Mówienie, że Jimmy i Kim mają w tym momencie na sumieniu Howarda jest absolutnie bez sensu. Równie dobrze, mógł tam zapukać listonosz, a i go świrnięty Lalo by zabił. Odcinek sam w sobie naprawde świetny, jeden z lepszych w uniwersum
A kto jest odpowiedzialny za to, że świrnięty Lalo (mając pełną świadomość że jest mordercą) wyszedł na wolność?
Wszystko, co tu oglądamy w tym serialu, to konsekwencje złych wyborów zwłaszcza Jimmy'ego. W końcowej scenie nawet głowa Howarda uderzyła o blat tak samo, jak głowa Chucka w tej scenie w punkcie ksero (sezon 2), co było pokłosiem fałszowania dokumentów przez Jima. Tutaj dla mnie bardziej Kim jest winna, bo ona była bardziej do przodu, mogła powiedzieć Jimmy'emu o Lalo, ale uznała, że Jimmy robiący swoje bardziej się przyda niż przestraszony, tak to odbieram.
Teoretycznie jimmy, ale gdyby on tego nie zrobił to zrobiłby to ktoś inny. Zarówno on jak i kim mają sporo na sumieniu, ale śmierć howarda to akurat zwykły przypadek. Sam osobiście miałem teorię, że howard umrze na zawał serca spowodowany tą substancją którą przekazała mu nasza parka (o jego chorobie sercowej mógł świadczyć fakt picie herbaty zamiast kawy w pierwszej scenie 6 odcinka)
Ale chodzi o to, że zrobił to Jimmy. I że oni dwoje z Kim doprowadzili do tego, że Howard się u nich pojawił. Śmierć Howarda właśnie wtedy i w ten sposób to taki efekt motyla - nieoczekiwana konsekwencja wyborów moralnych głównych postaci.
Gdyby mu dali spokoj zamiast mu niszczyc zycie dla zabawy to by nie zginal, wiec maja go na sumieniu.