PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=695571}
8,3 11 tys. ocen
8,3 10 1 10559
The Walking Dead: Season Two
powrót do forum gry The Walking Dead: Season Two

Odcinek świetny i emocjonujący ( taki wyciskacz łez ). Powrót Jane i śmierć Rosjan - to było prawie
pewne, później rozmowy i zżywanie się z bohaterami, następnie śmierć Luke'a - najsłabszy moment
w finale zważywszy na to jak potraktowali Luke'a, który był od początku wzorowany na opiekuna
Clem coś na podobę Lee i był jedną z głównych postaci tego sezonu, nie zasługiwał na taką śmierć
, potem zdrada Mike'a i Bonnie oraz postrzelenie Clem przez młodego Rosjanina, następnie
sekwencja wspomnienia rozmowy Clem z Lee z 1 sezonu ( scena ta nie była jak dotąd ukazana ).
Na koniec wybór ,, Pizza or Ice Cream '' - Kenny lub Jane. Zakończeń epizodu jest kilka ( zależą one
od ostatniego wyboru ). Wygląda na to, że czas Clem jako protagonisty dobiegł końca i w 3 sezonie
będziemy grać jako ktoś inny ( sądząc po różnych zakończeniach, choć oczywiście mogę się mylić ).

ocenił(a) grę na 7
Piramidoglowy

W sumie dziwne, że nikt nie pisze o początku epizodu. Grupka otoczona przez Rosjan, owi Rosjanie pochowani za kamieniami itp z dobrą bronią a tak na dobre nikt nie zostaje nawet poważniej ranny. Niby co, ci Rosjanie strzelali w powietrze? Clem rzeczywiście jakiś terminator, najlepsze, że też mało kto sobie w sumie robi z tego, że Klementynka jest ranna, zazwyczaj gdy ktoś inny dostawał było więcej szumu niż jak dostaje w końcu mała dziewczynka. Śmierć Luke'a strasznie słaba. Ale mimo wszystko końcówka wycisnęła ze mnie łzy, Telltale nadal potrafi mi grać na emocjach. Przynajmniej o wiele lepiej niż jak ekipa robiąca serial. Mimo wszystko finał mnie skłania do zmiany oceny z 8 na 7. Sezon 1 oceniłem na 9 i jest lepszy według mnie nie tylko pod względem fabuły ale i samej grywalności - często mieliśmy okazję pochodzić Lee, trochę pozwiedzać i pogadać z różnymi osobami na różne tematy, tutaj tego zabrakło.

watsaba

Myślałem, że Bonnie i Mike są spoko a tu jeb...chcieli uciec z jakimś ruskiem, który postrzelił Clem.Nawet mi tego ruska nie było szkoda jak Kenny mu mordę obijał wiedziałem, że cwaniaczek coś będzie knuć. Szkoda, że Luke zginął, ale jego śmierć była dziwna. Oczywiście, że dałem zabić Jane tylko mnie denerwowała cały czas a to, że zostawiła dziecko w samochodzie było idiotycznym pomysłem. Nie zostałem w Terminusie tylko poszedłem dalej przed siebie z Kennym i dzieckiem :)

ocenił(a) grę na 10
kauran

Ja też zawsze ratuje Kenniego i z Kennym zostaję na śmierć i życie ;'O
Chociąz wybranie Jane było jednym rozsądnym ale niestety Kenny to rodzina i będę się z nim zawsze trzymać.

użytkownik usunięty
morgana000

Dobrze wybrałaś, moim zdaniem wybranie Kennego było właśnie rozsądniejszym wyjściem, już pomijając, że był z nami od samego początku i jest obecnie najważniejszą osobą w życiu Clem. Spójrz na to z tej strony: Jane już raz zostawiła Clem i jest typem osoby, która podkula ogon i ucieka, gdy robi się gorąco. Nie można do końca zaufać takiej osobie szczególnie, jeśli w grę wchodzi niemowlę. Nie zapominajmy, że zostawiła je w aucie i brak odpowiedzialności to zbyt słabe określenie. Nie twierdzę, że ze względu na to wszystko zasługiwała na śmierć, ale uniwersum z chodzącymi trupami jest okrutne i bezlitosne, tak jak powiedział Lee "żeby chronić tych, których kochamy czasem trzeba skrzywdzić inną osobę" A poza tym - jak można kogoś sprowokować w taki chory sposób? Robiąc to doskonale wiedziała, że jest to walka "on albo ja" Nie wyobrażam sobie zabicia Kennego, podczas gdy oddałby za Clem i AJ życie (jak zresztą był gotów zrobić przy bramie Wellington) Może i reaguje zbyt emocjonalnie, może jest agresywny i chciałby wiele rzeczy rozwiązać przemocą, ale jednej rzeczy, moim zdaniem najważniejszej, nie można mu nie przyznać - Clem i AJ to dla niego cały świat i będzie ich bronił do ostatniej kropli krwi a właśnie takiej osoby potrzebują te dzieci.

ocenił(a) grę na 10

A ja wybrałem Jane :O I uważam, że moja decyzja była dobra. Kenny po utraci ludzi, których kochał zrobił się trochę jak psychopata :/

"Jane już raz zostawiła Clem i jest typem osoby, która podkula ogon i ucieka, gdy robi się gorąco."
Jane nie uciekła gdy robi zrobiło się gorąco. Uciekła, bo nie chciała patrzyć jak Clem przytrafia się coś złego no i wróciła dla niej :O Potem zaryzykowała własne życie dla niej.

"Nie wyobrażam sobie zabicia Kennego, podczas gdy oddałby za Clem i AJ życie"
No, a ja nie wyobrażam sobie zabicia Jane x) Zawsze gdy stoję przed tą sceną wyboru uratowania życia, któregoś z nich dla mnie naciśnięcie "Look away" jest prawie niemożliwe dx No i też taki głupi argument, trochę chamski. To, że ktoś jest dla ciebie zrobić wszystko i jesteś dla niego całym światem nie znaczy, że musisz mu się odwdzięczać tym samym. Sam napisałeś, że "uniwersum z chodzącymi trupami jest okrutne i bezlitosne"

"Nie zapominajmy, że zostawiła je w aucie i brak odpowiedzialności to zbyt słabe określenie"
Wysmarowała go krwią szwędacza i możliwe, że kiedy go tam zostawiała to spał, więc nie był to brak odpowiedzialności. I nie mogła się spodziewać, że może umrzeć podczas konfrontacji z Kenny'm.

Nie żebym chciał powodować kłótnie czy coś (bo możesz to tak odebrać) po prostu chciałem wyrazić swoją opinię :O

ocenił(a) grę na 10
portugas123

Nie nie ja bym właśnie nie potrafiła zastrzelić Kenniego, w całej grze zawsze byłam po jego stronie mimo, że zwykle nie miał racji, tak samo jak i w pierwszym sezonie grając jako Lee. Jane lubiałam bo była całkowicie bezproblemowa i nie tak nieprzewidywalna jak Kenny, ale mimo wszytsko jakiś sentyment jest. Dla mnie coś jak wybranie między matką/babcią a koleżanką.

ocenił(a) grę na 10
morgana000

Może i tak, ale ja najpierw obejrzałem pierwszy sezon, potem zdecydowałem grać, bo nie lubię kiedy gra wykonuje wybory za mnie, może dlatego nie miałem takiego sentymentu do Kenny'ego d;

ocenił(a) grę na 9
morgana000

Też miałem sentyment do Kenniego, gdzieś tam wyżej napisałem, dlaczego, ale postanowiłem go postrzelić, bo tylko tak mógł uwolnić się z bólu i przytłoczenia po stracie rodziny, który powodował jego zachowanie. Na szczęście przed samą śmiercią zrozumiał wszystko, wiedział, że Clem podjęła dobrą decyzję

ocenił(a) grę na 10
voodoo_LP

Ja po końcowym filmiku jak dochodzimy do Wellington wiedziałam ,że wybrałam dobrze bo powrócił ten stary dobry Kenny który błagał o wpuszczenie nas samych i sam chciał odejść. To chyba najlepsze zakończenie z możliwych.

A zostać? Nie zostałam. Poszłam z Kennym.

ocenił(a) grę na 9
morgana000

Zastanawiałem się, czy nie odwrócić głowy, ale po prostu nie mogłem patrzeć, jak zabija Jane. Na końcu i tak ją zostawiłem, po tym co zrobiła. W 3 sezonie będzie już totalna pustka bez Kenniego, może Christa coś zmieni.

ocenił(a) grę na 10
voodoo_LP

Moim zdaniem będzie skos w przyszłość, bo tak jak z Carlie i Dougiem nie będą utrzymywać i Kenniego i Jane zbyt długo, jakoś oboje zginą na bank.

ocenił(a) grę na 9
morgana000

Też uważam, że będą musieli umrzeć, jak to zrobią, nie mam pojęcia, musi być też jakieś rozwiązanie dla tych, którzy wybrali samotną Clem z dzieckiem. Może zrobią DLC, które sprowadzi wszystkie wybory do jednego "mianownika", byle tylko nie zrobili takich krótkich, jak w 400 days, bo Kenny i Jane to zbyt ważne postacie na byle jaką śmierć po 10 minutach. Pozostaje czekać na info od twórców.

użytkownik usunięty
portugas123

Nie odebrałam tego jako próbę wszczęcia kłótni, każdy ma prawo do własnej opinii i każdy ma inne odczucia co do przedstawianych postaci. Myślę, że zespół Telltale doskonale o tym wiedział i między innymi dlatego postawili przed nami taki wybór. Były też osoby, które nie mogły znieść obu tych postaci, więc odeszły same, co byłoby normalnym [i realnym] wyjściem, gdyby dziecko nie niosło dziecka. Mimo tego, co napisałam to lubiłam Jane i wybór był ciężki. Lecz mimo wszystko chwała im za to, że nie kazali nam wybierać między Kennym a Lukiem, tego bym nie mogła przetrawić. ;)

portugas123

Moim zdaniem masz racje lecz pewnie w trzecim sezonie i tak zginie co jest dla mnie smutne . Poza tym należę do tej grupy osób
która wybrała opcję" shot Kenny"

ocenił(a) grę na 10

Ja troche inaczej odbieram Jane, moze ze względu na to że mamy podobne charaktery. Jane była dla mnie mniej problemowa i niej psychiczna i agresywna. Ale Kenniego znam od początku świata i przez całą grę byłam zawsze po jego stronie i tylko to go uratowało. A że dokonałam dobrego wyboru wiedziałam jak Kenny błagał o wpuszczenie Clem i AJ do Wellington, ale i tak czy siak poszłam za nim i tak bym też pewnie zrobiła w rzeczywistości.

ocenił(a) grę na 10
morgana000

Natomiast za najgłupsza opcję uważam odejście samotnej Clem bez kogokolwiek z samym dzieckiem. Nikt by sobie nie dał rady, dla samego dzieciaka zostałabym w towarzystwie.

użytkownik usunięty
morgana000

A dla mnie to było najlepsze wyjście. Kenny był tykającą bombą i nie chciałem zdecydowanie mieć z nim nic wspólnego, Jane znowu posuwała się do zbyt radykalnych metod i to odchodziła to wracała. Poza tym przez cały sezon 2 miałem wrażenie że Clem i tak wszystko musi robić sama, a reszta jej tylko przeszkadza. Zachowywali się gorzej niż dzieci.

ocenił(a) grę na 8

Sama prawda, też wybrałem to zakończenie.

ocenił(a) grę na 8

Nie rozumiem ludzi, z jednej strony racjonalizują opcje Kenny’ego, a z drugiej demonizują Jane.

Kenny był too far gone, co z każdym epizodem stawało się coraz bardziej oczywiste. Zresztą nawet w pierwszym Sezonie, jeszcze przed utratą rodziny, miał skłonność do zachowań nieobliczalnych i nielojalnych – vide zaciukanie ojca Lilly (co pogłębiło jej schizę i doprowadziło do dalszych komplikacji), pozostawienie Lee na pastwę walkersów, czy akcja z Benem. W drugim Sezonie było jeszcze gorzej – czyt. ustawiczne napady furii, agresji, skłonność do szukania winnych, ogólna nieumiejętność współpracy. W efekcie Kenny doprowadził wszystkich na skraj wytrzymałości, co przypieczętowało rozpad grupy. Zrozumiałbym ludzi, którzy racjonalizują jego postępowanie, gdyby powodowała nim jakaś logika, tak jak np. serialowego Shane’a, ale w większości przypadków kierował się emocjami i oślim uporem.

Jane, z kolei, była postacią nieporównywalnie bardziej rozsądną i zaradną. Ponadto wielokrotnie wykazała się lojalnością wobec Clem – wracając z jej powodu do grupy, ratując spod lodu, czy nie zostawiając z Kenny’m po postrzale. Nie musiała przecież zostawać i ryzykować życia w konfrontacji z Kenny’m.

Akcja z dzieciakiem była przegięciem, ale de facto był to jedyny sposób, aby wreszcie uwolnić się od Kenny’ego.

ocenił(a) grę na 9
Necroscope

Kenny'ego nie lubiłem już w pierwszym sezonie, strasznie mnie wkurzyło jak się okazało, że żyje :-)
Natomiast pod koniec (jakoś tak od tego jego monologu w ciężarówce) trochę zmieniłem zdanie na jego temat.
Natomiast Jane była dla mnie najfajniejszą postacią tego sezonu, niestety na końcu okazało się, że niezła z niej świruska :-)
Dla mnie ostatecznym rozrachunku oboje są siebie warci.

ocenił(a) grę na 7
watsaba

Zakończenie sezonu drugiego mocne, ale na pewno nie udało się dorównać finałowi z pierwszej części - nie spodziewałem się też czegoś lepszego, bo Clem daje inne pole do popisu dla scenarzystów niż dawał wcześniej Lee. Próba ucieczki Mike'a z Bonnie i młodym Rosjaninem mogła zaskoczyć, choć nie wzięła się z kapelusza. Starcie Jane vs Kenny było dość dziwnym pomysłem, zważywszy bagaż obu postaci w dotychczasowych epizodach - zbyt ostre starcie sprzecznych racji i postaw. Chyba zbyt silnie wyeksponowano samotnictwo Jane i uczyniono z niego koło zamachowe dla całego jej charakteru. W pierwszym przejściu wybrałem Jane, ale pewnie zmienię tego save'a i pomogę Kenny'emu. Steam i tak dziś dziwnym trafem nie zaliczył mi osiągnięć za ten epizod ;]

ocenił(a) grę na 8
taniec_chochola

Wersje z Kennym (wszystkie trzy) są wg. mnie o niebo lepsze od tych z Jane.

gtx777

Zgadzam się.

gtx777

A według mnie tylko dwie, bo pozwolenie mu na zabicie Jane i zastrzelenie go chwilę potem jest dla mnie jeszcze bardziej bezsensowne niż uratowanie Jane, która robiła wszystko, by Kenny ją zaatakował i chciała go zabić.

ocenił(a) grę na 7
gtx777

Nie wiem czy lepsze - to, czego zabrakło w tym sezonie to jakiejś opozycji dla bardzo silnego charakteru Kenny'ego, którego działania prowadziły grupę po równi pochyłej. Wiadomo, że osobiste sympatie/antypatie każą oceniać zakończenia różnie. Na tym też przecież opiera się fenomen przygodówek TTG. W takich momentach liczy się jednak jakość scenariusza - sezon zaczął się ciekawie i mocno - dla mnie owa przygoda z psem była jednym z najlepszych momentów w tym sezonie, bo wyrywała nas praktycznie natychmiast z jakichkolwiek mrzonek o przyjaznym świecie owładniętym z jednej strony przez samych szwędaczy, a z drugiej - ludzką chciwość, małostkowość i żądzę władzy. Potem jednak stopniowo wystrzelano wszelkie mocne działa albo zbyt szybko zasugerowano, że coś się z kimś stanie (charakter Luke'a to w dużej mierze kalka szlachetności Lee, ciężko było wierzyć w to, że przeżyje - stopniowo też tracił znaczenie w trakcie trwania sezonu, co ostatecznie osłabiło efekt wydarzeń z ostatniego epizodu).

watsaba

Moje odczucia są na plusie. Zakończenie fajne. Poszedłem z Jane, a rodzinkę odesłałem do lasu. Moim zdaniem w trzecim sezonie pojawi się Clem, już nieco starsza, a u jej boku dorastający Alvin Junior.

użytkownik usunięty
watsaba

Odcinek dobry i trzeba było się zastanawiać nad wyborami. Dobrze, że uśmiercili Luke'a, ale dlaczego w taki głupi sposób? No i zakończenie... Ja zabiłem Kenny'ego, ale nie chciałem nigdzie iść z Jane, więc Clem została sama.

ocenił(a) grę na 10

Mnie się właśnie podoba jego śmierć, nie każda tak jak w życiu śmierć musi być heroiczna, czasami ludzi giną w najdurniejszy sposób, w sposób wręcz uwłaczający godności ( jak np ta rodzina w szambie albo złamanie karku skacząc na główkę ).

ocenił(a) grę na 5
watsaba

Dobrze ,że Kenny zdechł z radością go zarżnąłem.A finał to najlepszy epizod

Danio31b

Co tak ostro chłopie :D

ocenił(a) grę na 8
watsaba

Kenny był cholernie dobrze napisaną postacią, ale kompletnie nie rozumiem, czym sobie zasłużył na swoją popularność, jako że od samego początku był bardziej negatywnym niż pozytywnym bohaterem. 90% nerwowych sytuacji w grupie wynikała z jego grymasów, można nawet spekulować, że gdyby nie zabił ojca Lilly, to cała historia mogłaby się potoczyć zupełnie inaczej. W Se2 wszystkie jego wady były dodatkowo podniesione do potęgi n-tej przez osobiste tragedie i brak silnego lidera, jakim był Lee. W efekcie to przez jego ustawiczne przekręcanie śruby grupa ostatecznie się rozpadła.

Dlatego właśnie wybrałem Jane, której chociaż do ideału było daleko, to jednak zawsze była lojalna wobec Clem i co najmniej trzy razy uratowała jej dupsko: najpierw wracając do grupy, potem wyciągając ją spod lodu (jeden z wariantów), wreszcie nie pozostawiając na pastwę niestabilnego Kenny’ego po postrzale. Pewnie, akcja z dzieciakiem była trochę skur******ka, ale de facto był to jedyny sposób, żeby we w miarę kontrolowany sposób zdetonować bombę, jaką stał się Kenny. Zresztą na łożu śmierci wyznał, że w zasadzie sam się o to prosił. Ponadto Jane była najbardziej zdroworozsądkową i zaradną postacią, tak więc z nią Clem ma największe szanse na przeżycie.

Co do Luke’a – he had it coming. Był sympatyczną postacią, ale od początku granie Rambo kiepsko mu wychodziło i w zasadzie wszystkie jego inicjatywy kończyły się porażkami.



Ogólnie spodziewałem się więcej po Sezonie 2. Summa summarum rozczarowany nie jestem, ale widać, że natłok projektów (TWAU, Borderlands, GoT), nad którymi Telltale pracowało równolegle, jakościowo odbił się na Trupach.

Podstawowym problemem drugiego sezonu jest IMO tempo; pierwsze dwa chaptery to de facto zawiązanie akcji, trzeci (prawdopodobnie najgorszy do tej pory epizod TWD) „nic się nie dzieje” <muzyka z „Rejsu”>, dopiero od Ep4 fabuła nabrała dynamiki. Ponadto w Se1 epizody miały znacznie bardziej samodzielną konstrukcję, tj. każdy stanowił pewien wyraźny etap opowieści, podczas gdy w Se2 epizody to bardziej kolejne zestawy kadrów.

Następna sprawa to postacie. Interakcja z grupą była jedną z najmocniejszych stroną Se1 – w Se2 postaci jest co prawda więcej, ale albo szybko giną, albo uciekają poza plan po odegraniu swojej kwestii (w Ep3 nie ma nawet możliwości, aby z kimś pogadać). W efekcie większość postaci wydawała mi się po prostu obca i nie przejmowałem się za specjalnie ich losem.
Wreszcie ograniczenie elementów gameplay’owych. Ja rozumiem, że gry TT to nie są klasyczne przygodówki, rodem „Gabriel Knight”, „Longest Journey”, czy „Broken Sword”, ale puzzle i odrobina eksploracji naprawdę by nie zabolały. W Se1 fajnie było czasem pokręcić się po okolicy – z opisu przedmiotów można było dowiedzieć się nieco więcej o uniwersum, wczuć się w klimat. Poza tym wydłużało to czas gry.

Co mi się podobało. Mimo wszystko writing był nadal z górnej półki i nie brakowało zaskoczeń, mocnych uderzeń i dylematów (motyw z zajmowaniem miejsca przy stole przejdzie chyba do klasyki), toteż bawiłem się doskonale. Gra wielokrotnie przyparła mnie do muru, każąc wybierać między tym co właściwe a tym co koniecznie, podobnie jak między lojalnością a dobrem grupy. Mam jednak nadzieję, że Sezon 3 pójdzie dalej w odcienie szarości i droga idealisty będzie mniej oczywista.

Konkludując, Sezon 2 nie jest słaby, aczkolwiek znacznie gorzej rozplanowany niż Sezon 1.

ocenił(a) grę na 8
Necroscope

Zgadzam się z Tobą w stu procentach.

użytkownik usunięty
Necroscope

Mi się trochę nie podoba to w jakim kierunku idą gry Telltale. Bo w pierwszym sezonie było trochę więcej grania, jakieś minimalne zagadki. W drugim sezonie praktycznie nie ma nic. O ile w Wolf Among Us coś takiego mi nie przeszkadzało, to w drugim sezonie TWD było irytujące

Necroscope

Fajnie napisane :) Ja też się z Tobą zgadzam, choć nie uważam, aby Kenny był tak świetnie napisany. Nie lubiłam go od początku do końca, był samolubny i agresywny, zwłaszcza pod koniec. Grając Clem przy każdym wyborze cały czas zastanawiałam się, co by zrobił Lee, dlatego również strzeliłam do Kenny'ego, potem jednak opuściłam Jane, bo straciłam do niej całą sympatię. Clem została sama, co wydało mi się najlepszym rozwiązaniem, choć nie do końca logicznym (kiedy szła na te zombie wysmarowana krwią cały czas czekałam przerażona na to, że dziecko zacznie płakać :P).
Kto się przyzna do tego, że płakał? Ja się rozkleiłam podczas snu Clementine, to było nie fair ze strony twórców, ukazywać Lee ;) I jeszcze ten tekst do niego, że "Powiedz mi, że nigdy mnie nie zostawisz". Ech.

elfka77

Ja się rozkleiłam gdy staliśmy z Kennym pod bramą Wellington i Kenny prosił Clem, żeby poszła sama z dzieckiem. Oczywiście nie zostawiłam go, ale domyślam się, że dla ciebie to nie będzie wzruszające, bo nie lubiłaś Kenny'ego :)

AlexaM

Ja też go nigdy nie lubiłem, a nie miałem żadnych oporów przed tym, żeby pozwolić mu zabić Jane (w pewnym sensie sama tego chciała), a potem nie rozstać się z nim pod bramą Wellington. To zresztą moim zdaniem zdecydowanie najlepsze zakończenie.

ocenił(a) grę na 9
elfka77

Przyznaję się. Sen Clementine był dla mnie najbardziej wzruszającym momentem z epizodzie piątym. Przez cały sezon drugi tęskniłam za Lee, a zakończenie pierwszego bardzo przeżywałam. "Powiedz mi, że nigdy mnie nie zostawisz" - kłamałeś. :(

Arivira

Ja przez sekundę pomyślałem, że wszystko się jej przyśniło, a Lee nadal żyje. :P

watsaba

Jedynka jest o niebo lepsza od dwójki. No i oczywiście zakończenie(a) takie aby zrobić kolejną grę. Jestem rozczarowany i uważam że jedynka powinna być się skończyć w100% od razu bez robienia kolejnej części sterowania Clem itd. Mimo że są zwroty akcji jak w jedynce i jest dobry klimat to fabuła zawodzi. Nagle wszyscy dostają świra, postrzeleni i tak przeżyją, dziecko mimo trudnych warunków żyje i nic mu się nie dzieje i czekaj teraz na 3 część bo nie można zrobić kompletnej gry tylko trzeba z tego zrobić modę na sukces.

użytkownik usunięty
watsaba

Mnie wydaję się, że 1 odcinek 3 sezonu będzie na tyle rozbudowany ,iż pozwoli na kontynuację przygody Clem, tworząc 5 mini historii, które zakończą się tak samo, czyli Clementine z dzieckiem gdzieś w całkiem nowej sytuacji.

Możliwe że tak będzie i Clem będzie miałą 5 mini historii ale myślę że to dziecko będzie nową postacią grywalną bo załóżmy że Clem nie daj
Boże zginie i będziemy grać AJ

watsaba

Tak więc tak czas teraz na mnie proszę mnie nie hejtować za moje wybory :)

Finał według mnie najlepszy jeszcze po 2 godzinach od skończenia jestem w szoku w jaki sposób twórcy to zakończyli, nie spodziewałam się tego...

Tak więc zacznijmy od początku, trochę moje wrażenie będą długie z góry uprzedzam :)
Początek jak zwykle mocny, a pojawienie się Jane skwitowałam okrzykiem radości i od razu Clem moimi słowami była też z tego szczęśliwa.

Luke- co do jego śmierci spodziewałam się tego, ta rana w nodze i lód to nie mogło mu się udać, chociaż moja Clem pobiegła po pomoc, ale jak wiadomo nie udało się go uratować, ale będąc szczera jego śmierć nie wywarła na mnie zbytniego wrażenie twórcy mogli to lepiej rozwiązać.

I po raz kolejny mógł zachwyt do Jane która jako jedyna mnie wyciągnęła z tej wody a reszta stała "chyba" w miejscu chociaż Bonnie chyba miała bliżej do mnie, ale nie wnikam, to sprawiło że Jane znalazła się wyżej niż moja sympatia do Kenny'ego, który swoimi napadami złości mnie po prostu wkurzał.


Arvo, tak go broniłam, a okazał się zwykłym sk....... wybaczcie za to :)

Zdrada no to w tym momencie moja szczena leżała na podłodze i to dosłownie, Mike i Bonnie nieźle mnie wkurzyli o tym Arvo nawet nie wspominając, byłam taka wkurzona, że krzyknęłam po Jane i Kenny'ego aby mi pomogli no i dostałam kulkę od tego ruskiego gnojka (niech go tylko kiedyś dorwę :PPPP

Sen Clem ryczałam jak bóbr i to tyle, nie będę się tłumaczyć :)

No i ostatnie nie wiem 25 minut gry, szok, szok i jeszcze raz szok, to co się wtedy działo sama nie wiedziałam co się dzieje, zachowanie Kenny'ego można go zrozumieć, bo myślał, że dziecko które miała Jane nie żyję, ale wtedy strasznie się go bałam, ale próbowałam ich oboje uspokoić, ale bezskutecznie, no to przyszło na finalny wybór, można tak stwierdzić, strzeliłam do niego, obroniłam Jane, no i Kenny poległ, a później jej tłumaczenie, że to był plan z tym dzieckiem abym poznała naturę Kenny'ego, wybaczyłam jej robiła to dla mnie, wiele razy mnie uratowała, nie mogłam iść sama z dzieckiem, poszłam z nią dla niej :)

No i epilog, obóz Carvera, nie spodziewałam się że tutaj trafię, no ale cóż, no i ta rodzinka na końcu, nie ufałam im do końca, ale mieli dziecko to ich wpuściłam :) to tyle podsumuje wam moje wybory:

1- Obroniłam dziecko
2- Chciałam pomóc Lukowi
3- Strzeliłam do Kenny'ego
4- Poszłam z Jane i nowymi ludźmi :)

Więcej jutro napiszę :D



aneciora11

Powiem szczerze, że nadal mam mieszane uczucia co do Jane. Niby od początku jej nie lubiłam, ale kiedy wróciła, pomogła mi, stawała się jakby bardziej troskliwa - zaczęłam ją lubić. Jednak kiedy odwaliła tę akcję z dzieciakiem, myślałam, że krew mnie zaleje. Sama prosiła się o to co się stało. A to jej pieprzenia, że ,,chciała pokazać naturę Kenny'ego'' to jakaś kpina. Od początku chciała go załatwić i tyle.

Co do Bonnie i Mike'a. Byłam na nich wściekła jak psia mać. Nie wiem jak mogli odejść z tym debilnym ruskiem. Dobra, jeszcze zrozumiem, że bali się Kenny'ego, ale, żeby okradać grupę ze środków potrzebnych do przeżycia? Zostawili nas tak naprawdę na pewną śmierć. Poza tym na początku też byłam trochę zszokowana, że Kenny tak naskoczył na tego palanta Arvo, ale później jak postrzelił Clem to cieszyłam się, że pozwoliłam Kenny'emu, żeby obił mu mordę.

Sen Clem - fajny powrót do pierwszego sezonu. Co prawda, dla mnie nie był jakoś mega wzruszający, ale fajnie, że postanowili wspomnieć o Lee :)

Co do bójki Jane i Kenny'ego - również na początku próbowałam ich uspokoić. Jednak nie potrafiłabym strzelić do Kenny'ego. Mimo tego, że ma dużo wad i popełnił masę błędów, to zawsze będzie mógł na mnie liczyć. Od tego są przyjaciele prawda? Poza tym ta końcówka - nawet nie umiem tego opisać. Gdy dochodzimy z Kennym i dzieciakiem do Wellington i okazuje się, że jest miejsce tylko dla Clem i dzieciaka... masakra. Płakałam jak bóbr, gdy Kenny nalegał, żeby Clem odeszła z AJ. Jednak tak jak już wspominałam. Będę z Kenny'm do końca, dlatego też nie zostałam w Wellington.

Podsumowując najważniejsze wybory:
1. uratowałam dziecko
2. poszłam po Luke'a.
3. pozwoliłam Kenny'emu zabić Jane.
4. nie zostałam w Wellinton.

W mojej ocenie ostatni epizod był dobry.

ocenił(a) grę na 10
AlexaM

Jestem kilka godzin po ukończeniu epizodu i i wciąż nie mogę pojąć jak ta gra intensywnie oddziałuje na człowieka. Ja wybrałem wierność wobec Kennego. Gość wiele przeszedł, wspólnie wiele przeszliśmy i jakoś usprawiedliwiam jego porywczość. Starych przyjaciół nie należy pozostawiać w biedzie i myślę, że zastrzelenie Kennego, to najgorszy wybór jaki można popełnić. Jane też szkoda, bo dała się polubić, cóż, jak to mówił Lee: czasem komuś trzeba zrobić krzywdę, aby ratować swoich.
Na końcu rezygnowałem z wejścia do fortu, w myśl albo razem, albo wcale. A i jeszcze ten sen i postrzał Clem, czarne myśli zbierały się wówczas w mojej głowie.

Wielu zastanawia się pewnie kim przyjdzie nam pokierować w 3 sezonie. Można sobie oczywiście gdybać w nieskończoność na ten temat. Ja bym chętnie zobaczył Clem i AJ w powiedzmy 5-6 lat po wydarzeniach z 2 sezonu. Mam nadzieję, że TTG zrobi z tego trylogie Clementine.

johnnyqq

A ja właśnie nie chciałabym, żeby było coś takiego typu 5 lat później. Z jeden strony fajnie, bo Clem trochę starsza, jeszcze bardziej doświadczona, silniejsza (może wtedy byłoby mniej ataków ze strony graczy, że Clem to terminator), ale z drugiej strony - granie nastolatką już nie byłoby takie samo jak granie dzieckiem.

Trylogie? Mam nadzieję, że na trzecim się nie skończy :D

AlexaM

Nadal myślę, że pewnie wielu z was uważa Jane za wariatkę i prawie większość z was wybrała Kenny'ego, ja nie żałuję swojego wyboru, mimo że Jane przez 3 i ten 4 epizod można stwierdzić, że była lekko samolubna w finale zmieniła się na lepsze, jej opiekuńczość względem Clem, i to że dla niej wróciła sprawiła, że ją wybrałam. Owszem do Kenny'ego mam sentyment, był z nami odp początku tej epidemii, ale jego napadu złości (owszem zrozumiane przez mnie) spowodowały, że go zabiłam, było mi go smutno, ale uważam, że postąpiłam właściwe. Jane tez nie jest bez winy, zostawienie dziecka samego w samochodzie było głupotą i zmuszenie Kenny'ego do ataku na nią, też nie było niczym rozważnym, ale zrozumiałam ją i to że robiła to dla mnie, usprawiedliwiło ją, nie do końca to mi wystarczyło, ale jednak. Uważam ja za taką starszą siostrę dla Clem.

Nadal nie wiemy czy Clem będziemy kierować w 3 sezonie, chciałabym strasznie, żeby tak, ale nie wiem czy Telltale podobała (jest aż 5 zakończeń) musieli by do każdego, które wybraliśmy stworzyć osobną historię, chociaż uważam, że może im się to udać, nie wyobrażam sobie żeby Clem nie było w 3 sezonie.

Pozdrawiam :)


aneciora11

Ja przeszłam drugi raz, bo nie mogłam wytrzymać z ciekawości co będzie jak zabiję Kenny'ego. Zabiłam go, ale nie poszłam z Jane, jakoś nie mogłam przycisnąć odpowiedzi ,,ok, rozumiem''.. po tym jak zostawiła dziecko w niebezpieczeństwie i jeszcze zabiłam Kenny'ego przez nią. Powiem ci, że z szyderczym uśmiechem na twarzy słuchałam jak mnie błaga, żebym została, bo sobie nie poradzi sama, hehehe };->

aneciora11

A tak btw. to odnośnie tych wielu zakończeń jest dyskusja w temacie ,,3 sezon'' więc zapraszam :D

watsaba

Co tu dużo mówic Tellate rozwaliło system i to w taki sposób, że wydawało by się, że zrobili to bez problemów-tak normalnie...od ręki.
Widze, że wiele osób dyskutuje na temat 3 sezonu ja jestem za tezą, że znajdą wspólny punkt tych zakończeń wiele osób mówi, że zakończenia są sobie dalekie ale na przyklad: Weliington napadna zombie-ewakuacja Clem i Kenny wycofają cie chwilowo na południe Jane i Clame napadną ci ludzie są 2 zakonczenia z Jane ale tu wyjscie może byc identyczne a sama Clem też może pójśc do wybranego punktu ( tak samo jakby było z Clem i Kennym) podkreślam to są przykłady ale jeśli nawet ja coś zklecilem to Tellate z tego wybrnie na easy.
Ale jeśli Tellate zrobi nam "koko jambo na twarz" i pozbędzie się Clem cała seria legnie w gruzach i równie dobrze mogli by dac inną zwykłą grę o zombie apokalipsie :P
I jeszcze 1 nie zgadzam się z Piramidoglowy bo ta gra jest arcydziełem może ty się nie wczułeś w klimat może ciebie to nie rusza może grałes w to z nastawieniem ze Lee nie ma to już bedzie g a nie gra może to mi się straszliwie spodobała ale wg. mnie tą grę można spokojnie nazwac "arcydziełem"

mast313

Ja uważam sezon 2 za słabszy (aczkolwiek finał tego sezonu mnie pozytywnie zaskoczył) od 1 sezonu, ale nazywanie tej gry crapem czy czymś gorszym jest szczytem idiotyzmu, chociaż każdy ma swoje zdanie, ale nie do przesady, ja i tak będę dalej grała w gry od Telltale Games, bo lubię ten styl, może nie aż tak bardzo, ale ich gier nie porzucę, kolejną grą którą jestem zainteresowana to właśnie Gra o Tron, książki czytałam, serial oglądałam więc uniwersum znam bardzo dobrze i jestem niezwykle ciekawa co oni ostatecznie zrobią :)

Co do ewentualnego otwarcia 3 sezonu, mi się wydaje, że po prostu dadzą akcję mocno do przodu, a to co się działo z Jane lub Kennym dowiemy się we wspomnieniach Clem, nie wiem :)
Chociaż jakby zrobili kilka otwarć zależnych od naszego końcowego wyboru, to mieli by u mnie dużego plusa :)