ale pewnie tak mu ciążyły w kieszeni, że ledwo wsiadł do samochodu :D
Ale będzie się teraz częściej widywał z Gusem, co wyjątkowo mnie cieszy.
Gus za to chyba cameo Hanka zapowiedział. DEA in da house! :D
Mike - na tego gościa brak słów :D
Chciałabym, żeby Howard do niego zadzwonił zamiast pogrążać się w rozpaczy.
Boże nareszcie, ależ się cieszę. Co tydzień chociaż na te krótkie kilka miesięcy wraca długo wyczekiwany rytułał - Saul w poniedziałek, a potem reszte tygodnia sledzenie opinii na filmwebie. Witam zacne grono z powrotem!
Co do odcinka - nigdy mi tak szybko nie zleciało 50 minut. No jak boga kocham, jak się skończył to zastanawaiłęm się dlaczego zdecydowali się jedynie 30 minut zrobić tym razem... no nic, widocznie było aż tak dobrze.
Czy było? Odcinek tradycyjnie z jednej strony bardzo powolny, wypchany scenami typu tata naprawia łańcuch w rowerze, a i tak nasycony treścią i smaczkami. Mistrzostwo pod tym względem jak zawsze.
Czy wy też przede wszystkim czekacie na ten czarno-białe post scenki? Cholera, tutaj się troche zawiodłem. Nie dowiedzieiśmy się w sumie niczego nowego. Wiadomym było że Saul trafi do szpitala, powieliła nam sie informacja, że stąpa po ciękim lodzie i ma paranoje że go ktoś wykryje. No nic, pozostaje czekać kolejny rok czy dwa na to aby ujrzeć kolejny bezcenne 5 minut ;)
Mike jako Security Consutalt - rewelka. :D Długo zastanawiałem się o co chodzi w tym wtargnięci do Madrigal. Bardzo fajnie wymyślone, klasyczny Pan Michał w najlepszym wydaniu.
Nacho - niewiele się tu działo, wszystko przewidywalne, ale sama ekspresja i wygląd Michael Mando robi z każdej sceny świetny spektakl.
Wątek Chucka - mocno liczylem, że Saul wjedzie na spontanie na scene na pogrzebie i powie kilka zaskakujących słów, które oddadzją jego stosunek do sytuacji i brata. Trochę nierozumiałe dla mnie to jego podejście do sytuacji, szybkie przejście do obojętności. Też się uczepie, że bardzo niepotrzebne i sztuczne było to pogwizdywanie na końcu. Zupełnie nie w stylu rewelacyjnie subtelnych twórców tego serialu. Wystarczyło nakarmienie rybki i robienie kawy, żeby pokazać odpowiednio co się dzieje.
Generalnie wszystko przed nami, zapowiada się ciekawie.
Btw. To prawda że ten sezon czasowo zbiega się z początkiem BB? Taką opinię słyszałem, trochę mnie to dziwi. Myślałem, że zarówno Saul jak i Gustavo działali już w swoich rolach dobre kilka lat zanim na parkiet wszedł Walt.
Moim zdaniem jest zdecydowanie za wcześnie. Przecież Gus dopiero będzie szykował tę swoją wielką halę produkcyjną. Jeszcze Gale musi się pojawić, itd. Krazy 8 trafić do więzienia i zostać wtyką, Wendy i Emilio zostać klientami Saula, Saul musi poznać Eda od odkurzaczy i wykorzystać jego talenty przy innych klientach. No i Lalo. To jego pojawienie się znacznie przybliży nas do czasów BB. Ten sezon to za wcześnie, choć jest już coraz bliżej.
Mi się akurat podobało milczenie Jimmy'ego w tym odcinku. Autentycznie zabrakło mu słów. Nawet sam siebie nie był w stanie jakkolwiek przekonać, że nie jest ani trochę winny temu, co się stało. Ocknął się kiedy Howard wziął winę na siebie. To podgwizdywanie było okropne, jakby stracił resztkę człowieczeństwa. Mam nadzieję, że Kim będzie uważna. Może nawet sama zacznie badać sprawę tego ubezpieczenia.
Mike wie co robi. Z nudów czy nie, już sprawdza czy jego pieniądze w Madrigal są bezpieczne. Poza tym, w BB mówi, że zna Lydię lepiej niż pozostali i kobieta zasługuje na kulkę, a tu ledwo się poznali. Lydia pewnie przyhajpuje zdolności Mike'a Gusowi. Mike musi też sam przekroczyć pewną granicę i stać się zimnym mordercą i "czyścicielem". Oby jego pierwszą ofiarą nie był Nacho :(
Choć ja nie widzę powodów, by Gus miał pozbywać się Ignacio, ale obawiam się, że to Nacho może mieć z czasem dość współpracy (tak jak to było z rodem Salamanców) i wtedy coś się niedobrego stanie.
Mando już zna swój los, widać w wywiadach. I obawiam się, że to będzie piękna, ale tragiczna śmierć Nacho :(
'Mando już zna swój los, widać w wywiadach.' o kurcze, to solidny spojlerek. Jakieś konkretne wypowiedzi jego masz pod ręką które to sugerują?
http://youtu.be/KHiD0zHIZQQ?t=8m37s
idzie wręcz w zaparte, że Nacho to prawie ministrant :D w porównaniu z resztą postaci, co daje mi do myślenia, że już wie jak droga Ingacio się kończy i jest to, jego słowami, "tragiczna" historia
No rzeczywiście, zapowiada się na odkupienie win wypinając pierś do lecących kul.
Chyba, że odejście Nacho z serialu byłoby pierwszym zleceniem Pana od odkurzaczy, ale to
zdecydowanie zbyt cukierkowe jak na BB/BCS.
Publika tak lubi i kibicuje Nacho, że chyba musi on skonczyć pięknie acz tragicznie. Ciekawe czy już w tym czy dopiero kolejnym sezonie.
miłość fanów poprzednio "uratowała" Pinkmana, więc kto wie
też chcę, żeby w najgorszym przypadku Nacho był pierwszym klientem Eda, ale kurdę obawiam się najgorszego
"odkupienie win wypinając pierś do lecących kul."
aż mnie przeraża, że użyłeś takich słów, bo SPOILER
jeden z trailerów pokazuje chwilowe ujęcie zakrwawionej postaci leżącej w piachu, i koszula i bransoletka jakby nachowe :(
Nie no, nie wydaje mi się, żeby trajler zawierał aż tak istotny wątek pokazany. Imho zrobili klasyczny zabieg i osięgneli dokładnie to co zamierzali - żeby ludzie zastanawiali się czy to on czy nie ;) Myślę, że mimo wszystko nie, co nie zmienia faktu, ze i tak może gdzieś zakrwawiony ostatecznie leżeć.
Dzien dobry a raczej dobry wieczor, jedyny porzadny, ktory sie przywital. O ludzie, tesknilam za Wami I jak weszlam w BCS na filmwebie to az sie modlilam zebyscie juz cos naskrobali. Nie wiem dlaczego jestem taka zniesmaczona Jimmim I rybkami, serio. Howard na to nie zasluguje. No nie on.
Faktycznie duzo przemilczen w tym odcinku. Ale pierwsze 5 minut I powrot taksowka myslalam ze mi wyrwie serce ze trzewi, przykleilam sie do ekran i bezskutecznie probowalam odszyfrowac twarz taksowkarza.
Watek Kim-Jimmy umarl juz dawno w butach i sie zastanawiam czy oni sie w ogole jeszcze lubia? Potrzebuje wiecej Howarda, ale nie Howarda sieroty. Generalnie jutro obejrze jeszcze raz to moze cos naskrobie.
Jimmy i sweter uniwerku American Samoa. Chuck miał z tyłu taka alma mater. Wstyd i hanba.
Z Jimmiego na koniec z niego lajza, świetny moment karmienia rybki i światło z akwarium pada na twarz Jimmi ego.
Bum ulga.
Mike myślałem że to już jakąś robota dla Gustavo a okazuje się że wylatuje słabe punkty w zabezpieczeniach.
Odcinek spoko, sezon bedzie się rozkręcal.
Czy słowo "łajza" ma jakieś nowe znaczenie? Już drugi raz pada w tym wątku i się dziwię, bo to znaczy przecież (cytuję za SJP):
1. potocznie o włóczędze, często z odcieniem pogardliwym jako o zapijaczonym łachmaniarzu
2. potocznie o niedołędze; fajtłapa
Do Jimmiego nijak nie pasuje; łajza to inaczej oferma, ciamajda.
Raczej się ludziom zlewa to słowo z "łajdak". i jedno i drugie na "ła" ale drugie drugie wywołuje poczucie bycia ofiarą a niezbyt można się tym słowem wyżyć, i skręcają przez to w podobne w brzmieniu ale bardziej pogardliwe "łajza".
Howard to moja ulubiona postać od końca pierwszego sezonu i aż nie mogłem patrzeć jak Jimmy lekką ręką zrzuca na niego winę. Pocieszam się tym, że pewnie teraz razem z Kim zaczną badać sprawę z ubezpieczeniem i kiedy dowiedzą się prawdy, Jimmy zostanie sam. Wtedy nie pozostanie mu już nic innego jak wyciąganie za uszy bandziorów z aresztu, z uśmiechem cwaniaczka, zasłaniającym samotność. Nie spodziewałem się, że powstanie tak ekscentrycznej postaci jak Saul będzie tak smutne. Aczkolwiek chyba najbardziej w tej sytuacji szkoda mi Kim, która po zostawieniu Jimmy'ego w diabły nie będzie miała właściwie nic.
Jak oni to robią, że znowu pokazują jak Mike robi jakieś zwykłe, nieciekawe rzeczy, a i tak chce się to oglądać :D Jak nie rozbiera auta na wysypisku, to jeździ wózkiem po magazynie. Niby nic, a i tak się człowiek zastanawia co on znowu kombinuje. No i widzieliśmy, że wąż-kolczatka znalazł normalniejsze zastosowanie :D
Sorry Nacho, ale tak to jest jak się trzymasz z gangsterami. Mądry facet jesteś, trzeba było iść na studia albo po prostu robić fotele z ojcem. No ale przynajmniej współpraca z Gustavo się zbliża, bo zdaję się, że Chilijczyk ma na Ciebie haka. Ciekawe czy w walce o fotel Hectora pojawi się ktoś nowy, bo jak powiedział Gus, natura nie znosi próżni, szczególnie w mafii. Może to właśnie będzie początek kariery pamiętnego Tortugi?
Gene popada w paranoję i pewnie w końcu sam się wyda. No cóż, sam ukręcił bat na swój tyłek. A co z tym taksówkarzem to nie wiem, byłoby bardzo w stylu tego serialu, gdyby to był zwykły facet, a zdenerwowany Jimmy dorobił sobie resztę. Zobaczymy
Ogólnie jak zwykle wolne tempo i zdobywanie strzępków informacji przed kolejną, zapewne, kulminacją. No cóż, był czas przywyknąć, pewnie dopiero w siódmym-ósmym odcinku stanie się coś większego.
PS. Jimmy ty gnoju, straciłeś resztki mojej sympatii.
PS2. Cieszę się, że odżywają dyskusje tutaj :D
Sprawa z ubezpieczeniem nie jest wcale tak jednoznaczna, co prawda to Jimmy "doniósł", ale obiektywnie rzecz biorąc z Chuckiem nie było wszystko w porządku (jego choroba, zachowanie na rozprawie itd.) i podniesienie składki było słuszne, gdyby tak postawić się w roli ubezpieczyciela. Informacje o zaburzeniach Chucka mogły do nich prędzej czy później dotrzeć innymi kanałami.
Jeśli chodzi o relację z Chuck - Jimmy, to nie zwalałabym całej winy na Jimmiego. Chuck nieźle dołożył się do powstania Saula - pamiętacie, jak zablokował mu pracę w HHM? Na koniec powiedział mu, że brat dla niego nic nie znaczył. I co, w związku z tym, że umarł, Jimmy na natychmiast wymazać to z pamięci i udawać, że tego nie było? Myślę, że bardzo mu zależało na bracie, ale w pewnym momencie coś w nim pękło.
Wiem, że Chuck nie jest bez winy. Z Jimmym chodziło mi o to, że jednak największą odpowiedzialność za śmierć brata ponosi właśnie on, jednak kiedy ma okazję zrzucić całą winę na Howarda (który zawinił najmniej), to robi to bez wahania. I to mnie bardzo obrzydza
Dlaczego uważasz, że Jimmy ponosi największą odpowiedzialność za śmierć Chucka, a Howard to niewiniątko? Przecież to Howard poskąpił na wyższe ubezpieczenie (a biedny nie jest, jak trzeba to 8 baniek w parę dni wyskrobie), Howard miał go dość i Howard podstępem wypchnął go na emeryturę. Gdyby nie poskąpił, tylko zapłacił (jak pisałam wyżej - Chuck stwarzał realne ryzyko i wyższe ubezpiecznie w jego wypadku nie było niezasadne), gdyby Chuck został w kancelarii - pewnie nie doszłoby do tragedii.
Śmierć Chucka to składowa wielu czynników, ale myślę, że największą rolę odegrała jego choroba - sytuacja losowa i trudno za to kogoś winić.
Owszem, Jimmy podmienił cyferki, przeprowadził - razem z Kim - prowokację w sądzie (co w sumie Chuckowi uświadomiło chorobę i dało impuls do leczenia się) i poinformował ubezpieczyciela o jego problemach (kłamać nie musiał, powiedział samą prawdę).
Ale z drugiej strony Howard powoli zaczynał mieć go dość, w końcu nie wytrzymał i wykorzystał okazję do pozbycia się go - trudno się dziwić, bo Chuck stanowił coraz większe zagrożenie dla wizerunku kancelarii - bardziej zależało mu na ukaraniu Jimmiego, na sprawiedliwości, niż na własnej firmie. Sam sposób odesłania na emeryturę też nie był zbyt miły - a zrobił to Howard, nikt inny, więc trudno się dziwić, że czuje się winny. Moim zdaniem mógł to rozegrać inaczej.
Nie powiedziałem, że Howard to niewiniątko. Powiedziałem, że zawinił najmniej. Nieszczęśliwie się złożyło, że zadał Chuckowi ostateczny cios - usunął go z firmy, kiedy ten nie miał już niczego poza nią. Warto jednak powiedzieć, że starał się to zrobić sprawiedliwie i z szacunkiem - zaproponował mu posadę na uniwerku, chciał wyprawić przyjęcie pożegnalne, a ostatecznie dał mu z własnej kieszeni kupę forsy na do widzenia. Chuck, zamiast się opamiętać, uniósł się dumą i zrobił mu awanturę.
Howard, całkiem zrozumiale, miał już dość bycia pionkiem w przepychankach braci McGill i słusznie dostrzegał zagrożenie, jakie dla wizerunku firmy stwarzał Chuck. Tragicznie się złożyło, że jego decyzja przypieczętowała los jego przyjaciela. Pewnie mógł zachować się inaczej, ale to Chuck obrócił się najpierw przeciwko niemu, prowokując konflikt we własnej firmie. Wina Howarda jest bezsporna, ale jednocześnie jego działanie jest zrozumiałe i usprawiedliwione, biorąc pod uwagę okoliczności.
Natomiast Jimmy całkiem świadomie wyruszył na wojnę z bratem. Poinformował ubezpieczalnię o chorobie, wiedząc, że to spowoduje problemy w firmie. Upokorzył go w sądzie. No i dobra, wiem, że miał dobre powody, żeby działać przeciwko Chuckowi. Niemniej głównym winowajcą tego co się stało jest Jimmy (oczywiście choroba dołożyła swoje). Dlatego jest dla mnie obrzydliwe to jak przy pierwszej okazji Jimmy lekką ręką zrzuca z siebie poczucie winy i przerzuca je na Howarda.
"Pocieszam się tym, że pewnie teraz razem z Kim zaczną badać sprawę z ubezpieczeniem i kiedy dowiedzą się prawdy, Jimmy zostanie sam."
mam taką nadzieję! Chcę jednego odcinka z Howardem w depresji, chcę mojego oczekiwanego Howarda w dresie, z piwem w ręku, wylegującego się na kanapie cały dzień, ale później ma wziąć Kim pod pachę i ruszyć z kopyta, by oboje wyszli na plus. Jimmy swoją przemianą nie może pociągnąć wszystkich na dno.
Gilliganie, daj szansę chociaż Howardowi i Kim!
Aww jest I moja ulubiona kolezanka od Howie - Kim <3 Tylko mnie tam Howard w dresie nie kreci tyle co wizja strzelajacych na lewo I prawo guzikow :P
Jak juz wspomnialam we wczesniejszym komentarzu na temat odcinka JimKim wieja nuda I sie czasem zastanawiam czy oni nie sa spowinowaceni na linii brat-siostra. Zero chemii. Nie to co z Howardem…
HOWARD NIE PIJE PIWA kobieto, opanuj sie :P
to niech chociaż Karmi sączy, takie nie za słodkie, nie za gorzkie :D
a Kim też za kołnierz nie wylewa, więc może tym by się jakoś spiknęli :D
żarty na bok, pomijając tych, których losy znamy z BB, zostają nam Howard, Nacho i Kim i ożeszmaryjo jak ja chcę, żeby ta trójka wyszła cało z tego zamieszania pt. Saul Goodman, ale się pewnie nie zanosi :(
Nacho chyba przesądzony, ale myślisz, że Howarda lub Kim spotka coś złego? Ja myślę, że mogą po prostu mocno skonfliktować się Jimmim i zerwać wszelkie kontakty, co tłumaczyłoby brak tych postaci w BB.
Nie było ich w BB, bo nie istnieli :)
wciąż uważam, że spokojne da się wpasować oboje w czasy BB bez naruszania ciągłości pierwszego serialu.
Nawet niekoniecznie chodzi o umieranie, ale Kim już miała wypadek, było wspomniane, że Howard czasami prowadzi po kielichu. Teraz nie wiadomo jak zareaguje. W ostateczności może stracić całą firmę i wylądować na kserokopiarce w D&M albo na kasie w Los Pollos, a to też cios w howardowe serce i dumę.
poprzedni sezon, odcinek 6
Howard i Chuck zrobili po kielichu, później Howard wracał do domu i Chuck chyba spytał czy to w porządku, że będzie prowadził po alkoholu (ale z tym pytaniem to może mam efekt Mandeli :D)
w każdym innym serialu bym nie zwracała uwagi, ale znając tych scenarzystów ...
Jak zobaczyłem tego taksówkarza to pierwsze co pomyślałem, że to Chuck który przeżył pożar i miał oparzoną skórę więc zrobił sobie przeszczep skóry, dlatego się w ogóle nie odzywał bo by go Jim poznał po głosie. Howard pewnie pomógł Chuckowi upozorować śmierć i wiedząc do czego Jim doprowadził sam zaczął udawać wyrzuty sumienia, aby wzbudzić wyrzuty sumienia u Jima, ale Jim przeczuwa intrygę dlatego specjalnie pokazuje jak go sprawa Chucka nie obchodzi.
Nie, to raczej nie to, choć byłoby śmieszne i niezłe ;)
Cieszę się, że w końcu Chuck poszedł z dymem, bo bałem się, ze jednak jakoś cudownie przeżyje z początkiem 4-tego sezonu, ale na szczęście jednak nie. Nie trawię go, ta cała jego "choroba", choć dodawała kolorków serialowi powodowała jednak, że Chuck stawał się nie do wytrzymania i udusiłbym go gołymi rękami, jakby się sam nie spalił ;p
Ciekawe, co co dalej na linii Mike-Gustavo?
Ale najbardziej ciekawe kiedy Jimmy stanie się w końcu ty Saulem...?!
Fajnie, że na brytyjskim netflixie pofatygowali się by z dniem premiery dodać chociaż napisy.
Tak przez trzy pierwsze sezony w UK musiałem zadowolić się wersją bez napisów. Na lektora musiałem czekać trzy sezony w czasie kiedy w Polskim netflixie lektor dawno pozycjonował.
Czy ktoś wie dlaczego 4 sezon jest bez lektora? Poprzednie w dniu premiery wszystkie miały lektora na Netflixie.
Nie korzystam z netflixa i nie potrafię odpowiedzieć na takie pytanie, lecz biorąc pod uwagę powszechny obowiązek nauczania w Polsce i nie najgorszy poziom tej oświaty każdy powinien sobie poradzić z przeczytaniem kilkudziesięciu, czy stu iluś linijek tekstu ;)
Lektor jednak trochę zabija film, nie słychać oryginalnego brzmienia głosu aktorów, osobiście nie cierpię oglądać z lektorem.
Kiedyś po latach komuny nie wyobrażałem sobie filmów z napisami, ale tylko w TV, bo w kinie w pełni akceptowałem napisy. Telewizor to jednak mały ekran itp. Jednak po latach ekrany im urosły, one same potaniały i komputery upowszechniły też filmy, a tu się siedzi blisko i dobrze widać, w porządku się czyta.
Czasem moje najbardziej ulubione filmy widziane po "sto" razy :) oglądam sobie w oryginale i faktycznie - film na tłumaczeniu wiele nieraz traci, na lektorze bywa, że bardzo dużo, a dubbing praktycznie zabija film!
Tyle. Cześć.
To nie jest powiedziane, że nie będzie. Jak wcześniej wspomniałem netflix ma dziwną politykę. Był czas, że Serial F iis for Family był z lektorem a po jakimś czasie dodali dubbing. Tak samo osoby które korzystają z netflixa za granicą nie mają dostępu do pełnej oferty z Polskimi napisami czy z lektorem. Choć od tego roku znacznie się poprawiło. BCS z Polskim lektorem wskoczył dopiero w momencie premiery trzeciego sezonu. Cieszę się również z napisów w sezonie czwartym. Też dziwi mnie format co tygodniowego ukazania się odcinka BCS gdzie większość seriali na netflixie w momencie premiery zarzuca cały sezon. Mógłbym sobie pochonić wszystke trzy sezony jeszcze raz. Ponieważ ostatnio jest tendencja, że na kolejne sezony czeka się przynajmniej półtora roku
To jest zapewne celowa taktyka, aby nie ściągnąć sobie całego sezonu w trakcie... czasu próbnego, co było bardzo nagminne do pewnie jeszcze niedawna.
I tak zawsze można sobie ściągnąć skądś indziej ;)
Przyznam bez bicia, że nie wiele pamiętam co się działo w poprzednim sezonie. "Previously on Better Call Saul" nieznacznie rozjaśniło sytuacje (przynajmniej na tyle, że przypomniał sobie o tym, że Chuck się zjarał). Tak że przez większą część seansu, skupiałam się na rozkminianiu o co chodziło w x wątku z x postacią, bardziej szczegółowo, a nie tylko z grubsza. Wiem, że twórcy potraktowali nas z zrozumieniem, nie rzucając od razu na wejściu w wir akcji, ale i tak...:D
To co wiem, to to że:
Vaas aka Nacho napyta sobie wincyj biedy niż pożytku z zamachu na Hectora *co dla widzów oznacza brejking bedowskie wiksy*
Mike co by nie robił, to zawsze pełna profeska :D
Jimmy'emu do zostania swoją finalną formą, już nie wiele brakuje (to kopanie leżącego, a w tym przypadku plączącego, Howarda :D)
Jednak to co mnie najbardziej na ten moment ciekawi i intryguje, to futurospekcje. Gillian mistrzowsko w tej krótkiej otwierającej scenie, zbudował napięcie. Jestem ciekawa czy taksówkarz to będzie jakaś znacząca postać (przez dłuższą chwilę myślałam że to Howard :D).
Howard taksówkarzem?! o, boze jak mocno! Jedna sobie tutaj marzy o Howardzie z tyskim w reku I keta na szyi, druga(I)? deprecjonuje go do roli taksowkarza xD
@Kasiek ja tez nie sadze zeby Kim I Howardowi mialo sie cos stac. Koniec koncow przez Jimmiego sie spikna I zostana potega prawnicza w Albuquerque.