Poczułem wzruszenie, kiedy z ust Kim wybrzmiało słodkie i ciepłe "Hi Jimmy", podczas kiedy niespodziewanie odwiedziła go w więzieniu. Zrozumiałem wtedy, że to już koniec. Koniec świetnych chwil z jednym z nnajlepszych seriali w historii naszej planety. Pomijając wszelkie dywagacje natemat, czy historia i jej koniec naciągane, czy nie i "co ten w Jimmy w ogóle zrobił, on chyba oszalał!!!", to dla mnie to było jego zwycięstwo. Wraz z Kim oczyścili się (Kim w poprzednim odcinku). Oboje wypili piwo, którego naważyli. Saul zwyciężył też na pewno sam dla siebie. Kolejny raz zabawił się ze swoją kochanką o imieniu "The Law". Scena, w której rozmawia przez telefon z Bill'em świetna. Kolejny raz w tragicznej i beznadziejnej sytuacji Saul rozstawia pionki na planszy. Jego ton głosu, pewność siebie i zapobieganie w błyskotliwy sposób prób odmowy i wyrażania wątpliwości. Saul to ikona manipulacji.
Według mnie jedyne co było naciągane i niepotrzebne to panika Jimmiego w areszcie i nagły zwrot akcji po ujrzeniu wyrytej na ścianie o opoce skazanych - prawników. Być może twórcy chcieli zgrabnie przejść do kończącej frazy serialu tj. ostatniego podrygu prawnego Saula Goodmana? Jednak myślę, że wyszło płytko i niezgrabnie.
Ta panika byla podobna do paniki Walta w BrBa , kiedy razem siedzieli w piwnicy u faceta od odkurzaczy:-)
Mysle, ze po wizycie Kim w wiezieniu, juz nigdy sie nie spotkaja , ale mimo to tez uwazam, ze zakonczenie bylo znakomite.
Ps. Mi osobiscie nie podobaly sie okrzyki wiezniow w autobusie, to raczej slabo swiadczy o Saulu:-) Jednak niewatpliwie, sympatia wspolwiezniow przyda mu sie w kiciu:-)
W Polsce jest jedna partia, ktora niewatpliwie cieszy sie bardzo duzym powiedzeniem wsrod wiezniow:-) Ale Czy jest jak Saul- inteligenta, blyskotliwa, zabawna, szczera, Saula uwielbiam, jej nie:-)))))